• Witaj na forum erotycznym SexForum.pl

    Forum przeznaczone jest wyłącznie dla dorosłych. Jeżeli nie jesteś pełnoletni, lub nie chcesz oglądać treści erotycznych koniecznie opuść tą stronę.

Poliamoria

Kobieta

Nefer

Podrywacz
Poliamoria w dosłownym tłumaczeniu znaczy wielomiłość. To praktyka akceptująca zaangażowanie w związek miłosny więcej niż jedną osobę, w tym samym czasie za zgodą wszystkich tworzących ten związek. Oczywiście nie jest to nowe zjawisko, jego korzeni doszukiwać się można w antycznej Grecji, w dawnych kulturach Azji, Afryki, Bliskiego Wschodu, a więc śmiało można powiedzieć, że poliamoria jest stara jak świat. :)
Taki związek mogą tworzyć trzy, cztery i więcej osób. Może to być układ, w którym jedno lub dwoje partnerów, małżonków jest również w innym związku, czy związkach. Często osoby żyjące w takich układach są biseksualni. Z natury ludzie nie są monogamistami i od pradziejów żyli stadnie, więc próbuję wyobrazić siebie jakby to było gdyby i moje stadko było ciut większe. Czy byłabym zdolna, żeby kochać więcej niż jedną osobę? Myślę, że tak! Łatwiej byłoby w wypadku gdyby ta trzecia osoba była ,,na dochodne" lub ja byłabym na ,,wychodne".
Ciężko mi sobie wyobrazić wspólne życie z tą osobą. Załóżmy, że ta osoba by z nami zamieszkała, a nasi postępowi sąsiedzi i rodzina patrzyli by na nasz trójkąt przychylnym, wyrozumiałym i pełnym serdeczności okiem. Zaraz, zaraz... czy to miałaby być kobieta czy mężczyzna ? Rozważę tylko dwie wersje, poza trójkąt nie wychylam nosa, czworokąt i więcej to za wiele jak dla mnie.
Mój mąż zapewne nie miałby nic przeciwko temu, aby zamieszkała z nami jakaś zgrabna, śliczna ,młodziutka, z dużymi ,,oczami" dziewczyna. Baaa... sądzę, że nawet przymknąłby oko na to, gdybym zakochała się się w niej bez pamięci. Widzę tu nawet pewne korzyści. Po pierwsze, względy ekonomiczne - trzy pensje to nie dwie, po drugie, zapewne podzieliłybyśmy się pracami domowymi. Miałabym połowę obowiązków z głowy tj. pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy etc.
Z łóżkowych spraw pewnie bardziej zadowolony byłby mój mąż, Tylko czy zaspokoiłby dwie kobiety? Ze mną jedną musi się nieźle nagimnastykować więc obawiam się, że dodatkowy balast i to na stałe, byłby raczej kłopotem niż przyjemnością. No chyba, że przestawiłby się tylko na bodźce wzrokowe i nie wtrącał do nas.
Hmmm... rodzą się w głowie inne pytania. Która z nas spałaby po ,,lepszej" stronie łóżka? Kto spałby w środku? A jeśli byłabym chora i musiałabym spać w innym pokoju, to co oni tak sami? Niby takie nic. ale której z nas składałby pierwszej życzenia noworoczne czy świąteczne? Jak dawałabym sobie radę z zazdrością? A co jeśli mąż by ją kochał bardziej niż mnie? A jeśli by niedobrze odnosiła się do moich dzieci? A gdyby ona zaszła w ciążę i miałoby się urodzić ich dziecko? Czy byłabym w stanie pokochać to dziecko? :oops:
Ech, to ja już wolę sobie myśleć, że tą trzecią osobą byłby mężczyzna! O ile jestem w stanie wyobrazić sobie, że ja kocham ich obu, tak jakoś nie widzę głębszego uczucia między moim mężem i tym trzecim. Hmmm... zupełna abstrakcja. Śpiąc w trójkę, w końcu zaistniałaby sytuacja, że ich dwóch... Homoseksualne praktyki w moim łóżku? Mało prawdopodobne.
Jednym z największych plusów w takim układzie byłoby z pewnością to, że byłam zaspokojona w 100 procentach.
Za to poza łóżkiem mogło by być bardzo zabawnie. Już to widzę jak wyrywają sobie pilota od telewizora, bo jeden chciałby oglądać mecz a drugi Top Gear. Kto by u nas w domu prowadził samochód? Który z Panów ? Ten który jest lepszym kierowcą? Ale każdy facet jest najlepszym kierowcą na świecie! Na temat samochodów, formuły jeden i boksu, wiedziałabym po prostu wszystko. Wreszcie mój mąż miałby kompana do rozmów na tematy typu ,,Zakup kontrolowany" czy ,,Klimek konta Duda", a może wcale nie.... może ten trzeci miałby inne hobby np. lubiłby sztukę i godzinami opowiadałby mi o niej. Marzenia. Wracając do bardziej realnych obrazów, deska sedesowa byłaby non - stop w górze, lustro w łazience byłoby podwójnie pochlapane i wysmarowane podwójną warstwą pianki do golenia. Zdecydowanie miałabym więcej roboty. Więcej gotowania, prania, sprzątania, miałabym nie jednego, lecz dwóch bałaganiarzy :):)

