Opowiem wam pewna historie, w ktorej gralem glowna role. Zauwarzylem ze jest to troszke cos innego niz to co sie dzieje w innych zwiazkach. Moze mi sie tak tylko wydaje ale chyba jednak cos wtym jest.
Bylem ze swoja dziewczyna, 3 lata w miedzy czasie byly miedzy nami byly rozlamki, przyznaje ze dosyc bolesne, raz z jednej strony raz z drugiej. Wkoncu po zejsciu sie ostatnim razem juz wszystko bylko inaczej, mocno sie kochalismy i mysle ze nadal tak jest, ale przejdzmy dalej.
Trzy tygodnie temu dzien pozniej jak sie kochalismy, powiedziala mi ze chce porzyc sama, jest mloda i chce troche kozystac z zycia ze bardzo mnie kocha i wogule, faktycznie byla szczera, porozmawialismy nie bylo to jakies chamskie rozstanie, tylko mysle ze chcielismy zejsc na poprostu przyjaciol, a moze ona tak naprawde chciala, bylem tego pewien dzien pozniej. Wariowalem czulem sie jak by mial sie zaraz zabic, to uczucie ktore przepraszam za wyrazenie, rozpierdala w srodku. Nie wiem czy porod jest tak bolesny jak to co z mezczyzna potrafi sie dziac gdy go zostawi jego muza.
Mowilem jej to, robilem rzeczy z ktorych na dzien dzisiejszy nie jestem dumny, ale coz czlowiek chyba uczy sie na bledach. Pozniej jakos sie uspokoilo, spotykalem sie znia kochalismy sie i bylo nam razem dobrze, ale wciaz byla ta mysl ze nie jestesmy razem. Postanowilem ze sproboje byc przyjacielem, czemu nie. Wkoncu lepsze to niz bycie samemu w lozku i zalamywanie sie. Przynajmniej moglem widziec ja usmiechnieta.
(co do kochania to chyba poprostu nie moglem sie powstrzymac )
Wracajac do tematu, i chyba rozkrece ta telenowe, tym ze wtym wszystkim byl ktos jeszcze, wsumie to od pewnego czasu jeszcze jak bylismy razem, mielismy kolege, Pan P, dobry chlopak troche mlody ale dalo sie zyc. Stukalismy te same kieliszki na imprezach, a zmierzam do tego ze to wlasnie on wzbudzil w mojej kobiecie pewne uczucie. O ktorym sie zreszta dowiedzialem tez gdy zemna zrywala, ale mowila ze to nic nie jest, tylko przyjazn. No coz mialem zrobic, musialem tylko wierzyc.
Majac swoje drogi, dowiedzialem sie ze juz kilka dni pozniej sie calowali. Pozniej sie spotkala zemna itd. Byla sama, byla wolna tylko wtym wszystkim bylo to ze ja bylem po srodku i musialem tylko cierpiec. Moze sie troszke urzalam nad soba, ale jednak bylo to. Z drugiej strony sam sobie pchalem noze w serce, wiem otym. Ale zazdrosc i porzadanie potrafia byc silniejsze od rozumu.
Spedzilem znia ostatnio weekend, bylo super myslaem ze to gdzies idzie, mialem taka nadzieje, duzo wyszlo na to ze koles sobie pogrywa z panienkami, no ale to nie wiem czy pomoglo. Mialem wciaz nadzieje, nadzieje na to ze wszystko wruci jak powino, bylem tak naprawde slepy i zdrugiej strony smieszny, ale jednak ta milosc jest tak silna, i tak bardzo ta kobiete kocham ze nic mnie nie powstrzyma.
Tak myslalem przynajmniej, i tak moge powiedziec ze czuje. Dzis sie dowiedzialem ze ona mnie bardzo kocha, i nie wyobraza sobie zycia skims innym oprocz mnie. Dowiedzialem sie otym od osoby trzeciej, mocno zaufanej (=. I teraz jestem w punckie gdzie do tego wszystkiego ona jeszcze mi to powiedziala, nie dawno znia rozmawialem. To wszystko jest takie skomplikowane. Ona sie pogubila wtym wszystkim co robi, nie wiem czemu sie tak stalo, moze dlatego ze jest mloda, ale czy to jest jakies wytlumaczenie ?
Musze powiedziec ze nie stalo sie to poraz pierwszy, ale wtedy bylem chyba jeszcze mlody, bo teraz to jakos inaczej wszystko widze, i nie wyobrazam sobie chyba bycia znia, ale wiem ze za kilka lat, moze i miesiecy moge zalowac ze nie sprobowalem, mowia ze nie wchodzi sie do tej samej rzeki dwa razy. Chce wejsc, bo sprawia mnie ona szczesliwym, i wiem ze kazdy poranek z mysla ze ta kobieta jest przymnie, wiem ze moge isc spokojnie do pracy, i robic wszystko z mysla oniej. Ale czy to wszystko ma teraz sens ?
Jestem podzielony na dwie strony, jedna ? milosc, druga ? rozum i kto wie co tu robic.
Sam przyznaje nie bylem aniolkiem, robilem rzeczy ktore by sprawily duzo lez w oczach wielu ludzi.
Ale coz nikt nie jest doskonaly. Moze dla niektorych to sie wydarza smieszne, tragiczne, mocne, albo glupie. Dlamnie to jest zycie ktore tak szybko uplywa, niczym sekunda za sekunda, a drugiego w banku nie mamy.
Mieszkamy osobno w Warszawie, wsumie ja 23 lat, ona 19. Moge powiedziec ze jestem jej pierwszym i wzajemnie.
