Myśleliście kiedyś o tym, że seks, gdyby pozbawić go tego komponentu emocjonalnego czy duchowego, wiążącego ze sobą dwie osoby, możnaby porównać do sportu, w którym ktoś jest obiektywnie lepszy , a ktoś gorszy? To w końcu aktywność fizyczna wymagająca pewnych umiejętności, siły i wytrzymałości tak jak w sporcie.
Oglądając porno czasem zastanawiam się z którym aktorem tej danej aktorce jest lepiej i dlaczego. Niby jęczy przy obu, ale z którym jest to bardziej naturalne, a z którym bardziej wymuszone? Jak to rozpoznać? Czy z każdym może jej być tak samo dobrze?
Dlatego pomyślałem sobie, że takim obiektywnym testem mogłyby być zawody seksualne.
Mam nawet pomysły na pewne konkurencję.
Np. Konkurencja dla pań.
Mamy 10 panów, którzy stoją nadzy przed 10 zawodniczkami. Wygrywa ta, która oralnie pierwsza doprowadzi przypisanego sobie do orgazmu.
Konkurencja dla panów.
Mamy 10 pań i 10 panów. Wygrywa ten, który w pozycji na pieska doprowadzi pierwszy sobie przypisaną do orgazmu.
Macie inne pomysły?
Zapraszam do zabawy.