Nadszedł wreszcie ten dzień. Byłem w autokarze, w drodze na obóz integracyjny. Czy poznam tam miłość swojego życia? Miałem taką nadzieję. Inicjację seksualną miałem już za sobą, ale wciąż szukałem tej jedynej. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie, chciałem być już na miejscu. Usnąłem w końcu, obudziła mnie dopiero cisza i uświadomiłem sobie, że dojechałem do celu. Wysiadłem i wyjąłem niewielką walizkę. Miałem tu spędzić pięć dni. Rozejrzałem się i zauważyłem grupkę młodych ludzi. Skierowałem się w tamtą stronę. Przywitałem się z nimi, bo wszyscy udawali się na ten obóz. Było kilka całkiem ładnych dziewczyn, pytanie tylko, czy mądrych. Przedstawialiśmy się sobie wzajemnie. Na ławce, nieco na uboczu siedziała drobna blondynka. Gdy podniosła głowę, serce zabiło mi mocno, poczułem ukłucie, jakiego się nie spodziewałem. Czyżby to była Kasia? Wtedy ona mnie zauważyła i podniosła się z ławki. Tak, to była Kaśka, moja koleżanka z liceum! Zmieniła się nieco, ale nadal była drobniutka, co zawsze mi się w niej podobało. Sięgała mi zawsze ledwo do ramion, a przecież sam nie byłem szczególnie wysoki. Nie nosiła już okularów w cienkich oprawkach, w których wyglądała seksownie, być może miała soczewki. Ale wciąż miała w sobie ten naturalny wdzięk. „Cześć, myślałem, że nikogo tu nie będę znał, a tu taka niespodzianka!” Ona chyba też się ucieszyła, choć w liceum rozstaliśmy się w niezbyt miłych okolicznościach. Dobrze mi się z nią rozmawiało i nawet krótko siedzieliśmy w jednej ławce, a potem miałem z nią tańczyć poloneza na studniówce. Bardziej podobał jej się inny chłopak i to z nim zatańczyła, a ja musiałem szybko szukać zastępstwa. Później była w związku z tamtym, lecz podobno nie trwał on długo, jak powiedziała mi jej najlepsza przyjaciółka. Teraz znów staliśmy twarzą w twarz i wyglądało na to, że po tamtych zaszłościach nie został nawet ślad. Chyba ucieszyła się na mój widok i prawie rzuciła się mi na szyję. Porozmawialiśmy o tym, co się u nas zmieniło i nie mogliśmy uwierzyć, że trafiliśmy na ten sam obóz. Wszyscy szli zjeść coś ciepłego w tutejszym barze, więc i my pospieszyliśmy tam. Ona też szukała kogoś do stałego związku. Miała teraz mocniejszy makijaż, co średnio mi się podobało, bo jej naturalny urok zawsze bardziej mnie kręcił. Ale wciąż była bardzo atrakcyjna.
