Cześć, mam na imię Piotr. Gdy przydarzyła mi się poniższa historia miałem 30 lat. Byłem wtedy nauczycielem informatyki w jednym z krakowskich gimnazjów. Mieszkałem sam. Nie dlatego, że nie mogłem znaleźć kobiety, raczej z wyboru. Czułem, że związki na dłuższą metę - dzielenie mieszkania, podział obowiązków itp. nie były dla mnie. Utrzymywałem kontakt z wieloma znajomymi jeszcze z czasów szkolnych czy studiów, ale starałem się, aby nie przekraczać pewnej granicy zaangażowania. Zarówno u siebie jak i po drugiej stronie. Uważałem, że takie rozwiązanie ma same zalety. Można utrzymywać kontakty z wieloma kobietami na raz, spotkać się z tą z którą akurat masz ochotę.
Gdy miałem ochotę porozmawiać dzwoniłem do Dagmary, która była doskonałą słuchaczką i zawsze potrafiła dobrze doradzić. Była nianią u młodszej siostry mojego kolegi, poznałem ją odwiedzając kolegę lata temu. Gdy nie miałem ochoty na poważne rozmowy, a potrzebowałem zbliżenia z kobietą o cudownym ciele mogłem zaprosić Patrycję, którą poznałem jakieś 10 lat wcześniej w barze. Poza tym była Natalia, piękna blondynka poznana w poprzedniej pracy, Olka z której bratem chodziłem do klasy, a do niej wypisywałem SMSy już od najmłodszych, Monika - sąsiadka z parteru, Madzia - studentka poznana lata temu na korytarzu UJ, czy Zuzia z którą zaliczyłem pierwsze wyjście do kina. Wtedy przebywała w UK i spotykaliśmy się tylko gdy odwiedzała Polskę. Niektóre znałem od 10-12, a inne od około 2 lat. Z każdą z nich łączyła mnie inna wieź, ale zawsze to sprowadzało się do kontaktu kilka razy w miesiącu.
Odzywałem się najczęściej wieczorem, gdy byłem pod wpływem alkoholu (nie piłem dużo, raczej drink lub 1-2 piwa) lub gdy przeglądając media społecznościowe trafiłem na zdjęcie którejś z nich. Patrycja miała nową fryzurę, albo Olka wrzuciła zdjęcie z wypiętym tyłkiem - to był powód, aby się odezwać. Później było kilka wiadomości na komunikatorze, a po kilku dniach w pasującym terminie spotykaliśmy się w umówionym miejscu. Kawa / piwo, rozmowa i w 90% przypadków kończyliśmy u mnie lub u niej. Seks raz lub dwa razy w miesiącu mi wystarczył. Uprawiłem go rzadko, ale regularnie.
Potrzeby w pozostałe dni miesiąca zaspokajałem sam, poprzez masturbacje. Byłem zresztą od niej uzależniony, bo "konia waliłem" praktycznie codziennie. Od dnia, gdy doznałem w wieku 12-13 lat pierwszego orgazmu, przeglądając nagie zdjęcia Pameli Anderson, które nagrał mi jeden z kolegów na płytę. Poprzez czasy pierwszego modemowego dostępu do internetu gdzie zdjęcia ładowały się kilkadziesiąt sekund linijka po linijce, aż po czasy bieżąca gdzie na facebooku lub instagramie można znaleźć każdą mijaną na ulicy dziewczynę, obejrzeć jej zdjęcia i podziwiać ciało. W zaciszu domowym masturbowałem się niemal nieustannie. Myślę, że przez te ~20 lat nie miałem przerwy dłuższej niż tydzień, może poza pojedynczymi wyzwaniami, gdzie robiłem sobie dłuższe przerwy.
Jako osoba zapoznana z technologiami lubiłem bawić się w sieci. Zdjęcia znajomych, koleżanek i sąsiadek o których fantazjowałem zapisywałem na dysku. Miałem kilkadziesiąt folderów opisanych imieniem i nazwiskiem. Robiłem to na wypadek, gdyby zdjęcia zniknęły z sieci, co działo się zresztą często. 17 letnia Weronika, z klatki obok przez 1-2 miesiące wrzucała na instagram bardzo odważne fotki - naga w wannie i przykryta tylko pianą, tyłek wypięty w bardzo skąpych stringach, nagie piersi zasłonięte tylko ręką. Albo Sara - dziewczyna, z osiedla która na maxxmodels wrzucała nagie zdjęcia. Po chwili dziewczyny dojrzewają lub ktoś przemawia im do rozsądku i takie zdjęcia znikają z sieci. Dokładnie tak było w tych dwóch przypadkach. Ja na szczęście wciąż miałem te zdjęcia w swoim archiwum. Wracałem po całym dniu do domu, robiłem sobie kawę, włączałem komputer, media społecznościowe lub swoje archiwum. W bokserkach robiło się mi gorąco, jeszcze zanim zobaczyłem pierwsze zdjęcie. Czasami marzyłem już o tej chwili będąc w pracy lub nawet zanim do niej wyszedłem. W końcu zsuwałem bokserki i chwytałem go w dłoń. Miał 19 centymetrów, był dość gruby i mocno użylony. Czasami miałem wrażenie, że na jego wygląd, jakby umięśnionego sam zapracowałem poprzez lata masturbacji. Naprawdę mocno go eksploatowałem. Lubiłem to jak wygląda. Moje partnerki też, a przynajmniej tak mówiły.
Przeglądałem najnowsze zdjęcia z instagrama i facebooka, do tego kilka profili na maxxmodels. Od czasu popularyzacji mediów społecznościowych rzadko masturbowałem się do zwykłego porno, wolałem kobiety i dziewczyny z otoczenia. Scrolowałem nowe zdjęcia, a gdy tam nie znalazłem nic godnego uwagi wracałem do swojego archiwum. W zdecydowanej większości "trzepałem" do zdjęć z social media, więc dziewczyn ubranych. Szukałem wtedy w internecie filmu lub zdjęcia podobnej, ale nagiej kobiety i ustawiałem zdjęcia obok siebie. Zazwyczaj w tym momencie, ręka zaciśnięta na twardym już do granic możliwości kutasie pracowała bardzo szybko i po chwili wpatrzony w oba zdjęcia i odpływający z rozkoszy wylewałem cały dzienny zapas spermy na ułożone wcześniej papierowe ręczniki. Czasami, gdy miałem więcej czasu na zabawę lub po prostu ochotę, drukowałem zdjęcia dziewczyn o których fantazjowałem i to na ich wydrukowanych twarzach lądował ładunek. Dzięki temu, mogłem być z każdą, mieć każdą, marzyć o każdej i spuścić się na twarz każdej. Nawet kobiety, która obsługiwała mnie 30 sekund w sklepie, ale spodobały mi się jej oczy, sąsiadki wyprowadzającej psa w za dużym t-shircie bez stanika, przez który odznaczały się sutki, albo kuzynki sąsiada. Młodej, około 16 letniej dziewczyny, która odwiedzała go od czasu do czasu i która kręciła się wtedy pod moimi oknami, w obcisłych legginsach prezentując swój jędrny, młody i wysportowany tyłeczek, albo Oliwii córki sąsiada która stała przede mną w sklepie w krótkich szortach. "Waliłem" o nich wszystkich, czasami niejednokrotnie i często po wszystkim, ogarniało mnie uczucie, że było to tak samo przyjemne, lub nawet lepsze od niektórych odbytych w realnym życiu stosunków. Zdarzyło się, że odmówiłem Natalii spotkania w realu, bo paradująca pod oknem Oliwka w okularach i krótkich szortach zasłaniających niewiele ponad połowę pośladka zrobiła na mnie takie wrażenie, że wieczór wolałem spędzić oglądając jej zdjęcia, onanizując się przy nich do nocy.
