Oryginalny tytuł: The Christmas Shoes
Autor: YoungSub13
Język oryginału: angielski
Publikacja źródłowa: Literotica, 22.11.2023
© YoungSub13
Tłumaczenie na język polski i publikacja na SexForum za zgodą autora.
Był grudzień i lał deszcz. Zimny deszcz. Temperatura wynosiła około zera i gdyby było o kilka stopni chłodniej, padałby śnieg. Krople rozpryskiwały się na moim parasolu i wpadały wszędzie, byłem przemoczony, marzyłem tylko o gorącej filiżance kawy i suchych ubraniach czekających na mnie w domu. Przeklinałem siebie za to, że nie wziąłem taksówki lub nie zadzwoniłem po Ubera, ale kiedy wychodziłem z biura, deszcz nie był tak silny, a do domu nie mam daleko.
Wokół znajdowały się świąteczne dekoracje, miasto zasypane było kolorowymi migoczącymi światełkami, girlandami i kokardami, zdjęciami Świętego Mikołaja i przystrojonymi drzewkami. Ogarniał mnie uroczysty nastrój, ponieważ właśnie miał miejsce coroczny świąteczny lunch z wymianą prezentów. Niektórzy traktowali to poważnie, podczas gdy inni dawali bardziej żartobliwe prezenty. Ja podarowałem butelkę wina, wybraną przez szefa działu HR, a wylosowałem kartę podarunkową do lokalnego sex-shopu, którą przyniósł chyba informatyk. Była anonimowym prezentem, więc tak naprawdę nie mam pojęcia, kim był ten zboczeniec z poczuciem humoru. Nie planowałem jednak z niej skorzystać, to nie był mój typ sklepu. Może zachowam ją na przyszłoroczną wymianę prezentów? Byłoby to uosobieniem ironii, kujonowaty, spięty księgowy firmy dający kartę do sex-shopu na świąteczną wymianę prezentów. Firma przekazała również każdemu kartę podarunkową Amazon o wartości 50 dolarów i już nie mogłem się doczekać zakupu kilku książek dla siebie.
Pogrążony w myślach, bezwiednie szedłem do domu, zastanawiając się nad kontrastem między moim świątecznym nastrojem a nędzną pogodą, gdy kątem oka dostrzegłem kobietę trzymającą przemiękły kawałek kartonu z odręcznym napisem. Słowa były rozmazane od deszczu, ale mogłem odczytać przesłanie.
„Potrzebuję pieniędzy na buty robocze. Proszę o pomoc. Wesołych Świąt”.
Zwykle nie pomagam ludziom żebrzącym o pieniądze za pomocą tabliczek, ale teraz poczułem przypływ hojności. Chyba zrobiło mi się żal tej kobiety, bo stała w deszczu, przemoczonym ubraniu i prosiła o pieniądze na buty do pracy. Wyjąłem z kieszeni kartę podarunkową Amazon i wręczyłem kobiecie.
– Mam nadzieję, że to pomoże... Wesołych Świąt.
Jej oczy rozbłysły na ten, jak mi się wydawało, prosty gest.
– Och, dziękuję panu, na pewno tak będzie. Dziękuję bardzo.
Kilka ostatnich przecznic minąłem z uśmiechem na twarzy. Max, portier w moim budynku, zauważył ten uśmiech, gdy otwierał mi drzwi. Wjechałem na dwudzieste drugie piętro. Wchodząc do mieszkania, próbowałem rozstrzygnąć, czy najpierw zrobić sobie kawę, czy przebrać się w dresy i T-shirt. Suche ubrania wygrały. Opróżniłem kieszenie spodni khaki, wrzucając je do kosza. Coś czarno-żółtego przykuło moją uwagę wśród portfela, kluczy i iPhone'a.... – była to karta podarunkowa Amazon. Serce mi zamarło, a mój dobry uczynek zniweczyła myśl, co ta kobieta musiała sobie pomyśleć, jakim jestem dupkiem. To był oczywiście zupełny przypadek, padało, w kieszeni miałem dwie karty podarunkowe i musiałem dać jej tę do sex-shopu. Wydawała się jednak taka szczęśliwa. Może po prostu była uprzejma, że cokolwiek dostała? Musiałem to naprawić, więc ubrałem się, wziąłem właściwą kartę podarunkową i pobiegłem kilka przecznic z powrotem do miejsca, w którym widziałem kobietę. Zastanawiałem się, co jej powiem. Pokorne przeprosiny i wręczenie właściwej karty podarunkowej, a następnie powrót do domu. Nie było jej jednak nigdzie w zasięgu wzroku. Zapytałem policjanta, czy widział ostatnio kobietę trzymającą tabliczkę z prośbą o pieniądze.
