• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Odświeżający powiew przeszłości

Mężczyzna

d0n0r@

Nowicjusz
Dochodziła 18sta, Lyna właśnie kończyła kąpiel. Dziś ma wychodne, spotka się z dawno niewidzianymi znajomymi, więc chce się czuć świeżo i pięknie. Już nie może się doczekać, spotkanie potwierdzili Iza, Kamila i Minek. Minek…
- Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze pamięta jak Minek ma naprawdę na imię? – zaśmiała się w duchu.
Miała być jeszcze Żaneta, ale w ostatniej chwili odwołała. Tak, że dziś bawią się we czwórkę.
Po kąpieli zajęła się makijażem i ubraniem. Na dzisiejszy letni wieczór wybrała lekką zwiewną sukienkę (ostatni nabytek) i białe trampki. Chciała wyglądać pięknie, ale na luzie a fakt, że z Minkiem byli kilka lat temu kochankami oczywiście nie miał tu znaczenia.
- To już tyle lat jak się nie widzieliśmy, ciekawe jak wygląda teraz… założę jakąś fajną bieliznę, a może iść bez majtek, zawsze go to podniecało, nieee jednak założę majtki, zawsze mogę je przecież zdjąć… mmm… . Nie no co ja pieprzę!?! Było minęło. Każdy poszedł w swoją stronę. Też coś, jeszcze będę bieliznę pod niego wybierać. To już skończony temat. Choć, fajnie było, lubiłam jak językiem…
- I jak, gotowa? – głos męża wyrwał ją z rozmyślań.
- Eee, właściwie tak, jeszcze tylko torebka i mogę wychodzić. Kolację macie gotową, nie dawaj im oglądać bajki cały wieczór i nie kładź ich zbyt późno.
- Tak, tak, pamiętam – odpowiedział, nie odwracając głowy od telewizora. Dziś olimpiada i jego cała uwaga skupiona była wokół tych wydarzeń – wezwać ci ubera?
- Tak, poproszę.
- A gdzie wy się właściwie umówiliście? Muszę podać adres w apce.
- W Porcie Północnym, w tej nowej hiszpańskiej knajpce Isla cośtam.
- Czekaj, sprawdzam… Isla Sol?
- Tak, tak właśnie tam.
- Dobra zamówione, będzie za 10 minut. Baw się dobrze, w razie czego dzwoń, wezmę dzieciaki i przyjedziemy po ciebie.
- Nie, nie daj spokój, dam sobie radę, wezmę taxę albo ubera. Pa!
Knajpa nie robiła jakiegoś szczególnego wrażenia. Ot, taka jak wiele podobnych w tym klimacie. Lyna weszła do środka i od razu zobaczyła Izę i Minka, którzy machali do niej z zastawionego już tapasami stołu.
- Heej kochana, nic się nie zmieniłaś – zawołała Iza ściskając przyjaciółkę.
- Ijjasne, tylko lat mi przybyło i trochę krągłości tu i ówdzie – zaśmiała się Lyna.
- Eej, no nie przesadzaj, nie jest tak źle. Masz ładną sukienkę, świetnie ukrywa te niedoskonałości – rzucił uśmiechnięty Minek.
- Świnia! – roześmiała się szczerze. Z Minkiem zawsze mieli taką relację, z docinaniem sobie, uwielbiała to.
- Hej gówniarze, zaczęliście beze mnie? – krzyknęła podchodząca do nich Kamila. Była dwa lata starsza od nich i zawsze sobie żartowała, że im matkuje i żeby jej dziękowali, bo bez niej nikt nigdy nie sprzedał by im alkoholu. Taka już była, niby starsza od nich, ale chyba najmniej poważna.
- To co, toast za spotkanie? – rzucił Minek – walimy do dna!
Spotkanie trwało a czas płynął niezauważenie. Wspomnienia, salwy śmiechu, drobne uszczypliwości, jedzenie, alkohol, w tle niegłośna muzyczka – słowem, wyśmienita zabawa. Aż usłyszeli donośny głos z baru.
- Panie i panowie, ostatnie zamówienie! Słońce już dawno zaszło, choć nie na naszej wyspie, ale i tu już chyli się ku zachodowi, a moi „compadres” chcieliby już niedługo udać się na zasłużoną choć spóźnioną sjestę! Zamawiajcie i uciekajcie do domów. Niekoniecznie swoich. A jutro wróćcie i bawcie się dalej!
- To co, bierzemy jeszcze po jednym na rozchodniaka? – zapytał Minek
- Ja jestem już tak nawalona, że nie pamiętam w którym hotelu się zatrzymałam. A nie zadzwonię do mojego starego żeby zapytać, bo jak mnie usłyszy, to ten kochany mój mężuś wyjebie mnie później. Znaczy z domu wyjebie, nie że ten… – nie do końca składnie i wyraźnie powiedziała Iza.
- Chyba nie wpuści – przytomnie zauważył Minek.
- Wpuści. Żeby mnie wyjebać.
- O matko, dobra Minek weź dla nas po małym piwku, dla Izki wodę, usiądziemy w ogródku jak będą zamykać, to może ona trochę ochłonie na powietrzu. Potem ją zaholuję do hotelu. Ona już nawet nie ogarnia, że jesteśmy w tym samym. Wy musicie się sami ogarnąć, nie rozdwoję się, zresztą mieszkacie w tym mieście to dacie sobie radę – rzuciła Kamila i wystawiła język.
Minek z Rytą popatrzyli po sobie i tylko zgodnie pokiwali głowami.
Pół godziny później zostali sami w ogródku, nie licząc dwóch kolesi, próbujących rozwikłać zagadkę cesarstwa rzymskiego.
- Fajnie, że nam pozwolili tu zostać i dokończyć piwko – zagadała Lyna
