Zawsze nas z żoną kręcił seks w miejscach publicznych.Przez wiele lat uprawialiśmy go np na leśnych parkingach i fantazjowaliśmy żeby ktoś się do nas dołączył.Nasze fantazje przerodziły sie w real i nie raz ktoś do nas podchodził w trakcie a jak zonie się spodobał to mógł zająć moje miejsce.Zawsze to było jednak za przyzwoleniem żony.Parę razy jednak tak się zdarzyło że na parking gdzie uprawialiśmy seks zajechało jakies auto.Niedawno byla taka sytuacja.Zajechał jakiś bus,wysiadło z niego 4 facetów i poszli sikać z daleka od nas.Jak nas jednak zobaczyli szybko sie zblizyli i zaczęły się komentarze.Chciałem przerwać ale powiedzieli żebym dalej ruchał a oni popatrzą.Na ty się jednak nie skończylo.Kazali mi się odsunąć a pierwszy z nich rozpiąl rozporek,wyjął sterczacego członka i podszedł do tylka mojej żony.Próbowała protestoiwać ale dostała parę mocnych klapsów na dupę i usłyszała że jak się będzie drzeć to bedzie bolało.Przestała krzyczeć i grzecznie kleczała dalej z wypiętą pupą.Facet podszedł do niej ,zlapał ją za biodra i mocno pchnąl kutasa w jej pochwę.Jeknęla głośno a on robił swoje.Nie wiem ile to trwało ale w końcu przyśpieszył i spuścił się w nią.Pozostali tylko na to czekali.Brali ją od tyłu przez dobre poł godziny i każdy w niej kończył.Mi tego dnia nie dała się już dotknąć a następny taki wyjazd byl dopiero po paru tygodniach