Promienie porannego słońca zbudziły dwudziestoletniego Jarka. Lekko bolała go głowa i czuł w ustach nieprzyjemną suchość. Z przymrużonymi oczami powoli podniósł się na łóżku i zamlaskał, w nadziei, że wytworzy mu się w ustach trochę śliny. Nic to nie pomogło, więc zaczął się rozglądać za butelką z wodą, która z tego co pamiętał, powinna stać gdzieś koło łóżka. Znalazł ją i upił z niej sporo. Od razu poczuł się trochę lepiej, ale to nie było do końca to. Po chwili zrobiło mu trochę niedobrze. Miał kaca po wczorajszej popijawie, która odbyła się w jego domu. Przypomniał sobie ostatnie wypite piwo i teraz żałował, że w ogóle się za nie wziął. Mógłby wypić o jedno mniej i teraz na pewno czułby się lepiej. Postanowił coś zrobić ze swoim kacem i wedle starej, wiejskiej zasady, która brzmi „czym się trułeś, tym się lecz” wypić piwo. Zawsze jak za dużo wypił i na drugi dzień źle się czuł, pił browara i od razu mu to pomagało. Była niedziela, nie miał nic do roboty, więc mógł sobie na to pozwolić. Wstał więc z łóżka, przeciągnął się i podszedł do szafki, w której miał schowane parę browarów na tzw. „czarną godzinę”. Otworzył jednego z nich i zaczął pić. Jako, że bardzo go suszyło, naraz wypił pół piwa i poczuł się o niebo lepiej. „To jest to” – pomyślał sobie i powoli dopił do końca. Od poprzedniego dnia alkohol nie wyparował jeszcze z jego organizmu, więc wypity browar zadziałał na niego dwa razy mocniej. Poczuł nieodpartą chęć wypicia kolejnego, więc bez dłuższego zastanawiania się nad tym otworzył go. Wypił powoli i czuł się jak w niebie. Uwielbiał, gdy spowodowane alkoholem ciepło rozchodziło się po jego ciele, gdy lekko szumiało mu w głowie i poprawiał się humor. Gdy skończył udał się do kuchni, gdzie jego matka przygotowywała już śniadanie. Usiadł i czekał, po chwili na stole przed nim znalazł się wielki talerz z kanapkami. Gdy jadł, krzątająca się po kuchni matka poprosiła go o zrobienie zakupów.
- Poszedłbyś do miasta? Dziś znów mamy gości, więc postanowiłam upiec ciasto. Potrzebuję mąkę i takie tam. Muszę też zrobić duży obiad, żeby starczyło dla wszystkich.
- O, nieee… - jęknął Jarek z niezadowoleniem.
Cholernie mu się nie chciało iść, ponieważ dojście pieszo do miasta zajmowało ponad godzinę. Mieszkali na wsi, wokół były same pola i gospodarstwa rolnicze, lecz żadnego sklepu. Najbliższy znajdował się ponad 5km od ich domu.
- No co, masz inne plany? Czy może ci się nie chce bo za dużo żeś wczoraj wychlał?! – prawie krzyknęła zirytowana matka – potrzebuję zakupy, więc masz iść. Jak byś tyle nie chlał, mógłbyś pojechać autem, ale jeszcze na pewno nie wytrzeźwiałeś od wczoraj.
Matka nie wiedziała, że dziś też już sobie dziabnął dwa piwa, ale nie zamierzał się jej przyznawać, że od rana leczył kaca browarami.
- No dobrze, pójdę – rzekł zrezygnowany, lecz po chwili nawet ucieszył się na tę myśl, ponieważ na drogę mógł wziąć swoje piwo na czarną godzinę, a będąc w mieście może przecież kupić sobie następne.
Dostał długą listę zakupów, które miał zrobić.
- Jak ja mam donieść to wszystko do domu?! – zdziwił się - nie dam rady targać tyle rzeczy tak daleko.
- Hmm, racja, trochę tego jest. Wyślę z tobą Karolinę, we dwójkę dacie radę.
Po chwili do kuchni weszła Karolina – siostra Jarka. Była dosyć ładną, szesnastoletnią dziewczyną, o długich za ramiona jasnych włosach i zielonych oczach. W paru miejscach jednak jej twarz oszpecały pryszcze, które odkąd zaczęła dojrzewać, ku jej niezadowoleniu dość często wyskakiwały jej na buźce. Była chuda i dość wysoka, jednak nie za bardzo, tylko nieco wyższa od swoich rówieśniczek.
