Wg mnie - powiem pewnie herezję - Kościół po prostu nie ma nic wspólnego z wiarą. Z założenia kościół miał być ostoją wiary, bezpieczeństwa. Księża mikeli być jak asceci - pomagać innym, głodować, nawracać itd. Ludzie mieli przyjść do kościoła by w spokoju porozmawiać z Bogiem. Tym czasem w mojej podrzędnej parafii ksiądz proboszcz podjeżdża Alfą 166 (w okresie kiedy kupił - ok. 180 tys. zł.). Czy przypadkiem nie powinno być tak, że jak już ksiądz nie może jeźdić na rowerze to może mieć używane Cinqecento, za 13 tys. 180 - 13 = 167. Co by można było kupić za 167tys. zł.? Parę tysięcy obiadów, jakiś dobry sprzęt szpitalny... Ja wiem, że to są wybrane przypadki, jak Jankowski(on musi skończyć w piekle). Ogólnie można podzielić Kościół na Kościół dobry i kościół zły. Mam koleżankę - zagożałą katoliczkę, która bardzo dobrze zna ten podział i większość kościołów umie zakwalifikować do jednej z dwóch grup. Idę do Kościoła pod wezwaniem św. Bena - nie idż tam bo tam nie ma Boga tylko instytucja jest. Fakty są takie, że część Kościoła się stacza, tylko nie wiemy jak duża. Zaufanie maleje. Kościół powinien być otwarty 24h, a nie jest. Ale to chyba dlatego, że ktoś by mógł coś z tamtąd skroić. Społeczeństwo też się stacza. Ale to znak, że to miejsca jak każde inne. Bóg jest wszędzie i właściwie wszędzie możemy mu oddawać cześć, czy coś. Tu się zgadzam z Koszałkiem - ludzie przychodzą do kościoła bo sąsiedzi przychodzą, trza tą godzine w Niedziele wysiedzieć, a jak położę na tace 100 i w ten sposób pomogę księdzu w cierpieniu biedy to napewno będę miał lepiej na sądzie boskim. Wg mnie Kościół to tylko instytucja przypominająca o wierze i to jest jedyne założenie, które spełnia.