Wydarzyło się to pewnego jesiennego dnia. Byłem w pracy, siedziałem przy swoim biurku. Jako, że zrobiłem już wszystko, co miałem tego dnia do zrobienia, to po kryjomu zająłem się czym innym. Mianowicie oglądałem na ekranie komputera zdjęcia nagich kobiet. Moje stanowisko było na tyle korzystnie usytuowane, że za sobą miałem ścianę, więc miałem pewność, iż od tyłu nikt nie zagląda w mój komputer. Jeśli natomiast ktoś zbliżał się od przodu, to mogłem go w porę dostrzec i zamknąć krępujące okienka. Tak właśnie się stało â w moją stronę zmierzała koleżanka z pracy. Szybko więc wyłączyłem brzydkie zdjęcie i udałem, że nad czymś pracuję.
- Hej - rzekła, podchodząc do mego biurka i opierając się dłońmi o jego krawędź.
- Cześć - odparłem. Tak szybko cię puściła? - spytałem, gdyż wiedziałem, że owa koleżanka była przed chwilą wezwana do gabinetu szefowej.
- Tak, coś tam się nie zgadzało w jej rachunkach, wyjaśniłam tylko i mam już spokój.
- No to dobrze.
- Ja mam spokój, ale nie wszyscy - zaczęła zagadkowo.
- A kto nie ma spokoju?
- Ty. Prosiła mnie, żebym ci przekazała, żebyś się u niej stawił.
Trochę się zaniepokoiłem, gdyż mimo, iż nasza szefowa była wyluzowaną kobietą i z reguły nie czepiała się nas, to wezwanie do jej pokoju było rzeczą dziwną. Kiedy coś chciała, to zazwyczaj po prostu zaczepiała nas na korytarzu i mówiła, o co chodzi, albo sama do nas przychodziła, a tym razem dostałem wezwanie do jej gabinetu.
- Kiedy? - spytałem.
- Jak najszybciej.
- Ok - odparłem i patrzyłem, jak koleżanka odchodzi od mego biurka, kręcąc seksownie tyłeczkiem.
Wstałem i ruszyłem w stronę gabinetu szefowej. Gdy znalazłem się pod drzwiami, zapukałem.
- Proszę - usłyszałem i nacisnąłem klamkę.
Znalazłem się w środku. Szefowa świdrowała mnie wzrokiem, zaciskając przy tym wargi.
- Dzień dobry - rzuciłem.
- Witam, panie Kacprze - odrzekła przeciągle. - Proszę siadać.
Usadowiłem się w krześle naprzeciw kobiety. Mimowolnie zajrzałem jej w głęboko wycięty dekolt, gdyż wciąż byłem napalony. Tego dnia podniecało mnie dosłownie wszystko.
- Mam przez pana problemy - powiedziała szefowa.
- Przeze mnie? - spytałem szczerze zdziwiony. - Problemy?
- Tak, przez pana. Pańskie obliczenia są bardzo błędne. Wszystko jest nie tak - rozłożyła ręce w geście załamania i zaczęła się wiercić na krześle.
- Naprawdę? Bardzo mi przykro, jeśli gdzieś się pomyliłem, przepraszam. Wszystko na pewno poprawię.
- Oczywiście, że pan poprawi - rzekła. Tylko, że co już się stało, to się odwołać nie da.
Te słowa nieco mnie uspokoiły, gdyż skoro powiedziała, że będę musiał coś poprawić, to znaczyło, że nie zwalnia mnie z pracy. Przynajmniej na razie. Szefowa wyciągnęła pendriva ze swojego komputera i wręczyła mi go.
- Proszę poprawić to, co tu jest. I żeby więcej pan nie robił takich błędów.
- Oczywiście - odparłem i wstałem.
Kobieta znów zaczęła się dziwnie wiercić, jakby nie mogła usiedzieć na miejscu.
- Coś pani dolega? - spytałem. - Czemu pani tak się skręca?
- Oj, przepraszam, nie panuję nad tym. Mam okropne problemy z krążeniem, cała aż chodzę.
- To niedobrze - powiedziałem. - proszę zacząć dbać o siebie.
- Zaczęłam. Wczoraj byłam u lekarza - zwierzyła mi się szefowa. Przypisał mi mnóstwo leków i kazał radykalnie zmienić tryb życia. Ale ja nie mogę zmienić trybu życia, przecież jestem tak zapracowana - złapała się z rozpaczy za głowę.
Jeszcze nie widziałem mojej szefowej w takim stanie. Rzeczywiście, miała mnóstwo pracy, ale nigdy na to nie narzekała i zawsze sprawiała wrażenie kobiety zadowolonej z życia. Teraz jednak zdałem sobie sprawę, że ma problemy ze zdrowiem i z samą sobą. Prawdę mówiąc, zrobiło mi się jej trochę żal.
- Zdrowie jest najważniejsze - powiedziałem, gdyż nic innego nie przychodziło mi do głowy. Proszę zacząć o siebie dbać. Jakbym mógł jakoś pomóc, to proszę dać znać.
Kobieta popatrzyła na mnie w zamyśleniu.
- A wie pan, że mógłby pan - rzekła. - Nie mam kiedy się wyrwać, a jak skończę pracę, to apteki już będą zamknięte. Mógłby pan skoczyć i wykupić mi leki? Jeśli oczywiście nie jest pan zajęty.
