Moja żona kiedyś miała faceta z Belgii. Wielki skurczybyk, widziałem go bo w tedy pracowaliśmy razem. Ona jeszcze młodziutka, szczuplutka, wąziutka. Jak wówczas na nich patrzyłem to miałem wyobrażenie że jak się bzykają to pewnie ją rozrywa. Naprawdę wysoki i dobrze zbudowany facet. Obracał nią jak lalką, brał we wszystkich pozycjach na stojąco i leżąco.
Po latach mi opowiedziała, że tak naprawdę to on był mały, miał jakieś 12cm tak na oko, bo nigdy nie mierzyli. Cokolwiek by nie zrobił, jakiej kolwiek pozycji by nie wymyślił to i tak nie był tam gdzie powinienien.
Nie wyszło im z wielu powodów, ale ten był jeden z najważniejszych. Dzisiaj wiem, że ona lubi głęboko i mocno. Dlatego dobrze nam razem