WItam!! Jak juz pisałam w poprzednich postach jestem z moim chłopakiem już rok i 5 miechów właśńie wczoraj mineło. Ostatnio sie strasznie pokłóciliśmy, o kompletną głupote. On nigdy mnie nie wyzywał, wie jak bardzo tego nie lubie jalk mnie rani. Ale teraz to zrobił. Przede wszystkim mamy jedna zasade nigdy nie mówimy do siebie "spierdalaj", ale on powiedział, strasznie sie uniósł, był zmęczony po pracy. Trzasnęłam go w twarz wystraszyłam się bo nigdy tego nie zrobiłam prędzej, pomyslałam, że może teraz już bedzie dobrze że sie opamietamy, ale on w odwecie mnie wyzwał. I sam zamilkł. Wtedy jeszcze bardziej sie pokłócilismy, nie rozumiem jak mogło mu sie wyślizgnąć do mnie takie słowo, on też nie rozumie. Sytuacja miała miejsce ponad tydzien temu, przebaczyłam mu, jednak czasem tak jak to bywa nachodza mnie watpliwosci, czy jeszcze bedzie dobrze i czy jeszcze goo kocham. Jest dobrze, staje iśe znów coraz lepiej, widze że się stara i też sie staram. Bylismy na weekend razem nad morzem za dwa tygodnie też jedziemy. Jednak zmieniło mi sie podejscie do spraw łóżkowych, wkurza mnie wszelka odrobina ordynarnoości, denerwuje sie i emocje opadaja. Co mam zrobic by potrafic znow zaufac i uwierzyc w obietnice ze to byl pierwszy i ostatni raz??Kocham go i wiem,że to miłość z wzajemnością, jednak jakoś nie mogę uwierzyć,że to sie nie powtórzy. Nie potrafię. On bardzo zaluje tamtej sytuacji, przepraszal milion razy, widze ze sie bardzo stara, a ja znow musze cos w sobie naprawieac. po kazdej klotni coraz bardziej trace nadzieje na lepsze jutro, ale to jutro zawsze powraca,wiec moze i teraz powroci juz na zawsze???