Witam. Mam mały albo może nie mały problem. Ale od początku.
Moja ostatnia Poważna partnerka trochę poorała mi życie erotyczne. Była moim ideałem pod tym względem. Młoda , śliczna wysportowana i wytatuowana. Piękna Buzka, ostre rysy twarzy.. mój ideał serio... uwielbiała zabawy w łóżku, zaskakiwać mnie po pracy siedząc w kuchni w samym ręczniku... No bajka .. lubiła się dla mnie stroić ale co ważne uwielbiała zaznaczać teren na imprezach tuląc się do mnie w mocno jednoznaczny sposób pokazując że jestem jej. To mnie serio kręci... Byłem od niej 7 lat starszy ale widać było w niej ten pociąg seksualny... problem zaczął się już jakieś pół roku po tym jak byliśmy razem. Okazało się że dobrze sciemniala na pierwszych randkach. Ale bez szczegółów cięższych i ogólnie mówiąc : Mam synka z poprzedniego związku o czym ona doskonałe wiedziała i przekonywała mnie że to żaden problem ze będzie ciocią itd... okazało się to niestety bajka bo jak powiedziała kiedyś, liczyła że wyleczę się z dziecka... Odwalala różne akcje pokazujące że traktuje mojego syna jak wroga mimo że poświęcałem jej lekko 95%czasu przez co zaniedbałem kontakt z 5latkiem za co mi dzisiaj cholernie wstyd ..... Czara się przelała gdy do koleżanki stwierdziła że dobrze by było żeby mój syn zdechł bo nie musiała by go oglądać ... Wynik był taki że została kopnięta w dupę.... I tu pojawia się problem.
Miałem od tamtej pory kilka przelotnych związków , czasem czysto fizycznych ... Dziś mam stała partnerkę, śliczna, zgrabna z dużym biustem .. całkiem inna lecz równie piękna bajka... No właśnie ... Ale czegoś mi brakuje .. tych emocji, żaru, tego ciągłego porządania.... Serio, ze mną chyba coś nie tak.... Mam super kobietę która spełnia moje każde zachcianki ale cały czas uciekam myslami do tamtej " idealnej" wqrwia mnie to zwłaszcza że problemem są też moje spore potrzeby mimo że skończyłem 35 lat i liczyłem że moje libido trochę odpuści jest tylko gorzej.... Ze mną jest cos nie tak i odczuwam to jak jakiś syndrom odstawienia .. Mijają 2 lata a ja nadal mam sny z pewnych najlepszych akcji w wykonaniu Tamtej dziewczyny... Dochodzi do sytuacji gdzie we własnych myślach wybielam jej zachowanie i mam wyrzuty że ja zostawiłem... Potrzebuję dłuższej chwili żeby się opamiętać...
Żebyśmy się dobrze zrozumieli nie chodzi o sam wygląd czy wiek. Po tej Idealnej miałem kilka kobiet w tym młodsza sporo bo o 9 lat, potem starsza 3 lata., Jedna była przepiękna blondynką o zielonych oczach .. no bajka... ALE qrwa
Żadna nie miała takiego pazura, takiego żaru i spojrzenia ;/
Również dla sprostowania .. nie jestem typowym "ruchaczem" co bierze wszystko co się nawinie żeby tylko zaspokoić swoje potrzeby. Sex dla mnie to zabawa w której wygrywa ten co zrobi najlepsza przyjemność swojemu partnerowi .. zawsze podchodziłem do tego emocjonalnie mimo iż nie uważam że potrzebna jest miłość do uprawiania sexu to szacunek i w pierwszej kolejności zaspokojenie partnerki... Wychodzę z założenia że czym bardziej nakręcona moim dotykiem i pieszczotami partnerka tym ciekawiej, i daje to satysfakcję.
Ale wracając do tematu...
Proszę, powiedzcie że to normalne i że to minie...
Boję się że w końcu się skuszę na jakiś skok w bok a nie chcę ranić kobiety z którą jestem...
Brakuje mi tego pierdol*iecia w seksie,... Tego bzykania 4x dziennie, złapania swojej kobiety i posadzenia na kanapie spontanicznie, zdjęcia majtek i zrobienia minetki od tak, bo miałem akurat ochotę zaspokoić swoją kobietę ...
Proszę o poradę co mogę a czego nie powinienem robić w takiej sytuacji, bo może ktoś to przerabiał i może coś podpowiedzieć.
Sorki za tak długi post.
W razie niejasności pytajcie. Odpowiem na każde nawet najbardziej intymne pytanie, jeśli to może mi jakoś pomóc.