– W całym mieście, przykro mi kolego.
Nie okazał się pomocny, za to zauważyłem przemoczony kawałek kartonu z czarnymi rozmazanymi literami, wystający z kosza na śmieci. To był ten kartonik. Miałem nadzieję, że ktoś jej pomógł i że się nie poddała. Wracałem do domu w mniej radosnym nastroju i Max też to spostrzegł. Pojechałem windą do siebie i zrazu nie dostrzegłem małych, mokrych śladów butów przed moimi drzwiami, gdy je otwierałem. Śladów butów na wysokim obcasie. Poszedłem zaparzyć kawę, gdy wydało mi się, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu.
– Halo... jest tu ktoś? – zawołałem bez efektu.
Wszedłem do salonu, włączyłem lampę i ujrzałem na kanapie skąpo odzianą kobietę. Aż odskoczyłem ze zdziwienia.
– Kim jesteś? Jak się tu dostałaś? Dzwonię na policję!
Zamierzałem chwycić komórkę, ale ona szybko mnie dopadła. Była bardzo silna i nim się zorientowałem, leżałem na podłodze w salonie skrępowany kajdankami i linami.
– Bierz, co chcesz, tylko proszę, nie rób mi krzywdy – poprosiłem.
– Bez obawy, nie zrobię ci krzywdy. Chociaż technicznie to nieprawda, ale jestem tu, by ci podziękować.
– Podziękować?
Tajemnicza kobieta zauważyła, że jestem zdezorientowany.
– Nie pamiętasz mnie? – zapytała, podchodząc. Jej czarne szpilki znalazły się centymetry od mojej twarzy. – Spójrz na te piękne buty do pracy, które udało mi się kupić dzięki karcie podarunkowej, którą mi dałeś. – Klasnęła w dłonie z radości. – Mogłam kupić podobną parę na Amazonie, ale dostawa ich zajęłaby kilka dni.
– Skąd wiedziałaś o drugiej karcie podarunkowej?
– Jest czas świąteczny, pomyłki i zdarzenia losowe często się trafiają. Nie oglądałeś żadnego z tych oklepanych filmów? Ale dość gadania. Po prostu wiedz, że nie skrzywdzę cię zanadto, a może nawet ci się to spodoba. Musisz zacząć od całowania moich butów, w nagrodę, że mi je zafundowałeś.
– Dlaczego miałbym to zrobić?
– Po pierwsze, ponieważ ci kazałam – powiedziała tajemnicza kobieta, uderzając mnie w tyłek szpicrutą, którą nagle zauważyłem w jej ręce. – I po drugie, ponieważ wiem, że potajemnie uwielbiasz stopy i naprawdę tego pragniesz. Wiem wszystko o tobie i o tym, jak fantazjujesz o kobietach w biurze, latem noszących szpilki lub sandały.
– Skoro już tyle o mnie wiesz, to może podzielisz się czymś o sobie?
Klaps, klaps; kolejne dwa klapsy w dupę.
– Wszystko, co musisz wiedzieć, to wykonywać moje rozkazy, odzywać się tylko wtedy, gdy się do ciebie mówi, a twoją odpowiedzią może być tylko „tak, Pani Mikołajowa”, „nie, Pani Mikołajowa” lub „dziękuję, Pani Mikołajowa”. Czy to jasne?
– Tak, Pani Mikołajowa.
– Grzeczny piesek. Wydaje mi się, czy kazałam ci coś zrobić?