- A co im zależy, zamówiliśmy, zapłaciliśmy, a te ławy nie skarżą się, że muszą iść spać – odpowiedział lekko zamyślony i uśmiechnięty Minek.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu naprzeciw siebie, noc już była zaawansowana, światła knajpiane wygaszone, tylko w oddali słychać było szum przejeżdzających samochodów.
- Wiesz, że żartowałem z tymi niedoskonałościami? – odezwał się Minek – wyglądasz rewelacyjnie. Nic się nie zmieniło, wiesz? I nie chodzi mi o wygląd, po prostu nic się nie zmieniło.
Lyna spojrzała na niego przez moment wyraźnie zaskoczona.
- Nic się nie zmieniło? Jak to nic się nie zmieniło. Tyle czasu upłynęło. Wszystko się zmieniło, całe życie potoczyło się inaczej. O czym on mówi. Nic się nie zmieniło? Co on próbuje mi powiedzieć…
- Minęło tyle czasu… - odpowiedziała.
- I co z tego, mam wrażenie, że jest dokładnie tak samo jak było. Tak samo nam się rozmawia, tak samo pięknie wyglądasz. I na pewno nic się nie zmieniło z mojej strony.
Wpatrywała się w niego, intensywnie z iskierkami w oczach, a w głowie przelatywały jej tysiące myśli, jedna po drugiej i wszystkie naraz. Radość, strach, euforia i tak na zmianę.
- Z mojej też – wyszeptała. I jak tylko to wypowiedziała, dotarło do niej, jak bardzo za nim tęskniła. Byli idealnymi kochankami, spasowanymi perfekcyjnie. Mentalnie i fizycznie. Zawsze się dogadywali, lubili swoje towarzystwo a sex… Sex był nie do ogarnięcia. Uwielbiała kiedy się przytulali, zapach jego skóry i dotyk jego palców, kiedy błądziły delikatnie po jej ciele, albo odwrotnie mocno zaciskały się na jej pośladkach lub cyckach, kiedy walił ją od tyłu wpychając swojego członka po same jaja w jej zawsze chętna cipkę. Nierzadko na kilka ostatnich ruchów zmieniając dziurkę by skończyć w jej ciasnej dupce. Kochała, kiedy całował ją namiętnie, jak lizał ją po całym ciele, poczynając od stóp, zatrzymując się na dłużej przy kroczu by wylizać jej dziurki, przesuwając się po cyckach w górę… Lubiła gdy spuszczał się w jej ustach, lubiła po prostu smak jego nasienia i to jak to na niego działało kiedy ssała go wpychając sobie jednocześnie jego kutasa najgłębiej jak mogła. Nawet mężowi nigdy tak nie obciągnęła. W sumie nigdy nie zrobiła mu fellatio. Nigdy nie czuła chęci. Kochała go oczywiście, ale seks nie był ich najlepszą platforma porozumienia. A z Minkiem rozminęli się, w czasie, w miejscu, po prostu.
- To co, przejdziemy się na spacer zanim pojedziemy do domów? – słowa Minka momentalnie wyrwały ją z gonitwy myśli, którą miała teraz w głowie.
- Tak, pewnie, przyjemna noc, chodźmy – odpowiedziała.
Wyszli z zakątka knajpowego jako ostatni chyba. No nie licząc tych dwóch typów nadal, choć już mniej intensywnie o czymś dyskutujących. Szli obok siebie, wąską uliczką obok Portu. Tu i ówdzie zaparkowane samochody, jakiś kot, trochę porozrzucanych śmieci, prawie żadnych przechodniów. W sumie nic dziwnego, wokół tylko same domki i jakieś dawno zamknięte warsztaty. Nieliczne latarnie oświetlały nieprzesadnie drogę a w oddali widać było jedynie neonowe światła pobliskiego Cinema City.
- To co idziemy w stronę kina, tam jest postój taxi? – zagadnął Minek
- Trochę kawałek drogi, ale ok. Przyda mi się nieco ochłonąć przed powrotem do domu – powiedziała Lyna i razem skręcili we wskazanym kierunku.
- Śmieszna ta Izka, nie umie pić a odpaliła się na całego. Jutrzejszy poranek nie będzie najprzyjemniejszy.
- Ej, nie śmiej się z niej. Przecież wiesz, że ona z porządnego domu i na imprezki to raczej nie chodziła. A teraz robota, dzieciaki i ten jej wiecznie nadąsany mąż.
- Już dawno powinna go zostawić. Typ jest nieprzeciętnie nie do życia. Gdybym był jego żoną już dawno kopnął bym go w dupę.
- To może go poderwij, wyjdź za niego za mąż i kopnij go w dupę od Izki, co? – uśmiechnęła się Lyna trzepocząc zalotnie rzęsami.
- Ty poczwaro najgorsza! – roześmiał się Minek.
Szli tak obok siebie jakiś czas. To milcząc czasami, to wspominając dawne czasu, i to co obecnie u nich w życiu, no i obgadując wszystkich znajomych, których udało im się przypomnieć.
- Strasznie za nami tęsknię. Za wszystkimi, za twoją obecnością, rozmowami, za seksem… – ręka Minka jakby mimochodem chwyciła dłoń Ryty, a w jego oczach pojawił się taki szczególny błysk.
- Oj, jestem przekonana, że za seksem najbardziej stary zboczuchu – Lyna nie zabrała ręki, spojrzała na Minka i tylko ciepło się uśmiechnęła.
- Nie, naprawdę, wszystko…
- Żartuję głuptasie. Też tęsknię. Za seksem i bliskością również. Może najbardziej – odpowiedziała nadal się uśmiechając.
Minek spojrzał na nią tak dziwnie. Trochę tajemniczo, a trochę z lekkim obłędem w oczach. Zrobił się nagle jakiś taki nerwowy jakby.
- No teraz musimy wejść po tych schodach, inaczej nie ominiemy kina – powiedział.
- Trochę tu ciemno, strasznie tak.