Wśród folderów, które znajdowały się w zakątkach mojego dysku było jeden przeznaczony dla Gosi. Była to uczennica III c, gimnazjum, w którym uczyłem. Generalnie starałam się odpychać od siebie myśli i fantazje związane z uczennicami. Po 1) dlatego że były to wciąż bardzo młode dziewczyny, a po 2) wiedziałem, że jeżeli się temu poddam to trudno będzie mi się pracowało. Nie będę mógł się skupić, albo że gdy do głowy zaczną mi przychodzić niepoprawne myśli będę miał problem z ukryciem rozpychającego krok w spodniach penisa. Nie było to jednak łatwe. Dziewczyny często chodziły w legginsach, prześwitywały im stringi, miały albo za duże koszulki, wtedy stojąc nad nimi spokojnie można było zajrzeć w dekolt, albo tak kuse, że zasłaniały tylko piersi. Ich płaskie, umięśnione i niepokryte jeszcze tłuszczem brzuchy prezentowały dumnie odcinek od gumy legginsów, poprzez pępek aż do bluzki. Czasami miałem wrażenie, że proszą o to aby na nie patrzeć, wylizać lub zala.... Przerywałem jednak te myśli. Z tego samego powodu rzadko wybierałem się na "pogaduchy" do kolegi Sławka, który był u nas wuefistą. W okolicach sali gimnastycznej trzeba było mieć zupełnie silne nerwy. Tam dziewczyny w kusych spodenkach kręcą się cały dzień, a za cienką ścianą przebierają się lub biorą prysznic. Nigdy nie obawiałem się niczego w kontekście zrobienia uczennicy krzywdy. Nigdy nie wyszedłbym poza granicę fantazji. Najbardziej odważne plany jakie mogłem mieć wobec kobiet w tym wieku, to wieczorna masturbacja. Ręka pracująca ciężko na kutasie, z ich zdjęciami z social mediów w tle.
Z Gosią było trochę inaczej. Nigdy nie ubierała się wyzywająco, nosiła dość długie spódniczki lub szersze jeansy. Choć wiedziałem, że ma bardzo ładne ciało nie dało się tego zaobserwować. Pozostawało to dla mnie tajemnicą. Podobnie jak jej spokojny i skromny wyraz twarzy. Nie malowała się szczególnie, miała duże, ale dość blade usta i kręcone blond włosy, opadające nieco za ramiona. Miała około 165 cm wzrostu i szczupłą, ale nie zupełnie drobną budowę ciała. Przypominała mi aktorkę Chloe Mortez. Wyglądała na młodszą niż była w rzeczywistości. Była grzeczna, inteligentna i piękna, ale nigdy nie zdarzyło mi się spojrzeć na nią pod kątem swoich wieczornych planów. Do czasu jednego, banalnego zdarzenia. Miałem zajęcia z III c, później przerwa. Tradycyjnie, jak to na 15 minutowej przerwie zrobiłem sobie kawę i siedziałem w sali. Nagle otworzyły się drzwi. Do sali weszła Gosia, nieco zawstydzona poinformowała mnie, że szuka opaski do włosów, którą rzeczywiście miała na głowie na poprzednich zajęciach. Podeszłą do swojego stolika i szybko zlokalizowała opaskę leżącą pod biurkiem. Nie zważywszy na nic, zanurkowała po nią. Trwało to może 5 sekund, które dla mnie rozciągnęły się do jakiś 10 minut. W trakcie tych których zorientowałem się, że Gosia przebrana jest w strój na WF. Miała na sobie krótkie, ledwie zakrywające pośladki, czerwone spodenki z materiału. Na wypiętej w moją stronę pupie odznaczały się majtki. Coś pomiędzy zwykłymi majtkami, a stringami chyba koloru czarnego. Widziałem wyraźnie ich linie i jeszcze wyraźniej wcięcie pomiędzy pośladkami które opinały. We wgłębieniu pomiędzy pośladkami, tworzył się delikatny zarys obrazujący jak w danej chwili ułożyła się jej cipka. Poniżej były nieco blade, ale bardzo zgrabne nogi. Tyłek był jędrny, duży jak na tak szczupłą sylwetkę. Nie mogłem się na niego napatrzeć. Gdybym tylko mógł uwiecznić tą chwilę na czymś mniej ulotnym niż moja pamięć. Wtedy dziewczyna wysunęła się spod biurka, wyciągnęła dłoń w moją stronę prezentując zgubę. Nie powiedziała nic, tylko nieco niezgrabnym krokiem podbiegła do drzwi. Uśmiechnęła się, zwilżając przy tym usta, spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w niej zawstydzenie, ale jakby coś jeszcze... Choć pewnie mi się wydawało zobaczyłem w jej oczach pożądanie lub podniecenie. W tym dniu na moim komputerze powstał folder nazwany "Gosia T.", a w nim pierwsze zdjęcia pobrane z jej profili. Tego samego dnia masturbowałem się do nich i do obrazów które przywoływałem w głowie dwukrotnie.
