Mieszkamy na wsi.
Parę lat temu kupiliśmy dom z ogromnym ogrodem i lasem. Dom nie jest nowy, ogrodzenie tym bardziej.
Nasz dom jest ostatnią zabudową. Potem tylko las, lasy i lasy.
Krótko mówiąc, zadupie. Bardzo mi to odpowiada. Pełna swoboda. Dosłownie można godzinami łazić i psa z kulawą nogą nie spotkać.
Mam na imię Joanna. Mam 37 lat.
W ostatnie ciepłe wrześniowe dni postanowiłam zostać w domu.
Mąż jak co rano pojechał do pracy. Jest dyrektorem w pobliskiej fabryce mebli. Ja jestem architektem.
W zasadzie to sama decyduję ,kiedy pracuję.
Poranek rozpoczął się cudownie… kawa w łóżeczku, zaczątki bara bara… i telefon. Mąż z ptaszkiem w moich ustach, odebrał i momentalnie trysnął…
-Kochanie ,kontrola skarbowa w firmie, muszę natychmiast jechać….
Super….
Nosz kurła naprawdę super! Leżę z biustem (niemałym ,acz kształtnym i jędrnym) pod jego tyłkiem, z fają (hmmm ponoć są mniejsze ,ale na pewno są większe) w zębach, spermą w gardle i ochotą na orgazm gigant. Nogi mi się trzęsą, soczki łoże zalewają a on się zrywa, pa krzyczy i w biegu się ubiera….
A ty bidulko patrz i płacz….Trzeci raz w tym tygodniu… Kobieta niezaspokojona to kobieta zła… Wrednie zła…Kobieta niezaspokojona trzeci raz w tygodniu, biorąc pod uwagę, że jest środa to furia….
No i zuuupa.
Zbieram się z łoża, biorę prysznic, zakładam cienką letnią sukienkę na gołe ciało i idę do lasu…
Moja ulubiona polana…
Zestaw pierwszej pomocy tzn kocyk, butelka wody mineralnej i olejek do opalania schowane w starym pniu. Zawsze się tutaj wyleguję ,więc nie ma sensu nosić tam i z powrotem.
Jest bosko…ptaki ćwierkają ,owady bzyczą a ja bez ptaka i bez bzykania… I bez stroju do opalania ,czy choćby bielizny…
A walić to .Przecież tutaj to nawet dzik nie przyjdzie, bo za daleko…
Ściągam sukienkę i kładę się na koc. Hmmm przydałby się wibratorek albo nawet wibrator… a najlepiej młot udarowy z kondomem na grocie… tak… a prąd to sobie w walizeczce przyniosę … Szlag… Leżę i myślę… Dobrze byłoby się posmarować, bo mnie słońce spali…
Dobrze byłoby sobie zrobić dobrze…
Przekładam się na plecy, jedną ręką powoli głaszczę sutek, druga powoli zmierza ku udom, gdy nagle słyszę jakieś stękanie… UPS…Chyba nie jestem tu sama…
A może to jakiś seryjny brutalny gwałciciel???
Taaa znając moje szczęście to pewnie 90-cio letni dziadek, który dostał zawału na mój widok…
Powoli obracam się i widzę jakieś ruch w krzakach…
Cholewka jak ktoś dał radę wleźć tam bez jednego szmeru? Jakiś pieprzony Winnetou albo inny Czarny Stopa?
Dobra…. Co robimy?
Zwiewamy z krzykiem? Oczami wyobraźni widzę siebie z włosem rozwianym, biustem rozbujanym, pędzącą w kierunku domu z krzykiem panicznym na ustach…
W sumie można…. ale za gorąco . A ostatni raz to biegłam cztery lata temu na autobus…
Z marnym skutkiem zresztą…
Dobra, gramy niedostępną. Zrywam się z koca, łapię sukienkę, zakrywam swe wdzięki (hi hi) i grobowym głosem wołam
-Wyłaź z krzaków i mów kim jesteś!!!
No i wylazł.
Wodnik Szuwarek, kurza twarz.
Kolo wzrostu raczej nie herkulesowego… postury też nie takowej… Wieku raczej mocno przedproduktywnym… Do tego ślepia czerwone jak u królika.
Albo wył albo alergik…
-Co tu robisz? Przylazłeś mnie podglądać zboczeńcu jeden?!
