Miłość wyrażona w listach
Jan III Sobieski pisał do swojej ukochanej Marysieńki: „Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy”. Przeczytaj, jak wyrażały w listach najgorętsze uczucia osoby znane z kart historii.
Jan III Sobieski do Marysieńki
„Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna..."
„Jedyna pociecho duszy i serca mego! Nie co dzień, ale co minuta rad bym się pytał o zdrowiu twoim, moja śliczna panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę; i lubo po łasce bożej i po twojej serca mego miłości nie mam nic na tym świecie nad honor milszego, tedy przyznać się, moja duszo, muszę, że mi i ten z ciężkością zatrzymać przyjdzie, jeśli inszego do widzenia prędkiego najśliczniejszej Jutrzenki nie będzie sposobu...”
„Cudowna rzecz to, moja panno, że mi się to ni o czym myśleć nie chce, jeno o tobie, i gdybyś ty tu była, moje serce, wszystkie by tu lepiej mogły pójść rzeczy, boby mi się na wieki obóz nie uprzykrzył, a ta włóczęga za największe byłaby u mnie delicje; ale bez ciebie, moja duszo, nie tylko zażyć czego, ale i żyć się przykrzy. Więcej o tym już i pisać z żalu nie mogę, bom jest najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nie zażywając tego, co mi Bóg tak cudownym dał sposobem, a wiek, dni, godziny mijają, które najdroższymi u mnie nie są nagrodzone skarbami. Adieu, królewno serca mego.”
Zygmunt Krasiński do Delfiny Potockiej
„Proszę cię, przybądź, wzywam cię, przybądź! Nie daj tak rozdzierać żyły moje, niech mi się mózg nie przemieni na gniazdo robaków skrzydlatych szaleństwa, niech serce nie pęknie przed czasem, niech ta dusza, co się bije i szarpie, i kupi, i przechadza się jak zmora po mnie całym, niech ta dusza moja, tyle znękana, umęczona, strapiona, odkwitnie nieco, odświeży się w spojrzeniach ócz twoich. Daj kroplę rosy potępionemu pustyni, na którąm się przemienił, daj oazis. Czemu się tak opóźniasz? Czemuś taka zimna, leniwa, nieskora? Czemu taki brak szału w tobie? Taka przewaga miary, ostrożności, taktu, przewidzenia? Czy świat podobny do nieba, czy w nim chóry anielskie śpiewają, że ci tak trudno z niego się wyrwać? Ja, gdybym umierał, a wiedział, żeś bliska, zaprawdę, dość życia wzbudziłbym w sobie, by zerwać się z łóżka, by zerwać się z trumny i polecieć przycisnąć cię do piersi moich! Czyż nie czujesz podobnego natchnienia, równej mocy, nadziemskiej siły? Kto z nas silniej, gwałtowniej, namiętniej kocha? Powiedz, powiedz! Owszem powiedz, proszę cię!"
Henryk Sienkiewicz do Marii Szetkiewiczówny
„Ach, jaka ta Litwosowa śliczna i miła! Ty moje maleństwo złote! Taki jestem rad, taki wesół, taki szczęśliwy, że ty już wracasz. Bo to było okrucieństwo! A teraz już zawsze razem... .Maryś najmilsza, w poniedziałek jeśli do wieczora wytrzymam i nie oszaleję, to będzie szczęście. Chodź już, moja panienko najmilsza, chodź, dziecko złote, kochane! Czekam cię licząc minuty. Potem będę czekał l8-tego, a potem niczego mi nie będzie brakło w życiu. Twój Henryk całuje ci ręce po tysiąc razy..."
Stanisław Przybyszewski do Janiny Kasprowiczowej
„lnula, to już wprost przerażające, do jakiego stopnia jestem z Tobą zrośnięty. Spać nie mogę, pracować nie jestem w stanie - chodzę jak błędny - a właściwie całkiem z domu nie wychodzę. Całą godzinę całowałem wczoraj Twoją fotografię, tą przez Weisa zrobioną. Piękna jesteś, moja Pani! [...] Jak ja Cię kocham - jak Cię kocham! Ale jeżeli we wtorek nie przyjedziesz, to się, dalibóg, powieszę. Absolutnie nie jestem w stanie bez Ciebie wyżyć. Twój - Twój - Twój Stach"
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska do Jana Gwalberta Pawlikowskiego
„Myślałam wieczorem, co byłoby z Tobą beze mnie. Czy naprawdę geniusz Twój miłosny nie znalazłby sobie innego ujścia, tak jakby było z wielkim mistrzem, który w braku środków stwarza arcydzieło węglem na murze? Czy tez ja jestem tak ściśle związana z Twoim istnieniem, że nie mogłoby mnie nie być tak, jak nie mogłoby być bijącego serca bez krwi? Pewnie tak. [...] Ty to ja, to wynik mnie samej, to wszystkie moje upodobania, wartości, idee, porywy i uparte pragnienia [...] Ty i ja to konieczność oczywista, to zaspokojenie najbardziej palących pragnień, głodu krzyczącego do nieba."
