Niedługo 18-letni Sebastian miał skończyć liceum. Zostały niecałe dwa miesiące, w których musiał ostro zabrać się za naukę, by dobrze zdać maturę, a potem czekały go ponad 4 miesiące wakacji. Cieszył się na tę myśl, lecz teraz miał tyle nauki, że odechciewało mu się wszystkiego. Musiał nadrobić wszystkie zaległości, przeczytać lektury, jednym słowem nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Na szczęście z większością rzeczy sobie radził, jedynym przedmiotem, który sprawiał mu duże problemy, był język angielski. Rodzice, którzy o tym wiedzieli, doradzili mu, żeby wziął parę prywatnych lekcji z tego przedmiotu, a oni mu to za sponsorują. Sebastian wiedział jednak, że parę godzin nie wystarczy, by przygotować się do matury. Przez całe liceum olewał ten przedmiot, nie mógł się nic nauczyć i ledwo na dwóje zaliczał sprawdziany, a to i tak tylko dzięki miękkiemu sercu nauczycielki. Powiedział rodzicom, że aby cokolwiek nauczyć się z tego języka i jako tako zaliczyć maturę, musiałby zacząć chodzić na prywatne lekcje już od teraz i to codziennie. Rodzice, dla których przyszłość syna była najważniejsza, postanowili wydać te pieniądze i zapewnić mu korepetycje. Najważniejsze było, by zdał maturę i poszedł na studia. Tak więc Sebastian na początku kwietnia zaczął chodzić na korki z angielskiego.
Korepetytorka Sebastiana, panna Hanna, miała 30 lat. Była jak na kobietę bardzo wysoka i miała nieproporcjonalną sylwetkę, która trochę oszpecała jej wygląd. Szerokie w porównaniu do reszty ciała ramiona, muskularne (aczkolwiek jędrne) nogi, umięśniony brzuch – wszystko to sprawiało, że nie była za bardzo pociągająca dla mężczyzn. Wcale jednak jej to nie przeszkadzało, była kobietą dumną z tego, że nikogo nie potrzebuje, szczyciła się swoją niezależnością. Pieniędzy miała w bród – praca tłumaczki oraz dawanie korepetycji z angielskiego po godzinach przynosiły jej spore dochody. Panna Hanna bardzo lubiła sport i gimnastykę, czemu zawdzięczała swoją muskularną sylwetkę, dzięki której mogłaby pokonać w walce wręcz nie jednego mężczyznę. Jej twarz miała mocne rysy, widać było po niej, że Hanna jest kobietą bardzo pewną siebie. Gdyby poświęciła trochę czasu na fryzjera oraz na makijaż, jej buźka mogłaby być bardzo ładna, lecz Hannie na tym nie zależało. Rzadko się malowała, a jeśli już, to na szybko i bez przykładania do tego zbyt dużej wagi, a jej fryzura przypominała hełm. 10-centymetrowe włosy były zaczesane do tyłu, przy czym z tyłu głowy były nieco krótsze. Panna Hanna jednak nie była brzydka – jej dosyć ładna twarz i duże piersi działały na jej korzyść. Była również bardzo sympatyczną kobietą, umiała z każdym o wszystkim porozmawiać, była zabawna, przyjacielska i lubiła się śmiać.
Sebastian już na pierwszej lekcji zaprzyjaźnił się z panną Hanną. Zanim przeszli do zajęć, jego nauczycielka zaproponowała mu kawę, ciastko i chwilę pogawędziła z nim o jego szkole oraz o maturze. Na każdej następnej lekcji było tak samo, rozmawiali na różne tematy. Hanna podczas tych rozmów zauważyła, jaki jej uczeń jest nieśmiały i wstydliwy. „Sebastian, trochę więcej pewności siebie by ci nie zaszkodziło. Przez życie trzeba iść, rozpychając się łokciami, nie możesz być taki płochliwy” – próbowała go czasem rozkręcić. Był on rzeczywiście zakompleksionym chłopakiem. Szkolni koledzy dokuczali mu z powodu jego nieśmiałości oraz wątłej budowy ciała. Jego jastrzębią twarz oszpecał odstający i skrzywiony nos. Mimo tego Panna Hania polubiła go, był miły, grzeczny i pracowity. Nauka angielskiego nie szła mu za dobrze, ale ona postanowiła sobie, że przygotuje go do matury, „już moja w tym głowa, żeby zdał” – myślała sobie. Jak to na angielskim, podczas lekcji poruszali różne tematy, żeby tylko jak najwięcej używać tego języka. Przy niektórych zagadnieniach, np. na temat dziewczyn, miłości itp., Sebastian rumienił się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Pytała go o wszystko, żeby odpowiadał jej po angielsku, nie chciała go jednak tym zawstydzać. Uważała to za urocze, jak ten chłopak łatwo się czerwieni z byle powodu.
Pewnego ciepłego, kwietniowego dnia, gdy Sebastian przyszedł na korepetycje do panny Hanny, zobaczył, że jego nauczycielka ma na sobie bardzo seksowną, króciutką spódniczkę. Gdy usiadła, podwinęła się ona na tyle, że nogi Hanny było widać w całej okazałości. Miała ubrane rajstopy, których część majteczkowa była widoczna, co bardzo podnieciło Sebastiana. Przez całą godzinę siedział i patrzył się na te nogi, nie zdając sobie sprawy, że jego nauczycielka to widzi. Sebastian miał na sobie krótkie, cienkie spodenki, więc jego kutas, który od razu zesztywniał, uwypuklał się w nich. Panna Hanna zauważyła to, ale nie chcąc znów zawstydzać swojego ucznia udawała, że nic nie widzi. Sebastian ani na chwilę nie mógł się skupić na lekcji, Hanna mówiła coś do niego, a on w tym czasie wyobrażał sobie jak maca jej nogi i zadziera kieckę. Gdy o coś go pytała, odpowiadał nie na temat. W tym dniu cała lekcja poszła na marne, Sebastian nie nauczył się nic, mimo to był bardzo zadowolony - napatrzył się na piękne nogi.
Kwietniowe dni stawały się coraz cieplejsze, dziewczyny chodziły po ulicach coraz skąpiej ubrane, penis Sebastiana coraz częściej był w stanie wzwodu. Minął ponad tydzień, odkąd panna Hanna miała na sobie tą seksowną kieckę, na którą Sebastian patrzył się przez całą lekcję, od tamtej pory jego nauczycielka bywała częstym gościem w jego erotycznych fantazjach. Teraz znowu przyszedł do niej na korepetycje, a ona znowu była skąpo ubrana. Tym razem nie miała na sobie spódniczki i rajstop, była ubrana bardziej „po domowemu” – krótka, odsłaniająca pępek koszulka na ramiączkach, króciutkie materiałowe spodenki, odsłaniające niemal całe uda kobiety oraz japonki na stopach. Zapomniała ona, jak ostatnio chłopak się podniecił na jej widok i że prawie nie mogła przez to prowadzić lekcji. Gdyby o tym pamiętała, nie ubierałaby się tak, by tyle jej ciała było na wierzchu. Przypomniała sobie o tym dopiero, gdy zaczęła prowadzić lekcję, zobaczyła wtedy, jak Sebastian zezuje na jej dekolt oraz nogi. Jego myśli znów rozbiegały się wokół jej ciała, znów nie mógł się skupić na lekcji. „No nie” – myślała sobie panna Hanna – „jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie zdołam go przygotować do matury”. Początkowo jednak nie zwróciła mu uwagi, by się opamiętał. Wiedziała, że to nie jego wina, był mężczyzną, więc tak zareagował, to była natura. Gdyby coś mu powiedziała, speszył by się bardzo, a nie chciała tego. Jednak strasznie przeszkadzało jej to w prowadzeniu lekcji, jej uczeń był rozkojarzony. Po 10 minutach nieudanych prób wpojenia mu czegoś do głowy, rzekła w końcu:
- Sebastian, słuchaj, widzę jak się na mnie patrzysz, ale czy mógłbyś skupić się na tym, co do ciebie mówię? To moja wina, nie powinnam się tak skąpo ubierać, przepraszam cię, ale postaraj się nad sobą panować.
Korepetytorka Sebastiana, panna Hanna, miała 30 lat. Była jak na kobietę bardzo wysoka i miała nieproporcjonalną sylwetkę, która trochę oszpecała jej wygląd. Szerokie w porównaniu do reszty ciała ramiona, muskularne (aczkolwiek jędrne) nogi, umięśniony brzuch – wszystko to sprawiało, że nie była za bardzo pociągająca dla mężczyzn. Wcale jednak jej to nie przeszkadzało, była kobietą dumną z tego, że nikogo nie potrzebuje, szczyciła się swoją niezależnością. Pieniędzy miała w bród – praca tłumaczki oraz dawanie korepetycji z angielskiego po godzinach przynosiły jej spore dochody. Panna Hanna bardzo lubiła sport i gimnastykę, czemu zawdzięczała swoją muskularną sylwetkę, dzięki której mogłaby pokonać w walce wręcz nie jednego mężczyznę. Jej twarz miała mocne rysy, widać było po niej, że Hanna jest kobietą bardzo pewną siebie. Gdyby poświęciła trochę czasu na fryzjera oraz na makijaż, jej buźka mogłaby być bardzo ładna, lecz Hannie na tym nie zależało. Rzadko się malowała, a jeśli już, to na szybko i bez przykładania do tego zbyt dużej wagi, a jej fryzura przypominała hełm. 10-centymetrowe włosy były zaczesane do tyłu, przy czym z tyłu głowy były nieco krótsze. Panna Hanna jednak nie była brzydka – jej dosyć ładna twarz i duże piersi działały na jej korzyść. Była również bardzo sympatyczną kobietą, umiała z każdym o wszystkim porozmawiać, była zabawna, przyjacielska i lubiła się śmiać.