- O wilku mowa – rzucił Jarek na jej widok.
- Karolinko, pójdziesz z bratem do miasta? Trzeba zrobić duże zakupy, musisz pomóc mu je tutaj przytargać ze sklepu.
- Dobrze, mogę pójść.
Karolina lubiła chodzić do miasta, więc nawet nie protestowała. Nudziło ją ciągłe siedzenie na wsi, a wyjście do miasta zawsze było jakąś odmianą. Zawsze można było tam spotkać znajomych ze szkoły, porozmawiać, połazić po sklepach itp. Zjadła więc śniadanie i oznajmiła, że idzie się przebrać. Za każdym razem, gdy udawała się do miasta, musiała się wystroić, żeby pokazać się ludziom. Oprócz szkoły tylko na mieście miała okazję popisać się przed innymi swoimi eleganckimi ciuszkami, a lubiła to robić. Jarka zawsze to denerwowało, nie rozumiał takiego „strojenia się”, sam miał zawsze w głębokim poważaniu swój ubiór i to, jak się zaprezentuje przed ludźmi. Cóż, jednak nie każdy był taki jak on. Czekając, aż siostra się wystroi, udał się do swojego pokoju, by zaopatrzyć się w piwa na drogę. Zostały dwa, więc schował je do obszernych kieszeni swojej bluzy i wyszedł na dwór. Siedząc na ławeczce przed domem czekał na Karolinę. Po jakimś czasie w końcu wyszła i ruszyli w drogę do miasta.
Gdy oddalili się trochę od domu, Jarek wyjął z kieszeni piwo. Idąc pił je ze smakiem, a siostra patrzyła na to z lekką zazdrością.
- Daj mi też się napić – poprosiła go w końcu.
Brat popatrzył na nią z udanym zdziwieniem i rzekł:
- Jesteś za młoda na piwo.
- E tam, piłam już nie raz...
W rzeczywistości Jarka nie obchodziło, czy jego siostra jest pełnoletnia czy nie, po prostu chciał mieć browary dla siebie. Po przemyśleniu jednak postanowił dać siostrze się napić, co mu tam, przecież w mieście kupi sobie kolejne. Wyjął z kieszeni drugą puszkę i podał ją siostrze.
- Mogę wypić całe? – ucieszyła się.
- Tak, pij.
Jak to małolata, cieszyła się, że może napić się alkoholu po kryjomu przed rodzicami. Szli dalej polnymi drogami, a wypite piwo spowodowało, że u Jarka odezwał się pęcherz. Odwrócił się więc od siostry i zaczął sikać. Pech chciał, że stanął akurat koło gniazda os. W ziemi było parę dziurek, z których cały czas wylatywały osy brzęcząc głośno. Jarek oczywiście, tak jak to robi większość mężczyzn, sikając lubił bawić się w celowanie strumieniem moczu w określony obiekt. Teraz obiektem tym stało się gniazdo os. Kiedy ciecz zaczęła zalewać dziurki, w których siedziały całe roje owadów, ich brzęczenie stało się głośniejsze. Zaczęły krążyć złowrogo koło Jarka, lecz ten nie zwracał na to uwagi, początkowo nawet tego nie zauważył. Uniósł głowę do góry i z ulgą opróżniał pęcherz, gdy nagle poczuł jakby lekkie łaskotanie na penisie. Zanim spojrzał w dół i zdał sobie sprawę, co się dzieje, łaskotanie zamieniło się w ból, który z sekundy na sekundę stawał się coraz mocniejszy. Chłopak popatrzył na swojego członka i zobaczył siedzącą na nim osę. Minęła chwila, zanim zdał sobie sprawę, co się stało. Właśnie użądliła go w czułe miejsce. Ból zaczynał robić się nie do wytrzymania. Krzyknął głośno i ręką strącił owada ze swojego prącia. Odwrócił się szybko i odszedł z tego miejsca, żeby nie zaatakowały go kolejne. Znalazł się koło swojej siostry, która stała kawałek za nim i czekała, aż wypróżni pęcherz. Popatrzyła na niego speszona, jej spojrzenie uświadomiło mu, że ze strachu i bólu zapomniał schować kutasa i stał z nim teraz na wierzchu koło Karoliny. Szybko naciągnął na niego spodnie.
