Mnie żona lubi nagrywać, ja zresztą też to lubię. Zazwyczaj jak wychodzę nagi po prysznicu lub jestem już ubrany do wyjścia, mówi: "Nagrać cię przed wyjściem?". Ja zawsze odpowiadam, że jasne, bardzo chętnie, i zaczyna się zabawa. Zazwyczaj żona daje wstęp typu: "Proszę państwa, mamy dziś 16 listopada 2023, wychodzimy właśnie do Jurków na kolację, ale zanim to nastąpi, zapraszamy do obejrzenia bezwstydnego onana, który da pokaz masturbacji przed kamerą". Wtedy ja rozbieram się (lub już jestem nagi) i zaczynam robić sobie dobrze - w różnych pozycjach, czasami stojąc, czasami leżąc na łóżku w sypialni, albo na stole w salonie. Żona podgrzewa atmosferę, komentując na przykład: "Myślę, że pokażemy ten film Jurkom. Jak myślisz, to dobry pomysł?". Ja też lubię komentować, mówiąc: "Jestem już tak podniecony, że teraz mogliby patrzeć wszyscy znajomi, a ja bym oszalał z rozkoszy". Robimy to od lat. Na początku strasznie się wstydziłem po wytrysku i kasowałem nagrania, czego teraz bardzo żałuję. To były nagrania jeszcze na analogową kamerę. Na szczęście od dłuższego już czasu kasuję tylko te słabsze, a od niedawna nawet ich nie ukrywam, tylko zrzucam na dysk podłączony do telewizora. No bo jakby nawet wpadły w czyjeś ręce i trafiły do sieci to co? Nie jestem już nastolatkiem, któremu robi się słabo na samą myśl, że ktoś by zobaczył, jak sobie dogadza. Bardzo imponuję sobie tym, że się tego nie wstydzę.
Od kilku lat mamy też taką zabawę, że nagrywamy mój pokaz w każdym miejscu, w którym nocujemy. W ten sposób powstaje osobliwa kronika naszych podróży.