Zuzanna wychowała się w domu dziecka. Miała tam wielu znajomych, z którymi była razem od małego, niektórzy byli dla niej bliscy niczym bracia lub siostry. Jej najlepszą przyjaciółką była Marta, z którą później, w dorosłym życiu, cały czas utrzymywała dobry kontakt i serdecznie się przyjaźniła. Poznała tam też chłopaka, w którym się zakochała i w wieku 19 lat zaszła z nim ciążę. Po tym fakcie pobrali się, decyzja była dość pochopna, mimo to cały czas byli ze sobą w miarę szczęśliwi. Urodził im się synek, którego nazwali Wojtuś. Kiedy skończył roczek, rodzice postanowili go ochrzcić. Jego matką chrzestną została oczywiście najlepsza przyjaciółka Zuzanny – Marta. Była o 4 lata młodsza od swojej koleżanki, miała wtedy 16 lat. Często ich odwiedzała, czasami przynosiła prezenty dla małego Wojtusia. Tak żyli dopóki nie wydarzył się straszliwy wypadek – Zuzanna wraz z mężem pędzili samochodem, on prowadził. Zbliżali się właśnie do wzniesienia, zza którego nagle wyłoniły się dwa inne auta, jedno wyprzedzało drugie, mimo iż jezdnię dzieliła podwójna ciągła linia. Wyprzedzający nie miał gdzie zjechać, nie było nawet czasu, by pomyśleć, mąż Zuzanny wykonał szybki manewr i skręcił w prawo zjeżdżając z jezdni. Niestety pech chciał, że w tym miejscu rosło drzewo, o które rozbił się ich samochód. Kierowca, który nieprzepisowo wyprzedzał pojechał dalej, widział, co spowodował i nie chciał się zatrzymywać. Ojciec Wojtka zginął na miejscu. Jego żona przeżyła, w śpiączce została przewieziona do szpitala, lecz jej stan był krytyczny. Udało się ją wybudzić, lecz lekarze nie dawali nadziei na jej przeżycie. Marta, jej przyjaciółka, odwiedziła ją w szpitalu ze łzami w oczach. Pochyliła się nad jej łóżkiem i ją objęła, wiedziała, że przytula ją ostatni raz. Zuzanna, ledwo zrozumiałym, słabym głosem wyszeptała jej do ucha:
- Żegnaj, przyjaciółko. Umieram. Proszę cię tylko o jedno – zajmij się moim dzieckiem. Jesteś jego matką chrzestną. Nie mam nikogo oprócz ciebie, wiem, że to nie byle jaka prośba, ale zrób to dla mnie. Nie chcę, by tak jak my trafił do domu dziecka. Tylko parę lat, aż wydorośleje i będzie mógł sam o siebie zadbać.
- Oczywiście, że zajmę się Wojtkiem. Bądź spokojna – spojrzała jej w oczy i rozpłakała się nad nią. Marta była wtedy 25-letnią, niezależną dziewczyną. Wynajmowała małe mieszkanie, kawalerkę, którą zamieszkiwała sama. Przygarnęła pod swój dach 10-letniego Wojtusia.
Początkowo mieszkało im się dobrze. Marta nie mogła pokochać Wojtka tak, jak gdyby był jej rodzonym synem, lecz darzyła go i tak dużym uczuciem. Opiekowała się nim troskliwie, tak jak ją prosiła jego matka. Całą miłość, którą darzyła za życia swoją przyjaciółkę, przełożyła teraz na jej syna. Niestety, gdy Wojtek zaczął dorastać, zaczęły się z nim problemy. Nie robił nic strasznego, po prostu był zwykłym, dojrzewającym chłopakiem, lecz Marcie przysparzało to kłopotów. Nie wiedziała na przykład, co ma robić, gdy słyszy, jak jej wychowanek masturbuje się po nocach. Mieszkali w jednopokojowym mieszkaniu, więc ciężko było mu to ukryć. Zaczęło się, gdy Wojtek miał 14 lat. Kiedy był 15-letnim chłopakiem, doszły jeszcze różne sprośne gazetki, które Marta znajdowała co jakiś czas w mieszkaniu, lecz zawsze je wtedy odkładała na miejsce, nie chciała, by Wojtek wiedział, że ona o nich wie. Po co miałaby zawstydzać chłopaka, w gruncie rzeczy to nic takiego, pamiętała przecież, jak sama przechodziła przez okres dojrzewania. Gdy robiła pranie, na majtkach chłopaka często zauważała ślady spermy. „Masturbuje się, to nic, ja przecież też to robiłam. Zresztą nadal czasem to robię” – myślała sobie, uśmiechając się do siebie pod nosem. Bardziej ją zmartwiło, gdy pewnego razu zauważyła ślady spermy na swoim staniku. Nie mogła uwierzyć, że chłopak używa do tego jej bielizny. Może jeszcze sobie ją przy tym wyobraża? Była oburzona, lecz nie dała tego po sobie poznać. Po jakimś czasie przekonała się o tym, że Wojtek na pewno wyobraża ją sobie podczas swoich masturbacyjnych praktyk, mało tego, czasami ogląda ją nago na żywo. Pewnego razu, gdy się kąpała, usłyszała pod drzwiami łazienki jakiś szmer. Gdy wyszła z wanny i podeszła szybko do drzwi, rozległ się pod nimi szelest. Była już pewna, że chrześniak ją podglądał, lecz gdy wyszła z łazienki, jego już nie było pod drzwiami, zdążył spod nich uciec. Wojtkowi wydawało się, że Marta niczego się nie domyśla. Były z nim też inne problemy – odkąd poszedł do liceum, gdzie poznał nowych kolegów, zaczął palić papierosy. Myślał, że jego „ciocia”, jak ją nazywał, o tym również nie wie, lecz ona wyczuwała od niego zapach fajek. Nie robiła mu jednak awantur, miała nadzieję, że za jakiś czas mu się znudzi i przestanie to robić. Pamiętała, jak w jego wieku robiła gorsze rzeczy, a przecież wyrosła na porządną kobietę.
Pewnego dnia 16-letni Wojtek leżał na swoim łóżku i udawał, że patrzy się w telewizor. Tak naprawdę patrzył się na ciocię Martę, która krzątała się po pokoju, miała na sobie krótką spódniczkę, rajstopki i obcisłą koszulkę, która uwydatniała jej dorodne piersi. Miała 31 lat i była atrakcyjną kobietą, jej widok bardzo go podniecał. Gdy stała tyłem odwrócona do chłopaka, masował się po kutasie wyobrażając sobie, co ma pod spódniczką. „Może ma na sobie koronkowe majteczki? Może stringi? A może w ogóle nie ma majtek?” – myślał – „ciekawe, czy ma na nogach rajstopy czy pończochy?”. Miał ochotę zadrzeć jej tą spódniczkę, albo chociaż zajrzeć pod nią, ale nie było na to szans. Jego członek zesztywniał. Gdy Marta przykucnęła, by wyjąć coś z dolnej półki w szafce, spódnica odsłoniła jej uda na tyle, by ukazać część majtkową jej rajstop. Wojtek podniecił się wtedy jeszcze bardziej. Postanowił poczekać, aż Marta pójdzie się wykąpać, by zwalić sobie podglądając ją przez wywietrzniki w drzwiach i dać upust swojemu podnieceniu. Gdy wreszcie się tego doczekał i ciotka weszła do łazienki, ten od razu poleciał i przykucnął przy drzwiach. Pochylił głowę i przybliżył oczy do wywietrzników, by przyglądać się Marcie. Zdejmowała właśnie swoją koszulkę, odsłaniając powoli swój ponętny brzuszek. Jej pępek był bardzo zmysłowy. Spod koszulki wyłaniało się coraz więcej nagiego ciała, wreszcie wyskoczyły spod niej piersi. Miała na nich czarny, koronkowy staniczek, spod którego prześwitywały brązowe brodawki. Wojtek wyjął na wierzch swoją pałę i zaczął się masturbować, wyobrażając sobie, że to on rozbiera swoją chrzestną. Zaczęła zdejmować spódnicę, rozpięła zameczek i powoli zsuwała ją w dół po swoich udach. „A więc ma na sobie rajstopy” – pomyślał chłopak, gdy jego oczom ukazało się krocze kobiety, na którym były czarne majtki przysłonięte materiałem rajstop. Spódniczka upadła na ziemię, Marta zrobiła krok w tył, wychodząc z niej. Wojtek cały czas się onanizował oglądając ten strip-tease. Marta usłyszała, że coś się porusza pod drzwiami. Czyżby chrześniak znów ją podglądał? Przysłuchała się uważniej i usłyszała jego przyśpieszony oddech. Teraz była już pewna, że tam jest. Tego było za wiele. Żeby nie można było mieć odrobiny prywatności nawet w łazience?! Chciała mu zrobić awanturę, ale wpadła na lepszy pomysł. Postanowiła zawstydzić go, i to mocno, tak, by raz na zawsze odechciało mu się to robić. Skoczyła i w jednej chwili znalazła się przy drzwiach łazienki, po czym szybko je otworzyła. Biedny Wojtek nie zdążył uciec, nie zdążył nawet schować fujary do spodni. Został przyłapany na gorącym uczynku. Ze wstydu aż zakręciło mu się w głowie, zrobił się cały czerwony. Nie wiedział, co ma teraz zrobić.
