Dzisiaj jest moje święto i publikowaniem tego opowiadania robię sobie prezent
Ślady twoje zasypało
w śniegu całkiem się zgubiły
szukać trudno - wszędzie biało
czekać - też nad moje siły
Gdzie cię poniosło na tych saniach
co ci się stało w środku zimy
a jeszcze latem byłeś ze mną
czy w twoje życie wszedł ktoś inny?
SDM ,,Między nami tyle śniegu"
(zamiana "byłaś" na "byłeś" dokonana przez autorkę opowiadania)
Dla M
Biegła przez las, sobie dobrze znanymi ścieżkami. Była już zmęczona i głodna. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu, gdzie czekało ją posłanie i pełna miska. Był tam też Człowiek, który opatrzy poranione łapy, pogłaszcze. Po okolicy poznawała, że jest już blisko, że jeszcze chwila i będzie odpoczywać. To nic, że nie było jej kilka dni i nocy. Człowiek wybaczy. Zrozumie, że musiała się wybiegać, posprawdzać dawno nieodwiedzane miejsca. Przecież wróciła, jak zawsze. Czuła bowiem, że tam jest jej miejsce. W tym domu i przy tym Człowieku. A on w nagrodę, że znowu jest, nakarmi ją, pogłaszcze. Potem rozpali w kominku i położy przy nim posłanie dla niej, a sam usiądzie w fotelu i będzie czytał. Od czasu do czasu zagada do niej. Ona postawi uszy i będzie słuchać jego głosu. Ciepłego, czułego, dającego poczucie bezpieczeństwa.
Wreszcie zobaczyła budynek i małe schodki prowadzące wprost do drzwi. Tam się skierowała. Podeszła blisko i trąciła je pyskiem. Nic się nie stało. Drzwi nadal były zamknięte. Trąciła je jeszcze raz, już silniej. Bez zmian. Ani drgnęły. Zaczęła je drapać pazurami. Pierw jedną łapą. A kiedy i to nie poskutkowało, obiema. Nadal były zamknięte. Przysiadła zdziwiona. Postawiła uszy i zaczęła nasłuchiwać odgłosów ze środka. I tu kolejna niespodzianka. Nie usłyszała żadnego dźwięku dobiegającego zza drzwi.
Pewnie gdzieś wyszedł. Skąd mógł wiedzieć, że zjawi się akurat dzisiaj? Musi poczekać, aż wróci.
Położyła się. Bolało ją wszystko, czuła każdy mięsień. Musi odpocząć. Wyciągnęła przed siebie obolałe łapy, położyła na nich łeb i po chwili już spała. Obudziła się nad ranem, kiedy ptaki zaczęły śpiewać. Wstała i przeciągnęła się. Znów podeszła do drzwi, znów trąciła je pyskiem. Ale i tym razem nic się nie stało. Drzwi nadal nie chciały ustąpić. Nie mogła zrozumieć, co się dzieje. Jeszcze nigdy nie spotkała się z takim przyjęciem. Postanowiła obejść dom dookoła i poszukać swojej miski. Była pewna, że Człowiek gdzieś ją dla niej zostawił. Jej miskę napełnioną po brzegi smacznym pokarmem. Zeszła ze schodów i zobaczyła ją leżącą w pobliżu. Podeszła, lecz miska okazała się pusta. Położyła się obok i postanowiła czekać.
Przecież Człowiek niedługo powinien się zjawić. Nigdy nie było tak, aby zniknął i więcej nie wrócił.
Minął dzień i nadal była sama na placu przy domu. Zrezygnowana położyła się i znowu usnęła. Zbudził ją odgłos zbliżających się kroków.
Człowiek wrócił – przemknęło jej przez myśl. Już cieszyła się na to spotkanie.
