Wszystkim CZYTELNIKOM oraz AUTOROM życzę pogodnych dni z najbliższymi. Świąt przesyconych zapachem siana, choinki, miodu, piernika, ale też... zapachem seksu
Rozglądam się po domu. Właśnie zakończyłam generalne porządki. Jutro Wigilia. Tylko że wysprzątane mieszkanie, to jeszcze za mało. Przydałyby się jakieś dekoracje. Jakiś świąteczny element, który od razu nasuwałby myśl o tym szczególnym okresie. Przyniosłam z ogrodu jodłową gałązkę. Ustawię na niej ozdobną świecę, bombki, może dodam jakąś kokardę i zrobię z niej piękny świąteczny stroik. W tym roku tyle musi nam wystarczyć. Z partnerem doszliśmy do wniosku, że skoro w domu spędzamy Wigilię i pierwszy dzień Świąt, a już drugiego wyjeżdżamy na tygodniowy odpoczynek, nie ma sensu kupować choinki. Trochę dziwnie będzie bez drzewka, ale pogodziłam się z tym. Mój mężczyzna pojechał na ostatnie zakupy. Kiedy wróci, zabierzemy się za szykowanie potraw na wieczerzę.
O wilku mowa – właśnie słyszę, jak drzwi wejściowe się otwierają. Pójdę pomóc pownosić zakupy.
Wchodzę do przedpokoju.
– Łał! – z wrażenia nie jestem w stanie wydobyć z siebie nic innego.
Przy drzwiach stoi mój partner z wielką choinką. Jeszcze nie wiem jak ona wygląda, bo cała ukryta jest w osłonowej siatce, ale moje oczy już się świecą niczym lampki, które niedługo na niej zabłysną. Kiedy widzi moją rozpromienioną twarz już wie, że sprawił mi swoim zakupem wielką radość. Wnosi drzewko do pokoju, a ja szybko przestawiam kwiaty na podłodze i robię dla niego jak najwięcej miejsca. Teraz dzielimy się rolami. On przynosi do domu pozostałe zakupy, a ja w tym czasie przynoszę wszystko, co jest potrzebne, aby ustawić i ozdobić choinkę. Po chwili mocujemy ją w stojaku, zdejmujemy siatkę. Nie mogę się nadziwić jaka jest piękna, chociaż jeszcze nie przystrojona.
Jest najpiękniejsza! – powtarzam sobie w duchu i cieszę się, i znów czuję się jak kiedyś, kiedy byłam małą dziewczynką. Mam wielką ochotę podskakiwać i klaskać w dłonie. Chyba mi odbiło – ganię się w duchu, ale nie potrafię opanować radości.
Mój partner zamyka się w kuchni. Teraz, to jego królestwo. To on przygotuje wszystkie dania na jutrzejszy stół. Ja najwyżej pomogę w mało ważnych pracach. Na razie zajmuję się drzewkiem: zakładam lampki, wieszam bombki, dodaję łańcuchy i pozostałe ozdoby. Wreszcie mogę ocenić efekt końcowy moich starań. Tymczasem zza drzwi kuchni dochodzą mnie zapachy szykowanych potraw. Już przeczuwam, że Święta tego roku będą udane. Lubię ten moment, kiedy wszystko jest już niemal gotowe i można spokojnie czekać na jutrzejszy dzień. Zaglądam jeszcze do kuchni oferując swoją pomoc, ale jest zbędna. Większość produktów dochodzi w garnkach lub na patelniach. Szykuję więc obrus i wszystko, co będzie potrzebne na zastawienie stołu. Pozostaje mi wziąć kąpiel i mogę spokojnie czekać na jutrzejszy dzień.