- Chodź idziemy, nie ma co pękać, zaraz wejdziemy na jasną ulicę u góry.
Wchodzili na górę cały czas trzymając się za ręce. Czuli się bezpiecznie szansa, że spotkają kogoś znajomego była praktycznie żadna. Doszli do platformy, takie „półpiętro” i wtedy Minek jednym ruchem przyciągnął Rytę do siebie. Podniosła głowę a on wpił się w jej usta jakby od tego zależało życie połowy świata. Lyna automatycznie oddała pocałunek. Objęci, zespoleni wargami. Ich języki ruszyły do akcji niczym dwa węgorze splecione w tańcu miłości. Świat zawirował, liczyli się tylko oni. Tak bardzo zapadli się w sobie, że dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że z góry schodzi jakaś starsza para. Przerwali na chwilę całowanie, ale pozostali w objęciach niczym starzy dawno niewidziani znajomi witający się na schodach. Para przeszła obok, zerkając tylko na ich dwójkę, pewnie trochę się przestraszyli widząc stojących ludzi w ciemnym zakątku. Minek i Lyna poczekali jeszcze chwilkę i powrócili do całowania. Ich ciała drżały z podniecenia niczym w febrze. Minek czuł już kosmiczny dyskomfort w spodniach zwłaszcza, że bezsensownie założył dziś ciasne dżinsy. Popchnął Rytę lekko do tyłu i przyparł ją ciałem do wysokiej barierki. Jedną rękę opuścił nisko w dół, przesuwając ją po jej biodrze i udzie aż złapał za skraj sukienki. Wsunał pod spód dłoń i wędrował po jej ciele tym razem do góry, dotarł do jej brzucha, przez moment delikatnie pieszcząc go palcami po czym zdecydowanym ruchem wsunął dłoń pod miseczkę stanika. Ścisnął dość mocno, kciukiem masując sutek. Lyna zamruczała i swoją dłonia zaczęła masować jego krocze. Kutas Minka o ile to możliwe nabrzmiał jeszcze bardziej. Jego dłoń automatycznie zsunęła się w dół pod jej majtki (jednak je założyła) a palce wsunął płytko między wargi sromowe. Zaczął pocierać lekko okrężnymi ruchami łechtaczkę. Lyna zaczęła rozpinać mu spodnie, żeby dostać się do jego stojącego fiuta. Gdy tylko jej dłoń dotarła do celu i wykonała pierwszy ruch, on poczuł, że jego cała dłoń jest mokra, wsunął więc dwa palce do środka cipki. Chyba jeszcze nigdy nie była taka wilgotna!
Lyna stęknęła, oderwała się ustami i wydyszała.
- Chcę go, chce go w ustach, już!
Ściągnęła jeszcze trochę niżej jego spodnie, tak by mieć dostęp również do jąder, klęknęła i dosłownie nabiła się ustami na jego kutasa, niczym Vlado Palownik swoje ofiary. Minek tymczasem, jęknął z rozkoszy i zaczął zlizywać jej śluz ze swojej dłoni. Lyna po kilkunastu ruchach głową, wypuściła na moment jego fiuta z ust by possać mu jajka.
- Wstań! – wyrzęził Minek.
- ???
- Wstań i odwróć się, wypnij tyłek. Już!
Lyna posłusznie podniosła się z kolan, odwróciła, złapała za barierkę i wypięła dupkę. Minek jednym ruchem zadarł jej sukienkę, opuścił majteczki i wbił się w nią z całą siłą. Lyna zawyła bezgłośnie mocno ściskając barierkę. Minek silnymi ruchami wbijał się w nią raz za razem. W pewnej chwili wyjął kutasa, Lyna wystraszyła się, że już koniec, ale on tylko przykucnął i zaczął lizać jej odbyt, jednocześnie cały czas stymulując palcami jej cipkę. Lynie świat zawirował, była pewna, że zaraz zemdleje z rozkoszy, to ciągłe pobudzanie musiało się w końcu skończyć, bo nie wytrzyma. Minek wstał i znowu wszedł w nią tak głęboko, aż biodra zablokowały się o jej słodkie pośladki. Złapał ją za włosy jedną ręką a drugą za biodro. Rżnął nieświadom niczego innego jak tylko ich dwójki, tu i teraz.
Lyną wygięło, przez całe jej ciało przeszedł skurcz.
- Dochodzę kochanie – wyjęczał Minek.
Lyna szybkim ruchem odwróciła się, tym samym pozostawiając Minka tuż przez spełnieniem.
- Co…
- Skończ mi w ustach, proszę. Spuść mi się w usta…
Minek bez marudzenia wepchnął kutasa w jej otwarte i czekające usta, Lyna zaczęła od razu pracować nad nim. Po kilkunastu ruchach jej głową Minek trysnął, wbijając się w nią po same jaja. Szarpnęło nim kilka razy. Wytrysk miał tak silny, że aż się zakrztusiła a trochę spermy spłynęło jej po brodzie.
- Mmmm… pycha. Chce więcej kochanie – Lyna z uśmiechem popatrzyła w górę i uśmiechnęła się.
- Uhmm, chyba nie dam rady tak od razu – wychrypiał Minek.
- Dasz, dasz, zresztą uważam, że nie zająłeś się jeszcze moja dupką w należny jej sposób – po czym ponownie zaczęła ssać jego kutasa.
Stojąc obok postoju taxi, nie trzymali się już za ręce. Za dużo ludzi, za duże ryzyko. Stali tylko i uśmiechali się do siebie. Żadne nie chciało pierwsze wracać do domu.
- Kiedy się zobaczymy kochanie? – zapytał Minek
- Kiedyś… nie wiem. Wiesz, niełatwo się wyrwać z domu. Ale na pewno. Musimy. Bez nas, bez tego… nie dam rady na dłuższą metę.
- Wiem, ja też.
- Trzymaj się
- Ty też
Dwie taksówki odjechały każda w inną stronę…
 
