ROZDZIAŁ I
Żeby oddać to, co się naprawdę wydarzyło, opiszę pokrótce osoby, które w tej historii mają znaczenie.
Przede wszystkim jest nim wujek Wiktor. Człowiek ten zawsze był obiektem rozmaitych opowieści przy stole na spotkaniach rodzinnych. Chyba dlatego, że nigdy go przy nim nie było. Był młody, gdy rzucił wszystko i wyjechał za granicę, by - jak to sam mówił - dorobić się wielkich pieniędzy i żyć wolny jak ptak. Co do tego pierwszego, to chyba mu się udało. Nie będę wchodził w szczegóły wykonywanej przez niego pracy, wystarczy powiedzieć, że nie była ona wymagająca, ani ambitna, ale bardzo intratna. Wujek, odkładając wystarczającą dużą ilość pieniędzy, otworzył własną firmę budowlaną, która dzisiaj przynosi mu ogromne zyski. Co się tyczy tego drugiego, czyli tak zwanej wolności, to wujkowi udało się to jeszcze lepiej. W swoim 50-letnim życiu nigdy z nikim nie związał się na dłużej, a całej reszcie męskiej części rodziny - w tym i mnie - imponowały jego opowieści o kobiecych podbojach, romansach i hotelowych spotkaniach z młodymi studentkami. Z wyglądu Wiktor nie był kimś, kto potrafi zainteresować kobietę, ale gdy tylko otworzył usta - a robił to często - każda wpatrywała się w niego zauroczona. Wujek miał to "coś". A poza tym był odważny i zabawny, a kobiety lubią taki typ faceta. Tak sądzę.
Drugą osobą, mającą tutaj znaczenie, jestem ja sam. Od najmłodszych lat moją pasją są motory. Dlatego też, gdy wujek Wiktor postawił niewielki dom w górach, zaprosił mnie do siebie na kilka dni wypoczynku, bym przy okazji pomógł mu naprawić jego choppera. Dodał, że będzie to doskonała okazja poznać jego nową kobietę, Martę.
Marta, jak się później okazało, była mniej więcej w moim wieku. Na oko miała 25 lat. Początkowo zakładałem, że Marta jest jedną z wielu kobiet Wiktora i pomiędzy moim telefonem, a fizycznym pojawieniem się w jego domku, zajdzie zmiana i w jego sercu pojawi się nowa dziewczyna. Stało się jednak inaczej, o czym sam wujek wspominał z nutką nostalgii.
- To jest mój czas, aby się ustatkować. Z Martą wiążę duże nadzieje. Chcę, byśmy zamieszkali wspólnie na długo, a jak się da, to na zawsze.
Z jednej strony cieszyłem się, że tak przedstawia sprawę, a z drugiej nie wierzyłem do końca tej deklaracji. Przypomniało mi się przy okazji nasz wspólny wyjazd na kajaki sprzed kilku lat, gdy miałem problem z "wyrwaniem" jednej dziewczyny, która mi się podobała. Na moich oczach wujek Wiktor zaprosił ją do swojego namiotu, gdzie spędzili razem około 40 minut, jakby chciał mi powiedzieć "popatrz chłopcze, jak to się robi". Mówił mi, że nawet jej nie tknął, choć sama dziewczyna, chcąc, bym się od niej odczepił, powiedziała mi w dni swojego wyjazdu, że seks z moim wujkiem należał do najlepszych doznań tych wakacji. Tak więc prawdomówność Wiktora od tamtego momentu była dla mnie zerowa już na zawsze.
Ale czego się nie robi dla rodziny? Zgodziłem się pomóc Wiktorowi z jego maszyną. Pewnego dnia wsiadłem na swojego Harleya, odpaliłem silnik naciskając rozrusznik tak mocno, że ryk tej potężnej maszyny wyrwał z zawiasów niejedno okno w sąsiedztwie.
Dojeżdżając pod wskazany adres - a trzeba wiedzieć, że nie widziałem nigdy wcześniej ani domku wujka, ani jego kobiety - spostrzegłem stojącą przy bramie dziewczynę w krótkich, obcisłych jeansach, z kolorową koszulką na ramiączkach, kręconych, grubych blond włosach, które spodobały mi się od razu, gdyż lubię blondynki. Figurę miała wysportowaną, pupcia w obcisłych spodniach prezentowała się idealnie jak na moje standardy. Piersi nie za duże, nie za małe, ale miałem wrażenie, że jej sutki są nabrzmiałe.
- Cześć, jestem Marta. Wiktora jeszcze nie ma, więc ja Cię oprowadzę. Zostaw motor w garażu i wejdź drzwiami od frontu. Napijesz się czegoś?
Nie pamiętam już, co dokładnie odpowiedziałem, ale moje pierwsze wrażenie, które umocniło się przy okazji kolejnych rozmów, było jedno: ta dziewczyna jest pewna siebie. Poza tym miała chrypliwy głos, który mnie podniecał, a jej naturalna wesołość przemawiała z jej wielkich, niebieskich oczu, co dodawało jej słodkości. Tak, przy całej swojej "suczowatej" postawie miała w sobie pewną dozę niewinności.