Po około 4 miesiącach od tego zdarzenia nadszedł dzień długo planowanego wyjazdu na zimowy obóz narciarski do Zakopanego. Na liście uczestników widniałem ja jako jeden z opiekunów, 3 dodatkowe opiekunki oraz 27 uczniów, w tym także Gosia. Od pamiętnego dnia patrzyłem na nią w nieco inny sposób, zauważyłem w niej piękną kobietę, niekoniecznie tak skromną i grzeczną za jaką uważałem ją wcześniej. Mam wrażenie, że jej stosunek do mnie też się zmienił. Częściej się uśmiechała, szukała kontaktu wzrokowego i też częściej zagadywała w różnych sytuacjach. Wracałem do niej od czasu do czasu w domu, zaglądałem na profil i kilka razy zdarzyło się dochodzić patrząc na jej zdjęcie. Jeden raz wydrukowałem je nawet. Wpatruje się na nim uroczo i głęboko w obiektyw, delikatnie uśmiechnięta, z lekko rozchylonymi ustami, patrzy pożądliwie. Patrząc na nie miałem wrażenie, że i ona spogląda na mnie i widzi do czego doprowadza swojego nauczyciela. Zalałem wtedy jej słodką buźkę bardzo dużym i niezbyt gęstym ładunkiem ciepłej spermy. Po długiej sesji, zawsze spermy wylewałem dużo, ale była ona bardziej rzadka. Czasu od tego zdarzenia minęło jednak sporo i nie przywiązywałem wówczas szczególnej uwagi do tego, że spędzimy razem "ferie". Pierwsza lampka zapaliła mi się po dotarciu do miejsca zakwaterowania. Jako opiekunowie do dyspozycji mieliśmy 3 pokoje, ja jako jedyny mężczyzna otrzymałem osobny pokój - nr 11. Znałem ten pokój, ponieważ korzystałem z niego już podczas poprzednich wyjazdów w to miejsce. Wówczas, jako opiekunowie płci męskiej do dyspozycji mieliśmy pokoje 11 i 12. Wiedziałem, że te 2 pokoje rozdzielone są jakby prowizorycznie. Nie wiem czy wcześniej, nie był to jeden pokój. Ścianka była cienka, a w boazerii na wysokości pasa znajdowała się dziura nieco mniejsza od średnicy papierosa. Wiem o tym, bo byłem tu w zeszłym roku. W nocy, po zapaleniu światła w drugim pokoju można było pod odpowiednim kątem dostrzec niewielką poświatę. Nie zamierzałem tego wykorzystywać do podglądania uczennic, jednak w tym momencie, pod wpływem impulsu postanowiłem zrobić wszystko, żeby w pokoju nr 12 znalazła się Gosia. Po drobnym zamieszaniu, ale nie tworząc jakichkolwiek podejrzeń udało się to zrobić. W sąsiednim pokoju wylądowała Gosia i Madzia, brunetka z jej klasy, która raczej nie była jej najlepszą koleżanką. Madzia trzymałą się z innymi dziewczynami, ale wtedy ze względu na 2-osobowe pokoje zostały rozdzielone.
W poniedziałek wieczorem, czyli 3 dnia wyjazdu SMSowałem z Natalią, 29-letnią blondwłosą koleżanką z Krakowa. Podesłała, co miała zresztą w zwyczaju, kilka nieprzyzwoitych fotek. Pamiętam, że tego dnia wieczorem, skopiowałem je sobie na laptopa, by stworzyć terenową namiastkę tego miałem w zwyczaju robić w domu. Zsunąłem dresy i bokserki, chwyciłem twardego już kutasa i zacząłem masować. Po około 5 minutach paski papieru toaletowego położonego przeze mnie na stoliku były już obficie zalane gęstą, białą substancją.
W środę, 5 dnia wyjazdu plan dnia był dwojaki. Uczniowie mogli wybrać - stok (ci którzy mieli jeszcze siły po wtorkowym spacerze Doliną Strążyska) lub termy Zakopiańskie. Ja z Małgorzatą (nauczycielką j. polskiego) wyznaczeni byliśmy do opieki nad uczniami wybierającymi się na kompleks basenów. Wśród moich podopiecznych była Gosia. Zabawa była oczywiście, jak to na termach, przednia. Mi w pamięć szczególnie zapadła jedna sytuacja. Po zjechaniu z jednej ze zjeżdżalni zbierałem się w basenie, wtedy z rury wypadła niemal wprost na mnie Gosia. Nie było to w żaden sposób celowe. Nie wiedziałem, że jedzie za mną, a ona nie mogła wiedzieć, że jeszcze tam będę. Wpadła jednak prosto na mnie. Poczułem dokładnie na sobie, jej młode zgrabne ciałko. Czułem, jak odgniatają się na mnie jej niewielkie, ale kształtne piersi, a po wyhamowaniu "zsuwa" się ze mnie. Poczułem, że zanim złapała nogami grunt zjechała z mojego uda, siedząc na nim okrakiem. Po moim udzie ześlizgnęła się osłonięta tylko cienkim materiałem majtek jej cipka. Gosia odskoczyła, otrząsnęła wodę z głowy potrząsając ją mocno. Po chwili dostrzegła mnie i znów z wyrazem twarzy podobnym z dnia, gdy zgubiła opaskę, przeprosiła mnie uroczo.
Wróciliśmy do pensjonatu. Drugiej grupy jeszcze nie było. Przed rozejściem się do pokojów luźno zarządziłem odświeżający prysznic i chwilę odpoczynku. Wszyscy bez większych sprzeciwów się zastosowali. Ja sam miałem ochotę wskoczyć pod prysznic by zmyć z siebie resztki chlorowanej wody, przebrać się i chwile odpocząć. Pod prysznicem, przypominała mi się sytuacja z basenu oczywiście stawiając mnie tym samym do pionu. Chwilę się masowałem, jednak nie miałem wtedy ochoty na nic więcej. Pomyślałem, że może zorganizuje sobie jakaś dłuższą zabawę wieczorem. Szybki wytrysk nie dawał mi tyle przyjemności. Po prysznicu obwiązałem pas ręcznikiem i ostentacyjnie rzuciłem się na łóżko. Wtedy dotarła do mnie myśl, że współlokatorka Gosi, Madzia jest jeszcze na stoku, a za cienką ścianą znajduje się pod prysznicem tylko Gosia. Przegrałem z postanowieniem z dnia przyjazdu i postanowiłem zajrzeć do pokoju obok przez dziurę w boazerii. Pokój był pusty, na łóżkach znajdowały się porozrzucane ubrania. Drzwi od łazienki były zamknięte. Już ten widok strasznie mnie podniecił. Nie byłem w stanie tego przerwać. Aby nie wydawać podejrzanych odgłosów podczas zmiany niewygodnej pozycji przysunąłem sobie krzesło. W ten sposób mogłem wygodnie obserwować rozwój zdarzeń. W mojej wyobraźni widziałem już wychodzącą z łazienki nagą dziewczynę. Penis w ręczniku stał tak mocno, że ręka wędrująca na niego od czasu do czasu na kilka sekund wcale nie zwiększała jego twardości. Dodatkowa stymulacja nie była potrzebna. Po około 4 minutach oczekiwania drzwi od łazienki otworzyły się, a z niej wyłoniła się Gosia. Miała mokre włosy, niechlujnie przerzucone na jeden bok. Niestety nie była naga. Miała na sobie t-shirt tak duży, że sięgał przynajmniej do połowy ud. Z jednej strony poczułem straszne rozczarowanie, ale z drugiej mogłem patrzeć na nią na żywo, w niezwykle skromnym stroju. Do tego sam byłem niemal nagi. Wiedziałem, że nie będę w stanie odejść, że rozwiązanie jest tylko jedno. Muszę dojść, patrząc na nią, niemal nagą z odległości może 2, może 3 metrów. Odsunąłem głowę, zabrałem krzesło, a ręcznik rozwiązałem i szybko, ale starając się przy tym nie hałasować ułożyłem na podłodze przy dziurze. Klęknąłem na nim, jedną rękę delikatnie położyłem na boazerii i przyłożyłem do niej czoło. W drugą rękę chwyciłem niesamowicie mocno sterczącego i nabrzmiałego fiuta.
