Kilka lat później byliśmy już po studiach. Nadal nie znalazłem stałej partnerki, a moją sąsiadkę widywałem jeszcze rzadziej. Ja znalazłem pracę, od jej taty wiedziałem, że również pracuje. Chyba i ona i ja nie pracowaliśmy zgodnie z kierunkiem studiów, ale to nie miało znaczenia. Miał za to znaczenie inny fakt – od kilku miesięcy spotykała się z chłopakiem i wyglądało na to, że tym razem to coś poważnego. On wprowadził się do niej, a pewnego dnia na profilu na Fb zobaczyłem u niej status „Zaręczona”. Ja nie miałem takiego szczęścia, szukałem kogoś na całe życie nie chcąc próbować z kilkoma dziewczynami, tak jak ona wcześniej testowała chłopaków. Ale nie było to łatwe.
Pewnego dnia w skrzynce pocztowej znalazłem zaproszenie na ich ślub. Spojrzałem w kalendarz i… okazało się, że nie mogę wtedy tam być. W tę sobotę miałem wyjechać, zapisałem się na obóz integracyjny z myślą, że tam wreszcie spotkam kogoś dla siebie. Postanowiłem, że wręczę jej osobiście telegram i wytłumaczę się, tak wypadało. Następnego dnia poszedłem z kopertą do jej domu. Już miałem dzwonić do furtki, ale z domu wyszedł Piotrek, jej chłopak. Znaliśmy się z widzenia, uścisnęliśmy sobie dłonie, a on spytał o powód wizyty. Powiedział, że właśnie wyjeżdża poza miasto, ale Werka jest w domu, bierze teraz kąpiel. Więc mogę przyjść za godzinę lub poczekać w przedpokoju. Pożegnał się ze mną, wsiadł do swojego VW Golfa i odjechał. Miałem pecha, ale skoro mówił, że mogę zaczekać w przedpokoju… Zauważyłem jednak, ze drzwi do mieszkania były uchylone. Tak bardzo jej ufał czy był roztargniony? A może chciał ją sprawdzić?
Niewiele myśląc, wszedłem do środka. Znałem to wnętrze z dziecięcych wizyt i choć po remoncie sporo się tu zmieniło, układ pomieszczeń pozostał taki sam. Kuchnia na prawo, łazienka na lewo, na wprost salon. Jej rodzice byli w pracy, a ja słyszałem dochodzący z łazienki szum wody. Słyszałem go wyraźnie, zbyt wyraźnie. Między drzwiami a futryną wpadała niewielka smużka światła. Dostrzegłem dopiero teraz mokre ślady stóp na podłodze prowadzące do kuchni, być może Werka czegoś zapomniała i musiała wyjść z wanny, a potem wróciła do łazienki. A wannę mieli ogromną, pamiętam z mojej pierwszej wizyty tutaj, że zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Dwie osoby zmieściły by się w niej bez problemu – pomyślałem i ta myśl mnie zmroziła, a jednocześnie podnieciła. Skoro drzwi były otwarte… To było szalone, ona przecież miała niedługo brać ślub. Ale nie mogłem się oprzeć tym myślom. Choć przecież gdy wejdę do łazienki, narobi strasznego rabanu. Wpadłem na pomysł – miałem w kontaktach jej domowy telefon. Wybrałem numer i czekałem w nerwach. Rozległ się piskliwy, głośny dźwięk i za moment usłyszałem plusk – wyszła z wanny. Schowałem się za ścianą salonu i czekałem. Rozłączyłem, zanim doszła do telefonu wiszącego na ścianie. Teraz albo nigdy! Wyszedłem do niej i omal nie krzyknęła, zasłaniając się ręcznikiem. Gdy mnie rozpoznała, już nie trzymała go tak kurczowo… Wyjaśniłem jej, co tu robię i że Piotrek pozwolił mi poczekać tutaj. Wyjawiłem też chęć skorzystania z toalety. „W sumie możesz, i tak jestem schowana pod pianą” – uśmiechnęła się i weszliśmy do łazienki. Zauważyłem, że zamknęła zasuwkę. To było za łatwe! Z drugiej strony widziałem już ją kiedyś nagą, więc mogło jej