Kiedy wracam do pokoju po kąpieli widzę, że mój partner przeniósł się tam również. Podobno skończył już pracę w kuchni i zajął się ustawianiem świeczek w różnych miejscach dla stworzenia świątecznego nastroju. W międzyczasie za oknem zrobiło się ciemno. Włączam więc lampki na choince i rozpalam w kominku. Robi się niesamowicie nastrojowo. Ten nastrój i mi zaczyna się udzielać. Cały dom przepełniony jest zapachem potraw, choinki. W kominku ogień zajął już polana dając łagodne światło i miłe ciepło. Zabieram ze sobą kilka poduch i siadam na nich, na podłodze przy kominku, zapraszając mężczyznę obok siebie. On jednak chce, abym jeszcze chwilę na niego poczekała, ponieważ ma coś ważnego do zrobienia. Zastanawiam się co. Czyżby szykował kolejną niespodziankę? Czy jest w stanie zaskoczyć mnie czymś bardziej niż świątecznym drzewkiem, którego zakupu nie planowaliśmy? Ciekawie zerkam na przyniesioną przez niego z kuchni tacę, którą stawia przy mnie na podłodze. Stoi na niej miseczka ze złocistobrązowym płynnym miodem, druga z roztartymi na proszek goździkami. W kolejnej widzę świeżo startą gałkę muszkatołową, imbir, a w torebce cynamon. Jakby tego było mało, na tacy jest też butelka białego wina. Cały ten zestaw miodu, wina i przypraw korzennych potęguje moją ciekawość. Bowiem dociera do mnie z kuchni zapach piernika, który właśnie się piecze w piekarniku.
Co ma więc znaczyć ta taca, z całą swoją zawartością? – pytam coraz bardziej zaciekawiona.
Mój mężczyzna nie chce mi nic zdradzić. Uśmiecha się tylko dyskretnie i tajemniczo, widząc rosnącą moją ciekawość. Wolnymi ruchami zaczyna dodawać składniki do miodu. Co chwila zerka na mnie sprawdzając, czy moja ciekawość rośnie. Uśmiecha się przy tym, coraz bardziej tajemniczo. Na koniec dolewa odrobinę wina, dla uzyskania pożądanej konsystencji. Kiedy otrzymuje już zamierzony efekt, zestawia miseczkę na podłogę, a resztę wynosi do kuchni. Po chwili wraca. Gasi górne światło. Zapala rozstawione świeczki i pełen dumy siada obok mnie. Przygląda mi się w wielkim skupieniu, jakby widział mnie po raz pierwszy.
Co on kombinuje? – pytam sama siebie niesamowicie podekscytowana. OK. Rozświetlona choinka, pokój cały przesycony świątecznymi zapachami, te zapalone świeczki rozstawione w różnych miejscach, blask ognia bijący od kominka... Wszystko to wprowadza szczególny nastrój, prowokuje do intymnej zabawy we dwoje. Tylko, co ma znaczyć ta miseczka wypełniona aromatyczną miksturą? To pytanie nie daje mi spokoju i stale powraca, potęgując moją ciekawość.
Mój partner nadal uśmiecha się, ale jego twarz jakby tężeje, jakby głowę miał zaprzątniętą tysiącem myśli. Patrzę mu głęboko w oczy, aby w nich wyczytać je i poznać. Źrenice ma powiększone i skrzące od świateł, ale nie tylko od nich. Wyraźnie widzę w nich rosnące pożądanie, które i ja zaczynam odczuwać. Sięga ręką w moją stronę i pomału zaczyna rozpinać guziki mojej bluzki. Robi to wolno, niemal z namaszczeniem. Poddaję się temu w pełnym napięciu i wyczekiwaniu. Moje serce przyśpiesza. Fala ciepła rozchodzi się po całym ciele. Następnie rozchyla poły bluzki i delikatnie zsuwa mi ją z ramion.
Przyglądam się jego każdemu gestowi. Moje usta układają się do lekkiego uśmiechu. Oczy nabierają blasku.
Mężczyzna rozpina zamek w mojej spódniczce. Zsuwa mi ją z bioder, a potem kładzie mnie na poduchy i zdejmuje ją całkowicie.
Jestem teraz w samej bieliźnie. Czuję przyjemne ciepło rozchodzące się od kominka.
Mój mężczyzna pomaga mi się podnieść i wygodnie usiąść. Po chwili macza palec w miseczce z miksturą i nabiera ją na niego. Rozsmarowuje na moich ustach, dając mi ją do skosztowania. Połączenie miodu z przyprawami korzennymi nasuwa mi skojarzenie ze świątecznym piernikiem.
Przesuwam językiem po wysmarowanych wargach. Celowo robię to bardzo wolno, jednocześnie patrząc partnerowi głęboko w oczy. Ten ruch wyraża całe moje pragnienie, które zaczynam już odczuwać.
Wtedy nachyla się nade mną i równie delikatnie przesuwa językiem zbierając resztki mieszanki z moich ust. Chyba jeszcze mu mało, bo jego język wsuwa się pomiędzy moje wargi, jakby w głębi ust chciał odnaleźć smakowite kąski. Szuka ich na i pod językiem. Przesuwa się dokładnie po wnętrzu policzków. Dotyka podniebienia i zsuwa się nim niemal do gardła.