Nachyliłem się, próbując pocałować jej prawy but, ale odsunęła go. Ponownie zbliżyła go do mnie, ale zaraz odsunęła, gdy znów spróbowałem pocałować. W tym czasie przez głowę przemykały mi najmroczniejsze fantazje przypominające sceny z porno femdomów, filmików, które czasami oglądam. Zawsze chciałem coś takiego zrobić, ale za bardzo się wstydziłem i bałem. Powtórzyła manewr jeszcze trzykrotnie. Klaps, klaps, klaps, za każdym razem.
Widać zmęczyła się tą grą, bo postawiła mi but na twarzy, a ja zacząłem składać pocałunki na gładkim czarnym winylu. Następnie potarła czubkiem buta po twarzy i zdecydowała, że chce, żebym głęboko połknął jej szpilkę. Pani Mikołajowa wepchnęła mi w usta cienki obcas tak głęboko, jak tylko mogła, a potem wsuwała go i wysuwała, chichocząc za każdym razem, gdy się krztusiłem. Po kilku minutach krztuszenia i ślinienia się obcasem zdecydowała się mnie rozwiązać.
– Dziękuję Pani Mikołajowa – rzekłem, przeciągając się, aby poprawić krążenie krwi.
– Jeszcze nie powiedziałam, że możesz wstać. Zawsze klęcz w mojej obecności.
– Tak, Pani Mikołajowa. – Upadłem na kolana.
– Zmieniłam zdanie. Wstań i rozbierz się... szybko.
– Tak Pani...
Uderzyła mnie jeszcze raz szpicrutą.
– Stul pysk i zdejmuj ubranie!
Szybko się rozebrałem, a zaraz po tym otrzymałem pięć klapsów, ponieważ nie złożyłem prawidłowo ciuchów. Usiadła na kanapie, wyciągnęła nogę i kazała lizać i całować jej wysoki do uda but. Powyżej kozaków ujrzałem górną część czarnych kabaretek. Zaraz dostałem więcej klapsów, bo przez przypadek pocałowałem pończochę.
– Zdejmij mi buty, chłoptasiu.
– Tak, Pani Mikołajowa.
Szybko rozsunąłem boczne zamki, po czym ściągnąłem buty z jej niesamowitych nóg i idealnie wypielęgnowanych stóp. Nakazała mi całować i lizać jej stopy oraz ssać palce u nóg. Bardzo podobały mi się te polakierowane na przemian na czerwono i zielono paznokcie ozdobione mini laskami landrynkowymi*. Uwielbiała słuchać, jak się krztuszę, więc wepchnęła mi całą stopę do ust, na przemian wsuwając i wysuwając. Chciała masażu stóp, więc zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby była zadowolona. Widocznie jednak nie spisałem się dobrze, bo kazała mi uklęknąć i spuściła lanie. Zaczęła ręką, a potem przeszła do biczowania. Czułem, jak moje półdupki robią się gorące.
– Oooch, jaka ładna czerwona dupa, w tym samym kolorze co szata Świętego Mikołaja – zauważyła.
Dała mi jeszcze kilka klapsów, po czym uznała, że potrzebuje bardziej intymnego uwielbienia. Kazała położyć się na podłodze i założyła mi klipsy na sutki, które były połączone metalowym łańcuszkiem. Bolało, gdy zaciski wgryzały się w moje różowe ciało. Pani Mikołajowa usiadła na mnie okrakiem, a kiedy spojrzałem w górę, spostrzegłem, że nie ma na sobie majtek, a jej szparka jest gładko ogolona. Zbliżyła cipkę do twarzy i kazała lizać, podczas gdy sama zajęła się podduszaniem mnie. Po tym, jak mocno szarpała łańcuszek spinający sutki, mogłem ocenić, jak dobrze mi szło. Wkrótce się uniosła, by pozwolić mi zaczerpnąć powietrza, po czym ponownie usiadła. Pachniała niesamowicie, jak skrzyżowanie sosny z cynamonem i smakowała jak piernik z powidłami. Widać było, że jest bliska szczytowania, ponieważ wiła się na mojej twarzy, a jej uda niemal miażdżyły mi skronie. Szarpnęła za łańcuszek tak mocno, że klipsy odpadły. Zignorowałem ból i skupiłem się na zadaniu, liżąc tę świąteczną boginię. Jęczała, krzyczała i płakała, gdy potężny orgazm przeszywał jej ciało. Zalała mi twarz swoimi sokami... tak, o smaku piernika, po czym kazała wylizać cipkę na błysk.