Sebastian już na pierwszej lekcji zaprzyjaźnił się z panną Hanną. Zanim przeszli do zajęć, jego nauczycielka zaproponowała mu kawę, ciastko i chwilę pogawędziła z nim o jego szkole oraz o maturze. Na każdej następnej lekcji było tak samo, rozmawiali na różne tematy. Hanna podczas tych rozmów zauważyła, jaki jej uczeń jest nieśmiały i wstydliwy. „Sebastian, trochę więcej pewności siebie by ci nie zaszkodziło. Przez życie trzeba iść, rozpychając się łokciami, nie możesz być taki płochliwy” – próbowała go czasem rozkręcić. Był on rzeczywiście zakompleksionym chłopakiem. Szkolni koledzy dokuczali mu z powodu jego nieśmiałości oraz wątłej budowy ciała. Jego jastrzębią twarz oszpecał odstający i skrzywiony nos. Mimo tego Panna Hania polubiła go, był miły, grzeczny i pracowity. Nauka angielskiego nie szła mu za dobrze, ale ona postanowiła sobie, że przygotuje go do matury, „już moja w tym głowa, żeby zdał” – myślała sobie. Jak to na angielskim, podczas lekcji poruszali różne tematy, żeby tylko jak najwięcej używać tego języka. Przy niektórych zagadnieniach, np. na temat dziewczyn, miłości itp., Sebastian rumienił się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Pytała go o wszystko, żeby odpowiadał jej po angielsku, nie chciała go jednak tym zawstydzać. Uważała to za urocze, jak ten chłopak łatwo się czerwieni z byle powodu.
Pewnego ciepłego, kwietniowego dnia, gdy Sebastian przyszedł na korepetycje do panny Hanny, zobaczył, że jego nauczycielka ma na sobie bardzo seksowną, króciutką spódniczkę. Gdy usiadła, podwinęła się ona na tyle, że nogi Hanny było widać w całej okazałości. Miała ubrane rajstopy, których część majteczkowa była widoczna, co bardzo podnieciło Sebastiana. Przez całą godzinę siedział i patrzył się na te nogi, nie zdając sobie sprawy, że jego nauczycielka to widzi. Sebastian miał na sobie krótkie, cienkie spodenki, więc jego kutas, który od razu zesztywniał, uwypuklał się w nich. Panna Hanna zauważyła to, ale nie chcąc znów zawstydzać swojego ucznia udawała, że nic nie widzi. Sebastian ani na chwilę nie mógł się skupić na lekcji, Hanna mówiła coś do niego, a on w tym czasie wyobrażał sobie jak maca jej nogi i zadziera kieckę. Gdy o coś go pytała, odpowiadał nie na temat. W tym dniu cała lekcja poszła na marne, Sebastian nie nauczył się nic, mimo to był bardzo zadowolony - napatrzył się na piękne nogi.
Kwietniowe dni stawały się coraz cieplejsze, dziewczyny chodziły po ulicach coraz skąpiej ubrane, penis Sebastiana coraz częściej był w stanie wzwodu. Minął ponad tydzień, odkąd panna Hanna miała na sobie tą seksowną kieckę, na którą Sebastian patrzył się przez całą lekcję, od tamtej pory jego nauczycielka bywała częstym gościem w jego erotycznych fantazjach. Teraz znowu przyszedł do niej na korepetycje, a ona znowu była skąpo ubrana. Tym razem nie miała na sobie spódniczki i rajstop, była ubrana bardziej „po domowemu” – krótka, odsłaniająca pępek koszulka na ramiączkach, króciutkie materiałowe spodenki, odsłaniające niemal całe uda kobiety oraz japonki na stopach. Zapomniała ona, jak ostatnio chłopak się podniecił na jej widok i że prawie nie mogła przez to prowadzić lekcji. Gdyby o tym pamiętała, nie ubierałaby się tak, by tyle jej ciała było na wierzchu. Przypomniała sobie o tym dopiero, gdy zaczęła prowadzić lekcję, zobaczyła wtedy, jak Sebastian zezuje na jej dekolt oraz nogi. Jego myśli znów rozbiegały się wokół jej ciała, znów nie mógł się skupić na lekcji. „No nie” – myślała sobie panna Hanna – „jak tak dalej pójdzie, to nigdy nie zdołam go przygotować do matury”. Początkowo jednak nie zwróciła mu uwagi, by się opamiętał. Wiedziała, że to nie jego wina, był mężczyzną, więc tak zareagował, to była natura. Gdyby coś mu powiedziała, speszył by się bardzo, a nie chciała tego. Jednak strasznie przeszkadzało jej to w prowadzeniu lekcji, jej uczeń był rozkojarzony. Po 10 minutach nieudanych prób wpojenia mu czegoś do głowy, rzekła w końcu:
- Sebastian, słuchaj, widzę jak się na mnie patrzysz, ale czy mógłbyś skupić się na tym, co do ciebie mówię? To moja wina, nie powinnam się tak skąpo ubierać, przepraszam cię, ale postaraj się nad sobą panować.