Witam wszystkich. To mój pierwszy post na forum - rzeczy, które ostatnio chodzą mi po głowie są tak nietypowe, że postanowiłam się wreszcie gdzieś uzewnętrznić, żeby nie zwariować. Jeśli umieściłam go w złym dziale, przepraszam i proszę o przeniesienie.
Do rzeczy - odkąd pamiętam zawsze pociągały mnie zabawy w klimatach BDSM, ale zawsze z zaufanym partnerem na poziomie, bez wulgarnych wyzwisk itd. Nigdy nie fantazjowałam o seksie z nieznajomym, byciu zgwałconą w ciemnej uliczce czy coś. Nie podobały mi się też pomysły takie jak cyberseks, kamerki, robienie sobie rozbieranych zdjęć (nie mam nic przeciwko osobom, które to robią, po prostu nie moja bajka).
Aż niedawno urodziła mi się w głowie taka fantazja: zaczynam pracę w miejscu, które w swojej naturze jest lekko erotyczne, ale nie jako prostytutka czy striptizerka, tylko np. ekspedientka w sex-shopie, barmanka w klubie nocnym, recepcjonistka w salonie masażu erotycznego. Okazuje się, że szefostwo wyznaje zasadę "klient nasz pan" bez względu na zachowanie klienta i muszę być miła i profesjonalna nawet, jeśli klient mnie obraża, obmacuje czy cokolwiek.
Przykładowa scena: stoję za ladą w sex-shopie ubrana "grzecznie" biurowo (jasna koszula, czarna spódnica za kolano, szpilki 5 cm, marynarka), przychodzi klient, rzuca na ladę dychę z tekstem "no dziwko, zrobisz mi teraz loda, akurat tyle jesteś warta", a ja muszę z uśmiechem na ustach odpowiedzieć: "bardzo mi przykro, ale nie jestem uprawniona do świadczenia tego typu usług w miejscu pracy, więc nie mogę przyjąć pańskiej hojnej oferty; zapraszam do zapoznania się z asortymentem sklepu, z pewnością znajdzie pan coś, co sprawi panu przyjemność", niezadowolony klient wyzywa mnie i zaczyna oglądać jednocześnie towar, komentuje, jak wyglądałabym w wystawionej na sprzedaż bieliźnie, albo który knebel wsadziłby mi w usta, a ja cały czas muszę się uśmiechać, dziękować za jego zainteresowanie ofertą sklepu, odpowiadać na pytania o towar, na zaczepki reagować w pełni profesjonalnymi odpowiedziami w stylu "niezmiernie mi przykro, ale zgodnie z polityką firmy pracownice sklepu nie świadczą usług erotycznych klientom", "liczę, że mimo to będzie pan zadowolony z zakupów w naszym sklepie" itp. Na koniec klient nic nie kupuje i wychodzi mówiąc, że zwali sobie wieczorem wyobrażając sobie, że mnie posuwa, a ja na to muszę odpowiedzieć: "zapraszamy ponownie, mam nadzieję, że następnym razem będzie pan bardziej zadowolony z naszej oferty, do widzenia, życzę udanego wieczoru".
Podobne fantazje zaczęły mi przychodzić do głowy jakieś półtora tygodnia temu i są coraz bardziej natrętne, do tego stopnia, że zaczęłam szukać jakiejś realizowalnej namiastki.