Otworzyła oczy, aby go zobaczyć. Z daleka ujrzała ludzką sylwetkę, ale jakby inną, zmienioną. Nosem wciągnęła powietrze. Poczuła nieznany zapach ludzkiej istoty. Nadstawiła uszy, zjeżyła sierść. W jej stronę szedł człowiek, ale nie ten, którego znała. Obcy. Spokojnym głosem zaczął powtarzać jej imię, jednocześnie przywołując do siebie. Chociaż nadal patrzyła czujnie na Obcego, to jego łagodny głos wymawiający jej imię, zaczynał ją przekonywać do niego. Na dodatek w ręce trzymał duży kawał świeżego, pachnącego mięsa i wyraźnie chciał jej go dać. Poczekała, aż Obcy się zbliży i włoży mięso do miski. Kiedy pogłaskał ją, stale wymawiając jej imię, wstała i zaczęła jeść. Była już bardzo głodna. Poczuła, jak Obcy zakłada jej w tym czasie obrożę, a następnie przypina do niej smycz. Nie protestowała. Coraz bardziej nabierała zaufania do Obcego. Kiedy skończyła jeść, Obcy lekko szarpnął smyczą, ponownie ją zawołał. Czuła, że w tym momencie coś skończyło się w jej życiu. Człowiek, ktoś najważniejszy do tej pory, zostawił ją samą, bez opieki, jedzenia, bez bezpiecznego schronienia. Czuła się porzucona, zostawiona samej sobie. Chwilę się ociągała. Kiedy jednak poczuła ponowne szarpnięcie, ruszyła wolno. Szła obok Obcego nie oglądając się za siebie. Obcy zabrał ją do swojego domu. Zajął się nią, troszczył, czasem nawet rozpieszczał. Z czasem, wspomnienie małego domku w lesie, zaczęło się zacierać w jej głowie. Obraz Człowieka stawał się zamglony, mało czytelny. Czasem tylko budziła się z uczuciem tęsknoty za czymś nieokreślonym. Czasem cichutko popiskiwała i skomlała przez sen. Wtedy czuła na łbie czuły dotyk dłoni Obcego i słyszała, jak mówi coś do niej. To ją uspokajało i wracał spokojny sen. Znów czuła się bezpieczna. Wydawało się, że tak będzie już zawsze, że nic tego nie zmieni. Stało się jednak inaczej.
Pewnego razu Obcy zabrał ją na spacer po lesie. Kiedy przeszli już spory kawałek, Obcy zmęczony usiadł na trawie, a ona położyła obok niego. Zamknęła oczy i... jawa zaczęła mieszać się jej ze snem. Pod wpływem tak przecież doskonale jej znanych leśnych odgłosów i zapachów, zaczęły wracać wspomnienia, kiedy to razem z Człowiekiem mieszkała w chacie, w środku lasu. Znów jakby usłyszała ciepły, czuły głos, który wymawia jej imię. Znów przypomniała sobie zapach dłoni Człowieka, które z czułością głaskały jej futro, a palce przyjemnie drapały między uszami. I wtedy wróciła tęsknota za Człowiekiem. Rosła ona z każdą chwilą. W końcu stała się tak silna, że postanowiła go odnaleźć. Wstała. Chwilę się zastanawiała, jaki kierunek obrać. Kilka razy wciągnęła w nozdrza powietrze i kiedy była już pewna, w którą stronę ma się udać, ruszyła przed siebie wolnym truchtem. Obcy początkowo nie zwrócił na to uwagi. Kiedy jednak znacznie się oddaliła przywołał ją po imieniu. Nawet się nie odwróciła. Jej myśli zajmowała przemożna chęć odnalezienia miejsca, którego niemal zatarte wspomnienie ponownie ożyło. Wtedy Obcy zawołał raz jeszcze, już głośniej i bardziej zdecydowanie. I tym razem nie odwróciła się. Wprost przeciwnie. Przyśpieszyła, a jej krok stawał się coraz pewniejszy i coraz bardziej zdecydowany.
Musi odnaleźć to miejsce w lesie, gdzie stoi dom, a w nim jest Człowiek. Ta myśl opanowała ją całkowicie.
Biegła równym tempem, a nadzieja na szybkie spotkanie z Człowiekiem dodawała jej sił. Długo trwało, zanim znalazła się w znanych sobie miejscach, na znajomych ścieżkach. Wybrała jedną z nich i pewnie biegła w stronę obranego celu. Kolejnego dnia zobaczyła budynek i znów pełna nadziei wbiegła po schodkach. Trąciła pyskiem drzwi, a one ustąpiły. Znów zza nich doszedł ją znajomy zapach i odgłosy. Na fotelu obok kominka znów zobaczyła Człowieka.
