Przychodzi taki dzień w roku...
Stało się. Złapałam jakąś infekcję. Zaniepokojona szukałam domowych sposobów na złagodzenie okropnego pieczenia cipki. Nie mogłam nawet usiedzieć na miejscu. Niestety, żaden naturalny specyfik nie pomagał
i musiałam podjąć ważną decyzję. Czyli w skrócie — wybrać się do lekarza ginekologa. My, kobiety wstydzimy się rozbierać przed obcą osobą, a co dopiero mówić o problemach, które nas dotyczą. Jednak sprawa nie cierpiała zwłoki — i musiałam zadecydować czy wybrać kobietę, czy mężczyznę. Kusiła mnie chęć spróbowania czegoś nowego. Choć przyzwyczajona byłam do lekarek, ponieważ nie miałam jeszcze tak intymnego spotkania z mężczyzną. I tu nie mam na myśli tylko lekarzy. Jako iż jestem dziewicą (dla niektórych osób dwudziestoletnią cnotką), to nigdy moje usta nie objęły warg partnera. Chyba że mogę zaliczyć jeden fakt — bowiem całowałam się ze zdjęciem osoby, która mi się podobała. No ale cóż, to tylko wydrukowany kawałek lśniącego papieru...
Dobra, klamka zapadła... Kierując się dostępnością danego lekarza i wysokością pozytywnych opinii, wybrałam Pana Juliusza. Na szczęście na znanym portalu opisującym specjalistów było jego zdjęcie. Już wcześniej mogłam się nastawić psychicznie na wizytę. Pan doktor to relatywnie młody mężczyzna o kruczoczarnych włosach, brązowych oczach
i szelmowskim, szczerym uśmiechu. Przynajmniej tak mówiło zdjęcie. Mogłam się tego jedynie dowiedzieć, umawiając się w końcu na wizytę.
Dziesiątego stycznia, godzina dwunasta, był to jeden z wolnych terminów w najbliższym czasie. Klinika medyczna ATIOP — czyli All Therapist in One Place. Postanowiłam, że pojadę samochodem, ponieważ nie chciałam być uwiązana rozkładem jazdy autobusów.
A poza tym nie wiedziałam ile mi tam zejdzie, czy nie będzie opóźnień. Bo wiecie, panie rejestratorki nie przewidują badań i zapisują pacjentki co dziesięć minut. Dla nich rozbieranie się zajmuje sekundę.
Wyjechałam wcześniej, jakby były korki czy jakiś wypadek po drodze. W czasie jazdy słuchałam głośno muzyki, która zawsze mnie pozytywnie nastraja. Po trzydziestu minutach dotarłam na miejsce. Wklepałam swój PESEL do elektronicznego stanowiska rejestracyjnego i poszłam do łazienki na siku. W moim przypadku to nie jest takie hop-siup. Za każdym razem muszę zdezynfekować sedes, odczekać minutę i rozłożyć jednorazową nakładkę ochronną.
Usiadłam w poczekalni, czekało już dość dużo kobiet w różnym wieku. Jak to teraz bywa, każda była zajęta patrzeniem w ekran swojego telefonu. Trochę trzęsły mi się ręce i było mi zimno. Na szczęście kolejka szybko się posuwała.
Z gabinetu wyszła młoda dziewczyna trzymająca teczkę. Była uśmiechnięta i jeszcze na koniec serdecznie zawołała — życzę miłego dnia.
Pomyślałam — musi być tam przyjemny nastrój. Po chwili pan doktor wywołał moje imię
i początkową literę nazwiska. Usłyszawszy to i zobaczywszy, że nikogo już nie ma, weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przestronny, duży gabinet
z trzema oddzielnymi pokojami. Usiadłam przy biurku. Gdy nasze oczy się spotkały, nieśmiale się rozpromieniliśmy. Oczywiście Juliusz zaczął zadawać pytania i prowadzić wywiad, żeby dowiedzieć się co mi dolega. To spojrzenie i ta rozmowa spowodowało, że
w głębi duszy wiedziałam, że będzie to wizyta inna niż wszystkie.
