rodziny, monogamicznego małżeństwa oraz na zaniku wspólnotowości opartej na wyznawanej religii.
Czy marksiści faktycznie chcieli obalenia rodziny?
Może i część z nich chciała czy chce nadal, obalenia tzw. tradycyjnej rodziny. Jeśli tak, to owa "tradycyjna rodzina" jest mocno mitologizowana.
Owo mitologizowanie jest ładnie wyjaśnione np. tutaj:
To znany teoretyk marksizmu i zastępca Komisarza ds. Edukacji w Węgierskiej Republice Rad György Lukacsc chciał wprowadzić edukację seksualną w szkołach, włącznie z "nauczaniem" dzieci o masturbacji.
Tzn. że on chciał to wprowadzić podczas pełnienia tej funkcji?
Nie słyszałem o tym, skąd masz te informacje? Możesz podać tytuł i autora książki lub tekstu, w którym to przeczytałeś? Chętnie poczytam.
Rewolucja obyczajowa, prowadzona w Rosji radzieckiej przez Żenotdieł, została wstrzymana, gdyż prowadziła do rozpadu rodzin, a w konsekwencji do spadku produktywności.
A nie było to przynajmniej częściowo związane z wzrostem znaczenia Stalina i z tym, że Stalin miał dość konserwatywne poglądy społeczne, w odróżnieniu od Aleksandry Kołłontaj i części innych lewicowych komunistów? Stalin nie znosił, gdy kobiety mieszały się do polityki, nie znosił jakichkolwiek śladów golizny w filmach, wprowadził karalność kontaktów homoseksualnych i aborcji. Jakby tego było mało, za jego rządów członkowie Biura Politycznego żenili swoje dzieci między sobą - zupełnie jak w dawnych despotiach, gdzie najwyżsi urzędnicy też byli połączeni więzami rodzinnymi i powinowactwa. Polegam książki Simona Montefiore o Stalinie - "Stalin - młode lata despoty" i "Stalin. Dwór czerwonego cara".
W Polsce liderami Rosjanie nie są
Nie muszą być liderami, żeby stanowić zagrożenie dla światowego pokoju, stabilności i bezpieczeństwa. Przecież Rosja skutecznie zdestabilizowała sytuację na Ukrainie, wcześniej zaatakowała Gruzję, jeszcze wcześniej podbiła Czeczenię. Agenci Putina dokonują ataków hakerskich na strony rządowe innych państw, mordują przeciwników reżimu również za granicą i szerzą dezinformację, dążąc do dezintegracji Europy, zniszczenia UE i osłabienia NATO. I nie trzeba być rusofobem, żeby to zauważyć.
Co do feministek: feministka feministce nierówna. Nie wrzucałbym ich do jednego worka. Są różne nurty feminizmu, nieraz wzajemnie się zwalczające. Tak samo zresztą, różne są nurty konserwatyzmu.