Podeszła do niego blisko i położyła się obok. Wydało się jej, że nigdy nie opuszczała domku, że nigdy nie było Obcego, że to był tylko sen. Człowiek ją zauważył, pogłaskał i znów usłyszała ciepły, czuły głos. W tej chwili nie miało dla niej znaczenia, że jest zmęczona i głodna. Była w swoim bezpiecznym miejscu, a Człowiek był blisko niej. Poczuła się szczęśliwa.
Człowiek wstał, nałożył do miski. Kiedy zjadła, usiadła obok Człowieka, położyła łeb na jego kolana i wpatrywała się uważnie w jego twarz. Chciała opowiedzieć Człowiekowi wszystko, co działo się z nią od czasu, kiedy byli ostatnio razem. O tym, jak go szukała, jak przyszedł Obcy i zabrał ją ze sobą, jak się nią zaopiekował, jak bardzo zatęskniła za Człowiekiem, że aż musiała opuścić Obcego i odnaleźć dom. I na koniec o tym, jak teraz, kiedy znowu jest tu z nim, jest szczęśliwa. Ale nie znała języka Człowieka i nie mogła mu tego wszystkiego opowiedzieć. I kiedy tak się wpatrywała w twarz, zobaczyła w jego oczach smutek, a nie radość, jak to bywało dotychczas.
Człowiek wpatrywał się w nią uważnie, a po chwili zaczął do niej mówić. Mówił głosem spokojnym, ciepłym, ale ona wyczuwała, że stało się i nadal dzieje się coś złego. Nie domyślała się, że pyta ją, dlaczego uciekła od Obcego. Kogoś, kto obiecał dobrze się nią zająć, kogoś zaufanego. Nie rozumiała, że tłumaczy jej, dlaczego nie mogą być dłużej razem. Nie wiedziała też, że za chwilę...
Nagle drzwi się otworzyły i stanęło w nich dwoje ludzi. Kobieta i Nowy. Kobietę widziała już kilka razy wcześniej, kiedy przyjeżdżała z wizytą do Człowieka. Nie polubiły się. Kobieta najczęściej mówiła podniesionym głosem, kiedy podczas rozmowy zerkała w jej stronę, jakby to właśnie jej dotyczyła ta część rozmowy. Czule przywitała się z Człowiekiem i mówiła coś długo, patrząc to na nią, to na Nowego. Znowu głos Kobiety wskazywał zdenerwowanie. Wyraźnie do czegoś go przekonywała. Człowiek kiwał głową na znak, że rozumie, co Kobieta do niego mówi i wyraźnie się z nią zgadzał. Na koniec cała czwórka wyszła przed dom. Tu Człowiek kucnął obok niej, głaskał ją po łbie, drapał za uszami i znów mówił do niej ciepło i czule, a ona znów wyczuwała wielki smutek w jego głosie. Czuła, że w tej chwili dzieje się coś niezwykłego. Możliwe, że nawet ważą się jej losy.
Nowy otworzył drzwi samochodu, wsiadł do niego, a następnie uruchomił silnik.
Człowiek, trzymając za obrożę, wprowadził ją do samochodu i zamknął za nią drzwi. Zrozumiała, że chce, aby pojechała z Nowym, a wszystko to, co działo się jeszcze chwilę temu, było pożegnaniem. Chciała spróbować otworzyć drzwi, wyskoczyć, stanąć przy nogach Człowieka, poczuć ciepło jego dłoni na łbie. Jednak wzrok Człowieka powstrzymał ją przed tym. Wyczytała w tym spojrzeniu, że życzy sobie, aby została tam gdzie jest, aby się temu nie sprzeciwiała. Człowiek tego żądał, a ona winna była mu posłuszeństwo! Samochód ruszył, a ona patrzyła za siebie przez okno, nie rozumiejąc, dlaczego tak się stało, jednocześnie zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś dane jej będzie spotkać Człowieka.