Zatem po krótce starałam się wyjaśnić moje problemy, ale mi się to nie udawało. Ciągle się jąkałam i trzęsłam ze strachu. W takim razie lekarz zaprosił mnie do osobnego pokoju, żebym się tam przygotowała,
a on w tym czasie poszuka najmniejszego wziernika. Mając to na uwadze, że prawdopodobnie mam pochwicę. Czyli nieprzyjemną dolegliwość polegającą na mimowolnym zaciskaniu się pochwy. Chciałam szybko się rozebrać i wskoczyć już na fotel, ale niestety jestem taką powolną osobą...Trochę zajęło mi założenie jednorazowej spódniczki i włożenie pantofelków.
W końcu przeszłam do właściwego pokoju z fotelem ginekologicznym. Co prawda,
w pantofelkach szłam jak pingwin, bo podłoga była śliska, a nie chciałabym się wygłupić, wywracając na równej przestrzeni. Prawdopodobnie czułam chęć wyrażenia, że jestem silną kobietą. Niestety to już druga rzecz na wizycie, która nie poszła zgodnie z moim planem.
Ale cóż, wdrapałam się na piedestał z małą pomocą ręki pana doktora. Następnie kazał mi się podsunąć do góry
i położyć nogi na specjalnych odwodzicielach. No i zaczęło się. Lekarz włożył rękawiczki, rozchylił wargi sromowe, żeby zobaczyć czy jest jakieś zaczerwienie. Obejrzał je uważnie z każdej strony. Czułam, że roztapiam się jak lodowiec na Grenlandii. Następnie przeszedł do łechtaczki. Odsunął jej napletek i w tej chwili głośno westchnęłam. Zauważył to
i powtórzył czynność. Z każdym przesunięciem chciałam aby ten moment trwał dłużej i dłużej. Niestety przestał. Czułam się zaskoczona, taki nagły powrót do rzeczywistości, a nie bujanie w obłokach. No nic, pan doktor nabrał żelu na dostępny, najmniejszy, plastikowy wziernik.
Obawiałam się tej części badania, ponieważ ostatnio jak byłam u kobiety, stała się przykra rzecz. Nie mogła przeprowadzić wymazu,
a dodatkowo zrobiły mi się przetarcia. Już nie mówiąc
o okropnym pieczeniu.
Ale zostawmy tamto w przeszłości. Lada moment miała wydarzyć się ta, trzymająca w napięciu chwila...
Ufff... Juliusz tak wprowadził wziernik, że nic nie poczułam. Może to zasługa jego atrakcyjności - bo w końcu jak tu się nie podniecić na jego widok... Myślę, że niejedna pacjentka ma mokro w majtkach już na początku wizyty. Nie będę gołosłowna
i powiem, że wyobraziłam sobie taką scenkę: że Pan doktor jest posiadaczem najwspanialszego penisa jakiegokolwiek kiedyś widziałam na stronie porno. Czyli takiego nie za długiego,
z bardzo wyraźnie zaznaczoną główką, napiętymi do granic możliwości żyłkami, odsuniętym napletkiem (dawniej obrzydzały mnie napletki, ale teraz jest ok)
i krągłymi, wydepilowanymi jądrami. I że tego pięknego fallusa wprowadza mi bardzo ostrożnie do cipki, aby pochwica się nie uaktywniła.
Po gładkim wślizgnięciu wziernika, nastąpił czas na rozszerzenie go. To również było nadzwyczaj przyjemne. Czułam jakby rozpychał mnie pokaźnej grubości kutas. Następnie lekarz wziął pałeczkę i włożył mi do pochwy, trochę pogmerał, aby pobrać wymaz
w kierunku rozpoznania patogenów, które osiedliły się w mojej florze.
Potem wyjął wszystko z mojej cipki i zaraz bez zastanowienia włożył mi dwa palce.
"Kurczę, czyżby robił mi palcówkę? — pomyślałam rozanielona — Ahhh głupia ty, przecież to badanie oburącz". Dobrze, że zeszłam na ziemię. Ale nie powiem, było to bardzo przyjemne. W tamtej chwili chciałam żeby trwało to wiecznie.
Jednak nici z tego, po szybkim sprawdzeniu położenia narządów rozrodczych, Juliusz kazał zejść z fotela na kozetkę. Starałam zgrabnie się poruszać, żeby nie wyszło, że jestem starą dziadygą.
