Pierwszy raz usłyszałem o masturbacji na koloniach. Miałem wtedy 10 lat, starszy kolega zaczął nam mówić o tym po czym zdjął majtki i pokazywał nam jak się to robi. Proponował że może też swojego kutasa wsadzić komuś w pupę, ale nikt się nie kwapił. Wieczorem, w łóżkach próbowaliśmy to robić, co nam pokazał ale nie było żadnych reakcji więc daliśmy sobie spokój. W wieku 13 lat zacząłem z kolegą z klasy zabawę w „doktora”, która polegała na obmacywaniu się po kutasku, jajkach i pupie. Wtedy już kutasy nam się narpężały, co nas trochę zdziwiło i się spodobało na tyle że próbowaliśmy sobie wsadzać w pupę. Pewnego dnia, podczas wspólnego obmacywania poczułem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. Mój kutas zaczął „podskakiwać” po czym przeszył mnie całego jakiś dziwny dreszcz, którego bardzo się przestraszyłem, bo nie wiedziałem o co chodzi. W każdym razie zaprzestaliśmy tych zabaw. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że to był właśnie orgazm. Zabawy już jednak nie wznowiliśmy bo kolega przeprowadził się w inne miejsce. Pikanterii dodaje fakt, że spotkałem się z tym kolegą, zupełnie przypadkowo, jak mieliśmy po 16 lat. Siedzieliśmy w domu i opowiadaliśmy sobie co się działo przez te 3 lata. W pewnym momencie on przypomniał tamten dzień i zapytał czy nie powtórzylibyśmy tamtej zabawy. Po krótkim wahaniu przystałem na to. Rozebrałem jego, a on mnie do naga i położyliśmy się obok siebie tak, że nasze sterczące już fiutki dotknęły się. Tym razem zaczęliśmy wzajemnie sobie walić, przy czym trochę mu zazdrościłem bo miał fiuta znacznie większego ode mnie. W pewnym momencie on zaczął się wyginać, przewrócił się na wznak, powiedział „leci” i trysnął tak mocno że sperma doleciała aż do regału stojącego pod ścianą. Jego orgazm był tak silny, że drżał cały i oczywiście przestał mnie masturbować. Patrząc na to wszystko zaznałem tak silnego podniecenia, że nie zastanawiając się podniosłem się na kolana, chwyciłem swojego w rękę i również doznając orgazmu spuściłem się mu na brzuch i klatę. Po tym wszystkim leżeliśmy na wznak koło siebie nic nie mówiąc, czasami pieszcząc bezwiednie swoje genitalia. Trwało to wszystko razem jakieś 40 minut. Było nam tak dobrze, że zupełnie nas nie obchodziło, że w każdej chwili mój ojciec mógł wrócić z pracy. Bez słowa ubraliśmy się, on się pożegnał i wyszedł. Spotkałem go jeszcze parę razy ale ani on, ani ja nigdy nie wspomnieliśmy o tym co się wydarzyło.