Mój język jakby się bronił przed intruzem. To odpycha go, to znów oplata i nie pozwala się wycofać. Chwilę trwają te "językowe przepychanki". Czuję, jak coraz silniejsze ciepło bierze we władanie moje ciało. Do tej pory rozbiegane myśli zaczynają kumulować się w obraz, jeszcze przymglony, jeszcze niezbyt wyraźny, ale już jeden.
On odsuwa się ode mnie. Pozwala zaczerpnąć powietrza. Ponownie mi się przygląda. Znów się nachyla, by tym razem zająć się, widocznie według niego, zbędnym stanikiem. Rozpina go i zdejmuje.
Przyglądam się, jak ponownie macza palec w miodowej miksturze. Jak nabiera ją nim i... które miejsce mi nią wysmaruje?
Palec wyraźnie zbliża się do brodawek. Widocznie to one są kolejnym etapem zabawy. Mój towarzysz nakłada lepką, słodką maź na sutki. Rozsmarowuje ją. Spogląda na nie i jest widocznie zadowolony. Miód wraz z korzennymi dodatkami, daje nie tylko przyjemny zapach, ale również wyraźnie rozgrzewa wysmarowane nim miejsca.
A może, to moje rosnące podniecenie, tak działa? Mam wielką ochotę ,,podać" mu je do wylizania. Nie muszę się o to prosić.
Nachyla się nade mną i przesuwa swoim językiem po sterczących, smakowitych brodawkach. Liże je z wielką przyjemnością. Bierze całe do ust i zaczyna ssać, a ja czuję, jak silne dreszcze przeszywają moje ciało, od brodawek po stopy. Jak każde zassanie wysyła bodźce do pośladków. Jak po skórze całego ciała przebiegają mi fale rosnącego podniecenia.
Mmmm... – mruczę przeciągle.
To mruczenie sprawia, że penis twardnieje mu natychmiastowo. Jego męskość chce wyrwać się z za ciasnych teraz spodni.
Pragnę sprawdzić to dłonią. Wyciągam ją i dotykam nabrzmiałego miejsca. Teraz jestem pewna, że chcę więcej. Wyciągam ręce w jego stronę i teraz ja zdejmuję z niego koszulkę, rozpinam spodnie i zsuwam je z jego bioder i nóg.
Tymczasem jego dłonie zaczynają błądzić po moich ramionach, barkach, karku. Dotykają obojczyków, by stale kierować się coraz niżej... by dotknąć piersi i na dłużej zająć się nimi. Moje piersi falują w rytm moich głębokich oddechów. A on pieści, bawi się nimi z czułością. Lekkim pchnięciem kładzie mnie na poduszki. Po chwili znów sięga dłonią do miseczki. Znów nabiera na palce słodki miód i przenosi go na moje ciało. Ten skapuje wprost na brzuch, a mój towarzysz okrężnymi ruchami rozsmarowuje go niemal do samych fig. Znów uśmiecha się do mnie, uśmiechem pełnym pożądania, niemal lubieżnie. Znów pochyla się nisko nade mną, i znów namiętnie pieści moje ciało swoim zwinnym językiem. Nagle, jakby zapragnął słodyczy innego rodzaju. Jednym szarpnięciem pociąga za brzeg materiału i zsuwa figi z bioder.
Unoszę się, aby ułatwić zdjęcie ich całkowicie.
Rozsuwa mi uda szeroko. Podkłada dłonie pod pośladki i przybliża usta do rozpalonego łona. Zaczyna językiem rozsuwać wargi, by dostać się do łechtaczki. Do jego nozdrzy dociera mój intymny zapach tłumiony do tej pory przez zapach miodowej mikstury. To powoduje, że pragnie mnie jeszcze bardziej.
Czy to w ogóle możliwe? – przez głowę przebiega mi pytanie. Nie chcę się nad nim teraz zastanawiać. Chcę odbierać wszystkie bodźce, których dostarcza mi partner. Unoszę biodra, spragniona jego namiętnych pieszczot i pocałunków.
