SESJE Z PANIĄ MARTĄ
NA WSTĘPIE:
jako starsza już prostytutka o masochistycznym upodobaniu raczej nie wyobrażam sobie seksu bez sdystycznego bólu. Takie starsze, tłustawe kurwy mają większe wzięcie w gabinetach sado-maso lub bdsm. Tłuste ciało lepiej reaguje na tortury. Widok drgających fałd ciała jest dla torturującego bardzo podniecający. Przy czym nie mam tu raczej na myśli zwykłego, teatralnego BDSM. Mam na myśli ból zadawany rozważnie i bezpiecznie a nie czyste, bezrozumne sadystyczne wyżywanie się. Uważam, że rozkosz i zadowolenie z sesji musi być, powinno być obustronne. Ja cierpiąc mękę i udrękę doznaje rozkoszy i orgazmów, Ty lub Wy męcząc i torturując mnie też czerpiesz z tego rozkosz na swój sposób. Jest wiele rodzajów bólu. Ogólnie jest ból fizyczny, doznawany przez ciało i ból psychiczny. Oba silnie działają na umysł. Ból fizyczny wyzwala hormony, endorfiny, które trzymają całe ciało w napięciu i strachu przed dalszym bólem. To powoduje dużą udrękę i podniecenie. Ból psychiczny doprowadza do poniżenia i zeszmacenia suki, utraty samo dowartościowania i załamania woli, czego wyrazem jest całkowite zniesienie odruchów obronnych, płacz, skomlenie, chowanie się po kątach i pełzanie. Oba te działania powodują u mnie orgazmy nie możliwe do osiągnięcia w sposób tradycyjny i niedający się z nimi porównać. Wszystko zależy od Ciebie/Was, Twojego/Waszego zaangażowania i doświadczenia oraz pomysłowości. Mam na imię Arletka, 56 letnia prostytutka.
A tak to było:
1. POZNAJĘ PANIĄ MARTĘ
Panią Martę poznałam w trakcie jednej z wielu sesji wirtualnej, którym poddaje się często stojąc przed kamerką na czacie internetowym. Mam wiele przyrządów do wykorzystania i tylko od wydającego polecenia zależy jak przebiegać będzie sesja. Niestety z praktyki wiem, że większość nie ma pojęcia i wyobraźni jak to robić. Jednak czasem trafiają się osoby Pan czy Pani, które już w pierwszych słowach do mnie budzą we mnie strach. Jako doświadczona suka herafrodytka dobrze to wyczuwam. Lubię sesje publiczne, gdy wszyscy mnie widzą. Na priv też idę, ale rzadko. Na priv wymagam, aby druga strona potrafiła coś zrobić dobrze a nie tylko pokazać swego kutasa i zlać się. To mnie NIE interesuje. Pokazy prywatne nie są poniżające a to jest dla mnie istotny element. Tak, więc klęczałam naga tylko w pasie i pończochach, z obrażą psią na szyi, bo tylko tak pozwala mi być ubraną, mając zapięte metalowe klamry z dużymi ciężarkami na krowich sutkach, napletku, jajkach i odpowiadałam na pytania. A pytania było bardzo intymne. Potem na jego polecenie mówiłam: „Tak, Panie jestem suką, szmatą, dupodajką. Daje dupy do ruchania każdemu kto chce i obciągam kutasy każdemu kto chce i gdzie chce” i tym podobne rzeczy. Powtarzałam te straszne rzeczy w kółko i w kółko a zęby klamerek przebijały mi ciało powodując ostry ból. Zapłakana cierpiałam fizyczne i psychiczne poniżenie. Jak pisałam, te sesje odbywają się nie w kanale prywatnym a publicznym. Widzą wszyscy, czego dowodem są obraźliwe nie raz komentarze. To mnie podnieca, takie poniżanie się publiczne. Jeśli ktoś czuje potrzebę obrażania mnie to proszę bardzo. Mnie takie zachowanie nie obraża i nie deprymuje a wręcz przeciwnie, podnieca. Wtedy wiem jak bardzo jestem poniżana i że docieram do żywej widowni. Potem stając wsadzałam sobie rurę w kiszkę, podłączyłam pompkę i pompowałam. Czułam coraz większy ból wewnątrz i potworne rozpieranie. Gdy brzuch był monstrualny zaczęłam głośno pierdzieć. Musiałam jednak pompować dalej w takt podawanego tempa. Krzyczałam bardzo. Potem mając potworny brzuch i nadal pompkę w kiszce napełniłam gumowy, czerwony wlewnik do lewatyw płynem 3 litry i podczepiłam go do obroży z przodu. Wprowadziłam grubą rurkę w kutasa do pęcherza i podłączyłam do zbiornika. Na polecenie otworzyłam zaworek. Czułam jak płyn z gumowego wlewnika wypełnia mi pęcherz. W trakcie tej do pęcherzowej lewatywy musiałam wykonywać zadaną gimnastykę i pompować dalej brzuch. Musiałam też błagać go, aby nie przestawał mnie torturować. Liczba widzów rosła jak i komentarze. Wlewnik był już prawie pusty. Ostry kłujący ból wdzierał mi się w pachwiny, cześć płynu wylatywała kutasem obok wsadzonej rurki. Poranione ciało klamerkami dodawało swoistej udręki. W pewnym momencie tego cudownego bólu doznałam silnego orgazmu. Potężny wytrysk wyrzucił mi rurę z kutasa. Wrzeszcząc głośno tryskałam silnie wyrzucając spermę i płyn z lewatywy. Następnie musiałam wypić ponad litr mleka i zjeść dużo chleba. Rzygałam do psiej miski, sikałam i spożywałam to ponownie, kilka razy. Chodziłam na czubkach kolan i łokciach ze stopami i dłońmi podniesionymi wysoko do góry, z wsadzonym ogromnym kutasem w dupie i przekłutymi, długimi igłami jądrami. Dalej były tortury igłami. Przebijałam sobie sutki, żołądź, jajka i wbijałam igły w odbyt. Kazał mi też wbić trzy 6 cm–etrowe grube igły wzdłuż kutasa poprzez główkę. To było straszne. Potworny strach i wielki ból, gdy powoli wsadzałam sobie te igły dwie po bokach główki i trzecią od spodu poprzez wędzidełko. Okropny ból wiadomy tylko tym, co mieli takie coś robione. Było bardzo głośno. Po wbiciu trzeciej, w twardy bardzo kutas, wrzeszcząc spazmatycznie dostałam silnego orgazmu ponownie zalewając dookoła bezpłodną spermą. Orgazm targając kutasem powiększał moje cierpienie w cudowny sposób doprowadzając mnie do ekstazy. Na zakończenie, w nagrodę, jak powiedział, kazał mi wprowadzić 1,5 metra rury do kiszki, podłączyć gumową pompkę do lewatywy. Drugi koniec pompki był w olbrzymim wiszącym zbiorniku. Stojąc powoli pompowałam sobie lewatywę. Odczytywałam głośno ubytek płynu na podziałce. Dodatkowo grubym, metalowym sztyftem masturbowałam się w cewce kutasa. Bolało mnie wszystko, cudownie. Wymęczony kutas reagował ostro na ruchy sztyftu. W końcu lewatywa osiągnęła 6 litrów, gdy się ulitował i kazał skończyć. Z olbrzymim brzuszyskiem musiałam skakać i biegać przez 40 minut. W końcu wypróżniłam się do dużej miski. Zapytał czy chce mi się siku. Powiedziałam, że tak. Po lewatywie zawsze chce mi się sikać. Zrobiłam siku do wielkiej szklanki i na jego polecenie wypiłam wszystko. To był końcowy toast. Wśród widzów, jak się okazało była Pani Marta o Nicku „Zmoczona Dziewica”. Na oczach wszystkich sprzątałam i przygotowywałam się do następnej sesji, gdyby był ktoś chętny. Co zakomunikowałam odpowiednim napisem. Natychmiast pojawił się napis: „Masz suko przejść na priv, bez gadania. „Zmoczona Dziewica”. Z mety poczułam się mała i wystraszona. „ Tak Pani, suka się słucha” odpisałam i powiedziałam głośno. Kliknęłam priva. Na ekranie zobaczyłam stół-fotel i przyrządy do tortur. Widok był mrożący. Panią nie widziałam.
- Na kolana suko, ręce za plecy. – Padło.
A ja padłam na kolana jak podcięta.
- Co to ma być suko! Co to za pozycja! Wyprostuj się, wypnij brzuch, napletek obciągnięty! – Padły polecenia z ekranu.
Wyprostowałam się, wystawiłam brzuch i obciągnęłam napletek. Potem padały pytania a ja odpowiadałam niezwłocznie. Były bardzo szczegółowe i bardzo intymne, ale nie dotykały sfery prywatnej. Musiałam podać jej dokładny adres i piętro bloku, gdzie mieszkam. Wyczułam, że była tym zaskoczona.
- Jakie masz przyrządy, pokaż. – Rozkazała.
Pokazałam jej po kolei swój zestaw do tortur. Przy niektórych wyjaśniałam do czego służą.
- Dobrze suko. Teraz wsadź sobie w dupę ten wielki kutas. Do kutasa wsadź ten gruby sztyft i zawiąż porządnie kutasa sznurkiem w rowku za główką a jego koniec przywiąż wysoko do obroży. Tylko naciągnij porządnie sznur. Klamerki z ciężarkami zawieś na sutkach. Na jajka załóż ten skórzany koszyczek i zaciśnij mocno. Na każde jajko zaczep klamerkę z ciężarem. Na uszach też zaczep klamerki z ciężarkami. – Wydawała polecenia.
Wzięłam kutasa i chciałam go posmarować.
- Co tam robisz suko! To ma być na sucho, wytrzyj go dokładnie! – Krzyczała.
Szybko wykonałam polecenie. Pchałam płacząc i piszcząc suchego kutasa w dupę. Ból był mocny i cudowny. Ciągle mnie poganiała krzykiem. W końcu kutas siedział cały w piekącej dupie. Musiałam się wypiąć i pokazać.
- Dobra teraz sztyft! Też na sucho suko! – Rozkazała.
Bolało mocno, kutas stawiał opór i podwijał się. Płakałam głośno bardzo podniecona. Cała dygotałam ze strachu.
- Pchaj, pchaj suko szybciej! – Dolatywało mnie ponaglanie.
W końcu po męczarniach cały sztyft siedział w kutasie. Sterczała tylko malutka końcówka. Zaczęłam zawiązywać sznurek w rowku.
- Pokaż kutasa do kamerki, bliżej. – Poleciła.
Ustawiłam się blisko kamerki.
- Co ty wyprawiasz suko! Kazałam ci dobrze zawiązać! Zaciskaj mocno, Jeszcze, mocniej, jeszcze! – Mówiła ostro.
Zaciskałam sznurek a główka kutasa pęczniała i ciemniała. Zrobiła się bardzo ciemna i twarda. Cały kutas był sztywny strasznie i bolący. Potem naciągałam ten sznurek tak jak kazała mocno do obroży. Teraz kutas, sino-bordowy, miałam na brzuchu sterczący w górę. Przy zakładaniu koszyczka też musiałam być blisko kamerki. Pani kazała mi zaciągać paski na siłę ile możliwe. Moje jaja posiniały, stwardniały, sterczały poziomo do przodu. Każde twarde, napięte było odchylone w bok. Na koniec pozapinałam klamerki z ciężarkami na sutki, jajka i uszy. Ból ciała doprowadzał mnie do ekstazy.
- Pokaż się teraz suko jak wyglądasz. – Poleciła Pani.
Chodziłam i obracałam się pokazując swoje ciało i założone przyrządy. Płakałam i jęczałam.
- No świetnie. Czemu ryczysz? Boli? – Zapytała.
- Tak, Pani boli. Bardzo. – Wyjąkałam.
- To dobrze. Musi boleć, suko! Płacz. Jak dostanę cię w swoje ręce to już nie będziesz płakać, lacho ciągu, będziesz wyć! – Powiedziała cicho i strasznie.
- Tak, Pani suka będzie grzeczna. Pani zrobi co zechce z suką. – Powiedziałam jękliwie.
- Twoja zgoda suko nie jest mi do niczego potrzebna. Teraz ruchaj dupsko tym kutasem. – poleciła.
Wypięłam się do kamerki i zaczęłam posuwać dupę kutasem. Bolało mocno. Na sucho nie było to łatwe. Poganiała mnie i krzyczała. W końcu wyjąc rozruchałam tak dupę, że poluzowała się całkiem. Ruchałam dupsko jak szalona. Tak jak kazała. Już wszystko było luźne. Ból dupy zagłuszył inny ból ciała. Jaja latały, ciężarki ciągnęły boleśnie. Mocne, ostre żeby klamerek rwały moje ciało żywcem.
- Boli suko? Podoba ci się takie ruchanie? Dobrze ci teraz? – Pytała.
-Tak, Pani boli, boli bardzo, Suka dziękuje, lubię tak. Suce jest dobrze, bardzo dobrze. Zaraz oooorgazmmmm! – Krzyczałam i nogi ugięły się pode mną, gdy potworny orgazm zacisnął moją dupę i narządy.
- No suko na początek wystarczy. Lewatywy i pompowanie dupy zostawimy sobie na Real. Jesteś dobrą suką w te sprawy. Masz mi wysłać ten formularz, o którym mówiłaś, numer telefonu. Ja to przeglądnę i przyśle ci swoje łaskawe życzenia na, które masz wyrazić zgodę. Zrozumiałaś suko. Teraz podziękuj Pani za stracony czas dla takiej szmaty jak ty. – Powiedziała Pani Marta.
- Tak, Pani, suka zrozumiała wszystko i wykona natychmiast. Suka dziękuje bardzo Pani za stracony czas na tortury suki. – Wystękałam klęcząc.
Na koniec podałam wszystkie swoje dane kontaktowe a Pani podała mi swój adres e-mailowy. Wyłączyła się. Ja piszcząc i kwicząc odpinałam i wyjmowałam przyrządy z ciała. Już na teraz miałam dosyć tortur. Po wysprzątaniu i wyczyszczeniu wszystkiego, wykąpałam się, wysmarowałam dupę maścią. Piszcząc i wyjąc z bólu zrobiłam siku i wcisnęłam do kutasa żel. Potem goła, siedząc przy komputerze wysyłałam do Pani to, co kazała. A tak dla ciekawych do wiadomości, zawsze siedzę naga przy komputerze pisząc do Was, nawet teraz też. Szybko przyszła odpowiedź od Pani i jej wymagania. Czytałam i dostawałam gęsiej skóry. Mój formularz to była pestka w porównaniu z jej życzeniami. Wystraszona wysłałam swoją zgodę na te straszne męki.
2. PIERWSZA SESJA PUBLICZNA Z PANIĄ MARTĄ
Za kilka dni zadzwonił telefon.
- Suko! Masz czystą dupę, robiłaś lewatywy!? – Padło od razu.
- Tak Pani, suka robiła dziś lewatywy. Suka robi sobie codziennie lewatywy, rano i wieczorem. Właśnie skończyłam serię. Suka na dupę czystą proszę Pani. – odpisnęłam właściwie, bo trudno to nazwać mową.
- O, słyszę, że suka się boi. To dobrze, bardzo dobrze. Suka powinna się bać Pani. Powinna wryć sobie w ten suczy, głupi łeb, że na spotkaniach z Panią będzie bezgranicznie cierpieć i bać się potwornie. Jak duże lewatywy robisz suko? – Powiedziała i zapytała na koniec.
- Suka rano robi pięć lewatyw 2x6, 1x8, 1x20 i 1x12 litrów a wieczorem suka robi 6 lewatyw 2x5, 2x8, 2x10 litrów. – Wyjaśniłam.
- Dobrze, ale od jutra suka będzie rano wlewać 2x10 litrów zamiast raz a wieczorem 2x10 litrów zamiast 8 litrów, czyli 4x10. Dodatkowo suka już nie będzie sikać normalnie. Od zaraz suka będzie stale nosiła cewnik. Przez cały dzień suka będzie nosić na jajach zaciśnięty koszyczek rozdzielający. I to nie zależnie czy jest w domu czy nie. Pozwalam suce wyjmować trzy razy dziennie cewnik na godzinę, ale wtedy suce nie wolno jest sikać. Raz na półtorej godziny pozwalam suce zdjąć koszyczek na 15 minut i masować jaja. Cewnik ma być zatkany, żadnego worka. Jak suka poczuje, pełny pęcherz to ma odczekać jeszcze 30 minut. Ma boleć. Potem może iść na sedes i odetkać cewnik. Jeżeli jest poza domem. W domu suka ma zbierać mocz do zamykanego naczynia i trzymać w lodówce. Ten mocz będzie mi potrzebny. Zrozumiała? – Zapytała na koniec Pani
- Tak Pani, suka zrozumiała i będzie stosować. – Powiedziałam drżąc.
- Jakie masz rozmiary cewników i jakie rodzaje? – Pytała.
- Mam nr-y 18, 20, 24, 26, 36 i specjalne 46, 57, 70, 88 . – Wyjaśniałam.
- Co to jest, suka żarty robi! Co to za rozmiary! Suka jutro pójdzie do ( tu podała adres sklepu), tam zobaczysz Panią, duża blondyna, poznasz ją bo tylko ona jest blond. Powiesz, że przysyła cię Pani Marta (wtedy to pierwszy raz usłyszałam jej imię) po odbiór cewników Drathona. Dostaniesz paczkę dwóch zestawów z największymi rozmiarami. Będą tam cewniki miękkie i twarde metalowe z zatyczkami. Miękkie cewniki masz nosić poza domem, twarde metalowe będziesz wkładała jak wrócisz do domu. Od tej chwili zawsze, w każdej sytuacji, masz chodzić z gołą dupą. Nie interesuje mnie to, że czasem, w pewnych okolicznościach będzie pokazywanie gołej dupy krępujące i bardzo niezręczne. Nie wolno ci nosić stringów ani innych majtek. Możesz nosić stanik, pas i pończochy oraz jakąś cienką koszulkę. Jak chcesz to i spódniczkę, ale bardzo krótką, aby i jaja były widoczne. Mówiłaś, że mieszkasz w bloku nad ulicą i masz duży balkon. Teraz jest ciepło. Masz zlikwidować wszystkie osłony i ozdóbki, co zasłaniają widok z ulicy na to, co się dzieje na balkonie. Zrozumiano? – Zapytała.
- Tak, Pani, suka rozumie i wykona. – Odpowiedziałam nie wiedząc, po co jej to.
-Tak, grzeczna suka. Balkon ma być czysty i wszystko ma być widać! Lewatywy będziesz robić na balkonie. Wlewnik ma być zawieszony wysoko tak, aby był widoczny i nie było wątpliwości. co w tej chwili robisz. Jeżeli będziesz w domu to będziesz na balkonie zaraz po rannych lewatywach, do godz. 10 trzy razy po 10 minut. Od 10 do 14 cztery razy po 15 minut, od 14 do 17 sześć razy po 20 minut. Od 17 do lewatyw wieczorowych 4 razy po 15 minut. Ponadto dodatkowo w dni wolne, jak nie będzie sesji, w południe o 14 robisz sobie lewatywy na balkonie. Wlewnik do lewatywy z kanką ma wisieć wysoko nad barierką, ciało masz układać na leżance lub na stole, nie na podłodze. Blisko barierki. Rurkę z kanką masz wprowadzać w dupę od zewnątrz barierki. Wypróżniać masz się do wiadra na balkonie a nie na sedes. Masz to przestrzegać bez względnie, jeżeli jesteś w domu. Wychodząc na balkon nie możesz nosić ani spódniczki ani czegokolwiek na wierzchu. Masz być w staniku, pasie i pończochach, najlepiej czarnych, dobrze widocznych. Nie wolno ci zakrywać cewnika! Rurka ma być widoczna. Dodatkowo, jak idziesz na pokaz to cewnik ma być odetkany, ma kapać. Na jajach masz mieć zaciśnięty bardzo mocno koszyczek rozdzielający. Nie wolno ci kucać ani chodzić pochylona. W żadnym wypadku, absolutnie nie wolno ci się chować będąc na balkonie, bo coś ci nie pasuje. Peruki też masz nie nosić. Masz być łysa, bez rzęs i brwi. Masz mieć wyraźny, mocny makijaż. Masz chodzić po balkonie wyprostowana, podchodzić, co chwila do balustrady, stać przodem przyciśnięta do balustrady i patrzeć na ulicę. Narządy masz mieć wyłożone poza barierkę. Potem masz się odwrócić i dobrze wypiąć dupę do balustrady. Dupa ma być rozwarta! W dupie będziesz nosić, w domu korek, a wychodząc na balkon włożysz lateksowego kutasa, tego największego! Będąc na balkonie masz udawać, że coś robisz i to ma być głośne zachowanie. Masz nastawić głośno sobie jakąś muzykę na balkonie. Rozumiesz suko? – Mówiła.
- Tak, Pani suka rozumie. – Powiedziałam wystraszona.
- Czy sąsiedzi wiedzą o tobie? – Zapytała na koniec.
- Nie Pani, nie wiedzą. – Odparłam płacząc.
- Nie szkodzi, to się dowiedzą. Tak ma być. – Odparła.
- Dobrze Pani. – Powiedziałam zdruzgotana tym kompletnie.
- Acha zapomniałabym, masz cały czas nosić psią obrożę. Na razie w domu, potem zobaczymy. Teraz idź i przygotuj wszystko na sesje kamerkową. Najpierw spotkamy się prywatnie a potem publicznie. Masz suko klęczeć. – Powiedziała i rozłączyła się.
Byłam tak wystraszona, że nie mogłam ustać. Wszystko we mnie dygotało. Przerażała mnie myśl pokazów na balkonie. No i sąsiedzi. Oni mnie najmniej martwili. To ich sprawa. Takie poniżenie. Byłam załamana psychicznie. Założyłam obrożę na szyję. Biegając przygotowałam narzędzia do tortur i płyny. Założyłam pas i pończochy i perukę. Stanika nie nałożyłam, bo cycki i sutki musiały być dostępne do tortur. Na koniec napełniłam wielki wlewnik do lewatyw i zawiesiłam wysoko, rozłożyłam folie na podłodze i postawiłam wiadro na wypróżnienia. Wszystko było gotowe. Odpaliłam komputer i weszłam na swój profil „transmasomax”, wygooglujcie sobie a następnie na kamerkę. Klęknęłam i czekałam. Długo jak zwykle nie czekałam na pierwszych widzów. Jak zwykle podglądacze i erotomani, jakich tam wielu nie odważyli się mówić a pisali. Ja odpowiadałam. Naprawdę mało jest takich, co wiedzą, co to za seks. Po dłuższej chwili pojawiło się zawołanie na priv przez Panią. Weszłam i zdjęłam maskę. Pierwszy raz. Tak kazała. Pani jeszcze raz powtórzyła swoje polecenia dla suki. Obejrzała moje cewniki i inne zabawki. Powiedziała, że pierwsze spotkanie będzie za trzy dni, rano! Tak dla informacji jakby ktoś chciał mnie mieć obojętnie w jakim celu: do wyruchania, do obciągnięcia laski (bo obciągam zawsze z połykiem na wezwanie) itp. to tylko od 09 do 13 -14!. Telefon jest na profilu. Podała miejsce. Niedaleko ode o mnie, parking przy lasku. Zastanowiło mnie to i skojarzyłam z jej zaskoczeniem, gdy podałam, gdzie mieszkam. Ustaliliśmy wszystko.
- Teraz, suko, zakładaj koszyczek na jaja. – Powiedziała.
Cicho płacząc, wystraszona, wprowadziłam jądra w paski koszyczka i zaciągnęłam paski.
- Mocno suko, co to ma być i poklep je. – Ofuknęła Pani.
Z całej siły zapięłam paski na ostatnie dziurki i na komendę biłam jajka dłonią. Szybko stwardniały, nabierając sinawego koloru. Tak jak na fotkach. Sterczały do przodu.
- Dobra suko. Teraz idziemy na pokaz publiczny. Załóż maskę. – Poleciła i rozłączyła się.
Znowu byłam na widoku dla wszystkich. Licznik widzów podskoczył. Pani nie widziałam tylko słyszałam.
- No suko. Zaczynamy. Weź ten najgrubszy cewnik i wsadzaj. – Poleciła.
Stękając i płacząc wepchałam cewnik w kutasa i do pęcherza. Był zakorkowany. Wstrzyknęłam 10ml płynu do balonika. Sprawdziłam czy dobrze siedzi.
- Siku spuść do dzbanka. – Powiedziała.
Wykonałam. Poleciało ostro.
- Ciężarki na jajka i sutki. Zaciśnij klamerki. – Padło.
Wykonałam. Jęcząc głośno, podniecona bólem, zacisnęłam klamerki, wbijając ich ząbki w ciało.
- Dobrze ci suko? – Spytała.
- Tak Pani, dobrze, boli. – Odpowiedziałam dygocząc z bólu.
- Lewatywa, suko w dupę. Masz lać aż nie powiem dosyć. – Poleciła.
Wsadziłam kankę w dupę i odkręciłam kranik. W trakcie lewatywy, musiałam się chłostać dyscypliną po wypiętej dupie a potem packą po kutasie i jądrach. Jak tylko było coś za słabo to zaraz był krzyk Pani. Narządy miałam sine a dupę bordową. W pewnej chwili dopadł mnie orgazm aż prawie padłam, taki cudowny.
- Co z Tobą suko? – Doleciał mnie krzyk Pani.
- Och, Pani, wybacz suce, Ooooorgazmmmm. Ooooch! – Wystękałam.
- Orgazm. A to suka. Podoba ci się. To dobrze. Będzie jeszcze lepiej boleć. – Zaśmiała się Pani.
Mój brzuch zrobił się twardy i ogromny. Kiszki targane tępym bólem protestowały. Ale wiem z praktyki, że to minie jak lewatywa przejdzie dalej. Komentarze ludzi były rożne. Jedni mnie wyzywali od zboczeńców. Inni straszyli czymś tam. A jeszcze inni protestowali, że takie pokazy są dopuszczalne. Protestowali i oburzali się, ale jakoś nie wyłączali się. Ot taki jest narodek nasz, zakłamany nieco. Ja nikogo do niczego nie namawiam i nie zmuszam do patrzenia. Więc nie ma, co się wonturować.
- Ile masz już w dupie? – Spytała Pani.
- Dziewięć litrów, Pani. – Powiedziałam patrząc na wlewnik.
- Dobrze, jeszcze litr i korek w dupę. – Poleciła.
Sapiąc i stękając, było ciężko oddychać i brzuszysko ciążyło, dobiłam do siedmiu litrów. Przygotowałam korek do dupy. Wyjęłam kankę i szybko wepchnęłam olbrzymi korek. Zatykając dupsko. Następnie Pani zaleciła gimnastykę. Czego tam nie robiłam a wszystko w celu powiększenia mojej męki. Ciężarki latając rwały mi sutki i jajka. Brzuch podskakiwał aż zrobił się miękki.
- Dosyć. Jaki masz brzuch, miękki? – Spytała Pani.
- Tak Pani miękki. – Odsapnęłam dysząc.
- To świetnie. Lewatywa weszła do jelita cienkiego. Dobra suka z ciebie. Inne nie wytrzymywały połowy tego, co ty. Wlej sobie jeszcze ze dwa litry i zakorkuj. – Rzekła.
No teraz to już wyglądałam monstrualnie.
- Wyciągnij cewnik, wsadź rurę od wlewnika gumowego i zawieś go na obroży. Napełnij płynem 3 litry. – Zaleciła.
- Tak Pani suka wykonuje. – Pisnęłam boleśnie.
Dysząc ciężko, nie widząc dobrze kutasa zza potwornie dużego brzucha, odetkałam cewnik opróżniając pęcherz do pojemnika. Wciągnęłam go. Wzięłam z wieszaka czerwony, gumowy wlewnik do lewatywy do pęcherzowej. Napełniłam go płynem i zawiesiłam z przodu ma obroży. Mocno ściągnęłam napletek, aż główka się napięła i pyszczek się otworzył. Patrząc w lustro ujęłam, grubą, czerwona rurkę wlewnika i powoli zaczęłam wpychać w kutasa. Zapiszczałam głośno, gdy rurka weszła w pęcherz.
- Bliżej do kamery, niech ludzie ciebie widzą suko. – Zaleciła Pani.
Podeszłam bliżej, eksponując wielki brzuch i siny kutas z rurą wewnątrz. Otworzyłam kranik wlewnika. Wiem dobrze z doświadczenia jaki ból daje ta lewatywa. Przy połowie wlewu zaczęłam krzyczeć. Bolało w pachwinach i z tyłu, jakby ktoś wbijał igły w nerwy.
- Nie przerywaj suko, masz wziąć wszystko! – Przekrzykiwała moje wrzaski Pani.
Zaryczana i obolała kontynuowałam lewatywę do pęcherza.
Jak wlejesz wszystko to masz wsadzić w kutasa gruby sztyft i zawiązać sznurkiem główkę. Tylko mocno! – Doszedł mnie głos Pani.
Wlewnik był pusty. Pęcherz wyraźnie sterczał pod ogromnym brzuchem. Szybko wyciągnęłam rurkę z kutasa. Pociekło ciut. Szybko wepchałam w kutasa metalowy sztyft, nie bacząc na potworny ból. Z całej siły zawiązałam sznurek dookoła główki i zacisnęłam. Teraz główka była fioletowa i twarda jak kamień. Zobaczyłam sporą liczbę określająca widzów i ich komentarze wymieniane na mój temat. Wielu było za. Ponieważ bardzo krzyczałam, Pani kazała mi założyć knebel. Zrobiło się ciszej. Na jej polecenie, wyjąc głucho wbiłam sobie po pięć igieł w każdy sutek z klamerką i po trzy grube igły w każde jajko. Stałam się jednym wielkim BÓLEM!!! Było cudownie, z podniecenia aż nie wiedziałam, co się dzieje. Dochodził mnie tylko głos mojej Pani. Już się nie zastanawiałam, co robię. W ruch poszło większość z przyrządów, które mam. Co nowy przyrząd to męka potworniejsza. Pani dobrze wiedziała gdzie i jak zakładać przyrządy na ciało. Orgazmy dopadały mnie, co jakiś czas. To nie są zwykłe orgazmy tzn. wytryski. To jest coś zupełnie innego. Masochistyczny orgazm też zaciska ciało, ale jest tworzony w zupełnie innym miejscu. Hormony (endorfiny) bólu i strachu wydzielane pod wpływem tortur obejmują sferę podświadomości. Orgazm jest okropny, bolesny cudownie, potem odlot i odprężenie niesamowite. Potrafi mnie trzymać 10 do 15 minut. Wreszcie, chyba, Pani doszła do wniosku, że dłużej suka nie wytrzyma. Kazała mi zdjąć wszystko i wypróżnić. Cewnikiem opróżniłam pęcherz do naczynia. Wypinając dupę przed ludźmi waliłam silnym strumieniem w wiadro i pierdziałam. Wyłam głośno wyrywając ząbki klamerek z ciała. Na koniec musiałam wypić wszystkie siku z naczynia. Wsadziłam cewnik w kutasa i zatkałam go a w dupę wielki korek. Metalowego cewnika jeszcze nie miałam. Klęczałam płacząc i słuchałam, co mówi Pani. Nie była za bardzo zadowolona ze mnie. Przepraszałam żarliwie Panią obiecując poprawę i większe zaangażowanie. Teraz masz suko przygotować balkon. Masz być ubrana tak jak kazałam. Pani się rozłączyła. Nie wyłączając kamerki sprzątałam wszystko. Potem odpowiadałam na pytania widzów. Być może i Ty byłeś wśród nich. Jak będziesz miał szczęście to zobaczysz mnie. Mój Nick „transmasomax”. Obecnie.
3 PONIŻENIE PUBLICZNE SUKI NA BALKONIE
Ponieważ dochodziło południe a Pani wyraźnie poleciła wyjścia na balkon, więc nie było rady. Musiałam być posłuszna. Nie wyobrażacie sobie jak się potwornie bałam. Mieszkam na drugim piętrze. Balkon mam spory, długi. Odgrodzony od sąsiadów betonowymi ściankami. Blisko chodnika, nad wejściem do domu. Ulica, choć nie należy do głównych, ale tędy chodzi masę ludzi mieszkających w głębi osiedla, zwłaszcza jak wracają z pracy. 14-16 duży ruch. W pobliżu przystanek autobusu. Kwiatów wiszących na barierce nie mam a metalowa barierka ma tylko zrobioną zasłonę wzdłuż, która łatwo zdjąć. Zrobiłam ją, bo często jestem naga na balkonie robiąc sobie dobrze przyrządami. A teraz?! To wszystko ma być widoczne?! Byłam podłamana psychicznie. Dygocząc wsadziłam cewnik w kutasa i zatkałam koreczkiem, aby nie kapał na podłogę. Rozdzieliłam i wyprężyłam jaja koszyczkiem. Sterczały sinawe poziomo. Większa część cewnika majtała się na zewnątrz. Ubrałam czarny stanik, pas i pończochy. Zrobiłam mocny makijaż i zawiesiłam długie klipsy na uszy. Wsadziłam ogromnego kutasa w dupę. Jednak sporo go wystawało. Musiałam dobrze zaciskać dupę, aby nie wyskoczył. Odetkałam cewnik. Byłam gotowa. Otworzyłam drzwi balkonu i stanęłam w nich. Ruch na ulicy był spory. A może to przerażenie mi tak mówiło. Na barierce jeszcze była zasłona. Ktoś idący spojrzał w górę. Poczułam jego wzrok na sobie, a może to był strach. Nie mógł mnie widzieć całą, ale od góry na pewno. Uciekłam wystraszona. Nie, nie dam rady. Muszę, bo Pani będzie krzyczeć i bić sukę. Znowu stanęłam. Po chwili dygocząc weszłam krok dalej. Powoli przeszłam się balkonem. Starałam się nie patrzeć na dół. Wlazłam w coś i narobiłam hałasu. Spojrzałam ktoś patrzył. Kucnęłam. Potem powoli się podniosłam. Ta osoba jeszcze się oglądała, stanęłam wyprostowana przy barierce. Wypięłam wielkie, wiszące cycki. Bałam się okrutnie, ale wytrzymałam. Nie mogłam się zdecydować na zdjęcie osłony. Powoli jednak zdjęłam połowę osłony. Tę od strony wejścia na balkon. Byłam niesamowicie wystraszona, ale i nieziemsko podniecona. Mój mały kutas sterczał twardo. Długi cewnik wisiał na czubku kapiąc polowi kropelkami. Teraz najgorsze. Musiałam podejść blisko przodem do odkrytej barierki. Decydowałam się długo. Wreszcie zamknęłam oczy stanęłam prosto przy samej odkrytej barierce mocno się do niej przyciskając i wystawiając narządy na zewnątrz. Sztywne jaja i kutas z cewnikiem sterczały przez pręty po drugiej stronie. Poruszyłam nogą coś metalowego. Hałas przyciągnął wzrok ludzi. Byłam całkowicie odkryta! Tak jak Pani kazała wykonywałam biodrami ruchy w przód i w tył mocno waląc w pręty barierki. Mój kutas podskakiwał a cewnik latał w górę i dół. Teraz już byłam załamana. Coraz więcej ludzi spoglądało. Reagowali różnie. Jednak nie było głośnych komentarzy. Jakaś grupa małolatów stała i gapiła się bezczelnie. Inni patrzyli i raczej szli dalej. Znowu zaczęłam chodzić. Zdjęłam resztę zasłony. Teraz nie mogłam uciec nigdzie. Przerażona pochyliłam się niby po coś i przycisnęłam wypięty tyłek, ze sterczącym kutasem, do barierki. Rozciągnęłam pośladki. Pręty barierki trzymały moja dupę otwartą. Kutas z dupy sterczał wyraźnie. W pewnym momencie poczułam, że on zaczyna mi wyłazić! Przerażona gwałtownie wystawiłam dłoń za barierkę i wepchnęłam do środka. Rozległ się śmiech w dole.
- Głębiej, głębiej. – Doleciało mnie z dołu.
No teraz to pewnie sporo mam widzów. Wyprostowałam się i uciekłam do domu. Płakałam spazmatycznie. Co za poniżenie. Zostałam okrutnie zeszmacona. Nie wiem czy dam radę ponownie. Przyszła kolej na następne wyjście. Wzięłam małe radio i nastawiłam muzykę. Stanęłam w drzwiach balkonu. Jak na złość ruch chyba był większy. Stojąc w drzwiach i tak byłam widoczna. Ludzie odruchowo szukali skąd muzyka i tym samym spoglądali na mnie. Starałam się nie patrzeć na nich. Postawiłam radio na stoliku i podeszłam powoli drżąca do barierki. Uniosłam ramiona w gorę splatając dłonie za głową. Zaczęłam biodrami uderzać barierkę, mocno. Cewnik i kutas podskakiwał. Dodam, że Pani kategorycznie nakazała, abym napletek miała obciągnięty dobrze. Co chwila sięgałam do kutasa za barierkę i ściągałam napletek! Strach, wstyd, poczucie poniżenia paraliżowało mnie. Znowu spacer wzdłuż balkonu. Następnie wypinanie dupy z kutasem. Teraz byłam ostrożna. W porę reagowałam wsadzając kutasa głębiej. Teraz wsadzam go na sucho, to tak nie wyskakuje. W każdym wyjściu musiałam raz wejść wysoko na krzesło, unieść ramiona w górę splatając dłonie na karku, abym cała była widoczna dobrze. Pani kazała stać tak po trzy minuty bokami, przodem i tyłem. Nic, absolutnie nic mnie wtedy nie zasłania! Mam w domu, w łazience kilka wielkich zestawów do lewatyw. Jeden, czarny wlewnik zawiesiłam pośrodku balkonu, wysoko nad barierką, w miejsce kwiatu. Mogę go podnosić i opuszczać leżąc na dole. W czasie każdego pokazu muszę stanąć wysoko na krześle i zdjąć przyrząd i wymyć go. Potem znowu stać na widoku, zawieszając go i wycierając do sucha. To ściąga bardzo gapiów. Do wieczornej lewatywy wychodziłam wiele razy. Te wyjścia i pokazy określane są w seksie „wystawkami”. Do dziś robię te wystawki. Być może ktoś z czytających widział. Z biegiem czasu Pani urozmaiciła „wystawki” dodając to i owo. Mimo, że minął już jakiś czas nadal boje się okropnie i czuję poniżenie. Po każdym powrocie do domu padam na podłogę i płaczę. Nienawidzę zegara! Moje myśli są opanowane całkowicie przez seks i te wyjścia. Gdy wracam do domu to patrzę na pusty balkon, którego wnętrze, absolutnie NIC NIE ZASŁANIA! I widzę już siebie tam! Od pewnego czasu sąsiadka obok uśmiecha się do mnie dziwnie a dwóch sąsiadów puszcza oko. Ale są i tacy, co odwracają wzrok i mruczą na mój widok. Dobrze, że na klatce jest tylko dziesięć mieszkań.
4. CEWNIKI PANI MAGISTER I CHŁOPCY
Rano pojechałam pod wskazany adres. Trochę szukałam, ale znalazłam. Wchodzi się po schodkach w dół do suteryny. Długie pomieszczenie zastawione gablotami i półkami ze sprzętem rutynowym i specjalistycznym. Uwagę moją przyciągnął kąt z sprzętem pseudomedycznym. Na ten widok zaczęłam lekko dygotać. Stałam i gapiłam się zesztywniała.
- Może w czymś pomóc? – Doleciał mnie niski głos z tyłu.
Powoli odwróciłam się. Zobaczyłam blondynę w średnim wieku. Silnie zbudowana jak na kobietę. Wielkie cycki rozpierały jej bluzkę. Obok stała mała czarnulka, ładna, zgrabna. Jakaś chyba zapłakana. Piszczała cicho. Poruszała się powoli i okrakiem wypinając pupę. Ciągle poprawiała piersi. Popatrzyłam na blondynę. Transka albo shemelka pomyślałam. Na pewno nie kobieta w 100%.
- Ja, ja, no tego. Ja od Pani Marty po cewniki Drathona. – Szepnęłam suchymi ustami.
- A tak, dzwoniła do mnie, że się zjawisz. Dobrze chodź ze mną, suko. – Uśmiechnęła się jakoś dziwnie.
- Dorotko, wywieś tabliczkę, „Przerwa do…”. Potem przyjdź. Będziesz mi potrzebna w przymierzalni. Musimy dobrać suce cewniki. – Zwróciła się do czarnulki.
- Tak pani, już lecę. – Odezwała się Dorotka.
Weszłam za Panią do jasno oświetlonego pomieszczenia z tyłu sklepu. Główne miejsce zajmuje fotel z pasami i leżanka.
- Rozbieraj się, suko. I masz mówić do mnie „Pani Magister” suko. – Oznajmiła.
- Tak Pani Magister. – Odpisnęłam już całkiem załamana. Nie byłam przygotowana do tego, że muszę się rozebrać itd. Myślałam, że wezmę paczkę i wyjdę. Powoli ściągałam ubranie. Przyszła Dorotka.
- Możesz się rozebrać Dorotko. – Odezwała się do niej Pani Magister.
Dorotka stojąc przy mnie szybko się rozebrała. Praktycznie to miała na sobie tylko sukienkę. Pod spodem była goła. Ujrzałam jakieś dziwne przyrządy sterczące na jej cyckach. Z dupy i pochwy wystawały metalowe pokrętła. Te części ciała miała bardzo obrzmiałe i sine. Patrząc na nią przestałam się rozbierać.
- Co się gapisz suko, rozbieraj się szybko. Możesz zostać w staniku, pasie i pończochach. Potrzebna mi jest twoja dupa i cewka. – Ponagliła mnie Pani Magister.
- Robiłaś sobie lewatywę rano. – Cicho spytała Dorotka.
- Tak, robiłam. – Odszepnęłam.
- To dobrze. Bo inaczej zasrałabyś fotel w trakcie przymiarki cewników. Pani by się zdenerwowała. – Odszeptała.
- Czemu miałabym się wypróżnić przy cewnikowaniu? – Zapytałam zdziwiona.
- O, nie znasz tego. To są metalowe cewniki Drahtona, wykonane na zamówienie. Używa się ich w seksie sado. Okropnie boli i z bólu ludzie wypróżniają się bezwiednie. Puszczają zwieracze. – Wyjaśniła.
No teraz to już byłam ugotowana ze strachu.
- Przywiąż sukę do fotela. Tylko uda bardzo szeroko. I dobrze zamocuj. Nie chce, aby się powtórzyła sytuacja jak niedawno, kiedy jedna zwarła z bólu uda tak mocno, że trzeba było ją uśpić na moment.
- Czy suka robiła lewatywy. – Powiedziała Pani Magister do Dorotki.
- Tak, Pani, jest po lewatywach. – Mówiła Dorotka przywiązując mnie pasami do fotela.
Moje uda rozwarła tak szeroko, że wrzasnęłam. Potem przystawiła w pobliżu biały stół przykryty serwetą. Podeszła do Pani. Pani zaczęła kręcić pokrętłami przyrządów.
Biedna Dorotka wyła jak obdzierana ze skóry. Jej cyce i sutki wylazły daleko, sine. Pizda i odbyt pojawił się na wierzchu jak wyrywane od wewnątrz. I zobaczyłam, aż nie do wiary, jak biodra dziewczyny poszerzyły się wyraźnie! Jej kości miednicy rozsunęły się jak przy porodzie. Sztuczny poród na stojąco! To musi boleć. Dorotka ledwo dowlokła się do leżanki i ułożyła na plecach w szerokim rozwarciu ud. Darła się jakiś czas. Potem coraz słabiej a na koniec tylko jęczała.
- Poszerzam jej dupę i powiększam otwory. – Wyjaśniła Pani Magister odrzucając serwetę na stole.
To co ujrzałam nie napełniło mnie radością bynajmniej. Ujrzałam tam dwa zestawy długich i grubych cewników. Te miękkie a w zasadzie półsztywne były wykonane z jakiegoś innego materiału niż te kupowane w sklepach z wyposażeniem medycznym. Dodatkowo na odcinku co się wsadza w kutasa mają jakby cienkie kolce, pochylone w stronę końca co wystaje na zewnątrz. No i były długie. Potem zmierzyłam mają 85 cm długości. Obok był zestaw błyszczących zakrzywionych rurek. Cewniki metalowe. Te też długie, 55 cm. Na wprowadzanym odcinku mają szereg malutkich dziurek. Z zewnętrznego końca, z rurki wisi sztywna linka z małym kółkiem. Zaczęłam płakać.
- O tak, tak rycz już suko. Zaraz nam zaśpiewasz ładnie. Popatrz. Widziałaś takie coś? – Zaniosła się sadystycznie Pani Magister.
- Nie, Pani, suka jeszcze nigdy nie widziała tego. – Zająkałam.
- No to popatrz. Oto miękki cewnik podobny do Foley’a. Wprowadza się go w kutasa w miarę łatwo, ale przy wyjmowaniu dzięki tym włoskom stawia opór. To daje niezły ból. Można go używać na wiele sposobów. Ten metalowy zakrzywiony, podobny do Drathona, ma takie otworki na początku. Patrz teraz. – Mówiąc to pokręciła linką za kółeczko.
Powoli z otworków wysunęły się plastykowe wyrostki, rosły w oczach.
- No i jak. Podoba ci się. Cewnikowanie takim cewnikiem niewielu wytrzymuje. To ci zaręczam. – Mówiła i obserwowała mnie.
- No ale dosyć gadania. Bierzemy się do roboty. Co ty tu masz? Co to ma być? To jest chyba parodia nie kutas. – Mówiła siedząc pomiędzy moimi udami i macając mojego kutasa.
- No mały to on jest, ale dziurę ma sporą. Widać, że nie jesteś początkująca suką. -Teraz pomiary. – Powiedziała biorąc jakieś szczypce o wydłużonej, rurkowatej końcówce.
- Boli, boli, boli, boliiiii. Ojez…booliii, jak booolii ...... ojezzzzz….bardzooooo booollllliiiii!!! – Wyłam, gdy Pani Magister wpychała mi przyrząd w kutasa a następnie stopniowo ściskała rączki jego.
- Śpiewaj, śpiewaj suko. Tak, tak. No jeszcze, jeszcze. – Mówiła sadystycznie rozrywając mi kutasa.
- Oooo mamuuuuśkuuuuu. Mammmmuśkiuuuu jak boooliiii! – Wyłam.
Gdyby nie pasy to bym uciekła z fotela.
- No już dobrze. Niezła jesteś w kutasie. Chyba mam takie rozmiary. Te są za małe dla ciebie.– Powiedziała Pani Magister odkładając przyrząd na stolik i wstając.
Zamknęła etui cewników i zabrała je wychodząc do sklepu. Jęczałam głośno. Patrzyłam na przyrząd leżący na stoliku. Takie szczypczyki, do których pod katem 90 stopni przymocowane były cztery długie listki. Jak był zamknięty to te listki tworzyły grubą rurkę. Jak ściskało się raczki to listki oddalały się od siebie rozrywając kutasa. Jednocześnie na podziałce pokazywały jakieś numery. Teraz przyrząd był otwarty, listki rozchylone ociekające i lekko zaróżowione. Różowy śluz barwił serwetkę na czerwono. Pani wróciła. Położyła dwa płaskie etui na stoliku i otworzyła je. W jednym były elastyczne cewniki a w drugim sztywne. Tylko tym razem o wiele grubsze niż poprzednie. Pani poszła do Dorotki, która już była cicha. Widocznie kości się rozeszły. Wkrótce dobiegło mnie znowu wycie Dorotki. To znak, że Pani pokręciła nastawą przyrządów. Biedna dziewczyna zawyła przeraźliwie. Spojrzałam, trzymała biodra wypięte do góry. Z dupy wisiał odbyt. Wyła. Nie mam pojęcia ile można rozszerzyć kości miednicy. Ale widocznie Pani wie, co robi. Teraz przyszła do mnie.
- No suko, ciesz się, mam twoje rozmiary. – Powiedziała.
- Tak, Pani Magister, suka się cieszy i dziękuję. – Odpowiedziałam na wszelki wypadek, aby nie prowokować większego sadyzmu.
Po chwili cała się wyprężyłam, gdyby nie metalowe uchwyty trzymające moje uda to bym je zatrzasnęła razem. W narządach i pachwinach miałam tylko tępy ból. Pani wpychała bardzo gruby cewnik, miękki. Cała mokra od potu leżałam bezwładnie. Ze sztywnego kutasa zwisało z pół metra rury cewnika lub więcej. Pani siedząc między moimi udami, co chwila delikatnie poruszała cewnikiem w obie strony. Wtedy mój krzyk przechodził w kwik.
- Cudownie suko śpiewasz. Musi ci być dobrze. – Powiedziała.
- Tttttttaaa dobrzzeee. – Piszczałam sama nie wiedząc, co.
Potem przyszła kolej ma metalowe cewniki. Dobrze, że byłam po lewatywach. Tylko pierdziałam na czysto. W kutasie miałam pożar. Raz wyłam, to znowu błagałam i tak w kółko bez sensu. Na koniec musiałam poćwiczyć sama na sobie zakładanie i wyciąganie cewników. Bo mam to robić w domu sama, na razie. Prosząc o zmiłowanie i obiecując wszystko, co możliwe prosiłam, żeby już nie. Ale Pani krzyczała na mnie i biła pejczem po jajach. Wreszcie dobieranie rozmiaru i nauka cewnikowania cewnikami Foleya i Drathona dobiegła końca. Musiałam założyć sobie miękki cewnik, bo odtąd musiałam nosić je stale, według nakazu Pani Marty. Dowiedziałam się jak mam dbać o nie. Że można je wygotowywać bez obawy. Etui trzeba sterylizować osobno, Jest szczelne i po sterylizacji i zamknięciu wszystko jest sterylne. Dostałam duży słoik żelu oraz specjalny przyrząd do rozpychania cewki.
- A tutaj Pani Marta kazała mi dać ci ten dzwonek. Masz go przyczepić do metalowego cewnika jak jesteś w domu lub na balkonie. Masz stale go nosić. – To mówiąc dała mi mały, ale głośny mosiężny dzwonek. Dzwonił ostro.
Pani Magister powiedziała, że w domu, przed założeniem cewnika muszę wsadzić przyrząd w kutasa i zakleszczyć mocno. Wtedy kutas się rozciągnie i cewnik wejdzie łatwiej. Ale tylko w domu sama. W trakcie pokazów na kamerce nie wolno mi tego robić. O tym decyduje Pani Marta. W małej łazience wykąpałam się, zatkałam cewnik. Ubrałam sukienkę. Lekko okrakiem poszłam do domu niosąc cewniki w plastykowej torbie. Musiałam torbę trzymać tak, aby nie było widać dużego napisu i rysunków cewników. Ale mimo ostrożności, jak zwykle zagapiłam się w autobusie i odwróciłam torbę nie tak jak trzeba. Na dodatek koniec cewnika wypadł mi na zewnątrz, dyndając i odsłonił główkę kutasa spod sukienki. Było ciepło, a ja nie przygotowana na to, co się wydarzyło, miałam na sobie króciutką, rozkloszowaną spódniczkę według nakazu Pani Marty. Chłopak siedzący przede mną lekko trącił mnie w kolano i pokazał palcem na cewnik. Ależ zrobiłam się czerwona. Dobrze, że to były ostatnie siedzenia, a ja siedziałam w kącie przy oknie.
- Jesteś transka czy shemale? – Zapytał ze znawstwem tematu.
- Ani to ani tanto. Jestem dwupłciowa, obojnak. – Szepnęłam.
- O to ciekawe. Ładna jesteś. Chcesz pójdziemy, gdzieś no wiesz. Ile to kosztuje? – Dodał z obawą.
- Lubisz takie stare? – Spytałam.
- Nic nie kosztuje. Możemy pójść. Muszę odreagować. – Odparłam.
Wysiedliśmy przy dawnym poligonie. Poszliśmy. Na miejscu rozebrał mnie. Chciałam na golaska ale on nie. Wolał mnie w pasie i pończochach, ale bez stanika. Jak on mnie pieścił, jak gryzł i całował cycki. Ssałam mu kutasa wprawnie aż stękał. Jakiego miał wspaniałego kutasa. Ruchał mnie na pieska, na boku, na wznak, na brzuszku. Na koniec wyruchał mnie w gardło. Zatkał mi nos, wbił kutasa do końca w szyję i trysnął. Przyjęłam wszystko jak lubię. Stałam z dyndającą, grubą rura cewnika a on leżał i odpoczywał zziajany. Minie nadal było mało!
- Po, co to masz wsadzone? – Spytał.
- Tak ma być Pani kazała. – Odpowiedziałam.
- Jaka Pani? – Ciągnął pytanie.
- Pani i już, czy to ważne. Chcesz jeszcze dupci? – Odpowiedziałam.
- Na razie nie. – Odparł.
- A zrobisz coś dla mnie, proszę? – Powiedziałam.
- Tak wszystko. – Odparł.
- Zbij mnie mocno w dupę kijem. – Powiedziałam.
- Po, co ci to? Lubisz to? – Zapytał.
- Tak bardzo. Tylko bij na prawdę mocno. – Powiedziałam.
- Dobrze. – Rzekł wstając i idąc w krzaki szukać rózgi.
Nachyliłam się podniecona czekającą kaźnią, mocno wypinając dupę do bicia. Czekałam. Wrócił machając grubą na palec rózgą. Słyszałam świst powietrza. Aż podskakiwałam.
- Ładną masz dupę. Naprawdę chcesz abym pokiereszował ci ją? – Zapytał.
- Tak, bardzo. Bij, tylko mocno! – Zapiszczałam.
Ooo jejuuuu! – Wrzasnęłam, gdy nagły świst ciętego powietrza zamienił się w piekło na mojej dupie.
- Za mocno? – Spytał wystraszony.
- Nie. Cudownie. Wal. – Krzyczałam.
- A ile razy? – Spytał.
- Pięćdziesiąt! – Zapiszczałam.
Po piętnastu już ledwo stałam. Po trzydziestu padłam na kolana z dupą w górze. Po czterdziestu już się nie darłam. Leżałam na brzuchu czując galaretę w miejscu dupy.
- Pięćdziesiąt. – Powiedział zasapany.
- Ale masz dupsko jak zbity kotlet schabowy. – Dodał.
- Posikałam się i trysnęłam. Mówiłam leżąc na brzuchu zapłakana.
Też tak i się czułam. Może przesadziłam. Cóż. Jestem tylko suczką.
- Przepraszam, nie chciałem tak mocno. – Mówił głaszcząc mnie i całując zapłakaną buzie.
- Nic się nie stało. To zniknie. – Zapiszczałam.
Powoli jakoś odprowadził mnie do domu.
- Tu mieszkasz? – spytał.
- Tak. Tam. – Pokazałam palcem na pusty balkon.
- A co tam wisi? – Zapytał pokazując na wlewnik do lewatywy.
- To do lewatywy. Robię je sobie. – Odrzekłam.
- Na balkonie. Przecież widać. – Zapytał zdziwiony.
- Tak, widać. I nie tylko lewatywy robie na balkonie, na widoku. Tak nakazała Pani. – Szepnęłam cicho przyciskając torbę z cewnikami.
- Co tam tak ściskasz? – Spytał dotykając torby.
- To są cewniki sadystyczne Drathona. - Wyjaśniłam
- Po co? – Dopytywał.
- Przecież ci mówiłam i widziałeś jeden założony. – Odparłam i uniosłam spódniczkę pokazując mu podbrzusze, wygolonego kutasa i sterczący cewnik.
Przechodzący w pobliżu chłopak popatrzył i zatrzymał się. Obróciłam się przodem do niego i odsłoniłam podbrzusze uwalniając cewnik.
- Czemu tak robisz? Nie wstydzisz się? – Spytał chłopak.
- Wstydzę. I to bardzo. Ale Pani powiedziała jak przypadkiem ktoś postronny zauważy moje intymności to mam natychmiast stanąć i odsłonić się lepiej. Mam tak stać aż powiesz, że już wystarczy. Oczywiście muszę tak postępować dla określonych osób. Nie zawsze. Ale dla młodych chłopaków obowiązkowo. Tak samo muszę dawać darmo dupy do ruchania jak chłopak poprosi. On mnie właśnie wyruchał. A ty chcesz? – Powiedziałam.
- A dasz dupy. Ale nie mam kondona. I musielibyśmy gdzieś pójść, a ja nie mam za dużo czasu. – Mówił.
- Możesz bez kondona. On spuścił się mi w gardło. A ty wyruchać możesz mnie w piwnicy. O tej porze nie ma w bloku wielu mieszkańców. Są w pracy. – Wyjaśniłam.
- Ok. – zgodził się.
- A ja mogę też? – Odezwał się ten co już mnie ruchał.
- Pewnie. Idziemy. – Otworzyłam drzwi wejściowe i do piwnicy. Poszliśmy na koniec korytarza. Tam się rozebrałam. Wyciągnęłam im kutasy i zaczęłam ssanie. Młode kutasy szybko stanęły gotowe. Opierając się nisko o listwy najbliższych drzwi wystawiłam dupę do ruchania. Ale oni ustawili mnie inaczej. Jeden ruchał w gardło a drugi w dupę. Potem się zamieniali. Długo mnie ruchali. Obaj spuścili się mi w gardło.
- Dobra jesteś. – Powiedzieli.
- Dziękuję.- Odparłam skromnie.
- Możemy, kiedyś jeszcze? – Zapytali.
- Owszem zawsze. Wiecie gdzie mieszkam. Który balkon. Jak zobaczycie to zawołajcie lub zadzwońcie domofonem pod numer….. – Odpowiedziałam. I dałam im telefon.
Oni poszli a ja pobiegłam do domu. Dupa paliła żywym ogniem. Rozebrałam się szybko do golasa i wypięłam dupę do lustra. Byłam szczęśliwa! Już dawno nikt mnie tak dupy nie ubarwił. Cała w sino bordowych, nabrzmiałych pręgach. Nawet uda. Wlazłam do chłodnej wody a potem wysmarowałam dupę maścią. Musiałam się spieszyć. Nadchodził czas wyjścia na balkon a tu jeszcze trzeba zmienić cewnik na metal. Wylać siku z pęcherza do zbiornika w lodowce i ubrać czarną bieliznę. Bojąc się, abym zdążyła na czas przygotowałam wszystko na balkonie przy barierce zamiast w domu. Bardzo bałam się bo zaczynałam podejrzewać, że Pani Marta mieszka w pobliżu i może mnie kontrolować. Popędziłam do łazienki.
5. BALKON, CEWNKI DRATHONA, PANI MARTA
Wylazłam z wanny. Szybko wytarłam ciało. Pobiegłam na balkon. Nałożyłam czyste rękawiczki lateksowe. Rozłożyłam na stole oba etui z cewnikami. Nalałam do naczynia spirytus do odkażania i włożyłam tam szczypczyki do rozciągania kutasa. Stanęłam przodem do barierki i wysunęłam narządy na zewnątrz. Krzycząc i piszcząc powoli wyciągałam elastyczny cewnik z kutasa. Ból był wielki bo włoski stawiały duży opór, zaginając się w cewce. Moje jęki i krzyki zwróciły uwagę przechodzących. Mokra z bólu i krzyku położyłam cewnik na dodatkowej, sterylnej podstawce. Do cewki wstrzyknęłam wodę utlenioną i obmyłam nią kutasa. Piszczałam, bo szczypało. Palcami jednej ręki rozchyliłam pyszczek kutasa a druga ręka powoli wepchałam podłużną końcówkę szczypczyków. Musiałam odpowiednio naciągnąć kutasa, aby pokonać naturalną krzywiznę cewki przy wejściu do pęcherza. Poczułam mocne szczypanie, gdy końcówka przyrządu weszła do pęcherza. Jęcząc i sapiąc zaczęłam rozciąganie kutasa. Stopniowo kutas rozwierał się. Stawał się coraz grubszy. Krzycząc i płacząc z bólu zablokowałam szczypczyki na numerze 5 jak miałam nakazane. Załzawionym wzrokiem, bezradnie patrzyłam na dół na gapiów. Łeb kutasa był sinawy i ział ogromną dziurą. Po pięciu minutach wyciągnęłam szczypczyki. Kutas był sztywny a łeb sinawy z wielką dziurą. Wzdłuż kutasa pod spodem wyraźnie było widać grubą rurę cewki. Teraz trzymając kutasa jedną dłonią drugą pchałam metalowy cewnik. Jest on zakrzywiony w pewnej odległości od początku. Kutas zrobił się krzywy do momentu aż pokonałam ugięcie cewki. Potem poszło szybciej. Wprowadziłam cewnik do znaku określającego moją długość wprowadzenia. Kutas był sztywny bardzo. Nie myślcie, że tak łatwo to wszystko poszło jak piszę. O nie. Potężny ból. Cudowny ból rozrywanego prawie kutasa wypełnił moje podbrzusze. Nie zważałam już na nic tylko darłam się dziko. Jak pisałam cewnik metalowy Drathona na długość 55 cm a więc spora jego cześć wystawała z kutasa. Ponieważ kutas mam wtedy zawsze nabrzmiały i sztywny a łeb wielki, sinawy i błyszczący, więc napletek był całkowicie obciągnięty do tyłu samoistnie. Pokręciłam za kółko wiszące na sztywnej lince. Natychmiast krzyknęłam czując szpilki wewnątrz kutasa. Choć nie są to ostre metalowe, ale z pół sztywnego plastyku, to jednak doznania są niesamowite. Teraz cewnik nie wypadnie. Zawiesiłam dzwoneczek. Ostry dźwięk rozległ się przy pierwszym ruchu ciała. Całość sterczała prawie poziomo. Na jaja założyłam koszyczek i mocno zapięłam paski. Jajka ustawiły się natychmiast poziomo i daleko od siebie. Błyszczały i szybko pojawiły się żyłki. Dokładnie i mocno obiłam jajka dłonią, co dało dodatkowy ostry ból. Teraz miałam sino bordowe sztywne jaja. Jeszcze tylko staniczek , pas i pończochy. Wzmocniłam makijaż i zapięłam klipsy na uszy. Wypinając wielką dupę wsadziłam końskiego, sztucznego kutasa. Dochodziła godzina 13, a więc pora na spacer 15 – sto minutowy. Już miałam odejść od barierki balkonu, gdy zadzwoniła komórka. „Pani Marta” wyświetlił się napis.
- Tak, Pani, suka słucha pilnie. – Powiedziałam głośno klękając na kolana.
- Klęczysz suko? – Doleciało ostro.
- Tak, Pani, suka na kolanach. – Pisnęłam wystraszona jak zawsze.
- Dobrze. Widzę. – Krzyknęła.
Byłam tak przerażona, że w pierwszej chwili nie skojarzyłam tego co powiedziała, „WIDZĘ”.
- Tak, słyszę dzwonek. Wstawaj, suko, i do barierki. Prosto. Nie rozłączaj się. – Rozkazała.
- Tak, Pani, suka grzecznie już stoi. – Pisnęłam.
Dzwoniąc głośno stanęłam przy barierce. Z mety kilka osób spojrzało do góry. Stałam jak sparaliżowana. Telefon miałam przyciśnięty do ucha. Sztywny kutas z długą, błyszcząca rurą sterczał na zewnątrz spomiędzy prętów. Dzwonek lekko dzwonił w rytm jego drgań.
- Co tak stoisz suko. Ruchaj, ruchaj. – Krzyknęłam Pani.
Zaczęłam wykonywać ruchy biodrami. Natychmiast ożył dzwonek. Ależ byłam odrętwiała z przerażenia. Miałam wrażenie, że ten dzwonek słychać w całym osiedlu.
- Masz walić brzuchem w pręty suko, mocno i szybko. – Krzyczała Pani.
Zwiększyłam natychmiast sile i szybkość ruchów frykcyjnych. Kutas z rurą latał szarpiąc dzwonkiem i chlapiąc sikami. Teraz to nawet ci, co nie byli spostrzegawczy patrzyli na mnie. Kilka osób zatrzymało się. Byłam załamana. Taki wstyd i hańba. Scena trwała z dziesięć minut lub dłużej.
- Dobra, suko, wystarczy. Odwracaj się i rozwieraj dupsko. – Poleciła Pani Marta.
Odwróciłam się i przycisnęłam rozwartą dupę do prętów. Koński kutas sterczał z dupy na zewnątrz.
- Ładnie wyglądasz suko. Teraz wystaw rękę i ruchaj się tym kutasem. – Rozkazała.
Wyłam zrezygnowana. Wystawiłam rękę za barierkę i stękając wsadzałam i wyjmowałam kutasa w dupie. Oczywiście ten okropny dzwonek dzwonił jak głupi. Ruchałam dupsko na pokaz. Widzów na szczęście nie widziałam. Na bank byli.
- NO, jesteś dobrą suką. Mało kto potrafi tak się zeszmacić publicznie. Dobrze ci tak. Teraz możesz pospacerować. Nie zapomnij zrobić stójki na krześle wysoko. Teraz się odwróć i popatrz w stronę słupa z lewej. Stój przy barierce. – Rozkazała.
Powoli się wyprostowałam stanęłam przy barierce wystawiając rurę z kutasem na zewnątrz. Popatrzyłam w nakazaną stronę. Zobaczyłam dużą kobietę, z czarnymi włosami, ubraną w skórzany, obcisły kostium z krótką mini stojąca na balkonie drugiego piętra, bloku naprzeciw. Miała sterczące bardzo cycki i szerokie biodra. Kobieta pomachała mi dłonią. Odmachałam odruchowo.
- No suko to jestem ja. Zobaczyliśmy się. Dla twojej wiadomości, wiem, co robisz, czy wychodzisz na balkon czy nie. Popatrz na balkon na trzecim piętrze. Naga dziewczyna. To moja przyjaciółka. Ona cię kontroluje, gdy ja nie mogę. – Mówiła.
Popatrzyłam. Na balkonie, bloku naprzeciw, na trzecim piętrze stała naga, wysoka dziewczyna. Jej długi czarne włosy spływały na piersi. Pomachałam do niej, ona-on odmachał mi. A więc nie ma możliwości się wywinąć od poleceń. Odruchowo popatrzyłam na inne balkony. Na kilku zobaczyłam siedzących facetów z lornetkami. Wszyscy trzymali kutasy w dłoni i masturbowali się. A więc miałam pierwszych stałych adoratorów. Byłam zadowolona, że podobam się. Teraz to już mam wielu stałych widzów. Przychodzą w grupach lub pojedynczo. Przeważnie chłopaki, ale jest i kilka dziewczyn. Całe moje szczęście, że stoją w ukryciu a nie robią zbiegowiska na ulicy. Miałabym spore kłopoty. A i tak dziwne, że jeszcze do tej pory ich nie mam. Potem do wieczora kontynuowałam swoje wyjścia na balkon. Spacery, czy wypinanie dupska tak bardzo już mnie nie przeraża. Boje się najbardziej jak stoję przodem do barierki z rękoma w górze na karku, z sztywnym kutasem, cewnikiem metalowym Drathona i dzwonkiem przy barierce przodem i rucham. Oraz gdy tańczę stojąc wysoko, na specjalnie kupionym, wysokim, mocnym stole, nad barierką. Wtedy widać mnie calutką. Muszę wykonywać zalecane ruchy. Dzwonek bardzo dzwoni. Widzę wtedy dokładnie jak ludzie się gapią. I to mnie paraliżuje. Boje się jednak opuścić choćby jakiś element wyjścia bo zaraz jest telefon od Pani albo od jej przyjaciółki. Nawiasem mówiąc to ona poddała Pani Marcie myśl tańca na stole.
6. SADYZM PANI MONIKI
Ta przyjaciółka Pani Marty ma na imię Pani Monika. Chociaż ulega Pani Marcie to sama też potrafi dopiec do żywego mi. Jakby nie dosyć było moje sromoty publicznej to od ponad roku prawie codziennie przed spaniem muszę, chcę czy, nie iść do niej do domu. Zaczęło się to tak. Któregoś razu, nawet nie wieczorem, gdy „ruchałam” barierkę. Zadzwonił telefon. Szybko pobiegłam po niego i wróciłam podejmując ruchanie. Wyświetlał „Pani Marta”.
- Patrz prosto suko. Balkon naprzeciw. Trzecie piętro. Tylko ruchaj bez przerwy. – Powiedziała Pani
Waląc biodrami o barierkę i hałasując dzwonkiem, spojrzałam. Na balkonie stała Pani cała w lateksie i naga dziewczyna. Pani pomachała a ja odmachałam.
- Ruchaj mocniej suko. Jak skończysz to nałóż bluzkę i krótkie mini. Mini ma być krótkie, zrozumiałaś. Mam dokładnie widzieć kutasa i cewnik oraz huja w dupie. Dzwonek na zostać. Przyjdziesz tutaj. Domofon nr. 4. Powiesz głośno i wyraźnie: „suka do ruchania”. Wejdziesz na trzecie piętro. Zapukasz i wejdziesz do mieszkania. Zrozumiałaś suko? – Warknęła
- Tak, Pani suka zrozumiała i wykonuje. – Odpowiedziałam
Tak, dobrze powiedzieć, trudniej wykonać. Biały dzień. Pełno ludzi. A tu dziewczyna-niedziewczyna z gołą dupą i kutasem. To było wtedy pierwszy raz. Strach nie do opisania. Oczywiście jak było można się spodziewać zrobiłam mały szum na ulicy. Idąc wolno, patrzyłam w dół. Droga dłużyła się niesamowicie. Domofon nr. 4, „suka do ruchania”, nawet nie zauważyłam, że obok jest jakiś facet. Weszłam na piętro i zapukałam. Drzwi były otwarte, weszłam. Z pokoju obok dochodziło ciężkie stękanie.
- Jesteś suko? – Doleciał mnie głos Pani.
- Tak, Pani, to suka. – Powiedziałam wystraszona.
- Zdejmuj wierzchnie ubranie i chodź tutaj. – Rozkazała.
Wykonałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam Panią Martę ruchająca w dupę tym końskim kutasem na paskach. Dziewczyna leżała na plecach, na wąskiej ławeczce a Pani trzymając ją szeroko za kostki nóg w górze ruchała ją szybko wsadzając calutką długość potwornego kutasa. Ciało i cyce gołej wyjącej nieszczęśniczki latały jak szalone.
- No dosyć kochana. Przyszła suka. – Powiedziała Pani wyjmując śliski, kapiący kutas z dupy dziewczyny.
- To jest suka, o której ci mówiłam i która widzisz codziennie. Lubi być ruchana wszędzie i nie ważne jak. Lubi obciągać z połykiem każdego kutasa, w każdej chwili. A najważniejsze to, że suka to zdeklarowana masochistka. Pozwalam ci ją używać tak jak zechcesz i kiedy zechcesz. Wiem, że lubisz się pastwić a nie masz, na kim. Od dziś masz już, na kim. Ustalicie hasła, znaki i pory spotkań. Tobie suko nakazuje pod groźbą prawdziwego bólu stawiać się na każde wezwanie do Pani Moniki. Jeśli kiedykolwiek usłyszę od Pani Moniki, że powiedziałaś „Nie” lub wzdrygałaś się od czegoś itp. odruchy. To gorzko tego pożałujesz, szmato. Twoją jedyną dopuszczalną odpowiedzią jest słowo „TAK”. A teraz ja odpocznę i popatrzę. – Powiedziała Pani Marta zdejmując kutasa i rozsiadając się w fotelu. Tak to poznałam Panią Martę i Panią Monikę z bliska pierwszy raz. Latem o 20:00 mam ostatni taniec na stole. Wtedy zazwyczaj zawsze jestem w domu. Takim znakiem, że muszę się stawić jest jej wyjście nagą na balkon z przypiętym do bioder monstrualnym sztucznym kutasem. Mocny pas trzyma potwora. Jest to model kutasa wielkiego ogiera. Bardzo gruby wał metrowej długości. Potężne sploty żył pokrywają całą jego powierzchnię. No i ten skośny płaski, szeroki łeb. Kutas jest tak duży i ciężki, że zwisa lekko w dół. Ona stoi przy barierce z tym kutasem na zewnątrz i powoli go masuje. Ja w tym czasie muszę być przy swojej barierce z rękoma na karku i ruchać. Muszę to robić tak długo aż ona da znak. Czasem to trwa i trwa. Wtedy ubieram cienką, przezroczystą koszulkę. Króciutką, plisowaną spódniczkę i pantofelki. Umalowana mocno, w peruce. Wychodzę z domu. Zawsze tak się staram aby nikogo nie było na klatce. Często jednak mam wpadki. Sukieneczka nie zasłania niczego. Z tyłu sterczy mi z dupy wielki kutas a z przodu mój kutas z cewnikiem Drathona, z dzwonkiem. Widać dobrze moją gołą dupę i sinawe jaja opięte w koszyczku. Na klatce jeszcze staram się to jakoś zasłonić, nie bardzo wychodzi. Do tego ten dzwonek. Aż idzie echo. Jestem pewna, że sąsiedzi już wiedzą co się dzieje jak go słyszą. Raz usłyszałam przypadkiem jak rozmawiali na klatce mówili „ Ten dziwoląg spod czwórki to jest zboczony na maksa. Pani a mój jeszcze ją broni. Powołuje się na tolerancję. A ta szmata lata do tej z naprzeciwka pewnie. Pani ona daje dupy.” Po wyjściu na dwór już nie wolno mi się zasłaniać. Biec nie wolno też. Idę tak oprzyrządowana, właściwie naga. Dobrze, że bywa już wieczór i jest bardzo mały ruch. Po dotarciu do jej domu dzwonię domofonem.
- Przyszła suka, gotowa na ruchanie i fisting proszę Pani. Jestem po lewatywach. – Tak muszę powiedzieć. I to głośno.
Dobrze jest jak nikogo nie ma w pobliżu. Lecz często ktoś się kręci.
Tak jest latem, wiosna i jesienią. W zimie moje pokazy są zawieszane. Wtedy jest ciut lepiej, bo idę do niej mając na sobie króciutka kurteczkę. Ale i tak dupa i kutas jest widoczny. Za to na dworze jest ciemno i zwykle nikogo nie ma. Po wejściu na klatkę idę, windą nie wolno, na trzecie piętro. Pukam w umówiony sposób i poruszam klamką. Zaraz po wejściu do korytarza dostaje siarczyście w pysk. Natychmiast zrzucam bardzo szybko to, co mam na wierzchu. Stanik też. Zostaje tylko w pończochach i pasie. Padam na kolana i już mam przed sobą wypięta dupę Pani. Rozchylam pośladki i długo dokładnie myje językiem jej odbyt. W środku też. W trakcie mycia wkładam tam palce głęboko, wyjmuje i oblizuje. Zwykle jest tam przygotowana dla mnie kupa. Wtedy przywieram mocno ustami do odbytu a Pani robi kupę. Muszę to wszystko zjeść i wylizać do czysta Panią. Zwykle jestem umorusana kałem. Nie wolno mi się myć. Tak zostaje.
- Do pokoju szmato. – Krzyczy.
Nawet nie mam okazji się zastanowić czy rozejrzeć. Gnana strachem wpadam do pokoju. Przekładam się przez poziomą wysoką ramę. Mocno nachylam i wkładam głowę i dłonie z drewniane dyby. Stopy też. Pani wchodzi zamyka dyby i podnosi wysoko ramę. Wtedy moja dupa i uda są bardzo napięte. Kutas w dupie sterczy cały czas. Pani bierze pierwszy przyrząd do bicia. A ma ich na ścianie mnóstwo. Jedne bez, inne z kulkami, inne z węzłami. Rózgi ratanowe i plastykowe, pasy i packi. No i zaczyna się. Bije bardzo mocno i systematycznie. Ja liczę głośno. Pani zwolniła mnie od dziękowania. Bije na zmianę raz w jeden, raz w drugi półdupek i uda. Ponieważ przychodzę codziennie, więc moja dupa jest niesamowicie wrażliwa na uderzenia. Pani Monika musi widzieć posiniaczoną dupę, aby dalej było cokolwiek. Jest sadystką i tylko taki widok ją podnieca. Co kilka dziesiątek uderzeń zmienia narzędzie. Ja wyję, wyrywam się i podskakuje. Daremnie. Zwykle po pięćdziesięciu razach zwisam. Pierwsza seria to 120 razów. Potem Pani uwalnia mnie z dyb. Padam na podłogę.
- Suka się rusza szybko, szybko. – Wrzeszczy.
Półprzytomna z bólu, zataczając się dowlekam się do małej ceratowej kanapki i podnoszę nogi wysoko a ręce na boki. Pani Monika unieruchamia mnie pasami i podwiesza w górę rozwarte szeroko nogi, za stopy. Naciąga. Boli. Wyje. Wtedy już przeważnie ma dosyć moich wrzasków i zatyka mnie kneblem. Obok już stoi stolik a na nim gumowe rękawice weterynaryjne do ramion i żel. Zawsze patrzę przerażona jak zakłada rękawice. Szybko wyrywa mi kutasa z dupy. Co kwituje głuchym wrzaskiem. Z lubością dysząc podniecona ogląda moja odbitą dupę. Nabiera garść żelu i wpycha do środka. Potem smaruje całą dupę żelem. Teraz fistowanie. Najpierw dwiema dłońmi wsadzonymi w dupę rozciąga, a właściwie prawie rozrywa mój odbyt w bok i w szerz, z góry na dół, Boli okroooopniiiie. Potem natychmiast wpycha mi całą rękę w dupsko. Wtedy nieodmiennie wypinam się biodrami w górę wyjąc w knebel głucho. Fistuje mnie szybko i brutanie. Mój odbyt wyłazi ma wierzch mlaszcząc i pyrkając. Staje się szybko jak szmata. Wtedy Pani nabiera żelu d**gą dłonią i już obie mam w dupie. Fistuje mnie dwiema na raz, albo raz jedną raz d**gą. Fisting dupy mam co najmniej przez godzinę!!!! Aż Pani jest cała mokra a ja tylko stękam. Na koniec fistuje mnie dłońmi zaciśniętymi w pięści. Potem fistuje też kiszkę wsadzając rękę powyżej łokcia! Jakby tego było mi mało, sadystka wpycha mi stopę w dupsko. Okropny ból, gdy przechodzi pięta. Wsadza i wyjmuje stopę tak długo aż robi to bez wysiłku. Wtedy kończy fisting i wychodzi do kuchni napić się czegoś. Mnie nie daje. W lustrze widzę co się stało z moją dupą. Odbytu praktycznie nie mam! Jak zawsze, jedna czarna nierówna sino czerwona dziura. W zasadzie to w skutek codziennych tutaj wizyt mój odbyt to już nie odbyt. Całe szczęście, że robię te lewatywy bo inaczej gubiłam bym wszystko. A i tak zakładam pieluszkę jak wybieram się gdzieś dalej. Odbyt schodzi się co prawda i wygląda jak zwykły, nieco większy ale to pozory. Jest sflaczały. Zobacz na fotce w profilu. Przychodzi do pokoju i patrzy na mnie sadystycznie głaszcząc tego monstrualnego kutasa przy biodrach. Już dobrze znam ten uśmiech i spojrzenie. Robię się nieodmiennie blada ze strachu.
- Teraz suka będzie ruchana. Suka lubi być ruchana w dupsko. Pani zaraz wyrucha sukę. – Mówi szyderczo nakładając żel na potwora.
Podchodzi naprzeciw rozwalonej mojej dupy i przykłada kutasa. Powolutku zagłębia płaski łeb. Stękam bardzo, choć ból jest słaby. Bo jestem po fistingu. Rucha mnie coraz brutalniej. Właściwie to gwałci. Po krótkim czasie wsadza mi kutasa do końca. Wchodzi prawie metr. Czuje go w kiszce. Wejście do kiszki także mam rozwalone i luźne od tortur przez tyle lat, że płaski łeb wchodzi bez dużego trudu. Wyraźnie widać go przez skórę brzucha jak się porusza! Już nie krzyczę i nie wyję tylko głucho stękam w rytmie gwałcenia. Moje ciało leży bezsilnie wstrząsane mocnymi uderzeniami w dupę. Kutas z cewnikiem Drathona i dzwonkiem lata szybko i dzwoni. Sadystka potrafi często zakręcić mocniej linką a potem powoli wyciągać i wpychać cewnik, co przy rozwartych wewnątrz kolcach jest bardzo przyjemne! Wreszcie ma dosyć sadystycznych wrażeń.
- Wynoś się suko. Mam cię dosyć. – Słyszę zwykłe podziękowanie.
Szybko wkładam swojego sztucznego kutasa w dupę. Zakładam to w czym przyszłam i stoję.
- O co prosisz suko? – Pada pytanie.
- Suka prosi o wyjście do domu. Prosi, aby jutro Pani też przyjęła sukę i nie oszczędzała jej cierpień. Suka jest szczęśliwa mogąc Pani służyć i bardzo wdzięczna za poświęcony suce cenny czas. – Mówię płacząc.
- Możesz wyjść szmato. Czekaj na znak. – Mówi Pani Monika.
Mocno rozkraczona z wypiętą dupą i sterczącym kutasem wychodzę do domu. Wszystko mnie boli i krzyczy we mnie. Ale jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa!
7. KONIEC ŻARTÓW
Wreszcie nadszedł dzień, kiedy miałam się spotkać z Panią Martą osobno. Rano zrobiłam serię zwykłych porannych lewatyw i dodałam jeszcze trzy po 8 litrów. Wydepilowałam całe ciało bardzo dokładnie. Kwicząc dziko wepchałam w kutasa elastyczny cewnik Foleya a dupę olbrzymi czarny, lateksowy korek tzw. mamut. Jak ktoś bywa w sekshopach to pewnie widział taki wielki korek analny, czarny na okrągłej zwykle podstawie. Jest naprawdę duży i ciężki. Bardzo bolało jak siadałam na nim całym ciałem, bo inaczej nie dało rady go wepchać w dupala. Głośno zawyłam jak przeszedł przez kanał i wpadł w dupę. Połówki dupy miałam szeroko rozwarte przez stopę korka. Zmuszał do chodzenia nieco rozkraczoną i wypiętą. Na jajka mocno zapięłam koszyczek i oklepałam je. Dupa pod spódniczką miała być naga jak dawno mi nakazała Pani Marta. Był ciepły letni dzień. Mimo to założyłam czerwone pończochy, pas i stanik. Na wierzch prześwitująca bluzkę, plisowaną spódniczkę a na stopy różowe tenisówki. Czarna peruka z prostymi włosami do ramion. Pani nie kazała mi brać nic więcej. Z przerażeniem szłam szeroko rozstawiając stopy. Spódniczka sięgała mi najwyżej jakieś 5-8 cm poniżej dupy. A więc praktycznie mało co zakrywała. Widać było wyraźnie dół pośladków. Najgorzej z przodu. Kutas sterczał sztywno jak zwykle z cewnikiem. I podnosił przód spódniczki. Długi koniec cewnika wsadziłam sobie pomiędzy pośladki o przycisnęłam stopą korka. To spowodowało, że łeb kutasa był na krawędzi spódniczki. Było naprawdę STRASZNE!!! Tortury mam w gabinecie Pani Marty nie w jej mieszkaniu. Chociaż do przystanku autobusowego mam niedaleko to wydawało mi się, że droga się wydłuża. Starałam się przemykać między blokami i nie patrzeć na mijane osoby. Każda się oglądała. Nie dziwota. Tak nietypowa coś dziewczyna ubrana jak podlotek. Do tego wystający koniec główki z rurką a z tyłu dupa z czymś w środku. Oczywiście na widoku były cała góra ud z gumkami do pończoch i żabkami. Dwa razy niespodziewany podmuch przeciągu poderwał mi spódniczkę go góry! Wszystko miałam ekstra na wierzchu! Raz w momencie, gdy mijałam kilku młodych chłopaków. Posypały się sprośne komentarze. Na przystanku stałam z tyłu. Nie było wiele osób a i te coś szeptały spoglądając na mnie. Na dodatek, ze zdenerwowania nie spostrzegłam, że cewnik wyskoczył z dupci i wisiał cały na wierzchu! Dopiero, gdy autobus nadjechał to się zreflektowałam. Szybko wskoczyłam do środka. Niczego nie zasłaniając, skasowałam bilet i czerwona siadłam w kącie z tyłu. Kutas i cewnik leżał na udzie widoczne całkiem, bo spódniczka podjechała wysoko. Było mi strasznie niewygodnie siedzieć na korku. Czułam jak mam odbytnice rozrywaną. Mimo tej gehenny byłam nieziemsko podniecona. To było cudowne. Na przedostatnim przystanku siadł koło mnie jakiś chłopak. Dopiero po czasie zorientował się co do mnie no i zobaczył to co miałam na udach. On popatrzył na mnie uważnie a ja na niego i uśmiechnęłam się. Uśmiechnął się.
