Na serio, dajcie sobie spokój z tymi tantrycznymi pierdami. Jak szukaliśmy masażysty dla mojej dziewczyny, który zrobi jej masaż bez omijania miejsc intymnych, oczywiście że najpierw trafiłem na strony i ogłoszenia masaży tantrycznych. Jak poczytałem na tych stronach o przepływach energii, leczeniu czakry, tańcu węża, uwalnianiu energii, to zacząłem się obawiać czy na takim czymś nie parskniemy śmiechem.
Zacząłem też wątpić, czy owi masażyści mają cokolwiek wspólnego z masażem, tj. czy posiadają odpowiednie kwalifikacje. Jak na stronie widziałem filmik z przykładem jakiegoś masażu, to bardziej to przypomina jakieś mizianie, a nie masaż. Dodam, że te tentryczne masaże to kosztują naprawdę sporo pieniędzy, wypadałoby zatem, żeby taki ktoś naprawdę miał jakieś konkretne kwalifikacje w tym kierunku, a nie dyplomik od jakiegoś guru tego środowiska.
Ludzie kończą kilkuletnie studia na AWF, aby być dyplomowanym masażystą-rehabilitantem, znać perfekcyjnie cały układ mięśni, ścięgien, przyczepów, więc sorry na tygodniowym kursie "naprawy czakry" to się tego wszystkiego nie nauczysz.
Ja nie mówię, że takie mizianie nie może być miłe i wprowadzać w błogi stan odprężenia, po którym stymulacja stref erogennych nie może dać efektu w postaci orgazmu. Tak tak i to całe gadanie, że w masażu tantrycznym nie chodzi o orgazm, że on to jest tak przy okazji i wcale być nie musi, że tantra to tan naprawdę terapia

.
Dla mnie masaż tantryczny, to taki przefilozofowany masaż erotyczny i to na dodatek wykonany przez (najczęściej) niewykwalifikowaną osobę. Dla niektórych to może być takie usprawiedliwienie, bo jak taki żonaty facet na to pójdzie, to przecież on nie poszedł na jakiś tam masaż erotyczny (a feee) tylko on był na terapii

. A że ta terapia kończyła się masowaniem jego fiuta na koniec której wystrzelił, ale to było uwolnienie energii...to nie zdrada

.
Tiaaaa