On tymczasem zaczyna ssać łechtaczkę, delektując się nią niemal, jak soczystym owocem. Wsuwa koniuszek języka w ociekającą dziurkę, a mnie przeszywa dreszcz rozkoszy. Pieści mokre wejście, zatacza wokół niego kręgi, napiera, by po chwili wycofać się. Jego dłonie stale wędrują po moim nagim ciele. I nagle pragnie wejść we mnie. Obraca mnie na brzuch. Obiema rękami podnosi za biodra. Następnie twardym penisem wbija się w mokrą szparkę i kładąc się na mnie, przygniata swoim gorącym ciałem.
Niemal nie mogę się poruszyć, a mimo to jest mi dobrze. Pragnę tylko jednego. Aby nie przestawał. Aby jego ruchy były coraz mocniejsze, szybsze.
Jakby słyszał moje myśli, bo pchnięcia stają się coraz to silniejsze i głębsze. Zaczyna przygryzać mi kark. Nasze ciała pokrywa pot, który szkli się na naszych nagich ciałach. W powietrzu unosi się zapach świec, zapach potu i zapach czegoś ulotnego. Zapach naszego erotyzmu, naszych intymnych soków pomieszanych ze śliną. Partner stale napiera na mnie, wywołując tym fale gorąca, które docierają do każdego centymetra mojego ciała.
Podczas kolejnej takiej fali, głośny jęk wydobywa mi się z ust. Całe ciało przeszywa dreszcz. Wtedy wydaję z siebie kolejny jęk, krzyk rozkoszy.
Mój mężczyzna daje mi krótką chwilę na odpoczynek, po czym kładzie się na plecy i pociągnięciem zaprasza, abym usiadła mu na biodrach. Dłonią nakierowuje sterczącą męskość na wejście. Łapie mnie za biodra i mocnym przyciągnięciem nadziewa głęboko. Po chwili wyciąga w górę ręce. Dotyka piersi, dotyka brodawek. Zaczyna je wykręcać, naciągać, szarpać, pieścić namiętnie.
Na twarzy pojawia się grymas bólu i rozkoszy. Poddaję się każdemu dotykowi, jednocześnie podnosząc się i opadając.
Teraz jego dłonie znów przesuwają się wzdłuż linii ciała i opuszczają nisko, do samego łona. Palcami odszukuje warg, rozchyla je i odnajduje pomiędzy nimi łechtaczkę. Pieści ją mocno, a ja nie ustaję w obłędnym ruchu nadziewania się na penisa. Nagłym ruchem łapie mnie za włosy i odciąga głowę mocno w tył.
Moja szyja staje się napięta.
Wpija się w nią. Ma wyraźną ochotę wbić w nią zęby, ale powstrzymuje się resztkami sił. Zamiast tego przesuwa namiętnie językiem po całej szyi.
Wbijam paznokcie w jego tors i przeciągam nimi, z wielką rozkoszą, po nagim ciele.
Syczy tylko na to.
Widzę, że i jemu sprawiło to radość. Ma wielką ochotę trysnąć mlecznym ładunkiem, ale resztkami sił powstrzymuje fale rozkoszy.
Czuję, jak nabrzmiewa we mnie coraz bardziej, jak mnie wypełnia. Przyśpieszam. Jestem cała mokra.
Słychać, jak pocierają się o siebie spocone, nagie ciała. Jak soki wyciekają z nas na zewnątrz. Namiętne mlaskanie rozpędzonych w miłosnym szale ciał.
Wystrzela we mnie gorącym strumieniem. Cieczą lepką i wonną.
Na chwilę się zatrzymuję zmęczona i zaskoczona siłą doznań.
On nadal pulsuje we mnie. Z jego gardła wydobywa się głos spełnienia. Jak głos dzikiego zwierza.
Przeszywa mnie kolejny impuls. Jeszcze raz, resztką sił, nadziewam się na penisa. I w tym momencie również mnie przeszywa fala rozkoszy. Czuję, jak moja dusza odłącza się od ciała, jak szybuje wysoko, by po chwili opaść. Mój partner, mój mężczyzna, mój kochanek! –krzyczę gdzieś w siebie, głośno, chociaż na zewnątrz słychać tylko przeciągły jęk. Oznaka przeżywanej właśnie rozkoszy. Opadam na niego wykończona, ale szczęśliwa.
Mocno przyciąga mnie do siebie. Czule wędruje koniuszkami palców po moich mokrych plecach. Czuję się spełniona. Mój partner również.
Mamy wielką ochotę zasnąć tak wtuleni w siebie tu, między rozrzuconymi poduchami, otuleni ciepłem z kominka, w blasku choinkowych lampek, w oczekiwaniu na jutrzejszy, świąteczny dzień.
