ślady po masturbacji

Jak wiadomo po męskiej masturbacji zostają ślady. Najczęściej faceci po sobie sprzątają lub wytrysk następuje np w chusteczkę. Nie zawsze jednak uda się będąc w uniesieniu wszystko kontrolować i sperma ląduje tam, gdzie się nie spodziewaliśmy. Możemy nawet tego nie zauważyć albo zapomnieć sprzątnąć. Możemy zostawić zaplamione chusteczki itp.

Czy coś takiego zdarzyło się Wam? Czy ktoś kiedyś znalazł dowody Waszej masturbacji? Domyślili się, co to było?

jacek1987 napisał:

Jak wiadomo po męskiej masturbacji zostają ślady. Najczęściej faceci po sobie sprzątają lub wytrysk następuje np w chusteczkę. Nie zawsze jednak uda się będąc w uniesieniu wszystko kontrolować i sperma ląduje tam, gdzie się nie spodziewaliśmy. Możemy nawet tego nie zauważyć albo zapomnieć sprzątnąć. Możemy zostawić zaplamione chusteczki itp.

Czy coś takiego zdarzyło się Wam? Czy ktoś kiedyś znalazł dowody Waszej masturbacji? Domyślili się, co to było?

Kliknij aby rozwinąć...

Dlatego właśnie w hotelach zawsze mnie dziwi - po jakiego grzyba jest tam zawsze wykładzina dywanowa na podłodze?! Panicznie boję się zawartości takiej wykładziny, a jak przypadkiem nie trafię stopą do kapcia, to

jacek1987 napisał:

Jak wiadomo po męskiej masturbacji zostają ślady

Kliknij aby rozwinąć...

Po babskiej też. U mnie zostały na dywaniku koło łóżka i na prześcieradle. Dywanika jeszcze nie prałam. Nie domyśla się nikt, wygląda jak plama po czymś, jakimś płynie

Karotka napisał:

Po babskiej też. U mnie zostały na dywaniku koło łóżka i na prześcieradle. Dywanika jeszcze nie prałam. Nie domyśla się nikt, wygląda jak plama po czymś, jakimś płynie

Kliknij aby rozwinąć...

No tak, ale jednak zazwyczaj kobietom łatwiej ukryć, co się stało. Faceci zawsze zostawiają ślady. Mnie niestety kilka razy zdarzyło się, że ktoś te ślady znalazł.

Używam chusteczki i wyrzucam ją, albo leję na beton. Śladów brak. Jak kiedyś zrobiłem minetkę koleżance na fotelu, to trzeba było prać, tu chusteczki nie pomogą. Teraz wiem, że można ręcznik podłożyć. Ale nawet biorąc pod uwagę pranie, to warto było.

Jeśli koniecznie trzeba po sobie zostawić porządek i unikać "zacierania śladów" to:

1. Sex z żoną - żona połyka spermę z chęcią, więc załatwia sprawę.

2. Masturbacja - tuż przed orgazmem (kiedy czuję, że już nieodwracalnie nadchodzi) uciskam palcami mięsień pomiędzy jądrami i tyłkiem. To nie zatrzymuje orgazmu, ale wytrysk już tak. Co ciekawe, potrafię mieć dzięki tej metodzie dłuższy orgazm i szybciej znów mam ochotę na seks. Stosuję to nieczęsto, bo i nieczęsto się masturbuję, a jeszcze rzadziej brakuje lądowiska dla plemników. Metoda wymaga nieco wprawy i na początku można kilka kropelek uronić.
Kiedyś jeszcze zamykałem dłonią koniec napletka i zatrzymywałem w nim spermę. Przy większych wytryskach utworzony w ten sposób "pojemnik" nie wystarczył

Zeszłoroczne uniesienie w sextingu klawiszowym - zachlapana klawiatura. W efekcie przez nieostrożność, komentarz :" tę chusteczkę daj do wyprania". Koleżanka z drugiej strony sieci - zamokniety smartfon, efekt, zakup nowego
Trzeba bardzo uważać
Plama pod fotelem stanowiska PC-ta : "mógłbyś nalewać liquid do e- papierosa w kuchni".
I jak tu funkcjonować spokojnie w wirtualnym sexie

Zero śladów. Na rękę, zlizane, zapomniane. Co ciekawe robię tak od jakiegoś roku. Wcześniej w serwetkę/chusteczkę jednorazową.
Mam tę zaletę, że nie strzelam na pół metra tylko na kilka centumetrów, więc kłopotu nie ma żadnego.

jacek1987 napisał:

Faceci zawsze zostawiają ślady.

Kliknij aby rozwinąć...

Mało wiesz o świecie.
Wystarczy panować nad wytryskiem. Masturbacja własnie tego uczy - balansowania na skraju (znaczy sama w sobie nie uczy - trzeba tego chcieć się nauczyć i wiedzieć jak). W seksie później to się przydaje.
I wtedy, jak się to potrafi, to po dowolnym czasie "walenia konia" można wstać, udać się do zlewu i strzelić. I ślady spływają.

Właśnie gdy byłem młodszy, to często nie zdążyłem do toalety, by tam strzelić, i ładunek trafiał do majtek. Nie było to potem przyjemne, trzeba było bieliznę zmienić. Myślałem, że ślad zniknie, jakby to była woda, ale to jednak zupełnie inna substancja. Niby zapach się ulatniał po praniu, ale same żółtawe plamy już zostawały. Nie polecam takiego lenistwa, lepiej być przygotowanym

Motyliszek napisał:

Właśnie gdy byłem młodszy, to często nie zdążyłem do toalety, by tam strzelić, i ładunek trafiał do majtek. Nie było to potem przyjemne, trzeba było bieliznę zmienić. Myślałem, że ślad zniknie, jakby to była woda, ale to jednak zupełnie inna substancja. Niby zapach się ulatniał po praniu, ale same żółtawe plamy już zostawały. Nie polecam takiego lenistwa, lepiej być przygotowanym

Kliknij aby rozwinąć...

Czy ktoś kiedyś zauważył te ślady? Komentował?

jacek1987 napisał:

Czy ktoś kiedyś zauważył te ślady? Komentował?

Kliknij aby rozwinąć...

Myślę, że rodzice zauważyli, przy okazji prania. Ale nie było wielkiej afery

Ja zazwyczaj strzelam blisko i np. gdy leżę wszystko trafia na brzuch, albo podłożona chusteczkę. Ale nieraz , po dłuższej masturbacji, to wystrzele koło głowy, na poduszkę, czy na t-shirt. Ostatnio mi się dwa razy tak "udało".

Gdy nie mogę śladów zostawiać a nie ma warunków, to potrafię ścisnąć palcami konec cewki i wszystko w cewce zatrzymać i później powoli na rękę i zlizać ,albo w chusteczkę. Ale nieraz gdy już wszystko mam, to chwila nieuwagi , słabsze ściśnięcie i też się wylewa

W napletku kiedyś też trzymałem, ale to jeszcze zawodniejsza metoda była.

Zdarzało mi się też później znaleźć plamy na spodniach, których nie zauważyłem po trzepaniu na stojąco, albo na butach .

Co do tych różnej mocy strzałów, to jak nieraz w pracy w toalecie robię sobie dobrze, to jak za daleko wystrzeli, to na ścianę koło sedesu strzelam sprzątanie tego potem nie jest już takie przyjemne

Ja pomimo słusznego wieku mam dalekosiężne strzały, ale kupuję przez internet najtańsze prezerwatywy w wielopakach i walę w prezerwatywie. Potem to już tylko formalność.