- Co się stało? – spytała dziewczyna.
- Osa mnie użądliła… - odpowiedział, a przeraźliwy ból malował się na jego twarzy.
- Bardzo boli?
- Bardzo, i cały czas coraz mocniej.
- To wyssij jad z tego miejsca. Nie wiesz, co się robi jak osa ugryzie? Mnie parę razy żądliła, wyssanie jadu pomaga…
- Żebyś ty wiedziała, gdzie mnie użądliła…
Jarek nie wytrzymał i z bólu złapał się za jajka.
- Gdzie?
- W czuły punkt.
Karolina zaczęła się domyślać. Przed chwilą jej brat zapomniał schować pałę do spodni, a teraz mówił, że ugryzła go w czuły punkt. Na pewno chodziło mu o „fiutka”, jak często nazywała męski członek. Stała speszona i nie wiedziała, co ma zrobić. Jarek masował się przez spodnie po kroczu i jęczał z bólu.
- Poszedłbyś do miasta? Dziś znów mamy gości, więc postanowiłam upiec ciasto. Potrzebuję mąkę i takie tam. Muszę też zrobić duży obiad, żeby starczyło dla wszystkich.
- O, nieee… - jęknął Jarek z niezadowoleniem.
Cholernie mu się nie chciało iść, ponieważ dojście pieszo do miasta zajmowało ponad godzinę. Mieszkali na wsi, wokół były same pola i gospodarstwa rolnicze, lecz żadnego sklepu. Najbliższy znajdował się ponad 5km od ich domu.
- No co, masz inne plany? Czy może ci się nie chce bo za dużo żeś wczoraj wychlał?! – prawie krzyknęła zirytowana matka – potrzebuję zakupy, więc masz iść. Jak byś tyle nie chlał, mógłbyś pojechać autem, ale jeszcze na pewno nie wytrzeźwiałeś od wczoraj.
Matka nie wiedziała, że dziś też już sobie dziabnął dwa piwa, ale nie zamierzał się jej przyznawać, że od rana leczył kaca browarami.
- No dobrze, pójdę – rzekł zrezygnowany, lecz po chwili nawet ucieszył się na tę myśl, ponieważ na drogę mógł wziąć swoje piwo na czarną godzinę, a będąc w mieście może przecież kupić sobie następne.
Dostał długą listę zakupów, które miał zrobić.
- Jak ja mam donieść to wszystko do domu?! – zdziwił się - nie dam rady targać tyle rzeczy tak daleko.
- Hmm, racja, trochę tego jest. Wyślę z tobą Karolinę, we dwójkę dacie radę.
Po chwili do kuchni weszła Karolina – siostra Jarka. Była dosyć ładną, szesnastoletnią dziewczyną, o długich za ramiona jasnych włosach i zielonych oczach. W paru miejscach jednak jej twarz oszpecały pryszcze, które odkąd zaczęła dojrzewać, ku jej niezadowoleniu dość często wyskakiwały jej na buźce. Była chuda i dość wysoka, jednak nie za bardzo, tylko nieco wyższa od swoich rówieśniczek.
- O wilku mowa – rzucił Jarek na jej widok.
- Karolinko, pójdziesz z bratem do miasta? Trzeba zrobić duże zakupy, musisz pomóc mu je tutaj przytargać ze sklepu.
- Dobrze, mogę pójść.
Karolina lubiła chodzić do miasta, więc nawet nie protestowała. Nudziło ją ciągłe siedzenie na wsi, a wyjście do miasta zawsze było jakąś odmianą. Zawsze można było tam spotkać znajomych ze szkoły, porozmawiać, połazić po sklepach itp. Zjadła więc śniadanie i oznajmiła, że idzie się przebrać. Za każdym razem, gdy udawała się do miasta, musiała się wystroić, żeby pokazać się ludziom. Oprócz szkoły tylko na mieście miała okazję popisać się przed innymi swoimi eleganckimi ciuszkami, a lubiła to robić. Jarka zawsze to denerwowało, nie rozumiał takiego „strojenia się”, sam miał zawsze w głębokim poważaniu swój ubiór i to, jak się zaprezentuje przed ludźmi. Cóż, jednak nie każdy był taki jak on. Czekając, aż siostra się wystroi, udał się do swojego pokoju, by zaopatrzyć się w piwa na drogę. Zostały dwa, więc schował je do obszernych kieszeni swojej bluzy i wyszedł na dwór. Siedząc na ławeczce przed domem czekał na Karolinę. Po jakimś czasie w końcu wyszła i ruszyli w drogę do miasta.