- Na dziś już wszystko zrobiłem -odparłem. - Chętnie podskoczę do apteki.
- Byłabym bardzo wdzięczna - podała mi receptę. - I jeszcze po drodze w kiosku jakby pan mógł, to takie pończochy uciskowe, co to poprawiają krążenie. Lekarz kazał mi w takich chodzić, ponoć mi to pomoże.
- OK - rzuciłem i wyszedłem z gabinetu.
- Hej - rzekła, podchodząc do mego biurka i opierając się dłońmi o jego krawędź.
- Cześć - odparłem. Tak szybko cię puściła? - spytałem, gdyż wiedziałem, że owa koleżanka była przed chwilą wezwana do gabinetu szefowej.
- Tak, coś tam się nie zgadzało w jej rachunkach, wyjaśniłam tylko i mam już spokój.
- No to dobrze.
- Ja mam spokój, ale nie wszyscy - zaczęła zagadkowo.
- A kto nie ma spokoju?
- Ty. Prosiła mnie, żebym ci przekazała, żebyś się u niej stawił.
Trochę się zaniepokoiłem, gdyż mimo, iż nasza szefowa była wyluzowaną kobietą i z reguły nie czepiała się nas, to wezwanie do jej pokoju było rzeczą dziwną. Kiedy coś chciała, to zazwyczaj po prostu zaczepiała nas na korytarzu i mówiła, o co chodzi, albo sama do nas przychodziła, a tym razem dostałem wezwanie do jej gabinetu.
- Kiedy? - spytałem.
- Jak najszybciej.
- Ok - odparłem i patrzyłem, jak koleżanka odchodzi od mego biurka, kręcąc seksownie tyłeczkiem.
Wstałem i ruszyłem w stronę gabinetu szefowej. Gdy znalazłem się pod drzwiami, zapukałem.
- Proszę - usłyszałem i nacisnąłem klamkę.
Znalazłem się w środku. Szefowa świdrowała mnie wzrokiem, zaciskając przy tym wargi.
- Dzień dobry - rzuciłem.
- Witam, panie Kacprze - odrzekła przeciągle. - Proszę siadać.
Usadowiłem się w krześle naprzeciw kobiety. Mimowolnie zajrzałem jej w głęboko wycięty dekolt, gdyż wciąż byłem napalony. Tego dnia podniecało mnie dosłownie wszystko.
- Mam przez pana problemy - powiedziała szefowa.
- Przeze mnie? - spytałem szczerze zdziwiony. - Problemy?
- Tak, przez pana. Pańskie obliczenia są bardzo błędne. Wszystko jest nie tak - rozłożyła ręce w geście załamania i zaczęła się wiercić na krześle.
- Naprawdę? Bardzo mi przykro, jeśli gdzieś się pomyliłem, przepraszam. Wszystko na pewno poprawię.
- Oczywiście, że pan poprawi - rzekła. Tylko, że co już się stało, to się odwołać nie da.
Te słowa nieco mnie uspokoiły, gdyż skoro powiedziała, że będę musiał coś poprawić, to znaczyło, że nie zwalnia mnie z pracy. Przynajmniej na razie. Szefowa wyciągnęła pendriva ze swojego komputera i wręczyła mi go.
- Proszę poprawić to, co tu jest. I żeby więcej pan nie robił takich błędów.
- Oczywiście - odparłem i wstałem.
Kobieta znów zaczęła się dziwnie wiercić, jakby nie mogła usiedzieć na miejscu.
- Coś pani dolega? - spytałem. - Czemu pani tak się skręca?
- Oj, przepraszam, nie panuję nad tym. Mam okropne problemy z krążeniem, cała aż chodzę.
- To niedobrze - powiedziałem. - proszę zacząć dbać o siebie.
- Zaczęłam. Wczoraj byłam u lekarza - zwierzyła mi się szefowa. Przypisał mi mnóstwo leków i kazał radykalnie zmienić tryb życia. Ale ja nie mogę zmienić trybu życia, przecież jestem tak zapracowana - złapała się z rozpaczy za głowę.
Jeszcze nie widziałem mojej szefowej w takim stanie. Rzeczywiście, miała mnóstwo pracy, ale nigdy na to nie narzekała i zawsze sprawiała wrażenie kobiety zadowolonej z życia. Teraz jednak zdałem sobie sprawę, że ma problemy ze zdrowiem i z samą sobą. Prawdę mówiąc, zrobiło mi się jej trochę żal.
- Zdrowie jest najważniejsze - powiedziałem, gdyż nic innego nie przychodziło mi do głowy. Proszę zacząć o siebie dbać. Jakbym mógł jakoś pomóc, to proszę dać znać.
Kobieta popatrzyła na mnie w zamyśleniu.
- A wie pan, że mógłby pan - rzekła. - Nie mam kiedy się wyrwać, a jak skończę pracę, to apteki już będą zamknięte. Mógłby pan skoczyć i wykupić mi leki? Jeśli oczywiście nie jest pan zajęty.
- Na dziś już wszystko zrobiłem -odparłem. - Chętnie podskoczę do apteki.
- Byłabym bardzo wdzięczna - podała mi receptę. - I jeszcze po drodze w kiosku jakby pan mógł, to takie pończochy uciskowe, co to poprawiają krążenie. Lekarz kazał mi w takich chodzić, ponoć mi to pomoże.
- OK - rzuciłem i wyszedłem z gabinetu.
Ostatnio edytowane przez moderatora: