Uwaga. Opowiadanie poniżej jest pierwszym moim eksperymentem z taką formą narracji. O ile wcześniej napisałem wiele w pierwszej osobie, to po raz pierwszy pisze treść w której piszę wprost do kogoś. Więc ze względu na eksperymentalność formy, mogą pojawić się jakieś kwiatki typu nagle przejdę z „Ty” na „Jej”, wynika to może z tego, że zbyt wiele innych pisanych było w takim stylu. Uprzedzam, że tekst nieco długo buduje napięcie. Nie każdemu się spodoba, tutaj eksperymentowałem też z tematyką. Zazwyczaj większa uległość kobiet itd. Tutaj nagle pojawia się jakaś taka dominacja. Ze względu na sposób narracji, być może bardziej spodoba się dziewczynom. A i najważniejsze. Właśnie wyrwałem to z o wiele dłuższego fragmentu, więc może się tak „dziwnie” zaczynać – bo to była po prostu kontynuacja opowieści, tutaj jako samodzielny tekst. Tak więc początkowe zdania są niejako skorygowane by jakoś to oderwać od reszty. Wynik otwartej dyskusji w innym wątku, gdzie ktoś podpuścił mnie, bym mimo przesadnej długości, wrzucił to tutaj.
Oczywiście słowa konstruktywnej krytyki mile widziane. Pozdrawiam i zapraszam wytrwałych do lektury.
Uległość na Majorce:
Od naszego wyjazdu do Paryża minął już prawie rok. Właśnie niedawno obwieściłaś, że w tym roku lecimy na Majorkę. Znowu bez dzieci, tylko ze znajomymi. Znowu na WALENTYNKI. One mnie prześladują! Z jakiejś nieokreślonej przyczyny, to ten dzień wzmaga we mnie intensywne pragnienie przeżycia czegoś niezwykłego. Tak samo zresztą jak rocznica naszego ślubu, Sylwester, czy też Twoje urodziny. Tak więc siedzę teraz pogrążony w swoich fantazjach i wizjach tego co mogłoby się wydarzyć. Co by było gdyby… I w tym momencie wchodzisz do pokoju, spoglądasz na mnie i pytasz się, co się tak zadumałem. Wołałaś mnie, a ja zupełnie nie reagowałem…
- „Basiu, rozmyślałem o naszym wyjeździe. Może zabrałabyś ze sobą te seksowne komplety bielizny, co? I te zajebiste koszulki nocne, które tak bardzo mi się podobają? Wiesz, te bardzo erotyczne.” - zaczynam rozmowę, próbując ukryć drżenie w głosie, ale jednocześnie nadając mu nutę prowokacyjnego flirtu.
Patrzysz na mnie, lekko unosząc brwi, w Twoich oczach pojawia się figlarny błysk. „Hmm, Tomek, po co mi to? Chcesz, znowu ubrać mnie w te Twoje zakręcone fantazje?” Twój głos jest lekki, ale czuję w nim nutę niepewności, jakbyś testowała moje intencje.
- „Nie tylko o to chodzi, Basiu,” odpowiadam, starając się brzmieć przekonująco. - „Chcę, abyś poczuła się wyjątkowo... dla mnie. Może pozwolisz sobie na chwilę zapomnienia, na odrzucenie skrupułów?” Moje słowa są pełne nadziei, a w głosie słychać mieszankę podniecenia i prośby.
Nachylasz się nieco bliżej, Twoje spojrzenie staje się bardziej intensywne.
- „Tomek, ale czy to naprawdę jest o mnie? Czy o Twoich fantazjach? Czy nie chodzi Ci tylko o to, bym zagrała rolę w Twojej grze?” Twój ton jest teraz bardziej serio, jakbyś chciała dotrzeć do sedna moich intencji.
- „Basia, to o nas oboje. Chcę, abyś czuła się swobodnie i seksownie, chcę widzieć w Tobie tę iskrę, która mnie tak bardzo pociąga. Ale przede wszystkim, chcę, abyśmy razem mogli przeżywać coś wyjątkowego,” odpowiadam, starając się przekazać Ci głębię moich uczuć i pragnień.
- „Słuchaj. Przeczytałam te twoje opowieści. Są… Interesujące. Sama nie wiem, co mam na ten temat myśleć. Proszę Cię. Daj mi czas. Daj mi odrobinę swobody. To wszystko jest takie pokręcone i tak bardzo skomplikowane. Po co teraz brniesz w temat, skoro nie powiedziałam, czy jestem gotowa na takie doświadczenia?” Zapytała intensywnie wpatrując się w moje oczy. Wyraźnie było widać, że oczekuje ode mnie jasnej odpowiedzi.
- „Wiesz, nawet jeśli nie chcesz realizować tych fantazji, sama rozmowa wiele dla mnie znaczy,” zaczynam, starając się złapać Twoje spojrzenie.
- „Jak to?” pytasz, lekko unosząc brwi.
- „No wiesz, ta dwuznaczność, ten flirt... To już jest coś. Karmi tego zachłannego potwora w moim wnętrzu.” Mówię to, próbując wyjaśnić skomplikowane myśli.
- „Hmm, więc to tylko taka gra słów dla Ciebie?” Twoje spojrzenie jest pełne zainteresowania, ale też niepewności.
- „Nie tylko… Ale to sprawia, że czuję się lepiej. Daje mi to... namiastkę tego, czego pragnę,” wyjaśniam, szukając zrozumienia w Twoich oczach. A Twoje spojrzenie wydaje wyrażać zrozumienie, choć może mi się tylko wydaje… Kontynuuję. - „Nawet, jeżeli teraz byśmy snuli takie niegrzeczne myśli, w trakcie których przecież nie obiecałabyś czegoś konkretnego, To już samo to działałoby na mnie. Czy to też przerasta Twoje możliwości? Taka Gra?”
- „Czyli oczekujesz ode mnie, że dam Ci się wciągnąć w te gierki słowne, nawet jeżeli będą to tylko słowa… Bez pokrycia?” Zapytałaś z niedowierzaniem.
- „To już zupełnie jest dla mnie niezrozumiałe. Co Ci to właściwie daje?”
- „Mówiłem już… Pobudza. Czuje się podniecony i choć częściowo spełniony.”
- „Czyli, to w celu spełnienia swoich wyuzdanych i nietypowych fantazji, teraz tak mnie tym zamęczasz?” Stwierdziłaś, nieco rozdrażniona.
- „A dlaczego od razu zamęczasz?” - zapytałem - „Nie próbuję narzucić Tobie czegoś, co mogłoby być dla Ciebie nieprzyjemne, Basiu. Szukam czegoś co by Cię wciągnęło i to na Twoich zasadach… Czegoś satysfakcjonującego i raczej miłego” - zaczynam, starając się by mój głos pozostał spokojny.
- „Ale czy to nie jest nadal tylko spełnianie Twoich zachcianek?” - pytasz, z lekkim sceptycyzmem w głosie.
- „A czy to jest coś złego. Przecież w takiej rozmowie, nie robię Ci krzywdy ani też nie sprawiam, byś czuła się jakoś specjalnie niekomfortowo.”
- „I to ma być dla mnie komfortowe?” - Twoje słowa brzmią trochę ironicznie.
- „Kochanie. Snuje różne wizje. Ale w żadnej nie staram Ci się narzucić obrazu w którym to ja miałbym coś robić na Twoich oczach. Narzucanie się z takim czymś mogłoby być niekomfortowe… A tak. To są typowe fantazje. Nie fantazjowałaś nigdy o nikim innym?...” - mówię z pełnym przekonaniem w głosie.
- „Ale to są fantazje o otwartym związku… Czy naprawę czegoś takiego chcesz?”
- „No nie do końca Basiu. Ja nie proponuje czegoś takiego. Sam jakoś nie mam specjalnych planów obskakiwać inne laski. Nie czuję takiej potrzeby. Więc może jak już, to w połowie. I nie cały czas. To były fantazje o epizodach. Nie o rutynie”
Patrzysz na mnie przez bardzo długą chwilę, widzę, że poważnie się nad czymś zastanawiasz. Ta cisza staje się aż niezręczna, a potem nagle jakbyś podjęła decyzje, zaczynasz do mnie mówić:
- „Może masz rację, Tomek. Może faktycznie potrzebuję odrobiny swobody...” - Twój głos jest teraz bardziej delikatny, pełen niepewności - „Może faktycznie to nie jest coś takiego złego… Dobrze. postaram się więc spełnić Twoją fantazję…”
Gdy zerwałem się z miejsca, by Cię uściskać, zatrzymujesz mnie jednym ruchem ręki. „Spokojnie... Niech Ci sperma nie uderzy do głowy. Nie skończyłam jeszcze mówić…” - w Twoich słowach wyczuwalna jest nuta sarkazmu.
- „Zdecydowałam że spełnię Twoją fantazję, ale nie wiesz którą. Może chodzi mi tylko o te Twoje gierki słowne, pełne dwuznaczności i sugestii? A może coś więcej… Ale pamiętaj, nie dowiesz się, którą ścieżkę wybrałam aż do samego końca. Będę Cię zwodzić, nęcić i mamić obietnicami i fantazjami, a Ty będziesz miał tylko moje słowa...Nic więcej.” - Twoje oczy błyszczą prowokacyjnie, ale widać w nich też wyzwanie. - „Chcesz tego, Chcesz, żebym grała z Tobą w tę dwuznaczną grę, podsycając Twoje pragnienia, ale nie dając Ci nic konkretnego? Będę Cię kusić, prowokować, dawać nadzieje, ale nie masz pewności jaki będzie koniec. Może będzie tam czekał na Ciebie zawód i poczucie niespełnienia…”
- „Tak, Basiu. Chcę tego,” - odpowiadam, a głębi duszy czuję falę ekscytacji.
- „To jest wręcz masochistyczne z Twojej strony,” - stwierdziłaś. A w Twoich oczach zabłysła też jakaś iskra, nie mogłem rozgryźć jej znaczenia. - „Ale jeśli to ma sprawiać Ci przyjemność, to niech będzie… Twoje pragnienie zostanie podsycone, ale czy zostanie spełnione, to już inna sprawa. Będziesz błagał o więcej, ale czy dostaniesz to, czego pragniesz? Kto wie…” - słowa te brzmią jak obietnica, która może się spełnić, ale też jak tortura dla mojej wyobraźni.
- „Chcę tego, chcę wszystkiego, co mi zaserwujesz…” Mój głos jest pełen oczekiwania, a w sercu czuję mieszankę ekscytacji i strachu przed nieznanym.
- „Dobrze. Przygotuj się na podróż pełną niespodzianek. Ale pamiętaj, że ja rządzę grą… Ty się wszystkiego dowiesz dopiero w walentynki. Być może zwodzony do samego końca. Dostaniesz taką nagrodę, że pozwolę Ci się ostro wtedy zerżnąć, a ja cały czas będę Ci szeptać te wszystkie sprośne słówka… A może w ten dzień, będziesz mógł tylko patrzeć. Zobaczysz jak jakiś inny przystojniak mnie bierze…To będzie moja i tylko moja decyzja. Ty nie będziesz miał w tej sprawie nic do powiedzenia… Będziesz musiał to zaakceptować. Czy jesteś gotów na taką niewiadomą, Tomku?” Twoje słowa są pełne obietnic i zagadek, a ja czuję, jak moje ciało reaguje na każde z nich.
- „Tak, jestem gotowy na wszystko,” odpowiadam, a w moim głosie słychać desperacką potrzebę spełnienia.
- „To dobrze,” mówisz z bardzo zadziornym uśmiechem. „… Ale pamiętaj, niezależnie od tego, co się stanie, Te walentynki będą dla mnie niesamowite. Ja w tę noc będę miała naprawdę dobry seks... Pytanie tylko z kim. Ty jednak dowiesz się tego na samym końcu. A teraz, czas na przygotowania do naszej wyprawy na Majorkę...” Twój głos jest pełen tajemnicy, a w mojej głowie kłębią się myśli i oczekiwania na nadchodzące wydarzenia.
Zaczęło się już następnego dnia. Wchodzę do naszej sypialni i widzę Cię, jak przeglądasz swoje najseksowniejsze, erotyczne koszulki nocne. Na łóżku leży komplet bielizny wraz z pończochami i pasem, obok stoją Twoje czarne, lateksowe kozaczki na wysokim obcasie. Na ich widok od razu coś we mnie drgnęło, a może lepiej powiedzieć, coś mi drgnęło.
- „Szykujesz się na jakąś specjalną okazję?” - pytam, patrząc na Ciebie z mieszanką ciekawości i podniecenia.
- „Jak to na co? Szykuję się na Majorkę, oczywiście” - odpowiadasz, pokazując mi dwa modele koszulek, każda z nich niezwykle prowokacyjna, z wycięciami w różnym stylu, ale w obu wyglądasz niesamowicie seksownie - „Jak myślisz?”
Wybieram jedną, a Ty, kiwając głową, mówisz: „Tak, ta jest idealna. Uwielbiam być w niej rżnięta. Czuję się wtedy tak wyuzdana, że aż ciarki mnie przechodzą na samą myśl o tym. Dobry wybór!”. Twoje słowa wprowadzają mnie w ekstazę. Wskazujesz na komplet na łóżku i buty. „Znajomo wyglądają, prawda? Nie mogłam ich nigdzie znaleźć, a teraz zupełnie przypadkiem wpadłam na ten komplecik. Był zarezerwowany na bardzo specjalne okazje. Pamiętasz miałam go na sobie podczas naszego spotkania z Pawłem.”
- „Tak, przypominają mi się pewne rzeczy…” odpowiadam, czując jak moje serce bije szybciej.
- „Ach, Paweł...” - zaczynasz z zadumą. „To był facet. Pamiętasz. Ciekawe co teraz porabia. On to wiedział, jak należy traktować kobiety. Zresztą co ja Ci będę mówić, część przecież widziałeś na własne oczy. Może i nie poznałeś wszystkich jego talentów, ale może kiedyś Ci o nich opowiem... jeśli będziesz grzeczny.”
Twoje słowa sprawiają, że moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Jestem pełen podniecenia, ale Ty kończysz kompletowanie garderoby, pozostawiając mnie tylko z intensywnym pragnieniem. Składasz ubrania do walizkę, mówiąc:
- „Tomek, wyobraź sobie, jak będę wyglądała w tej koszulce na Majorce. Hmm. Mam nadzieję, to wszystko się przyda. Głupio byłoby to tak wozić bez sensu... Nie uważasz?”. Ja już jestem cały rozdygotany z podniecenia a Ty w tym momencie mówisz. Dobra. Koniec na dziś tego dobrego. Trzeba zacząć robić obiad. Weekend, ale przecież nie mamy całego dnia wolnego. To się tak zamyśliłeś? Chodź, idziemy na dół.
Poniedziałek. Właśnie wracam z pracy, gdy nagle otrzymuję SMS-a o paczce czekającej na mnie do odbioru. Zdziwiony, bo przecież nic nie zamawiałem, jadę po nią. Odebrałem i od razu wracam do domu. Jestem sam, Ty jeszcze nie wróciłaś z pracy. Z ciekawością otwieram paczkę i moje oczy rozszerzają się w szoku. W środku znajduje się cała kolekcja prezerwatyw „My Size”. Reklama głosi, że są idealnie dopasowane, wręcz na miarę. Widzę że są tam różne rozmiary. Od tych najmniejszych czyli w sumie standard aż do tych gigantycznych – rozmiary od 45 do 72 mm. Zaintrygowany sięgam po tę największą – w życiu nie widziałem takiego rozmiaru. Czytam specyfikację: średnica: 72 mm, długość: 233 mm - Coooo. 23 centymetry. A obwód w zwodzie 15,5 cm - dla kogo takie coś. „23 centymetry? Czy to jakaś pomyłka? To musi być dla konia, a nie dla człowieka!” W mojej głowie wirują obrazy i pytania, serce bije szybciej z mieszanki zdziwienia i podniecenia. I właśnie w tym momencie wchodzisz do domu i widzisz moją zdumioną minę. Stoję na środku kuchni z tą prezerwatywą w dłoniach. Pytam się Ciebie, kompletnie zaskoczony i lekko zdezorientowany, „co to jest?”. Z uśmiechem i beztroską w głosie odpowiadasz na moje pytanie: „No jak to? Nie pamiętasz? Jedziemy na Majorkę. Musisz zabrać ze sobą zabezpieczenie,” odpowiadasz swobodnym tonem.
Wskazuję na największy rozmiar i mówię: „Ale te są raczej za duże dla mnie.”
Ty, śmiejąc się, mówisz: „Przecież dla Ciebie są tu z boku. Oto one, rozmiar 45, powinny być ok. Ale wzięłam na wszelki wypadek różne rozmiary. Kto wie, jakie przygody nas tam czekają. Musimy być przygotowani, Może trafi się jakaś większa niespodzianka. Więc poprzestańmy na tym, że lepiej abym je miała ze sobą…”
Twoje słowa i ten figlarny uśmiech na twarzy dodają do atmosfery napięcia seksualnego. Czuję, jak moje ciało reaguje na każde słowo, każdy gest. Te śmiałe aluzje i dwuznaczności pozostawiają mnie z tysiącem myśli i pytań. Co się wydarzy na Majorce? Czy naprawdę uważasz, że one wszystkie będą potrzebna? A może po prostu to jest część gry. A Ty się ze mną najzwyczajniej w świecie droczysz. Co ty teraz planujesz? - Patrzysz na mnie z tajemniczym błyskiem w oku i dodajesz: „Pamiętaj, Tomek, to będzie nasza wyjątkowa podróż. I kto wie, może będę potrzebować każdego z tych rozmiarów... a może tylko tego najmniejszego. Wszystko zależy ode mnie.” Twoje słowa są pełne obietnic i zagadek, a ja czuję, jak moje ciało drży z niecierpliwości i oczekiwania na to, co niesie przyszłość.
Jest to już ostatni wieczór przed naszym wyjazdem. Dzieci zawiezione do Dziadków a my się szykujemy. Atmosfera w domu jest napięta i elektryzująca, pełna niedopowiedzeń i sugestii. Wchodzisz do pokoju, gdzie przeglądam się w lustrze. Twoje spojrzenie przeszywa mnie, a w Twoich oczach dostrzegam ten sam figlarny błysk, który towarzyszył nam przez ostatnie dni.
- „Kochanie,” zaczynasz, podchodząc bliżej mnie z zadziornym uśmiechem.
- „Może lepiej byłoby, gdybyś przez najbliższe dni się nieco przyhamował. Widzę, jak cię nosi i jak często się zabawiasz sam ze sobą. Ale walentynki już blisko, myślę, że warto by było, gdybyś teraz trochę oszczędzał swoje siły... i nasienie.” Twoje słowa sprawiają, że czuję, jak napięcie rośnie we mnie, a moja wyobraźnia zaczyna pracować na pełnych obrotach.
- „No wiesz,” mówisz, zbliżając się jeszcze bliżej, Twoje spojrzenie staje się jeszcze bardziej intensywne. „Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Głupio by było, gdybyś w decydującym momencie nie mógł się popisać... albo też wypadł najgorzej.” Słowa te są pełne sugestii i dwuznaczności.
- „Oszczędzać siły? Na co? Co masz na myśli, mówiąc, żeby nie wypaść najgorzej?” pytanie samo cisnę się na usta, ale nie jestem pewien, czy chcę usłyszeć odpowiedź. Czuję, jak moje serce bije szybciej, a w głowie kłębi się tysiąc myśli. „Tam będzie jakiś Konkurs? Co Ty do cholery wykombinowałaś?” Ale Ty tylko uśmiechasz się tajemniczo, nie odpowiadając bezpośrednio na moje pytanie. Odchodzisz, zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami i rosnącym podnieceniem. W głowie pojawia się coraz więcej pytań. Twoje słowa krążą mi w głowie, podsycając moją wyobraźnię i pragnienie. Co będzie dalej? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, ale jedno jest pewne – ten wyjazd będzie czymś więcej niż zwykłą podróżą. I w tym właśnie momencie z korytarza dobiega Twój głos „No co Tomeczku… Przecież sam tego chciałeś” Roześmiałaś się i zeszła na dół.
