Standardowy problem większości par. Wiele związków przez to się rozpada, inni w tym tkwią i się z tym godzą, a tylko nieliczni próbują z tym coś zrobić. Problem w tym, że ludzie przestają ze sobą żyć, tylko żyją obok siebie. Nie potrafią ze sobą rozmawiać, a przede wszystkim nie dopuszczają do siebie myśli, że druga strona może mieć swoje fantazje i potrzeby. To że kogoś kochamy i nie wyobrażamy sobie bez niego życia, magicznie nie powoduje, że inni przestają istnieć i mogą się podobać, a nawet być obiektem pożądania.
Takie rozmowy wymagają odwagi, ale też wzajemnej 100% akceptacji.
Przerabialiśmy podobny kryzys parę lat temu, ale zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i się otwarliśmy. Ta otwartość i swoboda uwolniła blokadę w głowie drugiej połówki, przez co automatycznie polepszyło się masze życie erotyczne. Mimo wzajemnego zielonego światła na przygody na boku tego nie robimy, bo stwierdziliśmy że jak się bawić z kimś innym, to najlepiej robić to razem.