A bardziej poważnie mówiąc jestem pełna podziwu dla ludzi żyjących w związkach poliamorycznych. Domyślam się, że ich życie osobiste do łatwych nie należy. Z pewnością borykają się z wieloma problemami. Wiecie jakie jest społeczeństwo, nie tylko nasze polskie, odmieńców palcami się wytyka. Wydaje mi się, że też niełatwo znaleźć partnerów godzących się na takie układy, Dobrać się w parę jest trudno a co dopiero w szczęśliwy trójkąt, czworokąt czy figurę z większą ilością kątów.
Kiedyś oglądałam dokument dokument o poliamorii. Mężczyzna żył z czterema kobietami, z każdą miał co najmniej jedno dziecko. Niestety, idylli nie było. Zaczęło się sypać i to, co kobiety trzymało przy mężczyźnie, to oczywiście dzieci. Najgorzej w tym związku czuła się pierwsza kobieta, gdyż kolejne partnerki były coraz młodsze i problemem był nie tylko poziom atrakcyjności, ale sposób spędzania czasu. Kobiety nie miałyby dużych zastrzeżeń wobec siebie, problemem był mężczyzna, którego być może zbyt mocno poniosła fantazja.
Reasumując krótko.... wielomiłość jest raczej nie dla mnie :)
A czy Wy widzicie siebie w takim układzie?
 
Mężczyzna

r81

Cichy Podglądacz
Poliamoria w dosłownym tłumaczeniu znaczy wielomiłość. To praktyka akceptująca zaangażowanie w związek miłosny więcej niż jedną osobę, w tym samym czasie za zgodą wszystkich tworzących ten związek. Oczywiście nie jest to nowe zjawisko, jego korzeni doszukiwać się można w antycznej Grecji, w dawnych kulturach Azji, Afryki, Bliskiego Wschodu, a więc śmiało można powiedzieć, że poliamoria jest stara jak świat. :)
Taki związek mogą tworzyć trzy, cztery i więcej osób. Może to być układ, w którym jedno lub dwoje partnerów, małżonków jest również w innym związku, czy związkach. Często osoby żyjące w takich układach są biseksualni. Z natury ludzie nie są monogamistami i od pradziejów żyli stadnie, więc próbuję wyobrazić siebie jakby to było gdyby i moje stadko było ciut większe. Czy byłabym zdolna, żeby kochać więcej niż jedną osobę? Myślę, że tak! Łatwiej byłoby w wypadku gdyby ta trzecia osoba była ,,na dochodne" lub ja byłabym na ,,wychodne".
Ciężko mi sobie wyobrazić wspólne życie z tą osobą. Załóżmy, że ta osoba by z nami zamieszkała, a nasi postępowi sąsiedzi i rodzina patrzyli by na nasz trójkąt przychylnym, wyrozumiałym i pełnym serdeczności okiem. Zaraz, zaraz... czy to miałaby być kobieta czy mężczyzna ? Rozważę tylko dwie wersje, poza trójkąt nie wychylam nosa, czworokąt i więcej to za wiele jak dla mnie.
Mój mąż zapewne nie miałby nic przeciwko temu, aby zamieszkała z nami jakaś zgrabna, śliczna ,młodziutka, z dużymi ,,oczami" dziewczyna. Baaa... sądzę, że nawet przymknąłby oko na to, gdybym zakochała się się w niej bez pamięci. Widzę tu nawet pewne korzyści. Po pierwsze, względy ekonomiczne - trzy pensje to nie dwie, po drugie, zapewne podzieliłybyśmy się pracami domowymi. Miałabym połowę obowiązków z głowy tj. pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy etc.
Z łóżkowych spraw pewnie bardziej zadowolony byłby mój mąż, Tylko czy zaspokoiłby dwie kobiety? Ze mną jedną musi się nieźle nagimnastykować więc obawiam się, że dodatkowy balast i to na stałe, byłby raczej kłopotem niż przyjemnością. No chyba, że przestawiłby się tylko na bodźce wzrokowe i nie wtrącał do nas.
Hmmm... rodzą się w głowie inne pytania. Która z nas spałaby po ,,lepszej" stronie łóżka? Kto spałby w środku? A jeśli byłabym chora i musiałabym spać w innym pokoju, to co oni tak sami? Niby takie nic. ale której z nas składałby pierwszej życzenia noworoczne czy świąteczne? Jak dawałabym sobie radę z zazdrością? A co jeśli mąż by ją kochał bardziej niż mnie? A jeśli by niedobrze odnosiła się do moich dzieci? A gdyby ona zaszła w ciążę i miałoby się urodzić ich dziecko? Czy byłabym w stanie pokochać to dziecko? :oops:
Ech, to ja już wolę sobie myśleć, że tą trzecią osobą byłby mężczyzna! O ile jestem w stanie wyobrazić sobie, że ja kocham ich obu, tak jakoś nie widzę głębszego uczucia między moim mężem i tym trzecim. Hmmm... zupełna abstrakcja. Śpiąc w trójkę, w końcu zaistniałaby sytuacja, że ich dwóch... Homoseksualne praktyki w moim łóżku? Mało prawdopodobne.
Jednym z największych plusów w takim układzie byłoby z pewnością to, że byłam zaspokojona w 100 procentach.
Za to poza łóżkiem mogło by być bardzo zabawnie. Już to widzę jak wyrywają sobie pilota od telewizora, bo jeden chciałby oglądać mecz a drugi Top Gear. Kto by u nas w domu prowadził samochód? Który z Panów ? Ten który jest lepszym kierowcą? Ale każdy facet jest najlepszym kierowcą na świecie! Na temat samochodów, formuły jeden i boksu, wiedziałabym po prostu wszystko. Wreszcie mój mąż miałby kompana do rozmów na tematy typu ,,Zakup kontrolowany" czy ,,Klimek konta Duda", a może wcale nie.... może ten trzeci miałby inne hobby np. lubiłby sztukę i godzinami opowiadałby mi o niej. Marzenia. Wracając do bardziej realnych obrazów, deska sedesowa byłaby non - stop w górze, lustro w łazience byłoby podwójnie pochlapane i wysmarowane podwójną warstwą pianki do golenia. Zdecydowanie miałabym więcej roboty. Więcej gotowania, prania, sprzątania, miałabym nie jednego, lecz dwóch bałaganiarzy :):)