Czy to było zamierzone, nie jestem pewien, ale podobało jej się moje lizanie i wkrótce osiągnęła drugi, mniej potężny, ale wciąż głośny orgazm. Czułem się oszołomiony z braku powietrza i chyba zemdlałem pod jej cipką. Kiedy się ocknąłem, wciąż leżałem nagi na podłodze. Sutki i dupa były czerwone i obolałe, ale teraz wokół kutasa i jąder znajdował się przezroczysty pas cnoty z czerwoną kokardą, zabezpieczony dziwną kłódką bez dziurki na klucz. Na stoliku pod parującym kubkiem gorącej kawy leżała kartka.
Drogi Świąteczny Suczysynu.
Dziękuję za buty i dobrą zabawę. Mam nadzieję, że spełniło się wszystko, o czym fantazjowałeś. Postanowiłam trzymać cię w czystości... na razie. Być może, jeśli pozostaniesz na liście niegrzeczniuchów, złożę ci ponowną wizytę przed Bożym Narodzeniem i usunę pas cnoty. Ciesz się kawą, wiem, że wcześniej nie miałeś okazji jej wypić.
Pozdrawiam,
Pani Mikołajowa.
* W oryginale: candy cane – twardy cukierek (landrynka) w kształcie laski, typowo w biało-czerwone paseczki, aromatyzowany miętą. Kojarzony ze świętami Bożego Narodzenia. Inaczej „laska cukrowa”, „laska cukierkowa”, „miętowy patyk”, „lizak świąteczny”.
Autor: YoungSub13
Język oryginału: angielski
Publikacja źródłowa: Literotica, 22.11.2023
© YoungSub13
Tłumaczenie na język polski i publikacja na SexForum za zgodą autora.
Buty na Gwiazdkę
Buty na Gwiazdkę
Był grudzień i lał deszcz. Zimny deszcz. Temperatura wynosiła około zera i gdyby było o kilka stopni chłodniej, padałby śnieg. Krople rozpryskiwały się na moim parasolu i wpadały wszędzie, byłem przemoczony, marzyłem tylko o gorącej filiżance kawy i suchych ubraniach czekających na mnie w domu. Przeklinałem siebie za to, że nie wziąłem taksówki lub nie zadzwoniłem po Ubera, ale kiedy wychodziłem z biura, deszcz nie był tak silny, a do domu nie mam daleko.
Wokół znajdowały się świąteczne dekoracje, miasto zasypane było kolorowymi migoczącymi światełkami, girlandami i kokardami, zdjęciami Świętego Mikołaja i przystrojonymi drzewkami. Ogarniał mnie uroczysty nastrój, ponieważ właśnie miał miejsce coroczny świąteczny lunch z wymianą prezentów. Niektórzy traktowali to poważnie, podczas gdy inni dawali bardziej żartobliwe prezenty. Ja podarowałem butelkę wina, wybraną przez szefa działu HR, a wylosowałem kartę podarunkową do lokalnego sex-shopu, którą przyniósł chyba informatyk. Była anonimowym prezentem, więc tak naprawdę nie mam pojęcia, kim był ten zboczeniec z poczuciem humoru. Nie planowałem jednak z niej skorzystać, to nie był mój typ sklepu. Może zachowam ją na przyszłoroczną wymianę prezentów? Byłoby to uosobieniem ironii, kujonowaty, spięty księgowy firmy dający kartę do sex-shopu na świąteczną wymianę prezentów. Firma przekazała również każdemu kartę podarunkową Amazon o wartości 50 dolarów i już nie mogłem się doczekać zakupu kilku książek dla siebie.