- No pięknie – rzekła Marta – więc mnie podglądasz?
- Przepraszam – wybełkotał niezrozumiale Wojtek.
Był tak speszony, że chciałby się teraz zapaść pod ziemię. Schował ptaszka do majtek i wstał powoli. Wstyd spowodował, że jego przyjaciel zaczął powoli wiotczeć, mimo iż Marta stała teraz przed nim w samej bieliźnie.
- Często to robisz? – spytała.
- Czasami. Naprawdę przepraszam, nie mogłem się powstrzymać, ciocia ma takie ponętne ciało…
- Nie życzę sobie, byś to robił - Marta, ku zdumieniu chłopaka, wygięła ręce do tyłu i zaczęła rozpinać stanik – Zawrzyjmy umowę.
- Jaką? – spytał Wojtek i speszony odwrócił głowę od cioci, która ewidentnie zamierzała pokazać mu swoje piersi.
- Taką, że teraz się rozbiorę i popatrzysz sobie do woli na moje ciało, ale za to nie będziesz mnie więcej podglądać w kąpieli. Potrzebuję trochę prywatności.
Wojtek nie wiedział, co powiedzieć.
- No, proszę, teraz możesz się napatrzeć – zachęcała go Marta, gdy już zrzuciła stanik – co, teraz to się wstydzisz?
Chłopak nieśmiało podniósł wzrok i spojrzał na biust cioci. Jej cycusie były bardzo seksowne, bardzo jędrne, ich skóra była napięta i gładka. Marta wpadła na pomysł.
- Jak chcesz, to możesz nawet dotknąć – powiedziała.
Wojtek był zachwycony tą propozycją, zapominając o wstydzie podniósł dłoń i położył ją na piersi. Masował ją leciutko, bojąc się ścisnąć mocniej. Marta wzięła drugą dłoń chłopaka, położyła ją na swojej drugiej piersi i przycisnęła je do nich mocno.
- Możesz sobie pougniatać – uśmiechnęła się.
Wojtek zabrał się za to ochoczo.
- Posłuchaj, pozwolę ci teraz pobawić się moim ciałem. W „celach edukacyjnych”. Podotykaj sobie, ile chcesz. Wiem, jak to jest być w twoim wieku. Ale obiecaj mi w zamian, że przestaniesz onanizować się po nocach, nie chcę tego więcej słuchać. I że przestaniesz kopcić fajki. Chcę cię wychować na porządnego faceta, jestem to winna twojej matce. Obiecujesz?
Chłopak zdziwił się, że ciotka o tym wie, ale teraz nie miało to dla niego dużego znaczenia.
- Obiecuję – rzekł tylko i zaczął dalej bawić się cycuszkami swojej matki chrzestnej.
Marta podeszła do fotela i usiadła w nim, żeby jej było wygodniej. Wojtek uklęknął przed nią i jeździł rękami po jej biodrach, brzuchu i piersiach, co jakiś czas ściskając sutki. Kobieta siedziała obojętnie i czekała, aż chłopak się namaca.
- Daj znać, jak zaspokoisz swoją ciekawość co do mojego ciała – powiedziała.
- Dobrze.
- Żegnaj, przyjaciółko. Umieram. Proszę cię tylko o jedno – zajmij się moim dzieckiem. Jesteś jego matką chrzestną. Nie mam nikogo oprócz ciebie, wiem, że to nie byle jaka prośba, ale zrób to dla mnie. Nie chcę, by tak jak my trafił do domu dziecka. Tylko parę lat, aż wydorośleje i będzie mógł sam o siebie zadbać.
- Oczywiście, że zajmę się Wojtkiem. Bądź spokojna – spojrzała jej w oczy i rozpłakała się nad nią. Marta była wtedy 25-letnią, niezależną dziewczyną. Wynajmowała małe mieszkanie, kawalerkę, którą zamieszkiwała sama. Przygarnęła pod swój dach 10-letniego Wojtusia.