- Chcesz zrobię ci laskę? – Powiedziałam cicho.
- Gdzie, tutaj? – Odpowiedział.
- No nie. Tutaj to tylko rączką. Laskę zrobię jak wysiądziesz ze mną, z połykiem robię. – Dodałam.
Wysiadł ze mną. Poszliśmy w kierunku krzaków. Już się nie zasłaniałam. Wręcz przeciwnie pokazałam mu wszystko. Niby niechcący. Zbytnio się nie chowaliśmy. Kucnęłam i rozsunęłam mu zamek rozporka krótkich spodenek. Majtek nie miał więc kutas już sztywny wyskoczył szybko. Nie był za duży, ale to zawsze był kutas. A ja kocham kutaski. Wydepilowany też nie był. Ja nie przepadam za zarośniętymi ale, co tam. Sprawie ujęłam go ustami i zacmokałam. Natychmiast stęknął i poruszył brzuchem. Masując i ciągnąc spowodowałam wytrysk. Wszystko szybko połknęłam.
- Masz słonawy soczek. – Powiedziałam śmiejąc się z dołu do niego. Z brody kapała mi sperma. Ta laseczka bardzo mnie uspokoiła.
- Dała bym ci dupci ale jestem zatkana. – Dodałam z uśmiechem.
Pożegnaliśmy się szybko. Poszłam dalej dróżką, na skróty, w stronę parkingu.
Na razie nikogo nie było. Jest to parking na skraju lasku. W zasadzie przyjeżdżają tam parki, różnej płci we wiadomym celu. Ja też daje często tutaj dupy. Chodziłam powoli tam i powrotem. Po jakimś czasie przyjechał samochód.
- Hej ty tam! Chodźno! – Zawołał facet.
Podeszłam grzecznie. Obejrzał mnie.
- Ty jesteś facet czy dziewcyna? – Zapytał, stwierdzając.
- Nie, proszę Pana. Dziewczyna. – Odparłam stanowczo.
- Jaka znowu dziewczyna. Masz kutasa. Przecież widać. Co tam masz wsadzonego? – Powiedział.
- Ja jestem dziewczyna, proszę Pana. Mam cycki, widzi Pan. A to jest cewnik. – Oznajmiłam z uporem.
- Cipę masz? – Zapytał.
- Mam proszę Pana. – Odparłam grzecznie.
- No to pokaż. – Powiedział.
- Proszę bardzo. Oto ona. – Powiedziałam odwracając się tyłem i wystawiając całą dupę na wierzch. I podnosząc długi worek z jajami.
- Co tam masz. To jest jakaś szpar bez warg a nie cipa. – Oznajmił.
- Taką właśnie mam cipę do ruchania. Proszę Pana. A to jest korek. – Odrzekłam.
- Dobra. Czyli jesteś homo. – Stwierdził.
Nie, proszę Pana ja nie jestem homo. Jestem dziewczyna. A dokładniej obojnak, suka. – Tłumaczyłam.
- Niech ci będzie, suka. Obciągasz? – Zapytał.
- Tak, proszę Pana chętnie bardzo. Z połykiem. - Dodałam.
- Za ile? – Spytał o cenę.
- Gratis, proszę Pana. – Wyjaśniłam.
- O, czyli jesteś fanką. – Zaśmiał się.
- Może Pan tak i powiedzieć. – Uśmiechnęłam się.
- A mi obciągniesz? – Spytał.
- Bardzo chętnie. – Oznajmiłam.
Wysiadł z samochodu i stanął obok. Kucnęłam i wyciągnęłam grubego kutasa na zewnątrz razem z jajkami. Mrucząc z zadowolenia ciągnęłam ostro. Facet stękał i sapał.
- Och jak dobrze ciągniesz. – Gadał w kółko.
Trysnął ostro i dużo. Ledwo zdążyłam łykać. Całą brodę miałam w spermie. Oblizałam go do czysta. Jeszcze kucałam liżąc mu jaja, gdy nadjechał inny samochód. Zatrzymał się nieopodal. Facet szybko schował kutasa. Wsiadł do samochodu i nic nie mówiąc odjechał. Ja stałam i oblizywałam się językiem, patrząc na nowy samochód. Poznałam z opisu. To była Pani Marta. Otworzyła okno.
- Chodź tutaj suko. Co już laskę obciągnęłaś lachociągu jeden. – Krzyknęła.
Podbiegłam szybko i dygnęłam.
- Suka wita Panią Martę. Zrobiłam dwie laski, Proszę Pani. – Powiedziałam cicho ale wyraźnie.
- Niech ci będzie na zdrowie. Tutaj masz torbę z rzeczami. Najpierw obroża na szyję. Nachyl się. – Rozkazała.
Nachyliłam się a ona zapięła mi psią obrożę na karku.
- Rozbieraj się suko, szybko. – Rozkazała.
- Trzęsącymi dłońmi zdjęłam wierzchnie ubranie i wrzuciłam do samochodu. Stałam naga jedynie w staniku, pasie i pończochach, czerwonych. Wielka, biała, szeroka dupa była widoczna z daleka. Sztywny sinawy kutas drgał poruszając cewnikiem. Ze strachu nie zauważyłam jak podjechał inny samochód. Nie obchodziło mnie to ,że gapiono się na mnie i głośno komentowano mój widok, a nawet gwizdano.
- Czego, małolaty jedne. Nie podoba się wam suka to wynocha. Już! – Krzyknęła ostro Pani Marta wysiadając z samochodu.
Teraz zobaczyłam, jaka była mocna, wysoka i silna. Męska.
- Nie, nie, podoba nam się, dlaczego by nie. – Odezwał się jeden z samochodu.
Pani zaczęła mnie dokładnie oglądać. Absolutnie nie zważając na tamtych. Ujęła dłoń kutasa, pomacała i spróbowała ściągnąć skórkę na łebek. Nie dało się.
Kutas dobrze sztywny, łeb siny, wszystko napuchłe dobrze. Jaja sine i twarde, dobrze. Cewnik, tu spróbowała szarpnąć go. Zawyłam donośnie. Boli, dobrze.
- Odwróć się suko. – Poleciła.
Wykonałam. Macała mi półdupki.
- Nachyl się mocno. – Poleciła.
Wykonałam. Jednym szarpnięciem wyrwała mi korek z dupy.
- Ojejuuuu!! – Wrzasnęłam mając wrażenie, że cały odbyt odrywa się od dupy.
- Ładny farfocel. – Usłyszałam głos Pani z tyłu i poczułam rozciąganie odbytu a właściwie luźnej już skóry. Pani komentowała wszystko głośno, aby chłopaki słyszeli.
- Zdejmuj stanik, suko. – Rozkazała.
Zdjęłam. Macała moje cycki i sutki boleśnie aż syczałam. Obróciła mnie cyckami do chłopaków i stojąc z tyłu podrzucała je do góry.
- Nie za duże te cyce ale ujdą. – Oznajmiła.
- Teraz suka weźmie torbę i pójdzie w tamtą stronę prosto. Tam za laskiem jest tam łąka. Wyjmie z torby rzeczy i równo poukłada. Potem stanie na czworaka w szerokim rozkroku i położy ramiona i twarz na ziemi. Dupa ma być otwarta i dobrze wypięta. Suka ma czekać. Będzie fistowana i ruchana oraz bita. Potem udamy się do mnie. – oznajmiła.
- Tak Pani, suka idzie już. – Powiedziałam i ruszyłam z torbą.
Za laskiem jest łąka w pobliżu torów. Widoku nic tu nie zasłania. Ale to nie moja już sprawa. Rozłożyłam koc. Wyjęłam dwa bicze rzemienne z kulkami i węzłami. Długi zacisk z dwóch skręcanych listew. Gumowe rękawice, wazelinę. Ogromnego kutasa końskiego. Takiego samego jak opisywałam swoje ruchanie u Pani Moniki. Wtedy to widziałam i czułam go pierwszy raz. Długo go macałam i masowałam czując pulsowanie w dupie. Były tam i inne straszne rzeczy nienapawające radością. Po przygotowaniu wypięłam mocno dupę i położyłam ramiona oraz twarz na ziemi. Nawet nie zorientowałam się, że dupę wypięłam w stronę torów. No i znowu dałam pokaz dla pasażerów pociągu. Stałam wypięta długo. W końcu Pani przyszła. Była ubrana w lateksowy gorset, trzymający jej nagie balony cycków poziomo od dołu. Sztywne czarne suty sterczały jak długie palce. Gorset mocno zapięty czynił z niej „osę”. Tym bardziej jej potężne biodra, dupa i uda wydawały się większe. Z gorsetu biegły gumy trzymające lateksowe pończochy. Buty do kolan zapinane na klamry. Czarne rękawice gumowe do łokcia. Metalowa obroża na szyi. Włosy mocno spięte tworzyły wysoki kok na czubku głowy. Do tego ostry makijaż. Można było sobie na takie przebieranki pozwolić bo to jest miejsce raczej nie uczęszczane przez ludzi. Przychodzą tu, jak wspomniałam pary różne. Wiem bo będąc tu częstą bywalczynią, wielokrotnie ruchana bywam obserwowana.
- No suko, musimy zaczynać. Wypnij dupsko mocniej! – Krzyknęła aż echo poszło.
Wypięłam się jak tylko można i parłam na odbyt, który wylazł na wierzch.
- O tak, tak dobrze, odbycik mamy, bardzo dobrze, bardzo. – Mówiła masując wisząca kiszkę.
- No to może zaczniemy od odbyciku, skoro go wystawiasz. – Powiedziała.
- Ojjjezzzzzzszzzuaaa! – Wrzasnęłam w niebogłosy czując okropny ból chłostanego odbytu.
Pani biła kiszkę powoli a mocno wielo rzemienną dyscypliną z supłami. Darłam się bardzo. Mój odbyt pulsował gwałtownie. Pani biła równo i celnie a mój wrzask musiał być słyszany daleko. Gdy z bólu zaczynałam zwierać uda i kłaść się na brzuch, Pani okropnie krzyczała na mnie a ja natychmiast udostępniałam bolący odbyt. Wyjąc bardzo czekałam, co dalej. Pani zdjęła rękawice a naciągnęła te, co leżały obok. Posmarowała je wazeliną. Bez ceregieli jednym ruchem wepchała mi rękę w dupę aż po łokieć!
- Ratuuunkuuu mamuuuskuuu, ratujjcie! – Zawyłam z bólu rozsadzanej dupy i obitego odbytu. Jednocześnie zacisnęłam odruchowo uda i dupę stając na palcach stóp i dłoniach, sztywna całkiem.
- O tak, tak suko. Dobrze reagujesz. Boli bardzo, co. – Mówiła powoli Pani szybko fistujac ruchaniem zaciśnięta dupę.
Ależ waliła! Ból był nie do wytrzymania więc szybko wypięłam się ponownie. Zelżało. Moja dupa cmokała i mlaskała. Pośladki latały. Już ledwo klęczałam a ona nie przestawała. Wreszcie był koniec. Padłam jęcząc i piszcząc. Cała dupa obślizgła i zalepiona. Pani zdjęła rękawice. Pozwoliła mi nawet poleżeć ciut chwilkę.
- Wstawaj szmato na kolana. Uda razem. Dupsko wysoko. – Krzyknęła bijąc mnie mocno rózgą.
- Już, już suka wstajeee juuuzzz! – Jęczałam zajmując pozycję.
Pani wyciągnęła mi jaja i kutasa w tył. Zdjęła koszyczek. Worek ujęła między te dwie listwy co przyniosłam i skręciła je mocno. Zabolało ostro. Napięty worek z jajami sterczał z tyłu a listwy nie pozwalały mu uciec między uda. Pani stanęła w pewnej odległości z boku. W dłoni miała długi pejcz. Rozległ się świst powietrza i ból jak cięcie brzytwą objął moje jaja. Jest to ból trudny do opisania. Kopnięcie w jaja to pestka przy tym co doznaje. Jakże ja się darłam. Mój worek w krótkim czasie zaczął reagować potężnym bólem nawet na muśnięcie. Wtedy Pani zmieniła pejcz na rzemienną dyscyplinę z kulkami. Nie biła już tak mocno a jedynie szybkim ruchem z góry i z dołu uderzała w sztywny worek. To wystarczało abym cierpiała cudownie. Nawet dostawałam orgazmy masochistyczne. Wtedy darłam się i śmiałam histerycznie. Po biciu jaj uwolniona leżałam skulona z sinym workiem w dłoniach i wyłam cicho. Pani coś przygotowywała.
- No suko, kładź się na plecy, nogi razem, ręce pod dupę. – Krzyknęła.
Bez słowa natychmiast wykonałam polecenie. Siny wór leżał na udach jak wielka śliwa, kutas sterczał krzywo na bok. Cewnik zwisał aż na koc. Pani wzięła koniec cewnika i wsadziła mi w usta.
- Ciągnij suko. – Powiedziała.
Skomląc pociągnęłam. Poczułam mocz w ustach i przełknęłam.
- Leci jeszcze? – Spytała Pani.
- Nnnnynneee. – Wydałam dźwięk kręcąc głową.
- To teraz dmuchaj, mocno! – Krzyczała.
Dmuchnęłam pompując pęcherz. Na ostry ból nie musiałam czekać. Zaatakował podbrzusze aż się skuliłam.
- Co ty wyprawiasz suko. Dmuchaj mocniej. – Krzyczała.
Dmuchnęłam i z potężnym wrzaskiem wyplułam cewnik. Wydawałam dziwny dźwięk, podkurczając uda. Pani chwyciła cewnik. Kolanem gniotąc mi brzuch dłonią ścisnęła szczęki i wepchała w usta cewnik.
- Pompuj suko natychmiast! No już! Wyprostuj się! – Zawołała.
Zaczęła mnie bić rózgą po udach. Przerażona znowu dmuchałam swój pęcherz. Ból okropny. Tym razem wyjąc i dmuchając nie wyplułam cewnika. Pani macała balon pęcherza. W pewnym momencie wyjęła mi cewnik z ust i zakorkowała.
- Stawaj na nogi suko. Ręce na kark. Dupa luźno. – Powiedziała siekąc powietrze ze świstem ratanową rózgą. Biła mocno zza głowy. Biła z ramienia, z nadgarstka. Używała techniki „bstardo”. Płakałam bardzo. W krótkim czasie nie było na mojej dupie i udach wolnego miejsca od pręgów. Czułam bolesne pieczenie ściąganej skóry CO TAK BARDZO LUBIĘ. W krótkim czasie dostałam silnego orgazmu. Spazmatycznie zacisnęłam uda i dupę. Kutas wstrzelił mocniej napompowany krwią a z cewnika pociekł żółtawy płyn, moja sperma.
- Ach ty suka. Tak to lubisz, że orgazmu dostajesz! – Zawołała Pani zwiększając siłę uderzeń.
Każde uderzenie powodowało mój skowyt i wspinanie się na palce stóp. Nagle zobaczyłam, że obok siedzi kilku chłopców i dziewczyn. Pewnie byli od dawna tylko zaaferowana nie spostrzegłam. Patrzyli z wypiekami na twarzach. Cóż trudno. Jak nic zwabiło ich moje wycie i skowyty nieludzkie, bo darłam się na całego. Pani nie kneblowała. Nic nie poradzę to sprawa Pani. Bicie suki skończyło się. Stałam rozcierając łzy i rozmazując makijaż.
- Kładź się suko na plecy, nogi za głowę. – Nakazała ostro Pani.
Padłam natychmiast i wykonałam „scyzoryk”. Tzn. rozwarte nogi podniesione mocno w górę i za głowę, palcami stóp na ziemi, trzymane rękoma. Pozycja powoduje całkowite wystawienie w górę odbytu i narządów. Cóż jest okropnie niekomfortowa.
Leżąc patrzyłam jak Pani Marta przypina potwornie dużego lateksowego kutasa. Nie był to kutas ludzki a kutas ogiera, koński. Żylasty, karbowany z wielkim rozłożystym skośnie płaskim łbem. Dobrze wiem, bo, znam je z praktyki w naturze. Ale sztucznego to zobaczyłam pierwszy raz. Potem jak zaczęłam uczęszczać do Pani Moniki to mam go codziennie prawie w dupie i pochwie. Ciekawskim powiem, że. Z końskimi kutasami jest tylko jeden drobny problem. Ta płaska główka. Grubość i długość kutasa konia zależy od rasy. Jego budowy. Zwykle leże na plecach pod koniem, na specjalnym przyrządzie. Nogi mam szeroko rozwarte, uniesione w stronę głowy. Nogami obejmuje boki konia. Moja rozwarta dupa, odbyt jest naprzeciw główki kutasa końskiego. Rękoma trzymam się przyrządu, jednak przeważnie jestem skrępowana pasami do tego przyrządu. Jedna osoba trzyma kutasa, kierując odpowiednio a druga powoli przepycha przyrząd. I tu właśnie ta trudność. Kutas nie wejdzie łatwo sam. Osoba trzymająca go i kierująca w odbyt musi pomóc palcami wepchać płaski łeb kutasa w moją dupę. Potem jak łeb przejdzie kanał odbytu do dupy jest ok. Pchana na przyrządzie powoli nabijam się na kutasa głębiej. Głębokość penetracji zależy czy mam być ruchana tylko w dupę czy w kiszkę. Po wprowadzeniu kutasa albo sama wykonuje ruchy ruchania albo ktoś to robi trzymając kutasa. Często zdarza się, że koń mnie sam rucha. Oczywiście tryska w moją dupę lub kiszkę do środka. Po wytrysku wyjmuje się kutasa z mojej dupy. Obraca przyrząd na którym leżę, biorę do ust cały łeb i wysysam resztki spermy. Potem ruchanie się powtarza wiele razy. Zwykle po wyruchaniu, zaklejona spermą jestem prowadzona do innych koni gdzie muszę wszystkim obciągnąć kutasa po kilka razy z połykiem lub być ponownie ruchana. Często jest tak, że ja obciągam kutasa konie a ktoś w tym czasie rucha mnie w dupę. Ale to tylko przed podstawieniem mnie do konia. Potem to nikt mnie już nie chce. Tak więc leżałam w pozycji „scyzoryka”. Pani Marta ruchała mnie tym potworem. Najpierw wyruchała mnie w bańkę odbytu a potem wsadziła kutasa na calutką długość, prawie metr, w kiszkę. W czasie ruchania kiszki wzywałam wszystkich na pomoc i zlitowanie się, dzikim głosem. Pod koniec ruchania tylko charczałam. Kutas buszujący w kiszce podnosił powłoki brzucha wyraźnie. Grupa widzów jak i pasażerowie przejeżdżających pociągów mieli doskonały niecodzienny spektakl. Wreszcie moje męki plenerowe zakończyły się. Leżąc płasko otworzyłam szeroko usta a Pani Marta rozwarła pizdę siadając mi na twarzy cewką w usta i wysikała się dokładnie. Piłam szybko aż mi nosem poszło. Obolała podziękowałam gorąco Pani. Pozbierałam rzeczy do torby i bita po udach rózgą popędziłam do samochodu. Padłam na tylne siedzenie. Wszystko łącznie z podłoga pokryte było folią. Pani zawiązała mi oczy. Za trzecim spotkaniem już mi nie zawiązywała oczu. Pojechaliśmy. Nic nie widziałam po drodze. Samochód się zatrzymał. Słyszałam otwieraną bramę. Wjechaliśmy. Brama się zamknęła. Podjechaliśmy kawałek. Znowu otworzyło się coś jak brama do garażu. Samochód stanął. Siedziałam prosto przestraszona mocno. Jestem tchórzem prawdziwym. Pani wysiadła. Po chwili drzwi obok mnie się otworzyły.
- Wysiadaj suko, dojechaliśmy. – Powiedziała.
Ostrożnie, macając rękoma i nogami, przy pomocy Pani wydostałam się z samochodu. Pani trzymając mnie za obrożę poprowadziła na zewnątrz. Przypięła smycz i poszliśmy dalej. Musiało być słonecznie, bo w pupę grzało mile słońce. Prowadzona i kierowana przez Panią omijałam przeszkody. Cały czas w kutasie tkwił
metalowy cewnik z dzwonkiem. Gdy Pani zdjęła mi opaskę z oczu zobaczyłam malutkie szare betonowe pomieszczenie. Było naprawdę małe. Silna lampa wmurowana płasko w sufit zalewała to wnętrze ostrym światłem. Pusto. Tylko na jednej ścianie wisiały kajdany na łańcuchach a na podłodze stało coś dziwnego z otworami na nogi, szyję i ręce zamykane na kłódki. Zaczęłam dygotać i kulić się.
- Ależ z ciebie strachajło. Jeszcze nie wiesz co i jak a już się trzęsiesz. Zdejmuj wszystko do naga. Cewnik ma zostać. – Poleciła ostro.
Szybko obnażyłam się do naga. Uda dupa w pręgach, jaja sine ze śladami bicia opuchłe wszystko.
- Chodź tu i klękaj suko. – Powiedziała pokazując na tego dziwnego „koziołka”.
Instruowana krzykiem i biciem wsadziłam wszystkie członki i członka w odpowiednie otwory, które zostały natychmiast zaciśnięte i zamknięte. Nie było mowy o najmniejszym ruchu. Dupa mocno wypięta sterczała w górze. Tak zostałam pozostawiona. Pozycja musiała być dobrana specjalnie bo w krótkim czasie stawała się coraz niekomfortowa. Drętwiałam boleśnie. Przyrząd musiał uciskać mi jakiś nerw w kroczu bo narządy miałam drętwe nieczułe zupełnie. Wkrótce głuchy mój jęk i skowyt wypełnił to pomieszczenie. Jednak nie było reakcji. Prosiłam, błagałam , skomlałam i żaliłam się. Bez skutku. Gdy już wisiałam omdlała, przyszła Pani. Uwolniła mnie. Zwaliłam się jęcząc bezwładnie na beton.
- Wstawaj ścierwo, idziemy. – Krzyczała.
Ja naprawdę się starałam ale nic nie czułam w nogach a zwłaszcza w genitaliach. Pani biciem mnie ponaglała. Biła mocno. Ruszyłam czołgając się na rękach w stronę otwartych drzwi. Wpełzłam do dużego pomieszczenia. Było spore. Na środku fotel ze skórzanymi pasami, oraz łóżko też wyposażone w pasy unieruchamiające, dalej inne podobne meble. Na ścianach porozwieszane kaftany bezpieczeństwa, jakieś pasy i kagańce, obroże. Było tego tak dużo, i tak straszne, że nie będę tu opisywać każdej rzeczy. Były też łańcuchy i liny zwisające z sufitu. Jakieś ramy i stelaże. Nawet metalowe łoże bez materaca z gołymi sprężynami. Wyposażone w pasy i klamry. Drobny sprzęt wszelkiej maści porozkładany był na pułkach i w szafkach szklanych. Było tu chyba wszystko albo prawie wszystko, co tylko sadystyczny umysł może wymyśleć. Pani pozwoliła mi się napatrzeć do woli. Byłam tak przerażona potwornie, że nawet nie przyszło mi do głowy, co robie i jak strasznie się narażam na gniew Pani. Ruszyłam sama dookoła oglądając powoli wszystko. Najpierw na czworaka a potem na dygoczących nogach. Dygotałam, bo nogi jeszcze były słabe ale i ze strachu. Gdy Pani doszła do wniosku, że już zobaczyłam, co miałam tu zobaczyć pociągnęła mnie do pomieszczenia obok. Wyglądało ono jak wielka łazienka a raczej prosektorium z jego metalowymi stołami i krzesłami. Wszystko wyłożone białymi kafelkami, sterylnie czyste. Potem na własnej skórze dowiedziałam się jak taką sterylność można uzyskać, gdy bita i popychana godzinami poprawiałam mycie i czyszczenie pomieszczenia i narzędzi. Pani ciągle było nie tak. Biła sukę, oj biła. Wszędzie wisiały, leżały porozkładane lub ustawione niezwykle pedantycznie narzędzia, instrumenty, medykamenty, płyny. Medyczne i pseudomedyczne. Co ciekawe w obu pomieszczeniach były narzędzia i sprzęt profesjonalnie wykonany ale też i był robiony chałupniczo z wykorzystaniem tego co można znaleźć na półkach różnych sklepów czy hurtowni. Grunt to pomysł. Wyposażenie obu izb miało jeden główny cel. Zadać jak największe męki i ból takiej suce jak ja. Oj dobrze to czuje zawsze w czasie sesji. Pierwsza sala do, której wpełzłam jest salą tortur „Suchych” a ta druga „ Mokrych”. Pani Marta jest sadystką, miłośniczką tortur mokrych opartych na lewatywach, wlewach, płukaniu, nadmuchiwaniu i wstrzykiwaniu. Dlatego mnie wybrała. Potrzebowała sukę masochistkę o takich jak ona preferencjach. Do tego wytrzymałą i bardzo pojemną. A także tchórzliwą i płaczliwą, bo lubi jak suka płacze i dygocze ze strachu. No i znalazła mnie. Gdy już obejrzałam wszystko pierwsza sesja rozpoczęła się.
8. NA KONIEC
To, co się dzieje i czemu jestem poddawana w Gabinecie, jakim okropnościom sadystycznym nie jest możliwe i nie bardzo nadaje się do opisywania tutaj. Pani Marta bardzo dokładnie wie, gdzie, co, jak na moim ciele poddać jakiej torturze, abym doznawała dłuższego lub krótszego okropieństwa. Moje bóle dzielą się na okropnie intensywne krótkie, niesamowite średnie, doprowadzające do szaleństwa nieustanne. Są jednorazowe lub cykliczne. Torturowana jestem zewnętrznie i wewnętrznie od środka. Wspomniałam, że są „SALE” tortur „SUCHYCH” i „MOKRYCH” ale nie wspomniałam o trzeciej chyba najstraszniejszym miejscu. „SALI TORTUR WEWNĘTRZNYCH”! Pomieszczenie wygląda jak sala operacyjna ze stołem operacyjnym, fotelem operacyjnym, lampami bezcieniowymi itp. Składa się ono z małej Sali przygotowawczej, gdzie jestem przygotowywana do zabiegu i oczekuje na tortury i Sali po zabiegowej, w której dochodzę do siebie. Tego rodzaju tortury wyglądają jak eksperymentalne operacje medyczne. Nie będę opisywać kombinezonów, strojów itp. używanych w tej Sali oraz narzędzi. Już samo wejście tak budzi okropny strach i przerażenie. Jakkolwiek wchodzę tam tj. do Sali przygotowania, o własnych siłach to już nie wychodzę stamtąd sama! Mocowana i rozkraczana jestem w różnych pozycjach. Pełno rurek i wlewników. Panuje tu totalna sterylność. Pani w odpowiednim stroju siedzi lub stoi naprzeciw mojej dupy w której ziele potworna dziura w miejsce odbytu. Tak jest rozciągnięty narzędziami. I manipuluje długimi szczypcami czy innymi przyrządami wsadzonymi głęboko do środka we mnie zadając mi nie do opisania mękę. Mówiąc, że wrzeszczę i kwiczę to jest słabiutkie określenie tego, co wyprawiam. Zabieg jest wielogodzinny w czasie, którego tracę poczucie rzeczywistości bełkocząc bez sensu. Gdy mdleje to jest przerwa na cucenie. Tortury są przez odbyt lub przez cewkę kutasa. Zwykle jestem wiązana ale bywa, że dostaje coś w zastrzykach, że nie mogę się ruszać a słyszę i czuje wszystko. Okropne. Dlatego tylko tyle napisałam.