Gdy oddalili się trochę od domu, Jarek wyjął z kieszeni piwo. Idąc pił je ze smakiem, a siostra patrzyła na to z lekką zazdrością.
- Daj mi też się napić – poprosiła go w końcu.
Brat popatrzył na nią z udanym zdziwieniem i rzekł:
- Jesteś za młoda na piwo.
- E tam, piłam już nie raz...
W rzeczywistości Jarka nie obchodziło, czy jego siostra jest pełnoletnia czy nie, po prostu chciał mieć browary dla siebie. Po przemyśleniu jednak postanowił dać siostrze się napić, co mu tam, przecież w mieście kupi sobie kolejne. Wyjął z kieszeni drugą puszkę i podał ją siostrze.
- Mogę wypić całe? – ucieszyła się.
- Tak, pij.
Jak to małolata, cieszyła się, że może napić się alkoholu po kryjomu przed rodzicami. Szli dalej polnymi drogami, a wypite piwo spowodowało, że u Jarka odezwał się pęcherz. Odwrócił się więc od siostry i zaczął sikać. Pech chciał, że stanął akurat koło gniazda os. W ziemi było parę dziurek, z których cały czas wylatywały osy brzęcząc głośno. Jarek oczywiście, tak jak to robi większość mężczyzn, sikając lubił bawić się w celowanie strumieniem moczu w określony obiekt. Teraz obiektem tym stało się gniazdo os. Kiedy ciecz zaczęła zalewać dziurki, w których siedziały całe roje owadów, ich brzęczenie stało się głośniejsze. Zaczęły krążyć złowrogo koło Jarka, lecz ten nie zwracał na to uwagi, początkowo nawet tego nie zauważył. Uniósł głowę do góry i z ulgą opróżniał pęcherz, gdy nagle poczuł jakby lekkie łaskotanie na penisie. Zanim spojrzał w dół i zdał sobie sprawę, co się dzieje, łaskotanie zamieniło się w ból, który z sekundy na sekundę stawał się coraz mocniejszy. Chłopak popatrzył na swojego członka i zobaczył siedzącą na nim osę. Minęła chwila, zanim zdał sobie sprawę, co się stało. Właśnie użądliła go w czułe miejsce. Ból zaczynał robić się nie do wytrzymania. Krzyknął głośno i ręką strącił owada ze swojego prącia. Odwrócił się szybko i odszedł z tego miejsca, żeby nie zaatakowały go kolejne. Znalazł się koło swojej siostry, która stała kawałek za nim i czekała, aż wypróżni pęcherz. Popatrzyła na niego speszona, jej spojrzenie uświadomiło mu, że ze strachu i bólu zapomniał schować kutasa i stał z nim teraz na wierzchu koło Karoliny. Szybko naciągnął na niego spodnie.
- Co się stało? – spytała dziewczyna.
- Osa mnie użądliła… - odpowiedział, a przeraźliwy ból malował się na jego twarzy.
- Bardzo boli?
- Bardzo, i cały czas coraz mocniej.
- To wyssij jad z tego miejsca. Nie wiesz, co się robi jak osa ugryzie? Mnie parę razy żądliła, wyssanie jadu pomaga…
- Żebyś ty wiedziała, gdzie mnie użądliła…
Jarek nie wytrzymał i z bólu złapał się za jajka.
- Gdzie?
- W czuły punkt.
Karolina zaczęła się domyślać. Przed chwilą jej brat zapomniał schować pałę do spodni, a teraz mówił, że ugryzła go w czuły punkt. Na pewno chodziło mu o „fiutka”, jak często nazywała męski członek. Stała speszona i nie wiedziała, co ma zrobić. Jarek masował się przez spodnie po kroczu i jęczał z bólu.