W końcu nadszedł ten dzień, długo wyczekiwany 12-ty lutego… Przylecieliśmy na Majorkę, był pogodny uroczy poniedziałek. Odebraliśmy nasze bagaże i wszyscy razem zaczęliśmy szukać naszego transferu do hotelu. Widać było po Tobie, że pogrążona jesteś w zadumie. Ten wyraz zamyślenia towarzyszył Ci przez całą drogę z lotniska do hotelu. Na miejscu okazało się, że akurat dziwnym zbiegiem okoliczności, nasz pokój znajduje się w znacznym oddaleniu od pozostałych. Reszta miała pokoje koło siebie, ale nasz był praktycznie na drugim końcu budynku. To samo piętro, ale jednak dzieliła nas spora odległość, kilka par drzwi przeciwpożarowych i jeden załom korytarza. Od razu z piersi pozostałych wyrwał się jęk zawodu, jedynie Ty milczysz. Gdy padła sugestia by spróbować zamienić pokoje, powiedziałaś spokojnie, że nie ma sensu komplikować. Że możemy spotykać się wieczorkiem na drinka w którymś z ich pokoi, skoro wszystkie razem, a my spokojnie będziemy mogli dojść… Nic złego się przecież nie stanie. Chyba tylko ja wychwyciłem tę dwuznaczność w Twych słowach. Pozostali się z tym zgodzili i rozeszliśmy się do pokoi, by rozpakować się i przygotować na pierwszy wypad na miasto. Mieliśmy jeszcze bardzo dużo czasu, była dopiero 14-sta. Podchodzisz od drzwi pierwsza, rozglądasz się po korytarzu, widzę jak Twój wzrok zatrzymał się chwilę na windzie a potem na drzwiach klatki schodowej, ewidentnie jesteś zadowolona. Wchodzimy do środka, oglądasz pokój i jesteś wręcz zachwycona. Odwracasz się do mnie i w nagłym impulsie całujesz mnie gorąco i namiętnie. Gdy już oderwałaś się ode mnie, nachyliłaś się do mnie, Twoje usta są tuż przy moim uchu, a Twój głos jest jak aksamitne pieszczoty. „Zobacz ten pokój, to miejsce. Są idealne. Wyobraź sobie, co to dla nas znaczy. Jak wiele daje to nam możliwości…”
- „Co dokładnie masz na myśli?” wymruczałem równie konspiracyjnie jak Ty.
- „Zobacz. Jesteśmy zupełnie odsunięci. Oni są na drugim końcu hotelu. Jeżeli przyjdzie nam na to ochota, będziemy mogli wyjść, a oni nie zobaczą… Jeśli zapragniemy zostać w naszym pokoju… Oni nie usłyszą. Jest idealnie. W takich warunkach, moglibyśmy zaprosić kogokolwiek, a te ktoś może tu przyjść niepostrzeżenie. Czy można było wymarzyć sobie lepszą sytuację? Coś mi się wydaje, że cokolwiek się nie wydarzy, nie będziemy musieli myśleć o jakimkolwiek innym pokoju, w innych hotelu. Tu mamy wszystko czego nam potrzeba...”
Czuję, jak moje ciało drży na te słowa. Twoja bliskość, sposób, w jaki mówisz, sprawiają, że każda sylaba jest jak obietnica zakazanej rozkoszy. Jestem całkowicie pochłonięty tą chwilą, tym napięciem między nami. Nie wytrzymuje.
- „Co dokładnie masz na myśli? Czy masz już jakieś konkretne plany? Czy możesz się ze mną nimi podzielić?” pytam, a w moim głosie słychać desperacką ciekawość i rosnące podniecenie. Ty uśmiechasz się tajemniczo i odpowiadasz, a w Twoim głosie jest nuta wyzwania: "Nie wszystko od razu, Tomek. Czasami to oczekiwanie, ta gra wstępna, jest równie ekscytująca, co sama rozkosz. Poczuj to napięcie, tę niepewność... To właśnie czyni nasze doświadczenia tak intensywnymi."
- „Ale…” Ty jednak przerywasz mi stanowczym ruchem ręki, spoglądasz jakby nieco surowo i mówisz - „Pamiętasz na co się zgodziłeś? Ja rządzę tą grą! Swoją nagrodę miałeś poznać dopiero w walentynki. Więc chyba jeszcze nie czas. Jeszcze dwa dni… Zgodziłeś się, że cokolwiek ja nie wymyślę, Ty nie będziesz miał nic do powiedzenia. Będziesz musiał zaakceptować wszystkie moje decyzje.... Zgodziłeś się na to w ciemno. Pamiętasz? To była droga bez odwrotu, mówiłam Ci wtedy. Teraz jesteśmy tutaj. Stało się! Nie masz już wyjścia… Kochanie.” Twoje słowa są jak taniec na linie między obietnicą a zagadką. Czuję, jak moje pragnienie rośnie, stając się niemal namacalne. Zastanawiam się, co planujesz, jakie masz zamiary. Czy to będzie coś, co tylko podsyca moje fantazje, czy może zrealizujesz coś znacznie bardziej śmiałego? Mówię więc na głos:
- „Basiu, nie mogę przestać myśleć o tym, co nas czeka. Czy ta noc będzie spełnieniem wszystkich moich fantazji? Sama powiedziałaś. Stało się. Jesteśmy tu. Już nic tego nie zmieni. Będziemy przez cały tydzień… Więc powiedz teraz” Ty, patrząc mi prosto w oczy, odpowiadasz z pewnością siebie: „Pamiętasz. Zgodziłeś się. Więc jeżeli tylko zapragnę, to będę mogła przyprowadzić tu jakiegoś niesamowitego, przystojnego kochanka. Zrobić z nim cokolwiek zapragnę. Mogę chcieć byś tylko patrzył, albo kazać Ci dołączyć… Jeżeli przyjdzie mi taka ochota, to mogłabym przyprowadzić i kogoś dla Ciebie… Może chciałabym zobaczysz jak pogrążasz się w nieznane… A może jakąś parę? Widzisz, możliwości było wiele, a Ty na to wszystko wyraziłeś zgodę. Więc jeżeli tylko zapragnę, to mogę mieć kogokolwiek zechcę, i … jeżeli będę chciała byś przygotował go ustami, by mógł wejść we mnie gładko. Też to zrobisz! Wszystko! Tak to zapamiętałam, tak to obiecywałeś. Jeżeli postanowię, że chcę celebrować te walentynki tylko z Tobą, spędzić romantyczny wieczór. Też nie będziesz mógł zaprotestować i przystaniesz na to. Czy mam rację?”
Czuję jak wzmaga się mój niepokój ale i podniecenie. Odpowiadam drżącym głosem: „Tak zgodziłem się na wszystko, nie wycofuje się z tego. Więc możesz mi teraz powiedzieć co dla nas zaplanowałaś...”
Na Twej twarzy pojawił się zbereźny uśmiech, przez chwilę milczysz a potem dopowiadasz tym swoim aksamitnym głosem: „Dobrze. Powiem Ci prawdę… A prawda jest taka, że ja jeszcze nie wiem. Nie podjęłam decyzji. Tak więc to co się wydarzy, stanowić będzie nie tylko niespodziankę dla Ciebie. Ja też czekam na ten impuls. Teraz jedynie upewniałam się, czy faktycznie zgodzisz się na cokolwiek, i nie wpadnie Ci do głowy głupi pomysł by się wycofać w ostatniej chwili... Dobrze wiedzieć, że mam takie możliwości. Ale nie bój się. Na pewno z nich jakoś skorzystam… To będzie noc, o której nie przestaniesz myśleć. Nigdy. Obiecuje Ci to. Niech Twoja wyobraźnia pracuje, a ja... ja już zajmę się resztą…”
Teraz napięcie między nami sięga zenitu. A Ty jakby nic się nie stało odwracasz się, sięgasz po torbę i zaczynasz wyciągać nasze bagaże. Szybko wypakowujesz swoją pobudzającą zmysły bieliznę do szafki, każdy ruch Twoich rąk jest jak taniec pełen obietnic i sugestii. Obok stawiasz te swoje czarne, lateksowe kozaczki, one lśnią w słabym świetle pokoju. Ich widok od razu przypomniał mi nasze ostatnie spotkanie z Pawłem. Potem podchodzisz do szafki nocnej obok łóżka i chowasz do szuflady ten duży zestaw prezerwatyw (jednak go zabrałaś) ale też coś jeszcze. Zdziwiony odkrywam, że w torbie jest jeszcze nasz ulubiony wibrator. Chwilę na mnie patrzysz z uśmiechem, a ja zastanawiam się, że też miałaś odwagę przewieźć to ot tak, przez granicę. Czy nie krępowałaś się kontroli na lotnisku. Nie mogłem się powstrzymać i zapytałem o niego.
- „Głuptasie,” powiedziałaś, śmiejąc się serdecznie. „Przecież to był Twój bagaż, nie mój. Celnicy pewnie mieli ubaw ale to na myśl o Tobie, a nie o mnie. Mi tam nie przeszkadza, co oni sobie o Tobie pomyśleli.” Słowa twe i ten śmiech, skutecznie rozładowały napięcie chwili.
Po wyjściu z pokoju spotykamy się z resztą i wyruszamy na zwiedzanie Palmy. W trakcie spaceru, każde Twoje słowo, każdy żart jest jak iskra podsycająca ogień mojej wyobraźni. Wplatasz dwuznaczne uwagi o seksie, wskazujesz na przystojnych mężczyzn, spekulując głośno o ich atrybutach. Nasi przyjaciele śmieją się, biorąc to za niewinne żarty, nieświadomi dodatkowego kontekstu, który ja znam aż za dobrze. Twoje śmiejące się oczy nie przestają mnie obserwować, zdają się cieszyć moim rosnącym napięciem. W pewnym momencie, podczas przechadzki po zabytkowym centrum Palmy, zatrzymujesz się, aby podziwiać architekturę. Twoje uwagi są pełne podtekstów. „Zobacz, Tomek, jakie piękne te wąskie uliczki. Idealne na dyskretne schadzki, prawda?” Znów czuję, jak moje ciało reaguje na Twoje słowa, a moja wyobraźnia maluje sceny, których nie mogę wyrzucić z głowy. Kiedy przechodzimy obok tętniącej życiem kawiarni, zauważam, jak patrzysz na siedzących tam mężczyzn. „Och, zobacz tego bruneta przy stoliku. Ciekawe, jakie ma… umiejętności.” Twoja swoboda w wypowiadaniu takich myśli sprawia, że czuję, jak moje podniecenie miesza się z niepewnością. Podczas kolacji z przyjaciółmi, Twoje żarty stają się jeszcze bardziej śmiałe. Znajomi śmieją się, myśląc, że to tylko niewinne droczenie. Ale ja wiem, że każde Twoje słowo jest przemyślane, każdy żart ma swoją głębszą warstwę. To jak gra w kotka i myszkę, w której to ja jestem tym zdezorientowanym gryzoniem.
Po kolacji przyszedł czas relaksu w hotelowym basenie, atmosfera staje się jeszcze bardziej napięta. Woda migocze tajemniczo pod wpływem łagodnego oświetlenia, a ja widzę, jak Twoje oczy błądzą po innych gościach. A potem w saunie, wśród pary i ciepła, zauważasz Hiszpana o atletycznej sylwetce, który nie wstydzi się swoich atrybutów. Jego pewność siebie i wyeksponowana męskość przyciągają Twoją uwagę. „Zobacz, jaki interesujący widok,” szeptasz mi na ucho, a Twoje spojrzenie migocze figlarnie. Twoje słowa są jak dotyk, który budzi moje najgłębsze pragnienia… i obawy. Patrzysz na mnie z niemym pytaniem, a ja próbuję ukryć swoje podniecenie. W saunie panuje nieformalna atmosfera. Twoje komentarze, choć pełne dwuznaczności, nie wzbudzają podejrzeń wśród pozostałych. To jak tajemnica skrywana na oczach wszystkich, gra, w której tylko my znamy wszystkie zasady.
Wieczór kończy się w pokoju Oli, gdzie spotykamy się na drinkach z resztą. Atmosfera jest luźna, pełna śmiechu i rozmów. Ty jednak nie przestajesz podsycać napięcia. Kiedy Ola opowiada o swoich wakacyjnych przygodach, Ty delikatnie łapiesz mnie za rękę pod stołem, ściskając ją mocno. Twoje oczy mówią więcej niż słowa - to przypomnienie o naszej własnej, niezbadanej przygodzie. „Kto wie, co nas jeszcze czeka podczas tego urlopu,” mówisz głośno, a Twoje słowa mają podwójne dno. Pozostali śmieją się, ale ja czuję, jak moje serce bije szybciej. Czuję się jak na krawędzi, niepewny i podniecony zarazem…
Następny poranek rozpoczyna się tak samo swobodnie jak poprzedni dzień. Zwiedzamy, spacerujemy, śmiech i luz wypełniają powietrze. Znowu bawisz się dwuznacznościami Twoje wypowiedzi są pełne swobody, a ja cieszę się z każdej chwili spędzonej razem. W pewnym momencie decydujemy się na chwilę rozdzielenia - każdy z nas chce zobaczyć coś innego. Po pewnym czasie, gdy ponownie się spotykamy, zauważam, że wracasz sama. Bez towarzystwa dziewczyn. Wyszłaś samotnie z jakiejś bocznej uliczki i idziesz w naszym kierunku. Twoje zachowanie radykalnie się zmienia. Teraz jesteś odmieniona. Wyruszamy do innych dzielnic, i choć nadal w kącikach Twych ust błądzi uśmiech, a Twoje oczy błyszczą nawet bardziej niż wczoraj. To Twoje zachowanie jest inne. Jest w Tobie coś, co budzi moją ciekawość i zaintrygowanie. Jesteś rozkojarzona, zamyślona, a Twoje spojrzenie często błądzi gdzieś w dal. Już do końca dnia wydajesz się być całkowicie pochłonięta własnymi myślami. Tę zmianę w Twoim zachowaniu odbieram jako sygnał, że coś ważnego się wydarzy. Nie wiem co, ale wiem, że decyzja zapadła. Decyzja od której nie ma już odwrotu. Moje wnętrze wypełnia mieszanina ciekawości i niepokoju.
Po kolejnej sesji wieczornych drinków, wracamy do naszego pokoju. Ja, pragnąc poczuć Twoją bliskość, próbuję się do Ciebie zbliżyć. Moje dłonie zaczynają niespokojnie błądzić po Twym ciele, szukają krągłości piersi, pragnę je objąć. A Ty delikatnie mnie odsuwasz, mówiąc: „Pamiętasz, co obiecałeś? Miałeś oszczędzać swoje siły na jutro... Teraz na pewno nic nie będzie. Ale wierz mi, warto czekać. Jutro zobaczysz...” Twoje słowa sprawiają, że serce bije mi szybciej. Leżę obok Ciebie, pełen emocji i oczekiwań. To jest jak cisza przed nadchodzącą burza, a ja czuję, jak napięcie rośnie. Czuję, że jesteś blisko, ale jednocześnie tak daleko, otoczona tajemnicą, którą tylko Ty znasz. Czekanie staje się nieznośne, a ja z niecierpliwością wyczekuję następnego dnia. Dnia, który być może ma być spełnieniem wszystkich moich tajemniczych fantazji… Ale nie wiem tego, nie mogę być niczego pewny. Leżę obok Ciebie, czując, jak każdy twój ruch i gest, tylko potęgują moje pragnienie i podniecenie…
Od samego rana czuję się jak na huśtawce emocji. Każdy mój krok, każde spojrzenie w Twoim kierunku, wzbudza we mnie niemal namacalne napięcie. Twoje zachowanie jest inne niż zwykle, bardziej zdecydowane, jakbyś była już pogodzona z decyzją, której skutków nie jestem w stanie przewidzieć. Twoja determinacja jest dla mnie zarówno przerażająca, jak i niezwykle pociągająca. Dzień mija nam na zwiedzaniu, ale moje myśli krążą nieustannie wokół wieczoru. Kiedy po powrocie do hotelu mówisz do reszty, że chcemy spędzić walentynki tylko razem, widzę w ich spojrzeniach mieszankę zrozumienia i cichej akceptacji. Stwierdzili, że oni wychodzą, i raczej szybko nie wrócą, bo nieopodal jest dyskoteka… Dają jasno do zrozumienia, że raczej będą z powrotem dopiero rano.
Gdy wreszcie zostaliśmy sami, powiedziałaś: „My już raczej dziś nie wychodzimy. Ogarnij się, weź prysznic, czekam w sypialni...” Twoje słowa brzmią jak obietnica czegoś, co jednocześnie wzbudza moje podniecenie i lekki zawód. Spodziewałem się czegoś innego… Ale zgodziłem się na tę grę i muszę się dostosować. Wchodzę pod prysznic, starając się ukoić myśli i emocje, które szaleją we mnie. Wracając do sypialni słyszę znajomy dźwięk bzyczenia już w korytarzyku. Wchodząc, widzę Cię, w tej niezwykle seksownej koszulce, pończochach i kozaczkach. Leżysz na łóżku w półmroku, bo zasłony są szczelnie zasunięte. Twoje nogi są lekko rozchylone, a w dłoni trzymasz wibrator. Twoje ruchy są płynne, pewne, a na twarzy maluje się obraz absolutnej przyjemności. Twoje oczy, pełne wyzwania, spotykają się z moimi, wysyłając mi sygnał, którego znaczenia nie potrafię w pełni zrozumieć. Atmosfera w pokoju jest gęsta od napięcia, które wydaje się być znacznie większe, niż mogłoby się wydawać, nawet biorąc pod uwagę okoliczności. Wpatruję się w Ciebie, czując, jak każdy mój nerw reaguje na ten widok. Twoje dłonie poruszają się rytmicznie, a wibrator delikatnie przesuwa się po Twojej skórze. Twoje usta są lekko uchylone, a z nich wydobywa się cichy jęk. Z każdym ruchem Twojego ciała, moje podniecenie rośnie. Czuję, jak moje własne pragnienia zaczynają się kumulować, budując się do szczytu emocji, których nie jestem pewien, czy jestem gotów doświadczyć.
Jesteś tu. Oczy masz cały czas półprzymknięte, a Twoje ruchy są coraz bardziej zdecydowane. Atmosfera w pokoju jest tak nasycona erotyzmem, że każdy oddech wydaje się być częścią tej tańczącej na granicy zmysłowości i wyrafinowania gry. Stoję, niezdolny do ruchu, jak zahipnotyzowany. Całkowicie pochłonięty widokiem Twojej ekstazy. To jakbyś tańczyła na krawędzi moich najdzikszych fantazji, prowokując mnie do przekroczenia granic, których do tej pory nie odważyłem się nawet zbliżyć. Czekam, niepewny co robić, aż w końcu słyszę Twój głos, który przerywa tę elektryzującą ciszę: „No i co, Tomek? Jesteś gotowy na wszystko co przyniesie ta noc?” Skinąłem głową twierdząco, cały czas wpatrując się w tę gorącą i namiętną scenę. A Ty odpowiedziałaś „Cieszę się bardzo. Ja też jestem już gotowa. Widzisz jaka jestem wilgotna. Teraz jestem już gotowa na wszystko…”
Potraktowałem to jak zaproszenie zrzuciłem szlafrok na podłogę, odsłaniając moje pobudzone ciało, i ruszyłem w Twoim kierunku ze sterczącym penisem. Jednak w ostatniej chwili, Twoja dłoń uniosła się w powstrzymującym geście. „Hola, Tomek, czekaj jeszcze sekundę, to jeszcze nie ten moment. Musisz być cierpliwy,” mówiłaś, a w Twoim głosie była nuta tajemniczości, która jeszcze bardziej podsycała moje napięcie. Chciałem zapytać, co masz na myśli, ale wtedy niespodziewanie dobiegło do nas pukanie do drzwi. Aż podskoczyłem. Mój wzrok spotkał się z Twoim, pełnym zagadki i podniecenia - „room service…” Dobiegł nas męski głęboki głos. „Ja niczego nie zamawiałem...” szepnąłem zdziwiony. „Ty nie, ale ja pozwoliłam sobie złożyć zamówienie. Idź, szybko... Ja przecież tak nie pójdę,” odpowiedziałaś, a w Twoim tonie kryła się wyraźna nuta podniecenia. Zakładając na powrót szlafrok, podszedłem do drzwi, czując, jak moje podniecenie miesza się z irytacją, że też akurat w takim momencie... Otworzyłem drzwi, a przed nimi stał mężczyzna. Nie nosił uniformu hotelowego, a jego ciemna karnacja i przystojna twarz emanowały pewnym rodzajem zmysłowości. Nie maił nic w rękach, żadnej tacy ani talerza. Na ten widok momentalnie zamarłem. Stałem tak chwilę bez ruchu, a on tylko się uśmiechał.