Wśród wielu aktywności dzień mijał bardzo szybko, a ja zdążyłem porozmawiać z kilkoma dziewczynami. Z żadną nie spędzałem jednak tak dużo czasu, jak z Kasią. Okazało się nawet, że mieliśmy jednoosobowe pokoje dość blisko siebie. Po kolacji przyszła do mnie i wspominaliśmy dawne licealne czasy. Było dużo śmiechu i czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Ja leżałem na swoim łóżku oparty na jednej ręce, a ona siedziała obok mnie i jadła truskawki. Wzięła jedną z nich i zjadła ją w niezwykle zmysłowy sposób. Zapytała „Świetnie nam się rozmawia, prawda?” „O wiele lepiej niż w liceum” odpowiedziałem, a nasze twarze zbliżyły się do siebie i pocałowaliśmy się. To był długi pocałunek, jednak dość nieśmiały, delikatny. Kasia nie miała chyba dużego doświadczenia w tym zakresie, ale widać, że jej się podobało. Zaraz potem posmutniała. Coś zrobiłem nie tak? „Nie, po prostu nigdy jeszcze tego nie robiłam…” A zatem to ona była dziewicą, a ja tym razem byłem tym bardziej doświadczonym. „Ale chciałabym to zrobić z Tobą” – powiedziała nagle i było to tak pewne i zdecydowane, jakby przestraszyła się, że nie będę tego chciał. Zaskoczyło mnie to, ale chyba dojrzałem już do tego, żeby to zrobić. Nie przypuszczałem, że już pierwszego dnia spotka mnie taka przygoda. Chwyciłem ją za rękę i powiedziałem „co tylko zechcesz”, potem zamknąłem drzwi na klucz i zasłoniłem okno. Zgasiłem światło i jedynym źródłem światła pozostała mała lampka nocna, która jednak wystarczająco mocno oświetlała nasze twarze. Usiadłem obok Kasi i złapałem ją za dłoń. Znów się pocałowaliśmy, tym razem była już bardziej rozluźniona i całowała dużo śmielej. Byłem trochę stremowany, bo miałem podwójnie trudne zadanie – musiałem przejąć inicjatywę, ale też być niezwykle delikatnym, zupełnie inaczej niż wtedy z Werką. Chciałem zadbać, by czuła się komfortowo. Odgarnąłem jej włosy z czoła – wyglądała ślicznie i miała teraz bardzo symboliczny makijaż, jakby przeczytała moje myśli. Gładziłem ją po szyi i zacząłem powoli zsuwać ramiączka jej bluzki – nie protestowała. Starała się też odwzajemniać pieszczoty, między innymi liżąc mnie po uchu, co było całkiem przyjemne. Nie spodziewałem się aż tak miłych doznań. Tu wszystko rozkręcało się powoli, napięcie stopniowo narastało, ale ona była na szczęście coraz bardziej rozluźniona. Po ściągnięciu bluzki moim oczom ukazał się różowy stanik. Przytuliłem ją i zacząłem go rozpinać, co robiłem po raz pierwszy w życiu. Poszło nadzwyczaj sprawnie i moim oczom ukazały się piersi dość małe, ale całkiem kształtne. Nie była wcale tak płaska jak wyglądała. Pieściłem te małe cuda, a ona wzdychała i czasem pisnęła słodko. Zjeżdżałem coraz niżej moimi pocałunkami. Przy pępku roześmiała się nieco, sprawiło mi to satysfakcję, bo radosna dziewczyna w takiej sytuacji to największy komplement. Rozpiąłem zameczek w spódniczce i opadła na dół, ukazując różowe majtki z niewielką koronką. Pogładziłem jej szparkę przez materiał i zauważyłem, że było już tam wilgotno. Chciała chyba odwlec ten moment, bo zaczęła zaspokajać mnie całując moją klatkę piersiową i brzuch, a potem bawiąc się członkiem przez spodenki. Chyba wiedziała, że nie jest najmniejszy, ale jej zaskoczenie po opuszczeniu bokserek i tak było spore. Gdyby nie był tak wygięty w górę, może nie wyglądałby tak groźnie. Na czubku lśniła już kropla preejakulatu. Zdziwiłem się, bo Kasia zlizała ją i polizała penisa, a wcale nie wymagałem tego od niej, szczególnie w tak intymnej sytuacji jej pierwszego