®Arletka
NA WSTĘPIE:
jako starsza już prostytutka o masochistycznym upodobaniu raczej nie wyobrażam sobie seksu bez sdystycznego bólu. Takie starsze, tłustawe kurwy mają większe wzięcie w gabinetach sado-maso lub bdsm. Tłuste ciało lepiej reaguje na tortury. Widok drgających fałd ciała jest dla torturującego bardzo podniecający. Przy czym nie mam tu raczej na myśli zwykłego, teatralnego BDSM. Mam na myśli ból zadawany rozważnie i bezpiecznie a nie czyste, bezrozumne sadystyczne wyżywanie się. Uważam, że rozkosz i zadowolenie z sesji musi być, powinno być obustronne. Ja cierpiąc mękę i udrękę doznaje rozkoszy i orgazmów, Ty lub Wy męcząc i torturując mnie też czerpiesz z tego rozkosz na swój sposób. Jest wiele rodzajów bólu. Ogólnie jest ból fizyczny, doznawany przez ciało i ból psychiczny. Oba silnie działają na umysł. Ból fizyczny wyzwala hormony, endorfiny, które trzymają całe ciało w napięciu i strachu przed dalszym bólem. To powoduje dużą udrękę i podniecenie. Ból psychiczny doprowadza do poniżenia i zeszmacenia suki, utraty samo dowartościowania i załamania woli, czego wyrazem jest całkowite zniesienie odruchów obronnych, płacz, skomlenie, chowanie się po kątach i pełzanie. Oba te działania powodują u mnie orgazmy nie możliwe do osiągnięcia w sposób tradycyjny i niedający się z nimi porównać. Wszystko zależy od Ciebie/Was, Twojego/Waszego zaangażowania i doświadczenia oraz pomysłowości. Mam na imię Arletka, 56 letnia prostytutka.
A tak to było:
1. POZNAJĘ PANIĄ MARTĘ
Panią Martę poznałam w trakcie jednej z wielu sesji wirtualnej, którym poddaje się często stojąc przed kamerką na czacie internetowym. Mam wiele przyrządów do wykorzystania i tylko od wydającego polecenia zależy jak przebiegać będzie sesja. Niestety z praktyki wiem, że większość nie ma pojęcia i wyobraźni jak to robić. Jednak czasem trafiają się osoby Pan czy Pani, które już w pierwszych słowach do mnie budzą we mnie strach. Jako doświadczona suka herafrodytka dobrze to wyczuwam. Lubię sesje publiczne, gdy wszyscy mnie widzą. Na priv też idę, ale rzadko. Na priv wymagam, aby druga strona potrafiła coś zrobić dobrze a nie tylko pokazać swego kutasa i zlać się. To mnie NIE interesuje. Pokazy prywatne nie są poniżające a to jest dla mnie istotny element. Tak, więc klęczałam naga tylko w pasie i pończochach, z obrażą psią na szyi, bo tylko tak pozwala mi być ubraną, mając zapięte metalowe klamry z dużymi ciężarkami na krowich sutkach, napletku, jajkach i odpowiadałam na pytania. A pytania było bardzo intymne. Potem na jego polecenie mówiłam: „Tak, Panie jestem suką, szmatą, dupodajką. Daje dupy do ruchania każdemu kto chce i obciągam kutasy każdemu kto chce i gdzie chce” i tym podobne rzeczy. Powtarzałam te straszne rzeczy w kółko i w kółko a zęby klamerek przebijały mi ciało powodując ostry ból. Zapłakana cierpiałam fizyczne i psychiczne poniżenie. Jak pisałam, te sesje odbywają się nie w kanale prywatnym a publicznym. Widzą wszyscy, czego dowodem są obraźliwe nie raz komentarze. To mnie podnieca, takie poniżanie się publiczne. Jeśli ktoś czuje potrzebę obrażania mnie to proszę bardzo. Mnie takie zachowanie nie obraża i nie deprymuje a wręcz przeciwnie, podnieca. Wtedy wiem jak bardzo jestem poniżana i że docieram do żywej widowni. Potem stając wsadzałam sobie rurę w kiszkę, podłączyłam pompkę i pompowałam. Czułam coraz większy ból wewnątrz i potworne rozpieranie. Gdy brzuch był monstrualny zaczęłam głośno pierdzieć. Musiałam jednak pompować dalej w takt podawanego tempa. Krzyczałam bardzo. Potem mając potworny brzuch i nadal pompkę w kiszce napełniłam gumowy, czerwony wlewnik do lewatyw płynem 3 litry i podczepiłam go do obroży z przodu. Wprowadziłam grubą rurkę w kutasa do pęcherza i podłączyłam do zbiornika. Na polecenie otworzyłam zaworek. Czułam jak płyn z gumowego wlewnika wypełnia mi pęcherz. W trakcie tej do pęcherzowej lewatywy musiałam wykonywać zadaną gimnastykę i pompować dalej brzuch. Musiałam też błagać go, aby nie przestawał mnie torturować. Liczba widzów rosła jak i komentarze. Wlewnik był już prawie pusty. Ostry kłujący ból wdzierał mi się w pachwiny, cześć płynu wylatywała kutasem obok wsadzonej rurki. Poranione ciało klamerkami dodawało swoistej udręki. W pewnym momencie tego cudownego bólu doznałam silnego orgazmu. Potężny wytrysk wyrzucił mi rurę z kutasa. Wrzeszcząc głośno tryskałam silnie wyrzucając spermę i płyn z lewatywy. Następnie musiałam wypić ponad litr mleka i zjeść dużo chleba. Rzygałam do psiej miski, sikałam i spożywałam to ponownie, kilka razy. Chodziłam na czubkach kolan i łokciach ze stopami i dłońmi podniesionymi wysoko do góry, z wsadzonym ogromnym kutasem w dupie i przekłutymi, długimi igłami jądrami. Dalej były tortury igłami. Przebijałam sobie sutki, żołądź, jajka i wbijałam igły w odbyt. Kazał mi też wbić trzy 6 cm–etrowe grube igły wzdłuż kutasa poprzez główkę. To było straszne. Potworny strach i wielki ból, gdy powoli wsadzałam sobie te igły dwie po bokach główki i trzecią od spodu poprzez wędzidełko. Okropny ból wiadomy tylko tym, co mieli takie coś robione. Było bardzo głośno. Po wbiciu trzeciej, w twardy bardzo kutas, wrzeszcząc spazmatycznie dostałam silnego orgazmu ponownie zalewając dookoła bezpłodną spermą. Orgazm targając kutasem powiększał moje cierpienie w cudowny sposób doprowadzając mnie do ekstazy. Na zakończenie, w nagrodę, jak powiedział, kazał mi wprowadzić 1,5 metra rury do kiszki, podłączyć gumową pompkę do lewatywy. Drugi koniec pompki był w olbrzymim wiszącym zbiorniku. Stojąc powoli pompowałam sobie lewatywę. Odczytywałam głośno ubytek płynu na podziałce. Dodatkowo grubym, metalowym sztyftem masturbowałam się w cewce kutasa. Bolało mnie wszystko, cudownie. Wymęczony kutas reagował ostro na ruchy sztyftu. W końcu lewatywa osiągnęła 6 litrów, gdy się ulitował i kazał skończyć. Z olbrzymim brzuszyskiem musiałam skakać i biegać przez 40 minut. W końcu wypróżniłam się do dużej miski. Zapytał czy chce mi się siku. Powiedziałam, że tak. Po lewatywie zawsze chce mi się sikać. Zrobiłam siku do wielkiej szklanki i na jego polecenie wypiłam wszystko. To był końcowy toast. Wśród widzów, jak się okazało była Pani Marta o Nicku „Zmoczona Dziewica”. Na oczach wszystkich sprzątałam i przygotowywałam się do następnej sesji, gdyby był ktoś chętny. Co zakomunikowałam odpowiednim napisem. Natychmiast pojawił się napis: „Masz suko przejść na priv, bez gadania. „Zmoczona Dziewica”. Z mety poczułam się mała i wystraszona. „ Tak Pani, suka się słucha” odpisałam i powiedziałam głośno. Kliknęłam priva. Na ekranie zobaczyłam stół-fotel i przyrządy do tortur. Widok był mrożący. Panią nie widziałam.
- Na kolana suko, ręce za plecy. – Padło.
A ja padłam na kolana jak podcięta.
- Co to ma być suko! Co to za pozycja! Wyprostuj się, wypnij brzuch, napletek obciągnięty! – Padły polecenia z ekranu.
Wyprostowałam się, wystawiłam brzuch i obciągnęłam napletek. Potem padały pytania a ja odpowiadałam niezwłocznie. Były bardzo szczegółowe i bardzo intymne, ale nie dotykały sfery prywatnej. Musiałam podać jej dokładny adres i piętro bloku, gdzie mieszkam. Wyczułam, że była tym zaskoczona.
- Jakie masz przyrządy, pokaż. – Rozkazała.
Pokazałam jej po kolei swój zestaw do tortur. Przy niektórych wyjaśniałam do czego służą.
- Dobrze suko. Teraz wsadź sobie w dupę ten wielki kutas. Do kutasa wsadź ten gruby sztyft i zawiąż porządnie kutasa sznurkiem w rowku za główką a jego koniec przywiąż wysoko do obroży. Tylko naciągnij porządnie sznur. Klamerki z ciężarkami zawieś na sutkach. Na jajka załóż ten skórzany koszyczek i zaciśnij mocno. Na każde jajko zaczep klamerkę z ciężarem. Na uszach też zaczep klamerki z ciężarkami. – Wydawała polecenia.
Wzięłam kutasa i chciałam go posmarować.
- Co tam robisz suko! To ma być na sucho, wytrzyj go dokładnie! – Krzyczała.
Szybko wykonałam polecenie. Pchałam płacząc i piszcząc suchego kutasa w dupę. Ból był mocny i cudowny. Ciągle mnie poganiała krzykiem. W końcu kutas siedział cały w piekącej dupie. Musiałam się wypiąć i pokazać.
- Dobra teraz sztyft! Też na sucho suko! – Rozkazała.
Bolało mocno, kutas stawiał opór i podwijał się. Płakałam głośno bardzo podniecona. Cała dygotałam ze strachu.
- Pchaj, pchaj suko szybciej! – Dolatywało mnie ponaglanie.
W końcu po męczarniach cały sztyft siedział w kutasie. Sterczała tylko malutka końcówka. Zaczęłam zawiązywać sznurek w rowku.
- Pokaż kutasa do kamerki, bliżej. – Poleciła.
Ustawiłam się blisko kamerki.
- Co ty wyprawiasz suko! Kazałam ci dobrze zawiązać! Zaciskaj mocno, Jeszcze, mocniej, jeszcze! – Mówiła ostro.
Zaciskałam sznurek a główka kutasa pęczniała i ciemniała. Zrobiła się bardzo ciemna i twarda. Cały kutas był sztywny strasznie i bolący. Potem naciągałam ten sznurek tak jak kazała mocno do obroży. Teraz kutas, sino-bordowy, miałam na brzuchu sterczący w górę. Przy zakładaniu koszyczka też musiałam być blisko kamerki. Pani kazała mi zaciągać paski na siłę ile możliwe. Moje jaja posiniały, stwardniały, sterczały poziomo do przodu. Każde twarde, napięte było odchylone w bok. Na koniec pozapinałam klamerki z ciężarkami na sutki, jajka i uszy. Ból ciała doprowadzał mnie do ekstazy.
- Pokaż się teraz suko jak wyglądasz. – Poleciła Pani.
Chodziłam i obracałam się pokazując swoje ciało i założone przyrządy. Płakałam i jęczałam.
- No świetnie. Czemu ryczysz? Boli? – Zapytała.
- Tak, Pani boli. Bardzo. – Wyjąkałam.
- To dobrze. Musi boleć, suko! Płacz. Jak dostanę cię w swoje ręce to już nie będziesz płakać, lacho ciągu, będziesz wyć! – Powiedziała cicho i strasznie.
- Tak, Pani suka będzie grzeczna. Pani zrobi co zechce z suką. – Powiedziałam jękliwie.
- Twoja zgoda suko nie jest mi do niczego potrzebna. Teraz ruchaj dupsko tym kutasem. – poleciła.
Wypięłam się do kamerki i zaczęłam posuwać dupę kutasem. Bolało mocno. Na sucho nie było to łatwe. Poganiała mnie i krzyczała. W końcu wyjąc rozruchałam tak dupę, że poluzowała się całkiem. Ruchałam dupsko jak szalona. Tak jak kazała. Już wszystko było luźne. Ból dupy zagłuszył inny ból ciała. Jaja latały, ciężarki ciągnęły boleśnie. Mocne, ostre żeby klamerek rwały moje ciało żywcem.
- Boli suko? Podoba ci się takie ruchanie? Dobrze ci teraz? – Pytała.
-Tak, Pani boli, boli bardzo, Suka dziękuje, lubię tak. Suce jest dobrze, bardzo dobrze. Zaraz oooorgazmmmm! – Krzyczałam i nogi ugięły się pode mną, gdy potworny orgazm zacisnął moją dupę i narządy.
- No suko na początek wystarczy. Lewatywy i pompowanie dupy zostawimy sobie na Real. Jesteś dobrą suką w te sprawy. Masz mi wysłać ten formularz, o którym mówiłaś, numer telefonu. Ja to przeglądnę i przyśle ci swoje łaskawe życzenia na, które masz wyrazić zgodę. Zrozumiałaś suko. Teraz podziękuj Pani za stracony czas dla takiej szmaty jak ty. – Powiedziała Pani Marta.
- Tak, Pani, suka zrozumiała wszystko i wykona natychmiast. Suka dziękuje bardzo Pani za stracony czas na tortury suki. – Wystękałam klęcząc.
Na koniec podałam wszystkie swoje dane kontaktowe a Pani podała mi swój adres e-mailowy. Wyłączyła się. Ja piszcząc i kwicząc odpinałam i wyjmowałam przyrządy z ciała. Już na teraz miałam dosyć tortur. Po wysprzątaniu i wyczyszczeniu wszystkiego, wykąpałam się, wysmarowałam dupę maścią. Piszcząc i wyjąc z bólu zrobiłam siku i wcisnęłam do kutasa żel. Potem goła, siedząc przy komputerze wysyłałam do Pani to, co kazała. A tak dla ciekawych do wiadomości, zawsze siedzę naga przy komputerze pisząc do Was, nawet teraz też. Szybko przyszła odpowiedź od Pani i jej wymagania. Czytałam i dostawałam gęsiej skóry. Mój formularz to była pestka w porównaniu z jej życzeniami. Wystraszona wysłałam swoją zgodę na te straszne męki.
2. PIERWSZA SESJA PUBLICZNA Z PANIĄ MARTĄ
Za kilka dni zadzwonił telefon.
- Suko! Masz czystą dupę, robiłaś lewatywy!? – Padło od razu.
- Tak Pani, suka robiła dziś lewatywy. Suka robi sobie codziennie lewatywy, rano i wieczorem. Właśnie skończyłam serię. Suka na dupę czystą proszę Pani. – odpisnęłam właściwie, bo trudno to nazwać mową.
- O, słyszę, że suka się boi. To dobrze, bardzo dobrze. Suka powinna się bać Pani. Powinna wryć sobie w ten suczy, głupi łeb, że na spotkaniach z Panią będzie bezgranicznie cierpieć i bać się potwornie. Jak duże lewatywy robisz suko? – Powiedziała i zapytała na koniec.
- Suka rano robi pięć lewatyw 2x6, 1x8, 1x20 i 1x12 litrów a wieczorem suka robi 6 lewatyw 2x5, 2x8, 2x10 litrów. – Wyjaśniłam.
- Dobrze, ale od jutra suka będzie rano wlewać 2x10 litrów zamiast raz a wieczorem 2x10 litrów zamiast 8 litrów, czyli 4x10. Dodatkowo suka już nie będzie sikać normalnie. Od zaraz suka będzie stale nosiła cewnik. Przez cały dzień suka będzie nosić na jajach zaciśnięty koszyczek rozdzielający. I to nie zależnie czy jest w domu czy nie. Pozwalam suce wyjmować trzy razy dziennie cewnik na godzinę, ale wtedy suce nie wolno jest sikać. Raz na półtorej godziny pozwalam suce zdjąć koszyczek na 15 minut i masować jaja. Cewnik ma być zatkany, żadnego worka. Jak suka poczuje, pełny pęcherz to ma odczekać jeszcze 30 minut. Ma boleć. Potem może iść na sedes i odetkać cewnik. Jeżeli jest poza domem. W domu suka ma zbierać mocz do zamykanego naczynia i trzymać w lodówce. Ten mocz będzie mi potrzebny. Zrozumiała? – Zapytała na koniec Pani
- Tak Pani, suka zrozumiała i będzie stosować. – Powiedziałam drżąc.
- Jakie masz rozmiary cewników i jakie rodzaje? – Pytała.
- Mam nr-y 18, 20, 24, 26, 36 i specjalne 46, 57, 70, 88 . – Wyjaśniałam.
- Co to jest, suka żarty robi! Co to za rozmiary! Suka jutro pójdzie do ( tu podała adres sklepu), tam zobaczysz Panią, duża blondyna, poznasz ją bo tylko ona jest blond. Powiesz, że przysyła cię Pani Marta (wtedy to pierwszy raz usłyszałam jej imię) po odbiór cewników Drathona. Dostaniesz paczkę dwóch zestawów z największymi rozmiarami. Będą tam cewniki miękkie i twarde metalowe z zatyczkami. Miękkie cewniki masz nosić poza domem, twarde metalowe będziesz wkładała jak wrócisz do domu. Od tej chwili zawsze, w każdej sytuacji, masz chodzić z gołą dupą. Nie interesuje mnie to, że czasem, w pewnych okolicznościach będzie pokazywanie gołej dupy krępujące i bardzo niezręczne. Nie wolno ci nosić stringów ani innych majtek. Możesz nosić stanik, pas i pończochy oraz jakąś cienką koszulkę. Jak chcesz to i spódniczkę, ale bardzo krótką, aby i jaja były widoczne. Mówiłaś, że mieszkasz w bloku nad ulicą i masz duży balkon. Teraz jest ciepło. Masz zlikwidować wszystkie osłony i ozdóbki, co zasłaniają widok z ulicy na to, co się dzieje na balkonie. Zrozumiano? – Zapytała.
- Tak, Pani, suka rozumie i wykona. – Odpowiedziałam nie wiedząc, po co jej to.
-Tak, grzeczna suka. Balkon ma być czysty i wszystko ma być widać! Lewatywy będziesz robić na balkonie. Wlewnik ma być zawieszony wysoko tak, aby był widoczny i nie było wątpliwości. co w tej chwili robisz. Jeżeli będziesz w domu to będziesz na balkonie zaraz po rannych lewatywach, do godz. 10 trzy razy po 10 minut. Od 10 do 14 cztery razy po 15 minut, od 14 do 17 sześć razy po 20 minut. Od 17 do lewatyw wieczorowych 4 razy po 15 minut. Ponadto dodatkowo w dni wolne, jak nie będzie sesji, w południe o 14 robisz sobie lewatywy na balkonie. Wlewnik do lewatywy z kanką ma wisieć wysoko nad barierką, ciało masz układać na leżance lub na stole, nie na podłodze. Blisko barierki. Rurkę z kanką masz wprowadzać w dupę od zewnątrz barierki. Wypróżniać masz się do wiadra na balkonie a nie na sedes. Masz to przestrzegać bez względnie, jeżeli jesteś w domu. Wychodząc na balkon nie możesz nosić ani spódniczki ani czegokolwiek na wierzchu. Masz być w staniku, pasie i pończochach, najlepiej czarnych, dobrze widocznych. Nie wolno ci zakrywać cewnika! Rurka ma być widoczna. Dodatkowo, jak idziesz na pokaz to cewnik ma być odetkany, ma kapać. Na jajach masz mieć zaciśnięty bardzo mocno koszyczek rozdzielający. Nie wolno ci kucać ani chodzić pochylona. W żadnym wypadku, absolutnie nie wolno ci się chować będąc na balkonie, bo coś ci nie pasuje. Peruki też masz nie nosić. Masz być łysa, bez rzęs i brwi. Masz mieć wyraźny, mocny makijaż. Masz chodzić po balkonie wyprostowana, podchodzić, co chwila do balustrady, stać przodem przyciśnięta do balustrady i patrzeć na ulicę. Narządy masz mieć wyłożone poza barierkę. Potem masz się odwrócić i dobrze wypiąć dupę do balustrady. Dupa ma być rozwarta! W dupie będziesz nosić, w domu korek, a wychodząc na balkon włożysz lateksowego kutasa, tego największego! Będąc na balkonie masz udawać, że coś robisz i to ma być głośne zachowanie. Masz nastawić głośno sobie jakąś muzykę na balkonie. Rozumiesz suko? – Mówiła.
- Tak, Pani suka rozumie. – Powiedziałam wystraszona.
- Czy sąsiedzi wiedzą o tobie? – Zapytała na koniec.
- Nie Pani, nie wiedzą. – Odparłam płacząc.
- Nie szkodzi, to się dowiedzą. Tak ma być. – Odparła.
- Dobrze Pani. – Powiedziałam zdruzgotana tym kompletnie.
- Acha zapomniałabym, masz cały czas nosić psią obrożę. Na razie w domu, potem zobaczymy. Teraz idź i przygotuj wszystko na sesje kamerkową. Najpierw spotkamy się prywatnie a potem publicznie. Masz suko klęczeć. – Powiedziała i rozłączyła się.
Byłam tak wystraszona, że nie mogłam ustać. Wszystko we mnie dygotało. Przerażała mnie myśl pokazów na balkonie. No i sąsiedzi. Oni mnie najmniej martwili. To ich sprawa. Takie poniżenie. Byłam załamana psychicznie. Założyłam obrożę na szyję. Biegając przygotowałam narzędzia do tortur i płyny. Założyłam pas i pończochy i perukę. Stanika nie nałożyłam, bo cycki i sutki musiały być dostępne do tortur. Na koniec napełniłam wielki wlewnik do lewatyw i zawiesiłam wysoko, rozłożyłam folie na podłodze i postawiłam wiadro na wypróżnienia. Wszystko było gotowe. Odpaliłam komputer i weszłam na swój profil „transmasomax”, wygooglujcie sobie a następnie na kamerkę. Klęknęłam i czekałam. Długo jak zwykle nie czekałam na pierwszych widzów. Jak zwykle podglądacze i erotomani, jakich tam wielu nie odważyli się mówić a pisali. Ja odpowiadałam. Naprawdę mało jest takich, co wiedzą, co to za seks. Po dłuższej chwili pojawiło się zawołanie na priv przez Panią. Weszłam i zdjęłam maskę. Pierwszy raz. Tak kazała. Pani jeszcze raz powtórzyła swoje polecenia dla suki. Obejrzała moje cewniki i inne zabawki. Powiedziała, że pierwsze spotkanie będzie za trzy dni, rano! Tak dla informacji jakby ktoś chciał mnie mieć obojętnie w jakim celu: do wyruchania, do obciągnięcia laski (bo obciągam zawsze z połykiem na wezwanie) itp. to tylko od 09 do 13 -14!. Telefon jest na profilu. Podała miejsce. Niedaleko ode o mnie, parking przy lasku. Zastanowiło mnie to i skojarzyłam z jej zaskoczeniem, gdy podałam, gdzie mieszkam. Ustaliliśmy wszystko.
- Teraz, suko, zakładaj koszyczek na jaja. – Powiedziała.
Cicho płacząc, wystraszona, wprowadziłam jądra w paski koszyczka i zaciągnęłam paski.
- Mocno suko, co to ma być i poklep je. – Ofuknęła Pani.
Z całej siły zapięłam paski na ostatnie dziurki i na komendę biłam jajka dłonią. Szybko stwardniały, nabierając sinawego koloru. Tak jak na fotkach. Sterczały do przodu.
- Dobra suko. Teraz idziemy na pokaz publiczny. Załóż maskę. – Poleciła i rozłączyła się.
Znowu byłam na widoku dla wszystkich. Licznik widzów podskoczył. Pani nie widziałam tylko słyszałam.
- No suko. Zaczynamy. Weź ten najgrubszy cewnik i wsadzaj. – Poleciła.
Stękając i płacząc wepchałam cewnik w kutasa i do pęcherza. Był zakorkowany. Wstrzyknęłam 10ml płynu do balonika. Sprawdziłam czy dobrze siedzi.
- Siku spuść do dzbanka. – Powiedziała.
Wykonałam. Poleciało ostro.
- Ciężarki na jajka i sutki. Zaciśnij klamerki. – Padło.
Wykonałam. Jęcząc głośno, podniecona bólem, zacisnęłam klamerki, wbijając ich ząbki w ciało.
- Dobrze ci suko? – Spytała.
- Tak Pani, dobrze, boli. – Odpowiedziałam dygocząc z bólu.
- Lewatywa, suko w dupę. Masz lać aż nie powiem dosyć. – Poleciła.
Wsadziłam kankę w dupę i odkręciłam kranik. W trakcie lewatywy, musiałam się chłostać dyscypliną po wypiętej dupie a potem packą po kutasie i jądrach. Jak tylko było coś za słabo to zaraz był krzyk Pani. Narządy miałam sine a dupę bordową. W pewnej chwili dopadł mnie orgazm aż prawie padłam, taki cudowny.
- Co z Tobą suko? – Doleciał mnie krzyk Pani.
- Och, Pani, wybacz suce, Ooooorgazmmmm. Ooooch! – Wystękałam.
- Orgazm. A to suka. Podoba ci się. To dobrze. Będzie jeszcze lepiej boleć. – Zaśmiała się Pani.
Mój brzuch zrobił się twardy i ogromny. Kiszki targane tępym bólem protestowały. Ale wiem z praktyki, że to minie jak lewatywa przejdzie dalej. Komentarze ludzi były rożne. Jedni mnie wyzywali od zboczeńców. Inni straszyli czymś tam. A jeszcze inni protestowali, że takie pokazy są dopuszczalne. Protestowali i oburzali się, ale jakoś nie wyłączali się. Ot taki jest narodek nasz, zakłamany nieco. Ja nikogo do niczego nie namawiam i nie zmuszam do patrzenia. Więc nie ma, co się wonturować.
- Ile masz już w dupie? – Spytała Pani.
- Dziewięć litrów, Pani. – Powiedziałam patrząc na wlewnik.
- Dobrze, jeszcze litr i korek w dupę. – Poleciła.
Sapiąc i stękając, było ciężko oddychać i brzuszysko ciążyło, dobiłam do siedmiu litrów. Przygotowałam korek do dupy. Wyjęłam kankę i szybko wepchnęłam olbrzymi korek. Zatykając dupsko. Następnie Pani zaleciła gimnastykę. Czego tam nie robiłam a wszystko w celu powiększenia mojej męki. Ciężarki latając rwały mi sutki i jajka. Brzuch podskakiwał aż zrobił się miękki.
- Dosyć. Jaki masz brzuch, miękki? – Spytała Pani.
- Tak Pani miękki. – Odsapnęłam dysząc.
- To świetnie. Lewatywa weszła do jelita cienkiego. Dobra suka z ciebie. Inne nie wytrzymywały połowy tego, co ty. Wlej sobie jeszcze ze dwa litry i zakorkuj. – Rzekła.
No teraz to już wyglądałam monstrualnie.
- Wyciągnij cewnik, wsadź rurę od wlewnika gumowego i zawieś go na obroży. Napełnij płynem 3 litry. – Zaleciła.
- Tak Pani suka wykonuje. – Pisnęłam boleśnie.
Dysząc ciężko, nie widząc dobrze kutasa zza potwornie dużego brzucha, odetkałam cewnik opróżniając pęcherz do pojemnika. Wciągnęłam go. Wzięłam z wieszaka czerwony, gumowy wlewnik do lewatywy do pęcherzowej. Napełniłam go płynem i zawiesiłam z przodu ma obroży. Mocno ściągnęłam napletek, aż główka się napięła i pyszczek się otworzył. Patrząc w lustro ujęłam, grubą, czerwona rurkę wlewnika i powoli zaczęłam wpychać w kutasa. Zapiszczałam głośno, gdy rurka weszła w pęcherz.