- „No co tak długo. Szybciej,” dobiegł Twój głos z sypialni.
- „Ale on nic nie ma,” krzyknąłem zaskoczony.
- „Kochanie… to ON jest tym room servicem, wpuść go i nie marnuj czasu,” usłyszałem Twój głos pełen wyraźnej ekscytacji. Wpuściłem mężczyznę do środka, zamykając za nim drzwi. Jego obecność w naszym pokoju wywołała we mnie mieszankę emocji - od zaskoczenia po narastające podniecenie. Razem wróciliśmy do sypialni. Gdy weszliśmy, zobaczyłem Cię, wciąż w tej samej prowokującej pozie, z wibratorem w dłoni. Twoje oczy błyszczały, a na twarzy malował się wyraz pełen ekscytacji i oczekiwania. Mężczyzna, widząc Cię w takiej pozie, uśmiechnął się szeroko i powiedział: „Parece que va a ser una noche interesante” (Wydaje się, że to będzie interesująca noc).
- „Tak, bardzo interesująca,” odpowiedziałaś mu, nie przestając się bawić wibratorem. „Ale poczekaj. Chcę, żeby Tomek widział to z bliska.”
Zamarłem w miejscu, czując, jak każde słowo, każdy gest dodaje do atmosfery gęstego napięcia. Twoje ruchy stawały się coraz bardziej zdecydowane, a mój wzrok nie mógł oderwać się od tej hipnotyzującej sceny. „Tomek, chodź tutaj, bliżej!” kazałaś mi, a w Twoim głosie czułem mieszankę polecenia i zachęty. Podszedłem, czując, jak każdy mój nerw drży w oczekiwaniu na to, co miało nastąpić. W tym momencie, Basia, Twoje spojrzenie przeszyło mnie na wskroś, powiedziałaś „Już chyba znudziłam się zabawą z tym sztucznym peniskiem. Teraz mam ochotę na cos prawdziwego…” A potem powiedziałaś do faceta: „No choć, pokaż nam co chowasz w tych spodniach”.
Rozebrał się, odsłaniając swój imponujących rozmiarów penis, który nawet w stanie spoczynku wydawał się większy niż mój, Twoje oczy, rozszerzyły się z zachwytu. Twoje słowa były bezpośrednie i sugestywne, wyrażając otwarty podziw dla jego męskości. „Woow, zobacz na to, Tomek,” powiedziałaś, a w Twoim głosie brzmiała mieszanka ekscytacji i szoku. „To jest dopiero coś.”
Twoje dłonie delikatnie objęły jego członka, wykonałaś kilka powolnych leniwych wręcz ruchów. Z każdym ruchem, jego penis stawał się coraz większy, aż ukazał się nam w pełnej okazałości. Twoje oczy błyszczały z podniecenia, gdy patrzyłaś na mnie. „Widzisz, miałam rację, żeby zabrać różne rozmiary,” rzuciłaś do mnie. „Tomku, bądź tak miły i podaj mi proszę 62-kę, powinna pasować”. Wciąż jakby w transie, podałem Ci prezerwatywę. Twoje dłonie delikatnie musnęły czubek jego penisa, potem nachyliłaś się i delikatnie smagnęłaś koniuszkiem języka, co tylko dodało do atmosfery gorączki. Rozpakowałaś gumkę i sama zaczęłaś ją nakładać na jego przyrodzenie. Twój ruch był powolny, zmysłowy, a każde Twoje dotknięcie wydawało się być częścią jakiegoś erotycznego rytuału. Gdy prezerwatywa znalazła się już na miejscu, ukazując jego potęgę - lśnił w tym świetle niczym jakiś eksponat na wystawie. Ułożyłaś się na łóżku, podsuwając pod pośladki poduszkę. Twe biodra uniosły się do góry. Twoje słowa były bezpośrednie i nacechowane silnym rozkazem - „Rżnij mnie. Weź mnie od razu, jestem gotowa. Nie potrzebuję rozgrzewki, mam ją już za sobą. Tomek był wystarczająco cierpliwy. Pokażmy mu, jak to się powinno robić,” powiedziałaś, a w Twoim głosie brzmiała determinacja i niecierpliwość.
Mężczyzna nie zatrzymał się, podchodząc do Ciebie z pewnością siebie. Jego ruchy były pewne i zdecydowane. Atmosfera w pokoju była gęsta od napięcia seksualnego, a każdy ruch, każde dotknięcie wydawało się potęgować już i tak gorącą atmosferę. Byłem świadkiem tej gorącej, namiętnej sceny, czując, jak moje własne pragnienia i napięcie rosną z każdą chwilą. On powolutku zbliżył swój czubek do Twej Cipki z zaczął go wciskać, to było niesamowite. Widziałem jak Twoja skóra mocno się rozciąga, byś mogła go w sobie zmieścić. Wciskał się, a z każdym kolejnym centymetrem Twoje ciało odpływało w coraz głębszą rozkosz. „Tak, właśnie tak,” wyszeptałaś, gdy wypełnił Cię cały. Wykonał kilka powolnych ruchów „na próbę” czemu towarzyszyły Twoje jęki i ciche westchnienia. Nagle nie wytrzymałaś i rzuciłaś do niego: „Na co czekasz. Pierdol mnie intensywnie jak jakąś kurwę… Bo przecież nią się stałam…”
Pomimo tak ostrych słów, w Twoim głosie wcale nie było słychać jakiejś złości czy zawodu. Wręcz przeciwnie, była to chorobliwa fascynacja i gorące pragnienia. A on posłusznie wykonał Twoje polecenie. Zaczął Cię posuwać z siłą, która wydawała się niemal nadludzka. Każde jego pchnięcie było jak fala, która przetaczała się przez Ciebie. To, co rozgrywało się przed moimi oczami, było niczym z moich najdzikszych fantazji. Znacząco przyspieszył, teraz jego ruchy stały się dzikie i nieokiełznane. Twoje ciało poruszało się w rytmie jego pchnięć, a każdy Twój oddech zdawał się błagać o jeszcze więcej tej dzikiej ekstazy. Już po chwili nie mogłaś się powstrzymać, westchnienia zamieniły się w głośne okrzyki ekstazy. Wiłaś się pod nim a on cały czas ruchał. Gumka z zewnątrz cała pokryta była już białym śluzem, wyglądało to jakby przed chwilą się spuścił i teraz wyciskał tę z Ciebie spermę… Tym swoim gigantycznym tłokiem. Ja jednak wiedziałem, że to są tylko Twoje soki. Pragnąłem ich skosztować…
Kiedy osiągnęłaś szczyt, Twoje ciało wygięło się w łuk, a z Twoich ust wydobył się głośny jęk ekstazy. On natychmiast się wycofał. To co ujrzałem było czymś, czego nigdy nie widziałem w swoim życiu… Kobiecy wytrysk, najprawdziwszy w świecie squirt. Wpatrywałem się w to w rozgorączkowaniu. Ty leżąc na plecach zaczęłaś powolutku dochodzić do siebie. Całą pościel była mokra. Zamiast jednak przerwać, użyłaś swego śluzu by nasmarować drugi otworek. Położyłaś się boku unosząc nogę i powiedziałaś do niego rozkazująco. „Widzę, że jeszcze nie skończyłeś… To dobrze. Moja druga dziurka też wymaga rozciągnięcia… Jestem wygłodniała… Cały dzień nic nie jadłam więc chyba zasłużyłam sobie teraz na to…” Z twoich oczu bił blask, byłaś jak w amoku. Zdołałaś jeszcze wyszeptać: „Patrz kochanie, jak on mnie teraz zerżnie. Też zasłużyłeś na ten widok.” Facet posłusznie ułożył się za Tobą i zaczął się tam wciskać. Szło mu jeszcze wolniej. Teraz zmrużyłaś oczy, zacisnęłaś usta, i tylko czasem wyrywało Ci się ciche westchnienie. Nie trwało to jednak długo, już po kilku chwilach on znowu zaczął przyspieszać tempa a z twych ust wydobywał się krzyk, musiało być Cię słychać kilka pokoi dalej, ale zupełnie o to nie dbałaś.
Już po kilku chwilach takiej intensywnej jazdy padliście wyczerpani. Ty znowu miałaś orgazm. Przypatrywałaś się mi czułym wzrokiem, w którym dostrzegałem mieszankę triumfu i nieukrywanego podniecenia. Twoje ciało jeszcze drżało, a oddech był ciężki i nierówny, a Ty zaczęłaś szeptać, wykorzystując chwilę oddechu: „Lubisz to, kochanie? Lubisz, jak twoją żonkę pieprzy prawdziwy twardziel? Wiesz, jak dzisiaj mi dogodził? Traktował mnie jak tanią dziwkę. I wiesz co? Podobało mi się to.”
Twoje słowa wstrząsnęły mną, a moje podniecenie mieszało się z niepewnością. Chciałem odpowiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle, niepewny czy powinienem wyrazić to, co naprawdę czuję. Być może jedynie grałaś, bawiłaś się moimi emocjami, chciałaś doprowadzić do szaleństwa. Ale nie byłem pewny Twych prawdziwych myśli i uczuć. Czy naprawdę tak bardzo Ci się spodobał? – liczyłem, że tak. Czy może chciałaś by ten wieczór miał bardzo intensywny finał, tak bym naprawdę nie mógł o nim zapomnieć do końca swoich dni. Nie wiedziałem więc, co się wydarzy jeżeli wyznam prawdę. Jeżeli powiem wprost jak zajebiście mi się podobało… Moje milczenie trochę się przeciągało, a Ty widząc moje wahanie ponowiłaś swoje pytanie z błyszczącymi od podniecenia oczami: „Nie unikaj odpowiedzi! Odpowiedz mi tu i teraz! Lubisz jak pieprzę się z prawdziwymi ogierami? Lubisz to? Chcesz żebym to robiła dalej?... Z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę? Każdym bez wyjątku?” Widziałem, że aż sama byłaś zaskoczona tym, co wygadywałaś oraz władczością swojej postawy. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie ma już odwrotu. Pękła we mnie ostatnia bariera, wymamrotałem w dzikim podnieceniu: „Tak, uwielbiam, kiedy zachowujesz się jak dziwka! Tak, uwielbiam, kiedy pieprzysz się z innymi facetami!” Gdy usłyszałaś moją odpowiedź, twe usta ułożyły się w zadziornym ale i jakimś takim dzikim uśmiechu. Odezwałaś się głosem, który był pełen pewności siebie oraz wyższości: „Dobrze. W końcu to wszystko, to twój pomysł. Ja tylko dostosowałam się do proponowanych zasad. Ale musisz wiedzieć, że podoba mi się ta gra. Podoba mi się to, że jestem pieprzona jak suka...”
Przypatrywałem się Tobie z absolutnym zachwytem. Odezwałem się czule: „Kochanie. To było niezwykłe. Nie zapomnę tego nigdy... Ta kolacja była cudowna… Była…”. Zdecydowanie przerwałaś moje zachwyty, nie pozwalając mi dokończyć. Odezwałaś się dość ostro, ale w Twoim głosie pojawił się też jakiś zalotny ton: „Kolacja? O czym ty do mnie mówisz?... Przecież to był tylko appetizer… Danie główne i deser jeszcze nie doszły. Nie chciałam się rozdrabniać. Zamówiłam oba dania naraz... powinny być już w drodze do nas…”
O ile wcześniej byłem w szoku, to teraz musiał to być chyba stan agonalny, byłem przekonany, że szaleństwa tego wieczoru właśnie dobiegły końca. A teraz ta informacja o „Daniu Głównym” i „Deserze”, ja umierałem z podniecenia. Cały drżałem… Zacząłem dukać: „Ale że jak… że jeszcze więcej…. To nie koniec ?” Spojrzałaś się na mnie jakby z lekkim ubolewaniem i powiedziałaś z dzikością w głosie: „Jaki koniec? Przecież noc jest jeszcze młoda. Wydawało mi się, że chcesz czegoś naprawdę intensywnego. A nie tylko tego jednego… Przyznam że nie małego… ale jednak tylko jednego kutasa… Co powiedziałeś w poniedziałek… Powiedziałeś przypominam Ci, że jeżeli tylko zapragnę, to mogę mieć kogokolwiek zechcę… Przed chwilą powiedziałeś też, że marzysz o tym abym to robiła dalej. Powiedziałeś mi, że mogę pieprzyć się z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę… Kłamałeś?! Nie chcesz tego?! Chcesz się wycofać…?”, Powiedziałaś to w taki sposób, że rzucone mi wyzwanie czuć było w każdym słowie… Zacząłem stanowczo protestować: „Nie! Nie kłamałem. Po prostu myślałem, że teraz… Że już masz dość... Po porost…” – nie udało mi się dokończyć słowa, bo akurat w tym właśnie momencie, moją wypowiedź przerwało dość głośne i natarczywe pukanie do drzwi… „Room service...” usłyszałem znowu…
W totalnym szoku podniosłem się i ruszyłem w kierunku drzwi, a Ty odezwałaś się do mnie zalotnym głosem: „Zaraz zobaczysz, jaką kolację zamówiłam... Danie główne i deser są naprawdę sycące. Będą wypełniać mnie całą, zaspokajając każdy mój głód.” Z twoich oczu biło podniecenie i ekscytacja, a na usta powrócił znowu ten figlarny uśmiech „Ah, i jeszcze jedno... Tym razem potrzebujemy czegoś... większego. Proszę, weź z szafki 72-ki.”
Od momentu, gdy otworzyłem drzwi i ujrzałem nasze "danie główne i deser", moje postrzeganie rzeczywistości uległo całkowitej transformacji. Stojący przede mną mężczyźni byli jak żywe wcielenia moich najdzikszych fantazji - ciemnoskórzy, ogromni, emanujący nieokiełznaną męskością. Przywitali się i bez dalszych dyskusji skierowali wprost do sypialni, a ja zamknąłem drzwi i podążyłem za nimi jak w transie. Było widać, że cała trójka doskonale się zna. Widać musieli robić takie rzeczy nie raz i nie dwa, bo cała ta sytuacja wcale ich nie krępowała. Musieli mieć w tym dość duże doświadczenie. Wchodząc przebili piątki zw „Starterem” i z uznaniem popatrzyli na Ciebie, wciąż byłaś w tej swojej zajebistej koszulce i butach, wyglądałaś wręcz obłędnie… Powiedziałaś do nich uwodzicielsko: „Witam naszych szanownych gości. Bez Was ta kolacje nie mogłaby się odbyć… Albo po prostu nie smakowałaby tak dobrze. No ściągać te ubrania! Pokażcie jaki tam sprzęt macie…” Faceci zaczęli się rozbierać i już po chwili ich naprężone pałki sterczały tuż przed Tobą, prezentując się w całej okazałości. Spojrzałaś na nich z zachwytem i powiedziałaś „Oooo. Widzę, że zabraliście odpowiedni sprzęt na tę robotę…” a potem odwróciłaś się do mnie i powiedziałaś z niesamowitym podekscytowaniem w głosie „Kurwa! Tomek!!! Oni są tacy wielcy… ja nie wiem, czy te największe nie będą na nich za małe…” Chwyciłaś gumki podałaś je im ze słowami „Macie. Obsłużcie się sami. Tylko szybko bo ja stygnę… Mój mężuś stygnie… To nie jest jakieś pieprzone kółko różańcowe, nie spotkaliśmy się na pogaduchy… Szybko ubierać się i do roboty. Mogą być trochę przyciasne, ale cóż… Może się jakoś zmieścicie. A jak nie… trudno. Będziecie musieli mnie zerżnąć bez. Przecież na sam koniec Tomeczek mnie potem dokładnie wyczyści. I tak od dwóch miesięcy biorę pigułki… Całe szczęście, że nie zdecydowałam się na spiralę, bo na pewno byście ją rozjebali…”
Oni dość szybko poradzili sobie z gumkami, przyznam, że były dopasowane na styk, ale jednak się udało. Spojrzałaś na to i powiedziałaś z nutką delikatnego zawodu „O... Jednak pasują... Trochę szkoda, bo już napaliłam się, że napompujecie mnie swoją spermą…” a potem dodałaś z szerokim uśmiechem „Ale nie wszystko stracone… Przecież te gumki nie będą tam wiecznie. Liczę, że takie działa jak wasze, potrafią oddać więcej niż jedną salwę w ciągu nocy…”
A potem znowu zwróciłaś się bezpośrednio do mnie, mrucząc z prowokacyjnym błyskiem w oku: „Podoba Ci się widok, kochanie? Chcesz zobaczyć, jak Twoja mała bezwstydnica będzie czerpać rozkosz z tych gigantycznych kutasów?... Och całe szczęście, że wcześniej spróbowałam startera… Przygotował mnie nieco no to co zaraz ma nastąpić. Przecież gdyby nie on, to te ogromne fiuty po prostu rozwierałyby moją pizdeczkę… I oczywiście dupcię. Bo teraz mam ochotę na więcej niż tylko jeden. Chcę mieć ich obu w sobie. Na raz!” Skinęłaś na jednego z nich, tego trochę większego – „Danie główne” pomyślałem – a on położył się na plecach. Ty ze zręcznością i gracją dosiadłaś go. Trochę to trwało, wciskał się bardzo powoli, było aż tak ciasno, że z Twych oczu pociekły łzy. Gdy był już w połowie swej długości wysapałaś „Dobrze, teraz drugi… ładuj się do dupci, widzisz jak na Ciebie czeka…”. Gdy ten drugi stanął za Tobą i zaczął się szykować, skorzystałaś z chwili wytchnienia i wyszeptałaś namiętnie: „Patrz, kochanie. Teraz będziesz świadkiem prawdziwej uczty. Twoja mała rozpustna dziwka będzie miała to, czego tak bardzo pragnąłeś... I ja też…” a z Twej piersi wydarł się okrzyk, bo właśnie drugi facet, który nie czekał aż skończysz mówić, zaczął wdzierać się w Twą słodką dupcie. W końcu udało się wam jakoś zgrać. Oni zaczęli poruszać równym rytmie się, a Ty oddawałaś się tej chwili z dziką pasją. Twoje ciało wyginało się w takt ich pchnięć, a każdy Twój oddech był jak muzyka pełna zmysłowości i pożądania. Krzyczałaś i wyłaś, Twe zbielałe palce kurczowo zaciskały się na prześcieradle. Gdy myślałem, że ta scena sięgnęła już zenitu skinęłaś głową na starter, „Chodź tu natychmiast! Muszę poczuć Twojego kutasa w ustach…” A on po prostu wstał i dołączył wciskając swą ogromną pałę wprost w twe usta. Przy okazji skutecznie stłumił nią Twoje jęki i krzyki…
Nic jednak nie trwa wiecznie, w końcu skończyliście. Ty pierwsza a potem cała trójka, ten w ustach wystrzelił tak ogromną porcją nasienia, że o mało się nie utopiłaś. Wyczerpana, lecz rozentuzjazmowana, leżałaś na łóżku, w oczach miałaś dziki błysk satysfakcji. Zużyte prezerwatywy, wypełnione po brzegi gęstą, kremową spermą, latały w nieładzie porzucone tuż obok. Zerwałaś z siebie resztki i tak już zdewastowanej koszulki i figlarnym uśmiechem sięgnęłaś po te gumki. Twe ruchy były nadal przemyślane i kuszące. Ostrożnie rozprostowując każdą z nich, nie spuszczając ze mnie wzroku - a każde spojrzenie było cichym przekazem nienasyconych pragnień, powiedziałaś: „Widzisz to, kochanie?” drażniłaś się, a głos był aksamitnym szeptem. Zaczęłaś wylewać mleczną substancję na swoje falujące piersi. „To prezent, który mi zostawili, trofeum mojej nieokiełznanej żądzy.” Sperma spływała po Twych piersiach niczym zakazany eliksir, zbierając się wokół sutków, zaczęłaś wcierać ją w skórę, a palce poruszały się w wolnych, zmysłowych kręgach. „Szkoda marnować taki cenny nektar, prawda?” Pokój był przesiąknięty zapachem seksu, powietrze ciężkie od skutków tego namiętnego wydarzenia. Twoja skóra błyszczała w półmroku. Przywołałaś mnie teraz uwodzicielskim skinieniem palca. „Chodź tutaj, mój miły. Ja już dziś Tobie coś udowodniłam. Udowodniłam, że jestem w stanie zrobić praktycznie wszystko. Teraz nadeszła Twoja kolej. Mam dla ciebie coś, nagrodę za bycie takim cierpliwym, dobrym mężem.” Zbliżyłem się, a Twój ton stał się teraz bardziej rozkazujący „Chcę, żebyś ich posmakował, posmakował mnie," powiedziałaś, a głos był przesiąknięty pragnieniem. „Zlizuj to, delektuj się mieszanką ich pożądania i mojej przyjemności. Pokaż mi, jak bardzo uwielbiasz swoją niegrzeczną, nienasyconą żonę. Pamiętaj, od tego momentu wiele zależy. Bądź mi posłuszny, a ja zastanowię się, czy będę chciała powtórzyć to kiedykolwiek w przyszłość… Zawahaj się choćby na moment, a będzie to ostatni raz kiedy widziałeś mnie w takiej sytuacji. Wybór należy do Ciebie.”