Położyłam się na plecach, ustawiłam nogi pod kątem i patrzyłam z zaciekawieniem na każdy ruch lekarza. Pan doktor uchwycił głowicę od USG i założył na nią prezerwatywę
z lubrykantem. Niestety nie wiem czy była bezlateksowa. Czułam się podekscytowana, ponieważ urządzenie było falluso—podobne. "Mmmm jak przyjemnie" — pomyślałam rozmarzona, gdy patyk już we mnie wszedł.
"Zaraz jeszcze tu dojdę" — myśli się kotłowały, gdy zaczął nim poruszać.
"Ahhhh, mmmm" — pojękiwałam cichutko, nie zwracając uwagi, że powinnam się kontrolować. Bo jednak co jak co, ale to gabinet lekarski.
Wszystko szło w kierunku ogromnej rozkoszy, gdy nagle dowiedziałam się, że mam torbiel na prawym jajniku. Natychmiast mnie to zamurowało i nie mogłam wykrztusić ani jednego słowa. Lecz pan doktor mnie pocieszył ciepłymi słowami, że są na to lekarstwa. Trochę się uspokoiłam. Jego ton głosu był tak kojący, jak kadzidło na zranione przez los dusze.
Poszłam się ubrać i wróciłam na miejsce z początku wizyty.
W tym czasie lekarz zapisywał dane z badania. Myślałam sobie ile to będzie wszystko kosztować...
— Bo wie Pan co... chciałabym zapytać jeszcze o jedną rzecz
— Tak? - odpowiedział zaciekawiony
— Jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu z prawdziwym penisem, używam tylko dildo, ale często mnie piecze przy wprowadzaniu go...
— Hmmm — zamyślił się, po czym odparł — a jak gruby jest ten fallus?
— Ma około 13.5 cm obwodu — odpowiedziałam w trakcie wyciągania przezroczystego woreczka z moim gadżetem erotycznym.
Pan doktor zmarszczył brwi,
a następnie delikatnie się uśmiechnął i przeszył mnie tajemniczym spojrzeniem. Pod nosem wymamrotał tylko
— Ha! Dokładnie taki jak mój... Hmm... Przepraszam. Nie powinienem tak powiedzieć.
Poczułam falę gorąca, zalewającą moją twarz. Momentalnie zrobiłam się czerwona. Z dużą dozą nieśmiałości, ponętnie przejechałam językiem po zębach.
— Możemy ponegocjować koszt wizyty?
— Oczywiście pani Gosiu — odparł Juliusz, przechodząc na "Ty".
Nieco zdziwiłam się. Wtem wstał i zaprowadził mnie na kozetkę. Usiedliśmy obok siebie. Nie byłam pewna co się zaraz stanie, ale jednocześnie cipka pulsowała mi
z podniecenia. Wziął moją dłoń
i położył na swoim kroczu. Zaczęłam lekko masować mu przez spodnie. Narazie był tylko lekki chichot z mojego braku doświadczenia w którą stronę układa się penis. Jednak po chwili poczułam coś twardego, wiedziałam, że mu właśnie stanął. Pomyślałam, że to dość szybko. Juliusz bez wahania ściągnął białe kitlowe spodnie. Teraz w bokserkach było dokładniej widać, jaki to gigant. W żadnym wypadku nie będziemy robić ręcznych robótek przez materiał..
— Dawa'J, ściąga'J te paskudztwo! - zakomunikowałam łamanym rosyjskim. Nie uczę się tego języka, po prostu podoba mi się akcent.
Kutas niczym proca, wyskoczył z bielizny i wylądował obok mojej twarzy. Natychmiast się podniosłam. Teraz usiadłam bliżej, na dłoń nałożyłam lubrykantu i powoli,
z delikatnością położyłam na jego penisa. Pomyślałam — jaki miły w dotyku i gorący! — od razu przeszył mnie dreszcz podniecenia I uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Juliusz nie był zaskoczony moją miną, pewnie nie jeden raz miał partnerkę — dziewicę, czyli po prostu nieśmiałą i niepewną seksualnie dziewczynę.