C

col.Greg

Guest
Dochodziła 18sta, Lyna właśnie kończyła kąpiel. Dziś ma wychodne, spotka się z dawno niewidzianymi znajomymi, więc chce się czuć świeżo i pięknie. Już nie może się doczekać, spotkanie potwierdzili Iza, Kamila i Minek. Minek…
- Ciekawe czy ktokolwiek jeszcze pamięta jak Minek ma naprawdę na imię? – zaśmiała się w duchu.
Miała być jeszcze Żaneta, ale w ostatniej chwili odwołała. Tak, że dziś bawią się we czwórkę.
Po kąpieli zajęła się makijażem i ubraniem. Na dzisiejszy letni wieczór wybrała lekką zwiewną sukienkę (ostatni nabytek) i białe trampki. Chciała wyglądać pięknie, ale na luzie a fakt, że z Minkiem byli kilka lat temu kochankami oczywiście nie miał tu znaczenia.
- To już tyle lat jak się nie widzieliśmy, ciekawe jak wygląda teraz… założę jakąś fajną bieliznę, a może iść bez majtek, zawsze go to podniecało, nieee jednak założę majtki, zawsze mogę je przecież zdjąć… mmm… . Nie no co ja pieprzę!?! Było minęło. Każdy poszedł w swoją stronę. Też coś, jeszcze będę bieliznę pod niego wybierać. To już skończony temat. Choć, fajnie było, lubiłam jak językiem…
- I jak, gotowa? – głos męża wyrwał ją z rozmyślań.
- Eee, właściwie tak, jeszcze tylko torebka i mogę wychodzić. Kolację macie gotową, nie dawaj im oglądać bajki cały wieczór i nie kładź ich zbyt późno.
- Tak, tak, pamiętam – odpowiedział, nie odwracając głowy od telewizora. Dziś olimpiada i jego cała uwaga skupiona była wokół tych wydarzeń – wezwać ci ubera?
- Tak, poproszę.
- A gdzie wy się właściwie umówiliście? Muszę podać adres w apce.
- W Porcie Północnym, w tej nowej hiszpańskiej knajpce Isla cośtam.
- Czekaj, sprawdzam… Isla Sol?
- Tak, tak właśnie tam.
- Dobra zamówione, będzie za 10 minut. Baw się dobrze, w razie czego dzwoń, wezmę dzieciaki i przyjedziemy po ciebie.
- Nie, nie daj spokój, dam sobie radę, wezmę taxę albo ubera. Pa!
Knajpa nie robiła jakiegoś szczególnego wrażenia. Ot, taka jak wiele podobnych w tym klimacie. Lyna weszła do środka i od razu zobaczyła Izę i Minka, którzy machali do niej z zastawionego już tapasami stołu.
- Heej kochana, nic się nie zmieniłaś – zawołała Iza ściskając przyjaciółkę.
- Ijjasne, tylko lat mi przybyło i trochę krągłości tu i ówdzie – zaśmiała się Lyna.
- Eej, no nie przesadzaj, nie jest tak źle. Masz ładną sukienkę, świetnie ukrywa te niedoskonałości – rzucił uśmiechnięty Minek.
- Świnia! – roześmiała się szczerze. Z Minkiem zawsze mieli taką relację, z docinaniem sobie, uwielbiała to.
- Hej gówniarze, zaczęliście beze mnie? – krzyknęła podchodząca do nich Kamila. Była dwa lata starsza od nich i zawsze sobie żartowała, że im matkuje i żeby jej dziękowali, bo bez niej nikt nigdy nie sprzedał by im alkoholu. Taka już była, niby starsza od nich, ale chyba najmniej poważna.
- To co, toast za spotkanie? – rzucił Minek – walimy do dna!
Spotkanie trwało a czas płynął niezauważenie. Wspomnienia, salwy śmiechu, drobne uszczypliwości, jedzenie, alkohol, w tle niegłośna muzyczka – słowem, wyśmienita zabawa. Aż usłyszeli donośny głos z baru.
- Panie i panowie, ostatnie zamówienie! Słońce już dawno zaszło, choć nie na naszej wyspie, ale i tu już chyli się ku zachodowi, a moi „compadres” chcieliby już niedługo udać się na zasłużoną choć spóźnioną sjestę! Zamawiajcie i uciekajcie do domów. Niekoniecznie swoich. A jutro wróćcie i bawcie się dalej!
- To co, bierzemy jeszcze po jednym na rozchodniaka? – zapytał Minek
- Ja jestem już tak nawalona, że nie pamiętam w którym hotelu się zatrzymałam. A nie zadzwonię do mojego starego żeby zapytać, bo jak mnie usłyszy, to ten kochany mój mężuś wyjebie mnie później. Znaczy z domu wyjebie, nie że ten… – nie do końca składnie i wyraźnie powiedziała Iza.
- Chyba nie wpuści – przytomnie zauważył Minek.
- Wpuści. Żeby mnie wyjebać.
- O matko, dobra Minek weź dla nas po małym piwku, dla Izki wodę, usiądziemy w ogródku jak będą zamykać, to może ona trochę ochłonie na powietrzu. Potem ją zaholuję do hotelu. Ona już nawet nie ogarnia, że jesteśmy w tym samym. Wy musicie się sami ogarnąć, nie rozdwoję się, zresztą mieszkacie w tym mieście to dacie sobie radę – rzuciła Kamila i wystawiła język.
Minek z Rytą popatrzyli po sobie i tylko zgodnie pokiwali głowami.
Pół godziny później zostali sami w ogródku, nie licząc dwóch kolesi, próbujących rozwikłać zagadkę cesarstwa rzymskiego.
- Fajnie, że nam pozwolili tu zostać i dokończyć piwko – zagadała Lyna
- A co im zależy, zamówiliśmy, zapłaciliśmy, a te ławy nie skarżą się, że muszą iść spać – odpowiedział lekko zamyślony i uśmiechnięty Minek.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu naprzeciw siebie, noc już była zaawansowana, światła knajpiane wygaszone, tylko w oddali słychać było szum przejeżdzających samochodów.