Klęknąłem tuż przed Tobą, a swoim językiem zacząłem przemierzać ścieżki spermy na Twej skórze, z każdym muśnięciem, czułem ten smak to była potężna mieszanka ich męskości i Twojej esencji. Cicho jęknęłaś, Twe dłonie wplotły się w moje włosy, kierowałaś mnie do każdego miejsca, które chciałaś, by me usta eksplorowały. „Tak, właśnie tak,” zachęcałaś, teraz uniosłaś także biodra, na spotkanie moich ust. „Oczyść mnie, przywróć mi czystość. Tylko ty możesz to dla mnie zrobić. Tylko ty.”. Przez chwilę delektowałaś się dotykiem mojego języka na płatkach swojej obolałej i mocno rozciągniętej cipki. Po chwili powiedziałaś bym przestał. Ja się odsunąłem a Ty nadal ciężko oddychając zwróciłaś się do mnie: „Lubisz to, kochanie? Lubisz, jak Twoja żonka jest pieprzona jak jakaś jebana suka przez prawdziwych twardzieli? To wszystko dla Ciebie… Widzę to w Twoich oczach... Nie martw się, też to polubiłam.”
Po chwili, kiedy gorączka chwili zaczęła ustępować, oni, jeden po drugim, zaczęli wstawać. Ich ruchy były wolne i rozważne, jakby niechętnie opuszczali to miejsce. Ty wciąż leżałaś zupełnie wykończona, doszczętnie wyczerpana tą namiętną ucztą zmysłów. Gdy z nich kolejno podchodził, aby się pożegnać, ich pożegnania były nasycone pasją i czułością, jakby ostatnim hołdem dla wspólnie przeżytej ekstazy. Każdego obdarowałaś namiętnym pocałunkiem z języczkiem, a potem wręczałaś zwitek euro. Robiłaś to z gracją, pewnością siebie i całkowicie bez skrępowania. Wyglądało to tak naturalnie… Gdy ostatni z nich opuszczał pokój, puścił do mnie oko, jego mrugnięcie w moim kierunku było jak niemy ukłon w stronę nadzwyczajności tego wieczoru. Chwilę potem drzwi z cichym trzaskiem zamknęły się za ostatnim z nich. Pokój, pogrążył się w głębokiej ciszy, wydawał się niemal surrealistyczny po tak intensywnym wydarzeniu. Dostrzegłaś na mej twarzy wyraz, szoku i niedowierzania.
- „No co? Myślałeś, że taki room service jest w pakiecie za darmo? Albo że udało mi się w dwa dni poderwać trzech takich cudownych facetów, zdolnych do takiej zabawy??? Ach nie, mój drogi... To była usługa ekstra, przyjemność, za którą zapłaciliśmy.” powiedziałaś do mnie z nutą triumfu w głosie. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. „To były najlepiej wydane pieniądze w trakcie tej wycieczki. Nigdy nie zapomnę tej nocy,” odparłem, z podziwem i wdzięcznością. Ty kontynuowałaś z widoczną satysfakcją: „Dobrze. Bo przecież to Ty ciężko pracowałeś na to, by zafundować swojej żonie taką luksusową ucztę. I uwierz mi, było warto. To było coś niesamowitego.”
Zauważyłem lśniącą kroplę nasienia na kąciku Twoich ust. Nie mogłem powstrzymać się od skomentowania „Wygląda na to, że resztki deseru zostały Ci na ustach,” ,” rzuciłem z mieszanką zdumienia i fascynacji.
Twoja reakcja była natychmiastowa, zalotny uśmiech rozjaśnił Twoją twarz. Z gracją, niemal teatralnie, podniosłaś kciuk do ust, delikatnie zbierając pozostałości ich obecności. Język zwinął się, zmysłowo oblizując wszystko do czysta, zakończyłaś z przesadnym cmoknięciem. Gest był bezczelny, niosący niewypowiedzianą obietnicę, każdy ruch był świadomym droczeniem się, miał w sobie coś z prowokacji. „Hmmm. Mniam. Naprawdę aksamitny i kremowy...” powiedziałaś z uśmiechem, patrząc mi głęboko w oczy. W Twym głosie brzmiała nie tylko satysfakcja, ale i pewnego rodzaju wyzwanie, które mówiło bardzo wiele o Twojej nowo odkrytej śmiałości i pragnieniu. Chwilę przyglądałaś mi się, i powiedziałaś. „Tak wiem… Teraz Twoja kolej, przecież należy Ci się nagroda za tę cudowną noc…” Gdy usłyszałem te słowa, wręcz rzuciłem się na Ciebie, chciałem niezwłocznie wejść. Lecz Ty zaprotestowałaś. „Nie tu... kochanie... Tutaj już nie masz czego szukać... Tu zostałam zupełnie zniszczona. Obawiam się, że moje biedne dziurki będą się chyba zamykać przez najbliższy tydzień. Zresztą… Po tych olbrzymach możesz nie poczuć zbyt wiele... Ja również. Wybacz, ale w porównaniu do nich, to jesteś maluszek. Chodź tu do mnie na górę.” Zachęciłaś „Zrobię Ci dobrze ustami, sądzę że dam radę przełknąć jeszcze jedną porcję deseru.” I tak oto mój pulsujący penis znalazł drogę wprost do Twoich gorących ust. Mimo, iż na pewno były one już bardzo zmęczone, to i tak robiłaś to z ogromnym zapałem i zaangażowaniem. Pracowałaś z ogromną pasją. Nie musiałaś też długo czekać, doprowadziłaś mnie do szybkiego i intensywnego szczytu. Z głośnym okrzykiem finiszowałem w twej słodkiej buzi a Ty z ochotą smakowałaś każdą kropelkę...
Padliśmy obok siebie na łózko. Moja ręka znalazła drogę na Twoje ramię, delikatnie głaszcząc skórę, która wciąż drżała od wspomnienia naszej dzikiej nocy. „Hmm, jestem kompletnie nasycona po takiej uczcie...” rozmarzyłaś się, w twoich oczach błyszczał iskierka spełnienia. „To chyba wystarczy mi na... o, pół roku.” Twoje słowa wisiały w powietrzu, nasycone obietnicą…
Potem, z uśmieszkiem, odwróciłaś się w moją stronę, „A mówiąc o przyszłych przyjemnościach… w jedzeniu. Co powiesz na Jamajkę… Na moje urodziny? To będzie idealnie za pół roku. Słyszałam, że można tam... skosztować wyśmienitych specjałów.” - Twój sposób akcentowania słowa 'specjały' pozostawiał niewiele miejsca wyobraźni... Po chwili dodałaś „I nie martw się kochanie. Dzisiejsza noc udowodniła mi jedno – nie muszę już testować Twojej gotowości do spełniania moich pragnień. To już za nami”. Przyznam że ulżyło mi trochę, odpowiedziałem jej z uśmiechem -„Cieszę się bardzo, bo już obawiałem się, że poza wylizywaniem talerza, karzesz mi dołączyć do prawdziwej konsumpcji.”. Ty jednak nie przytaknęłaś temu, pomagając pozbyć się mych obaw, z zagadkowym wyrazem twarzy odpowiedziałaś „Nie do końca mnie zrozumiałeś. Nie będę Cię testować… Co wcale nie znaczy, że coś dzikiego się stać nie może. Od teraz, jeśli będę chciała czegoś od Ciebie, to nie dla zabawy… Ale ponieważ będzie to coś, co naprawdę mnie podnieca. Moje fantazje, moje skrywane pragnienia.” Chwyciłaś mnie delikatnie za rękę, i powiedziałaś dość władczym tonem, parodiując samą siebie z przed kilku chwil gdy wydawałaś mi polecenia: „Ale nie myśl, że to koniec! To, co się dzisiaj wydarzyło, to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Moje fantazje mogą być równie dzikie, a nawet dziksze niż wydarzenia tej nocy. Więc jeśli pewnego dnia faktycznie będę chciała cię zobaczyć… Hmm, w powiedzmy, nieco niecodziennej sytuacji, to dlatego, że sama tego zapragnę, a nie tylko po to, by sprawdzać Twoją uległość! Więc powiedzmy, że twoja dupa jest o tyle bezpieczna, o ile ja naprawdę nie będę fantazjowała o jakimś murzynie który się Tobą mocno i stanowczo nie zaopiekuję... Co jeżeli zapragnę byś poczuł kiedyś dokładnie to samo co ja czułam dziś… Jeżeli akurat to będzie mnie podniecać? Lepiej nie czuj się zbyt pewnie. To, że dziś spełniłeś moje zachcianki, nie znaczy, że wiesz, co przyniesie jutro. W naszej grze zawsze będzie element niespodzianki. I wiesz co? To właśnie to sprawia, że jest ona tak ekscytująca.” Widząc moją nieco niewyraźną minę zreflektowałaś się i dodałaś „Hej. Nie zamartwiaj się na zapas. Może akurat pozwolę Ci wybrać zupełnie inne danie z menu. Może zamówimy coś, w czym naprawdę gustujesz. Coś zgodnego z Twoimi upodobaniami. Zobaczymy... Jeżeli to coś i mi się spodoba, to faktycznie będziesz mógł tego zasmakować.” Teraz roześmiałaś się ze swego żartu i tej zakręconej gry słów. Gdy w końcu przestałaś się śmiać, to powiedziałaś już bardzo poważnie:
- „Właśnie… Skoro o tym mowa. Masz może jakiś pomysł na śniadanie i jutrzejszą kolację? Czy też znowu to ja będę musiała się o zatroszczyć o wszystkie posiłki…”
Następnego dnia, przy śniadaniu w hotelowej restauracji, atmosfera była lekka i pełna beztroskich rozmów. Słońce przeświecało przez okna, rozlewając złociste światło po zatłoczonym hotelowym lokalu. Nasz stół wypełniał, zwykły gwar, ale ja czułem jak pod powierzchnią tego wszystkiego unosiło się niewypowiedziane podniecenie. W Twych oczach również dostrzegałem ten wyraz ekscytacji. Każdy coś opowiadał, wszyscy chcieli podzielić się swoimi wrażeniami. Asia opowiadała jak było na dyskotece, że bawili się chyba do trzeciej nad ranem. Jest teraz trochę wymęczona.
Wymieniłem z Tobą znaczące spojrzenie a Ty z uśmiechem powiedziałaś, - „Oj. Ja też jestem kompletnie wymęczona…”
- „To w końcu wychodziliście gdzieś potem?” Zapytała Asia.
- „Nie, zdecydowaliśmy się pozostać w hotelu… Ale też było miło.” Odparłaś
W tym momencie Ola włączyła się do rozmowy. Z pełnym entuzjazmem, opowiadała o ich wizycie w jakiejś uroczej restauracji w mieście, a jej głos był pełen ekscytacji. Z detalami opisywała każdy szczegół lokalu, rozpływając się w zachwytach na temat serwowanych posiłków. W pewnym momencie przerwała, spojrzała się na nas. „A Wy? Byliście w naszej restauracji? Dawali coś dobrego?”
Odpowiedziałaś z iskrą psoty w oczach - „Och, Nie chcieliśmy opuszczać pokoju, po prostu zamówiliśmy sobie Room Service, ale muszę przyznać było absolutnie wyśmienite. Nawet nie chodzi o to jak to smakowało… Ale też wygadało wspaniale. Powiem ci, to była uczta dla zmysłów.” Powiedziałaś to głosem pełnym ekscytacji i to w taki sposób, że aż mnie ciarki przeszły.
Cały stół zareagował śmiechem, nieświadomy prawdziwego znaczenia Twych słów. Starałem się zachować powagę, czując dreszcz emocji na wspomnienie dzikich momentów. A Asia z boku odezwała się: „No słyszę, że to jednak nie ta kolacja Ci teraz w głowie. Więc chyba potem też miło spędziliście wieczór.” Puszczając do Oli oko, przekonana, że wie o czym mówi…
- „Nie. Czemu. Ja mówię o kolacji, była naprawdę wyjątkowa…” Powiedziałaś.
Ola, niecierpliwa oraz spragniona większej liczby szczegółów, pytała się dalej
- „Basiu, ale powiedz nam w końcu co jedliście. Jakieś specjalne danie?”
- „To nie było jakieś tam po prostu danie. To był cały zestaw: Starter, Danie główne i deser… Hmm. Naprawdę wyśmienity. Po prostu full service” A gdy to powiedziałaś w Twych oczach znowu zalśniły się iskry.
- „Oj Basi, nie każ wyciskać z siebie każdego słowa. Po porostu opowiedz nam o tym, bo aż mnie zaintrygowałaś tymi swoimi zachwytami.” Poprosiła Ola
Smarując tost dżemem odpowiedziałaś bardzo ale to bardzo sugestywnym tonem, OK, skoro tak bardzo chcecie wiedzieć to opowiem wam wszystko ze szczegółami…
- „Zaczęliśmy od lokalnej specjalności. Jezu. To było takie kuszące... pełne smaku, że wciąż czuję go na języku.” - Uśmiechnęłaś się do mnie, a ja poczułem rumieniec na twarzy, wspominając Twe usta i język oplatające tego wielkiego kutasa. – „Można powiedzieć, że dzięki niemu naprawdę wzniosłam się na wyżyny rozkoszy kulinarnej i nabrałam ochoty na więcej. Więc tak, starter naprawdę dobrze zrobił swoją robotę… Po nim po prostu nie mogłam się doczekać reszty... Kurde… Tomek, nawet nie wiem jak się on nazywał… Wiesz może?” Zapytałaś się mnie z przekorą w głosie. Ja poprawiłem się na krześle, chcąc zyskać na czasie by należycie zapanować nas swoimi słowami - „A wiesz…Nawet nie zapytałem. Po prostu jakiś lokalny przysmak. Nie ważne, jak się nazywał. Ważne jakie wrażenie zrobił. Ale to teraz już chyba nieistotne. Po prostu starter…” A ty nadal z zapałem ciągnęłaś swą opowieść: „Potem danie główne. Co tu dużo mówić, po prostu ogromny soczysty kawał mięcha … Pycha. Tyle tylko, że ledwie go w siebie wcisnęłam. Ale Tomek… Tomek był wręcz nim zachwycony. Prawda kochanie?” Zwróciłaś się do mnie ze znaczącym spojrzeniem, które wywołało dreszcze na moim kręgosłupie.
- „O tak, muszę się z tym zgodzić. To było niezwykłe, naprawdę niezapomniane przeżycie. Niewiarygodnie satysfakcjonujący posiłek.” odpowiedziałem, pilnując by głos mi nie zadrżał. A Ty nadal w tym czasie odchyliłaś się, z rozmarzonym wyrazem na twarzy. „Deser był punktem kulminacyjnym. Dekadencka czekoladowa kreacja, udekorowana kremem z bitą śmietaną, choć czuć też w nim było jakieś soki. Coś niezwykłego. Był to taki rarytas, który wypełnia Cię doskonale. Byłam tak pełna, a jednak nie mogłam oprzeć się powrotowi po więcej. Taka czekoladowa rozkosz z bitą śmietaną - prawdziwa uczta dla zmysłów. Myślę, że będę wspominać go jeszcze bardzo długo. Tomek zresztą też chyba się rozsmakował w tym kremie, prawda mój kochany?" Bardzo silnie zaakcentowałaś swoje ostatnie zdanie. Reszta spojrzała się na mnie oczekując jakiejś odpowiedzi.
Lekko zakaszlałem, wspominając intensywne i zmysłowe zakończenie naszego wieczoru. „Tak, ten krem faktycznie był... wyjątkowy. Doskonałe zwieńczenie wystawnego posiłku.” Odpowiedziałem. Czułem, że przez kolejne kilka minut lepiej będzie bym nie wstawał i nie szedł po kawę. Twoja opowieść sprawiła, że doznałem niesamowicie dużej erekcji… A ty niezrażona tym wszystkim, widziałaś doskonale co zrobiła ze mną ta opowieść, kontynuowałaś „Ale wydaje mi się, że deser to przede wszystkim dla Kobiet. Idealnie dopasowany pod kobiece gusta. Więc sądzę, że to ja byłam tą, która najbardziej się z niego cieszyła…”
Ola, zaintrygowana, zapytała „Opowiadasz tak, że aż ślinka mi cieknie. Jak myślisz czy on też by mi przypadł do gustu?”
Spojrzałaś się na nią, potem zawiesiłaś wzrok na Maćku i odpowiedziałaś z przekonaniem w głosie „Oj tak… Sądzę że mógłby Ci bardzo odpowiadać. Jestem wręcz przekonana, że byłabyś nim zachwycona. Tyle tylko, że nie wiem jak z Maćkiem. Wydaje, że jemu mogłoby to nie odpowiadać. Chyba zabieranie go na taki deser, byłoby tylko stratą czasu. Wszystko by zepsuł swoim narzekaniem… Że mu nie odpowiada, że mu się nie podoba… Ale jak mówiłam, on jest bardziej dostosowany pod kobiece gusta…”
- „Ale przecież powiedziałaś, że Tomkowi to się spodobało?” Powiedziała Ola.
- „No tak. Tomkowi się spodobało… Ale Tomek ma bardzo specyficzny gust, jeżeli o to chodzi. Więc jemu on nie przeszkadzał.”
W tym momencie do rozmowy wtrącił się Maciek „Racja. Bo ja za słodkim to niezbyt przepadam. Lubię dziwne smaki.. Ale chyba jednak wolę na ostro…”
- „Oj na ostro…”- powiedziałaś rozmarzona - „Na ostro z całą pewnością, danie główne. To naprawdę było ostre… Aż się boję teraz iść do toalety. Wiecie jak to się mówi. To boli dwa razy…”
Wszyscy znowu się roześmiali, rozbawieni tym Twoim „żartem”, a ja znów widziałem kolejne obrazy. Ten genialnie wielki fiut, powoli wciskający się w Twoją słodką pupę. Przecież on faktycznie rżnął cię wtedy tak ostro, że nie zdziwiłbym się, gdybyś jeszcze wieczorem odczuwała pewien ból. Przed oczami miałem ten absolutny wyraz ekstazy w Twych oczach, jak te dwa absurdalnych wręcz rozmiarów olbrzymy równocześnie penetrowały Twoje obie dziurki…
W tym momencie Ola powiedziała „Skoro tak zachwycasz się tym deserem, to co wy na to dziewczyny, byśmy sobie go dziś zamówiły do pokoju. Dlaczego tylko Basia miałaby mieć tą przyjemność… ”
Spojrzałaś się na resztę i odpowiedziałaś: „Wydaje mi się, że to niemożliwe. To była jakaś specjalność szefa kuchni, i z tego co wiem, dostępna tylko tego wieczora.. Jedyna opcja, to wrócić tutaj za rok, znowu na walentynki, Kto wie, może udałoby się nam go znowu dostać…”. A powiedziałaś to w taki sposób, że zadrżałem. Musiałem natychmiast wyjść do toalety… Ulżyć sobie jak szczeniak.