Najpierw "obadałam" teren, gdy napletek odsłonił główkę — zaczęłam ją dotykać opuszkami palców, zataczając mikro - ruchy. Powoli zeszłam do wędzidełka - bardzo delikatnie muskałam ten czuły fałd skórki. Pan doktor poruszył się, a nawet wzdrygnął. Przestałam. Teraz objęłam trzon całą dłonią i powoli przesuwałam ręką to
w górę, to w dół. Zaczęła się akcja, gdy przyspieszyłam ruchy, Juliusz coraz ciężej oddychał, mruczał i pojękiwał. Był bardzo rozochocony więc
i jego ręka zawędrowała w moje, nieodkryte rejony. Najpierw głaskał po łonie, udach, a następnie zaczął masować łechtaczkę okrężnymi ruchami — takimi, które najbardziej lubię. Rozpływałam się i zapomniałam, że robię mu handjob. Jeśli chodzi
o przyjemności, to nie mam podzielnej uwagi. Oprzytomniałam i powróciłam do zajęcia. Wiedziałam, że długo już nie wytrzyma, więc nakierowałam penisa w stronę podłogi. Po chwili w poczułam wibracje — obficie wytrysnął gęstą spermą, przy tym głośno pojękując. Jego całe ciało przeleciał dreszcz. Ostatnie kropelki zgarnęłam do ręki
i przybliżyłam do nosa. Powąchałam, żeby poznać zapach. No fiołkami to nie pachło, tylko takim Bałtykiem.
Wstałam i podałam Juliuszowi papier ręcznikowy, żeby posprzątał i się wytarł. Narazie odpoczywał i wyrównywał oddech. Chciałam już wyjść, ale zawołał:
— Gosiu, poczekaj, jeszcze nie dokończyłem.
Nie reagowałam i zamknęłam drzwi. Doktorek musiał być
w strachu, nie zdążył się ubrać, a następna pacjentka zmierzała już do gabinetu. Była wkurzona, bo tak długo siedziałam
w środku.
Po zejściu do rejestracji, zapytałam ile mam zapłacić za wizytę. Napomknęły, że Pan doktor wpisał kwotę równą
0 złotych. Podziękowałam, mówiąc dowidzenia i wyszłam. W duchu śmiałam się, że nie musiałam bulić 300 zł.
Stało się. Złapałam jakąś infekcję. Zaniepokojona szukałam domowych sposobów na złagodzenie okropnego pieczenia cipki. Nie mogłam nawet usiedzieć na miejscu. Niestety, żaden naturalny specyfik nie pomagał
i musiałam podjąć ważną decyzję. Czyli w skrócie — wybrać się do lekarza ginekologa. My, kobiety wstydzimy się rozbierać przed obcą osobą, a co dopiero mówić o problemach, które nas dotyczą. Jednak sprawa nie cierpiała zwłoki — i musiałam zadecydować czy wybrać kobietę, czy mężczyznę. Kusiła mnie chęć spróbowania czegoś nowego. Choć przyzwyczajona byłam do lekarek, ponieważ nie miałam jeszcze tak intymnego spotkania z mężczyzną. I tu nie mam na myśli tylko lekarzy. Jako iż jestem dziewicą (dla niektórych osób dwudziestoletnią cnotką), to nigdy moje usta nie objęły warg partnera. Chyba że mogę zaliczyć jeden fakt — bowiem całowałam się ze zdjęciem osoby, która mi się podobała. No ale cóż, to tylko wydrukowany kawałek lśniącego papieru...
Dobra, klamka zapadła... Kierując się dostępnością danego lekarza i wysokością pozytywnych opinii, wybrałam Pana Juliusza. Na szczęście na znanym portalu opisującym specjalistów było jego zdjęcie. Już wcześniej mogłam się nastawić psychicznie na wizytę. Pan doktor to relatywnie młody mężczyzna o kruczoczarnych włosach, brązowych oczach
i szelmowskim, szczerym uśmiechu. Przynajmniej tak mówiło zdjęcie. Mogłam się tego jedynie dowiedzieć, umawiając się w końcu na wizytę.
Dziesiątego stycznia, godzina dwunasta, był to jeden z wolnych terminów w najbliższym czasie. Klinika medyczna ATIOP — czyli All Therapist in One Place. Postanowiłam, że pojadę samochodem, ponieważ nie chciałam być uwiązana rozkładem jazdy autobusów.
