Basiu ale ja nie zamierzam zmieniac tego co ona czuje. To ona ma z tym problem i nikt jej tutaj nie powie czy slusznie czy nie bo dla jednego zdrada to spojrzenie na inna/innego, a dla drugiego zdrada to "potkniecie sie o taboret i przypadkowe wejscie w naga kobiete" ( tak, to jest cytat ).
Jakies zakazy i nakazy i ustalenia i jak przedmowca pisze o jakichs durnych pytaniach, to nic innego jak wywieranie presji, nacisk na emocje/psychike, majace na celu ograniczenie i zmiane na jej korzysc co predzej czy pozniej skonczy sie "wybuchem" narastajacej frustracji. Zacznie sie ciagle podejrzewanie, ze on wciaz to robi, kontrolowanie, sprawdzanie czy gdzies po kryjomu tego nie robi, etc. Najglupsza rada jaka moze byc.
Jak wspomnialem, skoro ma z tym problem to niech moze lepiej odejdzie i problem zniknie.