- Bliżej do kamery, niech ludzie ciebie widzą suko. – Zaleciła Pani.
Podeszłam bliżej, eksponując wielki brzuch i siny kutas z rurą wewnątrz. Otworzyłam kranik wlewnika. Wiem dobrze z doświadczenia jaki ból daje ta lewatywa. Przy połowie wlewu zaczęłam krzyczeć. Bolało w pachwinach i z tyłu, jakby ktoś wbijał igły w nerwy.
- Nie przerywaj suko, masz wziąć wszystko! – Przekrzykiwała moje wrzaski Pani.
Zaryczana i obolała kontynuowałam lewatywę do pęcherza.
Jak wlejesz wszystko to masz wsadzić w kutasa gruby sztyft i zawiązać sznurkiem główkę. Tylko mocno! – Doszedł mnie głos Pani.
Wlewnik był pusty. Pęcherz wyraźnie sterczał pod ogromnym brzuchem. Szybko wyciągnęłam rurkę z kutasa. Pociekło ciut. Szybko wepchałam w kutasa metalowy sztyft, nie bacząc na potworny ból. Z całej siły zawiązałam sznurek dookoła główki i zacisnęłam. Teraz główka była fioletowa i twarda jak kamień. Zobaczyłam sporą liczbę określająca widzów i ich komentarze wymieniane na mój temat. Wielu było za. Ponieważ bardzo krzyczałam, Pani kazała mi założyć knebel. Zrobiło się ciszej. Na jej polecenie, wyjąc głucho wbiłam sobie po pięć igieł w każdy sutek z klamerką i po trzy grube igły w każde jajko. Stałam się jednym wielkim BÓLEM!!! Było cudownie, z podniecenia aż nie wiedziałam, co się dzieje. Dochodził mnie tylko głos mojej Pani. Już się nie zastanawiałam, co robię. W ruch poszło większość z przyrządów, które mam. Co nowy przyrząd to męka potworniejsza. Pani dobrze wiedziała gdzie i jak zakładać przyrządy na ciało. Orgazmy dopadały mnie, co jakiś czas. To nie są zwykłe orgazmy tzn. wytryski. To jest coś zupełnie innego. Masochistyczny orgazm też zaciska ciało, ale jest tworzony w zupełnie innym miejscu. Hormony (endorfiny) bólu i strachu wydzielane pod wpływem tortur obejmują sferę podświadomości. Orgazm jest okropny, bolesny cudownie, potem odlot i odprężenie niesamowite. Potrafi mnie trzymać 10 do 15 minut. Wreszcie, chyba, Pani doszła do wniosku, że dłużej suka nie wytrzyma. Kazała mi zdjąć wszystko i wypróżnić. Cewnikiem opróżniłam pęcherz do naczynia. Wypinając dupę przed ludźmi waliłam silnym strumieniem w wiadro i pierdziałam. Wyłam głośno wyrywając ząbki klamerek z ciała. Na koniec musiałam wypić wszystkie siku z naczynia. Wsadziłam cewnik w kutasa i zatkałam go a w dupę wielki korek. Metalowego cewnika jeszcze nie miałam. Klęczałam płacząc i słuchałam, co mówi Pani. Nie była za bardzo zadowolona ze mnie. Przepraszałam żarliwie Panią obiecując poprawę i większe zaangażowanie. Teraz masz suko przygotować balkon. Masz być ubrana tak jak kazałam. Pani się rozłączyła. Nie wyłączając kamerki sprzątałam wszystko. Potem odpowiadałam na pytania widzów. Być może i Ty byłeś wśród nich. Jak będziesz miał szczęście to zobaczysz mnie. Mój Nick „transmasomax”. Obecnie.
3 PONIŻENIE PUBLICZNE SUKI NA BALKONIE
Ponieważ dochodziło południe a Pani wyraźnie poleciła wyjścia na balkon, więc nie było rady. Musiałam być posłuszna. Nie wyobrażacie sobie jak się potwornie bałam. Mieszkam na drugim piętrze. Balkon mam spory, długi. Odgrodzony od sąsiadów betonowymi ściankami. Blisko chodnika, nad wejściem do domu. Ulica, choć nie należy do głównych, ale tędy chodzi masę ludzi mieszkających w głębi osiedla, zwłaszcza jak wracają z pracy. 14-16 duży ruch. W pobliżu przystanek autobusu. Kwiatów wiszących na barierce nie mam a metalowa barierka ma tylko zrobioną zasłonę wzdłuż, która łatwo zdjąć. Zrobiłam ją, bo często jestem naga na balkonie robiąc sobie dobrze przyrządami. A teraz?! To wszystko ma być widoczne?! Byłam podłamana psychicznie. Dygocząc wsadziłam cewnik w kutasa i zatkałam koreczkiem, aby nie kapał na podłogę. Rozdzieliłam i wyprężyłam jaja koszyczkiem. Sterczały sinawe poziomo. Większa część cewnika majtała się na zewnątrz. Ubrałam czarny stanik, pas i pończochy. Zrobiłam mocny makijaż i zawiesiłam długie klipsy na uszy. Wsadziłam ogromnego kutasa w dupę. Jednak sporo go wystawało. Musiałam dobrze zaciskać dupę, aby nie wyskoczył. Odetkałam cewnik. Byłam gotowa. Otworzyłam drzwi balkonu i stanęłam w nich. Ruch na ulicy był spory. A może to przerażenie mi tak mówiło. Na barierce jeszcze była zasłona. Ktoś idący spojrzał w górę. Poczułam jego wzrok na sobie, a może to był strach. Nie mógł mnie widzieć całą, ale od góry na pewno. Uciekłam wystraszona. Nie, nie dam rady. Muszę, bo Pani będzie krzyczeć i bić sukę. Znowu stanęłam. Po chwili dygocząc weszłam krok dalej. Powoli przeszłam się balkonem. Starałam się nie patrzeć na dół. Wlazłam w coś i narobiłam hałasu. Spojrzałam ktoś patrzył. Kucnęłam. Potem powoli się podniosłam. Ta osoba jeszcze się oglądała, stanęłam wyprostowana przy barierce. Wypięłam wielkie, wiszące cycki. Bałam się okrutnie, ale wytrzymałam. Nie mogłam się zdecydować na zdjęcie osłony. Powoli jednak zdjęłam połowę osłony. Tę od strony wejścia na balkon. Byłam niesamowicie wystraszona, ale i nieziemsko podniecona. Mój mały kutas sterczał twardo. Długi cewnik wisiał na czubku kapiąc polowi kropelkami. Teraz najgorsze. Musiałam podejść blisko przodem do odkrytej barierki. Decydowałam się długo. Wreszcie zamknęłam oczy stanęłam prosto przy samej odkrytej barierce mocno się do niej przyciskając i wystawiając narządy na zewnątrz. Sztywne jaja i kutas z cewnikiem sterczały przez pręty po drugiej stronie. Poruszyłam nogą coś metalowego. Hałas przyciągnął wzrok ludzi. Byłam całkowicie odkryta! Tak jak Pani kazała wykonywałam biodrami ruchy w przód i w tył mocno waląc w pręty barierki. Mój kutas podskakiwał a cewnik latał w górę i dół. Teraz już byłam załamana. Coraz więcej ludzi spoglądało. Reagowali różnie. Jednak nie było głośnych komentarzy. Jakaś grupa małolatów stała i gapiła się bezczelnie. Inni patrzyli i raczej szli dalej. Znowu zaczęłam chodzić. Zdjęłam resztę zasłony. Teraz nie mogłam uciec nigdzie. Przerażona pochyliłam się niby po coś i przycisnęłam wypięty tyłek, ze sterczącym kutasem, do barierki. Rozciągnęłam pośladki. Pręty barierki trzymały moja dupę otwartą. Kutas z dupy sterczał wyraźnie. W pewnym momencie poczułam, że on zaczyna mi wyłazić! Przerażona gwałtownie wystawiłam dłoń za barierkę i wepchnęłam do środka. Rozległ się śmiech w dole.
- Głębiej, głębiej. – Doleciało mnie z dołu.
No teraz to pewnie sporo mam widzów. Wyprostowałam się i uciekłam do domu. Płakałam spazmatycznie. Co za poniżenie. Zostałam okrutnie zeszmacona. Nie wiem czy dam radę ponownie. Przyszła kolej na następne wyjście. Wzięłam małe radio i nastawiłam muzykę. Stanęłam w drzwiach balkonu. Jak na złość ruch chyba był większy. Stojąc w drzwiach i tak byłam widoczna. Ludzie odruchowo szukali skąd muzyka i tym samym spoglądali na mnie. Starałam się nie patrzeć na nich. Postawiłam radio na stoliku i podeszłam powoli drżąca do barierki. Uniosłam ramiona w gorę splatając dłonie za głową. Zaczęłam biodrami uderzać barierkę, mocno. Cewnik i kutas podskakiwał. Dodam, że Pani kategorycznie nakazała, abym napletek miała obciągnięty dobrze. Co chwila sięgałam do kutasa za barierkę i ściągałam napletek! Strach, wstyd, poczucie poniżenia paraliżowało mnie. Znowu spacer wzdłuż balkonu. Następnie wypinanie dupy z kutasem. Teraz byłam ostrożna. W porę reagowałam wsadzając kutasa głębiej. Teraz wsadzam go na sucho, to tak nie wyskakuje. W każdym wyjściu musiałam raz wejść wysoko na krzesło, unieść ramiona w górę splatając dłonie na karku, abym cała była widoczna dobrze. Pani kazała stać tak po trzy minuty bokami, przodem i tyłem. Nic, absolutnie nic mnie wtedy nie zasłania! Mam w domu, w łazience kilka wielkich zestawów do lewatyw. Jeden, czarny wlewnik zawiesiłam pośrodku balkonu, wysoko nad barierką, w miejsce kwiatu. Mogę go podnosić i opuszczać leżąc na dole. W czasie każdego pokazu muszę stanąć wysoko na krześle i zdjąć przyrząd i wymyć go. Potem znowu stać na widoku, zawieszając go i wycierając do sucha. To ściąga bardzo gapiów. Do wieczornej lewatywy wychodziłam wiele razy. Te wyjścia i pokazy określane są w seksie „wystawkami”. Do dziś robię te wystawki. Być może ktoś z czytających widział. Z biegiem czasu Pani urozmaiciła „wystawki” dodając to i owo. Mimo, że minął już jakiś czas nadal boje się okropnie i czuję poniżenie. Po każdym powrocie do domu padam na podłogę i płaczę. Nienawidzę zegara! Moje myśli są opanowane całkowicie przez seks i te wyjścia. Gdy wracam do domu to patrzę na pusty balkon, którego wnętrze, absolutnie NIC NIE ZASŁANIA! I widzę już siebie tam! Od pewnego czasu sąsiadka obok uśmiecha się do mnie dziwnie a dwóch sąsiadów puszcza oko. Ale są i tacy, co odwracają wzrok i mruczą na mój widok. Dobrze, że na klatce jest tylko dziesięć mieszkań.
4. CEWNIKI PANI MAGISTER I CHŁOPCY
Rano pojechałam pod wskazany adres. Trochę szukałam, ale znalazłam. Wchodzi się po schodkach w dół do suteryny. Długie pomieszczenie zastawione gablotami i półkami ze sprzętem rutynowym i specjalistycznym. Uwagę moją przyciągnął kąt z sprzętem pseudomedycznym. Na ten widok zaczęłam lekko dygotać. Stałam i gapiłam się zesztywniała.
- Może w czymś pomóc? – Doleciał mnie niski głos z tyłu.
Powoli odwróciłam się. Zobaczyłam blondynę w średnim wieku. Silnie zbudowana jak na kobietę. Wielkie cycki rozpierały jej bluzkę. Obok stała mała czarnulka, ładna, zgrabna. Jakaś chyba zapłakana. Piszczała cicho. Poruszała się powoli i okrakiem wypinając pupę. Ciągle poprawiała piersi. Popatrzyłam na blondynę. Transka albo shemelka pomyślałam. Na pewno nie kobieta w 100%.
- Ja, ja, no tego. Ja od Pani Marty po cewniki Drathona. – Szepnęłam suchymi ustami.
- A tak, dzwoniła do mnie, że się zjawisz. Dobrze chodź ze mną, suko. – Uśmiechnęła się jakoś dziwnie.
- Dorotko, wywieś tabliczkę, „Przerwa do…”. Potem przyjdź. Będziesz mi potrzebna w przymierzalni. Musimy dobrać suce cewniki. – Zwróciła się do czarnulki.
- Tak pani, już lecę. – Odezwała się Dorotka.
Weszłam za Panią do jasno oświetlonego pomieszczenia z tyłu sklepu. Główne miejsce zajmuje fotel z pasami i leżanka.
- Rozbieraj się, suko. I masz mówić do mnie „Pani Magister” suko. – Oznajmiła.
- Tak Pani Magister. – Odpisnęłam już całkiem załamana. Nie byłam przygotowana do tego, że muszę się rozebrać itd. Myślałam, że wezmę paczkę i wyjdę. Powoli ściągałam ubranie. Przyszła Dorotka.
- Możesz się rozebrać Dorotko. – Odezwała się do niej Pani Magister.
Dorotka stojąc przy mnie szybko się rozebrała. Praktycznie to miała na sobie tylko sukienkę. Pod spodem była goła. Ujrzałam jakieś dziwne przyrządy sterczące na jej cyckach. Z dupy i pochwy wystawały metalowe pokrętła. Te części ciała miała bardzo obrzmiałe i sine. Patrząc na nią przestałam się rozbierać.
- Co się gapisz suko, rozbieraj się szybko. Możesz zostać w staniku, pasie i pończochach. Potrzebna mi jest twoja dupa i cewka. – Ponagliła mnie Pani Magister.
- Robiłaś sobie lewatywę rano. – Cicho spytała Dorotka.
- Tak, robiłam. – Odszepnęłam.
- To dobrze. Bo inaczej zasrałabyś fotel w trakcie przymiarki cewników. Pani by się zdenerwowała. – Odszeptała.
- Czemu miałabym się wypróżnić przy cewnikowaniu? – Zapytałam zdziwiona.
- O, nie znasz tego. To są metalowe cewniki Drahtona, wykonane na zamówienie. Używa się ich w seksie sado. Okropnie boli i z bólu ludzie wypróżniają się bezwiednie. Puszczają zwieracze. – Wyjaśniła.
No teraz to już byłam ugotowana ze strachu.
- Przywiąż sukę do fotela. Tylko uda bardzo szeroko. I dobrze zamocuj. Nie chce, aby się powtórzyła sytuacja jak niedawno, kiedy jedna zwarła z bólu uda tak mocno, że trzeba było ją uśpić na moment.
- Czy suka robiła lewatywy. – Powiedziała Pani Magister do Dorotki.
- Tak, Pani, jest po lewatywach. – Mówiła Dorotka przywiązując mnie pasami do fotela.
Moje uda rozwarła tak szeroko, że wrzasnęłam. Potem przystawiła w pobliżu biały stół przykryty serwetą. Podeszła do Pani. Pani zaczęła kręcić pokrętłami przyrządów.
Biedna Dorotka wyła jak obdzierana ze skóry. Jej cyce i sutki wylazły daleko, sine. Pizda i odbyt pojawił się na wierzchu jak wyrywane od wewnątrz. I zobaczyłam, aż nie do wiary, jak biodra dziewczyny poszerzyły się wyraźnie! Jej kości miednicy rozsunęły się jak przy porodzie. Sztuczny poród na stojąco! To musi boleć. Dorotka ledwo dowlokła się do leżanki i ułożyła na plecach w szerokim rozwarciu ud. Darła się jakiś czas. Potem coraz słabiej a na koniec tylko jęczała.
- Poszerzam jej dupę i powiększam otwory. – Wyjaśniła Pani Magister odrzucając serwetę na stole.
To co ujrzałam nie napełniło mnie radością bynajmniej. Ujrzałam tam dwa zestawy długich i grubych cewników. Te miękkie a w zasadzie półsztywne były wykonane z jakiegoś innego materiału niż te kupowane w sklepach z wyposażeniem medycznym. Dodatkowo na odcinku co się wsadza w kutasa mają jakby cienkie kolce, pochylone w stronę końca co wystaje na zewnątrz. No i były długie. Potem zmierzyłam mają 85 cm długości. Obok był zestaw błyszczących zakrzywionych rurek. Cewniki metalowe. Te też długie, 55 cm. Na wprowadzanym odcinku mają szereg malutkich dziurek. Z zewnętrznego końca, z rurki wisi sztywna linka z małym kółkiem. Zaczęłam płakać.
- O tak, tak rycz już suko. Zaraz nam zaśpiewasz ładnie. Popatrz. Widziałaś takie coś? – Zaniosła się sadystycznie Pani Magister.
- Nie, Pani, suka jeszcze nigdy nie widziała tego. – Zająkałam.
- No to popatrz. Oto miękki cewnik podobny do Foley’a. Wprowadza się go w kutasa w miarę łatwo, ale przy wyjmowaniu dzięki tym włoskom stawia opór. To daje niezły ból. Można go używać na wiele sposobów. Ten metalowy zakrzywiony, podobny do Drathona, ma takie otworki na początku. Patrz teraz. – Mówiąc to pokręciła linką za kółeczko.
Powoli z otworków wysunęły się plastykowe wyrostki, rosły w oczach.
- No i jak. Podoba ci się. Cewnikowanie takim cewnikiem niewielu wytrzymuje. To ci zaręczam. – Mówiła i obserwowała mnie.
- No ale dosyć gadania. Bierzemy się do roboty. Co ty tu masz? Co to ma być? To jest chyba parodia nie kutas. – Mówiła siedząc pomiędzy moimi udami i macając mojego kutasa.
- No mały to on jest, ale dziurę ma sporą. Widać, że nie jesteś początkująca suką. -Teraz pomiary. – Powiedziała biorąc jakieś szczypce o wydłużonej, rurkowatej końcówce.
- Boli, boli, boli, boliiiii. Ojez…booliii, jak booolii ...... ojezzzzz….bardzooooo booollllliiiii!!! – Wyłam, gdy Pani Magister wpychała mi przyrząd w kutasa a następnie stopniowo ściskała rączki jego.
- Śpiewaj, śpiewaj suko. Tak, tak. No jeszcze, jeszcze. – Mówiła sadystycznie rozrywając mi kutasa.
- Oooo mamuuuuśkuuuuu. Mammmmuśkiuuuu jak boooliiii! – Wyłam.
Gdyby nie pasy to bym uciekła z fotela.
- No już dobrze. Niezła jesteś w kutasie. Chyba mam takie rozmiary. Te są za małe dla ciebie.– Powiedziała Pani Magister odkładając przyrząd na stolik i wstając.
Zamknęła etui cewników i zabrała je wychodząc do sklepu. Jęczałam głośno. Patrzyłam na przyrząd leżący na stoliku. Takie szczypczyki, do których pod katem 90 stopni przymocowane były cztery długie listki. Jak był zamknięty to te listki tworzyły grubą rurkę. Jak ściskało się raczki to listki oddalały się od siebie rozrywając kutasa. Jednocześnie na podziałce pokazywały jakieś numery. Teraz przyrząd był otwarty, listki rozchylone ociekające i lekko zaróżowione. Różowy śluz barwił serwetkę na czerwono. Pani wróciła. Położyła dwa płaskie etui na stoliku i otworzyła je. W jednym były elastyczne cewniki a w drugim sztywne. Tylko tym razem o wiele grubsze niż poprzednie. Pani poszła do Dorotki, która już była cicha. Widocznie kości się rozeszły. Wkrótce dobiegło mnie znowu wycie Dorotki. To znak, że Pani pokręciła nastawą przyrządów. Biedna dziewczyna zawyła przeraźliwie. Spojrzałam, trzymała biodra wypięte do góry. Z dupy wisiał odbyt. Wyła. Nie mam pojęcia ile można rozszerzyć kości miednicy. Ale widocznie Pani wie, co robi. Teraz przyszła do mnie.
- No suko, ciesz się, mam twoje rozmiary. – Powiedziała.
- Tak, Pani Magister, suka się cieszy i dziękuję. – Odpowiedziałam na wszelki wypadek, aby nie prowokować większego sadyzmu.
Po chwili cała się wyprężyłam, gdyby nie metalowe uchwyty trzymające moje uda to bym je zatrzasnęła razem. W narządach i pachwinach miałam tylko tępy ból. Pani wpychała bardzo gruby cewnik, miękki. Cała mokra od potu leżałam bezwładnie. Ze sztywnego kutasa zwisało z pół metra rury cewnika lub więcej. Pani siedząc między moimi udami, co chwila delikatnie poruszała cewnikiem w obie strony. Wtedy mój krzyk przechodził w kwik.
- Cudownie suko śpiewasz. Musi ci być dobrze. – Powiedziała.
- Tttttttaaa dobrzzeee. – Piszczałam sama nie wiedząc, co.
Potem przyszła kolej ma metalowe cewniki. Dobrze, że byłam po lewatywach. Tylko pierdziałam na czysto. W kutasie miałam pożar. Raz wyłam, to znowu błagałam i tak w kółko bez sensu. Na koniec musiałam poćwiczyć sama na sobie zakładanie i wyciąganie cewników. Bo mam to robić w domu sama, na razie. Prosząc o zmiłowanie i obiecując wszystko, co możliwe prosiłam, żeby już nie. Ale Pani krzyczała na mnie i biła pejczem po jajach. Wreszcie dobieranie rozmiaru i nauka cewnikowania cewnikami Foleya i Drathona dobiegła końca. Musiałam założyć sobie miękki cewnik, bo odtąd musiałam nosić je stale, według nakazu Pani Marty. Dowiedziałam się jak mam dbać o nie. Że można je wygotowywać bez obawy. Etui trzeba sterylizować osobno, Jest szczelne i po sterylizacji i zamknięciu wszystko jest sterylne. Dostałam duży słoik żelu oraz specjalny przyrząd do rozpychania cewki.
- A tutaj Pani Marta kazała mi dać ci ten dzwonek. Masz go przyczepić do metalowego cewnika jak jesteś w domu lub na balkonie. Masz stale go nosić. – To mówiąc dała mi mały, ale głośny mosiężny dzwonek. Dzwonił ostro.
Pani Magister powiedziała, że w domu, przed założeniem cewnika muszę wsadzić przyrząd w kutasa i zakleszczyć mocno. Wtedy kutas się rozciągnie i cewnik wejdzie łatwiej. Ale tylko w domu sama. W trakcie pokazów na kamerce nie wolno mi tego robić. O tym decyduje Pani Marta. W małej łazience wykąpałam się, zatkałam cewnik. Ubrałam sukienkę. Lekko okrakiem poszłam do domu niosąc cewniki w plastykowej torbie. Musiałam torbę trzymać tak, aby nie było widać dużego napisu i rysunków cewników. Ale mimo ostrożności, jak zwykle zagapiłam się w autobusie i odwróciłam torbę nie tak jak trzeba. Na dodatek koniec cewnika wypadł mi na zewnątrz, dyndając i odsłonił główkę kutasa spod sukienki. Było ciepło, a ja nie przygotowana na to, co się wydarzyło, miałam na sobie króciutką, rozkloszowaną spódniczkę według nakazu Pani Marty. Chłopak siedzący przede mną lekko trącił mnie w kolano i pokazał palcem na cewnik. Ależ zrobiłam się czerwona. Dobrze, że to były ostatnie siedzenia, a ja siedziałam w kącie przy oknie.
- Jesteś transka czy shemale? – Zapytał ze znawstwem tematu.
- Ani to ani tanto. Jestem dwupłciowa, obojnak. – Szepnęłam.
- O to ciekawe. Ładna jesteś. Chcesz pójdziemy, gdzieś no wiesz. Ile to kosztuje? – Dodał z obawą.
- Lubisz takie stare? – Spytałam.
- Nic nie kosztuje. Możemy pójść. Muszę odreagować. – Odparłam.
Wysiedliśmy przy dawnym poligonie. Poszliśmy. Na miejscu rozebrał mnie. Chciałam na golaska ale on nie. Wolał mnie w pasie i pończochach, ale bez stanika. Jak on mnie pieścił, jak gryzł i całował cycki. Ssałam mu kutasa wprawnie aż stękał. Jakiego miał wspaniałego kutasa. Ruchał mnie na pieska, na boku, na wznak, na brzuszku. Na koniec wyruchał mnie w gardło. Zatkał mi nos, wbił kutasa do końca w szyję i trysnął. Przyjęłam wszystko jak lubię. Stałam z dyndającą, grubą rura cewnika a on leżał i odpoczywał zziajany. Minie nadal było mało!
- Po, co to masz wsadzone? – Spytał.
- Tak ma być Pani kazała. – Odpowiedziałam.
- Jaka Pani? – Ciągnął pytanie.
- Pani i już, czy to ważne. Chcesz jeszcze dupci? – Odpowiedziałam.
- Na razie nie. – Odparł.
- A zrobisz coś dla mnie, proszę? – Powiedziałam.
- Tak wszystko. – Odparł.
- Zbij mnie mocno w dupę kijem. – Powiedziałam.
- Po, co ci to? Lubisz to? – Zapytał.
- Tak bardzo. Tylko bij na prawdę mocno. – Powiedziałam.
- Dobrze. – Rzekł wstając i idąc w krzaki szukać rózgi.
Nachyliłam się podniecona czekającą kaźnią, mocno wypinając dupę do bicia. Czekałam. Wrócił machając grubą na palec rózgą. Słyszałam świst powietrza. Aż podskakiwałam.
- Ładną masz dupę. Naprawdę chcesz abym pokiereszował ci ją? – Zapytał.
- Tak, bardzo. Bij, tylko mocno! – Zapiszczałam.
Ooo jejuuuu! – Wrzasnęłam, gdy nagły świst ciętego powietrza zamienił się w piekło na mojej dupie.
- Za mocno? – Spytał wystraszony.
- Nie. Cudownie. Wal. – Krzyczałam.
- A ile razy? – Spytał.
- Pięćdziesiąt! – Zapiszczałam.
Po piętnastu już ledwo stałam. Po trzydziestu padłam na kolana z dupą w górze. Po czterdziestu już się nie darłam. Leżałam na brzuchu czując galaretę w miejscu dupy.
- Pięćdziesiąt. – Powiedział zasapany.
- Ale masz dupsko jak zbity kotlet schabowy. – Dodał.
- Posikałam się i trysnęłam. Mówiłam leżąc na brzuchu zapłakana.
Też tak i się czułam. Może przesadziłam. Cóż. Jestem tylko suczką.
- Przepraszam, nie chciałem tak mocno. – Mówił głaszcząc mnie i całując zapłakaną buzie.
- Nic się nie stało. To zniknie. – Zapiszczałam.
Powoli jakoś odprowadził mnie do domu.
- Tu mieszkasz? – spytał.
- Tak. Tam. – Pokazałam palcem na pusty balkon.
- A co tam wisi? – Zapytał pokazując na wlewnik do lewatywy.
- To do lewatywy. Robię je sobie. – Odrzekłam.
- Na balkonie. Przecież widać. – Zapytał zdziwiony.
- Tak, widać. I nie tylko lewatywy robie na balkonie, na widoku. Tak nakazała Pani. – Szepnęłam cicho przyciskając torbę z cewnikami.
- Co tam tak ściskasz? – Spytał dotykając torby.
- To są cewniki sadystyczne Drathona. - Wyjaśniłam
- Po co? – Dopytywał.
- Przecież ci mówiłam i widziałeś jeden założony. – Odparłam i uniosłam spódniczkę pokazując mu podbrzusze, wygolonego kutasa i sterczący cewnik.
Przechodzący w pobliżu chłopak popatrzył i zatrzymał się. Obróciłam się przodem do niego i odsłoniłam podbrzusze uwalniając cewnik.
- Czemu tak robisz? Nie wstydzisz się? – Spytał chłopak.
- Wstydzę. I to bardzo. Ale Pani powiedziała jak przypadkiem ktoś postronny zauważy moje intymności to mam natychmiast stanąć i odsłonić się lepiej. Mam tak stać aż powiesz, że już wystarczy. Oczywiście muszę tak postępować dla określonych osób. Nie zawsze. Ale dla młodych chłopaków obowiązkowo. Tak samo muszę dawać darmo dupy do ruchania jak chłopak poprosi. On mnie właśnie wyruchał. A ty chcesz? – Powiedziałam.