to nie przeszkadzać. Usiadłem na sedesie, ale wcale nie chciało mi się sikać, bo miałem już niezłą erekcję. Rzeczywiście, widziałem tylko jej głowę wystającą ponad krawędź wody i piany oraz szeroko rozpostarte, mokre ciemnoblond włosy. Nie czekałem, zdjąłem koszulkę, spodnie i stanąłem obok wanny w samych bokserkach. Miała zamknięte oczy i… czyżby się masturbowała? Zapytałem, czy mogę dołączyć do kąpieli, bo zawsze chciałem zobaczyć, jak to jest kąpać się w takiej dużej wannie. Otworzyła oczy i pokiwała głową, a także palcem wskazującym, jakby tylko na to czekała. Nie myśląc dłużej, wskoczyłem do wanny. Woda była ciepła, a piana już się rozpływała, odsłaniając widok na idealne nagie ciało Werki. Wanna była nie tylko długa, ale też niezwykle głęboka, woda sięgała mi prawie pod pachy. Ja opierałem się o jeden koniec, ona o przeciwległą ścianę. Nasze nogi stykały się, ona oplotła moje i zaczęła opryskiwać mnie woda i pianą. Chwilę trwała ta zabawa, śmialiśmy się i chlapaliśmy jak dzieci w basenie, aż w końcu podnieśliśmy się i klęknęliśmy naprzeciw siebie. Była jeszcze piękniejsza niż wtedy. Pogładziłem jej piersi, a ona zbliżyła się i pocałowaliśmy się namiętnie, nasze języki wiły się i splatały. Odsunąłem się jednak, stwierdzając, że przecież nie możemy, że niedługo jej ślub… poza tym Piotrek może niedługo wrócić. Chwyciła mnie za sterczący pod wodą członek i powiedziała, że narzeczony wróci dopiero wieczorem, a po ślubie nie będzie mogła już tego zrobić. Nie miała żadnych skrupułów! Ja miałem wątpliwości, ale one znikały w miarę jej zabawy z moim sprzętem. Robiła to wolno, ale rytmicznie i czułem, że tym razem koniec może nadejść szybko. Rzeczywiście, po chwili targnął mną wstrząs, a pod wodą rozpraszała się biała substancja. Werka wzięła palce do ust i oblizała je powoli. Zastanawiałem się, czy to już koniec, ale ona wstała i obróciła się do mnie tyłem, po czym usiadła mi między nogami. Wypięła pupę i powiedziała „Dokończmy to, co zaczęliśmy”. Nie mogłem uwierzyć, chciała, żebym z nią to zrobił! A zatem drugi raz miał stać się dla mnie pierwszym razem. Nakierowałem mojego penisa na jej szparkę, w między czasie z powrotem stał się sztywny i czułem, że chyba podołam. Delikatnie nadziała się na niego i jęknęła z rozkoszy. Zaczęła wolno podskakiwać, woda chlupała wokół nas, a choć nie widziałem jej twarzy, dźwięki wydawane przez nią utwierdzały mnie, że jest jej dobrze. Przed sobą miałem jej mokre pachnące włosy, które rozgarniałem, całując ją po szyi. Ona sięgnęła do przodu i wyjęła korek z wanny, spuszczając nieco wody. „Ciekawe, po co”, pomyślałem, a ona odpowiedziała bez słów, wstając i obracając się do mnie przodem. Najpierw objęła mój członek swoim biustem i posuwała piersiami w przód i w tył. Skąd ona wiedziała, jakie miałem fantazje? Potem znów wszedłem w nią, a ona całowała się ze mną i unosiła się lekko. Penis wchodził i wychodził, szparka była chyba dość ciasna, a Werka niezwykle wysportowana. Ja też czułem, że stracę dziś dużo kalorii. Najbardziej obawiałem się tego, czy nie zaliczymy jakiejś wpadki, bo byłem już bliski finiszu, o czym powiedziałem Werce. Powiedziała, że bierze środki antykoncepcyjne i nie muszę się obawiać. Miałem tym razem skończyć w niej! Ten moment już nadchodził, a co jeszcze lepsze, ona też zaczynała się trząść