Ślady twoje zasypało
w śniegu całkiem się zgubiły
szukać trudno - wszędzie biało
czekać - też nad moje siły
Gdzie cię poniosło na tych saniach
co ci się stało w środku zimy
a jeszcze latem byłeś ze mną
czy w twoje życie wszedł ktoś inny?
SDM ,,Między nami tyle śniegu"
(zamiana "byłaś" na "byłeś" dokonana przez autorkę opowiadania)
Dla M
Biegła przez las, sobie dobrze znanymi ścieżkami. Była już zmęczona i głodna. Chciała jak najszybciej dotrzeć do domu, gdzie czekało ją posłanie i pełna miska. Był tam też Człowiek, który opatrzy poranione łapy, pogłaszcze. Po okolicy poznawała, że jest już blisko, że jeszcze chwila i będzie odpoczywać. To nic, że nie było jej kilka dni i nocy. Człowiek wybaczy. Zrozumie, że musiała się wybiegać, posprawdzać dawno nieodwiedzane miejsca. Przecież wróciła, jak zawsze. Czuła bowiem, że tam jest jej miejsce. W tym domu i przy tym Człowieku. A on w nagrodę, że znowu jest, nakarmi ją, pogłaszcze. Potem rozpali w kominku i położy przy nim posłanie dla niej, a sam usiądzie w fotelu i będzie czytał. Od czasu do czasu zagada do niej. Ona postawi uszy i będzie słuchać jego głosu. Ciepłego, czułego, dającego poczucie bezpieczeństwa.
Wreszcie zobaczyła budynek i małe schodki prowadzące wprost do drzwi. Tam się skierowała. Podeszła blisko i trąciła je pyskiem. Nic się nie stało. Drzwi nadal były zamknięte. Trąciła je jeszcze raz, już silniej. Bez zmian. Ani drgnęły. Zaczęła je drapać pazurami. Pierw jedną łapą. A kiedy i to nie poskutkowało, obiema. Nadal były zamknięte. Przysiadła zdziwiona. Postawiła uszy i zaczęła nasłuchiwać odgłosów ze środka. I tu kolejna niespodzianka. Nie usłyszała żadnego dźwięku dobiegającego zza drzwi.
Pewnie gdzieś wyszedł. Skąd mógł wiedzieć, że zjawi się akurat dzisiaj? Musi poczekać, aż wróci.
Położyła się. Bolało ją wszystko, czuła każdy mięsień. Musi odpocząć. Wyciągnęła przed siebie obolałe łapy, położyła na nich łeb i po chwili już spała. Obudziła się nad ranem, kiedy ptaki zaczęły śpiewać. Wstała i przeciągnęła się. Znów podeszła do drzwi, znów trąciła je pyskiem. Ale i tym razem nic się nie stało. Drzwi nadal nie chciały ustąpić. Nie mogła zrozumieć, co się dzieje. Jeszcze nigdy nie spotkała się z takim przyjęciem. Postanowiła obejść dom dookoła i poszukać swojej miski. Była pewna, że Człowiek gdzieś ją dla niej zostawił. Jej miskę napełnioną po brzegi smacznym pokarmem. Zeszła ze schodów i zobaczyła ją leżącą w pobliżu. Podeszła, lecz miska okazała się pusta. Położyła się obok i postanowiła czekać.
Przecież Człowiek niedługo powinien się zjawić. Nigdy nie było tak, aby zniknął i więcej nie wrócił.
Minął dzień i nadal była sama na placu przy domu. Zrezygnowana położyła się i znowu usnęła. Zbudził ją odgłos zbliżających się kroków.
Człowiek wrócił – przemknęło jej przez myśl. Już cieszyła się na to spotkanie.