Oczywiście słowa konstruktywnej krytyki mile widziane. Pozdrawiam i zapraszam wytrwałych do lektury.
Uległość na Majorce:
Od naszego wyjazdu do Paryża minął już prawie rok. Właśnie niedawno obwieściłaś, że w tym roku lecimy na Majorkę. Znowu bez dzieci, tylko ze znajomymi. Znowu na WALENTYNKI. One mnie prześladują! Z jakiejś nieokreślonej przyczyny, to ten dzień wzmaga we mnie intensywne pragnienie przeżycia czegoś niezwykłego. Tak samo zresztą jak rocznica naszego ślubu, Sylwester, czy też Twoje urodziny. Tak więc siedzę teraz pogrążony w swoich fantazjach i wizjach tego co mogłoby się wydarzyć. Co by było gdyby… I w tym momencie wchodzisz do pokoju, spoglądasz na mnie i pytasz się, co się tak zadumałem. Wołałaś mnie, a ja zupełnie nie reagowałem…
- „Basiu, rozmyślałem o naszym wyjeździe. Może zabrałabyś ze sobą te seksowne komplety bielizny, co? I te zajebiste koszulki nocne, które tak bardzo mi się podobają? Wiesz, te bardzo erotyczne.” - zaczynam rozmowę, próbując ukryć drżenie w głosie, ale jednocześnie nadając mu nutę prowokacyjnego flirtu.
Patrzysz na mnie, lekko unosząc brwi, w Twoich oczach pojawia się figlarny błysk. „Hmm, Tomek, po co mi to? Chcesz, znowu ubrać mnie w te Twoje zakręcone fantazje?” Twój głos jest lekki, ale czuję w nim nutę niepewności, jakbyś testowała moje intencje.
- „Nie tylko o to chodzi, Basiu,” odpowiadam, starając się brzmieć przekonująco. - „Chcę, abyś poczuła się wyjątkowo... dla mnie. Może pozwolisz sobie na chwilę zapomnienia, na odrzucenie skrupułów?” Moje słowa są pełne nadziei, a w głosie słychać mieszankę podniecenia i prośby.
Nachylasz się nieco bliżej, Twoje spojrzenie staje się bardziej intensywne.
- „Tomek, ale czy to naprawdę jest o mnie? Czy o Twoich fantazjach? Czy nie chodzi Ci tylko o to, bym zagrała rolę w Twojej grze?” Twój ton jest teraz bardziej serio, jakbyś chciała dotrzeć do sedna moich intencji.
- „Basia, to o nas oboje. Chcę, abyś czuła się swobodnie i seksownie, chcę widzieć w Tobie tę iskrę, która mnie tak bardzo pociąga. Ale przede wszystkim, chcę, abyśmy razem mogli przeżywać coś wyjątkowego,” odpowiadam, starając się przekazać Ci głębię moich uczuć i pragnień.
- „Słuchaj. Przeczytałam te twoje opowieści. Są… Interesujące. Sama nie wiem, co mam na ten temat myśleć. Proszę Cię. Daj mi czas. Daj mi odrobinę swobody. To wszystko jest takie pokręcone i tak bardzo skomplikowane. Po co teraz brniesz w temat, skoro nie powiedziałam, czy jestem gotowa na takie doświadczenia?” Zapytała intensywnie wpatrując się w moje oczy. Wyraźnie było widać, że oczekuje ode mnie jasnej odpowiedzi.
- „Wiesz, nawet jeśli nie chcesz realizować tych fantazji, sama rozmowa wiele dla mnie znaczy,” zaczynam, starając się złapać Twoje spojrzenie.
- „Jak to?” pytasz, lekko unosząc brwi.
- „No wiesz, ta dwuznaczność, ten flirt... To już jest coś. Karmi tego zachłannego potwora w moim wnętrzu.” Mówię to, próbując wyjaśnić skomplikowane myśli.
- „Hmm, więc to tylko taka gra słów dla Ciebie?” Twoje spojrzenie jest pełne zainteresowania, ale też niepewności.
- „Nie tylko… Ale to sprawia, że czuję się lepiej. Daje mi to... namiastkę tego, czego pragnę,” wyjaśniam, szukając zrozumienia w Twoich oczach. A Twoje spojrzenie wydaje wyrażać zrozumienie, choć może mi się tylko wydaje… Kontynuuję. - „Nawet, jeżeli teraz byśmy snuli takie niegrzeczne myśli, w trakcie których przecież nie obiecałabyś czegoś konkretnego, To już samo to działałoby na mnie. Czy to też przerasta Twoje możliwości? Taka Gra?”
- „Czyli oczekujesz ode mnie, że dam Ci się wciągnąć w te gierki słowne, nawet jeżeli będą to tylko słowa… Bez pokrycia?” Zapytałaś z niedowierzaniem.
- „To już zupełnie jest dla mnie niezrozumiałe. Co Ci to właściwie daje?”
- „Mówiłem już… Pobudza. Czuje się podniecony i choć częściowo spełniony.”
- „Czyli, to w celu spełnienia swoich wyuzdanych i nietypowych fantazji, teraz tak mnie tym zamęczasz?” Stwierdziłaś, nieco rozdrażniona.
- „A dlaczego od razu zamęczasz?” - zapytałem - „Nie próbuję narzucić Tobie czegoś, co mogłoby być dla Ciebie nieprzyjemne, Basiu. Szukam czegoś co by Cię wciągnęło i to na Twoich zasadach… Czegoś satysfakcjonującego i raczej miłego” - zaczynam, starając się by mój głos pozostał spokojny.
- „Ale czy to nie jest nadal tylko spełnianie Twoich zachcianek?” - pytasz, z lekkim sceptycyzmem w głosie.
- „A czy to jest coś złego. Przecież w takiej rozmowie, nie robię Ci krzywdy ani też nie sprawiam, byś czuła się jakoś specjalnie niekomfortowo.”
- „I to ma być dla mnie komfortowe?” - Twoje słowa brzmią trochę ironicznie.
- „Kochanie. Snuje różne wizje. Ale w żadnej nie staram Ci się narzucić obrazu w którym to ja miałbym coś robić na Twoich oczach. Narzucanie się z takim czymś mogłoby być niekomfortowe… A tak. To są typowe fantazje. Nie fantazjowałaś nigdy o nikim innym?...” - mówię z pełnym przekonaniem w głosie.
- „Ale to są fantazje o otwartym związku… Czy naprawę czegoś takiego chcesz?”
- „No nie do końca Basiu. Ja nie proponuje czegoś takiego. Sam jakoś nie mam specjalnych planów obskakiwać inne laski. Nie czuję takiej potrzeby. Więc może jak już, to w połowie. I nie cały czas. To były fantazje o epizodach. Nie o rutynie”
Patrzysz na mnie przez bardzo długą chwilę, widzę, że poważnie się nad czymś zastanawiasz. Ta cisza staje się aż niezręczna, a potem nagle jakbyś podjęła decyzje, zaczynasz do mnie mówić:
- „Może masz rację, Tomek. Może faktycznie potrzebuję odrobiny swobody...” - Twój głos jest teraz bardziej delikatny, pełen niepewności - „Może faktycznie to nie jest coś takiego złego… Dobrze. postaram się więc spełnić Twoją fantazję…”
Gdy zerwałem się z miejsca, by Cię uściskać, zatrzymujesz mnie jednym ruchem ręki. „Spokojnie... Niech Ci sperma nie uderzy do głowy. Nie skończyłam jeszcze mówić…” - w Twoich słowach wyczuwalna jest nuta sarkazmu.
- „Zdecydowałam że spełnię Twoją fantazję, ale nie wiesz którą. Może chodzi mi tylko o te Twoje gierki słowne, pełne dwuznaczności i sugestii? A może coś więcej… Ale pamiętaj, nie dowiesz się, którą ścieżkę wybrałam aż do samego końca. Będę Cię zwodzić, nęcić i mamić obietnicami i fantazjami, a Ty będziesz miał tylko moje słowa...Nic więcej.” - Twoje oczy błyszczą prowokacyjnie, ale widać w nich też wyzwanie. - „Chcesz tego, Chcesz, żebym grała z Tobą w tę dwuznaczną grę, podsycając Twoje pragnienia, ale nie dając Ci nic konkretnego? Będę Cię kusić, prowokować, dawać nadzieje, ale nie masz pewności jaki będzie koniec. Może będzie tam czekał na Ciebie zawód i poczucie niespełnienia…”
- „Tak, Basiu. Chcę tego,” - odpowiadam, a głębi duszy czuję falę ekscytacji.
- „To jest wręcz masochistyczne z Twojej strony,” - stwierdziłaś. A w Twoich oczach zabłysła też jakaś iskra, nie mogłem rozgryźć jej znaczenia. - „Ale jeśli to ma sprawiać Ci przyjemność, to niech będzie… Twoje pragnienie zostanie podsycone, ale czy zostanie spełnione, to już inna sprawa. Będziesz błagał o więcej, ale czy dostaniesz to, czego pragniesz? Kto wie…” - słowa te brzmią jak obietnica, która może się spełnić, ale też jak tortura dla mojej wyobraźni.
- „Chcę tego, chcę wszystkiego, co mi zaserwujesz…” Mój głos jest pełen oczekiwania, a w sercu czuję mieszankę ekscytacji i strachu przed nieznanym.
- „Dobrze. Przygotuj się na podróż pełną niespodzianek. Ale pamiętaj, że ja rządzę grą… Ty się wszystkiego dowiesz dopiero w walentynki. Być może zwodzony do samego końca. Dostaniesz taką nagrodę, że pozwolę Ci się ostro wtedy zerżnąć, a ja cały czas będę Ci szeptać te wszystkie sprośne słówka… A może w ten dzień, będziesz mógł tylko patrzeć. Zobaczysz jak jakiś inny przystojniak mnie bierze…To będzie moja i tylko moja decyzja. Ty nie będziesz miał w tej sprawie nic do powiedzenia… Będziesz musiał to zaakceptować. Czy jesteś gotów na taką niewiadomą, Tomku?” Twoje słowa są pełne obietnic i zagadek, a ja czuję, jak moje ciało reaguje na każde z nich.
- „Tak, jestem gotowy na wszystko,” odpowiadam, a w moim głosie słychać desperacką potrzebę spełnienia.
- „To dobrze,” mówisz z bardzo zadziornym uśmiechem. „… Ale pamiętaj, niezależnie od tego, co się stanie, Te walentynki będą dla mnie niesamowite. Ja w tę noc będę miała naprawdę dobry seks... Pytanie tylko z kim. Ty jednak dowiesz się tego na samym końcu. A teraz, czas na przygotowania do naszej wyprawy na Majorkę...” Twój głos jest pełen tajemnicy, a w mojej głowie kłębią się myśli i oczekiwania na nadchodzące wydarzenia.
Zaczęło się już następnego dnia. Wchodzę do naszej sypialni i widzę Cię, jak przeglądasz swoje najseksowniejsze, erotyczne koszulki nocne. Na łóżku leży komplet bielizny wraz z pończochami i pasem, obok stoją Twoje czarne, lateksowe kozaczki na wysokim obcasie. Na ich widok od razu coś we mnie drgnęło, a może lepiej powiedzieć, coś mi drgnęło.
- „Szykujesz się na jakąś specjalną okazję?” - pytam, patrząc na Ciebie z mieszanką ciekawości i podniecenia.
- „Jak to na co? Szykuję się na Majorkę, oczywiście” - odpowiadasz, pokazując mi dwa modele koszulek, każda z nich niezwykle prowokacyjna, z wycięciami w różnym stylu, ale w obu wyglądasz niesamowicie seksownie - „Jak myślisz?”
Wybieram jedną, a Ty, kiwając głową, mówisz: „Tak, ta jest idealna. Uwielbiam być w niej rżnięta. Czuję się wtedy tak wyuzdana, że aż ciarki mnie przechodzą na samą myśl o tym. Dobry wybór!”. Twoje słowa wprowadzają mnie w ekstazę. Wskazujesz na komplet na łóżku i buty. „Znajomo wyglądają, prawda? Nie mogłam ich nigdzie znaleźć, a teraz zupełnie przypadkiem wpadłam na ten komplecik. Był zarezerwowany na bardzo specjalne okazje. Pamiętasz miałam go na sobie podczas naszego spotkania z Pawłem.”
- „Tak, przypominają mi się pewne rzeczy…” odpowiadam, czując jak moje serce bije szybciej.
- „Ach, Paweł...” - zaczynasz z zadumą. „To był facet. Pamiętasz. Ciekawe co teraz porabia. On to wiedział, jak należy traktować kobiety. Zresztą co ja Ci będę mówić, część przecież widziałeś na własne oczy. Może i nie poznałeś wszystkich jego talentów, ale może kiedyś Ci o nich opowiem... jeśli będziesz grzeczny.”
Twoje słowa sprawiają, że moja wyobraźnia działa na pełnych obrotach. Jestem pełen podniecenia, ale Ty kończysz kompletowanie garderoby, pozostawiając mnie tylko z intensywnym pragnieniem. Składasz ubrania do walizkę, mówiąc:
- „Tomek, wyobraź sobie, jak będę wyglądała w tej koszulce na Majorce. Hmm. Mam nadzieję, to wszystko się przyda. Głupio byłoby to tak wozić bez sensu... Nie uważasz?”. Ja już jestem cały rozdygotany z podniecenia a Ty w tym momencie mówisz. Dobra. Koniec na dziś tego dobrego. Trzeba zacząć robić obiad. Weekend, ale przecież nie mamy całego dnia wolnego. To się tak zamyśliłeś? Chodź, idziemy na dół.
Poniedziałek. Właśnie wracam z pracy, gdy nagle otrzymuję SMS-a o paczce czekającej na mnie do odbioru. Zdziwiony, bo przecież nic nie zamawiałem, jadę po nią. Odebrałem i od razu wracam do domu. Jestem sam, Ty jeszcze nie wróciłaś z pracy. Z ciekawością otwieram paczkę i moje oczy rozszerzają się w szoku. W środku znajduje się cała kolekcja prezerwatyw „My Size”. Reklama głosi, że są idealnie dopasowane, wręcz na miarę. Widzę że są tam różne rozmiary. Od tych najmniejszych czyli w sumie standard aż do tych gigantycznych – rozmiary od 45 do 72 mm. Zaintrygowany sięgam po tę największą – w życiu nie widziałem takiego rozmiaru. Czytam specyfikację: średnica: 72 mm, długość: 233 mm - Coooo. 23 centymetry. A obwód w zwodzie 15,5 cm - dla kogo takie coś. „23 centymetry? Czy to jakaś pomyłka? To musi być dla konia, a nie dla człowieka!” W mojej głowie wirują obrazy i pytania, serce bije szybciej z mieszanki zdziwienia i podniecenia. I właśnie w tym momencie wchodzisz do domu i widzisz moją zdumioną minę. Stoję na środku kuchni z tą prezerwatywą w dłoniach. Pytam się Ciebie, kompletnie zaskoczony i lekko zdezorientowany, „co to jest?”. Z uśmiechem i beztroską w głosie odpowiadasz na moje pytanie: „No jak to? Nie pamiętasz? Jedziemy na Majorkę. Musisz zabrać ze sobą zabezpieczenie,” odpowiadasz swobodnym tonem.
Wskazuję na największy rozmiar i mówię: „Ale te są raczej za duże dla mnie.”
Ty, śmiejąc się, mówisz: „Przecież dla Ciebie są tu z boku. Oto one, rozmiar 45, powinny być ok. Ale wzięłam na wszelki wypadek różne rozmiary. Kto wie, jakie przygody nas tam czekają. Musimy być przygotowani, Może trafi się jakaś większa niespodzianka. Więc poprzestańmy na tym, że lepiej abym je miała ze sobą…”
Twoje słowa i ten figlarny uśmiech na twarzy dodają do atmosfery napięcia seksualnego. Czuję, jak moje ciało reaguje na każde słowo, każdy gest. Te śmiałe aluzje i dwuznaczności pozostawiają mnie z tysiącem myśli i pytań. Co się wydarzy na Majorce? Czy naprawdę uważasz, że one wszystkie będą potrzebna? A może po prostu to jest część gry. A Ty się ze mną najzwyczajniej w świecie droczysz. Co ty teraz planujesz? - Patrzysz na mnie z tajemniczym błyskiem w oku i dodajesz: „Pamiętaj, Tomek, to będzie nasza wyjątkowa podróż. I kto wie, może będę potrzebować każdego z tych rozmiarów... a może tylko tego najmniejszego. Wszystko zależy ode mnie.” Twoje słowa są pełne obietnic i zagadek, a ja czuję, jak moje ciało drży z niecierpliwości i oczekiwania na to, co niesie przyszłość.
Jest to już ostatni wieczór przed naszym wyjazdem. Dzieci zawiezione do Dziadków a my się szykujemy. Atmosfera w domu jest napięta i elektryzująca, pełna niedopowiedzeń i sugestii. Wchodzisz do pokoju, gdzie przeglądam się w lustrze. Twoje spojrzenie przeszywa mnie, a w Twoich oczach dostrzegam ten sam figlarny błysk, który towarzyszył nam przez ostatnie dni.
- „Kochanie,” zaczynasz, podchodząc bliżej mnie z zadziornym uśmiechem.
- „Może lepiej byłoby, gdybyś przez najbliższe dni się nieco przyhamował. Widzę, jak cię nosi i jak często się zabawiasz sam ze sobą. Ale walentynki już blisko, myślę, że warto by było, gdybyś teraz trochę oszczędzał swoje siły... i nasienie.” Twoje słowa sprawiają, że czuję, jak napięcie rośnie we mnie, a moja wyobraźnia zaczyna pracować na pełnych obrotach.
- „No wiesz,” mówisz, zbliżając się jeszcze bliżej, Twoje spojrzenie staje się jeszcze bardziej intensywne. „Nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Głupio by było, gdybyś w decydującym momencie nie mógł się popisać... albo też wypadł najgorzej.” Słowa te są pełne sugestii i dwuznaczności.
- „Oszczędzać siły? Na co? Co masz na myśli, mówiąc, żeby nie wypaść najgorzej?” pytanie samo cisnę się na usta, ale nie jestem pewien, czy chcę usłyszeć odpowiedź. Czuję, jak moje serce bije szybciej, a w głowie kłębi się tysiąc myśli. „Tam będzie jakiś Konkurs? Co Ty do cholery wykombinowałaś?” Ale Ty tylko uśmiechasz się tajemniczo, nie odpowiadając bezpośrednio na moje pytanie. Odchodzisz, zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami i rosnącym podnieceniem. W głowie pojawia się coraz więcej pytań. Twoje słowa krążą mi w głowie, podsycając moją wyobraźnię i pragnienie. Co będzie dalej? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, ale jedno jest pewne – ten wyjazd będzie czymś więcej niż zwykłą podróżą. I w tym właśnie momencie z korytarza dobiega Twój głos „No co Tomeczku… Przecież sam tego chciałeś” Roześmiałaś się i zeszła na dół.
