Może ja też wtrącę 3 grosze. Od pytania na początku wątku dyskusja się rozwinęła w różne strony. Mam już wysoki pesel i mogę coś napisać zewswojego doświadczenia. Mam dość wysokie libido jak na swoje lata, żona zawsze była raczej stroną bierną i trzeba ją było zachęcać. Czasem też chciałbym żeby to ona wyszła z inicjatywą, ale dojrzałem do tego że kobiety są inne niż my, faceci, i ich chemia działa inaczej niż u nas. Nauczyłem się że kiedy chodzę naładowany i oglądam się już nawet za wiwwiórką to muszę być jednak cierpliwy a żeby było miło wieczorem muszę się starać cały dzień. Czemu tak? Bo ją kocham, bo zaczarowała mnie swego czasu, bo uwielbiam jej uśmiech, głos, dotyk, zapach włosów w słońcu, rozmowy.... Seks jest ważny, dla facetów ważniejszy, ale jeśli chcę go dostać to muszę się postarać. Czasem to ona wychodzi z inicjatywą ale jest to rzadkość. Odpowiadając na pytanie czy szukać szczęścia w ramionach innej - musisz sobie sam odpowiedzieć czy pragnienia są ważniejsze od bliskości. Czytając wątek stwierdziłem że i tak jesteś szczęściarzem, w moim to ja inicjuję nowości i czasem są rozpatrywane pozytywnie a czasem słyszę - pogięło cię? Ale mimo to jesteśmy razem bo czujemy w sobie oparcie a ja uwielbiam wracać po długim rejsie do domu ze świadomością że ona na mnie czeka.