Pogrążony w myślach, bezwiednie szedłem do domu, zastanawiając się nad kontrastem między moim świątecznym nastrojem a nędzną pogodą, gdy kątem oka dostrzegłem kobietę trzymającą przemiękły kawałek kartonu z odręcznym napisem. Słowa były rozmazane od deszczu, ale mogłem odczytać przesłanie.
„Potrzebuję pieniędzy na buty robocze. Proszę o pomoc. Wesołych Świąt”.
Zwykle nie pomagam ludziom żebrzącym o pieniądze za pomocą tabliczek, ale teraz poczułem przypływ hojności. Chyba zrobiło mi się żal tej kobiety, bo stała w deszczu, przemoczonym ubraniu i prosiła o pieniądze na buty do pracy. Wyjąłem z kieszeni kartę podarunkową Amazon i wręczyłem kobiecie.
– Mam nadzieję, że to pomoże... Wesołych Świąt.
Jej oczy rozbłysły na ten, jak mi się wydawało, prosty gest.
– Och, dziękuję panu, na pewno tak będzie. Dziękuję bardzo.
Kilka ostatnich przecznic minąłem z uśmiechem na twarzy. Max, portier w moim budynku, zauważył ten uśmiech, gdy otwierał mi drzwi. Wjechałem na dwudzieste drugie piętro. Wchodząc do mieszkania, próbowałem rozstrzygnąć, czy najpierw zrobić sobie kawę, czy przebrać się w dresy i T-shirt. Suche ubrania wygrały. Opróżniłem kieszenie spodni khaki, wrzucając je do kosza. Coś czarno-żółtego przykuło moją uwagę wśród portfela, kluczy i iPhone'a.... – była to karta podarunkowa Amazon. Serce mi zamarło, a mój dobry uczynek zniweczyła myśl, co ta kobieta musiała sobie pomyśleć, jakim jestem dupkiem. To był oczywiście zupełny przypadek, padało, w kieszeni miałem dwie karty podarunkowe i musiałem dać jej tę do sex-shopu. Wydawała się jednak taka szczęśliwa. Może po prostu była uprzejma, że cokolwiek dostała? Musiałem to naprawić, więc ubrałem się, wziąłem właściwą kartę podarunkową i pobiegłem kilka przecznic z powrotem do miejsca, w którym widziałem kobietę. Zastanawiałem się, co jej powiem. Pokorne przeprosiny i wręczenie właściwej karty podarunkowej, a następnie powrót do domu. Nie było jej jednak nigdzie w zasięgu wzroku. Zapytałem policjanta, czy widział ostatnio kobietę trzymającą tabliczkę z prośbą o pieniądze.
– W całym mieście, przykro mi kolego.
Nie okazał się pomocny, za to zauważyłem przemoczony kawałek kartonu z czarnymi rozmazanymi literami, wystający z kosza na śmieci. To był ten kartonik. Miałem nadzieję, że ktoś jej pomógł i że się nie poddała. Wracałem do domu w mniej radosnym nastroju i Max też to spostrzegł. Pojechałem windą do siebie i zrazu nie dostrzegłem małych, mokrych śladów butów przed moimi drzwiami, gdy je otwierałem. Śladów butów na wysokim obcasie. Poszedłem zaparzyć kawę, gdy wydało mi się, że ktoś jeszcze jest w mieszkaniu.
– Halo... jest tu ktoś? – zawołałem bez efektu.
Wszedłem do salonu, włączyłem lampę i ujrzałem na kanapie skąpo odzianą kobietę. Aż odskoczyłem ze zdziwienia.
– Kim jesteś? Jak się tu dostałaś? Dzwonię na policję!
Zamierzałem chwycić komórkę, ale ona szybko mnie dopadła. Była bardzo silna i nim się zorientowałem, leżałem na podłodze w salonie skrępowany kajdankami i linami.
– Bierz, co chcesz, tylko proszę, nie rób mi krzywdy – poprosiłem.
– Bez obawy, nie zrobię ci krzywdy. Chociaż technicznie to nieprawda, ale jestem tu, by ci podziękować.
