Hej,
Z mężem jestem od ponad 10 lat i w łóżku zawsze było u nas super.
Około 2 lata temu zaczęło się pogarszac, stopniowo, nic nie naprawiając doszliśmy do punktu gdzie już chyba są tylko 2 wyjścia, albo rozdzielić się w łóżku ale być razem albo nie być razem w ogóle.
Ale o co chodzi?
Od jakiegoś czasem oglądamy wspólnie porno co jakiś czas, nakręcamy się fantazjami, masturbujemy i ostatecznie patrząc na porno się kochamy i było ok.
Potem przychodzi przerwa w oglądaniu porno, nasz sex zdarza się co 2-3 dni, jest raczej dość szybki, próbowaliśmy coś zmienić w łóżku ale mąż czekał na mój ruch, ponieważ on zawsze inicjuje sex i.chcialby zobaczyć moją prawdziwą ochotę na sex z nim. Do tego za często nie dochodziło, przez te wszystkie lata.
Dziś znów oglądaliśmy porno, ale w końcu przemyślałam wszystkie moje reakcje, to dlaczego nie mam chęci na sex i obmyslilam plan działania.
Niestety dla nas obydwu zmuszałam się do sexu przy porno, nie będąc świadomą, że czuje się jak worek na spermę a moja kobiecosc jest równa 0. ( Mam około 10 kg nadwagi a mąż ogląda tylko szczupłe) więc postanowiłam że nie mogę dalej się na to godzić bo nie polepszam a szkodzę. Szczerze, nie umiem być zaangażowana w sex, gdy robię coś wbrew sobie, dlatego odmówiłam tym razem takiego sexu, mówiąc że chciałabym się dotknąć, trochę rozgrzać obok siebie, bo mi tego brak, niestety mąż nie jest w stanie mi tego dać, bo ja już nic nie mogę od niego wymagać bo za bardzo go zawiodłam wiele razy. I co mnie zdziwiło, gdy powiedziałam że rozumiem, że muszę sama rozwinąć swoją seksualność sama ze sobą, że dopiero gdy będę wiedziec więcej to zacznie nam się układać w tych sprawach, bo będę wiedziała czego chce i będę pewniejsza w tych tematach.
No ale jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałam, że muszę się pogodzić z tym że sexu nie będzie kilka miesięcy, bo mąż mi nie ufa i nie może się angażować i udawać że jest ok i że nie mogę od niego nic oczekiwać a on ode mnie nie może nic oczekiwać , tylko ja nic nie oczekuję gdy będę się sama uczyć, gdy może go dopadnę... Powiedział mi jeszcze, że to jest sex taki po prostu bez wymagań przy porno... Że nie moge oczekiwać od niego żadnej czułości.. Usłyszałam też że bez miłości.. zrozumiałam że do mnie... Zabolało mnie to bardzo, bo ja go kocham, co prawda, nie pożądam go, bo stałam się kobietą niepewną siebie, głównie przy tych idealnych filmach, ale mówiąc o moich obawach mąż się obraził że chce mu zabrać porno... a ja chciałam tylko byśmy nie robili narazie nic przy nim, a nie broniłam mu ogladac, i teraz mam takie myśli w głowie... Czy on chce oglądać te porno bo go nie podniecam i np przez te parę miesięcy chcę mieć spokój od sexu ode mnie, ma wymówkę, bo ja nie chcę już po prostu wkładania i wykładania, chcę dłuższej gry wstępnej i penetracji tylko boje się że on dobrze wie, że ja go nie podniecam i nie chce w tym uczestniczyc.
Co o tym myślicie?
Jak mogłabym z mężem porozmawiać by zrozumiał mój punkt widzenia?
Z mężem jestem od ponad 10 lat i w łóżku zawsze było u nas super.
Około 2 lata temu zaczęło się pogarszac, stopniowo, nic nie naprawiając doszliśmy do punktu gdzie już chyba są tylko 2 wyjścia, albo rozdzielić się w łóżku ale być razem albo nie być razem w ogóle.
Ale o co chodzi?
Od jakiegoś czasem oglądamy wspólnie porno co jakiś czas, nakręcamy się fantazjami, masturbujemy i ostatecznie patrząc na porno się kochamy i było ok.
Potem przychodzi przerwa w oglądaniu porno, nasz sex zdarza się co 2-3 dni, jest raczej dość szybki, próbowaliśmy coś zmienić w łóżku ale mąż czekał na mój ruch, ponieważ on zawsze inicjuje sex i.chcialby zobaczyć moją prawdziwą ochotę na sex z nim. Do tego za często nie dochodziło, przez te wszystkie lata.
Dziś znów oglądaliśmy porno, ale w końcu przemyślałam wszystkie moje reakcje, to dlaczego nie mam chęci na sex i obmyslilam plan działania.
Niestety dla nas obydwu zmuszałam się do sexu przy porno, nie będąc świadomą, że czuje się jak worek na spermę a moja kobiecosc jest równa 0. ( Mam około 10 kg nadwagi a mąż ogląda tylko szczupłe) więc postanowiłam że nie mogę dalej się na to godzić bo nie polepszam a szkodzę. Szczerze, nie umiem być zaangażowana w sex, gdy robię coś wbrew sobie, dlatego odmówiłam tym razem takiego sexu, mówiąc że chciałabym się dotknąć, trochę rozgrzać obok siebie, bo mi tego brak, niestety mąż nie jest w stanie mi tego dać, bo ja już nic nie mogę od niego wymagać bo za bardzo go zawiodłam wiele razy. I co mnie zdziwiło, gdy powiedziałam że rozumiem, że muszę sama rozwinąć swoją seksualność sama ze sobą, że dopiero gdy będę wiedziec więcej to zacznie nam się układać w tych sprawach, bo będę wiedziała czego chce i będę pewniejsza w tych tematach.
No ale jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałam, że muszę się pogodzić z tym że sexu nie będzie kilka miesięcy, bo mąż mi nie ufa i nie może się angażować i udawać że jest ok i że nie mogę od niego nic oczekiwać a on ode mnie nie może nic oczekiwać , tylko ja nic nie oczekuję gdy będę się sama uczyć, gdy może go dopadnę... Powiedział mi jeszcze, że to jest sex taki po prostu bez wymagań przy porno... Że nie moge oczekiwać od niego żadnej czułości.. Usłyszałam też że bez miłości.. zrozumiałam że do mnie... Zabolało mnie to bardzo, bo ja go kocham, co prawda, nie pożądam go, bo stałam się kobietą niepewną siebie, głównie przy tych idealnych filmach, ale mówiąc o moich obawach mąż się obraził że chce mu zabrać porno... a ja chciałam tylko byśmy nie robili narazie nic przy nim, a nie broniłam mu ogladac, i teraz mam takie myśli w głowie... Czy on chce oglądać te porno bo go nie podniecam i np przez te parę miesięcy chcę mieć spokój od sexu ode mnie, ma wymówkę, bo ja nie chcę już po prostu wkładania i wykładania, chcę dłuższej gry wstępnej i penetracji tylko boje się że on dobrze wie, że ja go nie podniecam i nie chce w tym uczestniczyc.
Co o tym myślicie?
Jak mogłabym z mężem porozmawiać by zrozumiał mój punkt widzenia?