Rozglądam się po domu. Właśnie zakończyłam generalne porządki. Jutro Wigilia. Tylko że wysprzątane mieszkanie, to jeszcze za mało. Przydałyby się jakieś dekoracje. Jakiś świąteczny element, który od razu nasuwałby myśl o tym szczególnym okresie. Przyniosłam z ogrodu jodłową gałązkę. Ustawię na niej ozdobną świecę, bombki, może dodam jakąś kokardę i zrobię z niej piękny świąteczny stroik. W tym roku tyle musi nam wystarczyć. Z partnerem doszliśmy do wniosku, że skoro w domu spędzamy Wigilię i pierwszy dzień Świąt, a już drugiego wyjeżdżamy na tygodniowy odpoczynek, nie ma sensu kupować choinki. Trochę dziwnie będzie bez drzewka, ale pogodziłam się z tym. Mój mężczyzna pojechał na ostatnie zakupy. Kiedy wróci, zabierzemy się za szykowanie potraw na wieczerzę.
O wilku mowa – właśnie słyszę, jak drzwi wejściowe się otwierają. Pójdę pomóc pownosić zakupy.
Wchodzę do przedpokoju.
– Łał! – z wrażenia nie jestem w stanie wydobyć z siebie nic innego.
Przy drzwiach stoi mój partner z wielką choinką. Jeszcze nie wiem jak ona wygląda, bo cała ukryta jest w osłonowej siatce, ale moje oczy już się świecą niczym lampki, które niedługo na niej zabłysną. Kiedy widzi moją rozpromienioną twarz już wie, że sprawił mi swoim zakupem wielką radość. Wnosi drzewko do pokoju, a ja szybko przestawiam kwiaty na podłodze i robię dla niego jak najwięcej miejsca. Teraz dzielimy się rolami. On przynosi do domu pozostałe zakupy, a ja w tym czasie przynoszę wszystko, co jest potrzebne, aby ustawić i ozdobić choinkę. Po chwili mocujemy ją w stojaku, zdejmujemy siatkę. Nie mogę się nadziwić jaka jest piękna, chociaż jeszcze nie przystrojona.
Jest najpiękniejsza! – powtarzam sobie w duchu i cieszę się, i znów czuję się jak kiedyś, kiedy byłam małą dziewczynką. Mam wielką ochotę podskakiwać i klaskać w dłonie. Chyba mi odbiło – ganię się w duchu, ale nie potrafię opanować radości.
Mój partner zamyka się w kuchni. Teraz, to jego królestwo. To on przygotuje wszystkie dania na jutrzejszy stół. Ja najwyżej pomogę w mało ważnych pracach. Na razie zajmuję się drzewkiem: zakładam lampki, wieszam bombki, dodaję łańcuchy i pozostałe ozdoby. Wreszcie mogę ocenić efekt końcowy moich starań. Tymczasem zza drzwi kuchni dochodzą mnie zapachy szykowanych potraw. Już przeczuwam, że Święta tego roku będą udane. Lubię ten moment, kiedy wszystko jest już niemal gotowe i można spokojnie czekać na jutrzejszy dzień. Zaglądam jeszcze do kuchni oferując swoją pomoc, ale jest zbędna. Większość produktów dochodzi w garnkach lub na patelniach. Szykuję więc obrus i wszystko, co będzie potrzebne na zastawienie stołu. Pozostaje mi wziąć kąpiel i mogę spokojnie czekać na jutrzejszy dzień.
Kiedy wracam do pokoju po kąpieli widzę, że mój partner przeniósł się tam również. Podobno skończył już pracę w kuchni i zajął się ustawianiem świeczek w różnych miejscach dla stworzenia świątecznego nastroju. W międzyczasie za oknem zrobiło się ciemno. Włączam więc lampki na choince i rozpalam w kominku. Robi się niesamowicie nastrojowo. Ten nastrój i mi zaczyna się udzielać. Cały dom przepełniony jest zapachem potraw, choinki. W kominku ogień zajął już polana dając łagodne światło i miłe ciepło. Zabieram ze sobą kilka poduch i siadam na nich, na podłodze przy kominku, zapraszając mężczyznę obok siebie. On jednak chce, abym jeszcze chwilę na niego poczekała, ponieważ ma coś ważnego do zrobienia. Zastanawiam się co. Czyżby szykował kolejną niespodziankę? Czy jest w stanie zaskoczyć mnie czymś bardziej niż świątecznym drzewkiem, którego zakupu nie planowaliśmy? Ciekawie zerkam na przyniesioną przez niego z kuchni tacę, którą stawia przy mnie na podłodze. Stoi na niej miseczka ze złocistobrązowym płynnym miodem, druga z roztartymi na proszek goździkami. W kolejnej widzę świeżo startą gałkę muszkatołową, imbir, a w torebce cynamon. Jakby tego było mało, na tacy jest też butelka białego wina. Cały ten zestaw miodu, wina i przypraw korzennych potęguje moją ciekawość. Bowiem dociera do mnie z kuchni zapach piernika, który właśnie się piecze w piekarniku.