– Podziękować?
Tajemnicza kobieta zauważyła, że jestem zdezorientowany.
– Nie pamiętasz mnie? – zapytała, podchodząc. Jej czarne szpilki znalazły się centymetry od mojej twarzy. – Spójrz na te piękne buty do pracy, które udało mi się kupić dzięki karcie podarunkowej, którą mi dałeś. – Klasnęła w dłonie z radości. – Mogłam kupić podobną parę na Amazonie, ale dostawa ich zajęłaby kilka dni.
– Skąd wiedziałaś o drugiej karcie podarunkowej?
– Jest czas świąteczny, pomyłki i zdarzenia losowe często się trafiają. Nie oglądałeś żadnego z tych oklepanych filmów? Ale dość gadania. Po prostu wiedz, że nie skrzywdzę cię zanadto, a może nawet ci się to spodoba. Musisz zacząć od całowania moich butów, w nagrodę, że mi je zafundowałeś.
– Dlaczego miałbym to zrobić?
– Po pierwsze, ponieważ ci kazałam – powiedziała tajemnicza kobieta, uderzając mnie w tyłek szpicrutą, którą nagle zauważyłem w jej ręce. – I po drugie, ponieważ wiem, że potajemnie uwielbiasz stopy i naprawdę tego pragniesz. Wiem wszystko o tobie i o tym, jak fantazjujesz o kobietach w biurze, latem noszących szpilki lub sandały.
– Skoro już tyle o mnie wiesz, to może podzielisz się czymś o sobie?
Klaps, klaps; kolejne dwa klapsy w dupę.
– Wszystko, co musisz wiedzieć, to wykonywać moje rozkazy, odzywać się tylko wtedy, gdy się do ciebie mówi, a twoją odpowiedzią może być tylko „tak, Pani Mikołajowa”, „nie, Pani Mikołajowa” lub „dziękuję, Pani Mikołajowa”. Czy to jasne?
– Tak, Pani Mikołajowa.
– Grzeczny piesek. Wydaje mi się, czy kazałam ci coś zrobić?
Nachyliłem się, próbując pocałować jej prawy but, ale odsunęła go. Ponownie zbliżyła go do mnie, ale zaraz odsunęła, gdy znów spróbowałem pocałować. W tym czasie przez głowę przemykały mi najmroczniejsze fantazje przypominające sceny z porno femdomów, filmików, które czasami oglądam. Zawsze chciałem coś takiego zrobić, ale za bardzo się wstydziłem i bałem. Powtórzyła manewr jeszcze trzykrotnie. Klaps, klaps, klaps, za każdym razem.
Widać zmęczyła się tą grą, bo postawiła mi but na twarzy, a ja zacząłem składać pocałunki na gładkim czarnym winylu. Następnie potarła czubkiem buta po twarzy i zdecydowała, że chce, żebym głęboko połknął jej szpilkę. Pani Mikołajowa wepchnęła mi w usta cienki obcas tak głęboko, jak tylko mogła, a potem wsuwała go i wysuwała, chichocząc za każdym razem, gdy się krztusiłem. Po kilku minutach krztuszenia i ślinienia się obcasem zdecydowała się mnie rozwiązać.
– Dziękuję Pani Mikołajowa – rzekłem, przeciągając się, aby poprawić krążenie krwi.
– Jeszcze nie powiedziałam, że możesz wstać. Zawsze klęcz w mojej obecności.
– Tak, Pani Mikołajowa. – Upadłem na kolana.
– Zmieniłam zdanie. Wstań i rozbierz się... szybko.
– Tak Pani...
Uderzyła mnie jeszcze raz szpicrutą.
– Stul pysk i zdejmuj ubranie!
Szybko się rozebrałem, a zaraz po tym otrzymałem pięć klapsów, ponieważ nie złożyłem prawidłowo ciuchów. Usiadła na kanapie, wyciągnęła nogę i kazała lizać i całować jej wysoki do uda but. Powyżej kozaków ujrzałem górną część czarnych kabaretek. Zaraz dostałem więcej klapsów, bo przez przypadek pocałowałem pończochę.