Łącznie spędziłem u wujka Wiktora pięć dni. Gdy rozmawialiśmy we trójkę, miałem wrażenie, że Marta posyła mi wyzywające spojrzenia, a gdy zostawaliśmy sami, wdawała się w bardziej wnikliwe dialogi. Przykładowo, raz podsłuchała, że słucham starej polskiej muzyki, która raczej nie pasuje do typa stylizującego się na harleyowca i z nutką ironii rzekła:
- Taki facet, jak ty, słuchający Budki Suflera... Gdzieś tu jest jakieś kłamstwo, jakaś zasłona.
W tym momencie wiedziałem już, że Marta bawi się ze mną grę. Skalkulowałem, że żeby zakończyła się dla mnie pomyślnie - choć wtedy jeszcze nie do końca rozumiałem co to w zasadzie znaczy to "pomyślnie" - muszę zgrywać zdystansowanego faceta, gotowego na jakąkolwiek ripostę.
- Taka... Taka kobieta jak Ty i Wiktor? Tu też gdzieś jest kłamstwo, Marta. Jakaś zasłona. Ale w końcu odnajdę prawdę.
- Chcesz być moim przyjacielem? - to zdanie padło jak wyzwanie.
- No, przecież już nim jestem - odpowiedziałem z uśmiechem - nikt tak jak ja nie pomaga Twojemu starusz... pardon, Twojemu facetowi, z jego motorem, jak ja.
- Ale twój motor wydaje się być sprawniejszy - mówiąc to Marta wkładała do buzi winogrono, bardzo powoli i bardzo zmysłowo, oczami patrząc wprost w moje - kiedy zabierzesz mnie na przejażdżkę?
W głowach układało mi się zdanie, że na przejażdżkę mogą ją wziąć nawet teraz, wystarczy tylko, że usiądzie mi na kolanach, rozepnie rozporek i odchyli swoją spódniczkę, i byłbym nawet skłonny powiedzieć to na głos, ale... W tym momencie do pokoju wszedł Wiktor, przynosząc butelkę szampana. Teraz dopiero zauważyłem, że Marta miała na palcu pierścionek zaręczynowy, więc ten wieczór przeznaczony był na świętowanie ich wspólnego szczęścia. Choć od początku, tak mi się przynajmniej wydaje, między mną, a Martą czuć było atmosferę seksualnego napięcia, ten wieczór był szczególny, bo gdy żegnaliśmy się i udawaliśmy do swoich pokojów, narzeczona mojego wujka położyła mi dłoń na penisie, który momentalnie stwardniał i przybrał swoje największe możliwe rozmiary, a także ugryzła całkiem mocno w ucho, dodając swoim chrypliwym głosem, że idzie się kąpać i raz, może dwa razy, zapewne pomyśli o tej przejażdżce na moim motorze.
Następnego dnia, gdy się obudziłem, pogoda była bezlitosna. Żar lał się z nieba strumieniami, temperatura sięgała 35 stopni. Był to przedostatni dzień mojego wyjazdu i cieszyłem się, że jutro odjeżdżam. Cieszyłem się, bo Marta była obecna każdej nocy w mojej głowie w najprzeróżniejszych konfiguracjach. Co noc masturbowałem się kilkakrotnie, myśląc o tym przykładowo, że wchodzę do ich sypialni i posuwam ją przy śpiącym wujku. Nie ganiłem się nawet za to w myślach, bo w końcu są to tylko myśli, a od myśli do czynów droga jest daleka. Wiedziałem też, że bawi ją to, że doprowadza mnie swoimi czynami do ekstazy, a nie wolno mi jej tknąć. Myśl, że w pewnym sensie jestem uwiązany, na pewno sprawiała jej radość.
Wujek Wiktor po śniadaniu powiedział, że jedzie do miasta na zakupy, bo przy tej pogodzie zanosi się na klęskę nieurodzaju i musi uzbroić dom w duże zapasy wody oraz jedzenia. Zaoferowałem mu swoją pomoc, ale poprosił, bym jeszcze raz przed wyjazdem rzucił okiem na jego choppera, a on sam sobie poradzi z tymi zakupami. Tym bardziej, że chce jeszcze odwiedzić starego kolegę z wojska, który, jak się okazało, mieszka w pobliżu. Cała eskapada zajmie mu około 2 godzin minimalnie, więc nie ma sensu mnie w to angażować. Przystałem na to. Do jego garażu wszedłem, słuchając swojej muzyki. Przy motorach robię to, co kocham najbardziej - skręcam, rozkręcam, smaruję olejem i smarem, po czym cały przesiąkam tym zapachem, a ręce mam pobrudzone powyżej łokci. W pewnym momencie Marta weszła do garażu i - nie dając mi nawet chwili do wyrażenia swojego zdziwienia - powiedziała, że ma dość tego oczekiwania, aż ją wezmę na przejażdżkę i w dupie ma to, że jest gorąco. Oświadczyła, że idzie się przebrać i za kilka minut mam być gotowy w salonie. Na jakikolwiek gest sprzeciwu też nie dała mi szansy, więc po kilku minutach poszedłem do domu oznajmić jej, że ja i mój motor nie jesteśmy darmową atrakcją w parku rozrywki i że jeżeli chce, to mogę pożyczyć jej kask i okulary i posadzić na chwilę na motorze, żeby spróbowała sobie wyobrazić, jak to jest.