A poza tym nie wiedziałam ile mi tam zejdzie, czy nie będzie opóźnień. Bo wiecie, panie rejestratorki nie przewidują badań i zapisują pacjentki co dziesięć minut. Dla nich rozbieranie się zajmuje sekundę.
Wyjechałam wcześniej, jakby były korki czy jakiś wypadek po drodze. W czasie jazdy słuchałam głośno muzyki, która zawsze mnie pozytywnie nastraja. Po trzydziestu minutach dotarłam na miejsce. Wklepałam swój PESEL do elektronicznego stanowiska rejestracyjnego i poszłam do łazienki na siku. W moim przypadku to nie jest takie hop-siup. Za każdym razem muszę zdezynfekować sedes, odczekać minutę i rozłożyć jednorazową nakładkę ochronną.
Usiadłam w poczekalni, czekało już dość dużo kobiet w różnym wieku. Jak to teraz bywa, każda była zajęta patrzeniem w ekran swojego telefonu. Trochę trzęsły mi się ręce i było mi zimno. Na szczęście kolejka szybko się posuwała.
Z gabinetu wyszła młoda dziewczyna trzymająca teczkę. Była uśmiechnięta i jeszcze na koniec serdecznie zawołała — życzę miłego dnia.
Pomyślałam — musi być tam przyjemny nastrój. Po chwili pan doktor wywołał moje imię
i początkową literę nazwiska. Usłyszawszy to i zobaczywszy, że nikogo już nie ma, weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przestronny, duży gabinet
z trzema oddzielnymi pokojami. Usiadłam przy biurku. Gdy nasze oczy się spotkały, nieśmiale się rozpromieniliśmy. Oczywiście Juliusz zaczął zadawać pytania i prowadzić wywiad, żeby dowiedzieć się co mi dolega. To spojrzenie i ta rozmowa spowodowało, że
w głębi duszy wiedziałam, że będzie to wizyta inna niż wszystkie.
Zatem po krótce starałam się wyjaśnić moje problemy, ale mi się to nie udawało. Ciągle się jąkałam i trzęsłam ze strachu. W takim razie lekarz zaprosił mnie do osobnego pokoju, żebym się tam przygotowała,
a on w tym czasie poszuka najmniejszego wziernika. Mając to na uwadze, że prawdopodobnie mam pochwicę. Czyli nieprzyjemną dolegliwość polegającą na mimowolnym zaciskaniu się pochwy. Chciałam szybko się rozebrać i wskoczyć już na fotel, ale niestety jestem taką powolną osobą...Trochę zajęło mi założenie jednorazowej spódniczki i włożenie pantofelków.
W końcu przeszłam do właściwego pokoju z fotelem ginekologicznym. Co prawda,
w pantofelkach szłam jak pingwin, bo podłoga była śliska, a nie chciałabym się wygłupić, wywracając na równej przestrzeni. Prawdopodobnie czułam chęć wyrażenia, że jestem silną kobietą. Niestety to już druga rzecz na wizycie, która nie poszła zgodnie z moim planem.
Ale cóż, wdrapałam się na piedestał z małą pomocą ręki pana doktora. Następnie kazał mi się podsunąć do góry
i położyć nogi na specjalnych odwodzicielach. No i zaczęło się. Lekarz włożył rękawiczki, rozchylił wargi sromowe, żeby zobaczyć czy jest jakieś zaczerwienie. Obejrzał je uważnie z każdej strony. Czułam, że roztapiam się jak lodowiec na Grenlandii. Następnie przeszedł do łechtaczki. Odsunął jej napletek i w tej chwili głośno westchnęłam. Zauważył to
i powtórzył czynność. Z każdym przesunięciem chciałam aby ten moment trwał dłużej i dłużej. Niestety przestał. Czułam się zaskoczona, taki nagły powrót do rzeczywistości, a nie bujanie w obłokach. No nic, pan doktor nabrał żelu na dostępny, najmniejszy, plastikowy wziernik.
Obawiałam się tej części badania, ponieważ ostatnio jak byłam u kobiety, stała się przykra rzecz. Nie mogła przeprowadzić wymazu,
a dodatkowo zrobiły mi się przetarcia. Już nie mówiąc
o okropnym pieczeniu.