razu. Pogładziła mnie po owłosionych nogach i pougniatała lekko jądra. Była czuła i chciała dobrze poznać męskie ciało. Nie odbierałem jej tych możliwości, bo sam czerpałem z tego przyjemność. Przyszedł jednak czas na moment kulminacyjny. Majteczki znalazły się na podłodze, a jej muszelka była różowiutka i tak świeża. Nie mogłem oderwać wzroku i powiedziałem jej, że najpierw włożę tam palec, potem dwa i tak po kolei, żeby się przyzwyczaiła. Zgodziła się, ja nawilżyłem palec lubrykantem i wsunąłem go do środka. Szparka Wery była dość ciasna, ale ta to inny wymiar. Tu faktycznie nikt nie zaglądał i to było czuć. Ciekawe, czy kiedykolwiek się masturbowała. Byłem skupiony i sprawdzałem delikatnie jej granice. Oddychała głęboko i uśmiechała się jednocześnie. Po chwili przesunąłem się wyżej i chciałem założyć prezerwatywę, ale ona zaprotestowała, bo jest katoliczką. Nie wiedziałem, że katolicyzm dopuszcza seks przed ślubem, ale nie chciałem się kłócić. Teraz ostrożność to już było moje drugie imię. Zapytałem, czy jest gotowa, a ona skinęła niepewnie. Wkładałem kilka razy, za każdym razem nieco głębiej, aż poczułem opór. Gdy zauważyłem grymas na jej twarzy i rozluźnienie, wiedziałem, że już po wszystkim. Dzielna była, nawet nie pisnęła. Teraz już rytmicznie przesuwałem się w przód i w tył, jednocześnie całując ją i czując smak truskawkowego błyszczyku. Nagle to ona zapragnęła być na górze. Zamieniliśmy się pozycjami i tempo sytuacji zdecydowanie przyspieszyło. Podskakiwała lekko, a ja czułem nie tylko ciasną szparkę oplatającą członek, ale również ciężar jej ciała. Co jakiś czas nachylała się i nasze języki splatały się, wijąc i skręcając. Ona chyba trochę się zmęczyła, a ja postanowiłem to wykorzystać i zaryzykować. Podniosłem się, ale wciąż byłem w niej. Kasia aż pisnęła, ale była na tyle lekka, że podniosłem ją bez wielkiego wysiłku. Przez chwilę tak trwaliśmy, poruszając się rytmicznie. Nie była to jednak zbyt wygodna pozycja i posadziłem ją na łóżku, a ona znów zainteresowała się moim sprzętem. Teraz zrobiła to o wiele śmielej, wiedziałem, że to nie potrwa długo, bo podnieceni sięgało już zenitu. Obciągała delikatnie, ale po kilkunastu razach robiła przerwę, drażniąc się ze mną i pozwalając podnieceniu wzrosnąć jeszcze bardziej. Powiedziałem „teraz” i w ostatniej chwili odchyliła się, ale i tak strumień gorącej spermy wystrzelił jej na piersi oraz brzuch. Śmialiśmy się przez kilka chwil, a potem jeszcze długo całowaliśmy i położyliśmy się. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnęliśmy w swoich objęciach. A rano obudziłem się i Kasia wciąż była przy mnie, co więcej ona chyba wykorzystała mój poranny wzwód, bo byłem w niej! Przestraszyłem się trochę, ale ona uspokoiła mnie, mówiąc, że chciała poczuć mnie w sobie i tak trwać nieruchomo.
Poszliśmy razem na obozowe śniadanie, gdzie poznaliśmy kilku sympatycznych ludzi. Jej szczególnie dobrze rozmawiało się z Patrykiem i to z nim udała się na spacer oraz późniejsze zaplanowane aktywności. A zatem nie mogłem liczyć na stały związek, co mnie nie dziwiło i nie miałem pretensji. Przeżyła pierwszy raz ze mną, bo mi ufała i to najbardziej mi schlebiało. Teraz stała się śmielsza i mogła wreszcie znaleźć kogoś dla siebie. Tymczasem nie było na tym obozie żadnej bratniej duszy, która odpowiadałaby moim wyobrażeniom, z nikim dobrze mi się nie rozmawiało. Cieszyłem się jednak szczęściem Kasi, która chyba naprawdę była z Patrykiem szczęśliwa. Mi pozostawało czekać na swoją drugą połówkę…