Wchodząc do domu, krzyknąłem od progu:
- Słuchaj, ja i mój motor nie jesteśmy darmo...
- Podejdź do mnie i sprawdź, czy jestem gotowa na przejażdżkę. Wydaje mi się, że moje ubranie jest zbyt luźne.
Prawdę mówiąc, ubranie nie było zbyt luźne, w ogóle ciężko było nazwać to ubraniem. Marta miała gęste falowane włosy spięte w kucyka, na sobie krótką, skórzaną spódniczkę, a na piersiach skórzany biustonosz, który uwydatniał jej piersi. Makijaż miała idealny, dość mocny. Jej skóra pachniała olejkiem brzoskwiniowym, a oczy świeciły jakby tęsknotą... albo pożądaniem. Pewnym krokiem podszedłem do niej, a będąc już przy niej, poprosiła mnie, bym się schylił, bo kwestia luźnej spódniczki wynika prawdopodobnie ze źle przymocowanego paska. Gdy się schyliłem, jej dłoń wplotła się w moje włosy i delikatnym ruchem przytwierdziła do siebie.
Nie myśląc ani chwili, włożyłem swoje obie dłonie pod spódniczkę, podnosząc ją do ogóry; złapałem mocno za pośladki i zacząłem lizać jej mokrą, ciepłą, smaczną cipkę. Jej nogi rozchyliły się od razu, a szukając jakiegokolwiek oparcia, wylądowała na kuchennym stole. Trzymała mnie za głowę cały czas i jęczała mówiąc, że o tej minetce myślała odkąd się pojawiłem w ich domu. Gdy to mówiła, poczułem, że powinienem mieć wyrzuty sumienia, ale... Przypomniałem sobie tę akcję sprzed paru lat, gdy wujek wyruchał obiekt moich zainteresowań, więc w przypływie nagłego impulsu i chęci dokonania zemsty, zabrałem się do pieprzenia Marty z jeszcze większym wigorem.
Liżąc jej cipkę zacząłem również wkładać tam palca. Potem dwa, po chwili kolejne. Po pierwszym jej orgazmie wiedziałem, że teraz czas na mnie. Gdy zeskoczyła ze stołu, by kleknąć i mi obciągnąć, wziąłem ją w swoje silne ramiona i posadziłem ją na blacie ponownie. Sam stanąłem na stole, rozpiąłem pasek, złapałem ją za kucyka, odchyliłem głowę, i niemal z impetem włożyłem kutasa do buzi, a ona szybko uformowała język w taki sposób, żebym mógł włożyć tam prawie do końca. Stojąc nad nią mówiłem:
- Patrz mi się w oczy i dław się moim *****m. Chcę słyszeć, jak się dławisz.
Marta posłusznie zaczęła coraz gwałtowniej i szybciej poruszać swoją głową. Ślina wyciekała jej z ust, oczy zaczęły jej łzawić, ale połykała penisa bez ustanku. Wyciągnąłem go po chwili, dając jej możliwość wylizania moich jąder. I do tego też zabrała się z wielkim zaangażowaniem. Raz po raz uderzałem ją penisem w policzek, a ona odpowiadała tylko, że chce mocniej. Lewą ręką chwyciłem ją za podbródek, a prawą, raz z otwartej, a raz z zamkniętej dłoni, biłem z wyczuciem po policzkach. Smar z moich dłoni pozostał na jej policzku i myśl, że wujek zada jej pytanie, co to jest i dlaczego uwalona jest smarem, podniecała mnie jeszcze mocniej.
Po tej chwili przyjemności rozpiąłem jej stanik, a moim oczom ukazały się jędrne piersi z nabrzmiałymi sutkami, które szybko zacząłem ssać i lizać. Jednocześnie Marta prosiła, żebym bawił się jej cipką, bo robiąc te dwie rzeczy jednocześnie, zaraz dojdzie ponownie. A gdy już doszła, powiedziała:
- Przestań się nade mną znęcać. Jeżeli w przeciągu chwili nie zerżniesz mojej cipki, nie włożysz tam całego kutasa, to postradam tu zmysły.
Wziąłem do ręki mój pasek ze spodni i owinąłem jej wokół szyi. Za te kilka dni, gdy się mną bawiła, musiałem wziąć rewanż.
- Teraz jesteś moją suką. Na smyczy. Dosłownie i w przenośni. Zrozumiano?
Marta uklękła na kolana, oparła dłonie o podłogę i prowadząc ją na smyczy zaprowadziłem do łóżka, w którym spała z Wujkiem. Co kilka kroków częstowałem ją mocnym uderzeniem w dupę, a gdy byliśmy już w sypialni, wskoczyła na łóżko. Położyła się plecami, rozwarła nogi najszerzej jak potrafiła.