Początkowo mieszkało im się dobrze. Marta nie mogła pokochać Wojtka tak, jak gdyby był jej rodzonym synem, lecz darzyła go i tak dużym uczuciem. Opiekowała się nim troskliwie, tak jak ją prosiła jego matka. Całą miłość, którą darzyła za życia swoją przyjaciółkę, przełożyła teraz na jej syna. Niestety, gdy Wojtek zaczął dorastać, zaczęły się z nim problemy. Nie robił nic strasznego, po prostu był zwykłym, dojrzewającym chłopakiem, lecz Marcie przysparzało to kłopotów. Nie wiedziała na przykład, co ma robić, gdy słyszy, jak jej wychowanek masturbuje się po nocach. Mieszkali w jednopokojowym mieszkaniu, więc ciężko było mu to ukryć. Zaczęło się, gdy Wojtek miał 14 lat. Kiedy był 15-letnim chłopakiem, doszły jeszcze różne sprośne gazetki, które Marta znajdowała co jakiś czas w mieszkaniu, lecz zawsze je wtedy odkładała na miejsce, nie chciała, by Wojtek wiedział, że ona o nich wie. Po co miałaby zawstydzać chłopaka, w gruncie rzeczy to nic takiego, pamiętała przecież, jak sama przechodziła przez okres dojrzewania. Gdy robiła pranie, na majtkach chłopaka często zauważała ślady spermy. „Masturbuje się, to nic, ja przecież też to robiłam. Zresztą nadal czasem to robię” – myślała sobie, uśmiechając się do siebie pod nosem. Bardziej ją zmartwiło, gdy pewnego razu zauważyła ślady spermy na swoim staniku. Nie mogła uwierzyć, że chłopak używa do tego jej bielizny. Może jeszcze sobie ją przy tym wyobraża? Była oburzona, lecz nie dała tego po sobie poznać. Po jakimś czasie przekonała się o tym, że Wojtek na pewno wyobraża ją sobie podczas swoich masturbacyjnych praktyk, mało tego, czasami ogląda ją nago na żywo. Pewnego razu, gdy się kąpała, usłyszała pod drzwiami łazienki jakiś szmer. Gdy wyszła z wanny i podeszła szybko do drzwi, rozległ się pod nimi szelest. Była już pewna, że chrześniak ją podglądał, lecz gdy wyszła z łazienki, jego już nie było pod drzwiami, zdążył spod nich uciec. Wojtkowi wydawało się, że Marta niczego się nie domyśla. Były z nim też inne problemy – odkąd poszedł do liceum, gdzie poznał nowych kolegów, zaczął palić papierosy. Myślał, że jego „ciocia”, jak ją nazywał, o tym również nie wie, lecz ona wyczuwała od niego zapach fajek. Nie robiła mu jednak awantur, miała nadzieję, że za jakiś czas mu się znudzi i przestanie to robić. Pamiętała, jak w jego wieku robiła gorsze rzeczy, a przecież wyrosła na porządną kobietę.
Pewnego dnia 16-letni Wojtek leżał na swoim łóżku i udawał, że patrzy się w telewizor. Tak naprawdę patrzył się na ciocię Martę, która krzątała się po pokoju, miała na sobie krótką spódniczkę, rajstopki i obcisłą koszulkę, która uwydatniała jej dorodne piersi. Miała 31 lat i była atrakcyjną kobietą, jej widok bardzo go podniecał. Gdy stała tyłem odwrócona do chłopaka, masował się po kutasie wyobrażając sobie, co ma pod spódniczką. „Może ma na sobie koronkowe majteczki? Może stringi? A może w ogóle nie ma majtek?” – myślał – „ciekawe, czy ma na nogach rajstopy czy pończochy?”. Miał ochotę zadrzeć jej tą spódniczkę, albo chociaż zajrzeć pod nią, ale nie było na to szans. Jego członek zesztywniał. Gdy Marta przykucnęła, by wyjąć coś z dolnej półki w szafce, spódnica odsłoniła jej uda na tyle, by ukazać część majtkową jej rajstop. Wojtek podniecił się wtedy jeszcze bardziej. Postanowił poczekać, aż Marta pójdzie się wykąpać, by zwalić sobie podglądając ją przez wywietrzniki w drzwiach i dać upust swojemu podnieceniu. Gdy wreszcie się tego doczekał i ciotka weszła do łazienki, ten od razu poleciał i przykucnął przy drzwiach. Pochylił głowę i przybliżył oczy do wywietrzników, by przyglądać się Marcie. Zdejmowała właśnie swoją koszulkę, odsłaniając powoli swój ponętny brzuszek. Jej pępek był bardzo zmysłowy. Spod koszulki wyłaniało się coraz więcej nagiego