I przyszło mi do głowy, że mogłabym anonimowo prowadzić coś w rodzaju internetowej infolinii. Najpierw myślałam po prostu o odbieraniu telefonu i grzecznym odpowiadaniu w powyższym duchu ("dziękuję za zainteresowanie, niestety nie mogę przystać na tę propozycję" itd.), w razie możliwości spełniając nieerotyczne lub pół-erotyczne życzenia dzwoniących (np. sprawdzić rozkład jazdy pociągów na jakiejś trasie lub listę ostatnich filmów pornograficznych z udziałem jakiejś konkretnej aktorki). Potem przyszło mi do głowy, że mogłabym wyszukiwać dla zainteresowanych materiały erotyczne w internecie (np. "klient" życzy sobie film pornograficzny z cycatą nastolatką i głębokim gardłem, na co najmniej 15 minut, a ja odpowiedni film muszę znaleźć, wysłać mu link, podziękować mu za zainteresowanie, przeprosić za długi czas oczekiwania, wyrazić nadzieję, że skorzysta ponownie z mojej usługi i życzyć mu udanego wieczoru). Opcjami byłaby obsługa na żywo co jakiś czas (kiedy mam czas i komputer) przez jakiś komunikator lub zamówienia (np. e-mailem). Mogłabym wyszukiwać filmy, zdjęcia, opowiadania, tapety, przesyłać linki do filmów online lub przygotowywać dla klienta paczki do pobrania i wrzucać na jakiś serwis hostingowy. Umiem trochę obsługiwać GIMPa, więc mogłabym też np. przygotować tapetę pod konkretną rozdzielczość ekranu klienta według jego życzenia. Musiałabym cały czas mówić/pisać do klientów profesjonalnie, uprzejmie, bez błędów gramatycznych, pisać tylko poprawnie (wielkie litery, znaki interpunkcyjne itd.), bez względu na to, jak klient się zachowuje (poza jakimiś skrajnymi przypadkami). Miałabym jakieś standardy obsługi, np. ile czasu klient może czekać na "realizację zamówienia", ile czasu może czekać na jakąkolwiek wiadomość ode mnie (np. "Dziękuję za zainteresowanie moją ofertą, zgodnie ze standardami otrzyma Pan link do filmu spełniającego Pańskie oczekiwania powinien otrzymać Pan w ciągu 10 minut od teraz. Proszę o chwilę cierpliwości") po tym, jak sam cokolwiek napisze, konieczność odpowiedzi na każdą wiadomość od klienta, choćby to było "pospiesz się głupia szmato".
Boję się dwóch rzeczy - kompletnego braku zainteresowania i nadmiernego zainteresowania i zalania spamem. Poza tym, nie wiem, czy odważyłabym się na rozmowę głosową.
No i przede wszystkim, zastanawiam się - co ze mną jest nie tak, że podobny pomysł zupełnie sam ułożył mi się w głowie...?! Zastanawiam się, czy nie mam jakichś problemów psychiatrycznych...
Do rzeczy - odkąd pamiętam zawsze pociągały mnie zabawy w klimatach BDSM, ale zawsze z zaufanym partnerem na poziomie, bez wulgarnych wyzwisk itd. Nigdy nie fantazjowałam o seksie z nieznajomym, byciu zgwałconą w ciemnej uliczce czy coś. Nie podobały mi się też pomysły takie jak cyberseks, kamerki, robienie sobie rozbieranych zdjęć (nie mam nic przeciwko osobom, które to robią, po prostu nie moja bajka).
Aż niedawno urodziła mi się w głowie taka fantazja: zaczynam pracę w miejscu, które w swojej naturze jest lekko erotyczne, ale nie jako prostytutka czy striptizerka, tylko np. ekspedientka w sex-shopie, barmanka w klubie nocnym, recepcjonistka w salonie masażu erotycznego. Okazuje się, że szefostwo wyznaje zasadę "klient nasz pan" bez względu na zachowanie klienta i muszę być miła i profesjonalna nawet, jeśli klient mnie obraża, obmacuje czy cokolwiek.
