Siema, mam jedną przypadłość w życiu... na bieżąco...
Mianowicie, spyknąłem się z koleżanką z pracy tzn. wylądowaliśmy w łóżku no i ona powiedziała, że tyle lat w "zawodzie jak pracuje" nigdy nawet się nie pocałowała i złamała swoje zasady(namwiam kobiety do zła...). W każdym razie następnego dnia, trochę była w szoku mieliśmy zapomnieć i już nigdy tego nie zrobić, a najlepiej to jedno z nas powinno zrezygnować.
Sama się odezwała parę dni później no i poszło, ale tutaj zaczynają się schody bo często pisała do mnie będąc w stanie upojenia plus dwa razy jej odmówiłem bo miałem inne rzeczy na głowie.
Ostatnie spotkanie było dość przyjemne tzn. trochę pieszczot i dobranoc, całą noc była wtulona we mnie i szczęśliwa.
Od następnego tygodnia w pracy była strasznie wkurzona, brak nawiązania jakiegokolwiek kontaku i na 90% moich pytań igronrwanie, złość itd. Itd.
Jak zapytałem o co chodzi mówi, że już nie chce tego więcej, jednakże powiedziała to z wielkim żalem i smutkiem.
Teraz moje pytanie, czy robi to, aby zachować profesjonalizm, aby się nie zakochać(tzn. chce znienawidzić) bo każdą noc(spędzoną razem) nie mogła się ode mnie oderwać czy może jest to jakaś zagrywka, abym się złamał i był pod butem czego nie zrobię bo im bardziej ktoś robi mi na złość to ja staję się "zimny, opanowany i poważny". Co więcej na wiele rzeczy reaguje odwrotnie tzn. na miłą rzecz negatywnie.
Sorry, że tak dużo, ale staram się mega dokładnie opisać bo inaczej będzie Wam łatwiej odppwiedzieć.
Mianowicie, spyknąłem się z koleżanką z pracy tzn. wylądowaliśmy w łóżku no i ona powiedziała, że tyle lat w "zawodzie jak pracuje" nigdy nawet się nie pocałowała i złamała swoje zasady(namwiam kobiety do zła...). W każdym razie następnego dnia, trochę była w szoku mieliśmy zapomnieć i już nigdy tego nie zrobić, a najlepiej to jedno z nas powinno zrezygnować.
Sama się odezwała parę dni później no i poszło, ale tutaj zaczynają się schody bo często pisała do mnie będąc w stanie upojenia plus dwa razy jej odmówiłem bo miałem inne rzeczy na głowie.
Ostatnie spotkanie było dość przyjemne tzn. trochę pieszczot i dobranoc, całą noc była wtulona we mnie i szczęśliwa.
Od następnego tygodnia w pracy była strasznie wkurzona, brak nawiązania jakiegokolwiek kontaku i na 90% moich pytań igronrwanie, złość itd. Itd.
Jak zapytałem o co chodzi mówi, że już nie chce tego więcej, jednakże powiedziała to z wielkim żalem i smutkiem.
Teraz moje pytanie, czy robi to, aby zachować profesjonalizm, aby się nie zakochać(tzn. chce znienawidzić) bo każdą noc(spędzoną razem) nie mogła się ode mnie oderwać czy może jest to jakaś zagrywka, abym się złamał i był pod butem czego nie zrobię bo im bardziej ktoś robi mi na złość to ja staję się "zimny, opanowany i poważny". Co więcej na wiele rzeczy reaguje odwrotnie tzn. na miłą rzecz negatywnie.
Sorry, że tak dużo, ale staram się mega dokładnie opisać bo inaczej będzie Wam łatwiej odppwiedzieć.