wiem, że to jest obcykany temat, poruszany już pewnie z milion razy i trudny do zakończenia, bo można gadać o tym bez końca - ciągle i ciągle. mnie to jednak niesamowicie gniecie, nie potrafię przestać o tym myśleć i musze spytać, po raz kolejny... i proszę o odpowiedź.
niedawno mój partner wyjechał na kilka miesięcy do Francji. tękniłam, czekałam, byłam wierna. podtrzymywała mnie na duchu wiara w to, że on też tęskni, że czeka na nasze spotkanie. podtrzymywało mnie na duchu świadomośc, że obydwoje czujemy to samo. kiedy wrócił okazało się, że we Francji miał romans. na początku byłam wściekła, gotowałam się cała na myśl o tym, że miał kogoś oprócz mnie. później jednak poprosiłam go, by sie jakoś wytłumaczył. i powiedział mi to, co słyszy się ciągle w tych dennych amerykańskich filmach, czyli trzy rzeczy:
-ona się dla mnie nie liczy
-to nic poważnego
-niuniu, to tylko seks
kocham tego człowieka niesamowicie i naprawdę nie potrafiłam kazać mu odejśc, nie potrafiłam odciąć sie od niego i zamknąć drzwi. wybaczyłam, dzisiaj jesteśmy razem, to już ponad dwa lata... ale to wciąz mnie męczy i chcę, by mężczyźni mi to jakos łopatologicznie wyjaśnili:
dlaczego mnie zdradził? czy ona miała czegoś, czego nie mam ja? a skoro miała to coś, to dlaczego nie rzucił mnie dla niej? dlaczego nie zaserwował sobie masturbacji tylko sięgnął od razu po inną kobietę? czy to znaczy, że mnie nie kocha? jeden z moich znajomych powiedział po pijaku coś, w co nie mogę za bardzo uwierzyć i chcę wiedzieć co o tym myślicie...
"jedną się kocha, drugiej się pożąda"
niedawno mój partner wyjechał na kilka miesięcy do Francji. tękniłam, czekałam, byłam wierna. podtrzymywała mnie na duchu wiara w to, że on też tęskni, że czeka na nasze spotkanie. podtrzymywało mnie na duchu świadomośc, że obydwoje czujemy to samo. kiedy wrócił okazało się, że we Francji miał romans. na początku byłam wściekła, gotowałam się cała na myśl o tym, że miał kogoś oprócz mnie. później jednak poprosiłam go, by sie jakoś wytłumaczył. i powiedział mi to, co słyszy się ciągle w tych dennych amerykańskich filmach, czyli trzy rzeczy:
-ona się dla mnie nie liczy
-to nic poważnego
-niuniu, to tylko seks
kocham tego człowieka niesamowicie i naprawdę nie potrafiłam kazać mu odejśc, nie potrafiłam odciąć sie od niego i zamknąć drzwi. wybaczyłam, dzisiaj jesteśmy razem, to już ponad dwa lata... ale to wciąz mnie męczy i chcę, by mężczyźni mi to jakos łopatologicznie wyjaśnili:
dlaczego mnie zdradził? czy ona miała czegoś, czego nie mam ja? a skoro miała to coś, to dlaczego nie rzucił mnie dla niej? dlaczego nie zaserwował sobie masturbacji tylko sięgnął od razu po inną kobietę? czy to znaczy, że mnie nie kocha? jeden z moich znajomych powiedział po pijaku coś, w co nie mogę za bardzo uwierzyć i chcę wiedzieć co o tym myślicie...
"jedną się kocha, drugiej się pożąda"