Ale zostawmy tamto w przeszłości. Lada moment miała wydarzyć się ta, trzymająca w napięciu chwila...
Ufff... Juliusz tak wprowadził wziernik, że nic nie poczułam. Może to zasługa jego atrakcyjności - bo w końcu jak tu się nie podniecić na jego widok... Myślę, że niejedna pacjentka ma mokro w majtkach już na początku wizyty. Nie będę gołosłowna
i powiem, że wyobraziłam sobie taką scenkę: że Pan doktor jest posiadaczem najwspanialszego penisa jakiegokolwiek kiedyś widziałam na stronie porno. Czyli takiego nie za długiego,
z bardzo wyraźnie zaznaczoną główką, napiętymi do granic możliwości żyłkami, odsuniętym napletkiem (dawniej obrzydzały mnie napletki, ale teraz jest ok)
i krągłymi, wydepilowanymi jądrami. I że tego pięknego fallusa wprowadza mi bardzo ostrożnie do cipki, aby pochwica się nie uaktywniła.
Po gładkim wślizgnięciu wziernika, nastąpił czas na rozszerzenie go. To również było nadzwyczaj przyjemne. Czułam jakby rozpychał mnie pokaźnej grubości kutas. Następnie lekarz wziął pałeczkę i włożył mi do pochwy, trochę pogmerał, aby pobrać wymaz
w kierunku rozpoznania patogenów, które osiedliły się w mojej florze.
Potem wyjął wszystko z mojej cipki i zaraz bez zastanowienia włożył mi dwa palce.
"Kurczę, czyżby robił mi palcówkę? — pomyślałam rozanielona — Ahhh głupia ty, przecież to badanie oburącz". Dobrze, że zeszłam na ziemię. Ale nie powiem, było to bardzo przyjemne. W tamtej chwili chciałam żeby trwało to wiecznie.
Jednak nici z tego, po szybkim sprawdzeniu położenia narządów rozrodczych, Juliusz kazał zejść z fotela na kozetkę. Starałam zgrabnie się poruszać, żeby nie wyszło, że jestem starą dziadygą.
Położyłam się na plecach, ustawiłam nogi pod kątem i patrzyłam z zaciekawieniem na każdy ruch lekarza. Pan doktor uchwycił głowicę od USG i założył na nią prezerwatywę
z lubrykantem. Niestety nie wiem czy była bezlateksowa. Czułam się podekscytowana, ponieważ urządzenie było falluso—podobne. "Mmmm jak przyjemnie" — pomyślałam rozmarzona, gdy patyk już we mnie wszedł.
"Zaraz jeszcze tu dojdę" — myśli się kotłowały, gdy zaczął nim poruszać.
"Ahhhh, mmmm" — pojękiwałam cichutko, nie zwracając uwagi, że powinnam się kontrolować. Bo jednak co jak co, ale to gabinet lekarski.
Wszystko szło w kierunku ogromnej rozkoszy, gdy nagle dowiedziałam się, że mam torbiel na prawym jajniku. Natychmiast mnie to zamurowało i nie mogłam wykrztusić ani jednego słowa. Lecz pan doktor mnie pocieszył ciepłymi słowami, że są na to lekarstwa. Trochę się uspokoiłam. Jego ton głosu był tak kojący, jak kadzidło na zranione przez los dusze.
Poszłam się ubrać i wróciłam na miejsce z początku wizyty.
W tym czasie lekarz zapisywał dane z badania. Myślałam sobie ile to będzie wszystko kosztować...
— Bo wie Pan co... chciałabym zapytać jeszcze o jedną rzecz
— Tak? - odpowiedział zaciekawiony
— Jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu z prawdziwym penisem, używam tylko dildo, ale często mnie piecze przy wprowadzaniu go...
— Hmmm — zamyślił się, po czym odparł — a jak gruby jest ten fallus?
— Ma około 13.5 cm obwodu — odpowiedziałam w trakcie wyciągania przezroczystego woreczka z moim gadżetem erotycznym.
Pan doktor zmarszczył brwi,
a następnie delikatnie się uśmiechnął i przeszył mnie tajemniczym spojrzeniem. Pod nosem wymamrotał tylko
— Ha! Dokładnie taki jak mój... Hmm... Przepraszam. Nie powinienem tak powiedzieć.