- A dasz dupy. Ale nie mam kondona. I musielibyśmy gdzieś pójść, a ja nie mam za dużo czasu. – Mówił.
- Możesz bez kondona. On spuścił się mi w gardło. A ty wyruchać możesz mnie w piwnicy. O tej porze nie ma w bloku wielu mieszkańców. Są w pracy. – Wyjaśniłam.
- Ok. – zgodził się.
- A ja mogę też? – Odezwał się ten co już mnie ruchał.
- Pewnie. Idziemy. – Otworzyłam drzwi wejściowe i do piwnicy. Poszliśmy na koniec korytarza. Tam się rozebrałam. Wyciągnęłam im kutasy i zaczęłam ssanie. Młode kutasy szybko stanęły gotowe. Opierając się nisko o listwy najbliższych drzwi wystawiłam dupę do ruchania. Ale oni ustawili mnie inaczej. Jeden ruchał w gardło a drugi w dupę. Potem się zamieniali. Długo mnie ruchali. Obaj spuścili się mi w gardło.
- Dobra jesteś. – Powiedzieli.
- Dziękuję.- Odparłam skromnie.
- Możemy, kiedyś jeszcze? – Zapytali.
- Owszem zawsze. Wiecie gdzie mieszkam. Który balkon. Jak zobaczycie to zawołajcie lub zadzwońcie domofonem pod numer….. – Odpowiedziałam. I dałam im telefon.
Oni poszli a ja pobiegłam do domu. Dupa paliła żywym ogniem. Rozebrałam się szybko do golasa i wypięłam dupę do lustra. Byłam szczęśliwa! Już dawno nikt mnie tak dupy nie ubarwił. Cała w sino bordowych, nabrzmiałych pręgach. Nawet uda. Wlazłam do chłodnej wody a potem wysmarowałam dupę maścią. Musiałam się spieszyć. Nadchodził czas wyjścia na balkon a tu jeszcze trzeba zmienić cewnik na metal. Wylać siku z pęcherza do zbiornika w lodowce i ubrać czarną bieliznę. Bojąc się, abym zdążyła na czas przygotowałam wszystko na balkonie przy barierce zamiast w domu. Bardzo bałam się bo zaczynałam podejrzewać, że Pani Marta mieszka w pobliżu i może mnie kontrolować. Popędziłam do łazienki.
5. BALKON, CEWNKI DRATHONA, PANI MARTA
Wylazłam z wanny. Szybko wytarłam ciało. Pobiegłam na balkon. Nałożyłam czyste rękawiczki lateksowe. Rozłożyłam na stole oba etui z cewnikami. Nalałam do naczynia spirytus do odkażania i włożyłam tam szczypczyki do rozciągania kutasa. Stanęłam przodem do barierki i wysunęłam narządy na zewnątrz. Krzycząc i piszcząc powoli wyciągałam elastyczny cewnik z kutasa. Ból był wielki bo włoski stawiały duży opór, zaginając się w cewce. Moje jęki i krzyki zwróciły uwagę przechodzących. Mokra z bólu i krzyku położyłam cewnik na dodatkowej, sterylnej podstawce. Do cewki wstrzyknęłam wodę utlenioną i obmyłam nią kutasa. Piszczałam, bo szczypało. Palcami jednej ręki rozchyliłam pyszczek kutasa a druga ręka powoli wepchałam podłużną końcówkę szczypczyków. Musiałam odpowiednio naciągnąć kutasa, aby pokonać naturalną krzywiznę cewki przy wejściu do pęcherza. Poczułam mocne szczypanie, gdy końcówka przyrządu weszła do pęcherza. Jęcząc i sapiąc zaczęłam rozciąganie kutasa. Stopniowo kutas rozwierał się. Stawał się coraz grubszy. Krzycząc i płacząc z bólu zablokowałam szczypczyki na numerze 5 jak miałam nakazane. Załzawionym wzrokiem, bezradnie patrzyłam na dół na gapiów. Łeb kutasa był sinawy i ział ogromną dziurą. Po pięciu minutach wyciągnęłam szczypczyki. Kutas był sztywny a łeb sinawy z wielką dziurą. Wzdłuż kutasa pod spodem wyraźnie było widać grubą rurę cewki. Teraz trzymając kutasa jedną dłonią drugą pchałam metalowy cewnik. Jest on zakrzywiony w pewnej odległości od początku. Kutas zrobił się krzywy do momentu aż pokonałam ugięcie cewki. Potem poszło szybciej. Wprowadziłam cewnik do znaku określającego moją długość wprowadzenia. Kutas był sztywny bardzo. Nie myślcie, że tak łatwo to wszystko poszło jak piszę. O nie. Potężny ból. Cudowny ból rozrywanego prawie kutasa wypełnił moje podbrzusze. Nie zważałam już na nic tylko darłam się dziko. Jak pisałam cewnik metalowy Drathona na długość 55 cm a więc spora jego cześć wystawała z kutasa. Ponieważ kutas mam wtedy zawsze nabrzmiały i sztywny a łeb wielki, sinawy i błyszczący, więc napletek był całkowicie obciągnięty do tyłu samoistnie. Pokręciłam za kółko wiszące na sztywnej lince. Natychmiast krzyknęłam czując szpilki wewnątrz kutasa. Choć nie są to ostre metalowe, ale z pół sztywnego plastyku, to jednak doznania są niesamowite. Teraz cewnik nie wypadnie. Zawiesiłam dzwoneczek. Ostry dźwięk rozległ się przy pierwszym ruchu ciała. Całość sterczała prawie poziomo. Na jaja założyłam koszyczek i mocno zapięłam paski. Jajka ustawiły się natychmiast poziomo i daleko od siebie. Błyszczały i szybko pojawiły się żyłki. Dokładnie i mocno obiłam jajka dłonią, co dało dodatkowy ostry ból. Teraz miałam sino bordowe sztywne jaja. Jeszcze tylko staniczek , pas i pończochy. Wzmocniłam makijaż i zapięłam klipsy na uszy. Wypinając wielką dupę wsadziłam końskiego, sztucznego kutasa. Dochodziła godzina 13, a więc pora na spacer 15 – sto minutowy. Już miałam odejść od barierki balkonu, gdy zadzwoniła komórka. „Pani Marta” wyświetlił się napis.
- Tak, Pani, suka słucha pilnie. – Powiedziałam głośno klękając na kolana.
- Klęczysz suko? – Doleciało ostro.
- Tak, Pani, suka na kolanach. – Pisnęłam wystraszona jak zawsze.
- Dobrze. Widzę. – Krzyknęła.
Byłam tak przerażona, że w pierwszej chwili nie skojarzyłam tego co powiedziała, „WIDZĘ”.
- Tak, słyszę dzwonek. Wstawaj, suko, i do barierki. Prosto. Nie rozłączaj się. – Rozkazała.
- Tak, Pani, suka grzecznie już stoi. – Pisnęłam.
Dzwoniąc głośno stanęłam przy barierce. Z mety kilka osób spojrzało do góry. Stałam jak sparaliżowana. Telefon miałam przyciśnięty do ucha. Sztywny kutas z długą, błyszcząca rurą sterczał na zewnątrz spomiędzy prętów. Dzwonek lekko dzwonił w rytm jego drgań.
- Co tak stoisz suko. Ruchaj, ruchaj. – Krzyknęłam Pani.
Zaczęłam wykonywać ruchy biodrami. Natychmiast ożył dzwonek. Ależ byłam odrętwiała z przerażenia. Miałam wrażenie, że ten dzwonek słychać w całym osiedlu.
- Masz walić brzuchem w pręty suko, mocno i szybko. – Krzyczała Pani.
Zwiększyłam natychmiast sile i szybkość ruchów frykcyjnych. Kutas z rurą latał szarpiąc dzwonkiem i chlapiąc sikami. Teraz to nawet ci, co nie byli spostrzegawczy patrzyli na mnie. Kilka osób zatrzymało się. Byłam załamana. Taki wstyd i hańba. Scena trwała z dziesięć minut lub dłużej.
- Dobra, suko, wystarczy. Odwracaj się i rozwieraj dupsko. – Poleciła Pani Marta.
Odwróciłam się i przycisnęłam rozwartą dupę do prętów. Koński kutas sterczał z dupy na zewnątrz.
- Ładnie wyglądasz suko. Teraz wystaw rękę i ruchaj się tym kutasem. – Rozkazała.
Wyłam zrezygnowana. Wystawiłam rękę za barierkę i stękając wsadzałam i wyjmowałam kutasa w dupie. Oczywiście ten okropny dzwonek dzwonił jak głupi. Ruchałam dupsko na pokaz. Widzów na szczęście nie widziałam. Na bank byli.
- NO, jesteś dobrą suką. Mało kto potrafi tak się zeszmacić publicznie. Dobrze ci tak. Teraz możesz pospacerować. Nie zapomnij zrobić stójki na krześle wysoko. Teraz się odwróć i popatrz w stronę słupa z lewej. Stój przy barierce. – Rozkazała.
Powoli się wyprostowałam stanęłam przy barierce wystawiając rurę z kutasem na zewnątrz. Popatrzyłam w nakazaną stronę. Zobaczyłam dużą kobietę, z czarnymi włosami, ubraną w skórzany, obcisły kostium z krótką mini stojąca na balkonie drugiego piętra, bloku naprzeciw. Miała sterczące bardzo cycki i szerokie biodra. Kobieta pomachała mi dłonią. Odmachałam odruchowo.
- No suko to jestem ja. Zobaczyliśmy się. Dla twojej wiadomości, wiem, co robisz, czy wychodzisz na balkon czy nie. Popatrz na balkon na trzecim piętrze. Naga dziewczyna. To moja przyjaciółka. Ona cię kontroluje, gdy ja nie mogę. – Mówiła.
Popatrzyłam. Na balkonie, bloku naprzeciw, na trzecim piętrze stała naga, wysoka dziewczyna. Jej długi czarne włosy spływały na piersi. Pomachałam do niej, ona-on odmachał mi. A więc nie ma możliwości się wywinąć od poleceń. Odruchowo popatrzyłam na inne balkony. Na kilku zobaczyłam siedzących facetów z lornetkami. Wszyscy trzymali kutasy w dłoni i masturbowali się. A więc miałam pierwszych stałych adoratorów. Byłam zadowolona, że podobam się. Teraz to już mam wielu stałych widzów. Przychodzą w grupach lub pojedynczo. Przeważnie chłopaki, ale jest i kilka dziewczyn. Całe moje szczęście, że stoją w ukryciu a nie robią zbiegowiska na ulicy. Miałabym spore kłopoty. A i tak dziwne, że jeszcze do tej pory ich nie mam. Potem do wieczora kontynuowałam swoje wyjścia na balkon. Spacery, czy wypinanie dupska tak bardzo już mnie nie przeraża. Boje się najbardziej jak stoję przodem do barierki z rękoma w górze na karku, z sztywnym kutasem, cewnikiem metalowym Drathona i dzwonkiem przy barierce przodem i rucham. Oraz gdy tańczę stojąc wysoko, na specjalnie kupionym, wysokim, mocnym stole, nad barierką. Wtedy widać mnie calutką. Muszę wykonywać zalecane ruchy. Dzwonek bardzo dzwoni. Widzę wtedy dokładnie jak ludzie się gapią. I to mnie paraliżuje. Boje się jednak opuścić choćby jakiś element wyjścia bo zaraz jest telefon od Pani albo od jej przyjaciółki. Nawiasem mówiąc to ona poddała Pani Marcie myśl tańca na stole.
6. SADYZM PANI MONIKI
Ta przyjaciółka Pani Marty ma na imię Pani Monika. Chociaż ulega Pani Marcie to sama też potrafi dopiec do żywego mi. Jakby nie dosyć było moje sromoty publicznej to od ponad roku prawie codziennie przed spaniem muszę, chcę czy, nie iść do niej do domu. Zaczęło się to tak. Któregoś razu, nawet nie wieczorem, gdy „ruchałam” barierkę. Zadzwonił telefon. Szybko pobiegłam po niego i wróciłam podejmując ruchanie. Wyświetlał „Pani Marta”.
- Patrz prosto suko. Balkon naprzeciw. Trzecie piętro. Tylko ruchaj bez przerwy. – Powiedziała Pani
Waląc biodrami o barierkę i hałasując dzwonkiem, spojrzałam. Na balkonie stała Pani cała w lateksie i naga dziewczyna. Pani pomachała a ja odmachałam.
- Ruchaj mocniej suko. Jak skończysz to nałóż bluzkę i krótkie mini. Mini ma być krótkie, zrozumiałaś. Mam dokładnie widzieć kutasa i cewnik oraz huja w dupie. Dzwonek na zostać. Przyjdziesz tutaj. Domofon nr. 4. Powiesz głośno i wyraźnie: „suka do ruchania”. Wejdziesz na trzecie piętro. Zapukasz i wejdziesz do mieszkania. Zrozumiałaś suko? – Warknęła
- Tak, Pani suka zrozumiała i wykonuje. – Odpowiedziałam
Tak, dobrze powiedzieć, trudniej wykonać. Biały dzień. Pełno ludzi. A tu dziewczyna-niedziewczyna z gołą dupą i kutasem. To było wtedy pierwszy raz. Strach nie do opisania. Oczywiście jak było można się spodziewać zrobiłam mały szum na ulicy. Idąc wolno, patrzyłam w dół. Droga dłużyła się niesamowicie. Domofon nr. 4, „suka do ruchania”, nawet nie zauważyłam, że obok jest jakiś facet. Weszłam na piętro i zapukałam. Drzwi były otwarte, weszłam. Z pokoju obok dochodziło ciężkie stękanie.
- Jesteś suko? – Doleciał mnie głos Pani.
- Tak, Pani, to suka. – Powiedziałam wystraszona.
- Zdejmuj wierzchnie ubranie i chodź tutaj. – Rozkazała.
Wykonałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam Panią Martę ruchająca w dupę tym końskim kutasem na paskach. Dziewczyna leżała na plecach, na wąskiej ławeczce a Pani trzymając ją szeroko za kostki nóg w górze ruchała ją szybko wsadzając calutką długość potwornego kutasa. Ciało i cyce gołej wyjącej nieszczęśniczki latały jak szalone.
- No dosyć kochana. Przyszła suka. – Powiedziała Pani wyjmując śliski, kapiący kutas z dupy dziewczyny.
- To jest suka, o której ci mówiłam i która widzisz codziennie. Lubi być ruchana wszędzie i nie ważne jak. Lubi obciągać z połykiem każdego kutasa, w każdej chwili. A najważniejsze to, że suka to zdeklarowana masochistka. Pozwalam ci ją używać tak jak zechcesz i kiedy zechcesz. Wiem, że lubisz się pastwić a nie masz, na kim. Od dziś masz już, na kim. Ustalicie hasła, znaki i pory spotkań. Tobie suko nakazuje pod groźbą prawdziwego bólu stawiać się na każde wezwanie do Pani Moniki. Jeśli kiedykolwiek usłyszę od Pani Moniki, że powiedziałaś „Nie” lub wzdrygałaś się od czegoś itp. odruchy. To gorzko tego pożałujesz, szmato. Twoją jedyną dopuszczalną odpowiedzią jest słowo „TAK”. A teraz ja odpocznę i popatrzę. – Powiedziała Pani Marta zdejmując kutasa i rozsiadając się w fotelu. Tak to poznałam Panią Martę i Panią Monikę z bliska pierwszy raz. Latem o 20:00 mam ostatni taniec na stole. Wtedy zazwyczaj zawsze jestem w domu. Takim znakiem, że muszę się stawić jest jej wyjście nagą na balkon z przypiętym do bioder monstrualnym sztucznym kutasem. Mocny pas trzyma potwora. Jest to model kutasa wielkiego ogiera. Bardzo gruby wał metrowej długości. Potężne sploty żył pokrywają całą jego powierzchnię. No i ten skośny płaski, szeroki łeb. Kutas jest tak duży i ciężki, że zwisa lekko w dół. Ona stoi przy barierce z tym kutasem na zewnątrz i powoli go masuje. Ja w tym czasie muszę być przy swojej barierce z rękoma na karku i ruchać. Muszę to robić tak długo aż ona da znak. Czasem to trwa i trwa. Wtedy ubieram cienką, przezroczystą koszulkę. Króciutką, plisowaną spódniczkę i pantofelki. Umalowana mocno, w peruce. Wychodzę z domu. Zawsze tak się staram aby nikogo nie było na klatce. Często jednak mam wpadki. Sukieneczka nie zasłania niczego. Z tyłu sterczy mi z dupy wielki kutas a z przodu mój kutas z cewnikiem Drathona, z dzwonkiem. Widać dobrze moją gołą dupę i sinawe jaja opięte w koszyczku. Na klatce jeszcze staram się to jakoś zasłonić, nie bardzo wychodzi. Do tego ten dzwonek. Aż idzie echo. Jestem pewna, że sąsiedzi już wiedzą co się dzieje jak go słyszą. Raz usłyszałam przypadkiem jak rozmawiali na klatce mówili „ Ten dziwoląg spod czwórki to jest zboczony na maksa. Pani a mój jeszcze ją broni. Powołuje się na tolerancję. A ta szmata lata do tej z naprzeciwka pewnie. Pani ona daje dupy.” Po wyjściu na dwór już nie wolno mi się zasłaniać. Biec nie wolno też. Idę tak oprzyrządowana, właściwie naga. Dobrze, że bywa już wieczór i jest bardzo mały ruch. Po dotarciu do jej domu dzwonię domofonem.
- Przyszła suka, gotowa na ruchanie i fisting proszę Pani. Jestem po lewatywach. – Tak muszę powiedzieć. I to głośno.
Dobrze jest jak nikogo nie ma w pobliżu. Lecz często ktoś się kręci.
Tak jest latem, wiosna i jesienią. W zimie moje pokazy są zawieszane. Wtedy jest ciut lepiej, bo idę do niej mając na sobie króciutka kurteczkę. Ale i tak dupa i kutas jest widoczny. Za to na dworze jest ciemno i zwykle nikogo nie ma. Po wejściu na klatkę idę, windą nie wolno, na trzecie piętro. Pukam w umówiony sposób i poruszam klamką. Zaraz po wejściu do korytarza dostaje siarczyście w pysk. Natychmiast zrzucam bardzo szybko to, co mam na wierzchu. Stanik też. Zostaje tylko w pończochach i pasie. Padam na kolana i już mam przed sobą wypięta dupę Pani. Rozchylam pośladki i długo dokładnie myje językiem jej odbyt. W środku też. W trakcie mycia wkładam tam palce głęboko, wyjmuje i oblizuje. Zwykle jest tam przygotowana dla mnie kupa. Wtedy przywieram mocno ustami do odbytu a Pani robi kupę. Muszę to wszystko zjeść i wylizać do czysta Panią. Zwykle jestem umorusana kałem. Nie wolno mi się myć. Tak zostaje.
- Do pokoju szmato. – Krzyczy.
Nawet nie mam okazji się zastanowić czy rozejrzeć. Gnana strachem wpadam do pokoju. Przekładam się przez poziomą wysoką ramę. Mocno nachylam i wkładam głowę i dłonie z drewniane dyby. Stopy też. Pani wchodzi zamyka dyby i podnosi wysoko ramę. Wtedy moja dupa i uda są bardzo napięte. Kutas w dupie sterczy cały czas. Pani bierze pierwszy przyrząd do bicia. A ma ich na ścianie mnóstwo. Jedne bez, inne z kulkami, inne z węzłami. Rózgi ratanowe i plastykowe, pasy i packi. No i zaczyna się. Bije bardzo mocno i systematycznie. Ja liczę głośno. Pani zwolniła mnie od dziękowania. Bije na zmianę raz w jeden, raz w drugi półdupek i uda. Ponieważ przychodzę codziennie, więc moja dupa jest niesamowicie wrażliwa na uderzenia. Pani Monika musi widzieć posiniaczoną dupę, aby dalej było cokolwiek. Jest sadystką i tylko taki widok ją podnieca. Co kilka dziesiątek uderzeń zmienia narzędzie. Ja wyję, wyrywam się i podskakuje. Daremnie. Zwykle po pięćdziesięciu razach zwisam. Pierwsza seria to 120 razów. Potem Pani uwalnia mnie z dyb. Padam na podłogę.
- Suka się rusza szybko, szybko. – Wrzeszczy.
Półprzytomna z bólu, zataczając się dowlekam się do małej ceratowej kanapki i podnoszę nogi wysoko a ręce na boki. Pani Monika unieruchamia mnie pasami i podwiesza w górę rozwarte szeroko nogi, za stopy. Naciąga. Boli. Wyje. Wtedy już przeważnie ma dosyć moich wrzasków i zatyka mnie kneblem. Obok już stoi stolik a na nim gumowe rękawice weterynaryjne do ramion i żel. Zawsze patrzę przerażona jak zakłada rękawice. Szybko wyrywa mi kutasa z dupy. Co kwituje głuchym wrzaskiem. Z lubością dysząc podniecona ogląda moja odbitą dupę. Nabiera garść żelu i wpycha do środka. Potem smaruje całą dupę żelem. Teraz fistowanie. Najpierw dwiema dłońmi wsadzonymi w dupę rozciąga, a właściwie prawie rozrywa mój odbyt w bok i w szerz, z góry na dół, Boli okroooopniiiie. Potem natychmiast wpycha mi całą rękę w dupsko. Wtedy nieodmiennie wypinam się biodrami w górę wyjąc w knebel głucho. Fistuje mnie szybko i brutanie. Mój odbyt wyłazi ma wierzch mlaszcząc i pyrkając. Staje się szybko jak szmata. Wtedy Pani nabiera żelu d**gą dłonią i już obie mam w dupie. Fistuje mnie dwiema na raz, albo raz jedną raz d**gą. Fisting dupy mam co najmniej przez godzinę!!!! Aż Pani jest cała mokra a ja tylko stękam. Na koniec fistuje mnie dłońmi zaciśniętymi w pięści. Potem fistuje też kiszkę wsadzając rękę powyżej łokcia! Jakby tego było mi mało, sadystka wpycha mi stopę w dupsko. Okropny ból, gdy przechodzi pięta. Wsadza i wyjmuje stopę tak długo aż robi to bez wysiłku. Wtedy kończy fisting i wychodzi do kuchni napić się czegoś. Mnie nie daje. W lustrze widzę co się stało z moją dupą. Odbytu praktycznie nie mam! Jak zawsze, jedna czarna nierówna sino czerwona dziura. W zasadzie to w skutek codziennych tutaj wizyt mój odbyt to już nie odbyt. Całe szczęście, że robię te lewatywy bo inaczej gubiłam bym wszystko. A i tak zakładam pieluszkę jak wybieram się gdzieś dalej. Odbyt schodzi się co prawda i wygląda jak zwykły, nieco większy ale to pozory. Jest sflaczały. Zobacz na fotce w profilu. Przychodzi do pokoju i patrzy na mnie sadystycznie głaszcząc tego monstrualnego kutasa przy biodrach. Już dobrze znam ten uśmiech i spojrzenie. Robię się nieodmiennie blada ze strachu.
- Teraz suka będzie ruchana. Suka lubi być ruchana w dupsko. Pani zaraz wyrucha sukę. – Mówi szyderczo nakładając żel na potwora.
Podchodzi naprzeciw rozwalonej mojej dupy i przykłada kutasa. Powolutku zagłębia płaski łeb. Stękam bardzo, choć ból jest słaby. Bo jestem po fistingu. Rucha mnie coraz brutalniej. Właściwie to gwałci. Po krótkim czasie wsadza mi kutasa do końca. Wchodzi prawie metr. Czuje go w kiszce. Wejście do kiszki także mam rozwalone i luźne od tortur przez tyle lat, że płaski łeb wchodzi bez dużego trudu. Wyraźnie widać go przez skórę brzucha jak się porusza! Już nie krzyczę i nie wyję tylko głucho stękam w rytmie gwałcenia. Moje ciało leży bezsilnie wstrząsane mocnymi uderzeniami w dupę. Kutas z cewnikiem Drathona i dzwonkiem lata szybko i dzwoni. Sadystka potrafi często zakręcić mocniej linką a potem powoli wyciągać i wpychać cewnik, co przy rozwartych wewnątrz kolcach jest bardzo przyjemne! Wreszcie ma dosyć sadystycznych wrażeń.
- Wynoś się suko. Mam cię dosyć. – Słyszę zwykłe podziękowanie.
Szybko wkładam swojego sztucznego kutasa w dupę. Zakładam to w czym przyszłam i stoję.
- O co prosisz suko? – Pada pytanie.
- Suka prosi o wyjście do domu. Prosi, aby jutro Pani też przyjęła sukę i nie oszczędzała jej cierpień. Suka jest szczęśliwa mogąc Pani służyć i bardzo wdzięczna za poświęcony suce cenny czas. – Mówię płacząc.
- Możesz wyjść szmato. Czekaj na znak. – Mówi Pani Monika.
Mocno rozkraczona z wypiętą dupą i sterczącym kutasem wychodzę do domu. Wszystko mnie boli i krzyczy we mnie. Ale jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa!
7. KONIEC ŻARTÓW
Wreszcie nadszedł dzień, kiedy miałam się spotkać z Panią Martą osobno. Rano zrobiłam serię zwykłych porannych lewatyw i dodałam jeszcze trzy po 8 litrów. Wydepilowałam całe ciało bardzo dokładnie. Kwicząc dziko wepchałam w kutasa elastyczny cewnik Foleya a dupę olbrzymi czarny, lateksowy korek tzw. mamut. Jak ktoś bywa w sekshopach to pewnie widział taki wielki korek analny, czarny na okrągłej zwykle podstawie. Jest naprawdę duży i ciężki. Bardzo bolało jak siadałam na nim całym ciałem, bo inaczej nie dało rady go wepchać w dupala. Głośno zawyłam jak przeszedł przez kanał i wpadł w dupę. Połówki dupy miałam szeroko rozwarte przez stopę korka. Zmuszał do chodzenia nieco rozkraczoną i wypiętą. Na jajka mocno zapięłam koszyczek i oklepałam je. Dupa pod spódniczką miała być naga jak dawno mi nakazała Pani Marta. Był ciepły letni dzień. Mimo to założyłam czerwone pończochy, pas i stanik. Na wierzch prześwitująca bluzkę, plisowaną spódniczkę a na stopy różowe tenisówki. Czarna peruka z prostymi włosami do ramion. Pani nie kazała mi brać nic więcej. Z przerażeniem szłam szeroko rozstawiając stopy. Spódniczka sięgała mi najwyżej jakieś 5-8 cm poniżej dupy. A więc praktycznie mało co zakrywała. Widać było wyraźnie dół pośladków. Najgorzej z przodu. Kutas sterczał sztywno jak zwykle z cewnikiem. I podnosił przód spódniczki. Długi koniec cewnika wsadziłam sobie pomiędzy pośladki o przycisnęłam stopą korka. To spowodowało, że łeb kutasa był na krawędzi spódniczki. Było naprawdę STRASZNE!!! Tortury mam w gabinecie Pani Marty nie w jej mieszkaniu. Chociaż do przystanku autobusowego mam niedaleko to wydawało mi się, że droga się wydłuża. Starałam się przemykać między blokami i nie patrzeć na mijane osoby. Każda się oglądała. Nie dziwota. Tak nietypowa coś dziewczyna ubrana jak podlotek. Do tego wystający koniec główki z rurką a z tyłu dupa z czymś w środku. Oczywiście na widoku były cała góra ud z gumkami do pończoch i żabkami. Dwa razy niespodziewany podmuch przeciągu poderwał mi spódniczkę go góry! Wszystko miałam ekstra na wierzchu! Raz w momencie, gdy mijałam kilku młodych chłopaków. Posypały się sprośne komentarze. Na przystanku stałam z tyłu. Nie było wiele osób a i te coś szeptały spoglądając na mnie. Na dodatek, ze zdenerwowania nie spostrzegłam, że cewnik wyskoczył z dupci i wisiał cały na wierzchu! Dopiero, gdy autobus nadjechał to się zreflektowałam. Szybko wskoczyłam do środka. Niczego nie zasłaniając, skasowałam bilet i czerwona siadłam w kącie z tyłu. Kutas i cewnik leżał na udzie widoczne całkiem, bo spódniczka podjechała wysoko. Było mi strasznie niewygodnie siedzieć na korku. Czułam jak mam odbytnice rozrywaną. Mimo tej gehenny byłam nieziemsko podniecona. To było cudowne. Na przedostatnim przystanku siadł koło mnie jakiś chłopak. Dopiero po czasie zorientował się co do mnie no i zobaczył to co miałam na udach. On popatrzył na mnie uważnie a ja na niego i uśmiechnęłam się. Uśmiechnął się.