-Prze prze przeprrraszam bardzo, jjaa nniee chciiiialem.
Noż urwał rać!
Nie dość że podglądacz, to jeszcze młodociany jąkała na dodatek.
-Co tu robisz? To teren prywatny! Mam dzwonić na policję???
-Proszę nie krzyczeć. Przyjechałem do babci na wakacje…
Taaa -przerywam mu - jest końcówka września i zapomniałeś do szkoły wrócić?
-Nie, ja skończyłem technikum i miałem rozpocząć pracę ale…ale …ale .
W tym momencie łzy mu pociechy z oczu, a ramiona przeszyło łkanie.
-Moją dziewczyna napisała mi SMS że zrywa ze mną, bo z takim frajerem dłużej nie wytrzyma…
UPS ….sprawa poważna….Urażona duma, złamane serce … a do tego prokuratura gonić nie będzie… Dobra nasza
- Ok , to z tej okazji postanowiłeś się rozerwać podglądając starszą (trzeba grać skromną) panią w lesie???
-Ależ skąd…Wybiegłem z domu do lasu … i zabłądziłem…Właśnie miałem się odezwać jak pani się pojawiła,a potem było mi głupio bo pani się rozebrała…Jest pani taka śliczna że…
-Że postanowiłeś sobie ulżyć moim kosztem?!
-Ależ co pani…Ja nigdy nie…
W tym momencie wymownie patrzę na jego spodnie… a konkretnie na wybrzuszenie…i to całkiem nie małe .
Zaczerwienił się jeszcze bardziej, spuścił głowę i wybąknął przepraszam. Dobrze ,zacznijmy jeszcze raz -mówię-Jestem Joanna. Jak masz na imię
-Mmmarek
-Aha… Mmmarek .
Zostawiła cię laska, poszedłeś do lasu i podglądasz mnie.
-Tak…No wlaściwie to tak by mogło wyglądać- przyznał mi rację ,a mnie kopara opadła. Myślałam że pójdzie w zaparte.
-Gdy zobaczyłem panią -Aśka - przerwałam mu.
-Gdy zobaczyłem panią Asiu- zaczął od nowa-To.. to.. to
-No mów -poganiam go.
-Bo pani jest
-Tak wiem taka piękna - znowu mu przerywam.
-No nie , pierwszą osobą którą spotkałem od paru godzin, ale kiedy chciałem się odezwać to pani tfu to się Asiu rozebrałaś i już nie chciałem cię zdenerwować….Ani wystraszyć…
No dobra,ma to sens - myślę.
-No i w związku z tym- mówię
-Nno więc postanowiłem zaczekać, a potem iść w tę stronę co ty przyszłaś.
-Noo doobra ,ale nie poszedłeś bo…
-Bo ja w życiu nie widziałem nagiej kobiety -wystękuje cicho…
UPS…. Z tą aparycja to raczej dziwne nie jest…
-Dobra, Marek. A twoja dziewczyna? Nie widziałeś jej nago?
-No nie… bo zawsze było światło zgaszone… i nigdy nie było nic więcej oprócz pocałunków…
O cholewcia
-Nie wierzę. Oaza czy co?-wybucham śmiechem..
-Nnno właśnie -mówi Marek.
-Dobra. Reasumujmy. Masz, tfu miałeś laskę?
-Tak
-Nigdy nie widziałeś jej nago
-Nie
-Nigdy się z nią nie kochałeś
-No nie
-A chociaż za biust złapałeś?
-Nno tak, raz …ale się strasznie wkurzyła…
Parsknęłam śmiechem ,i od razu zrobiło mi się głupio.
-Dobra, Mareczku a chciałbyś dotknąć kobiecej piersi ?To mówiąc opuściłam sukienkę.Spojrzałam na mnie, dostał spazmu i na spodniach pokazała się plama.
No tak…prawiczek.
Poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej i zaczął się cofać
-Stój -mowię - potraktuję to jak komplement. Jeszcze nikt nie trysnął na mój widok. Dla pewności łapię go za rękę, bo jeszcze jest mi w stanie uciec.
-Dobrze Mareczku, teraz ty się rozbierzesz. Chyba że nie chcesz
-Oooo -nie dokończylam zdania a on już stał goły z maczugą na baczność.
Dużo ptaszków w życiu nie widziałam ….w zasadzie to tylko dwa …no może trzy ale to …to był potwór. Hosanna-pomyślałam.