Otworzyła oczy, aby go zobaczyć. Z daleka ujrzała ludzką sylwetkę, ale jakby inną, zmienioną. Nosem wciągnęła powietrze. Poczuła nieznany zapach ludzkiej istoty. Nadstawiła uszy, zjeżyła sierść. W jej stronę szedł człowiek, ale nie ten, którego znała. Obcy. Spokojnym głosem zaczął powtarzać jej imię, jednocześnie przywołując do siebie. Chociaż nadal patrzyła czujnie na Obcego, to jego łagodny głos wymawiający jej imię, zaczynał ją przekonywać do niego. Na dodatek w ręce trzymał duży kawał świeżego, pachnącego mięsa i wyraźnie chciał jej go dać. Poczekała, aż Obcy się zbliży i włoży mięso do miski. Kiedy pogłaskał ją, stale wymawiając jej imię, wstała i zaczęła jeść. Była już bardzo głodna. Poczuła, jak Obcy zakłada jej w tym czasie obrożę, a następnie przypina do niej smycz. Nie protestowała. Coraz bardziej nabierała zaufania do Obcego. Kiedy skończyła jeść, Obcy lekko szarpnął smyczą, ponownie ją zawołał. Czuła, że w tym momencie coś skończyło się w jej życiu. Człowiek, ktoś najważniejszy do tej pory, zostawił ją samą, bez opieki, jedzenia, bez bezpiecznego schronienia. Czuła się porzucona, zostawiona samej sobie. Chwilę się ociągała. Kiedy jednak poczuła ponowne szarpnięcie, ruszyła wolno. Szła obok Obcego nie oglądając się za siebie. Obcy zabrał ją do swojego domu. Zajął się nią, troszczył, czasem nawet rozpieszczał. Z czasem, wspomnienie małego domku w lesie, zaczęło się zacierać w jej głowie. Obraz Człowieka stawał się zamglony, mało czytelny. Czasem tylko budziła się z uczuciem tęsknoty za czymś nieokreślonym. Czasem cichutko popiskiwała i skomlała przez sen. Wtedy czuła na łbie czuły dotyk dłoni Obcego i słyszała, jak mówi coś do niej. To ją uspokajało i wracał spokojny sen. Znów czuła się bezpieczna. Wydawało się, że tak będzie już zawsze, że nic tego nie zmieni. Stało się jednak inaczej.
Pewnego razu Obcy zabrał ją na spacer po lesie. Kiedy przeszli już spory kawałek, Obcy zmęczony usiadł na trawie, a ona położyła obok niego. Zamknęła oczy i... jawa zaczęła mieszać się jej ze snem. Pod wpływem tak przecież doskonale jej znanych leśnych odgłosów i zapachów, zaczęły wracać wspomnienia, kiedy to razem z Człowiekiem mieszkała w chacie, w środku lasu. Znów jakby usłyszała ciepły, czuły głos, który wymawia jej imię. Znów przypomniała sobie zapach dłoni Człowieka, które z czułością głaskały jej futro, a palce przyjemnie drapały między uszami. I wtedy wróciła tęsknota za Człowiekiem. Rosła ona z każdą chwilą. W końcu stała się tak silna, że postanowiła go odnaleźć. Wstała. Chwilę się zastanawiała, jaki kierunek obrać. Kilka razy wciągnęła w nozdrza powietrze i kiedy była już pewna, w którą stronę ma się udać, ruszyła przed siebie wolnym truchtem. Obcy początkowo nie zwrócił na to uwagi. Kiedy jednak znacznie się oddaliła przywołał ją po imieniu. Nawet się nie odwróciła. Jej myśli zajmowała przemożna chęć odnalezienia miejsca, którego niemal zatarte wspomnienie ponownie ożyło. Wtedy Obcy zawołał raz jeszcze, już głośniej i bardziej zdecydowanie. I tym razem nie odwróciła się. Wprost przeciwnie. Przyśpieszyła, a jej krok stawał się coraz pewniejszy i coraz bardziej zdecydowany.
Musi odnaleźć to miejsce w lesie, gdzie stoi dom, a w nim jest Człowiek. Ta myśl opanowała ją całkowicie.
Biegła równym tempem, a nadzieja na szybkie spotkanie z Człowiekiem dodawała jej sił. Długo trwało, zanim znalazła się w znanych sobie miejscach, na znajomych ścieżkach. Wybrała jedną z nich i pewnie biegła w stronę obranego celu. Kolejnego dnia zobaczyła budynek i znów pełna nadziei wbiegła po schodkach. Trąciła pyskiem drzwi, a one ustąpiły. Znów zza nich doszedł ją znajomy zapach i odgłosy. Na fotelu obok kominka znów zobaczyła Człowieka.