Jan III Sobieski pisał do swojej ukochanej Marysieńki: „Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy”. Przeczytaj, jak wyrażały w listach najgorętsze uczucia osoby znane z kart historii.
Jan III Sobieski do Marysieńki
„Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna..."
„Jedyna pociecho duszy i serca mego! Nie co dzień, ale co minuta rad bym się pytał o zdrowiu twoim, moja śliczna panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę; i lubo po łasce bożej i po twojej serca mego miłości nie mam nic na tym świecie nad honor milszego, tedy przyznać się, moja duszo, muszę, że mi i ten z ciężkością zatrzymać przyjdzie, jeśli inszego do widzenia prędkiego najśliczniejszej Jutrzenki nie będzie sposobu...”
„Cudowna rzecz to, moja panno, że mi się to ni o czym myśleć nie chce, jeno o tobie, i gdybyś ty tu była, moje serce, wszystkie by tu lepiej mogły pójść rzeczy, boby mi się na wieki obóz nie uprzykrzył, a ta włóczęga za największe byłaby u mnie delicje; ale bez ciebie, moja duszo, nie tylko zażyć czego, ale i żyć się przykrzy. Więcej o tym już i pisać z żalu nie mogę, bom jest najnieszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nie zażywając tego, co mi Bóg tak cudownym dał sposobem, a wiek, dni, godziny mijają, które najdroższymi u mnie nie są nagrodzone skarbami. Adieu, królewno serca mego.”
Zygmunt Krasiński do Delfiny Potockiej
„Proszę cię, przybądź, wzywam cię, przybądź! Nie daj tak rozdzierać żyły moje, niech mi się mózg nie przemieni na gniazdo robaków skrzydlatych szaleństwa, niech serce nie pęknie przed czasem, niech ta dusza, co się bije i szarpie, i kupi, i przechadza się jak zmora po mnie całym, niech ta dusza moja, tyle znękana, umęczona, strapiona, odkwitnie nieco, odświeży się w spojrzeniach ócz twoich. Daj kroplę rosy potępionemu pustyni, na którąm się przemienił, daj oazis. Czemu się tak opóźniasz? Czemuś taka zimna, leniwa, nieskora? Czemu taki brak szału w tobie? Taka przewaga miary, ostrożności, taktu, przewidzenia? Czy świat podobny do nieba, czy w nim chóry anielskie śpiewają, że ci tak trudno z niego się wyrwać? Ja, gdybym umierał, a wiedział, żeś bliska, zaprawdę, dość życia wzbudziłbym w sobie, by zerwać się z łóżka, by zerwać się z trumny i polecieć przycisnąć cię do piersi moich! Czyż nie czujesz podobnego natchnienia, równej mocy, nadziemskiej siły? Kto z nas silniej, gwałtowniej, namiętniej kocha? Powiedz, powiedz! Owszem powiedz, proszę cię!"
Henryk Sienkiewicz do Marii Szetkiewiczówny
„Ach, jaka ta Litwosowa śliczna i miła! Ty moje maleństwo złote! Taki jestem rad, taki wesół, taki szczęśliwy, że ty już wracasz. Bo to było okrucieństwo! A teraz już zawsze razem... .Maryś najmilsza, w poniedziałek jeśli do wieczora wytrzymam i nie oszaleję, to będzie szczęście. Chodź już, moja panienko najmilsza, chodź, dziecko złote, kochane! Czekam cię licząc minuty. Potem będę czekał l8-tego, a potem niczego mi nie będzie brakło w życiu. Twój Henryk całuje ci ręce po tysiąc razy..."
Stanisław Przybyszewski do Janiny Kasprowiczowej
„lnula, to już wprost przerażające, do jakiego stopnia jestem z Tobą zrośnięty. Spać nie mogę, pracować nie jestem w stanie - chodzę jak błędny - a właściwie całkiem z domu nie wychodzę. Całą godzinę całowałem wczoraj Twoją fotografię, tą przez Weisa zrobioną. Piękna jesteś, moja Pani! [...] Jak ja Cię kocham - jak Cię kocham! Ale jeżeli we wtorek nie przyjedziesz, to się, dalibóg, powieszę. Absolutnie nie jestem w stanie bez Ciebie wyżyć. Twój - Twój - Twój Stach"
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska do Jana Gwalberta Pawlikowskiego
„Myślałam wieczorem, co byłoby z Tobą beze mnie. Czy naprawdę geniusz Twój miłosny nie znalazłby sobie innego ujścia, tak jakby było z wielkim mistrzem, który w braku środków stwarza arcydzieło węglem na murze? Czy tez ja jestem tak ściśle związana z Twoim istnieniem, że nie mogłoby mnie nie być tak, jak nie mogłoby być bijącego serca bez krwi? Pewnie tak. [...] Ty to ja, to wynik mnie samej, to wszystkie moje upodobania, wartości, idee, porywy i uparte pragnienia [...] Ty i ja to konieczność oczywista, to zaspokojenie najbardziej palących pragnień, głodu krzyczącego do nieba."