Po pewnym czasie - u jednych dni, u innych tygodnie - u kobiety może zanikać potrzeba seksu. Początkowo kompletnie zdezorientowany mężczyzna zaczyna się przyzwyczajać do tej sytuacji. Z jednej strony chciałby przełamać impas, z drugiej duma nie pozwala mu prosić o kontakt (rozważa samozadowolenie, bardzo wzrasta niebezpieczeństwo korzystania z płatnej miłości czy szukania innych przygód seksualnych poza domem). Możliwe jest też zresztą, że to mężczyzna odrzuca partnerkę, a ona przygotowana na kolejną odmowę nie chce więcej prosić. U nas tak było. W pewnym momencie (jak wyszło w szczerej rozmowie) zaczęliśmy udawać zmęczenie i brak zainteresowania seksem żeby "ukarać" partnera za to, że kiedyś nam odmówił. Musicie porozmawiać szczerze ze sobą o tym jak doprowadziliście się wzajemnie do końca ślepej ulicy. Do tego dochodzi zwykłe fizyczne lenistwo - jeżeli nie jesteście ludźmi pełnymi energii, zadbanymi w sferze sprawności fizycznej, to może się okazywać, że traktujecie seks jak sesję na orbitreku - na drugi dzień coś tam was ciągnie, coś uwiera i w rezultacie rozważacie możliwość pójścia spać... Rozmawiajcie ze sobą, choćby się miało okazać w rezultacie tej rozmowy, że byliście bardzo nie w porządku wobec siebie.
Nie chodzi o to, że ma to prowadzić do podsumowania: jesteśmy niedopasowani, nie kochamy się i pora się rozstać. Z tego płynie inny wniosek - jesteśmy niedoskonali, nie dosyć nad sobą pracujemy (nie znajdziecie szybkiej odpowiedzi dlaczego), nie dosyć dbamy o relacje wzajemne i pora to zmienić - teraz. Do tego dochodzi przełamywanie barier w sferze wcielania w życie fantazji seksualnych, a nawet wstyd o bardzo podniecającej rozmowie o tych fantazjach (bez realizacji). Podkręćcie się wzajemnie świntusząc w sypialni i poza nią. Postarajcie się wybadać partnera co by go mogło podniecać w zmianie waszego wyglądu - może się okazać, że pomalowanie paznokci u nóg przez panią podniesie temperaturę sypialnianą w stopniu przez was niespodziewanym - może fajna bielizna, może depilacja intymna - lub przeciwnie - bujny naturalny zarost. Nade wszystko musi w was powstać przeświadczenie, że podobacie się sobie, że dążycie do zrozumienia wzajemnych potrzeb, że potraficie zbudować wzajemne poczucie bezpieczeństwa ale też nie zamykacie się w wąskim wyborze praktyk seksualnych - przeciwnie - mówcie o fantazjach, próbujcie więcej. Początkowo o tym się rozmawia, ale właściwa realizacja przychodzi wtedy gdy to oboje poczujecie - wtedy znika wstyd, poczucie winy, myślenie "nie wypada". Rozmowa twarzą w twarz jest trudna. Może na początku napiszcie do siebie list lub pogadajcie na komunikatorze w necie. Ale ostatecznie musicie skonfrontować się w prawdziwej rozmowie. I musicie być konsekwentni - nie może być więcej robienia na przekór drugiej stronie (a tak naprawdę i sobie), musi być konsekwencja, odrzucenie fizycznego lenistwa, szukanie pomysłów na to żeby było ciekawie (dziś wspólna kąpiel i masaż, jutro czekolada i wino w łóżku, kiedy indziej wyjęcie spod poduszki kupionego właśnie gadżetu z sex-shopu, "brudne" słownictwo, gierki - zrozumienie w tym wszystkim, ze nie można łapać się na tym, że blokuje nas wpojone od dziecka "nie wypada", "nie można", "to nie dla mnie/nas" - nie dziś, to kiedy indziej, jeżeli nawet nie będzie coś realizowane, to może podnieść podniecenie). Oczywiście codzienne stresy są nieodłącznie killerem życia sypialnianego - trzeba (jak powiedział kiedyś ekstremalny życiowy praktyk - może słyszeliście - "Kszysztof alkoholik" udzielający się niegdyś w radio) "tak długo skrobać czerń dnia, aż się zaświeci" - nam też jest to uczynić niejednokrotnie trudno i bynajmniej wcale nie łatwo się to nam mówi. Choć to brzmi nieco fantastycznie, jak już złapiecie początek tej drogi, to dalej pójdzie jak lawina
Można się złapać na tym, że kolor ścian w sypilani, bielizna, wakacyjny czas - wszystko to co było tak ważne na początku - traci rację bytu na rzecz "surfowania" na wzajemnym zrozumieniu potrzeb, zbudowanej gorącej atmosferze.
Pozdrawiamy