- Pierdol mnie. Nie ściągaj paska z mojej szyi, bo jestem twoją suką, nie zapominaj! Zerżnij mnie jak najlepszą kurwę.
Trzymając w ręku pasek, nachyliłem się nad nią, wszedłem w jej gorącą, wilgotną cipkę i posuwałem, aż w końcu pasek stał się zbędny. Marta wstała i o nic nie pytając, wskoczyła na mnie, oplatając mnie nogami. Odwróciłem się, oparłem ją o ścianę, dłońmi podtrzymywałem za jej kształtną dupę i rżnąłem tak mocno, że odgłos odbijających się od siebie ciał musiał być słyszalny w całym domu. Potem, trzymając ją na rękach, ponownie wrzuciłem na łóżko i kazałem się jej wypiąć. Gdy pieprzyliśmy się na pieska, zadzwonił telefon...
To był Wiktor.
Marta zrobiła gest w kierunku telefonu, ale złapałem ją za rękę, drugą złapałem za kucyk i przyduszając do poduszki, nachyliłem się, mówiąc do ucha:
- Jeżeli odbierzesz ten telefon, wyrucham Cię w dupę tu i teraz, a potem wsadzę kutasa do buzi i będę robił to tak długo, aż obrzydzi Cię samo poruszanie ustami.
Puściłem ją. Telefon dzwonił nadal.
Marta po niego sięgnęła.
Nie zastanawiając się dłużej, wyciągnąłem swojego penisa z cipki i zacząłem wsuwać go w jej dupę. Ciężko było wejść bez wazeliny czy innego żelu, ale udało się po krótkiej chwili. Marta najpierw jęczała trochę z bólu, ale po chwili jęki zamieniły się w rozkosz. Co więcej, telefon zadzwonił ponownie i znów chciała go odebrać. W tym momencie czułem już, że mój kutas jest narzędziem zemsty wymierzonej w Wiktora, a sama Marta jest jedynie obiektem destrukcji. Ruchanie ją analnie okazało się dla mnie słodkie, bo nie było tylko cielesną przyjemnością, ale dawało mi poczucie psychologicznej przewagi nad nią i Wiktorem. Gdy więc Marta wzięła telefon do ręki, zatrzymałem się na chwilę, trzymając całego kutasa w jej dupie.
- Ja będę operatorem tej rozmowy, kurwo.
- Dobrze. Co rozkażesz.
W prawej ręce trzymałem telefon, który odebrałem i przyłożyłem jej do ucha. W lewej mocno trzymałem jej kucyk. Gdy zaczęli rozmawiać, zacząłem posuwać Martę w dupę tak szybko i tak mocno, jak jeszcze do tej pory się nie zdarzyło. Próbowała jeszcze rozmawiać, ale nie dała rady. Jej jęki stały się głośne, a ona zaczęła krzyczeć, żebym nie przestawał pierdolić jej ciasnej dupy. Swoją dłoń położyła na cipkę i zaczęła intensywnie masować. Po chwili jej ciało na moment się sprężyło, a na moment rozprężyło. Marta miała orgazm tak silny, że niemal zemdlała. Zamieniła się w prawdziwego demona.
- Miałeś mi go wyciągnąć z dupy i włożyć całego do buzi, na co czekasz?! Na co, *****, czekasz?! Poniżaj mnie, poniżaj swoją dziwkę!
Położyłem ją na plecy, głowę ułożyłem poza łóżko, odchyliłem i włożyłem jej do buzi całego penisa. Palcami pieściłem jej sutki, a kutasem poruszałem się niemal tak szybko, jak przed momentem w cipce i dupie. Po chwili wyciągnąłem penisa z jej ust, obróciłem jej ciało, i znów włożyłem w tyłek. Po czym jeszcze kilka razy zmieniłem układ, żeby raz wkładać tu, a raz tu.
Gdy już dochodziłem powoli, czułem, jak nagromadzony we mnie wulkan wystrzeli. Przenieśliśmy się do łazienki, w której były ogromne lustra. Marta uklękła i powiedziała, że doprowadzi mnie samymi ustami, a sam mam wybrać, czy chcę się spuścić do buzi czy na twarz.
- Spuszczę się na to lustro, a Ty je dokładnie wyliżesz z mojej spermy.
Marta dość sprawnie doprowadziła mnie do orgazmu, który, tak jak przypuszczałem, był obfity. Połowa spermy wytrysnęła jej na twarz, a druga na lustro, z którego zlizywała wydzielinę z ogromnym zaangażowaniem, a moje trzymanie ją za włosy tylko to zaangażowanie wzmagało.
Po tym wszystkim zastanawialiśmy się, co wujek Wiktor usłyszał przez telefon. Na przyjazd Wiktora oczekiwaliśmy w osobnych pomieszczeniach, ale sądzę, że oboje się denerwowaliśmy. Byłem pewien, że słyszał wszystko, i że jest to nasze ostatnie spotkanie, a ten związek - który w końcu miał być dla wujka poważny i ostateczny - okaże się niewypałem. Jak się jednak okazało, stało się inaczej, a nasze drogi jeszcze nieraz miały się zejść...