w orgazmicznych konwulsjach, a zatem mogliśmy przeżyć niemal wspólny orgazm, co chyba zdarza się niezbyt często. Wytrysnąłem wreszcie i czułem, że wbrew obawom miałem jeszcze spory zapas, a ona krzyknęła i wyprężyła się jak struna. Oddychaliśmy oboje coraz wolniej, aż ona wstała i pozwoliła wypłynąć mojej spermie. Znów posmakowała jej, ssała palec i oblizywała się z tym swoim kocim spojrzeniem. Ja po tych dwóch wytryskach odczuwałem dość duże parcie na mocz i powiedziałem, że muszę skorzystać z toalety. Ona stwierdziła wzruszając ramionami, że „przecież mogę tutaj, przynajmniej się umyjemy”. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Sugerowała, żebym oddał mocz na nią? Czytała w myślach, czy co? Strużka złotego płynu wypłynęła z mojego członka, a ona nadstawiła piersi, a potem twarz. Wypiła chyba nawet trochę i zachowywała się niczym pod prysznicem, nawet wcierała to we włosy. Krople kapały z jej podbródka, ust oraz włosów. Powiedziała, że umyje mi członka. Myślałem, że sięgnie po słuchawkę prysznicową, ale ona ukucnęła i sama zaczęła sikać na mojego penisa! Znów robił się sztywny i pewnie za chwilę wytrysnąłbym trzeci raz. Tym razem jednak naprawdę postanowiła, że się umyjemy i zrobiliśmy to wspólnie – najpierw ona namydliła moje ciało, dbając o każdy zakątek. Najprzyjemniejsze były chyba pieszczoty w okolicach pośladków i rowka między nimi. Później odwdzięczyłem się jej tym samym i też skupiłem się na pupie, wkładając nawet lekko kciuk. Zamruczała, ale widocznie podczas seksu był to dla niej temat tabu i ja też szczerze mówiąc niezbyt się do tego paliłem. Wyszliśmy z wanny i osuszyliśmy się ręcznikami. Dopiero wtedy zapytała o powód mojej wizyty, o którym z tego wszystkiego zupełnie zapomniałem. Wręczyłem jej telegram, życząc wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Zapytałem też, co ewentualnie chciałaby na prezent, ona odpowiedziała „najlepszy prezent dostałam dzisiaj”.
Pocałowała mnie jeszcze i wyszedłem, wiedząc, że to już nigdy się nie powtórzy. Miałem swoje zasady i z mężatką nigdy bym tego nie zrobił. I tak miałem wyrzuty sumienia, ale nieco mniejsze, bo ona też tego chciała. Liczyłem, że Piotrek nigdy się nie dowie i tak się chyba stało, bo do dziś dnia nikt o tej przygodzie nie wspominał. Tylko kiedy mijałem ich jakiś czas po ślubie, miałem wrażenie, że przygryzła uwodzicielsko wargę patrząc na mnie…
Pewnego dnia w skrzynce pocztowej znalazłem zaproszenie na ich ślub. Spojrzałem w kalendarz i… okazało się, że nie mogę wtedy tam być. W tę sobotę miałem wyjechać, zapisałem się na obóz integracyjny z myślą, że tam wreszcie spotkam kogoś dla siebie. Postanowiłem, że wręczę jej osobiście telegram i wytłumaczę się, tak wypadało. Następnego dnia poszedłem z kopertą do jej domu. Już miałem dzwonić do furtki, ale z domu wyszedł Piotrek, jej chłopak. Znaliśmy się z widzenia, uścisnęliśmy sobie dłonie, a on spytał o powód wizyty. Powiedział, że właśnie wyjeżdża poza miasto, ale Werka jest w domu, bierze teraz kąpiel. Więc mogę przyjść za godzinę lub poczekać w przedpokoju. Pożegnał się ze mną, wsiadł do swojego VW Golfa i odjechał. Miałem pecha, ale skoro mówił, że mogę zaczekać w przedpokoju… Zauważyłem jednak, ze drzwi do mieszkania były uchylone. Tak bardzo jej ufał czy był roztargniony? A może chciał ją sprawdzić?