Co ma więc znaczyć ta taca, z całą swoją zawartością? – pytam coraz bardziej zaciekawiona.
Mój mężczyzna nie chce mi nic zdradzić. Uśmiecha się tylko dyskretnie i tajemniczo, widząc rosnącą moją ciekawość. Wolnymi ruchami zaczyna dodawać składniki do miodu. Co chwila zerka na mnie sprawdzając, czy moja ciekawość rośnie. Uśmiecha się przy tym, coraz bardziej tajemniczo. Na koniec dolewa odrobinę wina, dla uzyskania pożądanej konsystencji. Kiedy otrzymuje już zamierzony efekt, zestawia miseczkę na podłogę, a resztę wynosi do kuchni. Po chwili wraca. Gasi górne światło. Zapala rozstawione świeczki i pełen dumy siada obok mnie. Przygląda mi się w wielkim skupieniu, jakby widział mnie po raz pierwszy.
Co on kombinuje? – pytam sama siebie niesamowicie podekscytowana. OK. Rozświetlona choinka, pokój cały przesycony świątecznymi zapachami, te zapalone świeczki rozstawione w różnych miejscach, blask ognia bijący od kominka... Wszystko to wprowadza szczególny nastrój, prowokuje do intymnej zabawy we dwoje. Tylko, co ma znaczyć ta miseczka wypełniona aromatyczną miksturą? To pytanie nie daje mi spokoju i stale powraca, potęgując moją ciekawość.
Mój partner nadal uśmiecha się, ale jego twarz jakby tężeje, jakby głowę miał zaprzątniętą tysiącem myśli. Patrzę mu głęboko w oczy, aby w nich wyczytać je i poznać. Źrenice ma powiększone i skrzące od świateł, ale nie tylko od nich. Wyraźnie widzę w nich rosnące pożądanie, które i ja zaczynam odczuwać. Sięga ręką w moją stronę i pomału zaczyna rozpinać guziki mojej bluzki. Robi to wolno, niemal z namaszczeniem. Poddaję się temu w pełnym napięciu i wyczekiwaniu. Moje serce przyśpiesza. Fala ciepła rozchodzi się po całym ciele. Następnie rozchyla poły bluzki i delikatnie zsuwa mi ją z ramion.
Przyglądam się jego każdemu gestowi. Moje usta układają się do lekkiego uśmiechu. Oczy nabierają blasku.
Mężczyzna rozpina zamek w mojej spódniczce. Zsuwa mi ją z bioder, a potem kładzie mnie na poduchy i zdejmuje ją całkowicie.
Jestem teraz w samej bieliźnie. Czuję przyjemne ciepło rozchodzące się od kominka.
Mój mężczyzna pomaga mi się podnieść i wygodnie usiąść. Po chwili macza palec w miseczce z miksturą i nabiera ją na niego. Rozsmarowuje na moich ustach, dając mi ją do skosztowania. Połączenie miodu z przyprawami korzennymi nasuwa mi skojarzenie ze świątecznym piernikiem.
Przesuwam językiem po wysmarowanych wargach. Celowo robię to bardzo wolno, jednocześnie patrząc partnerowi głęboko w oczy. Ten ruch wyraża całe moje pragnienie, które zaczynam już odczuwać.
Wtedy nachyla się nade mną i równie delikatnie przesuwa językiem zbierając resztki mieszanki z moich ust. Chyba jeszcze mu mało, bo jego język wsuwa się pomiędzy moje wargi, jakby w głębi ust chciał odnaleźć smakowite kąski. Szuka ich na i pod językiem. Przesuwa się dokładnie po wnętrzu policzków. Dotyka podniebienia i zsuwa się nim niemal do gardła.
