Cześć,
ostatnio chodząc po mieście i rozmyślając na różne tematy doszedłem do wniosku, że chyba należę do osób uzależnionych.
Mój dzień często zaczynam otwierając pod pierzyną oczy i pierwszy temat, który wpada mi do głowy to ocieranie i fantazje erotyczne o kobietach, których często nie znam, ale widziałem przechodząc ulicą. Następnie biorę prysznic i nie raz wpadnie mi do głowy, żeby poprawić sobie humor z rana i najzwyczajniej w świecie - masturbuję się. W drodze do pracy rozglądam się po ulicy szukając kobiet, które mnie pobudzają. Często patrzę im głęboko w oczy do ostatniego momentu i czasem bezczelnie odwrócę się za siebie. Ale to nie wszystko... Latem godzinami rozmyślam w pracy o seksie do tego stopnia, że czasem muszę się przejść, żeby nie zwariować. Droga powrotna z pracy wygląda tak samo jak rano - idę i dziwię się, że jeszcze nie urwałem sobie szyi.
W domu często rozmyślam, fantazjuje... Na imprezach... ciągle poszukuję, gorącej, uwodzącej wzrokiem kobiety.
Czy to przypadkiem już nie uzależnienie? Kiedy w zasadzie ustawiam dzień w taki sposób, żeby mieć z niego jak najwięcej przyjemności? Co myślicie? Też tak macie?
ostatnio chodząc po mieście i rozmyślając na różne tematy doszedłem do wniosku, że chyba należę do osób uzależnionych.
Mój dzień często zaczynam otwierając pod pierzyną oczy i pierwszy temat, który wpada mi do głowy to ocieranie i fantazje erotyczne o kobietach, których często nie znam, ale widziałem przechodząc ulicą. Następnie biorę prysznic i nie raz wpadnie mi do głowy, żeby poprawić sobie humor z rana i najzwyczajniej w świecie - masturbuję się. W drodze do pracy rozglądam się po ulicy szukając kobiet, które mnie pobudzają. Często patrzę im głęboko w oczy do ostatniego momentu i czasem bezczelnie odwrócę się za siebie. Ale to nie wszystko... Latem godzinami rozmyślam w pracy o seksie do tego stopnia, że czasem muszę się przejść, żeby nie zwariować. Droga powrotna z pracy wygląda tak samo jak rano - idę i dziwię się, że jeszcze nie urwałem sobie szyi.
W domu często rozmyślam, fantazjuje... Na imprezach... ciągle poszukuję, gorącej, uwodzącej wzrokiem kobiety.
Czy to przypadkiem już nie uzależnienie? Kiedy w zasadzie ustawiam dzień w taki sposób, żeby mieć z niego jak najwięcej przyjemności? Co myślicie? Też tak macie?