Żeby oddać to, co się naprawdę wydarzyło, opiszę pokrótce osoby, które w tej historii mają znaczenie.
Przede wszystkim jest nim wujek Wiktor. Człowiek ten zawsze był obiektem rozmaitych opowieści przy stole na spotkaniach rodzinnych. Chyba dlatego, że nigdy go przy nim nie było. Był młody, gdy rzucił wszystko i wyjechał za granicę, by - jak to sam mówił - dorobić się wielkich pieniędzy i żyć wolny jak ptak. Co do tego pierwszego, to chyba mu się udało. Nie będę wchodził w szczegóły wykonywanej przez niego pracy, wystarczy powiedzieć, że nie była ona wymagająca, ani ambitna, ale bardzo intratna. Wujek, odkładając wystarczającą dużą ilość pieniędzy, otworzył własną firmę budowlaną, która dzisiaj przynosi mu ogromne zyski. Co się tyczy tego drugiego, czyli tak zwanej wolności, to wujkowi udało się to jeszcze lepiej. W swoim 50-letnim życiu nigdy z nikim nie związał się na dłużej, a całej reszcie męskiej części rodziny - w tym i mnie - imponowały jego opowieści o kobiecych podbojach, romansach i hotelowych spotkaniach z młodymi studentkami. Z wyglądu Wiktor nie był kimś, kto potrafi zainteresować kobietę, ale gdy tylko otworzył usta - a robił to często - każda wpatrywała się w niego zauroczona. Wujek miał to "coś". A poza tym był odważny i zabawny, a kobiety lubią taki typ faceta. Tak sądzę.
Drugą osobą, mającą tutaj znaczenie, jestem ja sam. Od najmłodszych lat moją pasją są motory. Dlatego też, gdy wujek Wiktor postawił niewielki dom w górach, zaprosił mnie do siebie na kilka dni wypoczynku, bym przy okazji pomógł mu naprawić jego choppera. Dodał, że będzie to doskonała okazja poznać jego nową kobietę, Martę.
Marta, jak się później okazało, była mniej więcej w moim wieku. Na oko miała 25 lat. Początkowo zakładałem, że Marta jest jedną z wielu kobiet Wiktora i pomiędzy moim telefonem, a fizycznym pojawieniem się w jego domku, zajdzie zmiana i w jego sercu pojawi się nowa dziewczyna. Stało się jednak inaczej, o czym sam wujek wspominał z nutką nostalgii.
- To jest mój czas, aby się ustatkować. Z Martą wiążę duże nadzieje. Chcę, byśmy zamieszkali wspólnie na długo, a jak się da, to na zawsze.
Z jednej strony cieszyłem się, że tak przedstawia sprawę, a z drugiej nie wierzyłem do końca tej deklaracji. Przypomniało mi się przy okazji nasz wspólny wyjazd na kajaki sprzed kilku lat, gdy miałem problem z "wyrwaniem" jednej dziewczyny, która mi się podobała. Na moich oczach wujek Wiktor zaprosił ją do swojego namiotu, gdzie spędzili razem około 40 minut, jakby chciał mi powiedzieć "popatrz chłopcze, jak to się robi". Mówił mi, że nawet jej nie tknął, choć sama dziewczyna, chcąc, bym się od niej odczepił, powiedziała mi w dni swojego wyjazdu, że seks z moim wujkiem należał do najlepszych doznań tych wakacji. Tak więc prawdomówność Wiktora od tamtego momentu była dla mnie zerowa już na zawsze.
Ale czego się nie robi dla rodziny? Zgodziłem się pomóc Wiktorowi z jego maszyną. Pewnego dnia wsiadłem na swojego Harleya, odpaliłem silnik naciskając rozrusznik tak mocno, że ryk tej potężnej maszyny wyrwał z zawiasów niejedno okno w sąsiedztwie.
Dojeżdżając pod wskazany adres - a trzeba wiedzieć, że nie widziałem nigdy wcześniej ani domku wujka, ani jego kobiety - spostrzegłem stojącą przy bramie dziewczynę w krótkich, obcisłych jeansach, z kolorową koszulką na ramiączkach, kręconych, grubych blond włosach, które spodobały mi się od razu, gdyż lubię blondynki. Figurę miała wysportowaną, pupcia w obcisłych spodniach prezentowała się idealnie jak na moje standardy. Piersi nie za duże, nie za małe, ale miałem wrażenie, że jej sutki są nabrzmiałe.
- Cześć, jestem Marta. Wiktora jeszcze nie ma, więc ja Cię oprowadzę. Zostaw motor w garażu i wejdź drzwiami od frontu. Napijesz się czegoś?
Nie pamiętam już, co dokładnie odpowiedziałem, ale moje pierwsze wrażenie, które umocniło się przy okazji kolejnych rozmów, było jedno: ta dziewczyna jest pewna siebie. Poza tym miała chrypliwy głos, który mnie podniecał, a jej naturalna wesołość przemawiała z jej wielkich, niebieskich oczu, co dodawało jej słodkości. Tak, przy całej swojej "suczowatej" postawie miała w sobie pewną dozę niewinności.