Niewiele myśląc, wszedłem do środka. Znałem to wnętrze z dziecięcych wizyt i choć po remoncie sporo się tu zmieniło, układ pomieszczeń pozostał taki sam. Kuchnia na prawo, łazienka na lewo, na wprost salon. Jej rodzice byli w pracy, a ja słyszałem dochodzący z łazienki szum wody. Słyszałem go wyraźnie, zbyt wyraźnie. Między drzwiami a futryną wpadała niewielka smużka światła. Dostrzegłem dopiero teraz mokre ślady stóp na podłodze prowadzące do kuchni, być może Werka czegoś zapomniała i musiała wyjść z wanny, a potem wróciła do łazienki. A wannę mieli ogromną, pamiętam z mojej pierwszej wizyty tutaj, że zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Dwie osoby zmieściły by się w niej bez problemu – pomyślałem i ta myśl mnie zmroziła, a jednocześnie podnieciła. Skoro drzwi były otwarte… To było szalone, ona przecież miała niedługo brać ślub. Ale nie mogłem się oprzeć tym myślom. Choć przecież gdy wejdę do łazienki, narobi strasznego rabanu. Wpadłem na pomysł – miałem w kontaktach jej domowy telefon. Wybrałem numer i czekałem w nerwach. Rozległ się piskliwy, głośny dźwięk i za moment usłyszałem plusk – wyszła z wanny. Schowałem się za ścianą salonu i czekałem. Rozłączyłem, zanim doszła do telefonu wiszącego na ścianie. Teraz albo nigdy! Wyszedłem do niej i omal nie krzyknęła, zasłaniając się ręcznikiem. Gdy mnie rozpoznała, już nie trzymała go tak kurczowo… Wyjaśniłem jej, co tu robię i że Piotrek pozwolił mi poczekać tutaj. Wyjawiłem też chęć skorzystania z toalety. „W sumie możesz, i tak jestem schowana pod pianą” – uśmiechnęła się i weszliśmy do łazienki. Zauważyłem, że zamknęła zasuwkę. To było za łatwe! Z drugiej strony widziałem już ją kiedyś nagą, więc mogło jej to nie przeszkadzać. Usiadłem na sedesie, ale wcale nie chciało mi się sikać, bo miałem już niezłą erekcję. Rzeczywiście, widziałem tylko jej głowę wystającą ponad krawędź wody i piany oraz szeroko rozpostarte, mokre ciemnoblond włosy. Nie czekałem, zdjąłem koszulkę, spodnie i stanąłem obok wanny w samych bokserkach. Miała zamknięte oczy i… czyżby się masturbowała? Zapytałem, czy mogę dołączyć do kąpieli, bo zawsze chciałem zobaczyć, jak to jest kąpać się w takiej dużej wannie. Otworzyła oczy i pokiwała głową, a także palcem wskazującym, jakby tylko na to czekała. Nie myśląc dłużej, wskoczyłem do wanny. Woda była ciepła, a piana już się rozpływała, odsłaniając widok na idealne nagie ciało Werki. Wanna była nie tylko długa, ale też niezwykle głęboka, woda sięgała mi prawie pod pachy. Ja opierałem się o jeden koniec, ona o przeciwległą ścianę. Nasze nogi stykały się, ona oplotła moje i zaczęła opryskiwać mnie woda i pianą. Chwilę trwała ta zabawa, śmialiśmy się i chlapaliśmy jak dzieci w basenie, aż w końcu podnieśliśmy się i klęknęliśmy naprzeciw siebie. Była jeszcze piękniejsza niż wtedy. Pogładziłem jej piersi, a ona zbliżyła się i pocałowaliśmy się namiętnie, nasze języki wiły się i splatały. Odsunąłem się jednak, stwierdzając, że przecież nie możemy, że niedługo jej ślub… poza tym Piotrek może niedługo wrócić. Chwyciła mnie za sterczący pod wodą członek i powiedziała, że narzeczony wróci dopiero wieczorem, a po ślubie nie będzie mogła już tego zrobić. Nie miała żadnych skrupułów! Ja miałem wątpliwości, ale one znikały w miarę jej zabawy z moim sprzętem. Robiła to wolno, ale rytmicznie i czułem, że tym razem koniec może nadejść szybko. Rzeczywiście, po chwili targnął mną wstrząs, a pod wodą rozpraszała się biała substancja. Werka wzięła palce do ust i oblizała je powoli. Zastanawiałem się, czy to już koniec, ale ona wstała i obróciła się do mnie tyłem, po czym usiadła mi między nogami. Wypięła pupę i powiedziała „Dokończmy to, co zaczęliśmy”. Nie mogłem