Podeszła do niego blisko i położyła się obok. Wydało się jej, że nigdy nie opuszczała domku, że nigdy nie było Obcego, że to był tylko sen. Człowiek ją zauważył, pogłaskał i znów usłyszała ciepły, czuły głos. W tej chwili nie miało dla niej znaczenia, że jest zmęczona i głodna. Była w swoim bezpiecznym miejscu, a Człowiek był blisko niej. Poczuła się szczęśliwa.
Człowiek wstał, nałożył do miski. Kiedy zjadła, usiadła obok Człowieka, położyła łeb na jego kolana i wpatrywała się uważnie w jego twarz. Chciała opowiedzieć Człowiekowi wszystko, co działo się z nią od czasu, kiedy byli ostatnio razem. O tym, jak go szukała, jak przyszedł Obcy i zabrał ją ze sobą, jak się nią zaopiekował, jak bardzo zatęskniła za Człowiekiem, że aż musiała opuścić Obcego i odnaleźć dom. I na koniec o tym, jak teraz, kiedy znowu jest tu z nim, jest szczęśliwa. Ale nie znała języka Człowieka i nie mogła mu tego wszystkiego opowiedzieć. I kiedy tak się wpatrywała w twarz, zobaczyła w jego oczach smutek, a nie radość, jak to bywało dotychczas.
Człowiek wpatrywał się w nią uważnie, a po chwili zaczął do niej mówić. Mówił głosem spokojnym, ciepłym, ale ona wyczuwała, że stało się i nadal dzieje się coś złego. Nie domyślała się, że pyta ją, dlaczego uciekła od Obcego. Kogoś, kto obiecał dobrze się nią zająć, kogoś zaufanego. Nie rozumiała, że tłumaczy jej, dlaczego nie mogą być dłużej razem. Nie wiedziała też, że za chwilę...
Nagle drzwi się otworzyły i stanęło w nich dwoje ludzi. Kobieta i Nowy. Kobietę widziała już kilka razy wcześniej, kiedy przyjeżdżała z wizytą do Człowieka. Nie polubiły się. Kobieta najczęściej mówiła podniesionym głosem, kiedy podczas rozmowy zerkała w jej stronę, jakby to właśnie jej dotyczyła ta część rozmowy. Czule przywitała się z Człowiekiem i mówiła coś długo, patrząc to na nią, to na Nowego. Znowu głos Kobiety wskazywał zdenerwowanie. Wyraźnie do czegoś go przekonywała. Człowiek kiwał głową na znak, że rozumie, co Kobieta do niego mówi i wyraźnie się z nią zgadzał. Na koniec cała czwórka wyszła przed dom. Tu Człowiek kucnął obok niej, głaskał ją po łbie, drapał za uszami i znów mówił do niej ciepło i czule, a ona znów wyczuwała wielki smutek w jego głosie. Czuła, że w tej chwili dzieje się coś niezwykłego. Możliwe, że nawet ważą się jej losy.
Nowy otworzył drzwi samochodu, wsiadł do niego, a następnie uruchomił silnik.
Człowiek, trzymając za obrożę, wprowadził ją do samochodu i zamknął za nią drzwi. Zrozumiała, że chce, aby pojechała z Nowym, a wszystko to, co działo się jeszcze chwilę temu, było pożegnaniem. Chciała spróbować otworzyć drzwi, wyskoczyć, stanąć przy nogach Człowieka, poczuć ciepło jego dłoni na łbie. Jednak wzrok Człowieka powstrzymał ją przed tym. Wyczytała w tym spojrzeniu, że życzy sobie, aby została tam gdzie jest, aby się temu nie sprzeciwiała. Człowiek tego żądał, a ona winna była mu posłuszeństwo! Samochód ruszył, a ona patrzyła za siebie przez okno, nie rozumiejąc, dlaczego tak się stało, jednocześnie zastanawiając się, czy jeszcze kiedyś dane jej będzie spotkać Człowieka.