- Wiesz, że żartowałem z tymi niedoskonałościami? – odezwał się Minek – wyglądasz rewelacyjnie. Nic się nie zmieniło, wiesz? I nie chodzi mi o wygląd, po prostu nic się nie zmieniło.
Lyna spojrzała na niego przez moment wyraźnie zaskoczona.
- Nic się nie zmieniło? Jak to nic się nie zmieniło. Tyle czasu upłynęło. Wszystko się zmieniło, całe życie potoczyło się inaczej. O czym on mówi. Nic się nie zmieniło? Co on próbuje mi powiedzieć…
- Minęło tyle czasu… - odpowiedziała.
- I co z tego, mam wrażenie, że jest dokładnie tak samo jak było. Tak samo nam się rozmawia, tak samo pięknie wyglądasz. I na pewno nic się nie zmieniło z mojej strony.
Wpatrywała się w niego, intensywnie z iskierkami w oczach, a w głowie przelatywały jej tysiące myśli, jedna po drugiej i wszystkie naraz. Radość, strach, euforia i tak na zmianę.
- Z mojej też – wyszeptała. I jak tylko to wypowiedziała, dotarło do niej, jak bardzo za nim tęskniła. Byli idealnymi kochankami, spasowanymi perfekcyjnie. Mentalnie i fizycznie. Zawsze się dogadywali, lubili swoje towarzystwo a sex… Sex był nie do ogarnięcia. Uwielbiała kiedy się przytulali, zapach jego skóry i dotyk jego palców, kiedy błądziły delikatnie po jej ciele, albo odwrotnie mocno zaciskały się na jej pośladkach lub cyckach, kiedy walił ją od tyłu wpychając swojego członka po same jaja w jej zawsze chętna cipkę. Nierzadko na kilka ostatnich ruchów zmieniając dziurkę by skończyć w jej ciasnej dupce. Kochała, kiedy całował ją namiętnie, jak lizał ją po całym ciele, poczynając od stóp, zatrzymując się na dłużej przy kroczu by wylizać jej dziurki, przesuwając się po cyckach w górę… Lubiła gdy spuszczał się w jej ustach, lubiła po prostu smak jego nasienia i to jak to na niego działało kiedy ssała go wpychając sobie jednocześnie jego kutasa najgłębiej jak mogła. Nawet mężowi nigdy tak nie obciągnęła. W sumie nigdy nie zrobiła mu fellatio. Nigdy nie czuła chęci. Kochała go oczywiście, ale seks nie był ich najlepszą platforma porozumienia. A z Minkiem rozminęli się, w czasie, w miejscu, po prostu.
- To co, przejdziemy się na spacer zanim pojedziemy do domów? – słowa Minka momentalnie wyrwały ją z gonitwy myśli, którą miała teraz w głowie.
- Tak, pewnie, przyjemna noc, chodźmy – odpowiedziała.
Wyszli z zakątka knajpowego jako ostatni chyba. No nie licząc tych dwóch typów nadal, choć już mniej intensywnie o czymś dyskutujących. Szli obok siebie, wąską uliczką obok Portu. Tu i ówdzie zaparkowane samochody, jakiś kot, trochę porozrzucanych śmieci, prawie żadnych przechodniów. W sumie nic dziwnego, wokół tylko same domki i jakieś dawno zamknięte warsztaty. Nieliczne latarnie oświetlały nieprzesadnie drogę a w oddali widać było jedynie neonowe światła pobliskiego Cinema City.
- To co idziemy w stronę kina, tam jest postój taxi? – zagadnął Minek
- Trochę kawałek drogi, ale ok. Przyda mi się nieco ochłonąć przed powrotem do domu – powiedziała Lyna i razem skręcili we wskazanym kierunku.
- Śmieszna ta Izka, nie umie pić a odpaliła się na całego. Jutrzejszy poranek nie będzie najprzyjemniejszy.
- Ej, nie śmiej się z niej. Przecież wiesz, że ona z porządnego domu i na imprezki to raczej nie chodziła. A teraz robota, dzieciaki i ten jej wiecznie nadąsany mąż.
- Już dawno powinna go zostawić. Typ jest nieprzeciętnie nie do życia. Gdybym był jego żoną już dawno kopnął bym go w dupę.
- To może go poderwij, wyjdź za niego za mąż i kopnij go w dupę od Izki, co? – uśmiechnęła się Lyna trzepocząc zalotnie rzęsami.
- Ty poczwaro najgorsza! – roześmiał się Minek.
Szli tak obok siebie jakiś czas. To milcząc czasami, to wspominając dawne czasu, i to co obecnie u nich w życiu, no i obgadując wszystkich znajomych, których udało im się przypomnieć.
- Strasznie za nami tęsknię. Za wszystkimi, za twoją obecnością, rozmowami, za seksem… – ręka Minka jakby mimochodem chwyciła dłoń Ryty, a w jego oczach pojawił się taki szczególny błysk.
- Oj, jestem przekonana, że za seksem najbardziej stary zboczuchu – Lyna nie zabrała ręki, spojrzała na Minka i tylko ciepło się uśmiechnęła.
- Nie, naprawdę, wszystko…
- Żartuję głuptasie. Też tęsknię. Za seksem i bliskością również. Może najbardziej – odpowiedziała nadal się uśmiechając.
Minek spojrzał na nią tak dziwnie. Trochę tajemniczo, a trochę z lekkim obłędem w oczach. Zrobił się nagle jakiś taki nerwowy jakby.
- No teraz musimy wejść po tych schodach, inaczej nie ominiemy kina – powiedział.
- Trochę tu ciemno, strasznie tak.
- Chodź idziemy, nie ma co pękać, zaraz wejdziemy na jasną ulicę u góry.