Położyłam się na plecach,Marek klęknął koło mnie. Delikatnie głaskał mnie po piersiach.
-Możesz je lekko ściskać , możesz possać.
Znowu spazm.
Ciepła sperma wylądowała mi na brzuszku.
Noooo widzę że energia to w nim buzuje …Dwa razy bez dotknięcia i pała nawet ukłonu nie zrobila. Znowu się chłopak speszył.
-Spoko, mam nadzieję że masz jeszcze trochę energii żeby mnie zadowolić - mówię.
I tu mnie kolega zaskoczy. Bez zbędnych ceregieli położył się na mnie i delikatnie acz stanowczo wszedł we mnie…aż zabolało.
Po pierwsze trafił bezbłędne.
Normalnie jak Lewandowski w Bayernie
Po drugie, bez przygotowania.
Dzięki Bogu byłam bardzo wilgotna, ale rozmiar prawie rozsadził mnie na połowę. I zalał kolejną fontanną.
Superek
Teraz ja po dwóch ruchach i wytrysku który doszedł mi do gardła dostałam takiego orgazmu, że krzyk spłoszył wszystkie okoliczne zwierzęta.
-O Boże , co to było?
Moje ramiona i uda spazmatycznie zamknęły Marka w uścisku.Normalnie jakby piorun trafił w moją szparkę.
Mistrzyni świata w szybkim dojściu.
-Nic ci nie jest?- zapytał wystraszony chłopak.
-To to było niesamowite- mówię - W życiu nie miałam silniejszego organizmu.Mareczku myślę że twoja dziewczyna to idiotka.Taki skarb wypuścić.Ale wiesz… sex to nie tylko szybkie wejście. Jeśli chcesz, to mogę cię troszkę podszkolić . Ma być długo, delikatnie i namiętnie.Ale to już nie dziś. Pomógł założyć mi sukienkę.
Na jego spodniach plama powoli zaczyna obsychać.
-Pokażę ci jak stąd wyjść.
-A możemy się umówić na
jutro? Proszę -mówi Marek
-Noo zobaczymy. Bądź tu o 12 i weź sobie bieliznę na zmianę - Żartuję
Koniec części pierwszej
Parę lat temu kupiliśmy dom z ogromnym ogrodem i lasem. Dom nie jest nowy, ogrodzenie tym bardziej.
Nasz dom jest ostatnią zabudową. Potem tylko las, lasy i lasy.
Krótko mówiąc, zadupie. Bardzo mi to odpowiada. Pełna swoboda. Dosłownie można godzinami łazić i psa z kulawą nogą nie spotkać.
Mam na imię Joanna. Mam 37 lat.
W ostatnie ciepłe wrześniowe dni postanowiłam zostać w domu.
Mąż jak co rano pojechał do pracy. Jest dyrektorem w pobliskiej fabryce mebli. Ja jestem architektem.
W zasadzie to sama decyduję ,kiedy pracuję.
Poranek rozpoczął się cudownie… kawa w łóżeczku, zaczątki bara bara… i telefon. Mąż z ptaszkiem w moich ustach, odebrał i momentalnie trysnął…
-Kochanie ,kontrola skarbowa w firmie, muszę natychmiast jechać….
Super….
Nosz kurła naprawdę super! Leżę z biustem (niemałym ,acz kształtnym i jędrnym) pod jego tyłkiem, z fają (hmmm ponoć są mniejsze ,ale na pewno są większe) w zębach, spermą w gardle i ochotą na orgazm gigant. Nogi mi się trzęsą, soczki łoże zalewają a on się zrywa, pa krzyczy i w biegu się ubiera….
A ty bidulko patrz i płacz….Trzeci raz w tym tygodniu… Kobieta niezaspokojona to kobieta zła… Wrednie zła…Kobieta niezaspokojona trzeci raz w tygodniu, biorąc pod uwagę, że jest środa to furia….
No i zuuupa.
Zbieram się z łoża, biorę prysznic, zakładam cienką letnią sukienkę na gołe ciało i idę do lasu…
Moja ulubiona polana…
Zestaw pierwszej pomocy tzn kocyk, butelka wody mineralnej i olejek do opalania schowane w starym pniu. Zawsze się tutaj wyleguję ,więc nie ma sensu nosić tam i z powrotem.