Łącznie spędziłem u wujka Wiktora pięć dni. Gdy rozmawialiśmy we trójkę, miałem wrażenie, że Marta posyła mi wyzywające spojrzenia, a gdy zostawaliśmy sami, wdawała się w bardziej wnikliwe dialogi. Przykładowo, raz podsłuchała, że słucham starej polskiej muzyki, która raczej nie pasuje do typa stylizującego się na harleyowca i z nutką ironii rzekła:
- Taki facet, jak ty, słuchający Budki Suflera... Gdzieś tu jest jakieś kłamstwo, jakaś zasłona.
W tym momencie wiedziałem już, że Marta bawi się ze mną grę. Skalkulowałem, że żeby zakończyła się dla mnie pomyślnie - choć wtedy jeszcze nie do końca rozumiałem co to w zasadzie znaczy to "pomyślnie" - muszę zgrywać zdystansowanego faceta, gotowego na jakąkolwiek ripostę.
- Taka... Taka kobieta jak Ty i Wiktor? Tu też gdzieś jest kłamstwo, Marta. Jakaś zasłona. Ale w końcu odnajdę prawdę.
- Chcesz być moim przyjacielem? - to zdanie padło jak wyzwanie.
- No, przecież już nim jestem - odpowiedziałem z uśmiechem - nikt tak jak ja nie pomaga Twojemu starusz... pardon, Twojemu facetowi, z jego motorem, jak ja.
- Ale twój motor wydaje się być sprawniejszy - mówiąc to Marta wkładała do buzi winogrono, bardzo powoli i bardzo zmysłowo, oczami patrząc wprost w moje - kiedy zabierzesz mnie na przejażdżkę?
W głowach układało mi się zdanie, że na przejażdżkę mogą ją wziąć nawet teraz, wystarczy tylko, że usiądzie mi na kolanach, rozepnie rozporek i odchyli swoją spódniczkę, i byłbym nawet skłonny powiedzieć to na głos, ale... W tym momencie do pokoju wszedł Wiktor, przynosząc butelkę szampana. Teraz dopiero zauważyłem, że Marta miała na palcu pierścionek zaręczynowy, więc ten wieczór przeznaczony był na świętowanie ich wspólnego szczęścia. Choć od początku, tak mi się przynajmniej wydaje, między mną, a Martą czuć było atmosferę seksualnego napięcia, ten wieczór był szczególny, bo gdy żegnaliśmy się i udawaliśmy do swoich pokojów, narzeczona mojego wujka położyła mi dłoń na penisie, który momentalnie stwardniał i przybrał swoje największe możliwe rozmiary, a także ugryzła całkiem mocno w ucho, dodając swoim chrypliwym głosem, że idzie się kąpać i raz, może dwa razy, zapewne pomyśli o tej przejażdżce na moim motorze.
Następnego dnia, gdy się obudziłem, pogoda była bezlitosna. Żar lał się z nieba strumieniami, temperatura sięgała 35 stopni. Był to przedostatni dzień mojego wyjazdu i cieszyłem się, że jutro odjeżdżam. Cieszyłem się, bo Marta była obecna każdej nocy w mojej głowie w najprzeróżniejszych konfiguracjach. Co noc masturbowałem się kilkakrotnie, myśląc o tym przykładowo, że wchodzę do ich sypialni i posuwam ją przy śpiącym wujku. Nie ganiłem się nawet za to w myślach, bo w końcu są to tylko myśli, a od myśli do czynów droga jest daleka. Wiedziałem też, że bawi ją to, że doprowadza mnie swoimi czynami do ekstazy, a nie wolno mi jej tknąć. Myśl, że w pewnym sensie jestem uwiązany, na pewno sprawiała jej radość.
Wujek Wiktor po śniadaniu powiedział, że jedzie do miasta na zakupy, bo przy tej pogodzie zanosi się na klęskę nieurodzaju i musi uzbroić dom w duże zapasy wody oraz jedzenia. Zaoferowałem mu swoją pomoc, ale poprosił, bym jeszcze raz przed wyjazdem rzucił okiem na jego choppera, a on sam sobie poradzi z tymi zakupami. Tym bardziej, że chce jeszcze odwiedzić starego kolegę z wojska, który, jak się okazało, mieszka w pobliżu. Cała eskapada zajmie mu około 2 godzin minimalnie, więc nie ma sensu mnie w to angażować. Przystałem na to. Do jego garażu wszedłem, słuchając swojej muzyki. Przy motorach robię to, co kocham najbardziej - skręcam, rozkręcam, smaruję olejem i smarem, po czym cały przesiąkam tym zapachem, a ręce mam pobrudzone powyżej łokci. W pewnym momencie Marta weszła do garażu i - nie dając mi nawet chwili do wyrażenia swojego zdziwienia - powiedziała, że ma dość tego oczekiwania, aż ją wezmę na przejażdżkę i w dupie ma to, że jest gorąco. Oświadczyła, że idzie się przebrać i za kilka minut mam być gotowy w salonie. Na jakikolwiek gest sprzeciwu też nie dała mi szansy, więc po kilku minutach poszedłem do domu oznajmić jej, że ja i mój motor nie jesteśmy darmową atrakcją w parku rozrywki i że jeżeli chce, to mogę pożyczyć jej kask i okulary i posadzić na chwilę na motorze, żeby spróbowała sobie wyobrazić, jak to jest.