– Zdejmij mi buty, chłoptasiu.
– Tak, Pani Mikołajowa.
Szybko rozsunąłem boczne zamki, po czym ściągnąłem buty z jej niesamowitych nóg i idealnie wypielęgnowanych stóp. Nakazała mi całować i lizać jej stopy oraz ssać palce u nóg. Bardzo podobały mi się te polakierowane na przemian na czerwono i zielono paznokcie ozdobione mini laskami landrynkowymi*. Uwielbiała słuchać, jak się krztuszę, więc wepchnęła mi całą stopę do ust, na przemian wsuwając i wysuwając. Chciała masażu stóp, więc zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby była zadowolona. Widocznie jednak nie spisałem się dobrze, bo kazała mi uklęknąć i spuściła lanie. Zaczęła ręką, a potem przeszła do biczowania. Czułem, jak moje półdupki robią się gorące.
– Oooch, jaka ładna czerwona dupa, w tym samym kolorze co szata Świętego Mikołaja – zauważyła.
Dała mi jeszcze kilka klapsów, po czym uznała, że potrzebuje bardziej intymnego uwielbienia. Kazała położyć się na podłodze i założyła mi klipsy na sutki, które były połączone metalowym łańcuszkiem. Bolało, gdy zaciski wgryzały się w moje różowe ciało. Pani Mikołajowa usiadła na mnie okrakiem, a kiedy spojrzałem w górę, spostrzegłem, że nie ma na sobie majtek, a jej szparka jest gładko ogolona. Zbliżyła cipkę do twarzy i kazała lizać, podczas gdy sama zajęła się podduszaniem mnie. Po tym, jak mocno szarpała łańcuszek spinający sutki, mogłem ocenić, jak dobrze mi szło. Wkrótce się uniosła, by pozwolić mi zaczerpnąć powietrza, po czym ponownie usiadła. Pachniała niesamowicie, jak skrzyżowanie sosny z cynamonem i smakowała jak piernik z powidłami. Widać było, że jest bliska szczytowania, ponieważ wiła się na mojej twarzy, a jej uda niemal miażdżyły mi skronie. Szarpnęła za łańcuszek tak mocno, że klipsy odpadły. Zignorowałem ból i skupiłem się na zadaniu, liżąc tę świąteczną boginię. Jęczała, krzyczała i płakała, gdy potężny orgazm przeszywał jej ciało. Zalała mi twarz swoimi sokami... tak, o smaku piernika, po czym kazała wylizać cipkę na błysk.
Czy to było zamierzone, nie jestem pewien, ale podobało jej się moje lizanie i wkrótce osiągnęła drugi, mniej potężny, ale wciąż głośny orgazm. Czułem się oszołomiony z braku powietrza i chyba zemdlałem pod jej cipką. Kiedy się ocknąłem, wciąż leżałem nagi na podłodze. Sutki i dupa były czerwone i obolałe, ale teraz wokół kutasa i jąder znajdował się przezroczysty pas cnoty z czerwoną kokardą, zabezpieczony dziwną kłódką bez dziurki na klucz. Na stoliku pod parującym kubkiem gorącej kawy leżała kartka.
Drogi Świąteczny Suczysynu.
Dziękuję za buty i dobrą zabawę. Mam nadzieję, że spełniło się wszystko, o czym fantazjowałeś. Postanowiłam trzymać cię w czystości... na razie. Być może, jeśli pozostaniesz na liście niegrzeczniuchów, złożę ci ponowną wizytę przed Bożym Narodzeniem i usunę pas cnoty. Ciesz się kawą, wiem, że wcześniej nie miałeś okazji jej wypić.
Pozdrawiam,
Pani Mikołajowa.
* W oryginale: candy cane – twardy cukierek (landrynka) w kształcie laski, typowo w biało-czerwone paseczki, aromatyzowany miętą. Kojarzony ze świętami Bożego Narodzenia. Inaczej „laska cukrowa”, „laska cukierkowa”, „miętowy patyk”, „lizak świąteczny”.