Hej, przychodzę tu z nietypowym (przynajmniej jak na mnie pytaniem). Ostatnio, zauważyłam, że czerpię przyjemność z tego, jak nieznajomy mi młody chłopak (sama też jestem młoda) dotyka mnie np. przypadkiem kolanem o moje, lub gdy swoim łokciem "opiera się" o moje ciało. Ogólnie ciężko mi to opisać, ale każdy zna, taką sytuację, gdy jedna ze stron tak się rozwala na, siedzeniu, że nie ma szans, że nie będziecie się nie dotykać choć przez chwilę..no i normalnie sporej liczbie osób by to przeszkadzało, a mi nie dość, że to nie uwiera, to jeszcze mi z tego powodu przyjemnie i miło. Oczywiście zaznaczę jeszcze na końcu, że nigdy to nie jest tak, że ja dąże do tego specjalnie, albo że specjalnie się jakoś tak ustawiam, zawsze jest tak, że przypadkowo, ale tylko z tej drugiej strony, ja nawet nie miałabym za bardzo jak, bo jestem dosyć drobną osobą. I nigdy nie było też takiej reakcji z tej drugiej strony, żeby np. wtedy na mnie jakoś krzywo się popatrzyła, odsunęła albo odtrąciła...a po drugie, to nie mówię oczywiście o takich sytuacjach, gdzie ktoś by się ocierał o moje miejsca imtymne, bo takie zachowania oczywiście uważam za obrzydliwe i naganne i nie powinny mieć w ogóle miejsca w środkach miejskiego transportu publicznego. Także już dochodząc w końcu do pytania...czy to podchodzi już pod jakieś zaburzenie, albo właśnie jakiś fetysz? Faktycznie, jestem teraz singielką i zaczęłam się zastanawiać, czy już mi od tego czasem nie zaczęło odbijać....