A bardziej poważnie mówiąc jestem pełna podziwu dla ludzi żyjących w związkach poliamorycznych. Domyślam się, że ich życie osobiste do łatwych nie należy. Z pewnością borykają się z wieloma problemami. Wiecie jakie jest społeczeństwo, nie tylko nasze polskie, odmieńców palcami się wytyka. Wydaje mi się, że też niełatwo znaleźć partnerów godzących się na takie układy, Dobrać się w parę jest trudno a co dopiero w szczęśliwy trójkąt, czworokąt czy figurę z większą ilością kątów.
Kiedyś oglądałam dokument dokument o poliamorii. Mężczyzna żył z czterema kobietami, z każdą miał co najmniej jedno dziecko. Niestety, idylli nie było. Zaczęło się sypać i to, co kobiety trzymało przy mężczyźnie, to oczywiście dzieci. Najgorzej w tym związku czuła się pierwsza kobieta, gdyż kolejne partnerki były coraz młodsze i problemem był nie tylko poziom atrakcyjności, ale sposób spędzania czasu. Kobiety nie miałyby dużych zastrzeżeń wobec siebie, problemem był mężczyzna, którego być może zbyt mocno poniosła fantazja.
Reasumując krótko.... wielomiłość jest raczej nie dla mnie :)
A czy Wy widzicie siebie w takim układzie?
Mógłbym spróbować :)
 
Mężczyzna

Midnight Rambler

Seks Praktykant
W naszym kręgu kulturowym, bardzo restrykcyjnym wobec seksualności, trudno to sobie wyobrazić, chociaż słyszy się o takich przypadkach. Ja nie widzę w tym nic złego. Szkodę za to dostrzegam krępowaniu miłości i upychaniu jej w ściśle określone ramy. To jest z resztą ulubione narzędzie wielu religii do trzymania wyznawców w ryzach. Obarczenie brzemieniem grzeszności, zupełnie naturalnnych potrzeb gwarantuje wystarczający poziom poczucia winy, żeby móc utrzymać porządek i pokorę. Są na świecie społeczności, które podchodzą do tematu jak do rzeczy ludzkiej, a nie do świętości. Jeśli chodzi o mnie, to wierzę, że model więcej niż dwóosobowy jest możliwy i może być w pełni szczery.
 
Podobne tematy
Rozpoczęty przez Tytuł Forum Odp Data
J Poliamoria Związki 7

Podobne tematy

Prywatne rozmowy
Pomoc Użytkownicy
    Nie dołączyłeś do żadnego pokoju.
    Do góry