Pozdrawiam.hej.
Moja ostatnia Poważna partnerka trochę poorała mi życie erotyczne. Była moim ideałem pod tym względem. Młoda , śliczna wysportowana i wytatuowana. Piękna Buzka, ostre rysy twarzy.. mój ideał serio... uwielbiała zabawy w łóżku, zaskakiwać mnie po pracy siedząc w kuchni w samym ręczniku... No bajka .. lubiła się dla mnie stroić ale co ważne uwielbiała zaznaczać teren na imprezach tuląc się do mnie w mocno jednoznaczny sposób pokazując że jestem jej. To mnie serio kręci... Byłem od niej 7 lat starszy ale widać było w niej ten pociąg seksualny... problem zaczął się już jakieś pół roku po tym jak byliśmy razem. Okazało się że dobrze sciemniala na pierwszych randkach. Ale bez szczegółów cięższych i ogólnie mówiąc : Mam synka z poprzedniego związku o czym ona doskonałe wiedziała i przekonywała mnie że to żaden problem ze będzie ciocią itd... okazało się to niestety bajka bo jak powiedziała kiedyś, liczyła że wyleczę się z dziecka... Odwalala różne akcje pokazujące że traktuje mojego syna jak wroga mimo że poświęcałem jej lekko 95%czasu przez co zaniedbałem kontakt z 5latkiem za co mi dzisiaj cholernie wstyd ..... Czara się przelała gdy do koleżanki stwierdziła że dobrze by było żeby mój syn zdechł bo nie musiała by go oglądać ... Wynik był taki że została kopnięta w dupę.... I tu pojawia się problem.
Miałem od tamtej pory kilka przelotnych związków , czasem czysto fizycznych ... Dziś mam stała partnerkę, śliczna, zgrabna z dużym biustem .. całkiem inna lecz równie piękna bajka... No właśnie ... Ale czegoś mi brakuje .. tych emocji, żaru, tego ciągłego porządania.... Serio, ze mną chyba coś nie tak.... Mam super kobietę która spełnia moje każde zachcianki ale cały czas uciekam myslami do tamtej " idealnej" wqrwia mnie to zwłaszcza że problemem są też moje spore potrzeby mimo że skończyłem 35 lat i liczyłem że moje libido trochę odpuści jest tylko gorzej.... Ze mną jest cos nie tak i odczuwam to jak jakiś syndrom odstawienia .. Mijają 2 lata a ja nadal mam sny z pewnych najlepszych akcji w wykonaniu Tamtej dziewczyny... Dochodzi do sytuacji gdzie we własnych myślach wybielam jej zachowanie i mam wyrzuty że ja zostawiłem... Potrzebuję dłuższej chwili żeby się opamiętać...
Żebyśmy się dobrze zrozumieli nie chodzi o sam wygląd czy wiek. Po tej Idealnej miałem kilka kobiet w tym młodsza sporo bo o 9 lat, potem starsza 3 lata., Jedna była przepiękna blondynką o zielonych oczach .. no bajka... ALE qrwa
Żadna nie miała takiego pazura, takiego żaru i spojrzenia ;/
Również dla sprostowania .. nie jestem typowym "ruchaczem" co bierze wszystko co się nawinie żeby tylko zaspokoić swoje potrzeby. Sex dla mnie to zabawa w której wygrywa ten co zrobi najlepsza przyjemność swojemu partnerowi .. zawsze podchodziłem do tego emocjonalnie mimo iż nie uważam że potrzebna jest miłość do uprawiania sexu to szacunek i w pierwszej kolejności zaspokojenie partnerki... Wychodzę z założenia że czym bardziej nakręcona moim dotykiem i pieszczotami partnerka tym ciekawiej, i daje to satysfakcję.
Ale wracając do tematu...
Proszę, powiedzcie że to normalne i że to minie...
Boję się że w końcu się skuszę na jakiś skok w bok a nie chcę ranić kobiety z którą jestem...
Brakuje mi tego pierdol*iecia w seksie,... Tego bzykania 4x dziennie, złapania swojej kobiety i posadzenia na kanapie spontanicznie, zdjęcia majtek i zrobienia minetki od tak, bo miałem akurat ochotę zaspokoić swoją kobietę ...
Proszę o poradę co mogę a czego nie powinienem robić w takiej sytuacji, bo może ktoś to przerabiał i może coś podpowiedzieć.
Sorki za tak długi post.
W razie niejasności pytajcie. Odpowiem na każde nawet najbardziej intymne pytanie, jeśli to może mi jakoś pomóc.
Pozdrawiam.hej.