Wśród wielu aktywności dzień mijał bardzo szybko, a ja zdążyłem porozmawiać z kilkoma dziewczynami. Z żadną nie spędzałem jednak tak dużo czasu, jak z Kasią. Okazało się nawet, że mieliśmy jednoosobowe pokoje dość blisko siebie. Po kolacji przyszła do mnie i wspominaliśmy dawne licealne czasy. Było dużo śmiechu i czuliśmy się swobodnie w swoim towarzystwie. Ja leżałem na swoim łóżku oparty na jednej ręce, a ona siedziała obok mnie i jadła truskawki. Wzięła jedną z nich i zjadła ją w niezwykle zmysłowy sposób. Zapytała „Świetnie nam się rozmawia, prawda?” „O wiele lepiej niż w liceum” odpowiedziałem, a nasze twarze zbliżyły się do siebie i pocałowaliśmy się. To był długi pocałunek, jednak dość nieśmiały, delikatny. Kasia nie miała chyba dużego doświadczenia w tym zakresie, ale widać, że jej się podobało. Zaraz potem posmutniała. Coś zrobiłem nie tak? „Nie, po prostu nigdy jeszcze tego nie robiłam…” A zatem to ona była dziewicą, a ja tym razem byłem tym bardziej doświadczonym. „Ale chciałabym to zrobić z Tobą” – powiedziała nagle i było to tak pewne i zdecydowane, jakby przestraszyła się, że nie będę tego chciał. Zaskoczyło mnie to, ale chyba dojrzałem już do tego, żeby to zrobić. Nie przypuszczałem, że już pierwszego dnia spotka mnie taka przygoda. Chwyciłem ją za rękę i powiedziałem „co tylko zechcesz”, potem zamknąłem drzwi na klucz i zasłoniłem okno. Zgasiłem światło i jedynym źródłem światła pozostała mała lampka nocna, która jednak wystarczająco mocno oświetlała nasze twarze. Usiadłem obok Kasi i złapałem ją za dłoń. Znów się pocałowaliśmy, tym razem była już bardziej rozluźniona i całowała dużo śmielej. Byłem trochę stremowany, bo miałem podwójnie trudne zadanie – musiałem przejąć inicjatywę, ale też być niezwykle delikatnym, zupełnie inaczej niż wtedy z Werką. Chciałem zadbać, by czuła się komfortowo. Odgarnąłem jej włosy z czoła – wyglądała ślicznie i miała teraz bardzo symboliczny makijaż, jakby przeczytała moje myśli. Gładziłem ją po szyi i zacząłem powoli zsuwać ramiączka jej bluzki – nie protestowała. Starała się też odwzajemniać pieszczoty, między innymi liżąc mnie po uchu, co było całkiem przyjemne. Nie spodziewałem się aż tak miłych doznań. Tu wszystko rozkręcało się powoli, napięcie stopniowo narastało, ale ona była na szczęście coraz bardziej rozluźniona. Po ściągnięciu bluzki moim oczom ukazał się różowy stanik. Przytuliłem ją i zacząłem go rozpinać, co robiłem po raz pierwszy w życiu. Poszło nadzwyczaj sprawnie i moim oczom ukazały się piersi dość małe, ale całkiem kształtne. Nie była wcale tak płaska jak wyglądała. Pieściłem te małe cuda, a ona wzdychała i czasem pisnęła słodko. Zjeżdżałem coraz niżej moimi pocałunkami. Przy pępku roześmiała się nieco, sprawiło mi to satysfakcję, bo radosna dziewczyna w takiej sytuacji to największy komplement. Rozpiąłem zameczek w spódniczce i opadła na dół, ukazując różowe majtki z niewielką koronką. Pogładziłem jej szparkę przez materiał i zauważyłem, że było już tam wilgotno. Chciała chyba odwlec ten moment, bo zaczęła zaspokajać mnie całując moją klatkę piersiową i brzuch, a potem bawiąc się członkiem przez spodenki. Chyba wiedziała, że nie jest najmniejszy, ale jej zaskoczenie po opuszczeniu bokserek i tak było spore. Gdyby nie był tak wygięty w górę, może nie wyglądałby tak groźnie. Na czubku lśniła już kropla preejakulatu. Zdziwiłem się, bo Kasia zlizała ją i polizała penisa, a wcale nie wymagałem tego od niej, szczególnie w tak intymnej sytuacji jej pierwszego