Jest bosko…ptaki ćwierkają ,owady bzyczą a ja bez ptaka i bez bzykania… I bez stroju do opalania ,czy choćby bielizny…
A walić to .Przecież tutaj to nawet dzik nie przyjdzie, bo za daleko…
Ściągam sukienkę i kładę się na koc. Hmmm przydałby się wibratorek albo nawet wibrator… a najlepiej młot udarowy z kondomem na grocie… tak… a prąd to sobie w walizeczce przyniosę … Szlag… Leżę i myślę… Dobrze byłoby się posmarować, bo mnie słońce spali…
Dobrze byłoby sobie zrobić dobrze…
Przekładam się na plecy, jedną ręką powoli głaszczę sutek, druga powoli zmierza ku udom, gdy nagle słyszę jakieś stękanie… UPS…Chyba nie jestem tu sama…
A może to jakiś seryjny brutalny gwałciciel???
Taaa znając moje szczęście to pewnie 90-cio letni dziadek, który dostał zawału na mój widok…
Powoli obracam się i widzę jakieś ruch w krzakach…
Cholewka jak ktoś dał radę wleźć tam bez jednego szmeru? Jakiś pieprzony Winnetou albo inny Czarny Stopa?
Dobra…. Co robimy?
Zwiewamy z krzykiem? Oczami wyobraźni widzę siebie z włosem rozwianym, biustem rozbujanym, pędzącą w kierunku domu z krzykiem panicznym na ustach…
W sumie można…. ale za gorąco . A ostatni raz to biegłam cztery lata temu na autobus…
Z marnym skutkiem zresztą…
Dobra, gramy niedostępną. Zrywam się z koca, łapię sukienkę, zakrywam swe wdzięki (hi hi) i grobowym głosem wołam
-Wyłaź z krzaków i mów kim jesteś!!!
No i wylazł.
Wodnik Szuwarek, kurza twarz.
Kolo wzrostu raczej nie herkulesowego… postury też nie takowej… Wieku raczej mocno przedproduktywnym… Do tego ślepia czerwone jak u królika.
Albo wył albo alergik…
-Co tu robisz? Przylazłeś mnie podglądać zboczeńcu jeden?!
-Prze prze przeprrraszam bardzo, jjaa nniee chciiiialem.
Noż urwał rać!
Nie dość że podglądacz, to jeszcze młodociany jąkała na dodatek.
-Co tu robisz? To teren prywatny! Mam dzwonić na policję???
-Proszę nie krzyczeć. Przyjechałem do babci na wakacje…
Taaa -przerywam mu - jest końcówka września i zapomniałeś do szkoły wrócić?
-Nie, ja skończyłem technikum i miałem rozpocząć pracę ale…ale …ale .
W tym momencie łzy mu pociechy z oczu, a ramiona przeszyło łkanie.
-Moją dziewczyna napisała mi SMS że zrywa ze mną, bo z takim frajerem dłużej nie wytrzyma…
UPS ….sprawa poważna….Urażona duma, złamane serce … a do tego prokuratura gonić nie będzie… Dobra nasza
- Ok , to z tej okazji postanowiłeś się rozerwać podglądając starszą (trzeba grać skromną) panią w lesie???
-Ależ skąd…Wybiegłem z domu do lasu … i zabłądziłem…Właśnie miałem się odezwać jak pani się pojawiła,a potem było mi głupio bo pani się rozebrała…Jest pani taka śliczna że…
-Że postanowiłeś sobie ulżyć moim kosztem?!
-Ależ co pani…Ja nigdy nie…
W tym momencie wymownie patrzę na jego spodnie… a konkretnie na wybrzuszenie…i to całkiem nie małe .
Zaczerwienił się jeszcze bardziej, spuścił głowę i wybąknął przepraszam. Dobrze ,zacznijmy jeszcze raz -mówię-Jestem Joanna. Jak masz na imię
-Mmmarek
-Aha… Mmmarek .
Zostawiła cię laska, poszedłeś do lasu i podglądasz mnie.
-Tak…No wlaściwie to tak by mogło wyglądać- przyznał mi rację ,a mnie kopara opadła. Myślałam że pójdzie w zaparte.
-Gdy zobaczyłem panią -Aśka - przerwałam mu.
-Gdy zobaczyłem panią Asiu- zaczął od nowa-To.. to.. to
-No mów -poganiam go.
-Bo pani jest
-Tak wiem taka piękna - znowu mu przerywam.