Gosia leżała już na łóżku. Pozycja jej łóżka i jej była tak idealna względem dziurki do podglądania, że było to aż irracjonalne. Leżała jakby wycelowana we mnie. Mimo to niewiele widziałem. Zasłonięta była podwiniętymi i złączonymi kolanami, miałem wrażenie, że momentami pomiędzy łydkami i udami widzę coś więcej. Wzięła telefon i coś przeglądała. Waliłem konia, z podniecenia snując myśli, że to najlepszy dzień w moim życiu. Odpływałem. Wtedy Gosia odłożyła telefon, poprawiła pod sobą poduszkę, tak że była teraz w pozycji półsiedzącej. Wyprostowała delikatnie i rozchyliła przy tym nogi. Już wtedy wiedziałem, że pod bluzką nie ma nic. Zobaczyłem jej delikatną, słodką i wygoloną na absolutne zero cipkę. Była cudowna. Waliłem kutasa jak szalony. Trzepałem go tak mocno, że naprawdę miałem obawy, że może to być słyszane z drugiej strony. Nie byłem jednak ani w stanie zwolnić, ani tym bardziej przestać. Dziewczyna nie miała zamiaru przestać mnie zaskakiwać. Jedna z jej dłoni powędrowała na piersi, prawą pośliniła i przesunęła na krocze. Zaczęła je delikatnie masować, tym samym zasłaniając mi bezpośredni widok na szparkę. Lewą rękę przeniosła pod bluzkę, gdzie jak mi się zdawało masowała piersi. Raz jedną raz drugą. Po kilkunastu sekundach przestała się masować. Znów poprawiła poduszkę, tym razem praktycznie już siedziała. Chwyciła obiema rękoma dół bluzki i ściągnęła ją przez głowę. Wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz nago. Pomimo tego, że nie miała bardzo wysportowanej sylwetki była doskonała. Miała delikatną fałdkę na brzuchu, która tylko dodawała jej wdzięku. Piersi miała niewielkie, ale też nie zupełnie płaskie. Dość znacznie odznaczały się ich zaokrąglone kształty. Kładąc na nich rękę zasłaniała je w całości, ugniatała je ocierając sutki środkową częścią ręki. Podrażnione delikatnie odznaczały się z powierzchni brodawek. Były dokładnie takie jak wyobrażałam sobie fantazjując o Gosi wcześniej. Oglądając wiele lat porno, widziałem tysiące nagich kobiet i setki rodzajów piersi. Uwielbiałem charakterystyczne dla nastolatek spore i delikatnie „napompowane” brodawki i mimo to delikatnie wystające z nich sutki. Padały na nie już lekko przesuszone, zakręcone włosy. Na buzi widziałem rozkosz, ale nie okazywała tego bardzo nachalnie. Była raczej spokojna i skupiona. W pozycji siedzącej, zupełnie nago rozłożyła nogi szeroko. Jej cipka po prostu patrzyła bezpośrednio w moją stronę. Uda i pupa wydawały się nieco większe niż zakodowałem to wcześniej. Tworzyły w tym układzie arcydzieło. Była doskonale gładka, nieco pulchne wargi chowały w środku tylko delikatnie wystającą muszelkę. Widziałem jak subtelnie sklejona zakrywa wejście do jej dziurki. Poniżej zgniecione pośladki skrywały jej odbyt, który też miałem wrażenie, że widzę. Całość była raczej blada, tak niewinna jakby ujrzała światło dzienne pierwszy raz. Delikatnie śniada w okolicach cipki, zapewne ze względu na fakt, że przed chwila poruszała po niej rączką. Nie było rzeczy, o której marzyłem w tamtej chwili bardziej. Chciałem zanurzyć usta w jej słodkich dziurkach. Lizać i rozkoszować sokami płynącymi z jej cipki, lizać cipkę i odbyt, ssać jej drobne piersi. W głowie tylko błysnęła mi myśl wsunięcia mojego żylastego i nabrzmiałego kutasa w jej młodą, słodką, gładką i ciasną cipeczke.
Nie wiem, ile to trwało ale po chwili po prostu wystrzeliłem. Poczułem się jakbym wylał na ścianę i leżący na podłodze ręcznik szklankę pełną spermy. Ta dziewczyna opróżniła mnie tak, jak w mojej 20 letniej "karierze" jeszcze chyba nikt. Patrzyłem na nią nadal, odruchowo poruszając po kutasie w górę i w dół już powoli jakby to był odruch bezwarunkowy. Trwało to kolejne 2-3 minuty. Gosia w tym czasie masując się doszła. Przyspieszała masaż z coraz większym grymasem rozkoszy, aż zacisnęła szybko kolana i kilkukrotnie zwinęła się cała pod wpływem skurczy. Patrzyłem na to w bezruchu, tylko przesuwając z wolna po nabrzmiałym wciąż penisie w górę i w dół. Odetchnęła i jakby uśmiechnęła się patrząc niemal wprost na mnie. Byłem z nią w tym do końca. Po chwili zerwała się nagle, chwyciła t-shirt i udała się do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi. Odprowadziłem ją wzrokiem mając okazję pierwszy raz przyjrzeć się jej nagiej pupie. Zniknęła za drzwiami, a ja zabrałem się za sprzątanie.
Czas do dnia wyjazdu minął bardzo szybko. Z Gosią od środy rozmawialiśmy kilka razy, była wesoła i często się uśmiechała. Ja oczywiście nie byłbym sobą, gdybym przynajmniej raz dziennie nie wspominał zaistniałej sytuacja i nie doprowadzał się pod prysznicem do orgazmu. Ręcznik z pamiętnego dnia przeprałem w umywalce i wysuszyłem na kaloryferze. Spermę z boazerii zmyłem, jednak miałem wrażenie, że delikatne zacieki wciąż były widoczne. W dniu pakowania się i opróżniania pokoju spojrzałem jeszcze w to miejsce. W oczy rzuciło mi się coś wystające z dziury w ścianie. Sięgnąłem po to ręką. Była to mała, biała karteczka zwinięta w rulon. Po rozwinięciu odczytałem:
"Bardzo podobało mi się Pana wtorkowe przedstawienie. A jak Panu podobało się w środę? Brzmiało tak, jakby się Panu podobało Dziękuję, G :* "
Osłupiałem. W głowie mieszał mi się wstyd z zakłopotaniem, podnieceniem i wspomnieniem tych dwóch dni. Nie wiedziałem co robić. Od środy widziałem ją już kilka razy. Wiedziałem, że będzie potrafiła zachować to w tajemnicy, nie dać po sobie nic poznać. Ja też postanowiłem więc nie reagować. Podczas zbiórki przy autokarze stanęła obok mnie. Ja objąłem ją delikatnie prawą ręką. Tak jak może to zrobić nauczyciel, bardziej w formie żartu czy troski. Nic podejrzanego czy dwuznacznego. Gosia na chwile oparła głowę o mój tors, po chwili niejako odpychając się delikatnie od niego. Zrobiła dwa kroki w przód, po czym odwróciła się i patrząc głęboko w moje oczy pięknie uśmiechnęła. Ja zrobiłem to samo dając jej znak, że odebrałem pozostawioną wiadomość.