razu. Pogładziła mnie po owłosionych nogach i pougniatała lekko jądra. Była czuła i chciała dobrze poznać męskie ciało. Nie odbierałem jej tych możliwości, bo sam czerpałem z tego przyjemność. Przyszedł jednak czas na moment kulminacyjny. Majteczki znalazły się na podłodze, a jej muszelka była różowiutka i tak świeża. Nie mogłem oderwać wzroku i powiedziałem jej, że najpierw włożę tam palec, potem dwa i tak po kolei, żeby się przyzwyczaiła. Zgodziła się, ja nawilżyłem palec lubrykantem i wsunąłem go do środka. Szparka Wery była dość ciasna, ale ta to inny wymiar. Tu faktycznie nikt nie zaglądał i to było czuć. Ciekawe, czy kiedykolwiek się masturbowała. Byłem skupiony i sprawdzałem delikatnie jej granice. Oddychała głęboko i uśmiechała się jednocześnie. Po chwili przesunąłem się wyżej i chciałem założyć prezerwatywę, ale ona zaprotestowała, bo jest katoliczką. Nie wiedziałem, że katolicyzm dopuszcza seks przed ślubem, ale nie chciałem się kłócić. Teraz ostrożność to już było moje drugie imię. Zapytałem, czy jest gotowa, a ona skinęła niepewnie. Wkładałem kilka razy, za każdym razem nieco głębiej, aż poczułem opór. Gdy zauważyłem grymas na jej twarzy i rozluźnienie, wiedziałem, że już po wszystkim. Dzielna była, nawet nie pisnęła. Teraz już rytmicznie przesuwałem się w przód i w tył, jednocześnie całując ją i czując smak truskawkowego błyszczyku. Nagle to ona zapragnęła być na górze. Zamieniliśmy się pozycjami i tempo sytuacji zdecydowanie przyspieszyło. Podskakiwała lekko, a ja czułem nie tylko ciasną szparkę oplatającą członek, ale również ciężar jej ciała. Co jakiś czas nachylała się i nasze języki splatały się, wijąc i skręcając. Ona chyba trochę się zmęczyła, a ja postanowiłem to wykorzystać i zaryzykować. Podniosłem się, ale wciąż byłem w niej. Kasia aż pisnęła, ale była na tyle lekka, że podniosłem ją bez wielkiego wysiłku. Przez chwilę tak trwaliśmy, poruszając się rytmicznie. Nie była to jednak zbyt wygodna pozycja i posadziłem ją na łóżku, a ona znów zainteresowała się moim sprzętem. Teraz zrobiła to o wiele śmielej, wiedziałem, że to nie potrwa długo, bo podnieceni sięgało już zenitu. Obciągała delikatnie, ale po kilkunastu razach robiła przerwę, drażniąc się ze mną i pozwalając podnieceniu wzrosnąć jeszcze bardziej. Powiedziałem „teraz” i w ostatniej chwili odchyliła się, ale i tak strumień gorącej spermy wystrzelił jej na piersi oraz brzuch. Śmialiśmy się przez kilka chwil, a potem jeszcze długo całowaliśmy i położyliśmy się. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnęliśmy w swoich objęciach. A rano obudziłem się i Kasia wciąż była przy mnie, co więcej ona chyba wykorzystała mój poranny wzwód, bo byłem w niej! Przestraszyłem się trochę, ale ona uspokoiła mnie, mówiąc, że chciała poczuć mnie w sobie i tak trwać nieruchomo.
Poszliśmy razem na obozowe śniadanie, gdzie poznaliśmy kilku sympatycznych ludzi. Jej szczególnie dobrze rozmawiało się z Patrykiem i to z nim udała się na spacer oraz późniejsze zaplanowane aktywności. A zatem nie mogłem liczyć na stały związek, co mnie nie dziwiło i nie miałem pretensji. Przeżyła pierwszy raz ze mną, bo mi ufała i to najbardziej mi schlebiało. Teraz stała się śmielsza i mogła wreszcie znaleźć kogoś dla siebie. Tymczasem nie było na tym obozie żadnej bratniej duszy, która odpowiadałaby moim wyobrażeniom, z nikim dobrze mi się nie rozmawiało. Cieszyłem się jednak szczęściem Kasi, która chyba naprawdę była z Patrykiem szczęśliwa. Mi pozostawało czekać na swoją drugą połówkę…