-No nie , pierwszą osobą którą spotkałem od paru godzin, ale kiedy chciałem się odezwać to pani tfu to się Asiu rozebrałaś i już nie chciałem cię zdenerwować….Ani wystraszyć…
No dobra,ma to sens - myślę.
-No i w związku z tym- mówię
-Nno więc postanowiłem zaczekać, a potem iść w tę stronę co ty przyszłaś.
-Noo doobra ,ale nie poszedłeś bo…
-Bo ja w życiu nie widziałem nagiej kobiety -wystękuje cicho…
UPS…. Z tą aparycja to raczej dziwne nie jest…
-Dobra, Marek. A twoja dziewczyna? Nie widziałeś jej nago?
-No nie… bo zawsze było światło zgaszone… i nigdy nie było nic więcej oprócz pocałunków…
O cholewcia
-Nie wierzę. Oaza czy co?-wybucham śmiechem..
-Nnno właśnie -mówi Marek.
-Dobra. Reasumujmy. Masz, tfu miałeś laskę?
-Tak
-Nigdy nie widziałeś jej nago
-Nie
-Nigdy się z nią nie kochałeś
-No nie
-A chociaż za biust złapałeś?
-Nno tak, raz …ale się strasznie wkurzyła…
Parsknęłam śmiechem ,i od razu zrobiło mi się głupio.
-Dobra, Mareczku a chciałbyś dotknąć kobiecej piersi ?To mówiąc opuściłam sukienkę.Spojrzałam na mnie, dostał spazmu i na spodniach pokazała się plama.
No tak…prawiczek.
Poczerwieniał na twarzy jeszcze bardziej i zaczął się cofać
-Stój -mowię - potraktuję to jak komplement. Jeszcze nikt nie trysnął na mój widok. Dla pewności łapię go za rękę, bo jeszcze jest mi w stanie uciec.
-Dobrze Mareczku, teraz ty się rozbierzesz. Chyba że nie chcesz
-Oooo -nie dokończylam zdania a on już stał goły z maczugą na baczność.
Dużo ptaszków w życiu nie widziałam ….w zasadzie to tylko dwa …no może trzy ale to …to był potwór. Hosanna-pomyślałam.
Położyłam się na plecach,Marek klęknął koło mnie. Delikatnie głaskał mnie po piersiach.
-Możesz je lekko ściskać , możesz possać.
Znowu spazm.
Ciepła sperma wylądowała mi na brzuszku.
Noooo widzę że energia to w nim buzuje …Dwa razy bez dotknięcia i pała nawet ukłonu nie zrobila. Znowu się chłopak speszył.
-Spoko, mam nadzieję że masz jeszcze trochę energii żeby mnie zadowolić - mówię.
I tu mnie kolega zaskoczy. Bez zbędnych ceregieli położył się na mnie i delikatnie acz stanowczo wszedł we mnie…aż zabolało.
Po pierwsze trafił bezbłędne.
Normalnie jak Lewandowski w Bayernie
Po drugie, bez przygotowania.
Dzięki Bogu byłam bardzo wilgotna, ale rozmiar prawie rozsadził mnie na połowę. I zalał kolejną fontanną.
Superek
Teraz ja po dwóch ruchach i wytrysku który doszedł mi do gardła dostałam takiego orgazmu, że krzyk spłoszył wszystkie okoliczne zwierzęta.
-O Boże , co to było?
Moje ramiona i uda spazmatycznie zamknęły Marka w uścisku.Normalnie jakby piorun trafił w moją szparkę.
Mistrzyni świata w szybkim dojściu.
-Nic ci nie jest?- zapytał wystraszony chłopak.
-To to było niesamowite- mówię - W życiu nie miałam silniejszego organizmu.Mareczku myślę że twoja dziewczyna to idiotka.Taki skarb wypuścić.Ale wiesz… sex to nie tylko szybkie wejście. Jeśli chcesz, to mogę cię troszkę podszkolić . Ma być długo, delikatnie i namiętnie.Ale to już nie dziś. Pomógł założyć mi sukienkę.
Na jego spodniach plama powoli zaczyna obsychać.
-Pokażę ci jak stąd wyjść.
-A możemy się umówić na
jutro? Proszę -mówi Marek
-Noo zobaczymy. Bądź tu o 12 i weź sobie bieliznę na zmianę - Żartuję
Koniec części pierwszej