Minęły 2 lata od tych wydarzeń. Myślę, że na spotkanie z Gosią i spełnienie najskrytszych marzeń przyjdzie jeszcze czas. Będę na nią czekał. Tymczasem dziś wieczorem znów przejdę do folderu zatytułowanego "Gosia T." w swoim archiwum, gdzie czeka na mnie skan jej liściku i kilkadziesiąt zdjęć. Wezmę łyk kawy, a ręka powędruje pod biurko...
Gdy miałem ochotę porozmawiać dzwoniłem do Dagmary, która była doskonałą słuchaczką i zawsze potrafiła dobrze doradzić. Była nianią u młodszej siostry mojego kolegi, poznałem ją odwiedzając kolegę lata temu. Gdy nie miałem ochoty na poważne rozmowy, a potrzebowałem zbliżenia z kobietą o cudownym ciele mogłem zaprosić Patrycję, którą poznałem jakieś 10 lat wcześniej w barze. Poza tym była Natalia, piękna blondynka poznana w poprzedniej pracy, Olka z której bratem chodziłem do klasy, a do niej wypisywałem SMSy już od najmłodszych, Monika - sąsiadka z parteru, Madzia - studentka poznana lata temu na korytarzu UJ, czy Zuzia z którą zaliczyłem pierwsze wyjście do kina. Wtedy przebywała w UK i spotykaliśmy się tylko gdy odwiedzała Polskę. Niektóre znałem od 10-12, a inne od około 2 lat. Z każdą z nich łączyła mnie inna wieź, ale zawsze to sprowadzało się do kontaktu kilka razy w miesiącu.
Odzywałem się najczęściej wieczorem, gdy byłem pod wpływem alkoholu (nie piłem dużo, raczej drink lub 1-2 piwa) lub gdy przeglądając media społecznościowe trafiłem na zdjęcie którejś z nich. Patrycja miała nową fryzurę, albo Olka wrzuciła zdjęcie z wypiętym tyłkiem - to był powód, aby się odezwać. Później było kilka wiadomości na komunikatorze, a po kilku dniach w pasującym terminie spotykaliśmy się w umówionym miejscu. Kawa / piwo, rozmowa i w 90% przypadków kończyliśmy u mnie lub u niej. Seks raz lub dwa razy w miesiącu mi wystarczył. Uprawiłem go rzadko, ale regularnie.
Potrzeby w pozostałe dni miesiąca zaspokajałem sam, poprzez masturbacje. Byłem zresztą od niej uzależniony, bo "konia waliłem" praktycznie codziennie. Od dnia, gdy doznałem w wieku 12-13 lat pierwszego orgazmu, przeglądając nagie zdjęcia Pameli Anderson, które nagrał mi jeden z kolegów na płytę. Poprzez czasy pierwszego modemowego dostępu do internetu gdzie zdjęcia ładowały się kilkadziesiąt sekund linijka po linijce, aż po czasy bieżąca gdzie na facebooku lub instagramie można znaleźć każdą mijaną na ulicy dziewczynę, obejrzeć jej zdjęcia i podziwiać ciało. W zaciszu domowym masturbowałem się niemal nieustannie. Myślę, że przez te ~20 lat nie miałem przerwy dłuższej niż tydzień, może poza pojedynczymi wyzwaniami, gdzie robiłem sobie dłuższe przerwy.
Jako osoba zapoznana z technologiami lubiłem bawić się w sieci. Zdjęcia znajomych, koleżanek i sąsiadek o których fantazjowałem zapisywałem na dysku. Miałem kilkadziesiąt folderów opisanych imieniem i nazwiskiem. Robiłem to na wypadek, gdyby zdjęcia zniknęły z sieci, co działo się zresztą często. 17 letnia Weronika, z klatki obok przez 1-2 miesiące wrzucała na instagram bardzo odważne fotki - naga w wannie i przykryta tylko pianą, tyłek wypięty w bardzo skąpych stringach, nagie piersi zasłonięte tylko ręką. Albo Sara - dziewczyna, z osiedla która na maxxmodels wrzucała nagie zdjęcia. Po chwili dziewczyny dojrzewają lub ktoś przemawia im do rozsądku i takie zdjęcia znikają z sieci. Dokładnie tak było w tych dwóch przypadkach. Ja na szczęście wciąż miałem te zdjęcia w swoim archiwum. Wracałem po całym dniu do domu, robiłem sobie kawę, włączałem komputer, media społecznościowe lub swoje archiwum. W bokserkach robiło się mi gorąco, jeszcze zanim zobaczyłem pierwsze zdjęcie. Czasami marzyłem już o tej chwili będąc w pracy lub nawet zanim do niej wyszedłem. W końcu zsuwałem bokserki i chwytałem go w dłoń. Miał 19 centymetrów, był dość gruby i mocno użylony. Czasami miałem wrażenie, że na jego wygląd, jakby umięśnionego sam zapracowałem poprzez lata masturbacji. Naprawdę mocno go eksploatowałem. Lubiłem to jak wygląda. Moje partnerki też, a przynajmniej tak mówiły.
Przeglądałem najnowsze zdjęcia z instagrama i facebooka, do tego kilka profili na maxxmodels. Od czasu popularyzacji mediów społecznościowych rzadko masturbowałem się do zwykłego porno, wolałem kobiety i dziewczyny z otoczenia. Scrolowałem nowe zdjęcia, a gdy tam nie znalazłem nic godnego uwagi wracałem do swojego archiwum. W zdecydowanej większości "trzepałem" do zdjęć z social media, więc dziewczyn ubranych. Szukałem wtedy w internecie filmu lub zdjęcia podobnej, ale nagiej kobiety i ustawiałem zdjęcia obok siebie. Zazwyczaj w tym momencie, ręka zaciśnięta na twardym już do granic możliwości kutasie pracowała bardzo szybko i po chwili wpatrzony w oba zdjęcia i odpływający z rozkoszy wylewałem cały dzienny zapas spermy na ułożone wcześniej papierowe ręczniki. Czasami, gdy miałem więcej czasu na zabawę lub po prostu ochotę, drukowałem zdjęcia dziewczyn o których fantazjowałem i to na ich wydrukowanych twarzach lądował ładunek. Dzięki temu, mogłem być z każdą, mieć każdą, marzyć o każdej i spuścić się na twarz każdej. Nawet kobiety, która obsługiwała mnie 30 sekund w sklepie, ale spodobały mi się jej oczy, sąsiadki wyprowadzającej psa w za dużym t-shircie bez stanika, przez który odznaczały się sutki, albo kuzynki sąsiada. Młodej, około 16 letniej dziewczyny, która odwiedzała go od czasu do czasu i która kręciła się wtedy pod moimi oknami, w obcisłych legginsach prezentując swój jędrny, młody i wysportowany tyłeczek, albo Oliwii córki sąsiada która stała przede mną w sklepie w krótkich szortach. "Waliłem" o nich wszystkich, czasami niejednokrotnie i często po wszystkim, ogarniało mnie uczucie, że było to tak samo przyjemne, lub nawet lepsze od niektórych odbytych w realnym życiu stosunków. Zdarzyło się, że odmówiłem Natalii spotkania w realu, bo paradująca pod oknem Oliwka w okularach i krótkich szortach zasłaniających niewiele ponad połowę pośladka zrobiła na mnie takie wrażenie, że wieczór wolałem spędzić oglądając jej zdjęcia, onanizując się przy nich do nocy.
