Pewna zakonnica wracała do klasztoru na piechotę a że zostało jej jeszcze sporo do przejścia postanowiła złapać stopa. Po chwili zakonnica siedziała w bardzo luksusowym samochodzie prowadzonym przez młodą i piękne blondynkę.
Zakonnica po chwili milczenia powiedziała do kobiety:
- piękny samochód, musiał kosztować fortunę?
- To prezent od mojego męża - odpowiedziała młoda kobieta.
- Czy te wszystkie pierścionki, bransoletki i kolczyki które nosisz są ze złota i kamieni szlachetnych? - zadała kolejne pytanie zakonnica.
- Ależ oczywiście, to prezent od mojego kochanka .
- Ach, jeszcze te perfumy.... Wspaniały zapach... - zwróciła uwagę zakonnica
- To najdroższe perfumy na świecie, prezent od mojego drugiego kochanka - powiedziała z uśmiechem kobieta.
W tej chwili auto zatrzymało się przed bramą klasztoru i zakonnica podziękowała za podwiezienie i kobiety się pożegnały.
Nastał wieczór. W ciszy rozległo się pukanie w okno i dało się słyszeć męski głos:
- Siostro Leokado?, Siostro Leokadio... - to ja, brat Andrzej, niech mnie siostra w puści.
- Te czekoladki to może sobie Brat w dupę wsadzić - odezwała się zakonnica.