- Chcesz zrobię ci laskę? – Powiedziałam cicho.
- Gdzie, tutaj? – Odpowiedział.
- No nie. Tutaj to tylko rączką. Laskę zrobię jak wysiądziesz ze mną, z połykiem robię. – Dodałam.
Wysiadł ze mną. Poszliśmy w kierunku krzaków. Już się nie zasłaniałam. Wręcz przeciwnie pokazałam mu wszystko. Niby niechcący. Zbytnio się nie chowaliśmy. Kucnęłam i rozsunęłam mu zamek rozporka krótkich spodenek. Majtek nie miał więc kutas już sztywny wyskoczył szybko. Nie był za duży, ale to zawsze był kutas. A ja kocham kutaski. Wydepilowany też nie był. Ja nie przepadam za zarośniętymi ale, co tam. Sprawie ujęłam go ustami i zacmokałam. Natychmiast stęknął i poruszył brzuchem. Masując i ciągnąc spowodowałam wytrysk. Wszystko szybko połknęłam.
- Masz słonawy soczek. – Powiedziałam śmiejąc się z dołu do niego. Z brody kapała mi sperma. Ta laseczka bardzo mnie uspokoiła.
- Dała bym ci dupci ale jestem zatkana. – Dodałam z uśmiechem.
Pożegnaliśmy się szybko. Poszłam dalej dróżką, na skróty, w stronę parkingu.
Na razie nikogo nie było. Jest to parking na skraju lasku. W zasadzie przyjeżdżają tam parki, różnej płci we wiadomym celu. Ja też daje często tutaj dupy. Chodziłam powoli tam i powrotem. Po jakimś czasie przyjechał samochód.
- Hej ty tam! Chodźno! – Zawołał facet.
Podeszłam grzecznie. Obejrzał mnie.
- Ty jesteś facet czy dziewcyna? – Zapytał, stwierdzając.
- Nie, proszę Pana. Dziewczyna. – Odparłam stanowczo.
- Jaka znowu dziewczyna. Masz kutasa. Przecież widać. Co tam masz wsadzonego? – Powiedział.
- Ja jestem dziewczyna, proszę Pana. Mam cycki, widzi Pan. A to jest cewnik. – Oznajmiłam z uporem.
- Cipę masz? – Zapytał.
- Mam proszę Pana. – Odparłam grzecznie.
- No to pokaż. – Powiedział.
- Proszę bardzo. Oto ona. – Powiedziałam odwracając się tyłem i wystawiając całą dupę na wierzch. I podnosząc długi worek z jajami.
- Co tam masz. To jest jakaś szpar bez warg a nie cipa. – Oznajmił.
- Taką właśnie mam cipę do ruchania. Proszę Pana. A to jest korek. – Odrzekłam.
- Dobra. Czyli jesteś homo. – Stwierdził.
Nie, proszę Pana ja nie jestem homo. Jestem dziewczyna. A dokładniej obojnak, suka. – Tłumaczyłam.
- Niech ci będzie, suka. Obciągasz? – Zapytał.
- Tak, proszę Pana chętnie bardzo. Z połykiem. - Dodałam.
- Za ile? – Spytał o cenę.
- Gratis, proszę Pana. – Wyjaśniłam.
- O, czyli jesteś fanką. – Zaśmiał się.
- Może Pan tak i powiedzieć. – Uśmiechnęłam się.
- A mi obciągniesz? – Spytał.
- Bardzo chętnie. – Oznajmiłam.
Wysiadł z samochodu i stanął obok. Kucnęłam i wyciągnęłam grubego kutasa na zewnątrz razem z jajkami. Mrucząc z zadowolenia ciągnęłam ostro. Facet stękał i sapał.
- Och jak dobrze ciągniesz. – Gadał w kółko.
Trysnął ostro i dużo. Ledwo zdążyłam łykać. Całą brodę miałam w spermie. Oblizałam go do czysta. Jeszcze kucałam liżąc mu jaja, gdy nadjechał inny samochód. Zatrzymał się nieopodal. Facet szybko schował kutasa. Wsiadł do samochodu i nic nie mówiąc odjechał. Ja stałam i oblizywałam się językiem, patrząc na nowy samochód. Poznałam z opisu. To była Pani Marta. Otworzyła okno.
- Chodź tutaj suko. Co już laskę obciągnęłaś lachociągu jeden. – Krzyknęła.
Podbiegłam szybko i dygnęłam.
- Suka wita Panią Martę. Zrobiłam dwie laski, Proszę Pani. – Powiedziałam cicho ale wyraźnie.
- Niech ci będzie na zdrowie. Tutaj masz torbę z rzeczami. Najpierw obroża na szyję. Nachyl się. – Rozkazała.
Nachyliłam się a ona zapięła mi psią obrożę na karku.
- Rozbieraj się suko, szybko. – Rozkazała.
- Trzęsącymi dłońmi zdjęłam wierzchnie ubranie i wrzuciłam do samochodu. Stałam naga jedynie w staniku, pasie i pończochach, czerwonych. Wielka, biała, szeroka dupa była widoczna z daleka. Sztywny sinawy kutas drgał poruszając cewnikiem. Ze strachu nie zauważyłam jak podjechał inny samochód. Nie obchodziło mnie to ,że gapiono się na mnie i głośno komentowano mój widok, a nawet gwizdano.
- Czego, małolaty jedne. Nie podoba się wam suka to wynocha. Już! – Krzyknęła ostro Pani Marta wysiadając z samochodu.
Teraz zobaczyłam, jaka była mocna, wysoka i silna. Męska.
- Nie, nie, podoba nam się, dlaczego by nie. – Odezwał się jeden z samochodu.
Pani zaczęła mnie dokładnie oglądać. Absolutnie nie zważając na tamtych. Ujęła dłoń kutasa, pomacała i spróbowała ściągnąć skórkę na łebek. Nie dało się.
Kutas dobrze sztywny, łeb siny, wszystko napuchłe dobrze. Jaja sine i twarde, dobrze. Cewnik, tu spróbowała szarpnąć go. Zawyłam donośnie. Boli, dobrze.
- Odwróć się suko. – Poleciła.
Wykonałam. Macała mi półdupki.
- Nachyl się mocno. – Poleciła.
Wykonałam. Jednym szarpnięciem wyrwała mi korek z dupy.
- Ojejuuuu!! – Wrzasnęłam mając wrażenie, że cały odbyt odrywa się od dupy.
- Ładny farfocel. – Usłyszałam głos Pani z tyłu i poczułam rozciąganie odbytu a właściwie luźnej już skóry. Pani komentowała wszystko głośno, aby chłopaki słyszeli.
- Zdejmuj stanik, suko. – Rozkazała.
Zdjęłam. Macała moje cycki i sutki boleśnie aż syczałam. Obróciła mnie cyckami do chłopaków i stojąc z tyłu podrzucała je do góry.
- Nie za duże te cyce ale ujdą. – Oznajmiła.
- Teraz suka weźmie torbę i pójdzie w tamtą stronę prosto. Tam za laskiem jest tam łąka. Wyjmie z torby rzeczy i równo poukłada. Potem stanie na czworaka w szerokim rozkroku i położy ramiona i twarz na ziemi. Dupa ma być otwarta i dobrze wypięta. Suka ma czekać. Będzie fistowana i ruchana oraz bita. Potem udamy się do mnie. – oznajmiła.
- Tak Pani, suka idzie już. – Powiedziałam i ruszyłam z torbą.
Za laskiem jest łąka w pobliżu torów. Widoku nic tu nie zasłania. Ale to nie moja już sprawa. Rozłożyłam koc. Wyjęłam dwa bicze rzemienne z kulkami i węzłami. Długi zacisk z dwóch skręcanych listew. Gumowe rękawice, wazelinę. Ogromnego kutasa końskiego. Takiego samego jak opisywałam swoje ruchanie u Pani Moniki. Wtedy to widziałam i czułam go pierwszy raz. Długo go macałam i masowałam czując pulsowanie w dupie. Były tam i inne straszne rzeczy nienapawające radością. Po przygotowaniu wypięłam mocno dupę i położyłam ramiona oraz twarz na ziemi. Nawet nie zorientowałam się, że dupę wypięłam w stronę torów. No i znowu dałam pokaz dla pasażerów pociągu. Stałam wypięta długo. W końcu Pani przyszła. Była ubrana w lateksowy gorset, trzymający jej nagie balony cycków poziomo od dołu. Sztywne czarne suty sterczały jak długie palce. Gorset mocno zapięty czynił z niej „osę”. Tym bardziej jej potężne biodra, dupa i uda wydawały się większe. Z gorsetu biegły gumy trzymające lateksowe pończochy. Buty do kolan zapinane na klamry. Czarne rękawice gumowe do łokcia. Metalowa obroża na szyi. Włosy mocno spięte tworzyły wysoki kok na czubku głowy. Do tego ostry makijaż. Można było sobie na takie przebieranki pozwolić bo to jest miejsce raczej nie uczęszczane przez ludzi. Przychodzą tu, jak wspomniałam pary różne. Wiem bo będąc tu częstą bywalczynią, wielokrotnie ruchana bywam obserwowana.
- No suko, musimy zaczynać. Wypnij dupsko mocniej! – Krzyknęła aż echo poszło.
Wypięłam się jak tylko można i parłam na odbyt, który wylazł na wierzch.
- O tak, tak dobrze, odbycik mamy, bardzo dobrze, bardzo. – Mówiła masując wisząca kiszkę.
- No to może zaczniemy od odbyciku, skoro go wystawiasz. – Powiedziała.
- Ojjjezzzzzzszzzuaaa! – Wrzasnęłam w niebogłosy czując okropny ból chłostanego odbytu.
Pani biła kiszkę powoli a mocno wielo rzemienną dyscypliną z supłami. Darłam się bardzo. Mój odbyt pulsował gwałtownie. Pani biła równo i celnie a mój wrzask musiał być słyszany daleko. Gdy z bólu zaczynałam zwierać uda i kłaść się na brzuch, Pani okropnie krzyczała na mnie a ja natychmiast udostępniałam bolący odbyt. Wyjąc bardzo czekałam, co dalej. Pani zdjęła rękawice a naciągnęła te, co leżały obok. Posmarowała je wazeliną. Bez ceregieli jednym ruchem wepchała mi rękę w dupę aż po łokieć!
- Ratuuunkuuu mamuuuskuuu, ratujjcie! – Zawyłam z bólu rozsadzanej dupy i obitego odbytu. Jednocześnie zacisnęłam odruchowo uda i dupę stając na palcach stóp i dłoniach, sztywna całkiem.
- O tak, tak suko. Dobrze reagujesz. Boli bardzo, co. – Mówiła powoli Pani szybko fistujac ruchaniem zaciśnięta dupę.
Ależ waliła! Ból był nie do wytrzymania więc szybko wypięłam się ponownie. Zelżało. Moja dupa cmokała i mlaskała. Pośladki latały. Już ledwo klęczałam a ona nie przestawała. Wreszcie był koniec. Padłam jęcząc i piszcząc. Cała dupa obślizgła i zalepiona. Pani zdjęła rękawice. Pozwoliła mi nawet poleżeć ciut chwilkę.
- Wstawaj szmato na kolana. Uda razem. Dupsko wysoko. – Krzyknęła bijąc mnie mocno rózgą.
- Już, już suka wstajeee juuuzzz! – Jęczałam zajmując pozycję.
Pani wyciągnęła mi jaja i kutasa w tył. Zdjęła koszyczek. Worek ujęła między te dwie listwy co przyniosłam i skręciła je mocno. Zabolało ostro. Napięty worek z jajami sterczał z tyłu a listwy nie pozwalały mu uciec między uda. Pani stanęła w pewnej odległości z boku. W dłoni miała długi pejcz. Rozległ się świst powietrza i ból jak cięcie brzytwą objął moje jaja. Jest to ból trudny do opisania. Kopnięcie w jaja to pestka przy tym co doznaje. Jakże ja się darłam. Mój worek w krótkim czasie zaczął reagować potężnym bólem nawet na muśnięcie. Wtedy Pani zmieniła pejcz na rzemienną dyscyplinę z kulkami. Nie biła już tak mocno a jedynie szybkim ruchem z góry i z dołu uderzała w sztywny worek. To wystarczało abym cierpiała cudownie. Nawet dostawałam orgazmy masochistyczne. Wtedy darłam się i śmiałam histerycznie. Po biciu jaj uwolniona leżałam skulona z sinym workiem w dłoniach i wyłam cicho. Pani coś przygotowywała.
- No suko, kładź się na plecy, nogi razem, ręce pod dupę. – Krzyknęła.
Bez słowa natychmiast wykonałam polecenie. Siny wór leżał na udach jak wielka śliwa, kutas sterczał krzywo na bok. Cewnik zwisał aż na koc. Pani wzięła koniec cewnika i wsadziła mi w usta.
- Ciągnij suko. – Powiedziała.
Skomląc pociągnęłam. Poczułam mocz w ustach i przełknęłam.
- Leci jeszcze? – Spytała Pani.
- Nnnnynneee. – Wydałam dźwięk kręcąc głową.
- To teraz dmuchaj, mocno! – Krzyczała.
Dmuchnęłam pompując pęcherz. Na ostry ból nie musiałam czekać. Zaatakował podbrzusze aż się skuliłam.
- Co ty wyprawiasz suko. Dmuchaj mocniej. – Krzyczała.
Dmuchnęłam i z potężnym wrzaskiem wyplułam cewnik. Wydawałam dziwny dźwięk, podkurczając uda. Pani chwyciła cewnik. Kolanem gniotąc mi brzuch dłonią ścisnęła szczęki i wepchała w usta cewnik.
- Pompuj suko natychmiast! No już! Wyprostuj się! – Zawołała.
Zaczęła mnie bić rózgą po udach. Przerażona znowu dmuchałam swój pęcherz. Ból okropny. Tym razem wyjąc i dmuchając nie wyplułam cewnika. Pani macała balon pęcherza. W pewnym momencie wyjęła mi cewnik z ust i zakorkowała.
- Stawaj na nogi suko. Ręce na kark. Dupa luźno. – Powiedziała siekąc powietrze ze świstem ratanową rózgą. Biła mocno zza głowy. Biła z ramienia, z nadgarstka. Używała techniki „bstardo”. Płakałam bardzo. W krótkim czasie nie było na mojej dupie i udach wolnego miejsca od pręgów. Czułam bolesne pieczenie ściąganej skóry CO TAK BARDZO LUBIĘ. W krótkim czasie dostałam silnego orgazmu. Spazmatycznie zacisnęłam uda i dupę. Kutas wstrzelił mocniej napompowany krwią a z cewnika pociekł żółtawy płyn, moja sperma.
- Ach ty suka. Tak to lubisz, że orgazmu dostajesz! – Zawołała Pani zwiększając siłę uderzeń.
Każde uderzenie powodowało mój skowyt i wspinanie się na palce stóp. Nagle zobaczyłam, że obok siedzi kilku chłopców i dziewczyn. Pewnie byli od dawna tylko zaaferowana nie spostrzegłam. Patrzyli z wypiekami na twarzach. Cóż trudno. Jak nic zwabiło ich moje wycie i skowyty nieludzkie, bo darłam się na całego. Pani nie kneblowała. Nic nie poradzę to sprawa Pani. Bicie suki skończyło się. Stałam rozcierając łzy i rozmazując makijaż.
- Kładź się suko na plecy, nogi za głowę. – Nakazała ostro Pani.
Padłam natychmiast i wykonałam „scyzoryk”. Tzn. rozwarte nogi podniesione mocno w górę i za głowę, palcami stóp na ziemi, trzymane rękoma. Pozycja powoduje całkowite wystawienie w górę odbytu i narządów. Cóż jest okropnie niekomfortowa.
Leżąc patrzyłam jak Pani Marta przypina potwornie dużego lateksowego kutasa. Nie był to kutas ludzki a kutas ogiera, koński. Żylasty, karbowany z wielkim rozłożystym skośnie płaskim łbem. Dobrze wiem, bo, znam je z praktyki w naturze. Ale sztucznego to zobaczyłam pierwszy raz. Potem jak zaczęłam uczęszczać do Pani Moniki to mam go codziennie prawie w dupie i pochwie. Ciekawskim powiem, że. Z końskimi kutasami jest tylko jeden drobny problem. Ta płaska główka. Grubość i długość kutasa konia zależy od rasy. Jego budowy. Zwykle leże na plecach pod koniem, na specjalnym przyrządzie. Nogi mam szeroko rozwarte, uniesione w stronę głowy. Nogami obejmuje boki konia. Moja rozwarta dupa, odbyt jest naprzeciw główki kutasa końskiego. Rękoma trzymam się przyrządu, jednak przeważnie jestem skrępowana pasami do tego przyrządu. Jedna osoba trzyma kutasa, kierując odpowiednio a druga powoli przepycha przyrząd. I tu właśnie ta trudność. Kutas nie wejdzie łatwo sam. Osoba trzymająca go i kierująca w odbyt musi pomóc palcami wepchać płaski łeb kutasa w moją dupę. Potem jak łeb przejdzie kanał odbytu do dupy jest ok. Pchana na przyrządzie powoli nabijam się na kutasa głębiej. Głębokość penetracji zależy czy mam być ruchana tylko w dupę czy w kiszkę. Po wprowadzeniu kutasa albo sama wykonuje ruchy ruchania albo ktoś to robi trzymając kutasa. Często zdarza się, że koń mnie sam rucha. Oczywiście tryska w moją dupę lub kiszkę do środka. Po wytrysku wyjmuje się kutasa z mojej dupy. Obraca przyrząd na którym leżę, biorę do ust cały łeb i wysysam resztki spermy. Potem ruchanie się powtarza wiele razy. Zwykle po wyruchaniu, zaklejona spermą jestem prowadzona do innych koni gdzie muszę wszystkim obciągnąć kutasa po kilka razy z połykiem lub być ponownie ruchana. Często jest tak, że ja obciągam kutasa konie a ktoś w tym czasie rucha mnie w dupę. Ale to tylko przed podstawieniem mnie do konia. Potem to nikt mnie już nie chce. Tak więc leżałam w pozycji „scyzoryka”. Pani Marta ruchała mnie tym potworem. Najpierw wyruchała mnie w bańkę odbytu a potem wsadziła kutasa na calutką długość, prawie metr, w kiszkę. W czasie ruchania kiszki wzywałam wszystkich na pomoc i zlitowanie się, dzikim głosem. Pod koniec ruchania tylko charczałam. Kutas buszujący w kiszce podnosił powłoki brzucha wyraźnie. Grupa widzów jak i pasażerowie przejeżdżających pociągów mieli doskonały niecodzienny spektakl. Wreszcie moje męki plenerowe zakończyły się. Leżąc płasko otworzyłam szeroko usta a Pani Marta rozwarła pizdę siadając mi na twarzy cewką w usta i wysikała się dokładnie. Piłam szybko aż mi nosem poszło. Obolała podziękowałam gorąco Pani. Pozbierałam rzeczy do torby i bita po udach rózgą popędziłam do samochodu. Padłam na tylne siedzenie. Wszystko łącznie z podłoga pokryte było folią. Pani zawiązała mi oczy. Za trzecim spotkaniem już mi nie zawiązywała oczu. Pojechaliśmy. Nic nie widziałam po drodze. Samochód się zatrzymał. Słyszałam otwieraną bramę. Wjechaliśmy. Brama się zamknęła. Podjechaliśmy kawałek. Znowu otworzyło się coś jak brama do garażu. Samochód stanął. Siedziałam prosto przestraszona mocno. Jestem tchórzem prawdziwym. Pani wysiadła. Po chwili drzwi obok mnie się otworzyły.
- Wysiadaj suko, dojechaliśmy. – Powiedziała.
Ostrożnie, macając rękoma i nogami, przy pomocy Pani wydostałam się z samochodu. Pani trzymając mnie za obrożę poprowadziła na zewnątrz. Przypięła smycz i poszliśmy dalej. Musiało być słonecznie, bo w pupę grzało mile słońce. Prowadzona i kierowana przez Panią omijałam przeszkody. Cały czas w kutasie tkwił
metalowy cewnik z dzwonkiem. Gdy Pani zdjęła mi opaskę z oczu zobaczyłam malutkie szare betonowe pomieszczenie. Było naprawdę małe. Silna lampa wmurowana płasko w sufit zalewała to wnętrze ostrym światłem. Pusto. Tylko na jednej ścianie wisiały kajdany na łańcuchach a na podłodze stało coś dziwnego z otworami na nogi, szyję i ręce zamykane na kłódki. Zaczęłam dygotać i kulić się.
- Ależ z ciebie strachajło. Jeszcze nie wiesz co i jak a już się trzęsiesz. Zdejmuj wszystko do naga. Cewnik ma zostać. – Poleciła ostro.
Szybko obnażyłam się do naga. Uda dupa w pręgach, jaja sine ze śladami bicia opuchłe wszystko.
- Chodź tu i klękaj suko. – Powiedziała pokazując na tego dziwnego „koziołka”.
Instruowana krzykiem i biciem wsadziłam wszystkie członki i członka w odpowiednie otwory, które zostały natychmiast zaciśnięte i zamknięte. Nie było mowy o najmniejszym ruchu. Dupa mocno wypięta sterczała w górze. Tak zostałam pozostawiona. Pozycja musiała być dobrana specjalnie bo w krótkim czasie stawała się coraz niekomfortowa. Drętwiałam boleśnie. Przyrząd musiał uciskać mi jakiś nerw w kroczu bo narządy miałam drętwe nieczułe zupełnie. Wkrótce głuchy mój jęk i skowyt wypełnił to pomieszczenie. Jednak nie było reakcji. Prosiłam, błagałam , skomlałam i żaliłam się. Bez skutku. Gdy już wisiałam omdlała, przyszła Pani. Uwolniła mnie. Zwaliłam się jęcząc bezwładnie na beton.
- Wstawaj ścierwo, idziemy. – Krzyczała.
Ja naprawdę się starałam ale nic nie czułam w nogach a zwłaszcza w genitaliach. Pani biciem mnie ponaglała. Biła mocno. Ruszyłam czołgając się na rękach w stronę otwartych drzwi. Wpełzłam do dużego pomieszczenia. Było spore. Na środku fotel ze skórzanymi pasami, oraz łóżko też wyposażone w pasy unieruchamiające, dalej inne podobne meble. Na ścianach porozwieszane kaftany bezpieczeństwa, jakieś pasy i kagańce, obroże. Było tego tak dużo, i tak straszne, że nie będę tu opisywać każdej rzeczy. Były też łańcuchy i liny zwisające z sufitu. Jakieś ramy i stelaże. Nawet metalowe łoże bez materaca z gołymi sprężynami. Wyposażone w pasy i klamry. Drobny sprzęt wszelkiej maści porozkładany był na pułkach i w szafkach szklanych. Było tu chyba wszystko albo prawie wszystko, co tylko sadystyczny umysł może wymyśleć. Pani pozwoliła mi się napatrzeć do woli. Byłam tak przerażona potwornie, że nawet nie przyszło mi do głowy, co robie i jak strasznie się narażam na gniew Pani. Ruszyłam sama dookoła oglądając powoli wszystko. Najpierw na czworaka a potem na dygoczących nogach. Dygotałam, bo nogi jeszcze były słabe ale i ze strachu. Gdy Pani doszła do wniosku, że już zobaczyłam, co miałam tu zobaczyć pociągnęła mnie do pomieszczenia obok. Wyglądało ono jak wielka łazienka a raczej prosektorium z jego metalowymi stołami i krzesłami. Wszystko wyłożone białymi kafelkami, sterylnie czyste. Potem na własnej skórze dowiedziałam się jak taką sterylność można uzyskać, gdy bita i popychana godzinami poprawiałam mycie i czyszczenie pomieszczenia i narzędzi. Pani ciągle było nie tak. Biła sukę, oj biła. Wszędzie wisiały, leżały porozkładane lub ustawione niezwykle pedantycznie narzędzia, instrumenty, medykamenty, płyny. Medyczne i pseudomedyczne. Co ciekawe w obu pomieszczeniach były narzędzia i sprzęt profesjonalnie wykonany ale też i był robiony chałupniczo z wykorzystaniem tego co można znaleźć na półkach różnych sklepów czy hurtowni. Grunt to pomysł. Wyposażenie obu izb miało jeden główny cel. Zadać jak największe męki i ból takiej suce jak ja. Oj dobrze to czuje zawsze w czasie sesji. Pierwsza sala do, której wpełzłam jest salą tortur „Suchych” a ta druga „ Mokrych”. Pani Marta jest sadystką, miłośniczką tortur mokrych opartych na lewatywach, wlewach, płukaniu, nadmuchiwaniu i wstrzykiwaniu. Dlatego mnie wybrała. Potrzebowała sukę masochistkę o takich jak ona preferencjach. Do tego wytrzymałą i bardzo pojemną. A także tchórzliwą i płaczliwą, bo lubi jak suka płacze i dygocze ze strachu. No i znalazła mnie. Gdy już obejrzałam wszystko pierwsza sesja rozpoczęła się.
8. NA KONIEC
To, co się dzieje i czemu jestem poddawana w Gabinecie, jakim okropnościom sadystycznym nie jest możliwe i nie bardzo nadaje się do opisywania tutaj. Pani Marta bardzo dokładnie wie, gdzie, co, jak na moim ciele poddać jakiej torturze, abym doznawała dłuższego lub krótszego okropieństwa. Moje bóle dzielą się na okropnie intensywne krótkie, niesamowite średnie, doprowadzające do szaleństwa nieustanne. Są jednorazowe lub cykliczne. Torturowana jestem zewnętrznie i wewnętrznie od środka. Wspomniałam, że są „SALE” tortur „SUCHYCH” i „MOKRYCH” ale nie wspomniałam o trzeciej chyba najstraszniejszym miejscu. „SALI TORTUR WEWNĘTRZNYCH”! Pomieszczenie wygląda jak sala operacyjna ze stołem operacyjnym, fotelem operacyjnym, lampami bezcieniowymi itp. Składa się ono z małej Sali przygotowawczej, gdzie jestem przygotowywana do zabiegu i oczekuje na tortury i Sali po zabiegowej, w której dochodzę do siebie. Tego rodzaju tortury wyglądają jak eksperymentalne operacje medyczne. Nie będę opisywać kombinezonów, strojów itp. używanych w tej Sali oraz narzędzi. Już samo wejście tak budzi okropny strach i przerażenie. Jakkolwiek wchodzę tam tj. do Sali przygotowania, o własnych siłach to już nie wychodzę stamtąd sama! Mocowana i rozkraczana jestem w różnych pozycjach. Pełno rurek i wlewników. Panuje tu totalna sterylność. Pani w odpowiednim stroju siedzi lub stoi naprzeciw mojej dupy w której ziele potworna dziura w miejsce odbytu. Tak jest rozciągnięty narzędziami. I manipuluje długimi szczypcami czy innymi przyrządami wsadzonymi głęboko do środka we mnie zadając mi nie do opisania mękę. Mówiąc, że wrzeszczę i kwiczę to jest słabiutkie określenie tego, co wyprawiam. Zabieg jest wielogodzinny w czasie, którego tracę poczucie rzeczywistości bełkocząc bez sensu. Gdy mdleje to jest przerwa na cucenie. Tortury są przez odbyt lub przez cewkę kutasa. Zwykle jestem wiązana ale bywa, że dostaje coś w zastrzykach, że nie mogę się ruszać a słyszę i czuje wszystko. Okropne. Dlatego tylko tyle napisałam.
®Arletka