ciała, wreszcie wyskoczyły spod niej piersi. Miała na nich czarny, koronkowy staniczek, spod którego prześwitywały brązowe brodawki. Wojtek wyjął na wierzch swoją pałę i zaczął się masturbować, wyobrażając sobie, że to on rozbiera swoją chrzestną. Zaczęła zdejmować spódnicę, rozpięła zameczek i powoli zsuwała ją w dół po swoich udach. „A więc ma na sobie rajstopy” – pomyślał chłopak, gdy jego oczom ukazało się krocze kobiety, na którym były czarne majtki przysłonięte materiałem rajstop. Spódniczka upadła na ziemię, Marta zrobiła krok w tył, wychodząc z niej. Wojtek cały czas się onanizował oglądając ten strip-tease. Marta usłyszała, że coś się porusza pod drzwiami. Czyżby chrześniak znów ją podglądał? Przysłuchała się uważniej i usłyszała jego przyśpieszony oddech. Teraz była już pewna, że tam jest. Tego było za wiele. Żeby nie można było mieć odrobiny prywatności nawet w łazience?! Chciała mu zrobić awanturę, ale wpadła na lepszy pomysł. Postanowiła zawstydzić go, i to mocno, tak, by raz na zawsze odechciało mu się to robić. Skoczyła i w jednej chwili znalazła się przy drzwiach łazienki, po czym szybko je otworzyła. Biedny Wojtek nie zdążył uciec, nie zdążył nawet schować fujary do spodni. Został przyłapany na gorącym uczynku. Ze wstydu aż zakręciło mu się w głowie, zrobił się cały czerwony. Nie wiedział, co ma teraz zrobić.
- No pięknie – rzekła Marta – więc mnie podglądasz?
- Przepraszam – wybełkotał niezrozumiale Wojtek.
Był tak speszony, że chciałby się teraz zapaść pod ziemię. Schował ptaszka do majtek i wstał powoli. Wstyd spowodował, że jego przyjaciel zaczął powoli wiotczeć, mimo iż Marta stała teraz przed nim w samej bieliźnie.
- Często to robisz? – spytała.
- Czasami. Naprawdę przepraszam, nie mogłem się powstrzymać, ciocia ma takie ponętne ciało…
- Nie życzę sobie, byś to robił - Marta, ku zdumieniu chłopaka, wygięła ręce do tyłu i zaczęła rozpinać stanik – Zawrzyjmy umowę.
- Jaką? – spytał Wojtek i speszony odwrócił głowę od cioci, która ewidentnie zamierzała pokazać mu swoje piersi.
- Taką, że teraz się rozbiorę i popatrzysz sobie do woli na moje ciało, ale za to nie będziesz mnie więcej podglądać w kąpieli. Potrzebuję trochę prywatności.
Wojtek nie wiedział, co powiedzieć.
- No, proszę, teraz możesz się napatrzeć – zachęcała go Marta, gdy już zrzuciła stanik – co, teraz to się wstydzisz?
Chłopak nieśmiało podniósł wzrok i spojrzał na biust cioci. Jej cycusie były bardzo seksowne, bardzo jędrne, ich skóra była napięta i gładka. Marta wpadła na pomysł.
- Jak chcesz, to możesz nawet dotknąć – powiedziała.
Wojtek był zachwycony tą propozycją, zapominając o wstydzie podniósł dłoń i położył ją na piersi. Masował ją leciutko, bojąc się ścisnąć mocniej. Marta wzięła drugą dłoń chłopaka, położyła ją na swojej drugiej piersi i przycisnęła je do nich mocno.
- Możesz sobie pougniatać – uśmiechnęła się.
Wojtek zabrał się za to ochoczo.
- Posłuchaj, pozwolę ci teraz pobawić się moim ciałem. W „celach edukacyjnych”. Podotykaj sobie, ile chcesz. Wiem, jak to jest być w twoim wieku. Ale obiecaj mi w zamian, że przestaniesz onanizować się po nocach, nie chcę tego więcej słuchać. I że przestaniesz kopcić fajki. Chcę cię wychować na porządnego faceta, jestem to winna twojej matce. Obiecujesz?
Chłopak zdziwił się, że ciotka o tym wie, ale teraz nie miało to dla niego dużego znaczenia.
- Obiecuję – rzekł tylko i zaczął dalej bawić się cycuszkami swojej matki chrzestnej.
Marta podeszła do fotela i usiadła w nim, żeby jej było wygodniej. Wojtek uklęknął przed nią i jeździł rękami po jej biodrach, brzuchu i piersiach, co jakiś czas ściskając sutki. Kobieta siedziała obojętnie i czekała, aż chłopak się namaca.
- Daj znać, jak zaspokoisz swoją ciekawość co do mojego ciała – powiedziała.
- Dobrze.