Wśród folderów, które znajdowały się w zakątkach mojego dysku było jeden przeznaczony dla Gosi. Była to uczennica III c, gimnazjum, w którym uczyłem. Generalnie starałam się odpychać od siebie myśli i fantazje związane z uczennicami. Po 1) dlatego że były to wciąż bardzo młode dziewczyny, a po 2) wiedziałem, że jeżeli się temu poddam to trudno będzie mi się pracowało. Nie będę mógł się skupić, albo że gdy do głowy zaczną mi przychodzić niepoprawne myśli będę miał problem z ukryciem rozpychającego krok w spodniach penisa. Nie było to jednak łatwe. Dziewczyny często chodziły w legginsach, prześwitywały im stringi, miały albo za duże koszulki, wtedy stojąc nad nimi spokojnie można było zajrzeć w dekolt, albo tak kuse, że zasłaniały tylko piersi. Ich płaskie, umięśnione i niepokryte jeszcze tłuszczem brzuchy prezentowały dumnie odcinek od gumy legginsów, poprzez pępek aż do bluzki. Czasami miałem wrażenie, że proszą o to aby na nie patrzeć, wylizać lub zala.... Przerywałem jednak te myśli. Z tego samego powodu rzadko wybierałem się na "pogaduchy" do kolegi Sławka, który był u nas wuefistą. W okolicach sali gimnastycznej trzeba było mieć zupełnie silne nerwy. Tam dziewczyny w kusych spodenkach kręcą się cały dzień, a za cienką ścianą przebierają się lub biorą prysznic. Nigdy nie obawiałem się niczego w kontekście zrobienia uczennicy krzywdy. Nigdy nie wyszedłbym poza granicę fantazji. Najbardziej odważne plany jakie mogłem mieć wobec kobiet w tym wieku, to wieczorna masturbacja. Ręka pracująca ciężko na kutasie, z ich zdjęciami z social mediów w tle.
Z Gosią było trochę inaczej. Nigdy nie ubierała się wyzywająco, nosiła dość długie spódniczki lub szersze jeansy. Choć wiedziałem, że ma bardzo ładne ciało nie dało się tego zaobserwować. Pozostawało to dla mnie tajemnicą. Podobnie jak jej spokojny i skromny wyraz twarzy. Nie malowała się szczególnie, miała duże, ale dość blade usta i kręcone blond włosy, opadające nieco za ramiona. Miała około 165 cm wzrostu i szczupłą, ale nie zupełnie drobną budowę ciała. Przypominała mi aktorkę Chloe Mortez. Wyglądała na młodszą niż była w rzeczywistości. Była grzeczna, inteligentna i piękna, ale nigdy nie zdarzyło mi się spojrzeć na nią pod kątem swoich wieczornych planów. Do czasu jednego, banalnego zdarzenia. Miałem zajęcia z III c, później przerwa. Tradycyjnie, jak to na 15 minutowej przerwie zrobiłem sobie kawę i siedziałem w sali. Nagle otworzyły się drzwi. Do sali weszła Gosia, nieco zawstydzona poinformowała mnie, że szuka opaski do włosów, którą rzeczywiście miała na głowie na poprzednich zajęciach. Podeszłą do swojego stolika i szybko zlokalizowała opaskę leżącą pod biurkiem. Nie zważywszy na nic, zanurkowała po nią. Trwało to może 5 sekund, które dla mnie rozciągnęły się do jakiś 10 minut. W trakcie tych których zorientowałem się, że Gosia przebrana jest w strój na WF. Miała na sobie krótkie, ledwie zakrywające pośladki, czerwone spodenki z materiału. Na wypiętej w moją stronę pupie odznaczały się majtki. Coś pomiędzy zwykłymi majtkami, a stringami chyba koloru czarnego. Widziałem wyraźnie ich linie i jeszcze wyraźniej wcięcie pomiędzy pośladkami które opinały. We wgłębieniu pomiędzy pośladkami, tworzył się delikatny zarys obrazujący jak w danej chwili ułożyła się jej cipka. Poniżej były nieco blade, ale bardzo zgrabne nogi. Tyłek był jędrny, duży jak na tak szczupłą sylwetkę. Nie mogłem się na niego napatrzeć. Gdybym tylko mógł uwiecznić tą chwilę na czymś mniej ulotnym niż moja pamięć. Wtedy dziewczyna wysunęła się spod biurka, wyciągnęła dłoń w moją stronę prezentując zgubę. Nie powiedziała nic, tylko nieco niezgrabnym krokiem podbiegła do drzwi. Uśmiechnęła się, zwilżając przy tym usta, spojrzała mi w oczy. Zobaczyłem w niej zawstydzenie, ale jakby coś jeszcze... Choć pewnie mi się wydawało zobaczyłem w jej oczach pożądanie lub podniecenie. W tym dniu na moim komputerze powstał folder nazwany "Gosia T.", a w nim pierwsze zdjęcia pobrane z jej profili. Tego samego dnia masturbowałem się do nich i do obrazów które przywoływałem w głowie dwukrotnie.
Po około 4 miesiącach od tego zdarzenia nadszedł dzień długo planowanego wyjazdu na zimowy obóz narciarski do Zakopanego. Na liście uczestników widniałem ja jako jeden z opiekunów, 3 dodatkowe opiekunki oraz 27 uczniów, w tym także Gosia. Od pamiętnego dnia patrzyłem na nią w nieco inny sposób, zauważyłem w niej piękną kobietę, niekoniecznie tak skromną i grzeczną za jaką uważałem ją wcześniej. Mam wrażenie, że jej stosunek do mnie też się zmienił. Częściej się uśmiechała, szukała kontaktu wzrokowego i też częściej zagadywała w różnych sytuacjach. Wracałem do niej od czasu do czasu w domu, zaglądałem na profil i kilka razy zdarzyło się dochodzić patrząc na jej zdjęcie. Jeden raz wydrukowałem je nawet. Wpatruje się na nim uroczo i głęboko w obiektyw, delikatnie uśmiechnięta, z lekko rozchylonymi ustami, patrzy pożądliwie. Patrząc na nie miałem wrażenie, że i ona spogląda na mnie i widzi do czego doprowadza swojego nauczyciela. Zalałem wtedy jej słodką buźkę bardzo dużym i niezbyt gęstym ładunkiem ciepłej spermy. Po długiej sesji, zawsze spermy wylewałem dużo, ale była ona bardziej rzadka. Czasu od tego zdarzenia minęło jednak sporo i nie przywiązywałem wówczas szczególnej uwagi do tego, że spędzimy razem "ferie". Pierwsza lampka zapaliła mi się po dotarciu do miejsca zakwaterowania. Jako opiekunowie do dyspozycji mieliśmy 3 pokoje, ja jako jedyny mężczyzna otrzymałem osobny pokój - nr 11. Znałem ten pokój, ponieważ korzystałem z niego już podczas poprzednich wyjazdów w to miejsce. Wówczas, jako opiekunowie płci męskiej do dyspozycji mieliśmy pokoje 11 i 12. Wiedziałem, że te 2 pokoje rozdzielone są jakby prowizorycznie. Nie wiem czy wcześniej, nie był to jeden pokój. Ścianka była cienka, a w boazerii na wysokości pasa znajdowała się dziura nieco mniejsza od średnicy papierosa. Wiem o tym, bo byłem tu w zeszłym roku. W nocy, po zapaleniu światła w drugim pokoju można było pod odpowiednim kątem dostrzec niewielką poświatę. Nie zamierzałem tego wykorzystywać do podglądania uczennic, jednak w tym momencie, pod wpływem impulsu postanowiłem zrobić wszystko, żeby w pokoju nr 12 znalazła się Gosia. Po drobnym zamieszaniu, ale nie tworząc jakichkolwiek podejrzeń udało się to zrobić. W sąsiednim pokoju wylądowała Gosia i Madzia, brunetka z jej klasy, która raczej nie była jej najlepszą koleżanką. Madzia trzymałą się z innymi dziewczynami, ale wtedy ze względu na 2-osobowe pokoje zostały rozdzielone.