Nie ma co sie rozczulac, piszcie co myslicie. Patrzac na ta historie z boku mozna dojsc do pewnych ciekawych wnioskow.
p.s.
sorry za bledy, prawie juz ranek
Bylem ze swoja dziewczyna, 3 lata w miedzy czasie byly miedzy nami byly rozlamki, przyznaje ze dosyc bolesne, raz z jednej strony raz z drugiej. Wkoncu po zejsciu sie ostatnim razem juz wszystko bylko inaczej, mocno sie kochalismy i mysle ze nadal tak jest, ale przejdzmy dalej.
Trzy tygodnie temu dzien pozniej jak sie kochalismy, powiedziala mi ze chce porzyc sama, jest mloda i chce troche kozystac z zycia ze bardzo mnie kocha i wogule, faktycznie byla szczera, porozmawialismy nie bylo to jakies chamskie rozstanie, tylko mysle ze chcielismy zejsc na poprostu przyjaciol, a moze ona tak naprawde chciala, bylem tego pewien dzien pozniej. Wariowalem czulem sie jak by mial sie zaraz zabic, to uczucie ktore przepraszam za wyrazenie, rozpierdala w srodku. Nie wiem czy porod jest tak bolesny jak to co z mezczyzna potrafi sie dziac gdy go zostawi jego muza.
Mowilem jej to, robilem rzeczy z ktorych na dzien dzisiejszy nie jestem dumny, ale coz czlowiek chyba uczy sie na bledach. Pozniej jakos sie uspokoilo, spotykalem sie znia kochalismy sie i bylo nam razem dobrze, ale wciaz byla ta mysl ze nie jestesmy razem. Postanowilem ze sproboje byc przyjacielem, czemu nie. Wkoncu lepsze to niz bycie samemu w lozku i zalamywanie sie. Przynajmniej moglem widziec ja usmiechnieta.
(co do kochania to chyba poprostu nie moglem sie powstrzymac )
Wracajac do tematu, i chyba rozkrece ta telenowe, tym ze wtym wszystkim byl ktos jeszcze, wsumie to od pewnego czasu jeszcze jak bylismy razem, mielismy kolege, Pan P, dobry chlopak troche mlody ale dalo sie zyc. Stukalismy te same kieliszki na imprezach, a zmierzam do tego ze to wlasnie on wzbudzil w mojej kobiecie pewne uczucie. O ktorym sie zreszta dowiedzialem tez gdy zemna zrywala, ale mowila ze to nic nie jest, tylko przyjazn. No coz mialem zrobic, musialem tylko wierzyc.
Majac swoje drogi, dowiedzialem sie ze juz kilka dni pozniej sie calowali. Pozniej sie spotkala zemna itd. Byla sama, byla wolna tylko wtym wszystkim bylo to ze ja bylem po srodku i musialem tylko cierpiec. Moze sie troszke urzalam nad soba, ale jednak bylo to. Z drugiej strony sam sobie pchalem noze w serce, wiem otym. Ale zazdrosc i porzadanie potrafia byc silniejsze od rozumu.
Spedzilem znia ostatnio weekend, bylo super myslaem ze to gdzies idzie, mialem taka nadzieje, duzo wyszlo na to ze koles sobie pogrywa z panienkami, no ale to nie wiem czy pomoglo. Mialem wciaz nadzieje, nadzieje na to ze wszystko wruci jak powino, bylem tak naprawde slepy i zdrugiej strony smieszny, ale jednak ta milosc jest tak silna, i tak bardzo ta kobiete kocham ze nic mnie nie powstrzyma.
Tak myslalem przynajmniej, i tak moge powiedziec ze czuje. Dzis sie dowiedzialem ze ona mnie bardzo kocha, i nie wyobraza sobie zycia skims innym oprocz mnie. Dowiedzialem sie otym od osoby trzeciej, mocno zaufanej (=. I teraz jestem w punckie gdzie do tego wszystkiego ona jeszcze mi to powiedziala, nie dawno znia rozmawialem. To wszystko jest takie skomplikowane. Ona sie pogubila wtym wszystkim co robi, nie wiem czemu sie tak stalo, moze dlatego ze jest mloda, ale czy to jest jakies wytlumaczenie ?
Musze powiedziec ze nie stalo sie to poraz pierwszy, ale wtedy bylem chyba jeszcze mlody, bo teraz to jakos inaczej wszystko widze, i nie wyobrazam sobie chyba bycia znia, ale wiem ze za kilka lat, moze i miesiecy moge zalowac ze nie sprobowalem, mowia ze nie wchodzi sie do tej samej rzeki dwa razy. Chce wejsc, bo sprawia mnie ona szczesliwym, i wiem ze kazdy poranek z mysla ze ta kobieta jest przymnie, wiem ze moge isc spokojnie do pracy, i robic wszystko z mysla oniej. Ale czy to wszystko ma teraz sens ?
Jestem podzielony na dwie strony, jedna ? milosc, druga ? rozum i kto wie co tu robic.
Sam przyznaje nie bylem aniolkiem, robilem rzeczy ktore by sprawily duzo lez w oczach wielu ludzi.
Ale coz nikt nie jest doskonaly. Moze dla niektorych to sie wydarza smieszne, tragiczne, mocne, albo glupie. Dlamnie to jest zycie ktore tak szybko uplywa, niczym sekunda za sekunda, a drugiego w banku nie mamy.
Mieszkamy osobno w Warszawie, wsumie ja 23 lat, ona 19. Moge powiedziec ze jestem jej pierwszym i wzajemnie.
Nie ma co sie rozczulac, piszcie co myslicie. Patrzac na ta historie z boku mozna dojsc do pewnych ciekawych wnioskow.
p.s.
sorry za bledy, prawie juz ranek