Mój język jakby się bronił przed intruzem. To odpycha go, to znów oplata i nie pozwala się wycofać. Chwilę trwają te "językowe przepychanki". Czuję, jak coraz silniejsze ciepło bierze we władanie moje ciało. Do tej pory rozbiegane myśli zaczynają kumulować się w obraz, jeszcze przymglony, jeszcze niezbyt wyraźny, ale już jeden.
On odsuwa się ode mnie. Pozwala zaczerpnąć powietrza. Ponownie mi się przygląda. Znów się nachyla, by tym razem zająć się, widocznie według niego, zbędnym stanikiem. Rozpina go i zdejmuje.
Przyglądam się, jak ponownie macza palec w miodowej miksturze. Jak nabiera ją nim i... które miejsce mi nią wysmaruje?
Palec wyraźnie zbliża się do brodawek. Widocznie to one są kolejnym etapem zabawy. Mój towarzysz nakłada lepką, słodką maź na sutki. Rozsmarowuje ją. Spogląda na nie i jest widocznie zadowolony. Miód wraz z korzennymi dodatkami, daje nie tylko przyjemny zapach, ale również wyraźnie rozgrzewa wysmarowane nim miejsca.
A może, to moje rosnące podniecenie, tak działa? Mam wielką ochotę ,,podać" mu je do wylizania. Nie muszę się o to prosić.
Nachyla się nade mną i przesuwa swoim językiem po sterczących, smakowitych brodawkach. Liże je z wielką przyjemnością. Bierze całe do ust i zaczyna ssać, a ja czuję, jak silne dreszcze przeszywają moje ciało, od brodawek po stopy. Jak każde zassanie wysyła bodźce do pośladków. Jak po skórze całego ciała przebiegają mi fale rosnącego podniecenia.
Mmmm... – mruczę przeciągle.
To mruczenie sprawia, że penis twardnieje mu natychmiastowo. Jego męskość chce wyrwać się z za ciasnych teraz spodni.
Pragnę sprawdzić to dłonią. Wyciągam ją i dotykam nabrzmiałego miejsca. Teraz jestem pewna, że chcę więcej. Wyciągam ręce w jego stronę i teraz ja zdejmuję z niego koszulkę, rozpinam spodnie i zsuwam je z jego bioder i nóg.
Tymczasem jego dłonie zaczynają błądzić po moich ramionach, barkach, karku. Dotykają obojczyków, by stale kierować się coraz niżej... by dotknąć piersi i na dłużej zająć się nimi. Moje piersi falują w rytm moich głębokich oddechów. A on pieści, bawi się nimi z czułością. Lekkim pchnięciem kładzie mnie na poduszki. Po chwili znów sięga dłonią do miseczki. Znów nabiera na palce słodki miód i przenosi go na moje ciało. Ten skapuje wprost na brzuch, a mój towarzysz okrężnymi ruchami rozsmarowuje go niemal do samych fig. Znów uśmiecha się do mnie, uśmiechem pełnym pożądania, niemal lubieżnie. Znów pochyla się nisko nade mną, i znów namiętnie pieści moje ciało swoim zwinnym językiem. Nagle, jakby zapragnął słodyczy innego rodzaju. Jednym szarpnięciem pociąga za brzeg materiału i zsuwa figi z bioder.
Unoszę się, aby ułatwić zdjęcie ich całkowicie.
Rozsuwa mi uda szeroko. Podkłada dłonie pod pośladki i przybliża usta do rozpalonego łona. Zaczyna językiem rozsuwać wargi, by dostać się do łechtaczki. Do jego nozdrzy dociera mój intymny zapach tłumiony do tej pory przez zapach miodowej mikstury. To powoduje, że pragnie mnie jeszcze bardziej.
Czy to w ogóle możliwe? – przez głowę przebiega mi pytanie. Nie chcę się nad nim teraz zastanawiać. Chcę odbierać wszystkie bodźce, których dostarcza mi partner. Unoszę biodra, spragniona jego namiętnych pieszczot i pocałunków.
On tymczasem zaczyna ssać łechtaczkę, delektując się nią niemal, jak soczystym owocem. Wsuwa koniuszek języka w ociekającą dziurkę, a mnie przeszywa dreszcz rozkoszy. Pieści mokre wejście, zatacza wokół niego kręgi, napiera, by po chwili wycofać się. Jego dłonie stale wędrują po moim nagim ciele. I nagle pragnie wejść we mnie. Obraca mnie na brzuch. Obiema rękami podnosi za biodra. Następnie twardym penisem wbija się w mokrą szparkę i kładąc się na mnie, przygniata swoim gorącym ciałem.
