Obecnie wybór wibratorów jest bardzo duży - od najprostszych po kilkanaście złotych, po ssące i podgrzewane po kilkaset. Co kto lubi ? Co to kto woli ? Do wyboru - do koloru !
Ja swój pierwszy wibrator dostałam od koleżanek na osiemnaste urodziny . Był to ogromny penis o naturalistycznym kształcie. Okazał się całkowicie nieprzydatny. Był taki gruby, że nie mogłam go wcisnąć do pochwy . Po jakimś czasie dostałam wibrator od mojego chłopaka na Walentynki . Od razu wyczułam jego niecne intencje . Wkrótce namówił mnie na seks i on oczywiście miał być "operatorem" wibratora. Ech ! Walentynki ! Co miałam zrobić ? Zgodziłam się choć na początku strasznie się wstydziłam. Urządzenie było średniej długości i średniej grubości. Ciekawą innowacją było to, że oprócz części dopochwowej miało wypustkę do stymulowania łechtaczki. Mój chłopak nawilżył je obficie lubrykantem i włożył mi do pochwy. Początkowo nam nie szło ale potem złapaliśmy rytm. Jednoczesne stymulowanie pochwy i łechtaczki spowodowało, że byłam w siódmym niebie. Miałam fantastyczny długi orgazm a raczej kilka jeden po drugim, bo prosiłam chłopaka, aby nie przestawał , tylko robił mi to dalej. Chłopak też był zadowolony, bo wreszcie mógł sobie obejrzeć ze szczegółami wszystkie intymne zakątki mojego ciała.
Potem kupowałam jeszcze inne wibratory ( także takie z bardzo wysokiej półki ) ale ten , który dostałam od chłopaka okazał się wystarczający i - przynajmniej dla mnie - najlepszy.
A tak przy okazji - jako wibratora można też użyć elektrycznej szczoteczki do zębów ( najlepiej sonicznej ). Całkiem nieźle się sprawdza do stymulowania łechtaczki .