Nie. Jest to związane z moimi upodobaniami. Świadomość, że miałbym robić minetę (bez czego nie wyobrażam sobie seksu, z wyłączeniem miesiączki) kobiecie, która w bliskiej przeszłości miała kontakt z innym mężczyzną budzi we mnie niesmak (bardzo, ale to bardzo delikatnie ujmując). Do tego dochodzą jeszcze choroby.
Ja osobiście uważam, że jest to też fajna sprawa aby urozmaicić związek. Można spotkać się z inną parą i wymienić się partnerami na jedną noc lub utrzymywać taki układ. Szczerze...dla mnie marzenia haha.
Moim zdaniem związek otwarty który polega a wymianie partnerów nie powinien nazywać się związkiem. Jak już jest chęć sypiania z większą ilością partnerek/partnerów to po co w ogóle uważać to za związek, lepiej byc singlem, I urozmaicac sobie intymne sprawy.
Od 7 lat jesteśmy z mężem w otwartej na innych relacji. Dlaczego mielibyśmy nie nazywać się związkiem, skoro nim jesteśmy, kochamy się, żyjemy wspólnie, budujemy razem życie? Sypianie z innymi osobami to nasza preferencja łóżkowa, nie mająca zupełnie wpływu na małżeństwo.
Nazywać się, a zostać uznanym (w świetle prawa) to jednak jest spora różnica. W Polsce.
My wiemy co to znaczy z prawnego punktu widzenia - zabezpieczenie partnerki i dzieci - ale to daje się uregulowac w kancerari prawnika. I to bez państwowego/kościelnego przyzwolenia.
Ta strona wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam.Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.