***
W końcu nadszedł ten dzień, długo wyczekiwany 12-ty lutego… Przylecieliśmy na Majorkę, był pogodny uroczy poniedziałek. Odebraliśmy nasze bagaże i wszyscy razem zaczęliśmy szukać naszego transferu do hotelu. Widać było po Tobie, że pogrążona jesteś w zadumie. Ten wyraz zamyślenia towarzyszył Ci przez całą drogę z lotniska do hotelu. Na miejscu okazało się, że akurat dziwnym zbiegiem okoliczności, nasz pokój znajduje się w znacznym oddaleniu od pozostałych. Reszta miała pokoje koło siebie, ale nasz był praktycznie na drugim końcu budynku. To samo piętro, ale jednak dzieliła nas spora odległość, kilka par drzwi przeciwpożarowych i jeden załom korytarza. Od razu z piersi pozostałych wyrwał się jęk zawodu, jedynie Ty milczysz. Gdy padła sugestia by spróbować zamienić pokoje, powiedziałaś spokojnie, że nie ma sensu komplikować. Że możemy spotykać się wieczorkiem na drinka w którymś z ich pokoi, skoro wszystkie razem, a my spokojnie będziemy mogli dojść… Nic złego się przecież nie stanie. Chyba tylko ja wychwyciłem tę dwuznaczność w Twych słowach. Pozostali się z tym zgodzili i rozeszliśmy się do pokoi, by rozpakować się i przygotować na pierwszy wypad na miasto. Mieliśmy jeszcze bardzo dużo czasu, była dopiero 14-sta. Podchodzisz od drzwi pierwsza, rozglądasz się po korytarzu, widzę jak Twój wzrok zatrzymał się chwilę na windzie a potem na drzwiach klatki schodowej, ewidentnie jesteś zadowolona. Wchodzimy do środka, oglądasz pokój i jesteś wręcz zachwycona. Odwracasz się do mnie i w nagłym impulsie całujesz mnie gorąco i namiętnie. Gdy już oderwałaś się ode mnie, nachyliłaś się do mnie, Twoje usta są tuż przy moim uchu, a Twój głos jest jak aksamitne pieszczoty. „Zobacz ten pokój, to miejsce. Są idealne. Wyobraź sobie, co to dla nas znaczy. Jak wiele daje to nam możliwości…”
- „Co dokładnie masz na myśli?” wymruczałem równie konspiracyjnie jak Ty.
- „Zobacz. Jesteśmy zupełnie odsunięci. Oni są na drugim końcu hotelu. Jeżeli przyjdzie nam na to ochota, będziemy mogli wyjść, a oni nie zobaczą… Jeśli zapragniemy zostać w naszym pokoju… Oni nie usłyszą. Jest idealnie. W takich warunkach, moglibyśmy zaprosić kogokolwiek, a te ktoś może tu przyjść niepostrzeżenie. Czy można było wymarzyć sobie lepszą sytuację? Coś mi się wydaje, że cokolwiek się nie wydarzy, nie będziemy musieli myśleć o jakimkolwiek innym pokoju, w innych hotelu. Tu mamy wszystko czego nam potrzeba...”
Czuję, jak moje ciało drży na te słowa. Twoja bliskość, sposób, w jaki mówisz, sprawiają, że każda sylaba jest jak obietnica zakazanej rozkoszy. Jestem całkowicie pochłonięty tą chwilą, tym napięciem między nami. Nie wytrzymuje.
- „Co dokładnie masz na myśli? Czy masz już jakieś konkretne plany? Czy możesz się ze mną nimi podzielić?” pytam, a w moim głosie słychać desperacką ciekawość i rosnące podniecenie. Ty uśmiechasz się tajemniczo i odpowiadasz, a w Twoim głosie jest nuta wyzwania: "Nie wszystko od razu, Tomek. Czasami to oczekiwanie, ta gra wstępna, jest równie ekscytująca, co sama rozkosz. Poczuj to napięcie, tę niepewność... To właśnie czyni nasze doświadczenia tak intensywnymi."
- „Ale…” Ty jednak przerywasz mi stanowczym ruchem ręki, spoglądasz jakby nieco surowo i mówisz - „Pamiętasz na co się zgodziłeś? Ja rządzę tą grą! Swoją nagrodę miałeś poznać dopiero w walentynki. Więc chyba jeszcze nie czas. Jeszcze dwa dni… Zgodziłeś się, że cokolwiek ja nie wymyślę, Ty nie będziesz miał nic do powiedzenia. Będziesz musiał zaakceptować wszystkie moje decyzje.... Zgodziłeś się na to w ciemno. Pamiętasz? To była droga bez odwrotu, mówiłam Ci wtedy. Teraz jesteśmy tutaj. Stało się! Nie masz już wyjścia… Kochanie.” Twoje słowa są jak taniec na linie między obietnicą a zagadką. Czuję, jak moje pragnienie rośnie, stając się niemal namacalne. Zastanawiam się, co planujesz, jakie masz zamiary. Czy to będzie coś, co tylko podsyca moje fantazje, czy może zrealizujesz coś znacznie bardziej śmiałego? Mówię więc na głos:
- „Basiu, nie mogę przestać myśleć o tym, co nas czeka. Czy ta noc będzie spełnieniem wszystkich moich fantazji? Sama powiedziałaś. Stało się. Jesteśmy tu. Już nic tego nie zmieni. Będziemy przez cały tydzień… Więc powiedz teraz” Ty, patrząc mi prosto w oczy, odpowiadasz z pewnością siebie: „Pamiętasz. Zgodziłeś się. Więc jeżeli tylko zapragnę, to będę mogła przyprowadzić tu jakiegoś niesamowitego, przystojnego kochanka. Zrobić z nim cokolwiek zapragnę. Mogę chcieć byś tylko patrzył, albo kazać Ci dołączyć… Jeżeli przyjdzie mi taka ochota, to mogłabym przyprowadzić i kogoś dla Ciebie… Może chciałabym zobaczysz jak pogrążasz się w nieznane… A może jakąś parę? Widzisz, możliwości było wiele, a Ty na to wszystko wyraziłeś zgodę. Więc jeżeli tylko zapragnę, to mogę mieć kogokolwiek zechcę, i … jeżeli będę chciała byś przygotował go ustami, by mógł wejść we mnie gładko. Też to zrobisz! Wszystko! Tak to zapamiętałam, tak to obiecywałeś. Jeżeli postanowię, że chcę celebrować te walentynki tylko z Tobą, spędzić romantyczny wieczór. Też nie będziesz mógł zaprotestować i przystaniesz na to. Czy mam rację?”
Czuję jak wzmaga się mój niepokój ale i podniecenie. Odpowiadam drżącym głosem: „Tak zgodziłem się na wszystko, nie wycofuje się z tego. Więc możesz mi teraz powiedzieć co dla nas zaplanowałaś...”
Na Twej twarzy pojawił się zbereźny uśmiech, przez chwilę milczysz a potem dopowiadasz tym swoim aksamitnym głosem: „Dobrze. Powiem Ci prawdę… A prawda jest taka, że ja jeszcze nie wiem. Nie podjęłam decyzji. Tak więc to co się wydarzy, stanowić będzie nie tylko niespodziankę dla Ciebie. Ja też czekam na ten impuls. Teraz jedynie upewniałam się, czy faktycznie zgodzisz się na cokolwiek, i nie wpadnie Ci do głowy głupi pomysł by się wycofać w ostatniej chwili... Dobrze wiedzieć, że mam takie możliwości. Ale nie bój się. Na pewno z nich jakoś skorzystam… To będzie noc, o której nie przestaniesz myśleć. Nigdy. Obiecuje Ci to. Niech Twoja wyobraźnia pracuje, a ja... ja już zajmę się resztą…”
Teraz napięcie między nami sięga zenitu. A Ty jakby nic się nie stało odwracasz się, sięgasz po torbę i zaczynasz wyciągać nasze bagaże. Szybko wypakowujesz swoją pobudzającą zmysły bieliznę do szafki, każdy ruch Twoich rąk jest jak taniec pełen obietnic i sugestii. Obok stawiasz te swoje czarne, lateksowe kozaczki, one lśnią w słabym świetle pokoju. Ich widok od razu przypomniał mi nasze ostatnie spotkanie z Pawłem. Potem podchodzisz do szafki nocnej obok łóżka i chowasz do szuflady ten duży zestaw prezerwatyw (jednak go zabrałaś) ale też coś jeszcze. Zdziwiony odkrywam, że w torbie jest jeszcze nasz ulubiony wibrator. Chwilę na mnie patrzysz z uśmiechem, a ja zastanawiam się, że też miałaś odwagę przewieźć to ot tak, przez granicę. Czy nie krępowałaś się kontroli na lotnisku. Nie mogłem się powstrzymać i zapytałem o niego.
- „Głuptasie,” powiedziałaś, śmiejąc się serdecznie. „Przecież to był Twój bagaż, nie mój. Celnicy pewnie mieli ubaw ale to na myśl o Tobie, a nie o mnie. Mi tam nie przeszkadza, co oni sobie o Tobie pomyśleli.” Słowa twe i ten śmiech, skutecznie rozładowały napięcie chwili.
Po wyjściu z pokoju spotykamy się z resztą i wyruszamy na zwiedzanie Palmy. W trakcie spaceru, każde Twoje słowo, każdy żart jest jak iskra podsycająca ogień mojej wyobraźni. Wplatasz dwuznaczne uwagi o seksie, wskazujesz na przystojnych mężczyzn, spekulując głośno o ich atrybutach. Nasi przyjaciele śmieją się, biorąc to za niewinne żarty, nieświadomi dodatkowego kontekstu, który ja znam aż za dobrze. Twoje śmiejące się oczy nie przestają mnie obserwować, zdają się cieszyć moim rosnącym napięciem. W pewnym momencie, podczas przechadzki po zabytkowym centrum Palmy, zatrzymujesz się, aby podziwiać architekturę. Twoje uwagi są pełne podtekstów. „Zobacz, Tomek, jakie piękne te wąskie uliczki. Idealne na dyskretne schadzki, prawda?” Znów czuję, jak moje ciało reaguje na Twoje słowa, a moja wyobraźnia maluje sceny, których nie mogę wyrzucić z głowy. Kiedy przechodzimy obok tętniącej życiem kawiarni, zauważam, jak patrzysz na siedzących tam mężczyzn. „Och, zobacz tego bruneta przy stoliku. Ciekawe, jakie ma… umiejętności.” Twoja swoboda w wypowiadaniu takich myśli sprawia, że czuję, jak moje podniecenie miesza się z niepewnością. Podczas kolacji z przyjaciółmi, Twoje żarty stają się jeszcze bardziej śmiałe. Znajomi śmieją się, myśląc, że to tylko niewinne droczenie. Ale ja wiem, że każde Twoje słowo jest przemyślane, każdy żart ma swoją głębszą warstwę. To jak gra w kotka i myszkę, w której to ja jestem tym zdezorientowanym gryzoniem.
Po kolacji przyszedł czas relaksu w hotelowym basenie, atmosfera staje się jeszcze bardziej napięta. Woda migocze tajemniczo pod wpływem łagodnego oświetlenia, a ja widzę, jak Twoje oczy błądzą po innych gościach. A potem w saunie, wśród pary i ciepła, zauważasz Hiszpana o atletycznej sylwetce, który nie wstydzi się swoich atrybutów. Jego pewność siebie i wyeksponowana męskość przyciągają Twoją uwagę. „Zobacz, jaki interesujący widok,” szeptasz mi na ucho, a Twoje spojrzenie migocze figlarnie. Twoje słowa są jak dotyk, który budzi moje najgłębsze pragnienia… i obawy. Patrzysz na mnie z niemym pytaniem, a ja próbuję ukryć swoje podniecenie. W saunie panuje nieformalna atmosfera. Twoje komentarze, choć pełne dwuznaczności, nie wzbudzają podejrzeń wśród pozostałych. To jak tajemnica skrywana na oczach wszystkich, gra, w której tylko my znamy wszystkie zasady.
Wieczór kończy się w pokoju Oli, gdzie spotykamy się na drinkach z resztą. Atmosfera jest luźna, pełna śmiechu i rozmów. Ty jednak nie przestajesz podsycać napięcia. Kiedy Ola opowiada o swoich wakacyjnych przygodach, Ty delikatnie łapiesz mnie za rękę pod stołem, ściskając ją mocno. Twoje oczy mówią więcej niż słowa - to przypomnienie o naszej własnej, niezbadanej przygodzie. „Kto wie, co nas jeszcze czeka podczas tego urlopu,” mówisz głośno, a Twoje słowa mają podwójne dno. Pozostali śmieją się, ale ja czuję, jak moje serce bije szybciej. Czuję się jak na krawędzi, niepewny i podniecony zarazem…
Następny poranek rozpoczyna się tak samo swobodnie jak poprzedni dzień. Zwiedzamy, spacerujemy, śmiech i luz wypełniają powietrze. Znowu bawisz się dwuznacznościami Twoje wypowiedzi są pełne swobody, a ja cieszę się z każdej chwili spędzonej razem. W pewnym momencie decydujemy się na chwilę rozdzielenia - każdy z nas chce zobaczyć coś innego. Po pewnym czasie, gdy ponownie się spotykamy, zauważam, że wracasz sama. Bez towarzystwa dziewczyn. Wyszłaś samotnie z jakiejś bocznej uliczki i idziesz w naszym kierunku. Twoje zachowanie radykalnie się zmienia. Teraz jesteś odmieniona. Wyruszamy do innych dzielnic, i choć nadal w kącikach Twych ust błądzi uśmiech, a Twoje oczy błyszczą nawet bardziej niż wczoraj. To Twoje zachowanie jest inne. Jest w Tobie coś, co budzi moją ciekawość i zaintrygowanie. Jesteś rozkojarzona, zamyślona, a Twoje spojrzenie często błądzi gdzieś w dal. Już do końca dnia wydajesz się być całkowicie pochłonięta własnymi myślami. Tę zmianę w Twoim zachowaniu odbieram jako sygnał, że coś ważnego się wydarzy. Nie wiem co, ale wiem, że decyzja zapadła. Decyzja od której nie ma już odwrotu. Moje wnętrze wypełnia mieszanina ciekawości i niepokoju.
Po kolejnej sesji wieczornych drinków, wracamy do naszego pokoju. Ja, pragnąc poczuć Twoją bliskość, próbuję się do Ciebie zbliżyć. Moje dłonie zaczynają niespokojnie błądzić po Twym ciele, szukają krągłości piersi, pragnę je objąć. A Ty delikatnie mnie odsuwasz, mówiąc: „Pamiętasz, co obiecałeś? Miałeś oszczędzać swoje siły na jutro... Teraz na pewno nic nie będzie. Ale wierz mi, warto czekać. Jutro zobaczysz...” Twoje słowa sprawiają, że serce bije mi szybciej. Leżę obok Ciebie, pełen emocji i oczekiwań. To jest jak cisza przed nadchodzącą burza, a ja czuję, jak napięcie rośnie. Czuję, że jesteś blisko, ale jednocześnie tak daleko, otoczona tajemnicą, którą tylko Ty znasz. Czekanie staje się nieznośne, a ja z niecierpliwością wyczekuję następnego dnia. Dnia, który być może ma być spełnieniem wszystkich moich tajemniczych fantazji… Ale nie wiem tego, nie mogę być niczego pewny. Leżę obok Ciebie, czując, jak każdy twój ruch i gest, tylko potęgują moje pragnienie i podniecenie…
Od samego rana czuję się jak na huśtawce emocji. Każdy mój krok, każde spojrzenie w Twoim kierunku, wzbudza we mnie niemal namacalne napięcie. Twoje zachowanie jest inne niż zwykle, bardziej zdecydowane, jakbyś była już pogodzona z decyzją, której skutków nie jestem w stanie przewidzieć. Twoja determinacja jest dla mnie zarówno przerażająca, jak i niezwykle pociągająca. Dzień mija nam na zwiedzaniu, ale moje myśli krążą nieustannie wokół wieczoru. Kiedy po powrocie do hotelu mówisz do reszty, że chcemy spędzić walentynki tylko razem, widzę w ich spojrzeniach mieszankę zrozumienia i cichej akceptacji. Stwierdzili, że oni wychodzą, i raczej szybko nie wrócą, bo nieopodal jest dyskoteka… Dają jasno do zrozumienia, że raczej będą z powrotem dopiero rano.
Gdy wreszcie zostaliśmy sami, powiedziałaś: „My już raczej dziś nie wychodzimy. Ogarnij się, weź prysznic, czekam w sypialni...” Twoje słowa brzmią jak obietnica czegoś, co jednocześnie wzbudza moje podniecenie i lekki zawód. Spodziewałem się czegoś innego… Ale zgodziłem się na tę grę i muszę się dostosować. Wchodzę pod prysznic, starając się ukoić myśli i emocje, które szaleją we mnie. Wracając do sypialni słyszę znajomy dźwięk bzyczenia już w korytarzyku. Wchodząc, widzę Cię, w tej niezwykle seksownej koszulce, pończochach i kozaczkach. Leżysz na łóżku w półmroku, bo zasłony są szczelnie zasunięte. Twoje nogi są lekko rozchylone, a w dłoni trzymasz wibrator. Twoje ruchy są płynne, pewne, a na twarzy maluje się obraz absolutnej przyjemności. Twoje oczy, pełne wyzwania, spotykają się z moimi, wysyłając mi sygnał, którego znaczenia nie potrafię w pełni zrozumieć. Atmosfera w pokoju jest gęsta od napięcia, które wydaje się być znacznie większe, niż mogłoby się wydawać, nawet biorąc pod uwagę okoliczności. Wpatruję się w Ciebie, czując, jak każdy mój nerw reaguje na ten widok. Twoje dłonie poruszają się rytmicznie, a wibrator delikatnie przesuwa się po Twojej skórze. Twoje usta są lekko uchylone, a z nich wydobywa się cichy jęk. Z każdym ruchem Twojego ciała, moje podniecenie rośnie. Czuję, jak moje własne pragnienia zaczynają się kumulować, budując się do szczytu emocji, których nie jestem pewien, czy jestem gotów doświadczyć.
Jesteś tu. Oczy masz cały czas półprzymknięte, a Twoje ruchy są coraz bardziej zdecydowane. Atmosfera w pokoju jest tak nasycona erotyzmem, że każdy oddech wydaje się być częścią tej tańczącej na granicy zmysłowości i wyrafinowania gry. Stoję, niezdolny do ruchu, jak zahipnotyzowany. Całkowicie pochłonięty widokiem Twojej ekstazy. To jakbyś tańczyła na krawędzi moich najdzikszych fantazji, prowokując mnie do przekroczenia granic, których do tej pory nie odważyłem się nawet zbliżyć. Czekam, niepewny co robić, aż w końcu słyszę Twój głos, który przerywa tę elektryzującą ciszę: „No i co, Tomek? Jesteś gotowy na wszystko co przyniesie ta noc?” Skinąłem głową twierdząco, cały czas wpatrując się w tę gorącą i namiętną scenę. A Ty odpowiedziałaś „Cieszę się bardzo. Ja też jestem już gotowa. Widzisz jaka jestem wilgotna. Teraz jestem już gotowa na wszystko…”
Potraktowałem to jak zaproszenie zrzuciłem szlafrok na podłogę, odsłaniając moje pobudzone ciało, i ruszyłem w Twoim kierunku ze sterczącym penisem. Jednak w ostatniej chwili, Twoja dłoń uniosła się w powstrzymującym geście. „Hola, Tomek, czekaj jeszcze sekundę, to jeszcze nie ten moment. Musisz być cierpliwy,” mówiłaś, a w Twoim głosie była nuta tajemniczości, która jeszcze bardziej podsycała moje napięcie. Chciałem zapytać, co masz na myśli, ale wtedy niespodziewanie dobiegło do nas pukanie do drzwi. Aż podskoczyłem. Mój wzrok spotkał się z Twoim, pełnym zagadki i podniecenia - „room service…” Dobiegł nas męski głęboki głos. „Ja niczego nie zamawiałem...” szepnąłem zdziwiony. „Ty nie, ale ja pozwoliłam sobie złożyć zamówienie. Idź, szybko... Ja przecież tak nie pójdę,” odpowiedziałaś, a w Twoim tonie kryła się wyraźna nuta podniecenia. Zakładając na powrót szlafrok, podszedłem do drzwi, czując, jak moje podniecenie miesza się z irytacją, że też akurat w takim momencie... Otworzyłem drzwi, a przed nimi stał mężczyzna. Nie nosił uniformu hotelowego, a jego ciemna karnacja i przystojna twarz emanowały pewnym rodzajem zmysłowości. Nie maił nic w rękach, żadnej tacy ani talerza. Na ten widok momentalnie zamarłem. Stałem tak chwilę bez ruchu, a on tylko się uśmiechał.