Wchodzili na górę cały czas trzymając się za ręce. Czuli się bezpiecznie szansa, że spotkają kogoś znajomego była praktycznie żadna. Doszli do platformy, takie „półpiętro” i wtedy Minek jednym ruchem przyciągnął Rytę do siebie. Podniosła głowę a on wpił się w jej usta jakby od tego zależało życie połowy świata. Lyna automatycznie oddała pocałunek. Objęci, zespoleni wargami. Ich języki ruszyły do akcji niczym dwa węgorze splecione w tańcu miłości. Świat zawirował, liczyli się tylko oni. Tak bardzo zapadli się w sobie, że dopiero w ostatniej chwili zorientowali się, że z góry schodzi jakaś starsza para. Przerwali na chwilę całowanie, ale pozostali w objęciach niczym starzy dawno niewidziani znajomi witający się na schodach. Para przeszła obok, zerkając tylko na ich dwójkę, pewnie trochę się przestraszyli widząc stojących ludzi w ciemnym zakątku. Minek i Lyna poczekali jeszcze chwilkę i powrócili do całowania. Ich ciała drżały z podniecenia niczym w febrze. Minek czuł już kosmiczny dyskomfort w spodniach zwłaszcza, że bezsensownie założył dziś ciasne dżinsy. Popchnął Rytę lekko do tyłu i przyparł ją ciałem do wysokiej barierki. Jedną rękę opuścił nisko w dół, przesuwając ją po jej biodrze i udzie aż złapał za skraj sukienki. Wsunał pod spód dłoń i wędrował po jej ciele tym razem do góry, dotarł do jej brzucha, przez moment delikatnie pieszcząc go palcami po czym zdecydowanym ruchem wsunął dłoń pod miseczkę stanika. Ścisnął dość mocno, kciukiem masując sutek. Lyna zamruczała i swoją dłonia zaczęła masować jego krocze. Kutas Minka o ile to możliwe nabrzmiał jeszcze bardziej. Jego dłoń automatycznie zsunęła się w dół pod jej majtki (jednak je założyła) a palce wsunął płytko między wargi sromowe. Zaczął pocierać lekko okrężnymi ruchami łechtaczkę. Lyna zaczęła rozpinać mu spodnie, żeby dostać się do jego stojącego fiuta. Gdy tylko jej dłoń dotarła do celu i wykonała pierwszy ruch, on poczuł, że jego cała dłoń jest mokra, wsunął więc dwa palce do środka cipki. Chyba jeszcze nigdy nie była taka wilgotna!
Lyna stęknęła, oderwała się ustami i wydyszała.
- Chcę go, chce go w ustach, już!
Ściągnęła jeszcze trochę niżej jego spodnie, tak by mieć dostęp również do jąder, klęknęła i dosłownie nabiła się ustami na jego kutasa, niczym Vlado Palownik swoje ofiary. Minek tymczasem, jęknął z rozkoszy i zaczął zlizywać jej śluz ze swojej dłoni. Lyna po kilkunastu ruchach głową, wypuściła na moment jego fiuta z ust by possać mu jajka.
- Wstań! – wyrzęził Minek.
- ???
- Wstań i odwróć się, wypnij tyłek. Już!
Lyna posłusznie podniosła się z kolan, odwróciła, złapała za barierkę i wypięła dupkę. Minek jednym ruchem zadarł jej sukienkę, opuścił majteczki i wbił się w nią z całą siłą. Lyna zawyła bezgłośnie mocno ściskając barierkę. Minek silnymi ruchami wbijał się w nią raz za razem. W pewnej chwili wyjął kutasa, Lyna wystraszyła się, że już koniec, ale on tylko przykucnął i zaczął lizać jej odbyt, jednocześnie cały czas stymulując palcami jej cipkę. Lynie świat zawirował, była pewna, że zaraz zemdleje z rozkoszy, to ciągłe pobudzanie musiało się w końcu skończyć, bo nie wytrzyma. Minek wstał i znowu wszedł w nią tak głęboko, aż biodra zablokowały się o jej słodkie pośladki. Złapał ją za włosy jedną ręką a drugą za biodro. Rżnął nieświadom niczego innego jak tylko ich dwójki, tu i teraz.
Lyną wygięło, przez całe jej ciało przeszedł skurcz.
- Dochodzę kochanie – wyjęczał Minek.
Lyna szybkim ruchem odwróciła się, tym samym pozostawiając Minka tuż przez spełnieniem.
- Co…
- Skończ mi w ustach, proszę. Spuść mi się w usta…
Minek bez marudzenia wepchnął kutasa w jej otwarte i czekające usta, Lyna zaczęła od razu pracować nad nim. Po kilkunastu ruchach jej głową Minek trysnął, wbijając się w nią po same jaja. Szarpnęło nim kilka razy. Wytrysk miał tak silny, że aż się zakrztusiła a trochę spermy spłynęło jej po brodzie.
- Mmmm… pycha. Chce więcej kochanie – Lyna z uśmiechem popatrzyła w górę i uśmiechnęła się.
- Uhmm, chyba nie dam rady tak od razu – wychrypiał Minek.
- Dasz, dasz, zresztą uważam, że nie zająłeś się jeszcze moja dupką w należny jej sposób – po czym ponownie zaczęła ssać jego kutasa.
Stojąc obok postoju taxi, nie trzymali się już za ręce. Za dużo ludzi, za duże ryzyko. Stali tylko i uśmiechali się do siebie. Żadne nie chciało pierwsze wracać do domu.
- Kiedy się zobaczymy kochanie? – zapytał Minek
- Kiedyś… nie wiem. Wiesz, niełatwo się wyrwać z domu. Ale na pewno. Musimy. Bez nas, bez tego… nie dam rady na dłuższą metę.
- Wiem, ja też.
- Trzymaj się
- Ty też
Dwie taksówki odjechały każda w inną stronę…
Ta Ryta jest tam zbedna;)
 
