LOKOMOTYWA
Słuchaj dzieweczko! - ona nie słucha
Przesunął więc ręką od piersi do brzucha
Buch - jak gorąco! Uf - jak gorąco!
Ty żeś to w nocy? To ty Jasieńku?
Jam ci najdroższa więc wchodź pomaleńku
I wszedł w nią wolno jak żółw ociężale
Ruszył dwa razy wolniutko ospale
Szarpnęła się trochę, przyciągnął z mozołem
Nogami się zaparł o krzesła za stołem
I teraz przyśpieszył, i pchnął nieco prędzej
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi
A dokąd?, a dokąd?, a dokąd? Na wprost
(Klęczała wygięta w pozycji na most)
A on ją w te szparę, w ten tunel, w ten las
I spieszy się spieszy by zdążyć na czas
I spieszy się spieszy by zdążyć na czas
A łóżko turkoce i krzesło też puka
A Jasiu jak stuka i stuka i stuka
Tak gładko, tak lekko, tak calem za cal
Wyjmował i wkładał ten narząd jak stal
A ona spocona, zziajana, zdyszana
Lęgła na plecach, uniosła kolana
Zdziwiona tym wszystkim co się z nią dzieje
Pyta się Jaśka, pyta i się śmieje
A skądże to, jakże to, czemu tak gnasz?
A co to to, co to to, co ty mi pchasz?
Że wali, że pędzi, że bucha - Buch Buch
Ach jakże, ach jakże ja lubię ten ruch
I gna ją i pcha ją i akcje swą toczy
I tłoczy ją Jasiu i tłoczy i tłoczy
Nagle świst
Nagle gwizd
Buchnęło - Buch
I stanął już ruch
I stanął już ruch
Oj gdzie mi zniknąłeś? Chcę jeszcze Jasieńku
Próbuje go znaleźć ręką po ciemku
A on już bez ducha, mały , skulony
Śpi nieboraczek choć akt nieskończony
Więc strzela biedna wokoło oczyma
Dziwi się temu co w ręce trzyma
I płacze narzeka na los swój niewieści
W końcu się sama ze sobą pięści
A Jasiu znał prawdy nieznane dla ludu
Przeczytał Wisłocką i chciał teraz cudu
Sądził, ze starczy ta szybkość ten ruch
Technika, pozycja i owo buch buch
By żonę rozpalić do ognia białości
A ona pragnęła też innej miłości
Miłości zawartej w spojrzeniu iskierce
Więc Jasiu prócz kuśki miej także i serce !!!
Słuchaj dzieweczko! - ona nie słucha
Przesunął więc ręką od piersi do brzucha
Buch - jak gorąco! Uf - jak gorąco!
Ty żeś to w nocy? To ty Jasieńku?
Jam ci najdroższa więc wchodź pomaleńku
I wszedł w nią wolno jak żółw ociężale
Ruszył dwa razy wolniutko ospale
Szarpnęła się trochę, przyciągnął z mozołem
Nogami się zaparł o krzesła za stołem
I teraz przyśpieszył, i pchnął nieco prędzej
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi
A dokąd?, a dokąd?, a dokąd? Na wprost
(Klęczała wygięta w pozycji na most)
A on ją w te szparę, w ten tunel, w ten las
I spieszy się spieszy by zdążyć na czas
I spieszy się spieszy by zdążyć na czas
A łóżko turkoce i krzesło też puka
A Jasiu jak stuka i stuka i stuka
Tak gładko, tak lekko, tak calem za cal
Wyjmował i wkładał ten narząd jak stal
A ona spocona, zziajana, zdyszana
Lęgła na plecach, uniosła kolana
Zdziwiona tym wszystkim co się z nią dzieje
Pyta się Jaśka, pyta i się śmieje
A skądże to, jakże to, czemu tak gnasz?
A co to to, co to to, co ty mi pchasz?
Że wali, że pędzi, że bucha - Buch Buch
Ach jakże, ach jakże ja lubię ten ruch
I gna ją i pcha ją i akcje swą toczy
I tłoczy ją Jasiu i tłoczy i tłoczy
Nagle świst
Nagle gwizd
Buchnęło - Buch
I stanął już ruch
I stanął już ruch
Oj gdzie mi zniknąłeś? Chcę jeszcze Jasieńku
Próbuje go znaleźć ręką po ciemku
A on już bez ducha, mały , skulony
Śpi nieboraczek choć akt nieskończony
Więc strzela biedna wokoło oczyma
Dziwi się temu co w ręce trzyma
I płacze narzeka na los swój niewieści
W końcu się sama ze sobą pięści
A Jasiu znał prawdy nieznane dla ludu
Przeczytał Wisłocką i chciał teraz cudu
Sądził, ze starczy ta szybkość ten ruch
Technika, pozycja i owo buch buch
By żonę rozpalić do ognia białości
A ona pragnęła też innej miłości
Miłości zawartej w spojrzeniu iskierce
Więc Jasiu prócz kuśki miej także i serce !!!