W poniedziałek wieczorem, czyli 3 dnia wyjazdu SMSowałem z Natalią, 29-letnią blondwłosą koleżanką z Krakowa. Podesłała, co miała zresztą w zwyczaju, kilka nieprzyzwoitych fotek. Pamiętam, że tego dnia wieczorem, skopiowałem je sobie na laptopa, by stworzyć terenową namiastkę tego miałem w zwyczaju robić w domu. Zsunąłem dresy i bokserki, chwyciłem twardego już kutasa i zacząłem masować. Po około 5 minutach paski papieru toaletowego położonego przeze mnie na stoliku były już obficie zalane gęstą, białą substancją.
W środę, 5 dnia wyjazdu plan dnia był dwojaki. Uczniowie mogli wybrać - stok (ci którzy mieli jeszcze siły po wtorkowym spacerze Doliną Strążyska) lub termy Zakopiańskie. Ja z Małgorzatą (nauczycielką j. polskiego) wyznaczeni byliśmy do opieki nad uczniami wybierającymi się na kompleks basenów. Wśród moich podopiecznych była Gosia. Zabawa była oczywiście, jak to na termach, przednia. Mi w pamięć szczególnie zapadła jedna sytuacja. Po zjechaniu z jednej ze zjeżdżalni zbierałem się w basenie, wtedy z rury wypadła niemal wprost na mnie Gosia. Nie było to w żaden sposób celowe. Nie wiedziałem, że jedzie za mną, a ona nie mogła wiedzieć, że jeszcze tam będę. Wpadła jednak prosto na mnie. Poczułem dokładnie na sobie, jej młode zgrabne ciałko. Czułem, jak odgniatają się na mnie jej niewielkie, ale kształtne piersi, a po wyhamowaniu "zsuwa" się ze mnie. Poczułem, że zanim złapała nogami grunt zjechała z mojego uda, siedząc na nim okrakiem. Po moim udzie ześlizgnęła się osłonięta tylko cienkim materiałem majtek jej cipka. Gosia odskoczyła, otrząsnęła wodę z głowy potrząsając ją mocno. Po chwili dostrzegła mnie i znów z wyrazem twarzy podobnym z dnia, gdy zgubiła opaskę, przeprosiła mnie uroczo.
Wróciliśmy do pensjonatu. Drugiej grupy jeszcze nie było. Przed rozejściem się do pokojów luźno zarządziłem odświeżający prysznic i chwilę odpoczynku. Wszyscy bez większych sprzeciwów się zastosowali. Ja sam miałem ochotę wskoczyć pod prysznic by zmyć z siebie resztki chlorowanej wody, przebrać się i chwile odpocząć. Pod prysznicem, przypominała mi się sytuacja z basenu oczywiście stawiając mnie tym samym do pionu. Chwilę się masowałem, jednak nie miałem wtedy ochoty na nic więcej. Pomyślałem, że może zorganizuje sobie jakaś dłuższą zabawę wieczorem. Szybki wytrysk nie dawał mi tyle przyjemności. Po prysznicu obwiązałem pas ręcznikiem i ostentacyjnie rzuciłem się na łóżko. Wtedy dotarła do mnie myśl, że współlokatorka Gosi, Madzia jest jeszcze na stoku, a za cienką ścianą znajduje się pod prysznicem tylko Gosia. Przegrałem z postanowieniem z dnia przyjazdu i postanowiłem zajrzeć do pokoju obok przez dziurę w boazerii. Pokój był pusty, na łóżkach znajdowały się porozrzucane ubrania. Drzwi od łazienki były zamknięte. Już ten widok strasznie mnie podniecił. Nie byłem w stanie tego przerwać. Aby nie wydawać podejrzanych odgłosów podczas zmiany niewygodnej pozycji przysunąłem sobie krzesło. W ten sposób mogłem wygodnie obserwować rozwój zdarzeń. W mojej wyobraźni widziałem już wychodzącą z łazienki nagą dziewczynę. Penis w ręczniku stał tak mocno, że ręka wędrująca na niego od czasu do czasu na kilka sekund wcale nie zwiększała jego twardości. Dodatkowa stymulacja nie była potrzebna. Po około 4 minutach oczekiwania drzwi od łazienki otworzyły się, a z niej wyłoniła się Gosia. Miała mokre włosy, niechlujnie przerzucone na jeden bok. Niestety nie była naga. Miała na sobie t-shirt tak duży, że sięgał przynajmniej do połowy ud. Z jednej strony poczułem straszne rozczarowanie, ale z drugiej mogłem patrzeć na nią na żywo, w niezwykle skromnym stroju. Do tego sam byłem niemal nagi. Wiedziałem, że nie będę w stanie odejść, że rozwiązanie jest tylko jedno. Muszę dojść, patrząc na nią, niemal nagą z odległości może 2, może 3 metrów. Odsunąłem głowę, zabrałem krzesło, a ręcznik rozwiązałem i szybko, ale starając się przy tym nie hałasować ułożyłem na podłodze przy dziurze. Klęknąłem na nim, jedną rękę delikatnie położyłem na boazerii i przyłożyłem do niej czoło. W drugą rękę chwyciłem niesamowicie mocno sterczącego i nabrzmiałego fiuta.