Kobieta

Krystyna.X

Podrywacz
Postaram się nadrobić zaległości w przeczytaniu.
Mała podpowiedź na przyszłość – edytować można do pół godziny od publikacji (( Trzeba więc dobre kilka razy sprawdzić przed opublikowaniem. Niezrozumiałe to dla mnie, ale prawdziwe.
 
Kobieta

Krystyna.X

Podrywacz
Przeczytałam zgodnie z obietnicą.
Ciekawa treść, ale nie uchroniłeś się przed błędami nie tylko edytorskimi. Nie będę tu zaśmiecać. Napiszę ci na priv. Jak wspomniałam wyżej, tu nie dasz rady niczego zmienić, poprawić, więc ten tekst zostanie już w takiej wersji Będą to uwagi na przyszłość, z których może skorzystasz przy publikacji kolejnego opowiadania.
Z tymi imionami, to pokręciłeś kilkukrotnie pod koniec. Chyba że bohaterka jest dwojga imion, ale to musiałbyś zaznaczyć na początku.
Jak coś, służę pomocą.

Pozdrawiam, Krystyna.X
 
Mężczyzna

Sex&Orgasm

Seks Praktykant
Przeczytałam zgodnie z obietnicą.
Ciekawa treść, ale nie uchroniłeś się przed błędami nie tylko edytorskimi. Nie będę tu zaśmiecać. Napiszę ci na priv. Jak wspomniałam wyżej, tu nie dasz rady niczego zmienić, poprawić, więc ten tekst zostanie już w takiej wersji Będą to uwagi na przyszłość, z których może skorzystasz przy publikacji kolejnego opowiadania.
Z tymi imionami, to pokręciłeś kilkukrotnie pod koniec. Chyba że bohaterka jest dwojga imion, ale to musiałbyś zaznaczyć na początku.
Jak coś, służę pomocą.

Pozdrawiam, Krystyna.X
Czyli Wieslawy Szymborskiej z niego nie bedzie ? :D
 
Mężczyzna

d0n0r@

Nowicjusz
Przeczytałam zgodnie z obietnicą.
Ciekawa treść, ale nie uchroniłeś się przed błędami nie tylko edytorskimi. Nie będę tu zaśmiecać. Napiszę ci na priv. Jak wspomniałam wyżej, tu nie dasz rady niczego zmienić, poprawić, więc ten tekst zostanie już w takiej wersji Będą to uwagi na przyszłość, z których może skorzystasz przy publikacji kolejnego opowiadania.
Z tymi imionami, to pokręciłeś kilkukrotnie pod koniec. Chyba że bohaterka jest dwojga imion, ale to musiałbyś zaznaczyć na początku.
Jak coś, służę pomocą.