- „No co tak długo. Szybciej,” dobiegł Twój głos z sypialni.
- „Ale on nic nie ma,” krzyknąłem zaskoczony.
- „Kochanie… to ON jest tym room servicem, wpuść go i nie marnuj czasu,” usłyszałem Twój głos pełen wyraźnej ekscytacji. Wpuściłem mężczyznę do środka, zamykając za nim drzwi. Jego obecność w naszym pokoju wywołała we mnie mieszankę emocji - od zaskoczenia po narastające podniecenie. Razem wróciliśmy do sypialni. Gdy weszliśmy, zobaczyłem Cię, wciąż w tej samej prowokującej pozie, z wibratorem w dłoni. Twoje oczy błyszczały, a na twarzy malował się wyraz pełen ekscytacji i oczekiwania. Mężczyzna, widząc Cię w takiej pozie, uśmiechnął się szeroko i powiedział: „Parece que va a ser una noche interesante” (Wydaje się, że to będzie interesująca noc).
- „Tak, bardzo interesująca,” odpowiedziałaś mu, nie przestając się bawić wibratorem. „Ale poczekaj. Chcę, żeby Tomek widział to z bliska.”
Zamarłem w miejscu, czując, jak każde słowo, każdy gest dodaje do atmosfery gęstego napięcia. Twoje ruchy stawały się coraz bardziej zdecydowane, a mój wzrok nie mógł oderwać się od tej hipnotyzującej sceny. „Tomek, chodź tutaj, bliżej!” kazałaś mi, a w Twoim głosie czułem mieszankę polecenia i zachęty. Podszedłem, czując, jak każdy mój nerw drży w oczekiwaniu na to, co miało nastąpić. W tym momencie, Basia, Twoje spojrzenie przeszyło mnie na wskroś, powiedziałaś „Już chyba znudziłam się zabawą z tym sztucznym peniskiem. Teraz mam ochotę na cos prawdziwego…” A potem powiedziałaś do faceta: „No choć, pokaż nam co chowasz w tych spodniach”.
Rozebrał się, odsłaniając swój imponujących rozmiarów penis, który nawet w stanie spoczynku wydawał się większy niż mój, Twoje oczy, rozszerzyły się z zachwytu. Twoje słowa były bezpośrednie i sugestywne, wyrażając otwarty podziw dla jego męskości. „Woow, zobacz na to, Tomek,” powiedziałaś, a w Twoim głosie brzmiała mieszanka ekscytacji i szoku. „To jest dopiero coś.”
Twoje dłonie delikatnie objęły jego członka, wykonałaś kilka powolnych leniwych wręcz ruchów. Z każdym ruchem, jego penis stawał się coraz większy, aż ukazał się nam w pełnej okazałości. Twoje oczy błyszczały z podniecenia, gdy patrzyłaś na mnie. „Widzisz, miałam rację, żeby zabrać różne rozmiary,” rzuciłaś do mnie. „Tomku, bądź tak miły i podaj mi proszę 62-kę, powinna pasować”. Wciąż jakby w transie, podałem Ci prezerwatywę. Twoje dłonie delikatnie musnęły czubek jego penisa, potem nachyliłaś się i delikatnie smagnęłaś koniuszkiem języka, co tylko dodało do atmosfery gorączki. Rozpakowałaś gumkę i sama zaczęłaś ją nakładać na jego przyrodzenie. Twój ruch był powolny, zmysłowy, a każde Twoje dotknięcie wydawało się być częścią jakiegoś erotycznego rytuału. Gdy prezerwatywa znalazła się już na miejscu, ukazując jego potęgę - lśnił w tym świetle niczym jakiś eksponat na wystawie. Ułożyłaś się na łóżku, podsuwając pod pośladki poduszkę. Twe biodra uniosły się do góry. Twoje słowa były bezpośrednie i nacechowane silnym rozkazem - „Rżnij mnie. Weź mnie od razu, jestem gotowa. Nie potrzebuję rozgrzewki, mam ją już za sobą. Tomek był wystarczająco cierpliwy. Pokażmy mu, jak to się powinno robić,” powiedziałaś, a w Twoim głosie brzmiała determinacja i niecierpliwość.
Mężczyzna nie zatrzymał się, podchodząc do Ciebie z pewnością siebie. Jego ruchy były pewne i zdecydowane. Atmosfera w pokoju była gęsta od napięcia seksualnego, a każdy ruch, każde dotknięcie wydawało się potęgować już i tak gorącą atmosferę. Byłem świadkiem tej gorącej, namiętnej sceny, czując, jak moje własne pragnienia i napięcie rosną z każdą chwilą. On powolutku zbliżył swój czubek do Twej Cipki z zaczął go wciskać, to było niesamowite. Widziałem jak Twoja skóra mocno się rozciąga, byś mogła go w sobie zmieścić. Wciskał się, a z każdym kolejnym centymetrem Twoje ciało odpływało w coraz głębszą rozkosz. „Tak, właśnie tak,” wyszeptałaś, gdy wypełnił Cię cały. Wykonał kilka powolnych ruchów „na próbę” czemu towarzyszyły Twoje jęki i ciche westchnienia. Nagle nie wytrzymałaś i rzuciłaś do niego: „Na co czekasz. Pierdol mnie intensywnie jak jakąś kurwę… Bo przecież nią się stałam…”
Pomimo tak ostrych słów, w Twoim głosie wcale nie było słychać jakiejś złości czy zawodu. Wręcz przeciwnie, była to chorobliwa fascynacja i gorące pragnienia. A on posłusznie wykonał Twoje polecenie. Zaczął Cię posuwać z siłą, która wydawała się niemal nadludzka. Każde jego pchnięcie było jak fala, która przetaczała się przez Ciebie. To, co rozgrywało się przed moimi oczami, było niczym z moich najdzikszych fantazji. Znacząco przyspieszył, teraz jego ruchy stały się dzikie i nieokiełznane. Twoje ciało poruszało się w rytmie jego pchnięć, a każdy Twój oddech zdawał się błagać o jeszcze więcej tej dzikiej ekstazy. Już po chwili nie mogłaś się powstrzymać, westchnienia zamieniły się w głośne okrzyki ekstazy. Wiłaś się pod nim a on cały czas ruchał. Gumka z zewnątrz cała pokryta była już białym śluzem, wyglądało to jakby przed chwilą się spuścił i teraz wyciskał tę z Ciebie spermę… Tym swoim gigantycznym tłokiem. Ja jednak wiedziałem, że to są tylko Twoje soki. Pragnąłem ich skosztować…
Kiedy osiągnęłaś szczyt, Twoje ciało wygięło się w łuk, a z Twoich ust wydobył się głośny jęk ekstazy. On natychmiast się wycofał. To co ujrzałem było czymś, czego nigdy nie widziałem w swoim życiu… Kobiecy wytrysk, najprawdziwszy w świecie squirt. Wpatrywałem się w to w rozgorączkowaniu. Ty leżąc na plecach zaczęłaś powolutku dochodzić do siebie. Całą pościel była mokra. Zamiast jednak przerwać, użyłaś swego śluzu by nasmarować drugi otworek. Położyłaś się boku unosząc nogę i powiedziałaś do niego rozkazująco. „Widzę, że jeszcze nie skończyłeś… To dobrze. Moja druga dziurka też wymaga rozciągnięcia… Jestem wygłodniała… Cały dzień nic nie jadłam więc chyba zasłużyłam sobie teraz na to…” Z twoich oczu bił blask, byłaś jak w amoku. Zdołałaś jeszcze wyszeptać: „Patrz kochanie, jak on mnie teraz zerżnie. Też zasłużyłeś na ten widok.” Facet posłusznie ułożył się za Tobą i zaczął się tam wciskać. Szło mu jeszcze wolniej. Teraz zmrużyłaś oczy, zacisnęłaś usta, i tylko czasem wyrywało Ci się ciche westchnienie. Nie trwało to jednak długo, już po kilku chwilach on znowu zaczął przyspieszać tempa a z twych ust wydobywał się krzyk, musiało być Cię słychać kilka pokoi dalej, ale zupełnie o to nie dbałaś.
Już po kilku chwilach takiej intensywnej jazdy padliście wyczerpani. Ty znowu miałaś orgazm. Przypatrywałaś się mi czułym wzrokiem, w którym dostrzegałem mieszankę triumfu i nieukrywanego podniecenia. Twoje ciało jeszcze drżało, a oddech był ciężki i nierówny, a Ty zaczęłaś szeptać, wykorzystując chwilę oddechu: „Lubisz to, kochanie? Lubisz, jak twoją żonkę pieprzy prawdziwy twardziel? Wiesz, jak dzisiaj mi dogodził? Traktował mnie jak tanią dziwkę. I wiesz co? Podobało mi się to.”
Twoje słowa wstrząsnęły mną, a moje podniecenie mieszało się z niepewnością. Chciałem odpowiedzieć, ale słowa utknęły mi w gardle, niepewny czy powinienem wyrazić to, co naprawdę czuję. Być może jedynie grałaś, bawiłaś się moimi emocjami, chciałaś doprowadzić do szaleństwa. Ale nie byłem pewny Twych prawdziwych myśli i uczuć. Czy naprawdę tak bardzo Ci się spodobał? – liczyłem, że tak. Czy może chciałaś by ten wieczór miał bardzo intensywny finał, tak bym naprawdę nie mógł o nim zapomnieć do końca swoich dni. Nie wiedziałem więc, co się wydarzy jeżeli wyznam prawdę. Jeżeli powiem wprost jak zajebiście mi się podobało… Moje milczenie trochę się przeciągało, a Ty widząc moje wahanie ponowiłaś swoje pytanie z błyszczącymi od podniecenia oczami: „Nie unikaj odpowiedzi! Odpowiedz mi tu i teraz! Lubisz jak pieprzę się z prawdziwymi ogierami? Lubisz to? Chcesz żebym to robiła dalej?... Z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę? Każdym bez wyjątku?” Widziałem, że aż sama byłaś zaskoczona tym, co wygadywałaś oraz władczością swojej postawy. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie ma już odwrotu. Pękła we mnie ostatnia bariera, wymamrotałem w dzikim podnieceniu: „Tak, uwielbiam, kiedy zachowujesz się jak dziwka! Tak, uwielbiam, kiedy pieprzysz się z innymi facetami!” Gdy usłyszałaś moją odpowiedź, twe usta ułożyły się w zadziornym ale i jakimś takim dzikim uśmiechu. Odezwałaś się głosem, który był pełen pewności siebie oraz wyższości: „Dobrze. W końcu to wszystko, to twój pomysł. Ja tylko dostosowałam się do proponowanych zasad. Ale musisz wiedzieć, że podoba mi się ta gra. Podoba mi się to, że jestem pieprzona jak suka...”
Przypatrywałem się Tobie z absolutnym zachwytem. Odezwałem się czule: „Kochanie. To było niezwykłe. Nie zapomnę tego nigdy... Ta kolacja była cudowna… Była…”. Zdecydowanie przerwałaś moje zachwyty, nie pozwalając mi dokończyć. Odezwałaś się dość ostro, ale w Twoim głosie pojawił się też jakiś zalotny ton: „Kolacja? O czym ty do mnie mówisz?... Przecież to był tylko appetizer… Danie główne i deser jeszcze nie doszły. Nie chciałam się rozdrabniać. Zamówiłam oba dania naraz... powinny być już w drodze do nas…”
O ile wcześniej byłem w szoku, to teraz musiał to być chyba stan agonalny, byłem przekonany, że szaleństwa tego wieczoru właśnie dobiegły końca. A teraz ta informacja o „Daniu Głównym” i „Deserze”, ja umierałem z podniecenia. Cały drżałem… Zacząłem dukać: „Ale że jak… że jeszcze więcej…. To nie koniec ?” Spojrzałaś się na mnie jakby z lekkim ubolewaniem i powiedziałaś z dzikością w głosie: „Jaki koniec? Przecież noc jest jeszcze młoda. Wydawało mi się, że chcesz czegoś naprawdę intensywnego. A nie tylko tego jednego… Przyznam że nie małego… ale jednak tylko jednego kutasa… Co powiedziałeś w poniedziałek… Powiedziałeś przypominam Ci, że jeżeli tylko zapragnę, to mogę mieć kogokolwiek zechcę… Przed chwilą powiedziałeś też, że marzysz o tym abym to robiła dalej. Powiedziałeś mi, że mogę pieprzyć się z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę… Kłamałeś?! Nie chcesz tego?! Chcesz się wycofać…?”, Powiedziałaś to w taki sposób, że rzucone mi wyzwanie czuć było w każdym słowie… Zacząłem stanowczo protestować: „Nie! Nie kłamałem. Po prostu myślałem, że teraz… Że już masz dość... Po porost…” – nie udało mi się dokończyć słowa, bo akurat w tym właśnie momencie, moją wypowiedź przerwało dość głośne i natarczywe pukanie do drzwi… „Room service...” usłyszałem znowu…
W totalnym szoku podniosłem się i ruszyłem w kierunku drzwi, a Ty odezwałaś się do mnie zalotnym głosem: „Zaraz zobaczysz, jaką kolację zamówiłam... Danie główne i deser są naprawdę sycące. Będą wypełniać mnie całą, zaspokajając każdy mój głód.” Z twoich oczu biło podniecenie i ekscytacja, a na usta powrócił znowu ten figlarny uśmiech „Ah, i jeszcze jedno... Tym razem potrzebujemy czegoś... większego. Proszę, weź z szafki 72-ki.”
Od momentu, gdy otworzyłem drzwi i ujrzałem nasze "danie główne i deser", moje postrzeganie rzeczywistości uległo całkowitej transformacji. Stojący przede mną mężczyźni byli jak żywe wcielenia moich najdzikszych fantazji - ciemnoskórzy, ogromni, emanujący nieokiełznaną męskością. Przywitali się i bez dalszych dyskusji skierowali wprost do sypialni, a ja zamknąłem drzwi i podążyłem za nimi jak w transie. Było widać, że cała trójka doskonale się zna. Widać musieli robić takie rzeczy nie raz i nie dwa, bo cała ta sytuacja wcale ich nie krępowała. Musieli mieć w tym dość duże doświadczenie. Wchodząc przebili piątki zw „Starterem” i z uznaniem popatrzyli na Ciebie, wciąż byłaś w tej swojej zajebistej koszulce i butach, wyglądałaś wręcz obłędnie… Powiedziałaś do nich uwodzicielsko: „Witam naszych szanownych gości. Bez Was ta kolacje nie mogłaby się odbyć… Albo po prostu nie smakowałaby tak dobrze. No ściągać te ubrania! Pokażcie jaki tam sprzęt macie…” Faceci zaczęli się rozbierać i już po chwili ich naprężone pałki sterczały tuż przed Tobą, prezentując się w całej okazałości. Spojrzałaś na nich z zachwytem i powiedziałaś „Oooo. Widzę, że zabraliście odpowiedni sprzęt na tę robotę…” a potem odwróciłaś się do mnie i powiedziałaś z niesamowitym podekscytowaniem w głosie „Kurwa! Tomek!!! Oni są tacy wielcy… ja nie wiem, czy te największe nie będą na nich za małe…” Chwyciłaś gumki podałaś je im ze słowami „Macie. Obsłużcie się sami. Tylko szybko bo ja stygnę… Mój mężuś stygnie… To nie jest jakieś pieprzone kółko różańcowe, nie spotkaliśmy się na pogaduchy… Szybko ubierać się i do roboty. Mogą być trochę przyciasne, ale cóż… Może się jakoś zmieścicie. A jak nie… trudno. Będziecie musieli mnie zerżnąć bez. Przecież na sam koniec Tomeczek mnie potem dokładnie wyczyści. I tak od dwóch miesięcy biorę pigułki… Całe szczęście, że nie zdecydowałam się na spiralę, bo na pewno byście ją rozjebali…”
Oni dość szybko poradzili sobie z gumkami, przyznam, że były dopasowane na styk, ale jednak się udało. Spojrzałaś na to i powiedziałaś z nutką delikatnego zawodu „O... Jednak pasują... Trochę szkoda, bo już napaliłam się, że napompujecie mnie swoją spermą…” a potem dodałaś z szerokim uśmiechem „Ale nie wszystko stracone… Przecież te gumki nie będą tam wiecznie. Liczę, że takie działa jak wasze, potrafią oddać więcej niż jedną salwę w ciągu nocy…”
A potem znowu zwróciłaś się bezpośrednio do mnie, mrucząc z prowokacyjnym błyskiem w oku: „Podoba Ci się widok, kochanie? Chcesz zobaczyć, jak Twoja mała bezwstydnica będzie czerpać rozkosz z tych gigantycznych kutasów?... Och całe szczęście, że wcześniej spróbowałam startera… Przygotował mnie nieco no to co zaraz ma nastąpić. Przecież gdyby nie on, to te ogromne fiuty po prostu rozwierałyby moją pizdeczkę… I oczywiście dupcię. Bo teraz mam ochotę na więcej niż tylko jeden. Chcę mieć ich obu w sobie. Na raz!” Skinęłaś na jednego z nich, tego trochę większego – „Danie główne” pomyślałem – a on położył się na plecach. Ty ze zręcznością i gracją dosiadłaś go. Trochę to trwało, wciskał się bardzo powoli, było aż tak ciasno, że z Twych oczu pociekły łzy. Gdy był już w połowie swej długości wysapałaś „Dobrze, teraz drugi… ładuj się do dupci, widzisz jak na Ciebie czeka…”. Gdy ten drugi stanął za Tobą i zaczął się szykować, skorzystałaś z chwili wytchnienia i wyszeptałaś namiętnie: „Patrz, kochanie. Teraz będziesz świadkiem prawdziwej uczty. Twoja mała rozpustna dziwka będzie miała to, czego tak bardzo pragnąłeś... I ja też…” a z Twej piersi wydarł się okrzyk, bo właśnie drugi facet, który nie czekał aż skończysz mówić, zaczął wdzierać się w Twą słodką dupcie. W końcu udało się wam jakoś zgrać. Oni zaczęli poruszać równym rytmie się, a Ty oddawałaś się tej chwili z dziką pasją. Twoje ciało wyginało się w takt ich pchnięć, a każdy Twój oddech był jak muzyka pełna zmysłowości i pożądania. Krzyczałaś i wyłaś, Twe zbielałe palce kurczowo zaciskały się na prześcieradle. Gdy myślałem, że ta scena sięgnęła już zenitu skinęłaś głową na starter, „Chodź tu natychmiast! Muszę poczuć Twojego kutasa w ustach…” A on po prostu wstał i dołączył wciskając swą ogromną pałę wprost w twe usta. Przy okazji skutecznie stłumił nią Twoje jęki i krzyki…
Nic jednak nie trwa wiecznie, w końcu skończyliście. Ty pierwsza a potem cała trójka, ten w ustach wystrzelił tak ogromną porcją nasienia, że o mało się nie utopiłaś. Wyczerpana, lecz rozentuzjazmowana, leżałaś na łóżku, w oczach miałaś dziki błysk satysfakcji. Zużyte prezerwatywy, wypełnione po brzegi gęstą, kremową spermą, latały w nieładzie porzucone tuż obok. Zerwałaś z siebie resztki i tak już zdewastowanej koszulki i figlarnym uśmiechem sięgnęłaś po te gumki. Twe ruchy były nadal przemyślane i kuszące. Ostrożnie rozprostowując każdą z nich, nie spuszczając ze mnie wzroku - a każde spojrzenie było cichym przekazem nienasyconych pragnień, powiedziałaś: „Widzisz to, kochanie?” drażniłaś się, a głos był aksamitnym szeptem. Zaczęłaś wylewać mleczną substancję na swoje falujące piersi. „To prezent, który mi zostawili, trofeum mojej nieokiełznanej żądzy.” Sperma spływała po Twych piersiach niczym zakazany eliksir, zbierając się wokół sutków, zaczęłaś wcierać ją w skórę, a palce poruszały się w wolnych, zmysłowych kręgach. „Szkoda marnować taki cenny nektar, prawda?” Pokój był przesiąknięty zapachem seksu, powietrze ciężkie od skutków tego namiętnego wydarzenia. Twoja skóra błyszczała w półmroku. Przywołałaś mnie teraz uwodzicielskim skinieniem palca. „Chodź tutaj, mój miły. Ja już dziś Tobie coś udowodniłam. Udowodniłam, że jestem w stanie zrobić praktycznie wszystko. Teraz nadeszła Twoja kolej. Mam dla ciebie coś, nagrodę za bycie takim cierpliwym, dobrym mężem.” Zbliżyłem się, a Twój ton stał się teraz bardziej rozkazujący „Chcę, żebyś ich posmakował, posmakował mnie," powiedziałaś, a głos był przesiąknięty pragnieniem. „Zlizuj to, delektuj się mieszanką ich pożądania i mojej przyjemności. Pokaż mi, jak bardzo uwielbiasz swoją niegrzeczną, nienasyconą żonę. Pamiętaj, od tego momentu wiele zależy. Bądź mi posłuszny, a ja zastanowię się, czy będę chciała powtórzyć to kiedykolwiek w przyszłość… Zawahaj się choćby na moment, a będzie to ostatni raz kiedy widziałeś mnie w takiej sytuacji. Wybór należy do Ciebie.”