uwierzyć, chciała, żebym z nią to zrobił! A zatem drugi raz miał stać się dla mnie pierwszym razem. Nakierowałem mojego penisa na jej szparkę, w między czasie z powrotem stał się sztywny i czułem, że chyba podołam. Delikatnie nadziała się na niego i jęknęła z rozkoszy. Zaczęła wolno podskakiwać, woda chlupała wokół nas, a choć nie widziałem jej twarzy, dźwięki wydawane przez nią utwierdzały mnie, że jest jej dobrze. Przed sobą miałem jej mokre pachnące włosy, które rozgarniałem, całując ją po szyi. Ona sięgnęła do przodu i wyjęła korek z wanny, spuszczając nieco wody. „Ciekawe, po co”, pomyślałem, a ona odpowiedziała bez słów, wstając i obracając się do mnie przodem. Najpierw objęła mój członek swoim biustem i posuwała piersiami w przód i w tył. Skąd ona wiedziała, jakie miałem fantazje? Potem znów wszedłem w nią, a ona całowała się ze mną i unosiła się lekko. Penis wchodził i wychodził, szparka była chyba dość ciasna, a Werka niezwykle wysportowana. Ja też czułem, że stracę dziś dużo kalorii. Najbardziej obawiałem się tego, czy nie zaliczymy jakiejś wpadki, bo byłem już bliski finiszu, o czym powiedziałem Werce. Powiedziała, że bierze środki antykoncepcyjne i nie muszę się obawiać. Miałem tym razem skończyć w niej! Ten moment już nadchodził, a co jeszcze lepsze, ona też zaczynała się trząść w orgazmicznych konwulsjach, a zatem mogliśmy przeżyć niemal wspólny orgazm, co chyba zdarza się niezbyt często. Wytrysnąłem wreszcie i czułem, że wbrew obawom miałem jeszcze spory zapas, a ona krzyknęła i wyprężyła się jak struna. Oddychaliśmy oboje coraz wolniej, aż ona wstała i pozwoliła wypłynąć mojej spermie. Znów posmakowała jej, ssała palec i oblizywała się z tym swoim kocim spojrzeniem. Ja po tych dwóch wytryskach odczuwałem dość duże parcie na mocz i powiedziałem, że muszę skorzystać z toalety. Ona stwierdziła wzruszając ramionami, że „przecież mogę tutaj, przynajmniej się umyjemy”. Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Sugerowała, żebym oddał mocz na nią? Czytała w myślach, czy co? Strużka złotego płynu wypłynęła z mojego członka, a ona nadstawiła piersi, a potem twarz. Wypiła chyba nawet trochę i zachowywała się niczym pod prysznicem, nawet wcierała to we włosy. Krople kapały z jej podbródka, ust oraz włosów. Powiedziała, że umyje mi członka. Myślałem, że sięgnie po słuchawkę prysznicową, ale ona ukucnęła i sama zaczęła sikać na mojego penisa! Znów robił się sztywny i pewnie za chwilę wytrysnąłbym trzeci raz. Tym razem jednak naprawdę postanowiła, że się umyjemy i zrobiliśmy to wspólnie – najpierw ona namydliła moje ciało, dbając o każdy zakątek. Najprzyjemniejsze były chyba pieszczoty w okolicach pośladków i rowka między nimi. Później odwdzięczyłem się jej tym samym i też skupiłem się na pupie, wkładając nawet lekko kciuk. Zamruczała, ale widocznie podczas seksu był to dla niej temat tabu i ja też szczerze mówiąc niezbyt się do tego paliłem. Wyszliśmy z wanny i osuszyliśmy się ręcznikami. Dopiero wtedy zapytała o powód mojej wizyty, o którym z tego wszystkiego zupełnie zapomniałem. Wręczyłem jej telegram, życząc wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Zapytałem też, co ewentualnie chciałaby na prezent, ona odpowiedziała „najlepszy prezent dostałam dzisiaj”.
Pocałowała mnie jeszcze i wyszedłem, wiedząc, że to już nigdy się nie powtórzy. Miałem swoje zasady i z mężatką nigdy bym tego nie zrobił. I tak miałem wyrzuty sumienia, ale nieco mniejsze, bo ona też tego chciała. Liczyłem, że Piotrek nigdy się nie dowie i tak się chyba stało, bo do dziś dnia nikt o tej przygodzie nie wspominał. Tylko kiedy mijałem ich jakiś czas po ślubie, miałem wrażenie, że przygryzła uwodzicielsko wargę patrząc na mnie…