Wszystko zależy od sytuacji, nie ma automatu. W 90% przypadków leję pod prysznicem "bez trzymanki". Przy 6 wolnych stanowiskach (otwartych) rzadko się zdarza pełna zajętość, także nic w tym niezwykłego. Zresztą, wbrew pozorom sikanie pod prysznicem jest zamaskowane przez lejąca się wodę, która i tak spływa równym strumieniem po penisie. Rzekłbym, że to daje większą prywatność, niż lanie na otwartym powietrzu, a już na pewno wymaga mniej odwagi niż takie paradne przejście z pisuaru pod prysznic.
Czasami zdarzają się odstępstwa - wiadomo, żeby nie było za nudno. Kiedyś było dwóch młodzików (może 17-18 lat). Jeden poszedł do zamykanej kabiny - ja już byłem pod natryskiem, więc ewidentnie szukał prywatności. Drugi, mniej inteligentny zaczął co chwilę przynosic w czepku (sic!) zimną wodę z basenu sportowego i lał temu drugiemu za zasłonę (od góry). Z uwagi, że taki spacer wykonywał przede mną, to kiedy bodajże trzeci raz poszedł po wodę, ja - odwrócony do środka pomieszczenia chwyciłem za siura i puściłem przed siebie solidny strumień.
Zatrzymał się, i skręcił z tym wypełnionym czepkiem do szatni - już nie skorzystał z prysznica. Na domiar złego, miał szafkę obok mojej, więc siedząc na ławeczce może jeszcze poczuł zapach oznaczonego terenu, kiedy stałem obok.
Wstydliwość zostawmy płci pięknej. Szczanie jest męskie, prawdziwe i pierwotne, a siła tkwi w swobodzie! Amen