Przykładowa scena: stoję za ladą w sex-shopie ubrana "grzecznie" biurowo (jasna koszula, czarna spódnica za kolano, szpilki 5 cm, marynarka), przychodzi klient, rzuca na ladę dychę z tekstem "no dziwko, zrobisz mi teraz loda, akurat tyle jesteś warta", a ja muszę z uśmiechem na ustach odpowiedzieć: "bardzo mi przykro, ale nie jestem uprawniona do świadczenia tego typu usług w miejscu pracy, więc nie mogę przyjąć pańskiej hojnej oferty; zapraszam do zapoznania się z asortymentem sklepu, z pewnością znajdzie pan coś, co sprawi panu przyjemność", niezadowolony klient wyzywa mnie i zaczyna oglądać jednocześnie towar, komentuje, jak wyglądałabym w wystawionej na sprzedaż bieliźnie, albo który knebel wsadziłby mi w usta, a ja cały czas muszę się uśmiechać, dziękować za jego zainteresowanie ofertą sklepu, odpowiadać na pytania o towar, na zaczepki reagować w pełni profesjonalnymi odpowiedziami w stylu "niezmiernie mi przykro, ale zgodnie z polityką firmy pracownice sklepu nie świadczą usług erotycznych klientom", "liczę, że mimo to będzie pan zadowolony z zakupów w naszym sklepie" itp. Na koniec klient nic nie kupuje i wychodzi mówiąc, że zwali sobie wieczorem wyobrażając sobie, że mnie posuwa, a ja na to muszę odpowiedzieć: "zapraszamy ponownie, mam nadzieję, że następnym razem będzie pan bardziej zadowolony z naszej oferty, do widzenia, życzę udanego wieczoru".
Podobne fantazje zaczęły mi przychodzić do głowy jakieś półtora tygodnia temu i są coraz bardziej natrętne, do tego stopnia, że zaczęłam szukać jakiejś realizowalnej namiastki.
I przyszło mi do głowy, że mogłabym anonimowo prowadzić coś w rodzaju internetowej infolinii. Najpierw myślałam po prostu o odbieraniu telefonu i grzecznym odpowiadaniu w powyższym duchu ("dziękuję za zainteresowanie, niestety nie mogę przystać na tę propozycję" itd.), w razie możliwości spełniając nieerotyczne lub pół-erotyczne życzenia dzwoniących (np. sprawdzić rozkład jazdy pociągów na jakiejś trasie lub listę ostatnich filmów pornograficznych z udziałem jakiejś konkretnej aktorki). Potem przyszło mi do głowy, że mogłabym wyszukiwać dla zainteresowanych materiały erotyczne w internecie (np. "klient" życzy sobie film pornograficzny z cycatą nastolatką i głębokim gardłem, na co najmniej 15 minut, a ja odpowiedni film muszę znaleźć, wysłać mu link, podziękować mu za zainteresowanie, przeprosić za długi czas oczekiwania, wyrazić nadzieję, że skorzysta ponownie z mojej usługi i życzyć mu udanego wieczoru). Opcjami byłaby obsługa na żywo co jakiś czas (kiedy mam czas i komputer) przez jakiś komunikator lub zamówienia (np. e-mailem). Mogłabym wyszukiwać filmy, zdjęcia, opowiadania, tapety, przesyłać linki do filmów online lub przygotowywać dla klienta paczki do pobrania i wrzucać na jakiś serwis hostingowy. Umiem trochę obsługiwać GIMPa, więc mogłabym też np. przygotować tapetę pod konkretną rozdzielczość ekranu klienta według jego życzenia. Musiałabym cały czas mówić/pisać do klientów profesjonalnie, uprzejmie, bez błędów gramatycznych, pisać tylko poprawnie (wielkie litery, znaki interpunkcyjne itd.), bez względu na to, jak klient się zachowuje (poza jakimiś skrajnymi przypadkami). Miałabym jakieś standardy obsługi, np. ile czasu klient może czekać na "realizację zamówienia", ile czasu może czekać na jakąkolwiek wiadomość ode mnie (np. "Dziękuję za zainteresowanie moją ofertą, zgodnie ze standardami otrzyma Pan link do filmu spełniającego Pańskie oczekiwania powinien otrzymać Pan w ciągu 10 minut od teraz. Proszę o chwilę cierpliwości") po tym, jak sam cokolwiek napisze, konieczność odpowiedzi na każdą wiadomość od klienta, choćby to było "pospiesz się głupia szmato".
Boję się dwóch rzeczy - kompletnego braku zainteresowania i nadmiernego zainteresowania i zalania spamem. Poza tym, nie wiem, czy odważyłabym się na rozmowę głosową.
No i przede wszystkim, zastanawiam się - co ze mną jest nie tak, że podobny pomysł zupełnie sam ułożył mi się w głowie...?! Zastanawiam się, czy nie mam jakichś problemów psychiatrycznych...