Nie chcę też zwalać całej winy na nią, moze ma "swoją" rację....Ja nigdy nie byłem jakiś bardzo nachalny i starałem się nie okazywać rozczarowania, kiedy mi odmawiała. Nie chciałem, aby sądziła, że tylko w tym celu z nią jestem. Jednak ona właśnie tak myśli. Zalezy mi na niej, ale z tego co wiem, to juz porozpowiadała koleżankom jak ją okropnie potraktowałem i jakim jestem zbokiem...Nie wiem co mam robić. Często nawet podczas seksu mówiła, żebym się nie patrzył na jej ciało, bo nie tylko ono jest ważne...To chyba nie moja wina, że podabała mi się fizycznie i że mnie podniecała? Ja nie chcę opierać związku na seksie, chciałbym tylko żeby zrozumiała, że mam wobec niej dobre intencje. Ale cholera, nawet jak się zejdziemy, to co ja zrobie z popędem, mam się wykastrować??