Niemal nie mogę się poruszyć, a mimo to jest mi dobrze. Pragnę tylko jednego. Aby nie przestawał. Aby jego ruchy były coraz mocniejsze, szybsze.
Jakby słyszał moje myśli, bo pchnięcia stają się coraz to silniejsze i głębsze. Zaczyna przygryzać mi kark. Nasze ciała pokrywa pot, który szkli się na naszych nagich ciałach. W powietrzu unosi się zapach świec, zapach potu i zapach czegoś ulotnego. Zapach naszego erotyzmu, naszych intymnych soków pomieszanych ze śliną. Partner stale napiera na mnie, wywołując tym fale gorąca, które docierają do każdego centymetra mojego ciała.
Podczas kolejnej takiej fali, głośny jęk wydobywa mi się z ust. Całe ciało przeszywa dreszcz. Wtedy wydaję z siebie kolejny jęk, krzyk rozkoszy.
Mój mężczyzna daje mi krótką chwilę na odpoczynek, po czym kładzie się na plecy i pociągnięciem zaprasza, abym usiadła mu na biodrach. Dłonią nakierowuje sterczącą męskość na wejście. Łapie mnie za biodra i mocnym przyciągnięciem nadziewa głęboko. Po chwili wyciąga w górę ręce. Dotyka piersi, dotyka brodawek. Zaczyna je wykręcać, naciągać, szarpać, pieścić namiętnie.
Na twarzy pojawia się grymas bólu i rozkoszy. Poddaję się każdemu dotykowi, jednocześnie podnosząc się i opadając.
Teraz jego dłonie znów przesuwają się wzdłuż linii ciała i opuszczają nisko, do samego łona. Palcami odszukuje warg, rozchyla je i odnajduje pomiędzy nimi łechtaczkę. Pieści ją mocno, a ja nie ustaję w obłędnym ruchu nadziewania się na penisa. Nagłym ruchem łapie mnie za włosy i odciąga głowę mocno w tył.
Moja szyja staje się napięta.
Wpija się w nią. Ma wyraźną ochotę wbić w nią zęby, ale powstrzymuje się resztkami sił. Zamiast tego przesuwa namiętnie językiem po całej szyi.
Wbijam paznokcie w jego tors i przeciągam nimi, z wielką rozkoszą, po nagim ciele.
Syczy tylko na to.
Widzę, że i jemu sprawiło to radość. Ma wielką ochotę trysnąć mlecznym ładunkiem, ale resztkami sił powstrzymuje fale rozkoszy.
Czuję, jak nabrzmiewa we mnie coraz bardziej, jak mnie wypełnia. Przyśpieszam. Jestem cała mokra.
Słychać, jak pocierają się o siebie spocone, nagie ciała. Jak soki wyciekają z nas na zewnątrz. Namiętne mlaskanie rozpędzonych w miłosnym szale ciał.
Wystrzela we mnie gorącym strumieniem. Cieczą lepką i wonną.
Na chwilę się zatrzymuję zmęczona i zaskoczona siłą doznań.
On nadal pulsuje we mnie. Z jego gardła wydobywa się głos spełnienia. Jak głos dzikiego zwierza.
Przeszywa mnie kolejny impuls. Jeszcze raz, resztką sił, nadziewam się na penisa. I w tym momencie również mnie przeszywa fala rozkoszy. Czuję, jak moja dusza odłącza się od ciała, jak szybuje wysoko, by po chwili opaść. Mój partner, mój mężczyzna, mój kochanek! –krzyczę gdzieś w siebie, głośno, chociaż na zewnątrz słychać tylko przeciągły jęk. Oznaka przeżywanej właśnie rozkoszy. Opadam na niego wykończona, ale szczęśliwa.
Mocno przyciąga mnie do siebie. Czule wędruje koniuszkami palców po moich mokrych plecach. Czuję się spełniona. Mój partner również.
Mamy wielką ochotę zasnąć tak wtuleni w siebie tu, między rozrzuconymi poduchami, otuleni ciepłem z kominka, w blasku choinkowych lampek, w oczekiwaniu na jutrzejszy, świąteczny dzień.