Gosia leżała już na łóżku. Pozycja jej łóżka i jej była tak idealna względem dziurki do podglądania, że było to aż irracjonalne. Leżała jakby wycelowana we mnie. Mimo to niewiele widziałem. Zasłonięta była podwiniętymi i złączonymi kolanami, miałem wrażenie, że momentami pomiędzy łydkami i udami widzę coś więcej. Wzięła telefon i coś przeglądała. Waliłem konia, z podniecenia snując myśli, że to najlepszy dzień w moim życiu. Odpływałem. Wtedy Gosia odłożyła telefon, poprawiła pod sobą poduszkę, tak że była teraz w pozycji półsiedzącej. Wyprostowała delikatnie i rozchyliła przy tym nogi. Już wtedy wiedziałem, że pod bluzką nie ma nic. Zobaczyłem jej delikatną, słodką i wygoloną na absolutne zero cipkę. Była cudowna. Waliłem kutasa jak szalony. Trzepałem go tak mocno, że naprawdę miałem obawy, że może to być słyszane z drugiej strony. Nie byłem jednak ani w stanie zwolnić, ani tym bardziej przestać. Dziewczyna nie miała zamiaru przestać mnie zaskakiwać. Jedna z jej dłoni powędrowała na piersi, prawą pośliniła i przesunęła na krocze. Zaczęła je delikatnie masować, tym samym zasłaniając mi bezpośredni widok na szparkę. Lewą rękę przeniosła pod bluzkę, gdzie jak mi się zdawało masowała piersi. Raz jedną raz drugą. Po kilkunastu sekundach przestała się masować. Znów poprawiła poduszkę, tym razem praktycznie już siedziała. Chwyciła obiema rękoma dół bluzki i ściągnęła ją przez głowę. Wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz nago. Pomimo tego, że nie miała bardzo wysportowanej sylwetki była doskonała. Miała delikatną fałdkę na brzuchu, która tylko dodawała jej wdzięku. Piersi miała niewielkie, ale też nie zupełnie płaskie. Dość znacznie odznaczały się ich zaokrąglone kształty. Kładąc na nich rękę zasłaniała je w całości, ugniatała je ocierając sutki środkową częścią ręki. Podrażnione delikatnie odznaczały się z powierzchni brodawek. Były dokładnie takie jak wyobrażałam sobie fantazjując o Gosi wcześniej. Oglądając wiele lat porno, widziałem tysiące nagich kobiet i setki rodzajów piersi. Uwielbiałem charakterystyczne dla nastolatek spore i delikatnie „napompowane” brodawki i mimo to delikatnie wystające z nich sutki. Padały na nie już lekko przesuszone, zakręcone włosy. Na buzi widziałem rozkosz, ale nie okazywała tego bardzo nachalnie. Była raczej spokojna i skupiona. W pozycji siedzącej, zupełnie nago rozłożyła nogi szeroko. Jej cipka po prostu patrzyła bezpośrednio w moją stronę. Uda i pupa wydawały się nieco większe niż zakodowałem to wcześniej. Tworzyły w tym układzie arcydzieło. Była doskonale gładka, nieco pulchne wargi chowały w środku tylko delikatnie wystającą muszelkę. Widziałem jak subtelnie sklejona zakrywa wejście do jej dziurki. Poniżej zgniecione pośladki skrywały jej odbyt, który też miałem wrażenie, że widzę. Całość była raczej blada, tak niewinna jakby ujrzała światło dzienne pierwszy raz. Delikatnie śniada w okolicach cipki, zapewne ze względu na fakt, że przed chwila poruszała po niej rączką. Nie było rzeczy, o której marzyłem w tamtej chwili bardziej. Chciałem zanurzyć usta w jej słodkich dziurkach. Lizać i rozkoszować sokami płynącymi z jej cipki, lizać cipkę i odbyt, ssać jej drobne piersi. W głowie tylko błysnęła mi myśl wsunięcia mojego żylastego i nabrzmiałego kutasa w jej młodą, słodką, gładką i ciasną cipeczke.
Nie wiem, ile to trwało ale po chwili po prostu wystrzeliłem. Poczułem się jakbym wylał na ścianę i leżący na podłodze ręcznik szklankę pełną spermy. Ta dziewczyna opróżniła mnie tak, jak w mojej 20 letniej "karierze" jeszcze chyba nikt. Patrzyłem na nią nadal, odruchowo poruszając po kutasie w górę i w dół już powoli jakby to był odruch bezwarunkowy. Trwało to kolejne 2-3 minuty. Gosia w tym czasie masując się doszła. Przyspieszała masaż z coraz większym grymasem rozkoszy, aż zacisnęła szybko kolana i kilkukrotnie zwinęła się cała pod wpływem skurczy. Patrzyłem na to w bezruchu, tylko przesuwając z wolna po nabrzmiałym wciąż penisie w górę i w dół. Odetchnęła i jakby uśmiechnęła się patrząc niemal wprost na mnie. Byłem z nią w tym do końca. Po chwili zerwała się nagle, chwyciła t-shirt i udała się do łazienki zatrzaskując za sobą drzwi. Odprowadziłem ją wzrokiem mając okazję pierwszy raz przyjrzeć się jej nagiej pupie. Zniknęła za drzwiami, a ja zabrałem się za sprzątanie.
Czas do dnia wyjazdu minął bardzo szybko. Z Gosią od środy rozmawialiśmy kilka razy, była wesoła i często się uśmiechała. Ja oczywiście nie byłbym sobą, gdybym przynajmniej raz dziennie nie wspominał zaistniałej sytuacja i nie doprowadzał się pod prysznicem do orgazmu. Ręcznik z pamiętnego dnia przeprałem w umywalce i wysuszyłem na kaloryferze. Spermę z boazerii zmyłem, jednak miałem wrażenie, że delikatne zacieki wciąż były widoczne. W dniu pakowania się i opróżniania pokoju spojrzałem jeszcze w to miejsce. W oczy rzuciło mi się coś wystające z dziury w ścianie. Sięgnąłem po to ręką. Była to mała, biała karteczka zwinięta w rulon. Po rozwinięciu odczytałem:
"Bardzo podobało mi się Pana wtorkowe przedstawienie. A jak Panu podobało się w środę? Brzmiało tak, jakby się Panu podobało Dziękuję, G :* "
Osłupiałem. W głowie mieszał mi się wstyd z zakłopotaniem, podnieceniem i wspomnieniem tych dwóch dni. Nie wiedziałem co robić. Od środy widziałem ją już kilka razy. Wiedziałem, że będzie potrafiła zachować to w tajemnicy, nie dać po sobie nic poznać. Ja też postanowiłem więc nie reagować. Podczas zbiórki przy autokarze stanęła obok mnie. Ja objąłem ją delikatnie prawą ręką. Tak jak może to zrobić nauczyciel, bardziej w formie żartu czy troski. Nic podejrzanego czy dwuznacznego. Gosia na chwile oparła głowę o mój tors, po chwili niejako odpychając się delikatnie od niego. Zrobiła dwa kroki w przód, po czym odwróciła się i patrząc głęboko w moje oczy pięknie uśmiechnęła. Ja zrobiłem to samo dając jej znak, że odebrałem pozostawioną wiadomość.
Minęły 2 lata od tych wydarzeń. Myślę, że na spotkanie z Gosią i spełnienie najskrytszych marzeń przyjdzie jeszcze czas. Będę na nią czekał. Tymczasem dziś wieczorem znów przejdę do folderu zatytułowanego "Gosia T." w swoim archiwum, gdzie czeka na mnie skan jej liściku i kilkadziesiąt zdjęć. Wezmę łyk kawy, a ręka powędruje pod biurko...