Moja Ukochana niedługo urodzi naszego potomka. A ja zupełnie nie wiem jak się zachowywać. W internecie jest mnóstwo o rodzicielstwie, ale nigdzie nie ma porad skierowanych bezpośrednio do przyszłych ojców. Prasa również jest dla nas obojętna.
Chciałbym, żeby moje Kochanie czuło się dobrze, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Czytam ile się da na temat ciąży, porodów i wychowywania maluchów. Niestety nadal czuję się nieprzygotowany. Okazując jej swój stres oraz zmartwienie jej stanem (złym samopoczuciem) mogę ją tylko jeszcze bardziej zdołować. Dnia rozwiązania boje się chyba bardziej od niej. Nie chce patrzeć jak cierpi...Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że zostawiam ją samą na sali. Od pewnego czasu czytam blog swieżo upieczonego ojca, jego sprawozdanie z porodu itp. Głupio się przyznać, ale chce mi się płakać jak widzę jakie to ciężkie dla kobiet. A jeśli w tej sytuacji znajdzie się moja Najsłodsza...Oszaleje z bezradności. Chce pomóc, a nie przeszkadzać. Nie denerwować jej, nie plątać się pod nogami, nie martwić. Obawiam się, że mi to nie wyjdzie.
Szalenie cieszę się, że będziemy mieli dziecko. Chciałbym móc przelać część, a najlepiej całe przykrości z tym związane na siebie. A czuję się jak bezużyteczny szkodnik.
Mam nadzieję, że na forum znajdzie się jakiś ojciec, albo ktoś, kto będzie w stanie powiedzieć mi jak się zachowywać w tych cudownych, ale jednocześnie ciężkich momentach. A może jakaś Pani opowie jak chciałaby żeby zachowywał się jej partner? Może znacie tytuły jakiś książek czy portali na ten temat? Takich typowo dla facetów...
Rozmawiałem już o tym z Nią, ale czuję (i wiem), że nie jestem idealny i nie potrafię jej pomóc. Pomimo tego, że ona mówi inaczej.
Co mam robić?
Chciałbym, żeby moje Kochanie czuło się dobrze, zarówno psychicznie jak i fizycznie. Czytam ile się da na temat ciąży, porodów i wychowywania maluchów. Niestety nadal czuję się nieprzygotowany. Okazując jej swój stres oraz zmartwienie jej stanem (złym samopoczuciem) mogę ją tylko jeszcze bardziej zdołować. Dnia rozwiązania boje się chyba bardziej od niej. Nie chce patrzeć jak cierpi...Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że zostawiam ją samą na sali. Od pewnego czasu czytam blog swieżo upieczonego ojca, jego sprawozdanie z porodu itp. Głupio się przyznać, ale chce mi się płakać jak widzę jakie to ciężkie dla kobiet. A jeśli w tej sytuacji znajdzie się moja Najsłodsza...Oszaleje z bezradności. Chce pomóc, a nie przeszkadzać. Nie denerwować jej, nie plątać się pod nogami, nie martwić. Obawiam się, że mi to nie wyjdzie.
Szalenie cieszę się, że będziemy mieli dziecko. Chciałbym móc przelać część, a najlepiej całe przykrości z tym związane na siebie. A czuję się jak bezużyteczny szkodnik.
Mam nadzieję, że na forum znajdzie się jakiś ojciec, albo ktoś, kto będzie w stanie powiedzieć mi jak się zachowywać w tych cudownych, ale jednocześnie ciężkich momentach. A może jakaś Pani opowie jak chciałaby żeby zachowywał się jej partner? Może znacie tytuły jakiś książek czy portali na ten temat? Takich typowo dla facetów...
Rozmawiałem już o tym z Nią, ale czuję (i wiem), że nie jestem idealny i nie potrafię jej pomóc. Pomimo tego, że ona mówi inaczej.
Co mam robić?