Wchodząc do domu, krzyknąłem od progu:
- Słuchaj, ja i mój motor nie jesteśmy darmo...
- Podejdź do mnie i sprawdź, czy jestem gotowa na przejażdżkę. Wydaje mi się, że moje ubranie jest zbyt luźne.
Prawdę mówiąc, ubranie nie było zbyt luźne, w ogóle ciężko było nazwać to ubraniem. Marta miała gęste falowane włosy spięte w kucyka, na sobie krótką, skórzaną spódniczkę, a na piersiach skórzany biustonosz, który uwydatniał jej piersi. Makijaż miała idealny, dość mocny. Jej skóra pachniała olejkiem brzoskwiniowym, a oczy świeciły jakby tęsknotą... albo pożądaniem. Pewnym krokiem podszedłem do niej, a będąc już przy niej, poprosiła mnie, bym się schylił, bo kwestia luźnej spódniczki wynika prawdopodobnie ze źle przymocowanego paska. Gdy się schyliłem, jej dłoń wplotła się w moje włosy i delikatnym ruchem przytwierdziła do siebie.
Nie myśląc ani chwili, włożyłem swoje obie dłonie pod spódniczkę, podnosząc ją do ogóry; złapałem mocno za pośladki i zacząłem lizać jej mokrą, ciepłą, smaczną cipkę. Jej nogi rozchyliły się od razu, a szukając jakiegokolwiek oparcia, wylądowała na kuchennym stole. Trzymała mnie za głowę cały czas i jęczała mówiąc, że o tej minetce myślała odkąd się pojawiłem w ich domu. Gdy to mówiła, poczułem, że powinienem mieć wyrzuty sumienia, ale... Przypomniałem sobie tę akcję sprzed paru lat, gdy wujek wyruchał obiekt moich zainteresowań, więc w przypływie nagłego impulsu i chęci dokonania zemsty, zabrałem się do pieprzenia Marty z jeszcze większym wigorem.
Liżąc jej cipkę zacząłem również wkładać tam palca. Potem dwa, po chwili kolejne. Po pierwszym jej orgazmie wiedziałem, że teraz czas na mnie. Gdy zeskoczyła ze stołu, by kleknąć i mi obciągnąć, wziąłem ją w swoje silne ramiona i posadziłem ją na blacie ponownie. Sam stanąłem na stole, rozpiąłem pasek, złapałem ją za kucyka, odchyliłem głowę, i niemal z impetem włożyłem kutasa do buzi, a ona szybko uformowała język w taki sposób, żebym mógł włożyć tam prawie do końca. Stojąc nad nią mówiłem:
- Patrz mi się w oczy i dław się moim *****m. Chcę słyszeć, jak się dławisz.
Marta posłusznie zaczęła coraz gwałtowniej i szybciej poruszać swoją głową. Ślina wyciekała jej z ust, oczy zaczęły jej łzawić, ale połykała penisa bez ustanku. Wyciągnąłem go po chwili, dając jej możliwość wylizania moich jąder. I do tego też zabrała się z wielkim zaangażowaniem. Raz po raz uderzałem ją penisem w policzek, a ona odpowiadała tylko, że chce mocniej. Lewą ręką chwyciłem ją za podbródek, a prawą, raz z otwartej, a raz z zamkniętej dłoni, biłem z wyczuciem po policzkach. Smar z moich dłoni pozostał na jej policzku i myśl, że wujek zada jej pytanie, co to jest i dlaczego uwalona jest smarem, podniecała mnie jeszcze mocniej.
Po tej chwili przyjemności rozpiąłem jej stanik, a moim oczom ukazały się jędrne piersi z nabrzmiałymi sutkami, które szybko zacząłem ssać i lizać. Jednocześnie Marta prosiła, żebym bawił się jej cipką, bo robiąc te dwie rzeczy jednocześnie, zaraz dojdzie ponownie. A gdy już doszła, powiedziała:
- Przestań się nade mną znęcać. Jeżeli w przeciągu chwili nie zerżniesz mojej cipki, nie włożysz tam całego kutasa, to postradam tu zmysły.
Wziąłem do ręki mój pasek ze spodni i owinąłem jej wokół szyi. Za te kilka dni, gdy się mną bawiła, musiałem wziąć rewanż.
- Teraz jesteś moją suką. Na smyczy. Dosłownie i w przenośni. Zrozumiano?
Marta uklękła na kolana, oparła dłonie o podłogę i prowadząc ją na smyczy zaprowadziłem do łóżka, w którym spała z Wujkiem. Co kilka kroków częstowałem ją mocnym uderzeniem w dupę, a gdy byliśmy już w sypialni, wskoczyła na łóżko. Położyła się plecami, rozwarła nogi najszerzej jak potrafiła.