Poczułam falę gorąca, zalewającą moją twarz. Momentalnie zrobiłam się czerwona. Z dużą dozą nieśmiałości, ponętnie przejechałam językiem po zębach.
— Możemy ponegocjować koszt wizyty?
— Oczywiście pani Gosiu — odparł Juliusz, przechodząc na "Ty".
Nieco zdziwiłam się. Wtem wstał i zaprowadził mnie na kozetkę. Usiedliśmy obok siebie. Nie byłam pewna co się zaraz stanie, ale jednocześnie cipka pulsowała mi
z podniecenia. Wziął moją dłoń
i położył na swoim kroczu. Zaczęłam lekko masować mu przez spodnie. Narazie był tylko lekki chichot z mojego braku doświadczenia w którą stronę układa się penis. Jednak po chwili poczułam coś twardego, wiedziałam, że mu właśnie stanął. Pomyślałam, że to dość szybko. Juliusz bez wahania ściągnął białe kitlowe spodnie. Teraz w bokserkach było dokładniej widać, jaki to gigant. W żadnym wypadku nie będziemy robić ręcznych robótek przez materiał..
— Dawa'J, ściąga'J te paskudztwo! - zakomunikowałam łamanym rosyjskim. Nie uczę się tego języka, po prostu podoba mi się akcent.
Kutas niczym proca, wyskoczył z bielizny i wylądował obok mojej twarzy. Natychmiast się podniosłam. Teraz usiadłam bliżej, na dłoń nałożyłam lubrykantu i powoli,
z delikatnością położyłam na jego penisa. Pomyślałam — jaki miły w dotyku i gorący! — od razu przeszył mnie dreszcz podniecenia I uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Juliusz nie był zaskoczony moją miną, pewnie nie jeden raz miał partnerkę — dziewicę, czyli po prostu nieśmiałą i niepewną seksualnie dziewczynę.
Najpierw "obadałam" teren, gdy napletek odsłonił główkę — zaczęłam ją dotykać opuszkami palców, zataczając mikro - ruchy. Powoli zeszłam do wędzidełka - bardzo delikatnie muskałam ten czuły fałd skórki. Pan doktor poruszył się, a nawet wzdrygnął. Przestałam. Teraz objęłam trzon całą dłonią i powoli przesuwałam ręką to
w górę, to w dół. Zaczęła się akcja, gdy przyspieszyłam ruchy, Juliusz coraz ciężej oddychał, mruczał i pojękiwał. Był bardzo rozochocony więc
i jego ręka zawędrowała w moje, nieodkryte rejony. Najpierw głaskał po łonie, udach, a następnie zaczął masować łechtaczkę okrężnymi ruchami — takimi, które najbardziej lubię. Rozpływałam się i zapomniałam, że robię mu handjob. Jeśli chodzi
o przyjemności, to nie mam podzielnej uwagi. Oprzytomniałam i powróciłam do zajęcia. Wiedziałam, że długo już nie wytrzyma, więc nakierowałam penisa w stronę podłogi. Po chwili w poczułam wibracje — obficie wytrysnął gęstą spermą, przy tym głośno pojękując. Jego całe ciało przeleciał dreszcz. Ostatnie kropelki zgarnęłam do ręki
i przybliżyłam do nosa. Powąchałam, żeby poznać zapach. No fiołkami to nie pachło, tylko takim Bałtykiem.
Wstałam i podałam Juliuszowi papier ręcznikowy, żeby posprzątał i się wytarł. Narazie odpoczywał i wyrównywał oddech. Chciałam już wyjść, ale zawołał:
— Gosiu, poczekaj, jeszcze nie dokończyłem.
Nie reagowałam i zamknęłam drzwi. Doktorek musiał być
w strachu, nie zdążył się ubrać, a następna pacjentka zmierzała już do gabinetu. Była wkurzona, bo tak długo siedziałam
w środku.
Po zejściu do rejestracji, zapytałam ile mam zapłacić za wizytę. Napomknęły, że Pan doktor wpisał kwotę równą
0 złotych. Podziękowałam, mówiąc dowidzenia i wyszłam. W duchu śmiałam się, że nie musiałam bulić 300 zł.