Problem nie tkwi w tym do czego kobiety przyznają się, że chcą tylko w tym jak zostaną zachęcone do czegoś nowego. Gdyby nie to, dalej oficjalnie byłybyśmy za seksem na misjonarza, pod kołdrą, przy zgaszonym świetle.
Mnie by obłędnie zachęciły wyuzdane słowa faceta, wypowiedziane namietnym szeptem do ucha, na przyklad w kinie lub w knajpie,
chocby takie:
- Jak wrócimy do domu, to obiecuję ci, że cię przełożę przez oparcie fotela, wypiętą bezwstydnie przede mną...
Nie bedę się z tobą cackał, szybko wejdę w ciebie od tyłu, aż do końca, i poczujesz mnie bardzo głęboko. Tam będę cały tylko twój, tylko dla ciebie. Obiecuję ci, że będę cię brał tak długo i mocno, że aż będziesz błagać o litość. Bo zapamietaj sobie, że tylko ciebie pragnę i że muszę cię zaraz mieć, bo należysz tyko do mnie...