Rozbawiona twarz Dzidka niespodziewanie zmieniła się w śmiertelnie poważną.
– Rany, kobieto, jak ty wyglądasz, taka… taka… taka półzaszczana.
Podszedł do niej i niespodziewanie włożył lewą rękę, bo w prawej trzymał kosę, pod czerwoną spódniczkę, łapiąc za majty. Zaskoczona dziewczyna z piskiem odskoczyła, pozostawiając na dłoni Śmierci mokry – i nie ma co ukrywać – śmierdzący ślad.
Niestety, zapomniała, że jeden but miała niekompletny i że była ululana, więc był to z jej strony ruch wyjątkowo ryzykowny i zakończył się tym, czym musiał. Runęła na tyłek z rozchylonymi nogami.
Na ten widok Dzidek porzucił kosę i padł na kolana, akurat między nogami dziewczyny. Ponownie sięgnął, tym razem obiema rękami pod spódnicę, która akurat niczego już nie była w stanie osłonić i ściągnął jej mokre majtki, odrzucając z obrzydzeniem.
Oczywiście dziewczyna próbowała się bronić, ale jej stan ululania i pozycja niemal leżąca, nie sprzyjały obronie majtek, delikatnie mówiąc. Zresztą, jako narrator mogę stwierdzić, że nie było czego bronić. Fuj!
– Musimy iść pod prysznic! – Twardo zdecydował Dzidek.
– Jak to młyyy? – wybełkotała.
– No tak, sama w tym stanie nie dasz rady się umyć, a musisz!
– A niby w jakim stanie? – nie kontaktowała, a właściwie półkontaktowała.
– W stanie upadłości fizycznej i moralnej! – odpowiedział rzeczowo Dzidek, po czym zaczął ją rozbierać.
Nie miała siły, by się mu przeciwstawić. Całą energię oporową zużyła na obronę majtek, nieskuteczną zresztą.
– Idziemy pod prysznic – stęknął Dzidek, bo z wysiłkiem próbował ustawić dziewczynę do pionu fizycznego. O pionie moralnym mowy być nie mogło.
– Ale będziemy musieli przejść przez salę balową, bo prysznic jest… – zapiszczała z trwogą.
– To co?
– Dzidek, jak to co?! Nie widzisz, jestem naga!
– Widzę – odpowiedział Dzidek, ugniatając swój rozporek, jakby coś go tam uwierało.
– Tam jest pełno ludzi! – Spojrzała na niego przerażona.
Ma oczy jak Czerwony Kapturek, gdy zobaczył wilka – niespodziewanie taka myśl przemknęła Dzidkowi przez głowę. – Wilka, to dopiero zobaczysz, jak zdejmę spodnie, he, he – zaśmiał się w duchu. Głośno jednak powiedział, bagatelizując nagość dziewczyny:
– O tam, wszyscy są już pijani. Nikt nie zauważy. Przemkniemy szybciutko.
– Jednak ktoś może…
– Nie przejmuj się, powiem… Powiem, że jesteś moim kumplem przebranym za gołą laskę. Przecież to bal przebierańców!
Wyszło trochę więcej niż trzy zdania 