Pozdrawiam, Krystyna.X
Dzięki. Pospieszyłem się za bardzo i taki efekt. Kolejnym razem dam najpierw komuś do „zczytania”, to powinno pomóc z samą jakością tekstu. No i teraz mam wiedzę, że tekst musi być naprawdę ostateczny skoro nie ma możliwości edycji.
 
Mężczyzna

Indragor

Biegły Uwodziciel
Hm. Ciekawie opisane spotkanie głównych bohaterów. Dobrze można sobie wyobrazić akcję. Jednak jak dla mnie trochę za szybko pogalopowałeś. Doszło do seksu praktycznie bezrefleksyjnie, bez zahamowań moralnych. A przecież Lyna ma męża i dzieci. Zdrada może mieć poważne konsekwencje. Oboje są ludźmi dorosłymi, więc powinni czuć wagę takiej decyzji. Czy chwila przyjemności warta jest ryzyka?

O błędach nie będę wspominał, bo zajęła się nimi już @Krystyna.X Wspomnę tylko o dwóch fragmentach:

Lyna zawyła bezgłośnie – czy można zawyć bezgłośnie :unsure:

- Wstań i odwróć się, wypnij tyłek. Już!
Lyna posłusznie podniosła się z kolan

Zauważyłem, że w takich okolicznościach przyrody używane jest tylko jedno słowo „POSŁUSZNIE”. A przecież można użyć wielu innych, lepszych. Np. „ochoczo”, „bez sprzeciwu”, „szybko” itd. A może w ogóle to słowo nie jest potrzebne w tym miejscu?

Tak czy siak, ten tekst dobrze rokuje na przyszłość, na przyszłe opowiadania :)

Czyli Wieslawy Szymborskiej z niego nie bedzie
A musi być? Wisława Szymborska jest jedna i @d0n0r jest jeden ;)
 
Mężczyzna

d0n0r@

Nowicjusz
Hm. Ciekawie opisane spotkanie głównych bohaterów. Dobrze można sobie wyobrazić akcję. Jednak jak dla mnie trochę za szybko pogalopowałeś. Doszło do seksu praktycznie bezrefleksyjnie, bez zahamowań moralnych. A przecież Lyna ma męża i dzieci. Zdrada może mieć poważne konsekwencje. Oboje są ludźmi dorosłymi, więc powinni czuć wagę takiej decyzji. Czy chwila przyjemności warta jest ryzyka?

O błędach nie będę wspominał, bo zajęła się nimi już @Krystyna.X Wspomnę tylko o dwóch fragmentach:

Lyna zawyła bezgłośnie – czy można zawyć bezgłośnie :unsure:

- Wstań i odwróć się, wypnij tyłek. Już!
Lyna posłusznie podniosła się z kolan

Zauważyłem, że w takich okolicznościach przyrody używane jest tylko jedno słowo „POSŁUSZNIE”. A przecież można użyć wielu innych, lepszych. Np. „ochoczo”, „bez sprzeciwu”, „szybko” itd. A może w ogóle to słowo nie jest potrzebne w tym miejscu?

Tak czy siak, ten tekst dobrze rokuje na przyszłość, na przyszłe opowiadania :)


A musi być? Wisława Szymborska jest jedna i @d0n0r jest jeden
Dziękuję. Szczególnie, że w ogóle chciało Ci się przeczytać. I masz rację, za szybka akcja. Sam o tym myślałem, ale przestraszyłem się, że tu na forum rozwinięcie akcji będzie minusem. A co do doboru lepszego słownictwa/określeń, to nie mam obrony :) Naprawdę wielkie dzięki za Twoje spostrzezenia.
 
Mężczyzna

Vi.

Seks Praktykant
przestraszyłem się, że tu na forum rozwinięcie akcji będzie minusem.
Zasadniczo miałeś rację. Indragor podpowiada, jak napisać lepsze opowiadanie, ale to niekoniecznie idzie w parze z jego popularnością. Jedni chcą fabuły, drudzy potrzebują czegoś na 5 minut, a jeszcze inni szukają w opowiadaniach ekstremów, jakich nie mogą znaleźć w filmach przyrodniczych. Co się zaś tyczy samej długości tekstu, to im więcej osób pozna Twoje prace (i im się spodoba), tym więcej zaufa, że warto poświęcić na Ciebie 30, 50 czy 100 minut :)
 
Mężczyzna

d0n0r@

Nowicjusz
Zasadniczo miałeś rację. Indragor podpowiada, jak napisać lepsze opowiadanie, ale to niekoniecznie idzie w parze z jego popularnością. Jedni chcą fabuły, drudzy potrzebują czegoś na 5 minut, a jeszcze inni szukają w opowiadaniach ekstremów, jakich nie mogą znaleźć w filmach przyrodniczych. Co się zaś tyczy samej długości tekstu, to im więcej osób pozna Twoje prace (i im się spodoba), tym więcej zaufa, że warto poświęcić na Ciebie 30, 50 czy 100 minut :)
Dzięki za celne spostrzeżenia. Sama jakość tekstu oczywiście powinna być możliwie najlepsza, ale faktycznie nie da się czegoś zrobić dla wszystkich. I w sumie bardzo dobrze, że jest taka różnorodność. Dziękuję 😊
 

Stripchat
Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry