MISTRESS JOANNA – KONTRAKT
Tak to się zaczęło. Mistress Joannę poznałam w czasie swojej pracy przy drodze. Obejrzała mnie wstępnie i zabrała do siebie na próbne dojenie, jak powiedziała. Po dojeniu oczywiście był seks specjalny. To były w zasadzie seks tortury w czasie, których płakałam i wyłam błagając o zaprzestanie. Okazało się, że Mistress Joanna to Sado-Domina.
Gdy się skończyły wielogodzinne męczarnie moje ciało nie wyglądało szczególnie ciekawie, ale to właśnie podnieciło Mistress Joanne bardzo. Moje cyce były sine, powiększone, narządy twarde, sztywne i wielkie. Pod opuchłym sztywnym penisem wisiał potworny worek aż do kolan wypełniony jakąś cieczą, bo nie wodą. Okropnie ciężki. W środku czułam obecność jąder wielkości pieści każde. Z tyłu z pomiędzy wielkich pośladków szerokiej dupy czułam wiszącą, długą kiszkę koloru czerwonego z ciemnymi żyłami. Zobaczyłam ją w lustrze. Z tej odbytnicy ciekło. Całe ciało pokryte było licznymi śladami używanych przyrządów. W ustach czułam wyraźny smak sików Mistress, które miałam w żołądku. Odbijało się i przełykała. Mistress siedziała przy stoliku a ja klęczałam naga naprzeciwko. Dygotałam i jęczałam. Wzrok miałam spuszczony w dół, skierowany na jej stopy w wysokich szpilkach dominy. Ciągle w kółko powtarzałam błagalnie „ przepraszam Mistress – sorry Mistress” czułam się bezradna, załamana psychicznie. Nie widziałam ratunku. Byłam całkowicie we władzy Mistress Joanny i zależna od jej woli. Ja zawsze byłam i jestem strachliwa i płaczliwa. Tak zostałam wychowana, przez Panią Ciotkę. Dlatego bardzo łatwo mnie wystraszyć i zniewolić.
- Sorry Mistress, sorry Mistess. – Jęczałam cicho.
- Tak, tak kurwo jedna, przepraszaj. Jesteś niegrzeczna, ale podobasz mi się ty tłusta suko. Biorę ciebie sobie. Nie pytam o zgodę, biorę i koniec. Zrozumiałaś szmato, mów. – Chwyciła mnie boleśnie za podbródek i zadarła w górę głowę. Podniosłam zapłakaną twarz bojąc się spojrzeć na Mistress.
- Patrz na mnie suko, w oczy! – Krzyknęła tak, że się skuliłam i uderzyła mnie mocno w twarz.
Odtąd bicie w twarz było moją codziennością, gdy byłam u Mistress, to mnie bardzo poniżało, więcej jak inne czynności wykonywane na polecenie Mistress.
- Tak, Mistress suka patrzy. Suka rozumie, Mistress.– Odpowiedziałam cicho jąkając się.
Zobaczyłam jej ładne oczy, ale tylko ładne, bo litości w nich nie dojrzałam, tylko jakąś żądze.
- Bolało? – Spytała.
– Tak Mistress, odpowiedziałam, co było zgodne z prawdą.
- Chcesz więcej, kurwo? – Pytała dalej.
– Tak, Tak Mistress, więcej chce tortur. Odpowiedziałam szybko i gorliwie kłamiąc.
- Nie kłam, kurwo! – Wrzasnęła na mnie bijąc w twarz, aż się skuliłam.
- Nie Mistress, kurwa nie kłamie, nie kłamie. Bij mnie, torturuj i ruchaj Mistress. – Mówiłam gorliwie, kłamiąc.
Mistress dobrze widziała, że nie mówię prawdy i że muszę tak odpowiadać. Ja z kolei dobrze znałam powinności osoby podległej w BDSM. To nie była pierwsza moja Mistress. Znałam zasady i Ona to dostrzegła, ale nic nie mówiła.
- To dobrze. Nie musisz mnie lubić, ale musisz słuchać we wszystkim. Rozumiesz? – Zapytała ostro.
- Tak Mistress rozumiem, będę grzeczna. – Odpowiedziałam myśląc, że to było tylko jedno spotkanie seksualne i na tym koniec. Myliłam się, bardzo!
- Dobrze. A teraz podpisz te papiery. – Powiedziała wskazując na kilka kartek leżących na stole.
Wstałam i spojrzałam na kartki. Wykonałam ruch chcąc je wziąć i przeczytać, ale skuliłam się z bólu jąder, które Mistress dała mi kopniaka. Mój wielki worek, wiszący do kolan boleśnie zareagował.
- Co, chcesz czytać, prostytutko szosowa! Natychmiast podpisuj każdą stronę, bo inaczej pójdziemy do gabinetu a tego chyba nie chcesz. Pamiętaj, kim jesteś! Jesteś zwykłą kurwą, szmatą, wywłoką, którą zgarnęłam ze skraju szosy!– Krzyczała ostro.
- Tak, Mstress, tak pamiętam, przepraszam Mistress. – Kajałam się płaczliwie, Załamana całkowicie.
Nie tego nie chciałam. Już miałam dosyć takiego seksu na dzisiaj. Szybko, zalewając łzami każdą kartkę, niewiele widząc, podpisywałam „Arletka Ruchliwa”.
- No widzisz i trzeba było tego. W domu poczytasz, bo jeden dla ciebie.– Mówiła Mistress składając kartki.
Wyszła do pokoju a ja stałam wystraszona, poniżona, załamana, z uczuciem barku ratunku z jakiejkolwiek strony.
- Chodź tutaj kurwo do Twojej Pani. – Usłyszałam głos.
Szybko poszłam do pokoju. To był prawie zwykły pokój, nie gabinet tortur. Zobaczyłam tam wiele lateksowych przyborów do seksu i meble a wśród nich przyrząd- mebel zwany „PONY”, czyli mały konik. Służy on zwykle do ruchania z obu końców, ale można go używać i w inny sposób. Osoba w nim umieszczona klęczy w wypiętą dupą mając szyje i ręce w dybach. Głowa prosto, szyja wyciągnięta. Pośladki szeroko rozwarte, odbyt na wierzchu a penis i jaja wiszące. Obok tego „Pony” zobaczyłam Mistress z przypiętym do pasa długim, grubym czarnym kutasem. Pod spodem miała tzw. klatkę cnoty, z metalu, założoną na penisa i jajka.
- Co, podoba Ci się, kurwo. – Powiedziała, Mistress trzymając w ręku te straszne narzędzie seksu i dyndając nim.
- Tak Mistress, podoba mi się i proszę o wsadzenie mi jego w dupę bez litości. – Odpowiedziałam zaciskając pośladki dupy.
- Dobra, dosyć gadania właź na przyrząd, będziemy ruchać. Potem odwiozą cię do domu, bo sama nie dojdziesz. – Powiedziała Mistress.
Uklękłam w rozkroku na przyrządzi wypinając tłustą dupę do góry. Szyję i ręce wsadziłam w dyby. Cyce były włożone w otwory ławeczki. Narządy leżały na podstawie, takie były wielkie i długie. Mistress zamknęła dyby, zapięła pasy mocujące moje ciało. Po chwili poczułam jak łapy metalowego przyrządu rozciągają na boki moje pośladki szeroko, wystawiając całkiem kiszkę odbytnicy. Mistress zaczęła wprawnie klepać i wyciągać kiszkę odbytnicy z mojej dupy. Dostałam parcia i wyrzuciłam z dupy kiszkę całkiem. Na koniec poczułam jak Mistrss rozciąga otwór kiszki i naciąga ją na lateksowego kutasa jak rękawiczkę na palec. Niewiele pamiętam z tego, co się potem działo. Tylko ból, wydymanie brzucha, odgłosy mlaskania dupy no i przemożne parcie na odbyt.
- To było wspaniałe ruchanie kurwo. Byłaś dzielna, Wydzierałaś się tak jak lubię. Pewnie podobało ci się takie ruchanko w dupę. – Mówiła zziajana i spocona Mistres odpinając kutasa z bioder.
- Tak, Mistress, podbało się bardzo. Proszę o jeszcze. – Jęczałam.
- O jak zachłanna. Stare kurestwo. – Powiedziała.
Wyszła. Słyszałam jak się kąpie a ja cały czas byłam zamocowana z dupskiem w górze. Przyszła w ręczniku, nigdy ją nie widziałam całkiem nagą, i zaprowadziła mnie do małego pomieszczenia, gdzie przymocowała mnie do surowej ściany i wymyła polewając wodą z gumowego węża, szorując wszystko ostrą szczotką. Gdy już mnie wysuszyła, musiałam doprowadzić do porządku i do błysku wszelkie używane do seksu narzędzia i przyrządy oraz wysprzątać gabinet. Moje ciuchy zapakowała w pudełko a mi kazała nałożyć na gołe ciało różową , krótką pelerynę bez rękawów i otworów na ręce, zakładaną przez głowę i zapinaną na szyi. Taką jak poprzednio. Z przodu i na plecach widniał napis „Własność Mistress Joanny”. Co za wstyd, co za poniżenie. Tak ubraną kazała swej asystentce w lateksie zawieść mnie do domu. Ależ czułam poniżenie, prowadzona na łańcuch z opuchniętymi jajami i prąciem oraz obitą dupą z wiszącym odbytem wystawionymi na widok publiczny. Potem, gdy doszłam do siebie spojrzałam na to, co podpisałam. Był to „Kontrakt Związku Niestacjonarnego”, Czyli takiego, w którym osoba podpisująca zgadza się stawiać na każde wezwanie Mistress czy Mastera w dowolne miejsce o dowolnej porze w nakazanym ubiorze. Znałam to z dawnych lat. Wiedziałam dobrze, że już nie mogę się sprzeciwić Mistress. Raz to kiedyś robiłam i kara było okropnie nieprzyjemna. W kontrakcie było napisane, że ja Arletka Ruchliwa staje się własnością Mistress Joanny, jako jej zabawka i przedmiot do seksu. Że moim obowiązkiem jest stawiennictwo na wezwanie Mistress we wskazane miejsce i o wskazanej porze ubrana według życzenia Mistress. Dalej dowiedziałam się, że nie jestem już osobą, człowiekiem a staje się rzeczą, zabawką i przedmiotem do seksu według chęci i kaprysu Mistress. NIE BYŁAM NAWET NIEWOLNICĄ, jak to się zwykle stosuje w tego typu związkach. Kontrakt pozbawiał mnie wszelkich praw, do mojej własności materialnej i niematerialnej, Zakazywał odzywania się w obecności Mistress zarówno do niej jak i do innych obecnych osób bez pozwolenia. Narzucał mi odpowiedzi typu: „Tak, Mistress”, „Dziękuje Mistress”, „Proszę o więcej” i podobne. Na trzech kolejnych stronach wyszczególnione były zabiegi seksualne, którym będę poddawana i które zgadzam się potwierdzając ten fakt swoimi podpisami przy każdym typie zabiegu. Wśród wyszczególnionych rodzajów seksu jakim będę podlegać „Zoo-Seks” ze zwierzętami, „Pis-seks” z użyciem moczu, „Scat-seks” z użyciem kału oraz seks z „Innymi wydzielinami” ludzkimi i zwierzęcymi. Była też pozycja dotycząca tzw. „słowa bezpiecznego” Napisane tam było, że tego typu słowa NIE MA a wszelkie decyzje dotyczące zaprzestania czy złagodzenia seksu należą wyłącznie do Mistress według jej uznania. Było tam jeszcze wiele innych punktów, których treść pozbawiła mnie jakiejkolwiek nadziei, że nie będzie tak bolało. Napisane też było, że mogę być przekazywana, odstępowana innym osobom do seksu w dowolnej chwili i miejscu. Na koniec był punkt jeden jedyny dosłownie, w którym Mistress Joanna zobowiązuje się do opieki nad moim ciałem, wykorzystywanie mojego ciała w maksymalny sposób i najczęściej jak to będzie możliwe z uwagi na jego stan po przebytej sesji. Straszne, prawda? W swojej karierze kurwy i prostytutki podpisywałam parę kontraktów seksualnych, była niewolnicą, ale to nie były aż takie kontrakty i nie odbierały mi człowieczeństwa. Byłam załamana, ciało bolało po seksie u Mistress. Nie widziałam możliwości ucieczki. Długo leżałam w wannie zapłakana a potem męczyły mnie koszmary w nocy. Poduszka rano była mokra od łez a prześcieradło zasikane. Od tego momentu moczyłam się w nocy zawsze.
©Arletka Ruchliwa