- Pierdol mnie. Nie ściągaj paska z mojej szyi, bo jestem twoją suką, nie zapominaj! Zerżnij mnie jak najlepszą kurwę.
Trzymając w ręku pasek, nachyliłem się nad nią, wszedłem w jej gorącą, wilgotną cipkę i posuwałem, aż w końcu pasek stał się zbędny. Marta wstała i o nic nie pytając, wskoczyła na mnie, oplatając mnie nogami. Odwróciłem się, oparłem ją o ścianę, dłońmi podtrzymywałem za jej kształtną dupę i rżnąłem tak mocno, że odgłos odbijających się od siebie ciał musiał być słyszalny w całym domu. Potem, trzymając ją na rękach, ponownie wrzuciłem na łóżko i kazałem się jej wypiąć. Gdy pieprzyliśmy się na pieska, zadzwonił telefon...
To był Wiktor.
Marta zrobiła gest w kierunku telefonu, ale złapałem ją za rękę, drugą złapałem za kucyk i przyduszając do poduszki, nachyliłem się, mówiąc do ucha:
- Jeżeli odbierzesz ten telefon, wyrucham Cię w dupę tu i teraz, a potem wsadzę kutasa do buzi i będę robił to tak długo, aż obrzydzi Cię samo poruszanie ustami.
Puściłem ją. Telefon dzwonił nadal.
Marta po niego sięgnęła.
Nie zastanawiając się dłużej, wyciągnąłem swojego penisa z cipki i zacząłem wsuwać go w jej dupę. Ciężko było wejść bez wazeliny czy innego żelu, ale udało się po krótkiej chwili. Marta najpierw jęczała trochę z bólu, ale po chwili jęki zamieniły się w rozkosz. Co więcej, telefon zadzwonił ponownie i znów chciała go odebrać. W tym momencie czułem już, że mój kutas jest narzędziem zemsty wymierzonej w Wiktora, a sama Marta jest jedynie obiektem destrukcji. Ruchanie ją analnie okazało się dla mnie słodkie, bo nie było tylko cielesną przyjemnością, ale dawało mi poczucie psychologicznej przewagi nad nią i Wiktorem. Gdy więc Marta wzięła telefon do ręki, zatrzymałem się na chwilę, trzymając całego kutasa w jej dupie.
- Ja będę operatorem tej rozmowy, kurwo.
- Dobrze. Co rozkażesz.
W prawej ręce trzymałem telefon, który odebrałem i przyłożyłem jej do ucha. W lewej mocno trzymałem jej kucyk. Gdy zaczęli rozmawiać, zacząłem posuwać Martę w dupę tak szybko i tak mocno, jak jeszcze do tej pory się nie zdarzyło. Próbowała jeszcze rozmawiać, ale nie dała rady. Jej jęki stały się głośne, a ona zaczęła krzyczeć, żebym nie przestawał pierdolić jej ciasnej dupy. Swoją dłoń położyła na cipkę i zaczęła intensywnie masować. Po chwili jej ciało na moment się sprężyło, a na moment rozprężyło. Marta miała orgazm tak silny, że niemal zemdlała. Zamieniła się w prawdziwego demona.
- Miałeś mi go wyciągnąć z dupy i włożyć całego do buzi, na co czekasz?! Na co, *****, czekasz?! Poniżaj mnie, poniżaj swoją dziwkę!
Położyłem ją na plecy, głowę ułożyłem poza łóżko, odchyliłem i włożyłem jej do buzi całego penisa. Palcami pieściłem jej sutki, a kutasem poruszałem się niemal tak szybko, jak przed momentem w cipce i dupie. Po chwili wyciągnąłem penisa z jej ust, obróciłem jej ciało, i znów włożyłem w tyłek. Po czym jeszcze kilka razy zmieniłem układ, żeby raz wkładać tu, a raz tu.
Gdy już dochodziłem powoli, czułem, jak nagromadzony we mnie wulkan wystrzeli. Przenieśliśmy się do łazienki, w której były ogromne lustra. Marta uklękła i powiedziała, że doprowadzi mnie samymi ustami, a sam mam wybrać, czy chcę się spuścić do buzi czy na twarz.
- Spuszczę się na to lustro, a Ty je dokładnie wyliżesz z mojej spermy.
Marta dość sprawnie doprowadziła mnie do orgazmu, który, tak jak przypuszczałem, był obfity. Połowa spermy wytrysnęła jej na twarz, a druga na lustro, z którego zlizywała wydzielinę z ogromnym zaangażowaniem, a moje trzymanie ją za włosy tylko to zaangażowanie wzmagało.
Po tym wszystkim zastanawialiśmy się, co wujek Wiktor usłyszał przez telefon. Na przyjazd Wiktora oczekiwaliśmy w osobnych pomieszczeniach, ale sądzę, że oboje się denerwowaliśmy. Byłem pewien, że słyszał wszystko, i że jest to nasze ostatnie spotkanie, a ten związek - który w końcu miał być dla wujka poważny i ostateczny - okaże się niewypałem. Jak się jednak okazało, stało się inaczej, a nasze drogi jeszcze nieraz miały się zejść...