Klęknąłem tuż przed Tobą, a swoim językiem zacząłem przemierzać ścieżki spermy na Twej skórze, z każdym muśnięciem, czułem ten smak to była potężna mieszanka ich męskości i Twojej esencji. Cicho jęknęłaś, Twe dłonie wplotły się w moje włosy, kierowałaś mnie do każdego miejsca, które chciałaś, by me usta eksplorowały. „Tak, właśnie tak,” zachęcałaś, teraz uniosłaś także biodra, na spotkanie moich ust. „Oczyść mnie, przywróć mi czystość. Tylko ty możesz to dla mnie zrobić. Tylko ty.”. Przez chwilę delektowałaś się dotykiem mojego języka na płatkach swojej obolałej i mocno rozciągniętej cipki. Po chwili powiedziałaś bym przestał. Ja się odsunąłem a Ty nadal ciężko oddychając zwróciłaś się do mnie: „Lubisz to, kochanie? Lubisz, jak Twoja żonka jest pieprzona jak jakaś jebana suka przez prawdziwych twardzieli? To wszystko dla Ciebie… Widzę to w Twoich oczach... Nie martw się, też to polubiłam.”
Po chwili, kiedy gorączka chwili zaczęła ustępować, oni, jeden po drugim, zaczęli wstawać. Ich ruchy były wolne i rozważne, jakby niechętnie opuszczali to miejsce. Ty wciąż leżałaś zupełnie wykończona, doszczętnie wyczerpana tą namiętną ucztą zmysłów. Gdy z nich kolejno podchodził, aby się pożegnać, ich pożegnania były nasycone pasją i czułością, jakby ostatnim hołdem dla wspólnie przeżytej ekstazy. Każdego obdarowałaś namiętnym pocałunkiem z języczkiem, a potem wręczałaś zwitek euro. Robiłaś to z gracją, pewnością siebie i całkowicie bez skrępowania. Wyglądało to tak naturalnie… Gdy ostatni z nich opuszczał pokój, puścił do mnie oko, jego mrugnięcie w moim kierunku było jak niemy ukłon w stronę nadzwyczajności tego wieczoru. Chwilę potem drzwi z cichym trzaskiem zamknęły się za ostatnim z nich. Pokój, pogrążył się w głębokiej ciszy, wydawał się niemal surrealistyczny po tak intensywnym wydarzeniu. Dostrzegłaś na mej twarzy wyraz, szoku i niedowierzania.
- „No co? Myślałeś, że taki room service jest w pakiecie za darmo? Albo że udało mi się w dwa dni poderwać trzech takich cudownych facetów, zdolnych do takiej zabawy??? Ach nie, mój drogi... To była usługa ekstra, przyjemność, za którą zapłaciliśmy.” powiedziałaś do mnie z nutą triumfu w głosie. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. „To były najlepiej wydane pieniądze w trakcie tej wycieczki. Nigdy nie zapomnę tej nocy,” odparłem, z podziwem i wdzięcznością. Ty kontynuowałaś z widoczną satysfakcją: „Dobrze. Bo przecież to Ty ciężko pracowałeś na to, by zafundować swojej żonie taką luksusową ucztę. I uwierz mi, było warto. To było coś niesamowitego.”
Zauważyłem lśniącą kroplę nasienia na kąciku Twoich ust. Nie mogłem powstrzymać się od skomentowania „Wygląda na to, że resztki deseru zostały Ci na ustach,” ,” rzuciłem z mieszanką zdumienia i fascynacji.
Twoja reakcja była natychmiastowa, zalotny uśmiech rozjaśnił Twoją twarz. Z gracją, niemal teatralnie, podniosłaś kciuk do ust, delikatnie zbierając pozostałości ich obecności. Język zwinął się, zmysłowo oblizując wszystko do czysta, zakończyłaś z przesadnym cmoknięciem. Gest był bezczelny, niosący niewypowiedzianą obietnicę, każdy ruch był świadomym droczeniem się, miał w sobie coś z prowokacji. „Hmmm. Mniam. Naprawdę aksamitny i kremowy...” powiedziałaś z uśmiechem, patrząc mi głęboko w oczy. W Twym głosie brzmiała nie tylko satysfakcja, ale i pewnego rodzaju wyzwanie, które mówiło bardzo wiele o Twojej nowo odkrytej śmiałości i pragnieniu. Chwilę przyglądałaś mi się, i powiedziałaś. „Tak wiem… Teraz Twoja kolej, przecież należy Ci się nagroda za tę cudowną noc…” Gdy usłyszałem te słowa, wręcz rzuciłem się na Ciebie, chciałem niezwłocznie wejść. Lecz Ty zaprotestowałaś. „Nie tu... kochanie... Tutaj już nie masz czego szukać... Tu zostałam zupełnie zniszczona. Obawiam się, że moje biedne dziurki będą się chyba zamykać przez najbliższy tydzień. Zresztą… Po tych olbrzymach możesz nie poczuć zbyt wiele... Ja również. Wybacz, ale w porównaniu do nich, to jesteś maluszek. Chodź tu do mnie na górę.” Zachęciłaś „Zrobię Ci dobrze ustami, sądzę że dam radę przełknąć jeszcze jedną porcję deseru.” I tak oto mój pulsujący penis znalazł drogę wprost do Twoich gorących ust. Mimo, iż na pewno były one już bardzo zmęczone, to i tak robiłaś to z ogromnym zapałem i zaangażowaniem. Pracowałaś z ogromną pasją. Nie musiałaś też długo czekać, doprowadziłaś mnie do szybkiego i intensywnego szczytu. Z głośnym okrzykiem finiszowałem w twej słodkiej buzi a Ty z ochotą smakowałaś każdą kropelkę...
Padliśmy obok siebie na łózko. Moja ręka znalazła drogę na Twoje ramię, delikatnie głaszcząc skórę, która wciąż drżała od wspomnienia naszej dzikiej nocy. „Hmm, jestem kompletnie nasycona po takiej uczcie...” rozmarzyłaś się, w twoich oczach błyszczał iskierka spełnienia. „To chyba wystarczy mi na... o, pół roku.” Twoje słowa wisiały w powietrzu, nasycone obietnicą…
Potem, z uśmieszkiem, odwróciłaś się w moją stronę, „A mówiąc o przyszłych przyjemnościach… w jedzeniu. Co powiesz na Jamajkę… Na moje urodziny? To będzie idealnie za pół roku. Słyszałam, że można tam... skosztować wyśmienitych specjałów.” - Twój sposób akcentowania słowa 'specjały' pozostawiał niewiele miejsca wyobraźni... Po chwili dodałaś „I nie martw się kochanie. Dzisiejsza noc udowodniła mi jedno – nie muszę już testować Twojej gotowości do spełniania moich pragnień. To już za nami”. Przyznam że ulżyło mi trochę, odpowiedziałem jej z uśmiechem -„Cieszę się bardzo, bo już obawiałem się, że poza wylizywaniem talerza, karzesz mi dołączyć do prawdziwej konsumpcji.”. Ty jednak nie przytaknęłaś temu, pomagając pozbyć się mych obaw, z zagadkowym wyrazem twarzy odpowiedziałaś „Nie do końca mnie zrozumiałeś. Nie będę Cię testować… Co wcale nie znaczy, że coś dzikiego się stać nie może. Od teraz, jeśli będę chciała czegoś od Ciebie, to nie dla zabawy… Ale ponieważ będzie to coś, co naprawdę mnie podnieca. Moje fantazje, moje skrywane pragnienia.” Chwyciłaś mnie delikatnie za rękę, i powiedziałaś dość władczym tonem, parodiując samą siebie z przed kilku chwil gdy wydawałaś mi polecenia: „Ale nie myśl, że to koniec! To, co się dzisiaj wydarzyło, to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Moje fantazje mogą być równie dzikie, a nawet dziksze niż wydarzenia tej nocy. Więc jeśli pewnego dnia faktycznie będę chciała cię zobaczyć… Hmm, w powiedzmy, nieco niecodziennej sytuacji, to dlatego, że sama tego zapragnę, a nie tylko po to, by sprawdzać Twoją uległość! Więc powiedzmy, że twoja dupa jest o tyle bezpieczna, o ile ja naprawdę nie będę fantazjowała o jakimś murzynie który się Tobą mocno i stanowczo nie zaopiekuję... Co jeżeli zapragnę byś poczuł kiedyś dokładnie to samo co ja czułam dziś… Jeżeli akurat to będzie mnie podniecać? Lepiej nie czuj się zbyt pewnie. To, że dziś spełniłeś moje zachcianki, nie znaczy, że wiesz, co przyniesie jutro. W naszej grze zawsze będzie element niespodzianki. I wiesz co? To właśnie to sprawia, że jest ona tak ekscytująca.” Widząc moją nieco niewyraźną minę zreflektowałaś się i dodałaś „Hej. Nie zamartwiaj się na zapas. Może akurat pozwolę Ci wybrać zupełnie inne danie z menu. Może zamówimy coś, w czym naprawdę gustujesz. Coś zgodnego z Twoimi upodobaniami. Zobaczymy... Jeżeli to coś i mi się spodoba, to faktycznie będziesz mógł tego zasmakować.” Teraz roześmiałaś się ze swego żartu i tej zakręconej gry słów. Gdy w końcu przestałaś się śmiać, to powiedziałaś już bardzo poważnie:
- „Właśnie… Skoro o tym mowa. Masz może jakiś pomysł na śniadanie i jutrzejszą kolację? Czy też znowu to ja będę musiała się o zatroszczyć o wszystkie posiłki…”
***
Następnego dnia, przy śniadaniu w hotelowej restauracji, atmosfera była lekka i pełna beztroskich rozmów. Słońce przeświecało przez okna, rozlewając złociste światło po zatłoczonym hotelowym lokalu. Nasz stół wypełniał, zwykły gwar, ale ja czułem jak pod powierzchnią tego wszystkiego unosiło się niewypowiedziane podniecenie. W Twych oczach również dostrzegałem ten wyraz ekscytacji. Każdy coś opowiadał, wszyscy chcieli podzielić się swoimi wrażeniami. Asia opowiadała jak było na dyskotece, że bawili się chyba do trzeciej nad ranem. Jest teraz trochę wymęczona.
Wymieniłem z Tobą znaczące spojrzenie a Ty z uśmiechem powiedziałaś, - „Oj. Ja też jestem kompletnie wymęczona…”
- „To w końcu wychodziliście gdzieś potem?” Zapytała Asia.
- „Nie, zdecydowaliśmy się pozostać w hotelu… Ale też było miło.” Odparłaś
W tym momencie Ola włączyła się do rozmowy. Z pełnym entuzjazmem, opowiadała o ich wizycie w jakiejś uroczej restauracji w mieście, a jej głos był pełen ekscytacji. Z detalami opisywała każdy szczegół lokalu, rozpływając się w zachwytach na temat serwowanych posiłków. W pewnym momencie przerwała, spojrzała się na nas. „A Wy? Byliście w naszej restauracji? Dawali coś dobrego?”
Odpowiedziałaś z iskrą psoty w oczach - „Och, Nie chcieliśmy opuszczać pokoju, po prostu zamówiliśmy sobie Room Service, ale muszę przyznać było absolutnie wyśmienite. Nawet nie chodzi o to jak to smakowało… Ale też wygadało wspaniale. Powiem ci, to była uczta dla zmysłów.” Powiedziałaś to głosem pełnym ekscytacji i to w taki sposób, że aż mnie ciarki przeszły.
Cały stół zareagował śmiechem, nieświadomy prawdziwego znaczenia Twych słów. Starałem się zachować powagę, czując dreszcz emocji na wspomnienie dzikich momentów. A Asia z boku odezwała się: „No słyszę, że to jednak nie ta kolacja Ci teraz w głowie. Więc chyba potem też miło spędziliście wieczór.” Puszczając do Oli oko, przekonana, że wie o czym mówi…
- „Nie. Czemu. Ja mówię o kolacji, była naprawdę wyjątkowa…” Powiedziałaś.
Ola, niecierpliwa oraz spragniona większej liczby szczegółów, pytała się dalej
- „Basiu, ale powiedz nam w końcu co jedliście. Jakieś specjalne danie?”
- „To nie było jakieś tam po prostu danie. To był cały zestaw: Starter, Danie główne i deser… Hmm. Naprawdę wyśmienity. Po prostu full service” A gdy to powiedziałaś w Twych oczach znowu zalśniły się iskry.
- „Oj Basi, nie każ wyciskać z siebie każdego słowa. Po porostu opowiedz nam o tym, bo aż mnie zaintrygowałaś tymi swoimi zachwytami.” Poprosiła Ola
Smarując tost dżemem odpowiedziałaś bardzo ale to bardzo sugestywnym tonem, OK, skoro tak bardzo chcecie wiedzieć to opowiem wam wszystko ze szczegółami…
- „Zaczęliśmy od lokalnej specjalności. Jezu. To było takie kuszące... pełne smaku, że wciąż czuję go na języku.” - Uśmiechnęłaś się do mnie, a ja poczułem rumieniec na twarzy, wspominając Twe usta i język oplatające tego wielkiego kutasa. – „Można powiedzieć, że dzięki niemu naprawdę wzniosłam się na wyżyny rozkoszy kulinarnej i nabrałam ochoty na więcej. Więc tak, starter naprawdę dobrze zrobił swoją robotę… Po nim po prostu nie mogłam się doczekać reszty... Kurde… Tomek, nawet nie wiem jak się on nazywał… Wiesz może?” Zapytałaś się mnie z przekorą w głosie. Ja poprawiłem się na krześle, chcąc zyskać na czasie by należycie zapanować nas swoimi słowami - „A wiesz…Nawet nie zapytałem. Po prostu jakiś lokalny przysmak. Nie ważne, jak się nazywał. Ważne jakie wrażenie zrobił. Ale to teraz już chyba nieistotne. Po prostu starter…” A ty nadal z zapałem ciągnęłaś swą opowieść: „Potem danie główne. Co tu dużo mówić, po prostu ogromny soczysty kawał mięcha … Pycha. Tyle tylko, że ledwie go w siebie wcisnęłam. Ale Tomek… Tomek był wręcz nim zachwycony. Prawda kochanie?” Zwróciłaś się do mnie ze znaczącym spojrzeniem, które wywołało dreszcze na moim kręgosłupie.
- „O tak, muszę się z tym zgodzić. To było niezwykłe, naprawdę niezapomniane przeżycie. Niewiarygodnie satysfakcjonujący posiłek.” odpowiedziałem, pilnując by głos mi nie zadrżał. A Ty nadal w tym czasie odchyliłaś się, z rozmarzonym wyrazem na twarzy. „Deser był punktem kulminacyjnym. Dekadencka czekoladowa kreacja, udekorowana kremem z bitą śmietaną, choć czuć też w nim było jakieś soki. Coś niezwykłego. Był to taki rarytas, który wypełnia Cię doskonale. Byłam tak pełna, a jednak nie mogłam oprzeć się powrotowi po więcej. Taka czekoladowa rozkosz z bitą śmietaną - prawdziwa uczta dla zmysłów. Myślę, że będę wspominać go jeszcze bardzo długo. Tomek zresztą też chyba się rozsmakował w tym kremie, prawda mój kochany?" Bardzo silnie zaakcentowałaś swoje ostatnie zdanie. Reszta spojrzała się na mnie oczekując jakiejś odpowiedzi.
Lekko zakaszlałem, wspominając intensywne i zmysłowe zakończenie naszego wieczoru. „Tak, ten krem faktycznie był... wyjątkowy. Doskonałe zwieńczenie wystawnego posiłku.” Odpowiedziałem. Czułem, że przez kolejne kilka minut lepiej będzie bym nie wstawał i nie szedł po kawę. Twoja opowieść sprawiła, że doznałem niesamowicie dużej erekcji… A ty niezrażona tym wszystkim, widziałaś doskonale co zrobiła ze mną ta opowieść, kontynuowałaś „Ale wydaje mi się, że deser to przede wszystkim dla Kobiet. Idealnie dopasowany pod kobiece gusta. Więc sądzę, że to ja byłam tą, która najbardziej się z niego cieszyła…”
Ola, zaintrygowana, zapytała „Opowiadasz tak, że aż ślinka mi cieknie. Jak myślisz czy on też by mi przypadł do gustu?”
Spojrzałaś się na nią, potem zawiesiłaś wzrok na Maćku i odpowiedziałaś z przekonaniem w głosie „Oj tak… Sądzę że mógłby Ci bardzo odpowiadać. Jestem wręcz przekonana, że byłabyś nim zachwycona. Tyle tylko, że nie wiem jak z Maćkiem. Wydaje, że jemu mogłoby to nie odpowiadać. Chyba zabieranie go na taki deser, byłoby tylko stratą czasu. Wszystko by zepsuł swoim narzekaniem… Że mu nie odpowiada, że mu się nie podoba… Ale jak mówiłam, on jest bardziej dostosowany pod kobiece gusta…”
- „Ale przecież powiedziałaś, że Tomkowi to się spodobało?” Powiedziała Ola.
- „No tak. Tomkowi się spodobało… Ale Tomek ma bardzo specyficzny gust, jeżeli o to chodzi. Więc jemu on nie przeszkadzał.”
W tym momencie do rozmowy wtrącił się Maciek „Racja. Bo ja za słodkim to niezbyt przepadam. Lubię dziwne smaki.. Ale chyba jednak wolę na ostro…”
- „Oj na ostro…”- powiedziałaś rozmarzona - „Na ostro z całą pewnością, danie główne. To naprawdę było ostre… Aż się boję teraz iść do toalety. Wiecie jak to się mówi. To boli dwa razy…”
Wszyscy znowu się roześmiali, rozbawieni tym Twoim „żartem”, a ja znów widziałem kolejne obrazy. Ten genialnie wielki fiut, powoli wciskający się w Twoją słodką pupę. Przecież on faktycznie rżnął cię wtedy tak ostro, że nie zdziwiłbym się, gdybyś jeszcze wieczorem odczuwała pewien ból. Przed oczami miałem ten absolutny wyraz ekstazy w Twych oczach, jak te dwa absurdalnych wręcz rozmiarów olbrzymy równocześnie penetrowały Twoje obie dziurki…
W tym momencie Ola powiedziała „Skoro tak zachwycasz się tym deserem, to co wy na to dziewczyny, byśmy sobie go dziś zamówiły do pokoju. Dlaczego tylko Basia miałaby mieć tą przyjemność… ”
Spojrzałaś się na resztę i odpowiedziałaś: „Wydaje mi się, że to niemożliwe. To była jakaś specjalność szefa kuchni, i z tego co wiem, dostępna tylko tego wieczora.. Jedyna opcja, to wrócić tutaj za rok, znowu na walentynki, Kto wie, może udałoby się nam go znowu dostać…”. A powiedziałaś to w taki sposób, że zadrżałem. Musiałem natychmiast wyjść do toalety… Ulżyć sobie jak szczeniak.